W Polsce mało kto o nim słyszał, ale w Japonii jest bohaterem narodowym. Za granicą uważa się go za najwybitniejszego przedstawiciela rodu Piłsudskich.
Bronisław Piłsudski jest dobrze znany – tyle tylko, że nie w naszym kraju. O ile jednak w Polsce nazwisko to łączy się przede wszystkim z Józefem, to za granicą kojarzy się przede wszystkim właśnie z Bronisławem. Jego pomniki stoją na Sachalinie i wyspie Hokkaido. W 1997 roku w Jużno-Sachalińsku utworzono Instytut Naukowego Dziedzictwa Bronisława Piłsudskiego. Tysiące stron jego prac wydano po angielsku, japońsku i rosyjsku. Japońskie dzieci uczą się o nim w szkołach. Od 1981 roku działa Międzynarodowy Komitet dla Ocalenia i Oceny Spuścizny Naukowej Bronisława Piłsudskiego, a od 1985 roku zorganizowano trzy międzynarodowe konferencje poświęcone jego dorobkowi. Czym starszy brat marszałka sobie na to zasłużył?
Genialny samouk w „piekle”
Co ciekawe, ten wybitny Polak, który złotymi zgłoskami zapisał się w historii etnografii, nie ukończył żadnych studiów. Ba, nawet nauka w gimnazjum przysporzyła mu pewnych kłopotów – w 1883 roku nie zdał egzaminu końcowego po sześciu latach edukacji. Siódmą klasę pomyślnie skończył dopiero dwa lata później – po dodatkowym egzaminie. Wprawdzie w 1886 roku dostał się na studia prawnicze na Uniwersytecie w Petersburgu, lecz już w marcu kolejnego roku został aresztowany i osadzony w Twierdzy Piotropawłowskiej za współudział w próbie zamachu na cara Aleksandra III. 23 kwietnia otrzymał wyrok 15 lat katorgi i zesłania na Sachalin. (I tak była to amnestia – pierwotnie skazano Piłsudskiego na śmierć).
W przypadku Bronisława sprawdziło się jednak przysłowie „nie ma tego złego…”. Jak pisał Benedykt Dybowski, polski przyrodnik i odkrywca, z którym starszy Piłsudski przez lata korespondował: „młody człowiek, rzucony w piekło Sachalinu (…) zginąć musi marnie. Stało się przeciwnie. Tam urósł B. Piłsudski do wyżyn człowieka nauki, człowieka poświęcenia i Chrystusowych zalet. Złoto charakteru moralnego pozostało w nim nietknięte”.
„Piekło Sachalinu” zmieniło się dla niego w naukowy raj, kiedy zaczął zagłębiać się w badanie ginącej kultury i języków rdzennych mieszkańców wyspy – Niwchów, Oroków, Ulczów, Nanajów (Goldów) oraz – przede wszystkim – Ajnów, zwanych „kosmatymi ludźmi”. W książce Ten drugi Piłsudski Przemysław Słowiński opisuje: „Ajnowie, wykazujący etniczne cechy wszystkich ras świata, do dziś stanowią zagadkę dla antropologów. Dzięki Bronisławowi Piłsudskiemu poznano ich trochę lepiej. Piłsudski niemal od razu poczuł silną więź z Ajnami”.
Król Ajnów – i antropologów
Uczucia Bronisława względem Ajnów okazały się odwzajemnione – nie minęło wiele czasu, gdy tubylcy zaczęli nazywać go swoim „królem”. Nie było to oficjalne stanowisko, a jedynie przydomek, ale wiele mówi o stosunku miejscowych do polskiego zesłańca. To właśnie badania nad życiem i kulturą Ajnów zapewniły Piłsudskiemu miejsce w panteonie etnografów. Przywoływany przez Przemysława Słowińskiego w książce Ten drugi Piłsudski Jacek Splisgart pisze:
Analizując dorobek Piłsudskiego z perspektywy współczesnej antropologii kulturowej, należy zauważyć, że wykraczał on w swoich badaniach (spostrzeżeniach) znacznie poza współczesne mu nauki etnologiczne (koncentrujące się jedynie na opisie form kulturowych i ich systematyzacji).
W pracach polskiego etnografa znajdujemy takie wątki, jak: antropologia medyczna (życie seksualne mieszkańców Sachalinu, ciąża, poród, bezpłodność, poronienia, ciąże wielodzietne czy też deformacje płodów – wszystko to opisane w ujęciu kulturowym), antropologia ekonomiczna (tradycyjna gospodarka i przyczyny jej upadku), antropologia religii (studia nad szamanizmem), antropologia ekologiczna (wpływ środowiska na wzory kulturowe) i psychologiczna (etnologia we współczesnym ujęciu), antropologia językoznawcza (studia nad językami autochtonów) oraz folklorystyka.
Czytaj też: Śmierć Bronisława Piłsudskiego
Sachalińska wieża Babel
Dziś szczególnie podkreśla się wkład Piłsudskiego w prace nad językami atochtonów. W odróżnieniu bowiem od innych naukowców, wychodził on z założenia, że tylko dzięki znajomości wspólnego języka z tubylcami można prowadzić rzetelne badania. W związku z tym postanowił się go nauczyć. Nie było to łatwe – Ajnowie nie znali rosyjskiego (później zresztą Piłsudski pomagał im jako tłumacz i obrońca przed okupacyjną carską władzą).
Bronisław musiał posiłkować się wydanym w 1875 roku Słownikiem ajnosko-rosyjskim autorstwa lekarza wojskowego Michaiła Dobrotworskiego. I po raz kolejny dowiódł, że nie potrzebuje formalnej edukacji, bo braki w tej dziedzinie nadrabia niezwykłym talentem. Po zaledwie kilku miesiącach był już w stanie swobodnie porozumiewać się z tubylcami.
Prowadził skrupulatną dokumentację swoich postępów, niejako przy okazji tworząc słowniki, w których przetłumaczył przeszło 10 tysięcy słów z języka ainu, a także około 6 tysięcy z języka galickiego i 2 tysiące z orockiego. Jego największym osiągnięciem było jednak utrwalenie fonograficzne mowy i pieśni Ajnów. Obecnie to jedyny istniejący ślad tego wymarłego języka. „To, co dzisiaj światowa nauka wie o życiu, tradycjach i obyczajach Ajnów, w ogromnej mierze zawdzięcza temu pojedynczemu badaczowi” – pisze Przemysław Słowiński.
Czytaj też: Jaką rolę Józef Piłsudski odegrał w zamachu na cara Aleksandra III i za co naprawdę zesłano go na Syberię?
Zaginione „wałki Piłsudskiego”
Co ciekawe, niewiele brakowało, by ten jedyny w swoim rodzaju skarb kultury przepadł na zawsze. Piłsudski rejestrował mowę, śpiew oraz modlitwy Ajnów przy użyciu fonografu. Sprowadzono go specjalnie dla niego ze Stanów Zjednoczonych. Ten wynalazek Thomasa Edisona zapisywał dźwięki, żłobiąc stalową igłą rowki na pokrytym warstwą parafiny papierze. Podczas odtwarzania igła poruszała się w rowku i drgała, wyprawiając w ruch membranę.
Woskowo-kauczukowe „wałki Piłsudskiego” tułały się później z Bronisławem po świecie. Po powrocie z zesłania pozbawiony środków do życia badacz usiłował je bowiem sprzedać, ale… nikt nie był nimi zainteresowany. Wiadomo, że miał je ze sobą w Paryżu, Wiedniu i Krakowie. Na koniec trafiły do Warszawy i ślad po nich zaginął.
Odnaleziono je przypadkiem w latach 30. XX wieku na strychu domu, w którym Piłsudski mieszkał. I znów zaczęła się ich tułaczka: z Pracowni Języka Staropolskiego Instytutu Języka Polskiego PAN w Krakowie, przez uniwersyteckie Archiwum Fonograficzne w Poznaniu, po Japonię, dokąd przekazano je w 1983 roku. W książce Ten drugi Piłsudski czytamy:
Były już wtedy w stanie skrajnie złym, wosk uległ krystalizacji, częściowo był zżarty przez pleśń, wiele z nich miało głębokie rysy, pęknięcia, ubytki czy po prostu zachowało się w kawałkach. W celu rekonstrukcji nagrań zostało zainicjowane przedsięwzięcie badawcze nazwane akronimem ICRAP (International Committee for the Reconstruction and Assessment of B. Piłsudski’s Work).
(…) Dokonane przez Piłsudskiego nagrania są dla Japończyków bezcennym skarbem ich kultury. W Kraju Kwitnącej Wiśni powstał nawet musical dla dzieci Opowieści zapisane na wałkach wujka Piłsudskiego, oparty na zarejestrowanych przez niego melodiach, a jego nazwisko trafiło do szkolnych podręczników.
Szczytowe osiągnięcie
Wydaną w 1912 roku przez bibliotekę Uniwersytetu Michigan pracę Bronisława Piłsudskiego Materials for the Study of the Ainu Language and Folklore nazywa się „szczytowym osiągnięciem w zakresie badań nad kulturą i językiem Ajnów sachalińskich”. Starszy brat marszałka pozostawił też po swoich pracach serię znakomitej jakości fotografii. Zbiór przeszło 300 zdjęć jest jedną z pierwszych takich kolekcji służących do uwiecznienia badanej kultury.
Niestety nie zachowały się wykonane przez Bronisława filmy. Był on bowiem nie tylko pionierem w dziedzinie fotografii antropologicznej. Obserwowane obrzędy rejestrował również za pomocą kamery. Na przykład w 1903 roku nagrał przebieg Festiwalu Niedźwiedzia. Tę i inne taśmy uznaje się jednak za zaginione.
Czytaj też: Zapomniana historia Bronisława Piłsudskiego
Doktor Broniś
Zainteresowanie Piłsudskiego Ajnami wykraczało daleko poza zacięcie naukowe. Najlepiej świadczy o tym fakt, że założył na Sachalinie rodzinę – ożenił się z ajnoską kobietą i dochował się z nią dwojga dzieci. Do dziś w Japonii żyją jego potomkowie.
W artykule opublikowanym w 1909 roku w „Sfinksie” Bronisław wyznał: „Zbliżyłem się do tych ludzi wymierających i krzywdzonych, żeby odetchnąć wśród nich lepszym powietrzem i nieść im pomoc”. Był to wyraz jego wdzięczności wobec Ajnów, o których pisał: „O dzięki wam, bracia moi żółtolicy, dzięki za zaufanie i przyjaźń, które z żywego trupa pożądającego śmierci zrobiły na powrót człowieka hołdującego przede wszystkim czynnej miłości dla ludzi”.
Działał na rzecz Ajnów, ucząc dzieci i dorosłych pisania i czytania po rosyjsku. Zakładał dla nich szkoły i sam tworzył dla nich program uwzględniający naukę arytmetyki, rzemiosła, podstaw rolnictwa oraz higieny. Placówki te działały sezonowo – uruchamiano je zimą, gdy dzieci miały mniej obowiązków w domu.
Działalność humanitarna Piłsudskiego obejmowała również szczepienie tubylców oraz leczenie. Chociaż nie przeszedł choćby podstawowego przeszkolenia medycznego, od szamanów oraz z praktyki nauczył się radzić sobie z wieloma chorobami. Ba, po wybuchu wojny rosyjsko-japońskiej w 1904 roku carskie władze zaproponowały mu nawet stanowisko nadzorcy szpitala, jednak Bronisław odmówił.
Zapomniany brat
Ale starszy brat Józefa Piłsudskiego odznaczył się jako naukowiec nie tylko na dalekim Sachalinie. Gdy w latach 1906–1914 przebywał w Zakopanem, zaangażował się w badania nad folklorem Podhala. W 1911 roku założył Sekcję Ludoznawczą przy Towarzystwie Tatrzańskim. Miał też swój wkład w rozwój Muzeum Tatrzańskiego im. Tytusa Chałubińskiego. Jego zasługi dla polskiej etnografii są jednak niemal kompletnie zapomniane. W zbiorowej świadomości Polaków jest miejsce jedynie dla jednego Piłsudskiego – marszałka.
Przemysław Słowiński w książce Ten drugi Piłsudski podsumowuje:
[Bronisław Piłsudski] był wybitnym etnografem (…). Dzięki jego pracy można było stworzyć podstawy ważnych badań etnologicznych i językowych. „Kosmaci ludzie” lgnęli do niego jak pszczoły do miodu i nazywali go „Akan”, co w ich języku znaczyło „Starszy brat”. A rosyjskie władze nie wtrącały się do jego pracy badawczej, wręcz mu pomagały.
Miejscowi czarownicy dopuszczali go do swych tajemniczych szamańskich obrzędów, przez wieki skrywanych przed Europejczykami. Najbardziej nieufni mieszkańcy jurt i szałasów przekazywali mu legendy, śpiewali pieśni. Znachorzy zdradzali tajniki swoich praktyk. A Bronisław robił zdjęcia ich amuletów i bóstw, zbierał przedmioty materialnej kultury.
Szacuje się, że prowadząc swoje badania, przebył pieszo, konno lub na saniach łącznie około 5 tysięcy kilometrów. Efektem jego pracy było ponad 50 pozycji naukowych, książek i artykułów, a poza tym kilka szkół i biblioteka. Trudno się więc dziwić, że to właśnie starszy z braci Piłsudskich jest dziś tak dobrze pamiętany poza granicami ojczystego kraju.
KOMENTARZE (4)
Interesujący artykuł niesamowity obraz brata marszałka. Ciekawość świata i chęć poznania to dobra cecha.
Wspaniały człowiek.
Oby duzo bylo takich ludzi. O bracie kraza rozne historie. Swiat jest ciekawy.
Wielki Polak i patriota. Niedoceniony , po śmierci nawet dzisiaj przez swoich rodaków. Wstyd.