Kult żywiołów był u Słowian ściśle związany z kultem płodności. Dlatego wierzyli, że wiatr jest sprawcą ciąż, woda pobudza kobiety do rodzenia, a ogień jest oblubieńcem wiecznie wilgotnej Matki Ziemi...
Woda
Woda jest jednym z głównych elementów, któremu zawsze przypisywano magiczne właściwości, co było charakterystyczne także dla dawnych Słowian. Miała ona posiadać: zdolność uzdrawiania, przynoszenia dobra, oczyszczania i dawania siły.
Wiadomo o wspólnych kąpielach, seksie w wodzie, wróżeniu z użyciem wiadra wody, porodach w wodzie (w wannie) itp. Ludzie wierzyli, że element wodny będzie chronić ich przed złym losem. Jeśli panowały np. męczące upały i susza, które groziły zniszczeniem upraw, to ludzie organizowali orgie nad rzeką, aby obudzić naturę i przypomnieć jej o potrzebie nawadniania i deszczu. Wierzono, że skoro woda w pewien sposób zapładnia glebę, pobudzając ją do rodzenia, to może mieć podobny wpływ na kobiety.
Znany był obyczaj (…), że w razie suszy polewano wodą młodą dziewczynę, by tak jak woda spada na jej młode ciało, deszcz opadł na wiosenną młodą ziemię. Istniały także inne obrzędy związane z użyciem świętej wody, jak np. wróżenie z wiadra wody, co miało charakter sądu nad oskarżonym o dokonanie jakichś przewinień.
Żerca (wołchw) umiał „czytać wodę” i wyjaśniał jej wyroki. Co więcej, jego zadaniem było także przygotowywanie ludziom z plemienia tzw. żywej wody, odpowiedniej do mycia i picia. Woda była symbolem życia, ale i śmierci. Dlatego bóstwom wodnym składano liczne ofiary.
W mitologii słowiańskiej znany jest też opis powstania ludzkiego świata (Ziemi) z wody – pierwotnego oceanu. W ruskim podaniu Perun wraz z Welesem mieli stworzyć świat. Perun pływał na łódce, a Weles zanurkował do wody i wyciągnął garść piasku, z której Perun zrobił Ziemię. Za Wielką Wodą miała znajdować się też Nawia, kraina zmarłych – zaświaty. Wodą nie można było gasić pożaru, tylko mlekiem lub piaskiem. U Słowian połabskich istniało też wróżebne jezioro, które w przypadku nadchodzącego nieszczęścia zmieniało swój kolor na krwawy.
Czytaj też: Sproszkowane jądra dzika i picie krwi położnicy, czyli historyczne sposoby na kłopoty z prokreacją
Ogień
Wierzono, że ogień jest przejawem boga i jego darem, dzięki któremu można rozpalić ognisko, by ogrzać dom, upiec mięso, wypalić las pod uprawę czy oświetlić ciemność przyciągającą złe moce. Co więcej, boski ogień w postaci pioruna miał zapładniać ziemię na wiosnę, by rodziła.
Bóg gromu, nie tylko u Słowian, był zatem postrzegany jednocześnie jako dawca życia i oblubieniec wiecznie wilgotnej Matki Ziemi. Żar ognia do dziś wciąż kojarzy się z namiętnością i pożądaniem. Mówi się o płomieniach miłości, żarze ciał, gorących uczuciach, ognistym temperamencie lub iskierkach w oczach.
Gra żywiołów ognia i wody jest nieodłącznym elementem obrzędów świętojańskich (kupalnocki, sobótek) i innych popularnych świąt i rytuałów słowiańskich. Ogień oczywiście symbolizuje bóstwo męskie, a tym samym łączony jest z mężczyznami, natomiast woda jest żywiołem żeńskim, wiązanym z kobiecością (wilgoć będąca oznaką podniecenia, wody płodowe, matczyne mleko itp.).
Jak wiemy, pogańscy Słowianie palili na stosach swoich zmarłych, wierząc, że dzięki temu uwalniają duszę z ciała, by mogła ulecieć w zaświaty. Niespalone zwłoki miały być więzieniem dla udręczonych dusz, które prześladowały ludzi, domagając się stosownego pochówku w formie kremacji. Stąd się wzięły ludowe wierzenia w liczne demony, strzygi czy wampiry, które akurat bały się ognia, a w czasach późniejszych uznano także, że tego typu straszydła obawiają się też wody święconej.
Nocne ogniki wabiły nieostrożnych na mokradła lub leśne ostępy, a ogniste smoki miały współżyć z kobietami, płodząc w ten sposób junaków (herosów). Ogień, podobnie jak woda, miał oczyszczającą moc. Dlatego podczas wielu świąt i obrzędów skakano przezeń, przeprowadzano bydło przez ognisko, odymiano chałupy czy też palono w nim wszelkie nieczyste przedmioty.
Przynajmniej cztery razy w roku w dni przesileń i równonocy rozpalano też tzw. żywy ogień. Robiono to w specjalny sposób za pomocą tarcia dwóch drewienek. Gaszono wtedy we wszystkich domach i w budynkach stary ogień i roznoszono nowy z głównego ogniska osady. Postępowano tak też w przypadku zarazy i większych nieszczęść nawiedzających wspólnotę.
Ogień był zatem także symbolem odrodzenia, a słowiański żarptak według legend odradzał się z popiołów jak Feniks. W dawniejszych czasach przy głównym ognisku w osadzie lub przy świątyni pełniono wartę, by nie zgasł, co jest analogicznym zwyczajem znanym z zoroastrianizmu i innych kultów. Za niedopilnowanie ognia groziła nawet kara śmierci.
Czytaj też: Czy pradawni Słowianie składali ofiary z ludzi?
Wiatr
Wiatr symbolizował zmienność. Traktowany był jako kłębowisko dusz, dziki gon. Istoty latające, jak np. ptaki, miały być nosicielami dusz i symbolami odrodzenia, gdy wracały na wiosnę. Dlatego patronem wiatru był Strzybóg, czyli ten, który jest łącznikiem między trzema światami.
W symbolice erotycznej latanie kojarzyło się z niewiernością, stąd powiedzenia „skakać z kwiatka na kwiatek” czy też legendy o latawcu, demonicznym kochanku, wciąż szukającym nowych rozkoszy, a także strzygach, mających dokuczać głównie cudzołożnikom.
Jak wspominałem, w pewnym okresie u niektórych ludów słowiańskich wierzono nawet, że to wiatr roznosi nowe dusze i jest sprawcą ciąży. Nie ma co z tego drwić, bo przecież u chrześcijan taką rolę przypisywano gdzieniegdzie deszczowi, kwiatom, ptakom czy innym bliżej nieokreślonym zjawiskom.
Kult żywiołów, jak widzimy, był ściśle związany z kultem płodności. Wiara w bóstwa zapewniające urodzaj i pomyślność oraz panujące nad żywiołami, uważanymi za boskie moce, była podstawą słowiańskiego kultu w pogańskich czasach. Bogom wiatru swoje ofiary składali przede wszystkim żeglarze wraz z prośbami o dobrą pogodę podczas podróży łodzią. Obok Strzyboga za warunki na morzu miał odpowiadać Tryglaw, znany z Pomorza i Połabia, a jako Trojan także na Rusi i południu Słowiańszczyzny.
Źródło:
Tekst stanowi fragment Tomasza Kosińskiego „Życie erotyczne Słowian”, która ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Bellona.
KOMENTARZE (10)
Promowanie tego gniota i jego autora powinno być karalne….
Boże, co za bzdury…
Wreszcie doczekałem :) Kosy książka o dupie maryni :D Z tematów to już chyba zostaje tylko „dlaczego Słowianie wyżerali sobie mózgi” albo czy Słowianie byli koprofilami i zoofilami. Dno coraz bliżej
Hi hi hi hi. Nie zapominaj o zwyczaju siadania przez Słowian gołą d… na jeża, a następnie wróżeniu z wrzasków urodzaju.
Nie rozumiem poprzednich komentarzy. Wszystkie kultury tworzyły mitologie, wszystkie kultury miały swoich bogów. Jeżeli ktoś czyta mitologię grecką czy rzymską i widzi w nich odbicie dawnych wierzeń, to dlaczego potępia mitologię słowiańską? Niech do niej podejdzie tak samo jak do innych. Dla nas to zbiór baśni, w które dawniej wierzono. Ludzie nie potrafili zrozumieć wielu zjawisk, więc wyjaśniali to siłami nadprzyrodzonymi- bogami. Nadzwyczaj silny człowiek był herosem- potomkiem bogów i takich znajdziemy w każdej kulturze. Potem przypisywano im niezwykłe czyny i moce. Czemu uważacie, ze Słowianie nie wytworzyli własnych wierzeń? Do dzisiaj w wielu regionach Polski obchodzi się noc świętojańską z wielkimi ogniskami i skakaniem przez ogień. To pozostałość dawnych wierzeń. Wiadomo, że niektóre z nich dziś śmieszą, ale nie da się ich wymazać z dziejów kultury
Uważam mitologię Słowian za wspaniałą mimo prawie jej całkowitego zniszczenia przez KK. Kontestatorom chodziło li tylko o promowaną książkę. Leszy, mamuny, Smętek, rusałki czy strzygi lub wampiry to bardzo wdzięczne tematy nawet noc świętojańska czy jak ktoś woli noc Kupały.
Kontrastującym forowiczom chodziło o to, że o religii Słowian wiemy mniej więcej tyle co o wierzeniach neandertalczyka.
U Słowian nie było seksu opętańcy.. U Słowian była kultura poczęcia, godne przekazywanie życia, a nie pieprzenie się na okrętkę i po kątach.. Seks przyszedł z Rzymu, zepsuł Słowian i teraz zgodnie z prawami życia dostają karę i rządzą nimi okupanci tj. Watykaniści. Poznawajcie Prawa Życia, Logosa. Szukajcie Jasnej Strony Mocy.
W materiale z 28.09.2021 opublikowano na ciekawostkihistoryczne.pl pod tytułem „Trzy fałszerstwa, podróbki, kłamstwa na których turbosłowianie opierają swoje bzdurne teorie” Kamila Janickiego. Teraz pozwalacie jednemu z czołowych turbolechitów Tomaszowi J. Kosińskiemu reklamować swoją książkę w formie artykułu, który jest na poziomie mniej więcej między wyrzygiem, a wysrywem. Zdecydujcie się może czy nadal jesteście forum historycznym czy jest to miejsce-śmietnik gdzie każdy może pisać co chce.
W poprzednim poście popełniłem błędy. Chodziło mi o rok 2018, a nie oczywiście 2021. Tak jak nie jesteście forum tylko portalem historycznym.