Pod koniec XIX wieku męska służba domowa była rzadkością. Ale też nie każda kobieta nadawała się na służącą. Co brano pod uwagę? I czy warto było się starać?
To zawód zdecydowanie kobiecy. Wiele dostępnych stanowisk, młody, dynamiczny zespół. Do „cechu” służących należą zarówno guwernantka, jak i kucharka. Różne obowiązki to inna pozycja, warunki i wymagania. Byle tylko… nie rzucać się zbytnio w oczy.
Rekrutacja
Przez dziesiątki lat spada prestiż zawodu służących. W XIX wieku tę pracę może dostać niemal każdy. Dla jednych to faza przejściowa, dla innych – zajęcie na całe życie. Zwłaszcza, jeśli ktoś się sprawdzi. Bo „dobrej służby to ze świecą szukać”.
Jaki jest profil kandydata? Przede wszystkim liczą się… płeć, wiek i status cywilny. Idealna służąca jest młoda i samotna. O ile związki małżeńskie wśród pracowników w jednym domu da się jeszcze zaakceptować, o tyle ślub z kimś „z zewnątrz” rodzi wiele problemów. Dlaczego? Służąca zatrudniona na stałe mieszka w swoim miejscu pracy. Własna rodzina to uniemożliwia. Pozostaje więc status służby dochodzącej. Takie osoby stawiają się u chlebodawcy od czasu do czasu, w razie potrzeby. Co oznacza oczywiście dużo niższe zarobki.
Wymagania: spokojne usposobienie, skromność i uczciwość. A poza tym – uprzejmość i grzeczne odnoszenie się do pracodawców. Dodatkowym atutem będzie książeczka służby z pozytywnymi referencjami. Podczas rozmowy rekrutacyjnej obowiązuje kilka zasad. Sam proces określa się mianem godzenia. Szczegółowe rady można znaleźć w poradniku Elżbiety Bederskiej z początku XX wieku: Dziewczyna, która zgodzić się zamierza (…), powinna być przede wszystkim grzeczna (…) i skromnie zawsze prawdę odpowiadać na zadane pytania. Nie może bowiem Bóg błogosławić pracy, która się kłamstwem zaczyna.
Autorka przestrzega również przed zbyt śmiałym i pewnym opowiadaniem o własnych umiejętnościach, nawet jeśli jest to zgodne z prawdą. Dlaczego? „Przechwalanie się” nie wzbudza zaufania przyszłych pracodawców. Choć najcenniejsze są wykształcone lub doświadczone osoby, początkujący też mają szansę. Pomoc kuchenną i sprzątaczki podejmujące pierwszą pracę czeka przyuczenie przez starszą służbę. Cierpliwa, wyedukowana i elokwentna kobieta może starać się o stanowisko guwernantki.
Warunki pracy
Zatrudnienie na służbie niesie ze sobą wyżywienie i zakwaterowanie. W domu pracodawcy rzecz jasna. Niestety, niemal bez szansy na własny pokój. Dla służących przeznaczone są kuchnia, sień i stajnia. Czas pracy nienormowany – często od świtu do nocy. Obowiązki różnią się, w zależności od zajmowanego stanowiska. Na najlżejszą pracę może liczyć piastunka do dzieci. Dodatkowo, jeśli jej podopieczni tego wymagają – może ona spać w dziecięcym pokoju (wygodniej niż inni pracownicy). Oczywiście nie każdą rodzinę stać na liczną służbę. Część domów zatrudnia tzw. „dziewczyny od wszystkiego”. Jakie zajęcia są najcięższe? Według XX-wiecznych ankiet: noszenie węgla, szorowanie podłóg i robienie prania.
Pensja raczej niewielka. Z drugiej strony – wydać ją ciężko. Czasem zarobione pieniądze trafiają do biednej rodziny na wsi. Kiedy indziej stają się wianem przyszłej panny młodej albo umożliwiają znalezienie własnego kąta i przeniesienie się do pracy w fabryce. Dlaczego? Służąca zwyczajnie nie ma zbyt wiele czasu na wydawanie swojej wypłaty. Na wychodne można liczyć raz w tygodniu – przez kilka godzin. Cały dzień wolny jest rzadkością.
Co ciekawe, zbytnia religijność nie jest mile widziana. Służba powinna oczywiście moralnie się prowadzić, ale… uczestnictwo w mszy świętej nie może kolidować z obowiązkami. Przywoływany już poradnik wspomina o osobach, które aż nadto są pobożne. (…) Tego rodzaju dziewczyna nie przyjmie miejsca, w któremby jej nie zezwolono codziennie słuchać mszy św. Chwali jej się to bardzo, choć nie zawsze postępuje rozsądnie. Domów, w którychby na powyższe warunki przystać można, jest bardzo mało. W razie zwolnienia okres wypowiedzenia wynosi dwa tygodnie lub miesiąc. Pani domu uzupełnia wówczas obowiązkową książeczkę służby. Pozytywny wpis ułatwia znalezienie kolejnej pracy. Skarga to najczęściej wilczy bilet.
Czytaj też: Jak powinna postępować idealna służąca?
O pracodawcy
Jeśli decydujesz się na służbę, prawdopodobnie możesz zapomnieć o swoim imieniu. Rodziny w XIX i XX wieku nieraz nie widzą potrzeby zapamiętywania imion pracowników. Powszechnie przyjętym zwyczajem jest nazywanie służącej Kasią. Jedynie guwernantkom przysługują tytuły grzecznościowe. Oczywiście nie brakuje ludzi przywiązanych do swojej służby, zwłaszcza, jeśli ta wychowuje dzieci i pracuje w jednym domu przez lata. Zdarza się nawet, że najstarsi służący traktowani są jak rodzina. Jednak jest to raczej wyjątek niż reguła. I w żadnym razie nie można tego oczekiwać.
Przeważnie los kobiet na służbie jest raczej smutny. To osoby niższej kategorii, de facto na łasce pracodawców. Wykorzystywane seksualnie służące niewiele mogą zrobić. Najczęściej i tak nikt im nie wierzy. A odejście do innego domu wiąże się z ryzykiem krytycznego wpisu w książeczce. Na higienę zazwyczaj brak czasu i siły. Część zresztą nie zwraca na to większej uwagi. W XX wieku co piąta zapytana osoba pracująca w tym zawodzie przyznała, że w ogóle się nie myje. Wejście głównymi drzwiami? Nie do pomyślenia. Tak samo jak siedzenie w obecności pracodawców. Pomimo wspólnej przestrzeni służba jest drugim, oddzielnym światem. I najlepiej, aby ten świat nie rzucał się państwu w oczy.
Źródła:
- Bederska E., Dobra służąca, czyli co powinnam wiedzieć o służbie i na służbie: poradnik dla służących, Poznań 1909.
- Jakubiak K., Życie i wychowanie w rodzinach polskich w XIX i na początku XX wieku, “Kultura – Przemiany – Edukacja” tom 5, 2017.
- Krasińska I, Sytuacja żeńskiej służby domowej w świetle poznańskiego czasopisma „Ruch Chrześcijańsko-Społeczny” (1902-1910), Gdańsk 2017.
KOMENTARZE (3)
Wspaniałe czasy :)
Każdy znał swoje miejsce i możliwości.
Ciekawe czy Twoja prababcia na służbie u kogoś, była tego samego zdania :(
Artykuł traktuje o służbie w średnizamożnych domach mieszczańskich. Tam rzeczywiście znajdziemy ubogą kobietę,głównie ze wsi.Natomiast w domach naprawdę bogatych,szczególnie arystokratycznych,służby męskiej znajdziemy sporo.Są to kamerdyner, lokaje, stajenni,stangreci,ogrodnik,często kucharz,odżwierny,dozorcy psiarczyki reprezentowani nie zawsze jednoosobowo.Można jeszcze doliczyć guwernerów,ew. sekretarza.W pamiętnikach księżny Daisi mówi się wręcz o „dobrze zbudowanych lokajach”,cokolwiek miałoby to znaczyć.Tak,że służba męska reprezentowana jest licznie. Przeczytałem,że w Belgii istnieje szkoła kamerdynerów,do której bardzo ciężko się dostać,trzeba dużo zapłacić,a chętni ustawiają się w długiej kolejce.