Dokonany siłą podział Berlina stał się tragedią dla wielu ludzi. Część z tych, którzy próbowali uciec, przypłaciła to śmiercią. Wśród nich byli Polacy.
Pierwsza osoba, o której należy tu powiedzieć, to urodzony w 1942 roku w miejscowości Klocek w powiecie tucholskim Franciszek Piesik. Jego rodzina na pewnym etapie osiadła w Widuchowej w powiecie gryfińskim. Nad samą Odrą. To właśnie z żeglugą związał swoje życie zawodowe Piesik. Pracował w Rejonie Dróg Wodnych w Szczecinie, pływał na barkach, pracował też na pogłebiarce. Zdarzało mu się wchodzić w konflikt z prawem. Odbywał kary więzienia: za samowolne oddalenie się z jednostki wojskowej, a także włamanie do baru.
Nic nie zapowiadało jednak, że może zdecydować się na tak radykalny krok. Inna rzecz, że w pracy zdarzało mu się stykać z marynarzami pływającymi do RFN. W każdym razie jesienią 1967 roku wylądował w Bielinku (gdzie sam kiedyś pracował) u swoich braci, Leona oraz Ryszarda, pracujących na Odrze na pogłebiarce. Tamtejszym pracownikom przedstawiał się jako inspektor kontrolujący PGR-y. Pomimo obowiązujących przepisów nie zameldował swojego przybycia do strefy nadgranicznej. Zresztą miejscowi również się do tego nie kwapili.
Przemieszczał się niezwykle sprawnie
Była sobota 14 października 1967 roku. Pracownicy pogłebiarki urządzili suto zakrapianą imprezę. Bracia Franciszka wyszli z niej nieco wcześniej, bo musieli wracać PKS-em do Widuchowej. On sam wybrał się na pogłebiarkę o nazwie „Neptun”, aby… napić się wody sodowej. Później oznajmił kompanom, że prześpi się na pokładzie. Kiedy rano dotarła tam załoga, po Piesiku nie było śladu. Zniknęła też jedna z łodzi. Znaleziono ją później na brzegu, ale już po stronie NRD. Pozostaje zagadką, dlaczego tak po prostu ją tam porzucił.
Powiadomiono Wojsko Ochrony Pogranicza. Rozpoczęły się przesłuchania. Ale po polskiej stronie nikt nic nie wiedział. Uciekiniera udało się namierzyć służbom NRD. Ustalono, że rankiem następnego dnia był widziany na stacji kolejowej w Lüdersdorf . Wsiadł do pociągu. Kolejnym przystankiem w jego podróży mogło być Bad Freienwalde. Dlaczego? Bo tam mógł wsiąść do pociągu do Berlina. Jak dokładnie przebiegała jego dalsza trasa – nie wiadomo. Najważniejsze jednak, że w końcu osiągnął swój cel: Berlin. Przynajmniej Wschodni.
Tej przeszkody nie dał rady pokonać
Piesik ostatecznie wylądował w okolicy Hennigsdorf w północno-zachodniej części Berlina. Stanął przed szansą przekroczenia granicy wodą. Najpierw trzeba było znaleźć odpowiedni sposób. Tamtejsze kanały wodne bywały patrolowane także przez współpracujących ze strażą graniczną cywilów, np. członków klubu sportowego. Franciszek niepostrzeżenie zdołał jednak przywłaszczyć sobie jedną z łodzi. Zaczął ostrożnie płynąć kanałem Haweli, z początku nie zwracając niczyjej uwagi.
Dotarł w końcu do jeziora Nieder Neuendorfer. Przez jego środek przebiegała granica pomiędzy NRD a Berlinem Zachodnim (dzielnicą Heiligensee). Pozostało tylko ją przekroczyć… Ale w tym momencie go zauważono i zorientowano się, o co mu chodzi. Strażnicy próbowali wzywać go do zatrzymania się, lecz tego nie zrobił. Co ciekawe, wszystko wskazuje na to, że funkcjonariusze nie użyli wobec niego broni palnej, za co mieli później trafić na dywanik.
Piesik zostawił na łodzi wszystko, co nie było mu niezbędne, i wskoczył do wody. Miał do pokonania kilkaset metrów. Dla wprawionego pływaka nie powinno to stanowić problemu, ale woda miała wtedy około 10ºC. Niewiele. Piesika nikt już później nie widział żywego. Dopiero 28 października wyłowiono go po zachodniej stronie. Na ciele nie było ran po kulach, za to jego płuca były pełne szlamu z jeziora.
Czytaj też: Mur wstydu, hańby, rozpaczy i ludzkiej krzywdy. Rozdzielił rodziny, kosztował życie co najmniej 120 osób
Rodziny nie informujemy
Długo trwało, zanim służby PRL przesłały do Berlina Zachodniego odciski palców Piesika w celu identyfikacji ciała. Stało się to dopiero w styczniu 1968 roku. W międzyczasie rodzinę przesłuchiwano i próbowano zastraszać. Nie informowano przy tym o niczym. Jego rodzice zmarli w przeświadczeniu, że udało mu się uciec. Żona Piesika dowiedziała się o wszystkim dopiero z notatki przesłanej przez RFN. Swoją drogą, dlaczego zdecydował się porzucić rodzinę – również pozostaje niejasne.
Ostatecznie umorzono śledztwo w sprawie nielegalnego przekroczenia granicy z NRD. Ludowych władz nie interesowało nawet sprowadzenie ciała uciekiniera do kraju. Został on zatem pochowany – paradoksalnie – na cmentarzu w dzielnicy Heiligensee. Ponieważ nikt nie opłacał grobu, został on później zlikwidowany. Obecnie tam, gdzie prawdopodobnie utonął, znajduje się tabliczka informacyjna. Zdjęcie Franciszka Piesika umieszczono też w Miejscu Pamięci Muru Berlińskiego przy Bernauer Straße.
Czytaj też: Ile osób uciekło z PRL?
Postawił ultimatum ambasadzie
Urodzonemu w 1935 roku w Kamienicy w powiecie limanowskim Czesławowi Kukuczce od początku było nie po drodze z władzą ludową. Ostrzegał ludzi przed pracą przy budowie Nowej Huty. Jak mówił – wykańczano tam pracowników wysokimi normami. Siedział w więzieniu, oficjalnie za przywłaszczenie mienia społecznego. On sam utrzymywał, że skazano go, ponieważ pracownicy restauracji, którą kierował, swoimi nieuczciwymi działaniami wpędzili lokal w długi. Po wyjściu na wolność założył rodzinę. Zaczął robić karierę w straży pożarnej. Zbierał pochwały. Awansował ostatecznie do stopnia młodszego ogniomistrza.
3 marca 1974 roku słuch po nim zaginął. Jak odnotowano w MO, wyjechał w nieznanym kierunku. Poszukiwania nie przyniosły rezultatu. Odnalazł się dopiero 29 marca około godziny 12:30… w ambasadzie PRL w Berlinie Wschodnim. Zakomunikował pracownikom, że ma przy sobie schowaną w teczce bombę i jest gotowy zdetonować znajdujące się m.in. w Polskim Centrum Informacji i Kultury ładunki. Sugerował również, iż ma wspólników, a jego rodzina o niczym nie wiedziała. Zażądał umożliwienia wyjazdu do Berlina Zachodniego.
Polacy w ambasadzie odnieśli wrażenie, że Kukuczka rzeczywiście może znać się na pirotechnice. Próbowali grać na czas, zabierając mu dowód osobisty – niby dla spełnienia ultimatum. W rzeczywistości powiadomili Stasi. Sam wiceminister Bezpieczeństwa Państwowego NRD Brunon Beater miał zadecydować, że „terrorystę” trzeba będzie unieszkodliwić poza budynkiem ambasady PRL. Wszystko miało zostać załatwione na terenie wschodnich Niemiec. W międzyczasie Kukuczka otrzymał zastępczy paszport z wizą, aczkolwiek bez zdjęć. Te miały zostać zrobione później na dworcu.
Czytaj też: Ilu informatorów miała Stasi?
Służby manipulowały informacjami o jego śmierci
Z budynku ambasady Kukuczkę wywieziono między 14:30 a 14:40. Zażądał podwózki na dworzec Friedrichstrasse, ponieważ znajdowało się tam przejście graniczne. Przedtem zaszedł jeszcze do toalety, którą opuścił z zauważalnie lżejszą teczką. Co stało się później? Dokładnie nie wiadomo. Dwie uczennice z Berlina Zachodniego obecne na dworcu na Friedrichstrasse wspominały, że kiedy Kukuczka zmierzał w kierunku punktu kontrolnego, strzelono mu w plecy. Służby NRD oficjalnie sugerowały, że próbował mierzyć do funkcjonariuszy z Walthera 7,65 mm z 5 nabojami. Dziewczynki niczego takiego nie widziały.
Czesław Kukuczka trafił do szpitala (nie najbliższego, lecz kontrolowanego przez Stasi szpitala więziennego). O 18:32 zmarł na stole operacyjnym. Przeprowadzona 3 kwietnia sekcja wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci był postrzał. Żeby to ukryć, ciało szybko spalono. Polska ambasada sugerowała, by podać, iż mężczyzna popełnił samobójstwo, ale Stasi twierdziła, że taka wersja wydarzeń byłaby nie do utrzymania. Ponoć zadecydował o tym sam Erich Mielke. Zabroniono też wspominać o groźbach Kukuczki, aby nie tworzyć niebezpiecznego precedensu. Żadnej bomby oczywiście nie znaleziono.
Warto tutaj jeszcze nadmienić, że już w wolnej Polsce nie zrezygnowano ze ścigania bezpośrednich sprawców. Z inicjatywy IPN wszczęte zostało śledztwo. Namierzono m.in. oficera Stasi, który strzelał do Kukuczki – Manfreda N. W lipcu 2021 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał Europejski Nakaz Aresztowania. Następny krok należy do strony niemieckiej.
Bibliografia
- Dźwigał, Franciszek Piesik – jedyna polska ofiara muru berlińskiego, „Dzieje Najnowsze”, Rocznik XLVII, nr 2/2015.
- Dźwigał, Gańczak, Mężczyzna a tatuażem, „Pamięć.pl”, nr 10/2014.
- Gańczak, Strzał w plecy, „Biuletyn IPN”, nr 12/2021.
- Gańczak, Hertle, Kukuczka, Czesław Jan, www.chronik-der-mauer.de, dostęp: 26.04.2023.
- Gmyz, Oficer Stasi odpowie za zabójstwo Polaka. Wystawiono nakaz aresztowania, www.tvp.info, dostęp: 26.04.2023.
- Hertle, Nooke, The Victims at the Berlin Wall, 1961-1989, zzf-potsdam.de, dostęp: 26.04.2023.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.