Po wybuchu powstania listopadowego zaskoczony rozwojem wydarzeń wielki książę Konstanty został zmuszony do opuszczenia Królestwa Polskiego, którego był faktycznym władcą. 13 grudnia przekroczył granicę z Cesarstwem. Nigdy nie wrócił do Warszawy, choć wyjeżdżając, płakał. Dlaczego?
Konstanty Romanow, młodszy brat cara Aleksandra I i ówczesny następca tronu, formalnie rozpoczął swoje rządy w Warszawie w 1815 roku po proklamowaniu Królestwa Polskiego na kongresie wiedeńskim. Oficjalnie był on dowódcą armii, ale tak naprawdę dzierżył władzę w całej Kongresówce.
Carski namiestnik – generał Józef Zajączek – nie podejmował żadnej decyzji, nie uzyskawszy przedtem aprobaty Konstantego. Wielki książę podtrzymywał jednak pozory i (przynajmniej teoretycznie) uznawał zwierzchnictwo namiestnika: podczas uroczystości państwowych ustępował pierwszeństwa generałowi, a w każdą rocznicę ustanowienia Królestwa tuż po zakończeniu parady udawał się do Zajączka, by złożyć mu życzenia.
Polonofil czy… Polakożerca
Konstanty z całego serca kochał wojsko i uważał się za żołnierza. Po osiedleniu się w Warszawie zaczął więc szkolić polską armię – ćwiczenia odbywały się na placu Saskim codziennie rano. Warszawianie i przyjezdni chodzili tam, by oglądać to niecodzienne widowisko, „podziwiali tę akuratność, której z niczym innym porównać nie można było, jak z machiną, poruszającą marionetki”. Po pewnym czasie nad Wisłę zaczęli zjeżdżać zagraniczni książęta i generałowie, żeby przypatrzeć się temu niezwykłemu spektaklowi, a Romanow, słuchając głośnych pochwał, dumnie odpowiadał: „Moi uczniowie!”.
Dzięki jego zaangażowaniu budżet armii stanowił połowę budżetu całego Królestwa. Wojsko dysponowało najlepszym dostępnym sprzętem. Wielki książę rozkazał też wybudować basen i zaprosił szkoleniowców z Austrii. Z jego inicjatywy unowocześniono znajdujące się w Królestwie twierdze oraz powołano kilka szkół wojskowych.
Niestety wielki książę był zarazem człowiekiem popędliwym i często okrutnym – potrafił skazać żołnierza na karę chłosty za… niewyczyszczony guzik. Należy podkreślić, że z powodu wybuchów gniewu Konstantego cierpieli na równi tak Polacy, jak i Rosjanie. Pewnego razu kazał rosyjskiej jednostce wyruszyć w podróż mroźną zimową nocą, wskutek czego 500 żołnierzy odmroziło sobie nogi.
Romanow kochał również warszawskie życie. Do Petersburga jeździł rzadko i niechętnie. Ostatecznie przypieczętował swój związek z Polską, żeniąc się w 1820 roku z hrabianką Joanną Grudzińską, która po ślubie otrzymała tytuł księżnej łowickiej. Nie obyło się bez wyrzeczeń – aby poślubić ukochaną, musiał rozwieść się z żoną, przełamać opór swojej matki i zrezygnować z korony na rzecz młodszego brata, Mikołaja.
Raczej jednak tego nie żałował. Był bardzo szczęśliwy z Joanną. Najlepiej świadczą o tym jego własne słowa, które padły w rozmowie z ordynatorową Zamojską. Konstanty wskazał wówczas na małżonkę i rzekł: „ Tę oto kobiecinę ubóstwiam (…), jest ona całym moim szczęściem”.
Czytaj też: Zabić cara! Pierwszy polski terrorysta
Początek końca
W 1830 roku Konstantemu wielokrotnie donoszono o możliwości wybuchu rewolty. Ale ten był pewny lojalności polskich poddanych, dlatego paradował po mieście bez eskorty, a do pełnienia straży na Belwederze wyznaczył jedynie uzbrojonych w szable inwalidów wojennych.
Dla Joanny i Konstantego dzień 29 listopada nie różnił się od setek innych. Atak na pałac był dla nich szokiem. Powstańcy chcieli zamordować Romanowa, ale jego kamerdyner wykazał się refleksem, zamykając pokój swojego szefa na klucz.
Nad ranem 30 listopada praktycznie cała Warszawa znalazła się w rękach rebeliantów. Wprawdzie do Belwederu ściągnęły wierne Konstantemu jednostki, lecz usytuowanie budynku uniemożliwiało ich skuteczną koncentrację. W zaistniałych okolicznościach małżonkom doradzono opuszczenie rezydencji i udanie się do Wierzbna – posiadłości należącej do przyjaciół wielkiego księcia. Razem z wielkim księciem i jego żoną wyjechali też rosyjscy urzędnicy z rodzinami.
W Wierzbnie Joanna i Konstanty zamieszkali w jednookiennym pokoiku, którego całe wyposażenie składało się ze stołu, kilku krzeseł i szerokiej sofy tureckiej. Pozostali tłoczyli się w jednym pomieszczeniu, gdzie spali na rozłożonej na podłodze słomie. Uciekinierzy ciągle chodzili głodni, jedynym daniem, jakie im serwowano, była bowiem zupa.
Cały czas zastanawiano się, co zrobić ze zrewoltowaną ludnością. Wielki książę nie zdecydował się na tłumienie zrywu, licząc, iż powstańcy się opamiętają. „Polacy zaczęli, niech Polacy skończą!” – powtarzał. Tymczasem do Wierzbna przyjechali członkowie Rady Administracyjnej Królestwa i zażądali od Romanowa „natychmiastowej akcji zbrojnej”. Angela Pienkos, biografka Konstantego, uważa, iż brak działania ze strony cesarzewicza wynikał również z „jego strachu przed rozlewem krwi”.
Księżna łowicka, która nigdy dotąd nie ingerowała w politykę i akceptowała wszystkie decyzje małżonka, nie zgadzała się z postępowaniem Konstantego. Gdy do Wierzbna przybyła wspomniana delegacja, Joanna wzięa udział w spotkaniu i – jak opisywali świadkowie wydarzeń – „w żywych, groźną przyszłość malujących kolorach, wzywała ich [gości – przyp. aut.] wyrazami najczulszymi, aby chcieli to cale poburzenie uśmierzyć”.
Gdy wielki książę postanowił wycofać się z Królestwa i zwolnić z przysięgi wierne mu polskie oddziały, nie ukrywała swojego sprzeciwu i wzywała do stłumienia powstania.
Czytaj też: Zaginione groby i wędrujące trumny Romanowów
„Nie wiedzą, jak bardzo ich kochałem”
4 grudnia 1830 roku Konstanty wraz ze świtą i wiernymi oddziałami rozpoczął podróż za Bug. Zanim Rosjanie wyruszyli w drogę, wielki książę wysłał do Rządu Tymczasowego następujące oświadczenie:
Wyruszam z wojskiem Cesarskim i oddalam się ze stolicy. Ufam wspaniałomyślności narodu polskiego, że wojsko moje nie będzie niepokojone podczas odwrotu. Oddaję pod opiekę narodową gmachy, własność różnych osób i ich życie.
Opuszczając Wierzbno, Romanow płakał. Powodem było poczucie rozgoryczenia, iż Polacy zdradzili jego, człowieka, który zaufał im bezgranicznie. Wielokrotnie słyszano, jak Konstanty szeptał: „Oni (Polacy – przyp. aut.) nawet nie wiedzą, jak bardzo ich kochałem!”.
Kolumna składała się z rosyjskich jednostek wojskowych i około 100 powozów z cywilami. Zmęczeni żołnierze poruszali się powoli, powozy często grzęzły w błocie. Nierzadko jedynym posiłkiem podróżujących były chleb i piwo; ich ubrania były pogniecione i brudne. Noce spędzali w nieogrzewanych wiejskich chatach. Mimo to – jak relacjonuje księżna Nadieżda Golicyn – Konstanty troszczył się o komfort towarzyszy niedoli, dzieląc się z nimi swoimi racjami. Z kolei księżna starała się podtrzymać na duchu inne kobiety, choć momentami bywała tak rozgoryczona, iż nie potrafiła zapanować nad emocjami.
13 grudnia „orszak” przekroczył granicę pomiędzy Królestwem a Cesarstwem. Konstanty i Joanna zatrzymali się w Witebsku (obecnie na terenie Białorusi). Mikołaj I zapraszał brata i jego żonę do Petersburga, ale wielki książę ociągał się z wyjazdem, nie wiedząc, jakie przyjęcie zgotują mu w stolicy rodacy po tak bolesnym upadku – i czy zdoła spojrzeć w oczy tych Rosjan, których synowie zginęli podczas powstania.
Konstanty zmarł z powodu cholery w czerwcu 1831 roku. Pochowano go w Katedrze Piotra i Pawła w Petersburgu. Po jego śmierci Joanna zamieszkała w Carskim Siole, gdzie otoczono ją miłością i szacunkiem. Po raz ostatni zamknęła oczy w pierwszą rocznicę wybuchu powstania listopadowego.
Bibliografia:
- Lelewel, Bratkowski, Delegowani w Wierzbnie dnia 2 grudnia 1830 roku, Drukarnia wdowy Gichard Ainé, 1832.
- Pienkos, The Imperfect Autocrat Grand Duke Constantine Pavlovich and the Polish Kingdom, Columbia University Press, 1987.
- Wiernicka, Polki, które rządziły Kremlem, Bellona, 2018.
- Wiernicka, Rosjanie w Polsce. Czas zaborów: 1795-1915, Bellona, 2015.
KOMENTARZE (10)
Dawno takich bredni nie czytałem. Ten artykuł Pani doktórki tylko potwierdza fakt,że nie posiadam inteligenckiej elity.
Czy ten artykuł to brednie i tak i nie. Jakie były szansę na wygranie tego powstania w 1830 z Rosja ? Żadne ,nawet po pokonaniu jednej armii Rosyjskiej ,pojawiła by się drugą ,trzecią i czwarta. A w razie czego pomogli by pilnować lądu z Wiednia 1815 ,Prusacy i Austria. Durnym i bezmyślnych podchorążym geopolityczne uwarunkowanie Krolewstwa Polskiego było obce ,planów i pomysłów co zrobić po ewentualnym wygranym powstaniu nie mieli żadnych. Powstanie wywołali na sarmackiej zasadzie „ja z synowcem na czele jakoś to bedzie”. Po wybuchu powstania zaczęli szukać generałów ,którzy mogli nimi dowodzić ,mordując ,kilku generałów w tym jednego który przeżył wyprawę na Haiti. Tym oszołomem nie chciało się odbudowywać gospodarki ,nadać prawa wyborcze mieszczanom ,ograniczyć panszczyznę chłopom lub zamienić ją na czynsz. Królestwo Polskie ,owszem wchodziło w skład Rosji ale miało język urzędowy Polski ,urzędy sprawowali Polacy ,były Polskie szkoły i Polskie Wojsko ,dowodzone przez Polskich oficerów. Królestwo Polskie miało nawet Konstytucję ,której nie miała Rosja. Oczywiście nie prowadziło swojej polityki zagranicznej ,a królem Polski był Car. Ale funkcjonował nawet sejm. Zamiast zarabiać na handlu z Rosją ,z którą KP ,miało granice celną i niskie preferencyjne cła ,podchorążym zachciało się wojny ,której nie mogli wygrać. Wystarczy porównać ich z Polakami pod zaborem austriackim lub pruskim ,gdzie szczególnie w zaborze Pruskim postawiono na rozwój gospodarczy i walkę o język Polski ,której w KP ,nikt nie musiał toczyć ,bo język Polski był językiem urzędowym. Rosja tylko czekała na takie głupie działania polskiej szlachty i zaczęła ograniczać suwerenność KP zaczęło się od powstania listopadowego ,a skończyło po powstaniu styczniowym ,dzięki któremu język Rosyjski stał się językiem urzędowym już nie w KP ,tylko w Rosyjskiej prowincji ,Priwislanskim Kraju. Czy to był o celem powstań 1830 i 1863 ? Bo na wygraną bez wojny między zaborcami nie mieli co liczyć.
„Tym oszołomem nie chciało się odbudowywać gospodarki ,nadać prawa wyborcze mieszczanom ,ograniczyć panszczyznę chłopom lub zamienić ją na czynsz.” Nie było już pańszczyzny. Prawa wyborcze to jakiż żart i utopia. Z wieloma tezami się zgadzam. Romantyczna miłość do ojczyzny zaślepiła rozsądek. Co do Prus to jeszcze 100 lat i Wielkopolanie podzieliliby los Ślązaków. Zostaliby skolonizowani. Nie jest to dobry przykład.
Historia panszczyzny na ziemiach Polski ma 430 lat ,zapoczątkował ja sejm w 1520 roku ,a zlikwidował sejm w….. 1931 r. ( tzw. Żelarka na Spiszu i Orawie ). Panszczyznę zaczęli likwidować dopiero zaborcy ,Prusy w latach 1811-1850 (Wielkie Księstwo Poznańskie 1823 ). Podczas kiedy w Królestwie Polskim w roku wybuchu powstania Listopadowego 1830 ,sejm odrzucił ,projekt zniesienia panszczyzny. Samo powstanie Listopadowe nie było żadnym powstaniem Narodowym tylko buntem szlachty ,za który cały naród zapłacił utrata części posiadanych praw. Jedynym pozytywnym skutkiem kolejnego buntu szlachty -powstanie Styczniowe było zniesienie przez ….Rosyjskiego Cara panszczyzny w KP w 1864 r. Bo .negatywnych było wiele od utraty reszty praw ,przez likwidację języka Polskiego do Rusyfikacji i włączenia do Rosji jako jedna z Guberni. W zaborze Austriackim panszczyznę zniesiono w 1848 r. Panszczyznę wprowadziła Polską szlachta ,a chłopów Polskich wyzwolili od niej Zaborcy ,taki chichot historii. Przykład Wielkopolski jest dobry ,będąc pod okupacją Prus przez przez 125 lat 1793-1918 ,nie dali się zgermanizować i w 1918 zorganizowali najważniejsze z 3 powstań Narodowych w XX w. Zadecydowała o wyniku tego powstania silna gospodarka Wielkopolski ,która stworzyła podstawy do prowadzenia zwycięskiego Powstania. Kolejnym zwycięskim powstaniem były Powstania Śląskie i najmniej znane powstanie w Sejnach. Wszystkie zakończone sukcesem ,bo wybuchły w odpowiednim momencie. Jek te powstania kontrastuje z bezmyślnymi zrywami w listopadzie 1830 ,styczniu 1863 czy sierpniu 1944, które to powstania wywołano bez żadnej możliwości ich wygrania i oglądania się na sytuację geopolityczna Polski ,co przyniosło tylko opłakane skutki i straty. Ciekawym przykładem do porównania z Królestwem Polskim jest Finlandią która trafiła w ręce Rosjan w 1809 r. ,KP w 1815. Finlandią mając mniejsze od KP ,prawa nie wywoływała powstań w rezultacie czego nie tylko nic nie straciła ,ale nawet odzyskała ziemię które straciła na rzecz Rosji wcześniej. Czy KP rządzone przez brata Cara ,wlk. ks. Konstantego nie mogło np. odzyskać okręgu Białostockiego utraconego w 1807 ,roku na rzecz Rosji ? Bez powstań było to jak najbardziej możliwe. Nawet Chruszczow ofiarował Ukrainie Krym.
@Anoinim
Tak mnie uczono w PRL-u: wszystkie powstania „narodowe” były (dla) szlachty i były bez sensu…
Nic bardziej mylnego – jest to zwykła ordynarna manipulacja!
Powstanie listopadowe było głównie reakcją na groźbę użycia wojsk polskich w wojnie o wolną Belgię.
Dlaczego chciano użyć tutaj wojsk polskich?
Armia Rosyjska była wycieńczona wojną z Turcją, dwuletnią krwawą batalią, którą prawie przegrała – tylko przez przypadek wygrała bowiem główną bitwę pod Kulewczą: „Samo przeprowadzenie bitwy było złe: siły rosyjskie, rozrzucone kordonem po łuku naraziły swą straż przednią na bardzo krwawą porażkę” (cyt. z Wiki), a o zwycięstwie Rosjan zadecydowała nieuzasadniona i do końca do dzisiaj nie wyjaśniona, panika w armii tureckiej. Rosjanie ponieśli w tej wojnie ogromne straty i dopiero zaczęli nowego „ćwiczyć rekruta”, dodajmy żołnierza z reguły dużo gorszej jakości niż był rekrut polski (szalała w Rosji cholera – dopiero „idąca” do Polski – 1831, spowodowana głodem – nieurodzajem wynikłym z klęsk pogodowych).
Oczywiście wielu mówi dzisiaj, że car nie wszcząłby wojny w zimie z Belgią, Anglią i co ciekawe Francją, ale jednak car przerażony tą sytuacją (Francja znowu w ofensywie!, a jak mówił Metternich – i ten jego pogląd podzielała Rosja: „Gdy Francja kichnie cała Europa jest zarażona” ) dogadał się z Prusami i wszczął jednak mimo trudnej sytuacji mobilizację wojsk polskich i rosyjskich…
Mieliśmy jednak ogromną szansę wygrać powstanie listopadowe!
Po pierwsze ewentualny sojusznik Rosji, Prusy musiały mieć wzgląd na Anglię wówczas swego sojusznika (a armia Austro-Węgierska była wówczas w ogromnym kryzysie). Zresztą tak ludność Prus, jak i kraje niemieckie – ich społeczeństwa, nas popierały – mieliśmy doskonały tamże „PR”!!! Do tego… mieliśmy właśnie doskonałego żołnierza, ale niestety nie wielkich wodzów „na miarę chwili” (może byli oni nawet nieźli ale zdecydowanie brakło im właśnie „nomen omen” zdecydowania), również kiepskich polityków, a zwłaszcza dyplomatów.
W podobnej przecież, nieomal „wypisz wymaluj”, sytuacji militarnej w 1920 roku (choć przewaga liczebna sowietów wówczas była jeszcze większa!) tego wszystkiego w dziedzinie tzw. czynnika ludzkiego, nam nie zabrakło!!!
I wygraliśmy to powstanie! Bo ja uważam to co się stało w 1918-20., za jedno wielkie zwycięskie powstanie narodowe!
Ponadto powstanie listopadowe nie było tylko szlacheckie, nawet nie w większości szlacheckie. W wojsku zdecydowanie dominowali chłopi – i wstępowali na ochotnika; dużą część stanowili też mieszczanie.
Owszem w powstaniu z kolei styczniowym nie wyczuliśmy postawy narodowców rosyjskich, panslawistów dla których był ten nasz zryw zwykłą „zdradą”, gdy Rosja przystąpić chciała do ostatecznego wyzwolenia braci Słowian bałkańskich… Aleksander II, wielki reformator, uważany w Rosji za najlepszego Romanowa na tronie, nie miał innego wyjścia jak ulec naciskom większości społeczeństwa Rosji, panicznie bojących się Polaków, Rosjan; i brutalnie zdławić powstanie…
Ale powstanie styczniowe też odegrało wielką rolę – obudziło ruchy narodowo-wyzwoleńcze np. w Austro-Węgrzech. Wielu wielkich przywódców krajów, które odzyskały niepodległość po 1918 r., wyraźnie wskazywało na wielką rolę powstań polskich w kształtowaniu ich świadomości narodowej, politycznej etc…
I jak niepodległości, będę bronił powstania warszawskiego! Owszem termin wybuchu mógłby być lepszy tak jak i dowodzenie (chociaż bardziej przypomina mi to poklepywanie po ramieniu z lekceważeniem „post factum” gdy wiemy więcej niż w dniu wybuchu, takie rady po niewczasie) ale gdyby ONO nie wybuchło to nie pisalibyśmy tutaj tych komentarzy… Przynajmniej po polsku.
Reasumując, gdyby nie te wszystkie nasze „przegrane” powstania, to do dzisiaj żylibyśmy co najwyżej w małej, ciasnej „Kongresówce” i mówilibyśmy w większości po rosyjsku, a… A Wielkopolanie, Pomorzanie, Kaszubi i Ślązacy, będący częścią społeczeństwa niemieckiego, praktycznie prawie wyłącznie mówiliby i pisali po niemiecku…
Wbrew temu co pisze Niepoprawny Politycznie ,armia Królestwa Polskiego nie miała szans wygrać z armią Rosyjską. Ale nawet gdyby jakimś cudem udało by się Rosjan pokonac to pomogly by im Prusy i Austria. Bo w interesie zaborców było to żeby żadna niezależna Polska ponownie nie powstala. Co dało Polsce powstanie kosciuszkowskie z 1794 ,poza 3 rozbiorem RON w 1795 ? O ile łatwiej można by było odzyskać ziemie zaborów Pruskich i Austriackiego w czasie wojen napoleońskich ,gdyby istniała Korona a nie jakieś Księstwo Warszawskie ,które dopiero trzeba było zdobyć. Jeśli powstanie listopadowe było jak piszesz reakcja na groźbę użycia armii KP w walkach w Belgii to jeszcze gorzej świadczy o tych którzy to powstanie wywołali. Czy kogoś w Belgii interesowały rozbioru RON ? Wywołać powstanie w KP jako sabotaż na rzecz Belgii mogli tylko idioci ,na pewno nie chłopi panszczyzniani czy mieszczanie tylko szlachta ,a konkretnie jej część skupiona w lożach wolnomularskich. Językiem urzędowym w KP od 1815 był język Polski ,więc na jakiej podstawie twierdzisz ,że gdyby nie przegrane powstania to w mówilibyśmy w większości po rosyjsku. Było wprost przeciwnie to głupim i niepotrzebnym powstaniom zawdzięczamy Rusyfikacje ,która nastąpiła po przegranym powstaniu styczniowym 1863.,kiedy urzędowy język Polski zastąpiono Rosyjskim. A powstanie sierpniowe w Warszawie 1944 zostało wywołane w interesie Rosji i Stalina ,który rękami Niemców zniszczył kilkutysieczne zgrupowanie AK ,zlikwidowali też część inteligencji i 200 000 antyrosyjsko nastawionej ludności Warszawy. Pomimo wybuchu powstania sierpniowego 1944 ,Stalin i polscy Komuniści i tak wprowadził swoje rządy. Samo powstanie trwalo za długo ,było źle dowodzona natomiast uzbrojenie posiadało zaledwie 10% powstańców.,nic tylko leżeć Reytanem przed tym głupim powstaniem. Jak bardzo przydała by się ta patriotyczna ,młodzież i dzieci po 1945 szkoda nawet pisać. Polacy potrafią umierać za swój kraj ,ale nie umieją dla niego żyć i pracować.
Niepoprawny politycznie, odpowiedz mi na jedno tylko pytanie. Jakie korzyści odniosła Polska lub Polacy z powstania warszawskiego? Przedstaw dowody na twoją tezę cyt: „ale gdyby ONO nie wybuchło to nie pisalibyśmy tutaj tych komentarzy… Przynajmniej po polsku.” Co do innych powstań narodowych nie podejmę dyskusji bo ekran by tego nie pomieścił. Zauważ tylko, że powstanie styczniowe BYŁO powstanie szlachty polskiej nie narodu.
Powstanie listopadowe to przykład polskiej żenady. Jeszcze nic nie wygrali, a już się o stołki pobili. Jedno wielkie niezorganizowane dziadostwo tych, co im się zawsze wydaje, że są lepsi od innych, a wszystko co robią, to tylko dla wlasnego interesu.
jedyne sensowne powstanie to powstanie wielkopolskie
To powstanie było bezwzględnie konieczne. Jako symbol sprzeciwu. Jako znak dążenia do niepodległości. Polska to było dla tych młodych ludzi wszystko. Podziwiam ich i będę podziwiać. Chwała bohaterom.