Jeden z najbardziej znanych superherosów obchodzi swoje 80. urodziny. W życiorysie Mrocznego Rycerza znajdziemy poruszające historie, które mogą być traktowane jako reinterpretacje dawnych mitów. Choć zapisano w nich również pierwiastki prawdy. Fascynującym tematem są też losy Boba Kane’a i Billa Fingera, twórców Batmana, których połączyła wspólna wizja, a podzieliły interesy.
Prawie jak Zorro… jak brzmi imię Mrocznego Rycerza?
Bruce Wayne to dziecko multimilionerów. Wychowane w dostatku, otoczone opieką i miłością, które szybko zrozumiało, że samo życie jest jednak największą wartością. Młody Bruce był bowiem świadkiem morderstwa swoich rodziców, którzy stali się ofiarami rabunkowego napadu. Do tragicznych w skutkach wydarzeń doszło niedługo po seansie filmu „Zorro”. Idea obrony słabszych, walka w ukryciu, a także sekretna tożsamość – oto kilka elementów, dzięki którym Bruce przeobraził się w Batmana.
Kane i Finger inspirowali się również literackimi przygodami Sherlocka Holmesa – nie bez przyczyny Batmana uważany jest za najlepszego detektywa na świecie – a także geniuszem Leonarda da Vinci. W Bat-Jaskini, kryjówce herosa z komiksów DC, znajdziemy bowiem arsenał broni i nowatorskich wynalazków używanych w krucjacie Batmana z przestępczością. Bo choć heros nie posiada żadnych super-mocyc, to potrafi w pełni wykorzystać potencjał zapisany w ludzkim intelekcie.
Wielką historię zapisano też w dowodzie tożsamości Bruce’a Wayne’a. Imię Bruce zostało zainspirowane postacią króla Szkocji Roberta I Bruce’a, zaś nazwisko rodowe Wayne pochodzi od bohatera rewolucji amerykańskiej – Anthony’ego Wayne’a. Batman był zaś przede wszystkim bohaterem ukochanego miasta Gotham City. Siedliska zła, bezprawia, korupcji. Przestępczości zobrazowanej w najprzeróżniejszych odcieniach.
Miasto grzechu – Gotham, czyli Nowy Jork… lub Chicago
Mała ojczyzna. Miejsce przeznaczenia. Centrum moralnego zepsucia, stolica przestępczego półświatka, ale również źródło nadziei. Gotham to miejsce istotne, symboliczne, które w znaczący sposób definiuje filozofię samego Batmana. Korzenie fikcyjnego miasta znajdują się natomiast poniekąd w prawdziwych kronikach.
Bo od XIX wieku nieoficjalną nazwą Nowego Jorku było Gotham. Właśnie tego terminu użył Washington Irwing, amerykański pisarz i historyk, który w satyrycznym magazynie „Salmagundi” stwierdził, że właśnie to określenie jak ulał pasuje do mieszkańców metropolii. Termin wywodził się zaś od nazwy angielskiej wsi, której część społeczności udawała obłąkanych, aby uniknąć płacenia podatków nałożonych przez Jana Bez Ziemi. Twórcy komiksów przyznawali, że to Nowy Jork stanowił pierwowzór miejsca, w którym narodził się Batman.
A fikcyjne Gotham od wieków trawione jest przez poczucie paraliżującego strachu. Czy mogłoby być zresztą inaczej, skoro rezyduje w nim Joker, psychopata z sadystycznym poczuciem humoru, którego nazywają Księciem Zbrodni. I wszelkiej maści kryminalistów, żeby wspomnieć tylko Człowieka-Zagadkę, Harley Quinn, Pingwina czy Killer Croca. Pewną część z tych przejmujących historii z życiorysami niezrównoważonych przestępców zapisano choćby w komiksowym albumie „Azyl Arkham”. Upiorna nazwa odnosi się do szpitala psychiatrycznego dla najbardziej groźnych złoczyńców.
Niektórzy specjaliści uważają, że Gotham City może stanowić nie tylko mroczne odbicie Nowego Jorku, ale również Chicago, o którym mówi się niekiedy jako New Gotham. Miasto nad jeziorem Michigan posiada bogatą kartotekę odnoszącą się do zorganizowanej przestępczości – przecież w Chicago właśnie swoje mafijne interesy prowadził chociażby Al Capone. W mieście, w którym swoją silną reprezentację posiada również nasza Polonia, znajduje się dużo alejek, a to przecież w Crime Alley (ang. Aleja Zbrodni) życie stracili Thomas i Martha Wayne, rodzice Bruce’a.
Ustalenie ojcostwa
Troskliwą opieką młodego dziedzica fortuny w komiksach zajął się Alfred, wierny kamerdyner z przeszłością w służbach specjalnych. Twórcami Batmana byli zaś wspomniani na początku Bob Kane oraz Bill Finger. Choć za ojca postaci przez lata – całkowicie niesłusznie – uznawano tylko Kane’a. Ale po kolei.
Bo trzeba pamiętać, że za symbolicznymi narodzinami Bruce’a Wayne’a stoi Superman, pierwszy z panteonu superherosów, który osiągnął światową popularność. Vin Sullivan, ówczesny redaktor „Action Comics” oraz „Detective Comics” postanowił więc stworzyć własnego bohatera. Zlecenie pojawiło się na biurku Kane’a, utalentowanego rysownika, który do pomocy przy projekcie zaprosił Fingera, początkującego scenarzystę uczęszczającego do nowojorskiej DeWitt Clinton High Scholl. Szkoły nazywanej kuźnią talentów, z której wywodził się między innymi Stan Lee, jeden z najbardziej znanych artystów Marvela oraz Will Eisner, absolutna legenda komiksowej branży.
Kane i Finger na samym początku potrafili pracować w zgodzie i harmonii. Jednego i drugiego łączyła pasja tworzenia, a także historia – duet należał do społeczności żydowskich emigrantów z Europy. Batman stanowił owoc pełnej współpracy, choć przyznać trzeba, że najwięcej znanych elementów wprowadził niedoceniany przez lata Bill Finger. Na pierwszym szkicu sporządzonym przez Kane’a heros był dobrodusznym blondynem z maską na oczach, ubrany w kolorowy sweter, ze skrzydłami na plecach. Modyfikacje do szkicu niemal natychmiast zaczął wprowadzać scenarzysta.
Kontrowersje związane z dziedzictwem
Charakterystyczny logotyp Batmana, jego pierwszy kostium z maską, miasto Gotham – oto najważniejsze motywy, które przypisuje się Fingerowi. Jak to się stało, że przez długi czas tylko Bob Kane był uważany za jedynego, oficjalnego twórcę Mrocznego Rycerza?
Amerykański rysownik wyczuł potencjał, który znajdował się w herosie. Jego intuicja i chęć zdobycia popularności podkusiła go do tego, aby z projektem postaci udać się samodzielnie do wydawcy, a także poprosić o zachowanie części akcji związanych z Batmanem. Kane zagwarantował sobie przy okazji specjalny kontrakt, na mocy którego dożywotnio czerpał wpływy ze sprzedaży komiksów. Fingerowi zaproponowano zaś pisanie scenariuszy. Współpraca zapewniała mu finansową gratyfikację, ale nie było w niej nawet wzmiankach o prawach do postaci. Ceniony rysownik przez lata funkcjonował jedynie jako autor-widmo.
I choć Kane potrafił przyznać, że współautorem Batmana jest Finger, o czym pisał choćby na łamach swojej autobiografii, to opinia publiczna przez wiele dekad uznawała tylko jednego ojca. Wpływ Fingera był nieco marginalizowany, a on sam odchodził w zapomnienie.
Twórcza pasja w konfrontacji z korporacyjną machiną. Marzenia o tworzeniu, marzenia o sławie. W opowieści o twórcach Batmana dostrzec można kontrasty, zapisano w niej też wiele niuansów, które mogą otworzyć nowe rozdziały w badaniu historii kultury. Bo Batman, który po raz pierwszy światu ukazał się w majowym numerze „Detective Comics” w 1939 roku, pozostaje wyjątkowo żywotną ikoną. A za ikonami skrywają się legendy. Bill Finger i Bob Kane – to nazwiska dwóch z nich.
Bibliografia:
- „Złoty wiek komiksów DC”, wydawnictwo Taschen, autor Paul Levitz, 2013
- „Mordobicie. Wojna superbohaterów. Marvel kontra DC’, wydawnictwo Agora, Reed Tucker, 2018
- „Cudowny chłopak Billy. Nieznany współtwórca Batmana„, wydawnictwo Centrala, Marc Tyler Nobleman, 2014
KOMENTARZE (5)
Batmani to się już pojawili w IVwieku i od początku stanęli po stronie zła i do dziś ta czarna sukienkowa pedofilia zatruwa życie ludziom
Ty czerwony POstubeku. Gdyby nie kościół to byś tak jak twój dziadek sypiał z koza. Naszczescie kościół stworzył podwaliny nowoczesnej Europy, ale czerwone ryje myślą, że to ekolodzy byli twórcami wszystkiego. Tatuś cię krzywdzi? Napisz do Biedronia
Gdyby nie Twój kościół, to z 500 lat temu człowiek stałby już na księżycu. Przez 1000 lat średniowiecza powstrzymywał rozwój cywilizacji. A i teraz bardzo chętnie wróciliby do „wieków ciemnych”.
Chryste, co za brednie kinderateistyczne.
To temat o batmanie, skup się, chłopcze.
Dziękuję za ten artykuł. Zawsze warto dowiedzieć się prawdziwej historii i odpowiednio uhonorować zepchniętych na bok twórców ;)