Ciekawostki Historyczne

Wojna jest straszna, bo giną na niej najbliżsi: ojcowie, mężowie, synowie, bracia. Czasem do domu poległego żołnierza przychodzi żałobny telegram wysłany przez jego dowódcę, czasem o zaginionym na froncie nie ma żadnych informacji przez wiele lat. Zdarza się i tak, że matka jednego dnia dostaje informację o śmierci trzech synów.

Historia poszukiwania jednego żołnierza w samym środku wielkiej bitwy opowiedziana w filmie „Szeregowiec Ryan” nie jest wyssana z palca. Steven Spielberg inspirował się głośną w USA historią czterech braci Nilandów, z których dwóch (Robert i Preston) zginęło 6 i 7 czerwca 1944 roku w Normandii, a trzeci (Edward) dostał się do japońskiej niewoli w Birmie i uznano go z poległego.

Dowództwo zdecydowało się ewakuować z linii frontu czwartego brata, Fredericka Nilanda, by matka nie musiała opłakiwać straty wszystkich synów. Doczekał końca konfliktu, pełniąc bezpieczną służbę w żandarmerii wojskowej w Stanach Zjednoczonych. Po wojnie z niewoli wrócił także Edward.

Było czterech nas

Podobna historia wstrząsnęła arystokratyczną niemiecką rodziną Blücherów. Jednak w tym przypadku matka nie miała tyle szczęścia, co pani Niland. Jej trzej synowie: Wolfgang, Leberecht i Hans-Joachim zginęli jednego dnia, w odstępie kilku godzin, w bitwie o Kretę. Czwartego – chociaż próbowano ocalić, odsyłając go z frontu do domu – także dopadł zły los.

Bracia, o których mowa, byli potomkami Gebharda Leberechta von Blüchera, pruskiego marszałka, który pokonał Napoleona w bitwie pod Waterloo. W takiej rodzinie kariera wojskowa była czymś oczywistym. Męscy członkowie rodu służyli w armii niezależnie od okoliczności – także w okresie rządów Hitlera. Trzech z nich trafiło do jednostki spadochronowej Luftwaffe, czwarty był w Kriegsmarine.

Najstarszy z braci, Wolfgang Henner Peter Lebrecht Graf von Blücher, urodził się w 1917 roku. W rodzinie mówiono na niego „Wolf”. W 1940 roku wstąpił ochotniczo do Fallschirmjäger. Walczył w Norwegii i Holandii, gdzie zdobył Krzyż Rycerski i Krzyż Żelazny. Po tych kampaniach wrócił do domu na odpoczynek, ale powołano go ponownie w związku z przygotowaniami do ataku na Grecję.

Nekrolog braci von Blücher, niemiecka gazeta, czerwiec 1941

Średni brat, Leberecht Wilhelm Konstantin Wolf Axel Graf von Blücher, urodził się w roku 1922. W czasie II wojny światowej służył początkowo w Kriegsmarine, ale po zejściu na ląd poszedł w ślady Wolfa i też został spadochroniarzem.

Najmłodszy, Hans-Joachim Gebhard Leberecht Graf von Blücher, urodził się w 1923 roku. Zapatrzony w starszych braci rzucił szkołę i – za zgodą matki – także zaciągnął się do elitarnych oddziałów spadochronowych. W 1941 roku, gdy miał wykonać swój pierwszy skok bojowy, miał tylko 18 lat. Desant na Krecie był także pierwszą misją bojową Leberechta.

Zobacz również:

Operacja Merkury

Niemiecki desant na Kretę, znany jako operacja Merkury, rozpoczął się 20 maja 1941 roku. Celem ataku było opanowanie greckiej wyspy, położonej strategicznie we wschodniej części Morza Śródziemnego. W operacji wzięło udział 22 tysięcy żołnierzy niemieckich i prawie 1200 samolotów. Wyspy broniło 40 tys. żołnierzy alianckich: brytyjskich, nowozelandzkich, australijskich i greckich oraz utworzone ad hoc oddziały lokalnej samoobrony.

To miała być kombinowana operacja lotniczo-morska, ale – jak się okazało – wszystkie statki wiozące desant zostały zatopione lub rozproszone przez marynarkę brytyjską. W tej sytuacji walkę z obrońcami wyspy prowadziły tylko tzw. jednostki aeromobilne: żołnierze zrzuceni na spadochronach i przerzuceni z kontynentalnej Grecji szybowcami desantowymi.

Desant wspierało lotnictwo bombowe i szturmowe. Niemcy nie mieli na Krecie czołgów i broni ciężkiej. Na spadochronach zrzucono im co prawda lekkie działa przeciwpancerne (np. 3,7 cm PaK 36 oraz bezodrzutowe 7,5 cm LG40), a nawet motocykle, które miały holować działa, ale było ich niewiele. Część „cięższego” sprzętu dostała się zresztą od razu po zrzucie w ręce Anglików. W tej bitwie obie strony wykorzystywały pojazdy i sprzęt zdobyty na nieprzyjacielu. Jako środki transportu służyły konie, osły i muły.

Operacja Merkury, chociaż ostatecznie zakończyła się dla Niemców zwycięstwem i opanowaniem całej Krety, była prawdziwą krwawą rzeźnią dla Fallschirmjägerów. Ponieważ spadochronami nie dało się kierować w locie, wielu skoczków wylądowało między stanowiskami obrońców, gdzie natychmiast zostali zabici. Inni, którzy lądowali pojedynczo w różnych zakątkach wyspy, zostali wyłapani i wzięci do niewoli lub rozstrzelani na miejscu.

fot.Bundesarchiv, Bild 141-0853 / CC-BY-SA 3.0

Zrzut armaty 3,7-cm-PaK 36 przy użyciu spadochronów, Kreta, maj 1941 roku.

Setki spadochroniarzy zginęły w krwawych szturmach na dobrze umocnione pozycje obrońców. Sam dowódca 23. batalionu, ppłk D.F. Leckie, zabił z rewolweru pięciu Niemców, którzy wylądowali na jego stanowisku dowodzenia. Szczególnie celnie strzelali stacjonujący pod Platanias Maorysi z 28. batalionu – jak później stwierdzili Niemcy, przerażająco wielu spadochroniarzy zginęło trafionych bezpośrednio w głowę – piszą autorzy „Spadochroniarzy Hitlera”.

Po walkach Niemcy doliczyli się 3300 zabitych i 2600 rannych. Stracili też 350 samolotów transportowych, co było dotkliwym ubytkiem, bo uniemożliwiło kolejne tego typu operacje. Hitler uznał, że duże desanty spadochronowe „wyczerpały swoją formułę” i nie zdecydował się na prowadzenie tego typu działań na szerszą skalę. Spadochroniarze niemieccy skakali bojowo tylko w ramach działań doraźnych i misji specjalnych. Większe operacje desantowe przeprowadzono dopiero w 1943 roku na Leros i Kos, ale nie miały już znaczenia dla losów wojny.

Został tylko jeden

Wśród 3 tysięcy zabitych na Krecie spadochroniarzy było trzech braci Blücher. Wszyscy zginęli w okolicy Heraklionu, wszyscy tego samego dnia – 21 maja 1941 roku (w drugim dniu desantu).

Według późniejszych ustaleń jeden z braci (Hans-Joachim) usiłował dostarczyć amunicję i środki opatrunkowe odciętemu przez Anglików z pułku Black Watch oddziałowi brata, Wolfganga. Obwiesił zdobycznego konia skrzynkami z amunicją, dosiadł go i ruszył galopem w kierunku okrążonych. I jeździec, i koń zostali trafieni na ostatnich metrach tej szaleńczej szarży, tuż przez stanowiskami niemieckimi.

Wolfgang von Blücher zdążył się dowiedzieć, kto jechał z pomocą, a potem sam zginął. Tego samego dnia poległ także trzeci brat – Leberecht, którego oddział lądował pod ostrzałem brytyjskich czołgów. Ciała Leberechta nigdy nie odnaleziono.

Od 19 maja rodzina nie miała żadnego sygnału życia od trzech spadochroniarzy. Dopiero cztery tygodnie później Gertruda von Nordheim (wdowa po grafie von Blücher) otrzymała list z informacją, że jej trzej synowie zginęli.

Czwarty syn, Adolf Graf von Blücher, został natychmiast wycofany z jednostki Kriegsmarine, w której służył, i odesłany do domu. Jednak także on nie doczekał końca wojny. Zginął w 1944 roku od przypadkowego postrzału w czasie polowania.

Spóźniony list

Niemcy utrzymali się na Krecie do końca wojny. Alianci nie próbowali zdobywać wyspy, mając w pamięci masakrę podczas operacji Merkury. Garnizon wyspy skapitulował dopiero 12 maja 1945 roku.

W 1974 roku, na mocy porozumień międzynarodowych, otwarto Niemiecki Cmentarz Wojenny w Maleme na Krecie. Są na nim pochowani dwaj bracia Blücher. Ich szczątki złożono we wspólnym grobie. Trzeci brat, którego ciała nie odnaleziono, został upamiętniony na tablicy epitafijnej. W uroczystości otwarcia cmentarza uczestniczyło kilkuset gości przybyłych z Niemiec. Wśród nich była Gertrud Freifrau von Ketelhodt (z domu von Blücher), siostra poległych spadochroniarzy.

fot.HD Com Maty

Niemiecki Cmentarz Wojenny w Maleme na Krecie.

„19 maja, dwa dni przed misją, Wolf wysłał do nas z list z Aten. Kiedy przesyłka dotarła do nas kilka dni później, moi bracia już nie żyli” – wspominała.

Będąc na wakacjach na Krecie, warto zwrócić uwagę na ślady i pamiątki z okresu bitwy o wyspę i niemieckiej okupacji. Wśród Kreteńczyków pamięć tych zdarzeń jest ciągle żywa. Na cmentarzu w Maleme można bez trudu odnaleźć grób braci Blücher.

Bibliografia:

  1. Beevor, Kreta. Podbój i opór, Znak.
  2. Nowakowski, M. Skotnicki, Spadochroniarze Hitlera. Niemieckie operacje powietrznodesantowe w latach II wojny światowej, Bellona.
  3. Jarmoła, Kreta 1941, Bellona.
  4. Antill, Kreta 1941. Atak niemieckich spadochroniarzy, Amercom.

KOMENTARZE (3)

Skomentuj Sowiecka Pepesza Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Sarabi

Nikt ich tam nie zapraszał

Alchemik

Jaki biedny esesman, jak go żal. W polskojęzycznym portalu historycznym. Słabo panie Szymański. Pochwala rabusi i morderców?

Sowiecka Pepesza

Od szlochania az mi oczy napuchly.

Zobacz również

Druga wojna światowa

Jednemu urwało nogę, a czterech kolejnych zostało rannych. Ale 10 synów powróciło do domu cało i (względnie) zdrowo

Chociaż jednemu z braci urwało nogę, a czterech zostało poważnie rannych, tę historię można uznać za cud. W czasie wielkiej wojny ojczyźnianej 10 synów ukraińskiej...

1 sierpnia 2021 | Autorzy: Violetta Wiernicka

Druga wojna światowa

Cichociemni, polscy super komandosi z czasów II wojny światowej – szkolenie, misje i tajemnice elitarnej jednostki

Byli niezłomni, bo przekraczali granice – nie tylko terytorialne, lecz również fizyczne. Szkoleni przez najlepszych, sami należeli do wojskowej elity. Cichociemni. Komandosi specjalizujący się w...

11 sierpnia 2020 | Autorzy: Marcin Waincetel

Druga wojna światowa

Wojenne czary – mary, czyli jak brytyjscy iluzjoniści oszukali Hitlera

Już w czerwcu 1940 roku, gdy niemieckie czołgi zdławiły opór francuski, po drugiej stronie kanału La Manche, Brytyjczycy – świadomi siły Wehrmachtu - zaczęli szukać...

3 grudnia 2019 | Autorzy: Marcin Moneta

Druga wojna światowa

Skoki spadochronowe, wybuchy i spektakularne sukcesy. Duchy w służbie Jego Królewskiej Mości

Przynajmniej 48 operacji, ponad 330 straconych żołnierzy, 7 tysięcy wrogów zabitych lub ranionych, setki wraków samolotów zostawionych za sobą. W takim „stylu” rozpędzali się w...

4 listopada 2019 | Autorzy: Mateusz Raszyński

Druga wojna światowa

Lisy pustyni rzadko dożywają starości. Samobójcy w służbie Jego Królewskiej Mości

Nałogowo kłamali, mówili w kilku językach, a opalenizna stanowiła element kamuflażu. Nie dowodzili wielkimi armiami, rzadko stawali do otwartych pojedynków potężnych dywizji, za to często...

30 września 2019 | Autorzy: Mateusz Raszyński

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.