Historia lubi się powtarzać - to frazes, który każdy słyszał. W końcu przeszłość wypełniona jest zdarzeniami do siebie podobnymi. Konflikty polityczne, błędy taktyczne, decyzje, które przywołują wydarzenia z mniej lub bardziej odległych czasów. Są to zwykle ogóły, przypominające sobą inne podobne okoliczności. Jednak ciekawie zaczyna się robić, gdy wydarzenia mające miejsce prawie dwa wieki po sobie zaczynają łączyć ze sobą małe, z pozoru nieistotne szczegóły. W taki sposób właśnie rodzą się miejskie legendy…
Mary Ashford – zbrodnia zrodzona z pożądania
Mary Ashford była 20-letnią panną pracującą jako służąca na farmie wuja, mieszkającego nieopodal Erdington, w hrabstwie Warwickshire. Młoda, atrakcyjna oraz towarzyska – takim słowami można było opisać dziewczynę. Poza pomaganiem w gospodarstwie zajmowała się również drobnym handlem, sprzedając na okolicznych targach mleczne produkty. W okolicy była powszechnie znana i lubiana.
W Zielone Świątki, 27 maja 1817 roku, Mary wraz przyjaciółką, Hannah Cox, wybrały się na zabawę zorganizowaną w The Three Tuns w Erdington. Spędziły udany wieczór w towarzystwie dwóch młodzieńców, z którymi później wspólnie opuściły przyjęcie i udały na przechadzkę. Po pewnym czasie pary rozdzieliły się. Adorator Hannah odprowadził ją do domu, a Mary wraz z Abrahamem Thorntonem udała się na dalszy spacer w ustronniejsze miejsce. Koło godziny czwartej nad ranem dziewczyna wróciła do domu przyjaciółki, by zmienić ubrania i wyruszyć do pracy na farmę. Niestety, nigdy na nią nie dotarła. Gdy nastał poranek jej ciało odkrył wędrujący robotnik.
Wykorzystana seksualnie, a następnie utopiona – taka opinia została wydana przez osoby, które przeprowadziły sekcję zwłok. Tej tragicznej nocy dziewczyna miała utracić zarówno życie, jak i dziewictwo, o czym świadczyły m.in. plamy krwi na jej ciele oraz ubraniu. Na miejscu zbrodni znaleziono również odcisk stopy. Oba te dowody przyczyniły się do postawienia zarzutów Abrahamowi, z którym Mary opuściła zabawę.
Mężczyzna przez lokalnych mieszkańców uważany był za osobę o dobrych manierach, ale nie był powszechnie lubiany. Wiele osób twierdziło, że było w nim coś odpychającego. Świadkowie mieli zeznać, iż Thornton podczas zabawy, po której zginęła Mary, wygłaszał dziwne komentarze dotyczące “jej zdobycia za wszelką cenę”. Te słowa wraz z plamami krwi na jego bieliźnie oraz odciskiem podeszwy powiązały go bezpośrednio ze zbrodnią. Mężczyzna został niezwłocznie aresztowany. W sądzie Thornton bronił się, twierdząc, iż owszem doszło pomiędzy nim i Mary do zbliżenia, jednak było ono za obopólną zgodą. Później odprowadził dziewczynę do domu przyjaciółki i więcej nie zobaczył. Decyzją sądu Abraham został uniewinniony, w oparciu o brak silnych dowodów.
Czytaj też: „Niech ludzie zobaczą co zrobili mojemu chłopcu” – sprawa morderstwa Emmetta Tilla
Sąd boży
Lokalna społeczność, jak również brat zamordowanej, nie potrafili pogodzić się z tym wyrokiem. William Ashford złożył apelację, tym razem jednak Thornton wyszedł przed szereg i wystosował prośbę o pojedynek sądowy. Była to jedna z form ordaliów, czyli sądów bożych, sięgających średniowiecza praktyk mających decydować o winie lub jej braku, i przez niedopatrzenie, wciąż obecnej w brytyjskim prawie.
Williamowi nie spodobał się taki obrót sytuacji. Jego zdaniem dowody wyraźnie wskazywały na winę Abrahama, przez co sprawa nie kwalifikowała się do walki. Sąd jednak był innego zdania. W jego opinii dowody nie były oczywiste i wyraził zgodę na przeprowadzenie pojedynku. Jeśli Ashford wygra, to jego przeciwnik zostanie od razu skazany i stracony, jednak jeśli przegra to Thornton raz na zawsze zostanie oczyszczony z zarzutów.
Brat Mary odrzucił ofertę, czym przysłużył się do ostatecznego oczyszczenia imienia Abrahama. Co ciekawe, sprawa ta doprowadziła do zniesienia prawa do pojedynku sądowego w wyniku niezadowolenia opinii społeczeństwa przekonanego o winie Thorntona. I choć mężczyzna został uniewinniony, to jednak rozgłos, jaki przyniósł mu proces, zmusił go do wyemigrowania do USA. Na tym cała historia mogłaby się zakończyć i pokryć kurzem, gdyby nie wydarzenia, które nastąpiły 157 lat później.
Czytaj też: Zabójstwo sióstr Lyon. Śledztwo w sprawie jednej z największych zagadek kryminalnych Ameryki
Barbara Forest – historia lubi się powtarzać?
Barbara Forest była 20-letnią panną pracującą w domu opieki dla dzieci, nieopodal Erdington, w hrabstwie Warwickshire. Młoda, atrakcyjna oraz towarzyska – takim słowami można było opisać dziewczynę. W okolicy była powszechnie znana i lubiana. W Zielone Świątki, 27 maja 1974 roku, Barbara wraz ze swoim chłopakiem Simonem wyszła na miasto. Wspólnie spędzili miły wieczór, bawiąc się w okolicznych pubach, po czym rozstali się na przystanku autobusom, skąd dziewczyna miała wrócić do domu. Niestety, nigdy do niego nie dotarła.
Jej na wpół nagie ciało zostało odkryte kilka dni później. Została zgwałcona, a następnie uduszona. Poszlaki i zeznania świadków doprowadziły śledczych do Michaela Thorntona, którego Barbara znała z pracy w ośrodku opieki dla dzieci. Mężczyzna została aresztowany na podstawie śladów krwi znalezionych na jego spodniach oraz fałszywego alibi złożonego przez jego matkę. Brak mocnych dowodów i tym razem przyczynił się do nie rozwikłania zagadki śmierci dziewczyny.
Gdy badania DNA stały się popularniejsze, siostra Barbary zażądała ponownego otwarcia sprawy i zbadania dowodów. Niestety i tym razem odpowiedź nie była jednoznaczna. Do dziś nie jest znany prawdziwy zabójca Forest.
Czytaj też: Zabójstwo Marii Wisnowskiej
Mrożące krew zbiegi okoliczności
Sprawa morderstwa Barbary Forest przywołała z odmętów historii nierozwiązane zabójstwo Mary Ashford. Okazało się bowiem, że obie zbrodnie łączy przerażająco dużo szczegółów. Ciała kobiet zostały znalezione w miejscach oddalonych od siebie nie więcej niż 300 metrów. Obie miały 20 lat i zostały zabite po wieczorze spędzonym na zabawie w Zielone Świątki. Co ciekawe, choć jest to ruchome święto, to w latach, gdy zostały zamordowane, wypadło ono dokładnie tego samego dnia – 27 maja. Podejrzani w obu sprawach zostali uniewinnieni i, co więcej, oboje nosili to samo nazwisko – Thornton.
Mary na 7 dni przed swoją śmiercią zwierzyła się przyjaciółce, iż “ma złe przeczucia związane z nadchodzącym tygodniem”. Zaś 10 dni przed morderstwem, Barbara miała powiedzieć koleżance: “To będzie mój nieszczęśliwy miesiąc. Nie pytaj czemu.” I choć większość teorii na temat tych wydarzeń można spokojnie odłożyć na półkę z opowieściami przy obozowym ognisku, to jednak powiedzenie “historia lubi się powtarzać” w tej kwestii może wywołać ciarki na plecach.
Bibliografia:
- Clifford, The Murder of Mary Ashford: The Crime that Changed English Legal History, Pen and Sword History, 2018.
- Halifax, The chilling links between two brutal murders 160 years apart, birminghammail.co.uk, 26.11.2015 / dostęp: 08.12.2021.
- https://www.youtube.com/watch?v=itbkhw5AZYk / dostęp: 08.12.2021.
- Dyer, Ivanhoe, chivalry, and the death of Mary Ashford, Criticism. 1997.
KOMENTARZE (6)
No super…portal historyczny. Tymczasem zamiast tematu Powstania Wielkopolskiego rocznicę wybuchu publikują jakieś wypociny o morderstwach randomowych osób… Brawo Wy.
Ah no tak „klęska warszawska” ważniejsza, więc w sierpniu będziemy mieli opisy straceńczych walk, wpychaną propagandę o kilku legendarnych dobrych żołnierzach Wehrmachtu…może jakaś historyjka o przejściu na polską stronę…albo o zakochaniu się w polskiej sanitariuszce…do tego znane wszystkim „ciekawostki” np. o tym, że von dem Bach-Zelewski miał polskie korzenie, a Dirlewanger nie…
Albo jak Der Onet będą pisać o biednych i smutnych niemieckich żołnierzach, którzy musieli święta spędzać w okopach.
A w jakim artykule tak napisali?
Bo moim zdaniem jedynym tematem, w którym nad losem pruskiego żołnierza można nawet uronic lze, to pierwsze lata I wojny światowej- gdy młodzi poborowi z różnych księstw Rzeszy i terenów obecnej Polski siedzieli w okopach nie wiedząc w sumie za co giną i w przypływie chociaż chwilowego ludzkiego odruchu zawiesili broń na czas świąt Bożego Narodzenia.
zamknij ryj
Chyba nie wiecie jaki dramat mieli Niemcy pod Stalingradem. Taki mróz, tak zimno, głodni byli i jeszcze musieli walczyć. Mało kto z nich przeżył. Po bitwie jeszcze niewola, zimno, głód, na obcej ziemi. To było nieludzkie.
hmm, mnie zastanawia inny przypadek, obie te śmierci przytrafily sie w dzień moich urodzin… na szczescie jestem ponad 20 ;]