Przypadki lewitacji św. Józefa z Kupertynu, który w chwilach religijnego uniesienia latał, były tak częste, że dziś jest on patronem pasażerów samolotów.
Trzeba przyznać, że w kwestii latających świętych materiału źródłowego nie brakuje. Szymon Mag, samarytański czarnoksiężnik z Dziejów Apostolskich (8,9), figuruje też w apokryficznych Dziejach Piotra, gdzie przypisuje mu się zdolność wznoszenia się w powietrze. Kiedy demonstrował ów dar na Forum Romanum, św. Piotr poprosił Boga o interwencję i Szymon spadł na bruk, połamał nogi, po czym został ukamienowany przez tłum. (Legenda głosi, że pobliski kościół pw. Św. Franciszki Rzymianki został wzniesiony dokładnie w miejscu tego zdarzenia i że jest w nim marmurowa płyta z wgnieceniami od kolan Piotra, gdy zanosił modły o upadek Samarytanina).
Św. Teresa z Avili (1515–1582) opowiadała o intensywnych „duchowych nawiedzeniach”, wskutek których prawie godzinę lewitowała pół metra nad ziemią. O św. Franciszku z Asyżu (1181–1226) powszechnie mówiono, że potrafił zawisnąć w powietrzu, umiał to też św. Alfons Liguori (1696– 1787), jak zaświadczył w 1756 roku kanonik Casanova z katedry w Amalfi: „Uniósł się prawie dwie stopy nad miejscem gdzie stał, jakby zaraz miał się wzbić w niebiosa”.
Latający franciszkanin
Wróćmy jednak do Józefa z Kupertynu. XVIII-wieczny hagiograf, brat Angelo Pastrovicchi zapisał:
„Nie tylko przez szesnaście lat pobytu w Grottelli, ale przez całe życie święty tak często doznawał owych ekstaz i lewitacji, jak to potwierdzają akta procesu beatyfikacyjnego, że jego przełożeni trzydzieści pięć lat nie dopuszczali go do ćwiczeń w chórze i refektarzu, jak również do uczestnictwa w procesjach, żeby nie powodował publicznego zamieszania”.
Dar latania mógł się w nim ujawnić w każdej chwili. Pewnej Wigilii na przykład Józef zaprosił grupę pasterzy, aby wspólnie świętować narodziny Jezusa. Mężczyźni zaczęli grać na dudach, co tak natchnęło świętego, że wystrzelił w powietrze, przefrunął nad ołtarz i znieruchomiał nad nim na cały kwadrans, jego luźny habit dyndał między świecami, lecz nie zajął się ogniem.
Raz wybrał się do Neapolu, aby zobaczyć nowy posąg św. Antoniego Padewskiego. Na widok statuy wzbił się w powietrze i przeleciał nad głowami współbraci, by się je przyjrzeć z bliska. Według legendy wieść o tych cudach dotarła do Świętego Oficjum. Inkwizytorzy kazali mu odprawić w swej obecności mszę w kościele San Gregorio Armeno. Tam również lewitował nad ołtarzem wśród krzyków przerażonych zakonnic ostrzegających, że od świec może mu się zapalić ornat.
Czytaj też: „Ty świński ryju, kobyli zadzie, kundlu z jatki” – czyli jak Kozacy piszą list do sułtana
70 przypadków lewitacji
Inny biograf, Domenico Bernini (1657–1723), wspomina, że gdy Józef przechadzał się kiedyś po pięknym ogrodzie w towarzystwie księdza Antonia Chiarella, w rozmowie padł komentarz o wspaniałości Stworzenia. Święty zdążył tylko potwierdzić entuzjastycznie i z takim impetem wzleciał w górę, że wylądował na koronie drzewa oliwnego i tam klęczał pół godziny, a gałąź kołysała się pod jego ciężarem „tak lekko, jakoby to ptaszek na niej przycupnął”.
Acta sanvtorum (oficjalny protokół procesu beatyfikacyjnego) wymienia siedemdziesiąt przypadków jego ekstatycznej lewitacji. Stały się one natchnieniem dla kilku malowideł, żadne jednak nie obrazuje ich równie ekspresyjnie, jak pokazane tu dzieło Ludovica Mazzantiego (1686–1775).
KOMENTARZE (9)
Ludzie widzą to co chcą widzieć więc trudno jest uwierzyć tego typu doniesieniom niby świadków. Nie wiadomo jakie wtedy było oświetlenie, mogło to być złudzenie, cienie…
Jakie oni brali prochy?
„Dowody” no naprawdę ci też są nieźli🤪
Jedi master
W tych czasach było ok. 3% ludzi umiejących czytać i pisać. Takiemu społeczeństwu można wmówić wszystko. Każda religia powstaje jak cwaniak spotka naiwniaka.
O niedowiarkowie neopozytywistyczni !!!, wasza zarozumiałość jest prawie tak wielka jak wasza hiperkrytycyzm, nihilizm poznawczy (wszystko na co nie ma jednoznacznych dowodów nie istnieje?), nieznajomość tematu – wasza niewiedza ;)
„Cuda nie są sprzeczne z naturą, ale z naszymi poglądami o niej” (św. Augustyn).
…
„Wierząc w Boga należy wierzyć nauce i w naukę…” Jan Paweł II: „…trzeba mieć dwa skrzydła – skrzydło rozumu i skrzydło wiary…”
…
„Dziś lewitacja zawdzięcza swoją popularność dalekowschodnim joginom. Ich wyczyny wielokrotnie udało się sfotografować i zarejestrować na wideo.” – a to konstatuje jeden z blogów zajmujących się FIZYKĄ KWANTOWĄ: „Jednak to właśnie naukowcy są autorami najbardziej rewolucyjnej teorii lewitacji. Według nich jest to utracona umiejętność homo sapiens, którzy kiedyś, w zamierzchłych czasach, potrafili latać i odczytywać myśli innych. Aktualnie rzesze naukowców pracują nad wyjaśnieniem tego zjawiska – bo nikt nie może ZAPRZECZYĆ jego istnieniu.”
…
Jakie mamy naukowe hipotezy? Np. stara już hipoteza Dubrowa pól biograwitacyjnych…,
Nowsze? Wiki dodaje choćby hipotezę fizyka Wirowskiego opublikowaną w periodyku naukowym w 2021.: „…że zaledwie znikoma część otaczającej nas energii posiada własność określaną mianem masy. Pozostała jej większość, którą określił mianem NRM (Not Replaceable with Mass) takiej własności nie posiada i nie koliduje z materią. Ideą modelu jest, że wzmożona mentalna aktywność osoby lewitującej powoduje zwiększenie gęstości otaczającej ją, i związanej z nią, energii NRM. Efektem jest pojawienie się w środowisku energii NRM efektu wyporu, zgodnie z prawem Archimedesa przeciwstawiającego się sile grawitacji (wypór lewitacyjny)…”
„…wyjaśnienie pewnych kwestii jest możliwe tylko w obrębie NIEISTNIEJĄCEJ jeszcze nauki – grawitacji kwantowej.” – a to już z innego naukowego blogu dot. fizyki: „…następuje duże zakrzywienie czasoprzestrzeni, tak że staje się ona powykręcana i „spieniona”, tworząc pianę wyłaniających się z próżni i znikających pęcherzyków oraz mikroskopijnych tuneli czasoprzestrzennych.” – rozumiecie coś z tego?, bo ja prawie nic, i te moje „prawie” tutaj nie robi żadnej istotnej różnicy ;)
…
W doświadczeniach ścisłych: spojrzenie człowieka potrafiło pobudzić do rozwoju drożdże a zahamować rozwój grzybów strzępkowych podstawczaków… Dlaczego? A tego JESZCZE po prostu nie wiemy…!
„Bóg dokonuje się kwantowo” – a to z kolei słynny w świecie nauki, polski bioelektronik, ksiądz prof. W. Sedlak próbujący m. in. odkryć na gruncie nauki istotę czakr, których istnienia wg niego – na tym właśnie naukowym gruncie, nie można zanegować.
M. Sieradzki: „Człowiek jako jaźń-duch, wyciszony i czysty, wysiłkiem woli może tak dalece opanować osobowość… …że takie zjawiska, jak LEWITACJA, telepatia, jasnowidzenie, jasnosłyszenie, dematerializacja ciała, stają się zupełnie możliwe… …są to zjawiska zwykłe [fizyczne]. Zjawiska takie badają liczne na świecie instytuty naukowe…”
Kolejny, najsłynniejszy w świecie nauk ścisłych, ksiądz prof. „…Georges Lemaître, belgijski DUCHOWNY i UCZONY, jest uznawany za jednego z twórców nowoczesnej kosmologii. W swoich polemikach z Einsteinem, przynajmniej dwa razy to on miał RACJĘ. I to w KLUCZOWYCH sprawach. Po raz pierwszy, gdy – wbrew Einsteinowi – osobliwość w jego równaniach zinterpretował jako początek wszechświata (dlatego nazywa się Lemaître’a „ojcem Wielkiego Wybuchu”). I po raz drugi, gdy upierał się, że w równaniach trzeba zachować stałą kosmologiczną (którą dziś obciąża się odpowiedzialnością za istnienie ciemnej energii). On też pierwszy przewidział rozszerzanie się wszechświata…”
…
Ksiądz, księża kościoła katolickiego – KK, największym – największymi uczonymi naszych czasów?
A nie np. całe życie starający się zanegować nie tyle istnienie Boga co konieczności tegoż, Hawking?
Nie, bo np. broniący od lat chrześcijaństwa wybitny „…profesor matematyki John C. Lennox… …wykazuje ponad wszelką naukową wątpliwość błędy metodologiczne Hawkinga w tym względzie, błyskotliwie i z pewną dozą humoru podważa jego KLUCZOWE argumenty…”
Gdyby to była kobieta ,spalono by ją na stosie jako wiedźmę. A ponieważ to zakonnik i mężczyzna to był św..KK…..
Św. Teresa z Avili również lewitowała a mimo tego przeżyła 67 lat ( 1515 – 1582 ), i jakoś nikt jej na stosie nie spalił jako wiedźmy. A do tego pomimo tego że była …KOBIETĄ została św. KK.
Zakonnicę mieli palić na stosie?
Szymon Mag nie został „ukamieniowany”, tylko UKAMIENOWANY. Ukamienowany. Tak, właśnie ukamienowany. Nie ma takiego słowa „ukamieniować”. Proszę sprawdzić gdziekolwiek i to poprawić. Jeżeli zawinił tłumacz książki, to autor artykułu mógłby wykazać się odrobiną inwencji, przeczytać tekst przed zamieszczeniem na tym portalu i poprawić błąd tłumacza. Bądźcie profesjonalni, bardzo proszę.