Techniki pozwalające na zachowanie ciała zmarłej osoby we (względnie) nienaruszonym stanie doskonalono już w starożytności – zresztą z doskonałymi efektami. Ale balsamowanie królów Francji odbywało się w nieco innym celu. I innymi metodami...
Mimo że francuskich królów grzebano w duchu chrześcijańskim, ówcześni specjaliści (nie lekarze – o czym później) czerpali pełnymi garściami z wiedzy starożytnych Egipcjan. „Ciało króla Francji, koronowanej głowy stanu, piastującej godność świecką i duchowną, a także spadkobiercy Świętego Ludwika, tradycyjnie chroniono przed gniciem w oczekiwaniu obiecanego przez Kościół zmartwychwstania” – pisze Philippe Charlier w książce Czego uczą nas umarli. Chodziło głównie o powstrzymanie rozkładu na czas wystawienia zwłok na widok publiczny.
Zmarły wypatroszony
Przed opracowaniem metod balsamowania pogrzeby – nawet pogrzeby królów – odbywały się bowiem w pewnym pośpiechu. Istotne było, by nie pokazywać szerszej publiczności ciała, które zaczyna się rozkładać. Jak czytamy w „The Royal Funeral Ceremony in Renaissance France”:
Powód wydaje się dość prosty: balsamowanie było niedopracowane, więc pogrzeb był szybki. Te fakty są od siebie zależne, więc kiedy pierwszy się zmienił, drugi również.
A zatem, największy postęp w technice balsamowania we wczesnym średniowieczu, wypatroszenie, pojawia się w tym samym czasie, w którym czas trwania ceremonii pogrzebowych się wydłużył […]. Wnętrzności wyciągano i natychmiast zakopywano; konserwanty takie jak sól i aromaty stosowano do zabezpieczenia ciała, które na końcu zawijano w tkaninę lub skórę […] i transportowano na cmentarz.
W późniejszym okresie cała procedura ewoluowała, zmieniali się ludzie odpowiedzialni za jej wykonanie, a do przygotowania monarchy do odejścia na tamten świat stosowano coraz nowsze specyfiki…
Marynowane zwłoki
Najstarszym znanym przypadkiem zabalsamowanego króla Francji jest Filip I, zmarły w 1108 roku. Pochowano go – w odróżnieniu od innych władców kraju nad Loarą – w Saint-Benoît-sur-Loire. Co ciekawe, z początku procesem konserwacji ciała zajmowali się… nadworni kucharze! To właśnie do nich należało rozcięcie, spuszczenie krwi i napełnienie odpowiednimi materiałami.
Dopiero później te obowiązki stopniowo zaczęli przejmować chirurdzy, wspomagani przez ludzi znających się na rozmaitych substancjach: aptekarzy czy chemików. Lekarze tymczasem, mówiąc ogólnikowo, uważali balsamowanie za pracę zdecydowanie poniżej swoich kompetencji. Philippe Charlier opisuje całą procedurę:
Kulami z waty wypychano oczy, usta, nos i uszy. Następnie ciało napełniano licznymi substancjami balsamicznymi, które miały zapobiegać rozkładowi i maskować przykre zapachy.
Do tego celu używano między innymi kory cyprysa, lawendy, tymianku, szałwii, rozmarynu, soli, pieprzu, piołunu, żywicy balsamicznej, mirry, oregano, cynamonu, kopru, goździków, skórek z cytryny, anyżu i kadzidła. Zaopatrzone ciało zaszywano i mogło ono zostać wystawione na widok publiczny.
Kucharskie zdolności przydały się również, kiedy król Ludwik IX zmarł daleko od domu – w Tunisie. Aby przetransportować jakoś jego szczątki, Ludwika pocięto na kawałki i ugotowano – tak, że ciało odeszło od kości. Szkielet powędrował w drogę powrotną do Saint-Denis. Mniejsze relikwie miały pozostać w Tunisie, ale dziś nie znamy ich położenia.
Jak żywy
Głównym zadaniem osoby balsamującej było doprowadzenie ciała do stanu, w którym można je było zaprezentować publicznie. Wyjmowano więc narządy wewnętrzne, przy okazji dokumentując ich stan w poszukiwaniu ewentualnych śladów choroby czy uszkodzeń.
Osobno chowano ciało, serce i wnętrzności. Te ostatnie, najłatwiej ulegające rozkładowi (łącznie z oczami i językiem), składano później w zapieczętowanym pojemniku w trumnie. Specjalny relikwiarz zawierał serce.
Po wypełnieniu zwłok balsamicznymi substancjami, zmarłego zszywano i w takiej formie wystawiano na oględziny. Niektórzy królowie i królowe wyrażali przed śmiercią życzenie, by zrobić dla nich wyjątek i powstrzymać się przed którąś z części procedury. Na przykład Anna Austriaczka zabroniła wyjmować z niej czegokolwiek poza sercem.
Tylko dla elit
Zachowanie ciała w dobrym stanie miało bardzo istotny wymiar duchowy. W ten sposób władca chciał przenieść się do wieczności, unikając mroku rozkładu trawiącego „zwykłych ludzi”. Procedura była też droga, więc jedynie możni mogli za nią zapłacić – co potęgowało egzaltację osób u władzy.
Kolejną istotną kwestią związaną z procesem balsamowania było potwierdzanie tożsamości i stwierdzanie przyczyn śmierci. Od czasów króla Karola IX zajmował się tym dziekan wydziału medycyny, który dokonywał autopsji w obecności najbliższej służby zmarłego monarchy. Jednocześnie medyk przygotowywał zwłoki do konserwacji – ale sam nie konserwował.
Początki końca zwyczaju balsamowania to prawdopodobnie przypadek Ludwika XV. Tradycji zaprzestano przez pechowy zbieg okoliczności: król zmarł na ospę wietrzną, przez co istniało poważne ryzyko zarażenia osób przeprowadzających autopsję i balsamujących. Zmarłego owinięto więc w zabezpieczające bandaże i przeniesiono nocą do Saint-Denis. Taka desakralizacja pochówku monarchy musiała być dla ówczesnych ludzi niespotykana.
Ostatnim poddanym autopsji i zabalsamowanym królem Francji był zmarły w 1824 roku Ludwik XVIII. Zastosowano zupełnie nowe środki: Labarraque użył roztworu sodowego do pozbycia się przykrych zapachów, a jako wypełnienia ciała po wyjęciu organów – mieszanki rozmaitych chemikaliów. Co ciekawe, Ludwik XVIII to jedyny król pochowany po Wielkiej Rewolucji, który do dziś spoczywa spokojnie w podziemiach Saint-Denis.
Bibliografia:
- Brown, Elizabeth A., R., Authority, the Family, and the Dead in Late Medieval France. French Historical Studies, 1990.
- Charlier, P., Czego uczą nas umarli. Esprit, Kraków, 2015.
- Colin, J., The Great Nation: France from Louis XIV to Napoleon (1715–1799). 2002.
- Giesey, R., E., The Royal Funeral Ceremony in Renaissance France. Librairie E. Droz, Geneve, 1960.
- Le Goff, J., Święty Ludwik. Warszawa, Volumen, 2001.
- Rostworowski, E., Historia powszechna. Wiek XVIII. Wydawnictwa Naukowe PWN, wyd. XI, Warszawa, 2004.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.