Ciekawostki Historyczne
Druga wojna światowa

Na drugą stronę. Jak można było uciec z getta w okupowanej przez Niemców Polsce?

Trudno oszacować, ilu osobom udało się uciec z getta i w ten sposób ocalić życie. Różni badacze wskazują liczby od kilkudziesięciu do nawet 250 tysięcy Żydów. Jedno jest pewne – wydostanie się na wolność nie było łatwe i wymagało sporo sprytu, pomocy z zewnątrz oraz... pieniędzy.

Kiedy wiosną 1942 roku Niemcy rozpoczęli akcję likwidacji gett w dzielnicach żydowskich zapanowało poruszenie. Nieoficjalnymi kanałami za mury docierały wieści o deportacjach do obozów zagłady. Jedynym ratunkiem stawała się wówczas ucieczka, którą wcześniej wiele osób odkładało na bliżej nieokreśloną przyszłość. Dlaczego?

Przede wszystkim za złamanie zakazu przebywania poza wyznaczonym miejscem (gettem) groziła śmierć. To skutecznie powstrzymywało ludzi przed „wychylaniem się”. Tym bardziej, że Niemcy stosowali zasadę odpowiedzialności zbiorowej – nawet jeśli komuś udawało się skutecznie wydostać na wolność, karę za to ponosili jego krewni i sąsiedzi.

Także Polacy, którzy pomagali uciekinierom, ryzykowali życiem – dosłownie. W kraju zakazana była nie tylko pomoc, ale nawet utrzymywanie kontaktów z ludnością żydowską. We wrześniu 1942 roku w dystrykcie radomskim dowódca SS i policji opublikował pismo do podwładnych, w którym przypominał, że:

każdy Polak, który przyjmuje Żyda, staje się winnym […] Za ich pomocników uważa się również tych Polaków, którzy nie udzielając wprawdzie zbiegłym Żydom schronienia, dają im jednak wikt lub sprzedają żywność. We wszystkich wypadkach Polacy ci podlegają karze śmierci.

Esesmani i niemieccy policjanci pozujący wśród ciał wytropionych w lasach uciekinierów.fot.domena publiczna

Esesmani i niemieccy policjanci pozujący wśród ciał wytropionych w lasach uciekinierów.

Taki los spotkał m.in. Józefa i Wiktorię Ulmów oraz ich sześcioro dzieci, którzy zginęli za ukrywanie ośmiorga Żydów, leśniczego Jana Gawrycha, rodzinę Postków ze Stoczka czy małżeństwo Stanisława i Władysławę Krysiewiczów. Nie brakowało jednak Polaków, z Ireną Sendlerową na czele, którzy byli gotowi podjąć to ryzyko.

Fałszywa tożsamość

Pomoc z zewnątrz była niezbędna do przeżycia w „aryjskim” świecie. Przedtem jednak trzeba było wydostać się na wolność, co nie było takie proste. Historyk literatury Jacek Leociak w rozmowie z Polskim Radiem opowiadał o zamkniętym 16 listopada 1940 roku warszawskim getcie: „Jego granice stały się granicami życia i śmierci. Strzegła ich niemiecka żandarmeria, polska policja i żydowska Służba Porządkowa. Bez specjalnej przepustki nie wolno było wyjść z getta ani do niego wejść”.

Nawet jeśli taką przepustkę udało się zdobyć, potrzeba było miesięcy przygotowań, by „po tamtej stronie” nie wpaść od razu w ręce Niemców. Kluczowym elementem była „aryjska” tożsamość, którą należało sobie stworzyć – i za wszelką cenę podtrzymać. Pierwszym do tego krokiem było zorganizowanie odpowiednich dokumentów. Zoë Waxman opisuje:

Najlepsze z nich miały postać świadectwa chrztu zmarłej osoby uzupełnionego o fotografię nowego właściciela lub właścicielki, na której retuszowi poddano wszelkie żydowskie cechy, z autentycznie brzmiącym aryjskim nazwiskiem i miejscem urodzenia, którego Niemcy nie mogli sprawdzić.

Tekst powstał m.in. w oparciu o książkę Davida Serrano Blanquera „Dziewczynka z walizki”, która ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Bellona.

Tekst powstał m.in. w oparciu o książkę Davida Serrano Blanquera „Dziewczynka z walizki”, która ukazała się właśnie nakładem wydawnictwa Bellona.

Same „aryjskie” papiery jednak nie wystarczyły. Ze wspomnień ocalałych wynika, że aby przeżyć trzeba było biegle mówić po polsku – identycznie jak Polacy nieżydowskiego pochodzenia, znać modlitwy, obrzędy, zwyczaje oraz kulturę. Jak pisze Zoë Waxman: „Żyd pragnący uchodzić za Aryjczyka musiał stworzyć dla siebie całą fikcyjną historię, spójną z tym, co opowiadali o nim inni ludzie”.

Czytaj też: Żywe trupy na ulicach, łapanki i głód. Jak wyglądała codzienność w getcie warszawskim? Relacja ocalałego

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Tramwaj do wolności

O przepustki dające możliwość opuszczenia getta w „aryjskim przebraniu” przez „oficjalne” przejścia i bramy z czasem robiło się coraz trudniej. Nie powstrzymało to jednak eksodusu przerażonych ludzi postawionych w obliczu zagłady.

Niemiecka operacja deportacji była bardzo silnym impulsem – z getta w Żarkach uciekła połowa zamkniętych tam Żydów (ok. 1600 osób). Z gett w Ostrowcu i Częstochowie zdołało wydostać się po 2000 przymusowych mieszkańców. Z Wodzisławia – 1000. W Warszawie akcja likwidacyjna skłoniła do ucieczki bądź ukrycia się (również na terenie zamkniętej dzielnicy) nawet 30 tysięcy ludzi. Halina Zawadzka wspominała:

Niektórzy kopali przejścia między domami i tunele prowadzące poza getto. Z naszego podwórza prowadził kilkusetmetrowy podziemny korytarz, przez który dorosły człowiek mógł przeczołgać się i wyjść na pola otaczające getto.

Młodzi ludzie planowali przedostanie się do okolicznych lasów. Izio zorganizował grupę chłopców i dziewcząt gotowych do ucieczki i przetrwania zimy w leśnych ziemiankach. (…) Niektóre kobiety o aryjskim wyglądzie rozjaśniły swoje ciemne włosy. Wiadomo było, że planują ucieczkę na polską stronę. I ja należałam do tej grupy.

W getcie żydowskie dzieci czekała śmierć z głodu lub deportacja do obozu zagłady. Dlatego ich rodzice decydowali się oddać je w ręce przyjaciół po „aryjskiej” stronie.fot.Bundesarchiv, N 1576 Bild-003 / Herrmann, Ernst / CC-BY-SA 3.0

W getcie żydowskie dzieci czekała śmierć z głodu lub deportacja do obozu zagłady. Dlatego ich rodzice decydowali się oddać je w ręce przyjaciół po „aryjskiej” stronie.

26 września 1943 roku tunelem o długości przeszło 200 metrów i wysokości oraz szerokości zaledwie 70 centymetrów z getta w Nowogródku wydostało się 250 osób (70 z nich zginęło następnego dnia podczas obławy). W stolicy z dzielnicy zamkniętej dało się też… wyjechać tramwajem. Tą drogą na wolność wydostał się Ludwik Brylant, wówczas 7-latek. W rozmowie z PAP opisywał:

Za pierwszym razem wskoczyłem do przejeżdżającego przez getto tramwaju, z radości jednak, że znalazłem się za murami za szybko wyskoczyłem, na pierwszym przystanku. Wprost na granatowego policjanta. Ten odstawił mnie w ręce policjantów żydowskich. I oni mnie pobili.

Za drugim razem historia się powtórzyła. (…) Za trzecim razem się jednak udało. Wskoczyłem na otwarty pomost tramwaju i jakiś człowiek przydusił mnie do podłogi i zasłonił, pewnie przed jadącym w wagonie Niemcem. Po kilku przystankach powiedział do mnie „uciekaj”, więc wyskoczyłem. Poszedłem na Stare Miasto do znajomego ojca pana Dąbrowskiego. Ten mnie przyjął, nakarmił i przechował przez pewien czas.

Czytaj też: Mordowane przez matki tuż po narodzinach, głodzone, wyrzucane z pociągów na pewną śmierć. Jaki los czekał żydowskie dzieci?

Dzieci z walizek, kanałów, ciężarówek

Historie żydowskich dzieci „przemycanych” z getta różnymi drogami były szczególnie dramatyczne. Tak było na przykład w przypadku Gizy Alterwajn, której losy w książce „Dziewczynka z walizki” opisuje David Serrano Blanquer. Jej rodzice zginęli w Treblince i Oświęcimiu. Ona sama została ocalona przez Irenę Sendlerową, która wyniosła ją z getta w tytułowej walizce:

Sendlerowa mogła wynieść Gizę w torbie pielęgniarskiej. Dziewczynka była tak maleńka, że wydawało się to najlepszym sposobem. Nie pamiętam, gdzie przeczytałem, że kierowca, z którym jeździła Sendlerowa, wytresował psa tak, aby szczekał na niemieckich strażników pilnujących bram getta, wskutek czego woleli oni nie zbliżać się do sanitarki.

Szczekanie zagłuszało kwilenie dziecka, więc nawet gdyby Giza popłakiwała, Niemcy by jej nie usłyszeli. I tak oto dzięki odwadze Ireny Sendler i organizacji, dla której pracowała, ciężko chora ośmiomiesięczna Giza Alterwajn opuściła getto. W pielęgniarskiej torbie i – co możliwe – przy akompaniamencie głośnego szczekania.

Starsze dzieci wywożono ukryte w workach, skrzyniach bądź pod plandekami z tyłu ciężarówek. Inne wychodziły na własnych nogach – kanałami. Wiele z nich już nigdy nie zobaczyło swoich rodziców i rodzeństwa. Ale przeżyło.

Bibliografia:

  1. Grzegorz Berendt, Zbiegowie z gett i obozów dla Żydów na terenie Polski w latach 1942–1944, „Biuletyn IPN” nr 6/2017.
  2. Anna Bernat, Ludwik Brylant: trzy razy uciekałem z getta, Dziele.pl (dostęp: 24.01.2021).
  3. Anna Bikont, Sendlerowa. W ukryciu, Wydawnictwo Czarne 2017.
  4. David Serrano Blanquer, Dziewczynka z walizki, Bellona 2021.
  5. Getto warszawskie – piekło w środku miasta, Polskie Radio.pl (dostęp: 24.01.2021).
  6. Robert Szuchta, Ucieczka z getta jedynym ratunkiem, „Rzeczpospolita” (dostęp: 24.01.2021).
  7. Zoë Waxman, Kobiety Holocaustu, Wydawnictwo Poznańskie 2019.
  8. Halina Zawadzka, Ucieczka z getta, Fundacja Ośrodka Karta 2011.

Zobacz również

Druga wojna światowa

Most nad Chłodną w getcie

Kładka istniała tylko kilka miesięcy, ale stała się jednym z symboli warszawskiego getta. Miała usprawnić komunikację, ograniczyć przemyt – i upokorzyć Żydów.

12 września 2024 | Autorzy: Anna Baron-Jaworska

Druga wojna światowa

Bill Ash – mistrz ucieczek

Supermocą tego amerykańskiego pilota było to, że... nikt nie był w stanie skutecznie go pojmać. Naziści próbowali – i to wiele razy, ale bez rezultatu.

11 maja 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

Druga wojna światowa

Władysław Szpilman – biografia

Naziści zamordowali jego najbliższych.  Jego samego ocalił jeden z wrogów. Świat poznał tragiczną historię Władysława Szpilmana dzięki oscarowemu „Pianiście”.

4 kwietnia 2024 | Autorzy: Herbert Gnaś

Druga wojna światowa

Niemiec, który ocalił Szpilmana

Wilm Hosenfeld stał się znany dzięki filmowi „Pianista” i pomocy, jakiej udzielił Władysławowi Szpilmanowi. Nie był on jedynym, którego Hosenfeld ocalił.

6 marca 2024 | Autorzy: Soraya Kuklińska

Druga wojna światowa

Powstanie w Nieświeżu

Młodzi Żydzi buntowali się przeciwko Niemcom i chcieli walczyć. Do jednego z pierwszych powstań żydowskich doszło w Nieświeżu. Zakończyło się tragicznie...

6 września 2022 | Autorzy: Soraya Kuklińska

Dwudziestolecie międzywojenne

Janusz Korczak i jego dzieci

Był prekursorem walki o prawa dzieci i autorem książek dla najmłodszych. Kim był Stary Doktor, który, choć mógł uciec, poszedł na śmierć razem z podopiecznymi?

29 stycznia 2022 | Autorzy: Maria Procner

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.