Ciekawostki Historyczne
Średniowiecze

Rekordowe upały w Polsce

Coraz częściej nawiedzają nas ekstremalne fale upałów. Cóż, klimat się ociepla. Ale wyjątkowo gorące lata już się w Polsce zdarzały – dobrych kilka wieków temu!

Przed wiekami nie było oczywiście termometrów. Kronikarze nie mogli więc odnotować, że w roku takim i takim zarejestrowane zostały rekordy temperatur. Ale mogli – i pisali – o suszach, które nawiedzały Polskę nawet w okresie średniowiecza. Susza oczywiście teoretycznie mogła mieć charakter hydrologiczny, lecz i wysokie temperatury z pewnością miały z nią coś wspólnego. A donosił o nich w swoich Kronikach nawet Jan Długosz, chociaż znane są i inne relacje.

Susza, upał i… drożyzna

Pierwsza wspomniana przez Długosza susza miała miejsce w roku 988. Nastąpiła wiosną i przeszkodziła tylko zasiewom jarzyn. A jako że po niej spadł śnieg, można domniemywać, iż raczej wielkich upałów w tym czasie nie było. Nieco więcej miejsca dziejopis poświęca suszy w roku 1121. Bezpośrednio wspomina przy tym o panujących wówczas upałach. Co ciekawe, nie pisze o nich w kontekście – jak byśmy się mogli tego spodziewać – miesięcy letnich, ale wiosennych: Nadzwyczajne susze i upały przez trzy miesiące, to jest Marzec, Kwiecień i Maj trwające, tak spiekły ziemię, że nie tylko jare zasiewy, ale i oziminy przypalone zniszczały.

Połączone susza i upały wywołały wtedy klęskę nieurodzaju i drożyznę. Dotknęły one nie tylko Polskę, ale i „sąsiedzkie ziemie i okolice”.fot.Simon Bening/domena publiczna

Połączone susza i upały wywołały wtedy klęskę nieurodzaju i drożyznę. Dotknęły one nie tylko Polskę, ale i „sąsiedzkie ziemie i okolice”.

Czy mówi nam to coś o panującym wtedy klimacie? A może kronikarz miał na myśli to, że upał był nieproporcjonalny do normalnych temperatur w tych miesiącach? Tu już musiałby się wypowiedzieć klimatolog. W każdym razie połączone susza i upały wywołały wtedy klęskę nieurodzaju i drożyznę. Dotknęły one nie tylko Polskę, ale i „sąsiedzkie ziemie i okolice”.

Kolejnym katastrofalnym według Jana Długosza rokiem był 1332. Wprost opisał, jak bardzo nietypowe były ówczesne temperatury: W tym roku panowały w Polsce tak wielkie upały, że przed dniem Ś. Jana Chrzciciela zboża podochodziły i zupełnie były do użycia zdatne; wody powysychały i rzeki poopuszczały swoje łoża. Starzy ludzie nie pamiętali podobnego gorąca i posuchy, a ztąd uważali je za jakieś dziwy. Zresztą samą tę notatkę zatytułował „Susza nadzwyczajna i upały w Polsce”. Przypomnijmy: święto narodzin Jana Chrzciciela przypada 24 czerwca. Musi tutaj chodzić właśnie o ten dzień, gdyż odnosi się do niego również kolejna notatka Długosza.

Czytaj też: Jak często średniowieczni kronikarze popełniali błędy?

Zobacz również:

Kometa zwiastująca katastrofę

Zdecydowanie najwięcej miejsca Długosz poświęca jednak suszy z roku 1473. Z pewnością nie bez znaczenia był fakt, że miał możliwość osobiście ją obserwować. Na wstępie informuje, że nadejście suszy zostało poprzedzone pojawieniem się komety. Sama zaś susza objęła wtedy swoim zasięgiem wiele państw europejskich. Wisła na całej długości – od Krakowa i Sandomierza, poprzez Warszawę i Płock, po Toruń – była tak płytka, że dało się ją pokonać pieszo. Szalały pożary, których nie dało się ugasić. W Krakowie 26 lipca ogień strawił kościół św. Jadwigi. Pożoga ogarniała również i w inne miasta: Wieliczkę, Konin, Chełm i Lubomlę. Kronikarz zasugerował nawet, że skala katastrofy była spowodowana przez grasujących w Polsce podpalaczy, nasłanych przez króla węgierskiego Macieja Korwina.

Wisła na całej długości – od Krakowa i Sandomierza, poprzez Warszawę i Płock, po Toruń – była tak płytka, że dało się ją pokonać pieszo. (il. poglądowa)fot.Guillaume de Boldensele/domena publiczna

Wisła na całej długości – od Krakowa i Sandomierza, poprzez Warszawę i Płock, po Toruń – była tak płytka, że dało się ją pokonać pieszo. (il. poglądowa)

Co ciekawe, w innym źródle – Kronice klęsk elementarnych – znajdziemy wzmiankę o suszy z 1469 roku, kiedy stan Odry był tak niski, że od lata do jesieni można ją było przejść. Zastanawiający jest w tym kontekście brak informacji na ten temat u Długosza.

Czytaj też: Zabójczy wulkan z Islandii

Suche lata

Innym dziejopisem, który opisywał susze i fale upałów w Polsce, był ksiądz Gabriel Rzączyński, autor księgi Historia Naturalis Curiosa Regni Poloniae. Relacje pochodzące z tego dzieła są jednak krótsze niż te spisane przez Długosza. Rzączyński wspomina chociażby o latach 1539 i 1540. Zanotował na ten temat lakonicznie: z przyczyny wielkiej suszy, pod Grudziądzem Wisłę konno przechodzono, bez pływania. Potwierdzenie tej informacji znajdziemy także w innym źródle, wspomnianej Kronice klęsk elementarnych. W jednym z jej tomów pojawia się wzmianka, że w 1540 roku ponoć sześć miesięcy było bez deszczu, a koryto Odry porosło zielenią.

Kolejny, dokładniejszy opis skutków zawirowań meteorologicznych odnajdujemy u Rzączyńskiego w odniesieniu do roku 1708. Wtedy to w czasie lata i jesieni ledwo kilka razy deszcz padał, z tej przyczyny w polach orać nie można było, a przez to i zasiewów jesiennych uskutecznić. Zresztą pierwsze dwie dekady XVIII wieku w ogóle miały być dla Polski dość ciężkie. Przykładowo w roku 1718 susza spowodowała wypalenie wszystkich zbóż. Z kolei w roku 1719 spowodowana upałami i brakiem opadów klęska nieurodzaju dotknęła Wielkopolskę i Śląsk.

Czytaj też: Głodne wieki. Co jedzono w średniowieczu i jak często ludzie głodowali?

Upalne stulecie

Pogoda dawała nam popalić – dosłownie – także w wieku XX. Chyba najbardziej spektakularnym tego przykładem jest fala upałów z roku 1921. Tego lata z powodu żaru lejącego się z nieba cierpiała nie tylko Polska, ale i inne państwa Europy. I tym razem skutkiem niespotykanie wysokich temperatur były liczne pożary. Spłonęło wiele hektarów lasów. Ekstremalna pogoda spowodowała też liczne straty w rolnictwie. Sytuację dodatkowo pogorszył brak opadów.

Z jakimi upałami Polacy mieli wtedy do czynienia? Stacje meteorologiczne w II RP odnotowywały temperatury rzędu nawet 40ºC i powyżej. Wtedy też ustanowiony został pewien rekord. Otóż 29 lipca 1921 roku w znajdującym się około 10 km od Opola Prószkowie zarejestrowano aż 40,2ºC! Na szczęście był to ostatni dzień tamtej pamiętnej fali upałów. Po nim nadeszły ulewy i burze. Inna rzecz, że rolnictwo potrzebowało czasu, aby się odbudować.

Stacje meteorologiczne w II RP odnotowywały temperatury rzędu nawet 40ºC i powyżej. Na zdj. plaża w Zaleszczykach. Po lewej stronie duży termometr wskazujący ponad 50 st. Celsjusza. fot.NAC/domena publiczna

Stacje meteorologiczne w II RP odnotowywały temperatury rzędu nawet 40ºC i powyżej. Na zdj. plaża w Zaleszczykach. Po lewej stronie duży termometr wskazujący ponad 50 st. Celsjusza.

Ale nie dla wszystkich lato 1921 roku okazało się tragiczne w skutkach. Upały i brak wody stały się paradoksalnie wodą na młyn dla towarzystw ubezpieczeniowych. Chętnie zamieszczały w prasie ogłoszenia takie, jak to: Ubezpieczajcie się od ognia! Codziennie gazety donoszą o pożarach. Olbrzymie wartości giną w płomieniach. Ginie plon ze żniw, ginie bydło, giną drogie sprzęty rolnicze, domy mieszkalne, lasy. Ba! Nawet całe osady obracają się w perzynę. Ciekawe, ile wynosiły wtedy składki ubezpieczeniowe?

Ciepło, cieplej, parzy!

Ekstremalne fale upałów i susze nawiedzały również powojenną Polskę. Szczególnie dały się w tym względzie we znaki lata 50. Można śmiało powiedzieć, że ta dekada zaczęła się i zakończyła gorąco. I tak w roku 1951, jak pisze Henryk Mitosek: W Puławach np., praktycznie rzecz biorąc, posucha utrzymywała się od ostatnich dni lipca aż do końca drugiej dekady listopada, czyli przez przeszło trzy i pół miesiąca. Zbiory ziemniaków spadły o 10–20%. Doszło nawet do tego, że widząc kompletny brak plonów zbóż ozimych, obsiano nimi jedynie część areału. Obawiano się, że zapasy żyta czy pszenicy będą musiały wystarczyć nawet i na 1953 rok.

Również w 1952 roku sierpień okazał się wyjątkowo upalny. 7 sierpnia w Krośnie odnotowano 39,2ºC. 15 sierpnia w Sandomierzu było 37,1ºC, a w Rzeszowie 36,5ºC. Dekadę zamknęła zaś fala upałów i kolejna susza w 1959 roku. Temperatury maksymalne były wówczas jeszcze wyższe niż siedem lat wcześniej. Szczególnie gorący okazał się tym razem lipiec. 11 lipca w Kończewicach zanotowano 39,6°C. Kolejne rekordy z tego roku to 38,8°C zarejestrowane 12 lipca w Ciechocinku oraz zmierzone 10 lipca: 38,3°C w Bydgoszczy i 38,2° w Toruniu, Poznaniu, Kole i Wałczu.

Choć w ostatnich latach lejący się z nieba żar wyciska z nas siódme poty, pamiętajmy, że i nasi przodkowie nie mieli lekko. Na dodatek nie dysponowali wieloma zdobyczami współczesnej techniki. Niestety, według wielu prognoz musimy przygotować się na to, że fale upałów będą zdarzać się w Polsce coraz częściej…

Bibliografia

  1. Baran-Gurgul, Przestrzenno-czasowa analiza ryzyka wystąpienia niżówek maksymalnych w prawobrzeżnej części zlewni górnej Wisły, Komitet Gospodarki Wodnej Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2021.
  2. Jana Długosza Kanonika Krakowskiego Dziejów Polskich Ksiąg Dwanaście, Tomy I, III, IV, Kraków 1867–69.
  3. Kasperski, Wpływ wielkich klęsk żywiołowych na system i rynek ubezpieczeń w Polsce w okresie międzywojennym, „Roczniki Nauk Prawnych”, Tom XXVII, nr2/2017.
  4. Mitosek, Letnio-jesienna susza 1959 r., „Postępy Nauk Rolniczych”, nr 1/1960.
  5. Stopa, Temperatura powietrza w Polsce, część I, „Dokumentacja Geograficzna”, zeszyt 2, Instytut Geografii Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 1968.
  6. Żukow-Karczewski, Katastrofalne upały i susze w Polsce i na świecie w minionych wiekach, ekologia.pl, dostęp: 15.07.2022.

KOMENTARZE (4)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

trb

„Stacje meteorologiczne w II RP odnotowywały temperatury rzędu nawet 40ºC i powyżej. Wtedy też ustanowiony został pewien rekord. Otóż 29 lipca 1921 roku w znajdującym się około 10 km od Opola Prószkowie zarejestrowano aż 40,2ºC!”

Wy tak na poważnie? Pruszków koło Opola leżał 1921 r. w zasięgu stacji meteorologicznej należącej do II RP? Zawsze mi się wydawało, że te rejony nie należały do Polski w latach 1138-1945, czyli od założenia do 1945 roku Prószków nie miał nic wspólnego z Polską. Cóż, miałem was za bardziej rzetelny portal historyczny.

niepoprawny politycznie

„trb” wypunktował pięknie!
Pora na minie jako…
Ja jako fachowiec w dziedzinie, walczący z postlewacką katastroficzną wersją zmian klimatu (bo to bardziej polityka niż nauka obecnie bez wątpienia jest).
„…najwięcej opisów dawnych okresów posusznych przetrwało na Dolnym Śląsku. I to na ich podstawie możemy stwierdzić, iż w ostatni milenium (+ obecny początek XXI w.), najwięcej klęsk pogodowych było i na całości ziem Polski [obecnych i dawnych] w XVI i XVII w., ale NA PEWNO nie w czasach dzisiejszych… Oprócz ww. „megasuszy” mieliśmy bowiem wówczas np. takie „niewiarygodnie” dla nas, suche i upalne lata, jak:
– w 1540 r., w czasie tej tzw. „wielkiej posuchy”, wielkich upałów od św. Jana (24 czerwca), przez 6 miesięcy nie padał deszcz, wyschły prawie wszystkie rzeki na Dolnym Śląsku, nawet Odrę przechodzono suchą stopą…,
– w 1590 roku, tutaj deszcz nie padał (bez kilkunastu dni) przez prawie 10 (dziesięć !!!) miesięcy (dokładny zapis to: „nie padało przez 38 tygodni”), wyschły całkowicie: Bóbr, Kwisa, Kaczawa, Widawa, Oława i inne mniejsze rzeki,
– w 1599 – jedynie Bóbr nie wysechł całkowicie !,
– w XVII wieku, wówczas wystąpiły aż 23 lata wielkich susz odnotowanych w kronikach, szczególnie katastrofalna była prawie czteroletnia megasusza 1679-82…”
Na obszarze Polski najwięcej susz o zasięgu krajowym wystąpiło w okresie od 1480 do 1780 r. Szczególnie suchym było półwiecze 1651 – 1700. Susze silne i katastrofalne (2 i 3 klasa intensywności) zdarzały się praktycznie wtedy CO DWA [!!!} LATA. Stąd przestano wówczas notować susze słabe kategorii I – zwłaszcza te najsłabsze, bo na nikim „nie robiły już one wrażenia – były bowiem praktycznie COROCZNIE.”
W jednym z najważniejszych periodyków „Climate of the Past” opublikowana została praca, w której prof. Rajmund Przybylak…” stwierdza, że: „…od połowy XV do końca XVIII w. na ziemiach dzisiejszej Polski wystąpiło ponad 100 susz. Wśród nich było 17 zdarzeń szczególnie katastrofalnych, określanych mianem „megasuszy”.”
Te wyżej wspomniane zdarzenia „mega-posuszne” JUŻ NIE WYSTĄPIŁY w drugiej połowie XIX, XX i obecnym XXI w. (z dniem dzisiejszym włącznie !!!)
„Brak katastrofalnych susz w ostatnich dwóch, trzech stuleciach sprawia, że część z nas nie traktuje tego zagrożenia z należytą powagą.”
Dlaczego „mega susze” i wielkie naprawdę upały letnie z nimi związane, wystąpiły w Polsce i Europie tylko w okresie od połowy XV do końca XVIII w.?
„Lata występowania „megasusz” pokrywają się z Małą Epoką Lodowcową, zwłaszcza okresami SILNYCH i GWAŁTOWNYCH OCHŁODZEŃ. Ochłodzenia te sprzyjały bowiem pogodzie „antycyklonicznej” [bardzo mroźne zimy ale i bardzo upalne lata]. Było zatem co prawda znacznie chłodniej niż dzisiaj średniorocznie, ale zdecydowanie w wyniku tego ochłodzenia, jeszcze bardziej uległy wydłużeniu okresy całkowicie bezdeszczowe lub skąpe w opady i upalne.”

A co nas Polaków czeka naprawdę w wyniku obecnego ocieplenia?
Wielki zespół unijnych naukowców (RC PESETA IV, final report, 2020.) mówi: „Warunki suszy staną się mniej ekstremalne w Europie borealnej [Pn.] i kontynentalnej [czyli m. in. i u nas w NASZYM kraju !!!].” „Wraz z globalnym ociepleniem w Europie [TYLKO] w rejonach śródziemnomorskich i atlantyckich susze będą występować częściej, trwać dłużej i nasilać się.”

„Ponadto oba okresy posuszne, upalne, dzisiejszy i z lat 40. i 50., były, są silnie skorelowane z fazami dwóch największych na świecie oscylacji klimatycznych: atlantyckiej – AMO (szczególnie) i pacyficznej PDO.” I tak, kiedy do 1947 r. dodamy 60 – 80 lat – okresy cykliczności AMO i PDO, to…
…otrzymamy czasy nam obecne, w których również, tak jak w ETCW – tj. wczesnym ociepleniu XX w. [lata 30., 40., 50, 60.,], występujące te same zmienności pogodowe i klimatyczne, takie same natężenia zjawisk ekstremalnych, w tym i upałów, suszy o wielkim natężeniu.”
Wniosek – naturalna cykliczność odpowiada za ostatnie i tegoroczną, dość słabą co prawda na tle upalnych lat i posusznych dawniej, ale jednak, suszę, „…a susze jako takie, globalne ocieplenie, przynajmniej u nas, je najprawdopodobniej zdecydowanie ograniczy [patrz też polski projekt KLIMADA].”

Kairos

Szkoda ze w artykule nie są opisane okresy zimowe.Te w ostatniej dekadzie są nadzwyczajnie łagodne.

    niepoprawny politycznie

    Mają być wyjątkowo łagodne zimy w historii?
    A służę uprzejmie:
    „W roku Pańskim 1186 była nadzwyczajnie ciepła zima i lato. Przy końcu stycznia kwitły drzewa, a w lutym […] jabłka były już tak duże, jak włoskie orzechy. Także zboża nadzwyczaj szybko dojrzewały. URODZAJ BYŁ PIĘKNY I BOGATY. Pod koniec maja, w wielu miejscach Węgier ukończono żniwa.”
    „Na przełomie lat 1257/1258 była mizerna [czyli ciepła] i sucha zima. W styczniu kwitły już drzewa, a na św. Dominika (12 maja) się zaczęły żniwa, zaś na św. Jakuba (25 lipca) winobranie.”
    „7 stycznia 1409 roku było tak ciepło, że rolnicy mogli orać i siać w samej tylko koszuli…”
    „25 listopada 1412 roku po bardzo ciepłych dniach przyszła burza, tak silna, jakiej się w tym czasie nie spotyka. Silne burze z ulewnymi deszczami i gradobiciem przewaliły się przez cały kontynent.
    Nieoceniony Jan Długosz przedstawił to tak: W roku 1412 zima była nadzwyczaj ciepła bez żadnego przymrozku i szronu, tak iż w Litwie nawet, kraju zimnym i mroźnym, około święta Oczyszczenia N. Panny (2 lutego) ludzie mieli już jarzyny do jedzenia i kwiaty, co za dziwowisko wielkie uważano.”
    „20 marca A. D. 1420 było już tak ciepło, że tego dnia kwitły już jabłonie, a 4 kwietnia winorośle.
    Równie łagodna zima wystąpiła w Polsce na przełomie 1425 i 1426 roku. W styczniu i lutym padały wtedy ciągłe deszcze i często zdarzały się burze z piorunami. Kolejna bardzo łagodna zima miała miejsce z 1538 na 1539 rok, zapoczątkowując wyjątkowo ciepły okres trzyletni, który trwał do 1540 roku.”
    „6 marca 1471 roku było bardzo ciepło i sucho. Był to dziwnie ciepły i nader suchy rok, który opisało wielu kronikarzy. Na św. Jana (24.VI) już sprzedawano wczesne jabłka i gruszki. Przed św. Piotrem i Pawłem (29.VII) było już po żniwach, a łąki kwitły jeszcze w połowie grudnia…”
    „25 marca 1473 roku było tak ciepło, że tego dnia rozkwitły wszystkie drzewa. Potem przyszła ciepła i sucha pogoda.”
    „31 stycznia 1480 a. D. na Śląsku i Morawach było nadzwyczajnie ciepło, prawie tak jak w lipcu [!]. Drzewa puszczały pąki i kwitły.”
    „18 stycznia 1499 roku tak się ociepliło, że drzewa puściły soki. BYŁ TO CIEPŁY I URODZAJNY ROK.”
    1512. „17 października tegoż roku było nadzwyczajnie ciepło i ciepła była także ta jesień. Po raz drugi zakwitły drzewa i w lasach po raz drugi pojawiły się jagody. Takie niezwyczajne ciepło było aż do 10 grudnia.”
    „24 grudnia 1539 roku była straszliwa burza z piorunami, jak w lipcu.”
    „W 1925 roku zanotowano w Polsce kilkunastostopniowe temperatury dodatnie pod koniec grudnia, a także zaobserwowano silną burzę z wyładowaniami atmosferycznymi. Piorun spowodował wówczas nawet pożar.
    Wyjątkowo wczesna i ciepła wiosna była również w 1934 roku.”

    Czy więc „te w ostatniej dekadzie są nadzwyczajnie łagodne”?
    No ja nie przypominam sobie kwitnących drzew owocowych (i to nawet jabłoni), w styczniu czy lutym…

Zobacz również

XIX wiek

W Ameryce kilkaset osób zginęło przez... śnieg! Ta zamieć przeszła do historii

Choć śnieg w części Stanów Zjednoczonych nie jest anomalią, jego opady w XIX wieku doprowadziły do tragedii. Jak wyglądała „wielka śnieżyca” z 1888 roku?

18 stycznia 2023 | Autorzy: Gabriela Bortacka

Historia najnowsza

Jedna z największych tragedii w historii Polski. Jak zatonął prom „Jan Heweliusz”?

Prom MF Jan Heweliusz opuścił port w Świnoujściu w nocy, 13 stycznia 1993 r. Kilka godzin później serwisy informacyjnie podały wiadomość o jego zatonięciu. 

14 stycznia 2023 | Autorzy: Tomasz Sowa

Historia najnowsza

Takiej ilości wody nie powstrzymałyby żadne zabezpieczenia. 25 lat temu powódź tysiąclecia zatopiła ogromne obszary Polski

To było lato ludzkich tragedii. Wiele osób straciło życie, swoich bliskich lub cały dobytek. 25 lat temu powódź tysiąclecia zalała Polskę.

2 września 2022 | Autorzy: Herbert Gnaś

XIX wiek

Polarno-kosmiczna szkoła survivalu. Czego w dobie misji na Marsa może nas nauczyć ekspedycja Belgiki?

W 1897 roku statek Belgica wypłynął na ekspedycję naukowo-badawczą na Antarktydę. Dziś doświadczenia jego załogi przydają się w… planowaniu misji kosmicznych.

24 maja 2022 | Autorzy: Agnieszka Bukowczan-Rzeszut

Nowożytność

Liczbę jego ofiar szacuje się na 6 milionów! Najbardziej destrukcyjny wybuch wulkanu w czasach nowożytnych

Dokładnej liczby ofiar wulkanu Lakagígar nigdy nie poznamy. Wybuch spowodował dramatyczne ochłodzenie klimatu i doprowadził do śmierci 5–6 milionów ludzi.

29 kwietnia 2022 | Autorzy: Marcus Rosenlund

Nowożytność

Jednych ocalił przed groźnymi chorobami, innych skazał na śmierć głodową. Do dziś jest niezwykle popularny...

Przekonanie Europejczyków do spożywania ziemniaków nie było łatwe. W różnych momentach historii stawały się one dla nich zarówno ratunkiem, jak i zgubą.

21 kwietnia 2022 | Autorzy: Herbert Gnaś

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.