Zaspokojenie seksualnych żądz z jednej strony, z drugiej zaś zapobieganie ciąży. Antykoncepcja, określana niekiedy kontrolą płodności, była stosowana już od czasów starożytnych. Niektóre z praktyk, mimo rzekomej skuteczności, mogły naprawdę szokować.
Nieczystości z krokodyla
W Egipcie pod panowaniem faraonów funkcje medyczne nierzadko łączyły się z obrządkiem sakralnym. Stąd też kapłani i szamani spełniali funkcję znachorów, dzięki którym ludzie mogli zachowywać swoje witalne siły. Sposoby bywały jednak cokolwiek zaskakujące. Jak choćby to, że do poważnych ran na głowie sugerowano przykładać świeże mięso zwierząt. Raczej nie były to wnętrzności z krokodyla, którego uznawano za reprezentanta świętych gadów – wszak Sobek, symbol siły królewskiej, opiekun jezior i wód, przedstawiany był jako człowiek z głową krokodyla. A niekiedy też krokodyl z głową sokoła, szakala czy lwa.
Jednak to właśnie w odchodach krokodyl miała znajdować się substancja, dzięki której kobiety chroniły się przed niechcianym zajściem w ciążę. Odpowiednio ususzone fekalia należało włożyć do pochwy pacjentki. Zwierzęca mieszanka w połączeniu z temperaturą ciała kobiety miała rozpuszczać się w procesie, którego efektem była naturalna – jakkolwiek to nie zabrzmi – zapora biologiczna. Jako zamiennik stosowano również odchody słonia, a wyciśnięty sok z połówek cytryny, syrop ze zmiażdżonych daktyli czy soków drzewnych miał być równie skuteczny. Wierzono również, że kobieca pochwa powinna być wypełniona żywicą, dzięki której zwierzęce fekalia będą dokładnie wypełniać wewnętrzne narządy rozrodcze.
Oliwa i dzika marchew
W kolebce europejskiej cywilizacji, czyli Grecji, harmonia pomiędzy ciałem a duchem stanowiła podstawę niektórych systemów filozoficznych. A co z prawami medycyny, której patronem jest Hipokrates, patron lekarzy, nazywany jednym z prekursorów współczesnej dziedziny wiedzy o zdrowiu? Okazuje się, że wiara, ludowa mądrość i przesądy łączyły się niekiedy z czystą wiedzą i empiryzmem.
Według Arystotelesa sprawdzonym środkiem antykoncepcyjnym była oliwa, której naturalne właściwości potrafiły wywierać cudowny efekt na kobiety. Co ciekawe, do podobnych wniosków wiele wieków później, bo w 1938 roku, doszła Marie Stopes, szkocka paleobiolog, feministka, jedna z pionierek w badaniach nad zapobieganiem ciąży.
Wspomniany nieco wcześniej Hipokrates, który swoją wiedzę pogłębiał podróżując między innymi po Egipcie oraz Azji Mniejszej, dowodził jeszcze czegoś innego. Tak zwana dzika marchew, nazywana zielem Królowej Anny, była według starożytnego mędrca niezwykle skutecznym środkiem poronnym – stosowanym doustnie – co potwierdziły badania laboratoryjne przeprowadzane już jednak w XX wieku.
Mechaniczne pułapki, rtęć i granaty
Inni medycy, jak choćby Soranos z Efezu, sugerował bardziej radykalne rozwiązania – tworzenie mechanicznych zastawek, dzięki którym kobiety mogły zamykać ujście zewnętrznej szyjki macicy. Do przeprowadzenia bolesnego zabiegu potrzebny były jednak specjalne substancje, jak choćby sok z owocu granatu, aby odpowiednio wysmarować narzędzie.
Rzymskie niewiasty pozwalały sobie natomiast na eksperymenty, w których używano korków z naturalnych korzeni roślinnych, a także specjalnie uformowanych kulek ze zwierzęcych odchodów. Powodzeniem cieszyły się również dopochwowe tampony z wełny stosowane zarówno w Grecji, jak i na terenie rzymskiego imperium.
Azjatyckie kobiety również znały nieoczywiste – przynajmniej z dzisiejszego punktu widzenia – sposoby na zahamowanie biologicznych procesów. Na Dalekim Wschodzie używano między innymi przygotowanych wcześniej foremek z papieru bambusowego, jak i skórek z owoców granatu. Aby zapobiec niechcianej ciąży, Chinki decydowały się na prawdziwe poświęcenie. Niejednokrotnie zdarzały się sytuacje, gdy wypijały ono gorącą rtęć, czego efektem mogło być poronienie, ale najczęściej prawdziwe zdewastowanie organów wewnętrznych, co wiązało się ze śmiercią w katuszach. Mężczyźni decydowali się zaś na spożywanie nasion papai, aby obniżać ilość spermy w organizmie.
Szukając metody na grzech
W czasach starożytnych, gdy wiedza często nierozerwalnie łączyła się z wiarą, metody radzenia sobie z antykoncepcją mogą dziś zdumiewać, choć – co warto podkreślić – często okazywały się skuteczne. Medyczne praktyki oparte na ziołolecznictwie, ludowej mądrości, ale też coraz częściej spisywanych traktach filozoficznych, dawały pole do eksperymentów. Ich ceną było jednak życie i zdrowie. W kolejnych epokach erotyka, grzeszne przyjemności, ewoluowała do jeszcze innych form. Stąd też antykoncepcyjne środki bywały dziwne, niedorzeczne, ale też śmiertelnie niebezpieczne.
Bibliografia:
- Węgłowski A. ’Wieki bezwstydu. Seks i erotyka w starożytności’, Znak Horyzont 2018
- Dolby K. ’Fascynująca erotyka. Historia, kultura i obyczaje’, Bellona 2016
- Bryson B. ’Ciało. Instrukcja dla użytkownika’, Zysk i s-ka 2019
- Niżnikiewicz J. „Tajemnice dawnej medycyny, magii i erotyki”, Book Market 2007
KOMENTARZE (2)
Tak bardzo się to nie zmieniło. Lekarz który wykonywał mi USG piersi mówił, że kobieta korzystająca z hormonalnej antykoncepcji jest tak narażona na zmiany nowotworowe, że powinna się badać dwa razy do roku. Chociaż o tym się zbytnio nie mówi
Co do cytryny – jak najbardziej. Plemniki nie tolerują kwaśnego środowiska, ba nawet naturalny kwas mlekowy powinien być zneutralizowany jak mają zachować pełna moc.
Daktyle – mogło chodzić o glikozydy – taka naturalna trucizna zawarta w pestkach.
Jeśli rtęć naprawdę była gorąca to większym zagrożeniem było jej wdychanie niż połknięcie, metaliczna (w przeciwieństwie do zw organicznych) słabo się wchłania w przewodzie pokarmowym.
PS: Oczywiście, że współczesna też niesie ryzyka (oj długa lista), choć sporo się w tym względzie poprawia w kolejnych generacjach. Z drugiej strony brak dokładnie pilnującego szamana a zamiast tego nieumiejętnie stosowana wiedza lub antywiedza z internetu też swoje dokłada