Z początkiem XX wieku młodzieńcy z tzw. dobrych domów odbywali pierwsze stosunki seksualne głównie ze służącymi. Jak sami chłopcy twierdzili, służące nie dały się długo prosić. W tym samym czasie nauki kościoła jednoznacznie wskazywały przyczynę aktów seksualnych pomiędzy panem domu czy paniczem a służką – nieobyczajność w stroju czy zachowaniu młodych dziewczyn.
Seksualne wykorzystywanie służących, do których dochodziło w zaciszu domowym pracodawcy, powodowały, że poszkodowanym ciężko było dowieść prawdy przed obliczem sądu. Wiele przypadków nie było zgłaszanych organom ścigania, ze względu na obawę, że są bez szans w sporze z bogatszymi i wpływowymi ludźmi, co doprowadziło do tego, że nigdy nie poznamy prawdziwych rozmiarów tych aktów przemocy.
Gwałt w pokoju obok
Maj 1929 roku, trzynastoletnia Stanisława L. pracująca u rodziny gajowego Antoniego C., została zgwałcona przez swojego pracodawcę, w chwili gdy w sąsiednim pomieszczeniu przebywali pozostali domownicy.
Jak wynika z zeznań poszkodowanej:
[Antoni C.] podszedł do niej, obalił ją przemocą na łóżko i pomimo iż Leszczyńska opierała mu się i wzywała pomocy, dokonał z nią wbrew jej woli stosunku płciowego.
W wyniku dokonanej obdukcji, lekarz sądowy stwierdził:
Naddarcie błony dziewiczej nastąpiło przed pół rokiem przez wprowadzenie do pochwy organów płciowych członka męskiego.
Mimo zgodności pomiędzy słowami ofiary a badaniami lekarskimi, sąd uznał, że Antoni C. nie mógł dopuścić się gwałtu na nieletniej, ponieważ w bezpośrednio sąsiadującej kuchni znajdowała się m.in. żona oskarżonego…
Dobre imię gospodarza
Podobna sytuacja miała miejsce w Częstochowie w styczniu 1918 roku. Osiemnastoletnia Szajndla Moneta oskarżyła Abrama Gotlieba o to, że:
Abram Dawid G. i położywszy się do łóżka Szajndli Monety, zatkawszy jej usta, żeby nie krzyczała, rozerwał jej nogi i zgwałcił, przy czem groził jej oskarżony biciem na wypadek, gdyby krzyczała. Przestraszona tem Szajndla Moneta przeleżała spokojnie do rana i dopiero nazajutrz zawiadomiła swych rodziców o zgwałceniu jej przez oskarżonego.
Ekspertyza biegłego potwierdziła słowa poszkodowanej, mimo tego Abram G. nie miał zamiaru do winy się przyznać. Twierdził, że w czasie wskazanym przez Szajndlę Monetę przebywał w Oświęcimiu oraz starał się udowodnić, że dziewczyna prowadziła się nieobyczajnie. W tym celu zmobilizował kilku świadków, wśród których była sklepikarka Bajla Wierzbicka oraz… sama żona G.
Sklepikarka jednoznacznie określiła Gotlieba jako osobę pobożną i prawą, a Szajndlę Monetę rozwiązłą:
Przychodziła nieraz do sklepu, gdy tylko tam byli mężczyźni, bez bluzki, aż niemiło było patrzeć z tego względu, że widać było dużo gołego ciała. Pewnego razu jeden młody człowiek u mnie w sklepie pytał się jej, czy będzie czekać u niego w sieni.
Zdaniem Gotliebowej mąż nie mógł dopuścić się gwałtu, ponieważ kuchnia, w której śpi służąca znajduje się obok pokoju, który ona zajmuje z dziećmi, a sam Abram G. przebywał wówczas w Oświęcimiu. Poinformowała również sąd, że:
Ze służby wygoniłam ją [Szajndlę], bo się źle prowadziła. Jak gdzie wychodziłam, musiałam ją zamykać na klucz, bo wychodziła na ulicę za chłopakami.
Sąd dał wiarę świadkom i oczyścił z zarzutów Gotlieba.
Sprawiedliwa kara
Nie zawsze jednak oprawcy udawało się wywinąć sprawiedliwości. Przekonał się o tym dwudziestosiedmioletni Józef M. oraz skierniewicki biznesmen o nazwisku Białas. W 1925 roku Józef M. próbował zmusić dwukrotnie do aktu seksualnego trzynastoletnią służącą Mariannę J. Pierwszą próbę udaremniło wejście żony Józefa M., który na atak pani domu odpowiedział jedynie:
Jak zechcę, to jej zrobię dziecko. To nie twój interes. Ty je chować będziesz.
Drugą sytuację przerwał kolejny członek rodziny, tym razem był to trzyletni syn Józefa M. Sąd nie miał żadnych wątpliwości, co do winy Józefa M., również dlatego, że zdaniem okolicznych mieszkańców oskarżony był degeneratem i kobieciarzem. Trafił na rok do więzienia.
Historia biznesmena ze Skierniewic zaczęła się w momencie przyjęcia do pracy skromnej, dziewiętnastoletniej Stanisławy N., która nie chciała ulec urokowi pana domu:
Przystojna służąca zwróciła uwagę pryncypała, który też zaczął zalecać się do niej. Na zalecanki Białasa dziewczyna odpowiadała pogardliwą obojętnością, co donżuana skierniewickiego doprowadzało do wściekłości.
Dodatkową przeszkodę stanowiła obecność żony Białasa, dlatego, jak na przedsiębiorczego człowieka przystało, wpadł na pomysł, że wyjedzie ze służącą na podmiejskie letnisko. Początkowo Białas próbował przekupić Stanisławę N. kosztownościami, gdy to jednak nie poskutkowało siłą sforsował drzwi pokoju, a samą poszkodowaną unieruchomił: związał i okręcił głowę prześcieradłem. Następnego dnia, po uwolnieniu, służąca zawiadamia policję, a skierniewicki donżuan trafia za kratki:
Hańbą okrył swe imię bogacz skierniewicki Białas, właściciel kilku kamienic, sklepu i piekarni. Dotychczas był poważnym kupcem, od kilku dni stał się przestępcą i siedzi w więzieniu.
Zagrożenia czyhające na służące
Feministka Teodora Męczkowska badając sprawę prostytucji służących, podkreślała, że istotnym problemem było umiejscowienie łóżka służby w kuchni, a często właśnie przez to pomieszczenie panowie wracali późną nocą, dodatkowo rozochoceni spożytym alkoholem:
Jest u nas rzeczą ogólnie przyjętą, że służąca śpi w kuchni, jednakże ta sypialnia służącej uważana jest za rodzaj drugiego przedpokoju, do którego każdemu i o każdej porze dnia i nocy wchodzić wolno. Ażeby nie budzić nikogo z rodziny dzwonkiem u drzwi frontowych o spóźnionej porze nocnej, każdy z domowników, nie wyłączając paniczów, ma prawo zastukać do kuchni i zmuszać sługę, by mu otwierała. Takich i tym podobnych w gruncie rzeczy gorszących, lecz ogólnie przyjętych zwyczajów jest u nas więcej.
Kolejnym punktem zapalnym był wyjazd pani domu, który stawał się okazją do napastowania służących przez mężczyzn. Co ciekawe większość żon obwiniała służące za niewierność swych mężów.
Dziewczyny bały się zgłaszać próby gwałtu na policję, gdyż z jednej strony nie miały gwarancji, że napastnik zostanie ukarany, a z drugiej czekała je kara pieniężna lub pozbawienia wolności za publiczne oczernianie pracodawcy.
Prostytucja wśród służących
Strach dziewczyn przed konsekwencjami odmowy współżycia często prowadził do tego, że pierwsze kontakty seksualne paniczów odbywały się właśnie ze służbą, a chłopcy z dobrych domów twierdzili, że dochodziło do tych sytuacji Za namową kolegi ze służącą, a także nie dały się długo prosić.
Część służących bez specjalnego przymusu oddawała się pracodawcy, gdyż samo jego zainteresowanie mocno im schlebiało. Niektóre miały nadzieję, że owiną sobie chlebodawcę wokół palca i odejdzie on od żony.
Na początku XX wieku w całej Europie droga od służącej do prostytutki była nie tak odległa, jak mogłoby się wydawać. W Berlinie 1026 z 1689, a we Lwowie 213 z 488 prostytutek wcześniej pracowało w zawodzie służącej. Ciężkie warunki pracy służącej, wyalienowanie, brak wsparcia, a często i roztropności prowadziły do zejścia na złą drogę i trafienia pod skrzydła stręczycieli.
Wykorzystywanie seksualne podopiecznych
Niektóre służące krzywdziły dzieci, zamiast się nimi opiekować. Jednym z poszkodowanych był znany aktor Witold Pyrkosz, który twierdził, że w wieku dwunastu lat został napastowany seksualnie przez dziewczynę pracującą w jego domu rodzinnym.
Takich przypadków było więcej i, co przerażające, dotyczyły jeszcze młodszych chłopców. Jak podawał „Express Wieczorny” w 1926 roku:
Zniewolenie pięcioletniego chłopca. Zwyrodniała służąca uwiodła synka swych chlebodawców i zaraziła go straszną chorobą. Kobietę wampira aresztowano i osadzono w więzieniu.
W 1929 roku „Głos Poranny” informował, że służąca wykorzystywała seksualnie dziewięcioletniego chłopca i gdyby nie zaraziła go chorobą weneryczną prawda mogłaby nie wyjść na jaw:
Przyparty do muru chłopiec zeznał, że od dłuższego już czasu służąca zmuszała go do stosunków ze sobą, w chwilach, gdy nikogo w domu nie było, i pod groźbą bicia żądała od niego utrzymania tego w tajemnicy.
Służące pracowały od rana do wieczora, miały ograniczony kontakt ze światem zewnętrznym, były poniżane i traktowane jak własność pracodawcy. Te ciężkie warunki prowadziły do różnych wykolejeń, jednakże niektórych występków służących nie można niczym usprawiedliwić.
Bibliografia:
- J. Kuciel-Frydryszak, Służące do wszystkiego, Marginesy 2018.
- I. Moszczeńska, Czego nie wiemy o naszych synach. Fakta i cyfry dla użytku rodziców, Warszawa 1904.
- Akta Antoniego C., sygn. 63/208/0/4/8942, sygn. 8942, archiwum w Suwałkach.
- Akta Jakuba G., sygn. 8/300/0, Sąd Okręgowy w Częstochowie, archiwum w Częstochowie.
- T. Męczkowska, Służąca a prostytucja, Warszawa 1906.
- Akta Józefa M., sygn. 63/208/0/4/7858, sygn. 7858, archiwum w Suwałkach.
- Związał jej ręce i okręcił głowę prześcieradłem, „Dziennik Białostocki”, 19.06.1923.
KOMENTARZE (10)
Zawsze to samo- fałsz i obłuda.
Kiedyś to było życie nie to co tera ??
Dlatego teraz co drugi Cebulak chwali się tym ze jest z hrabiowskiego rodu, tylko tyle ze mu babka do końca nie odpowiedziała historii swego życja. Kobiety jak i ponad 90% społeczeństwa to dopiero wyzwolił tak dziś opluwany PRL
Nie narzekaj. Mozesz teraz chamie jedzic wlasnym samochodem. Zamiast dzurawych, smierdzacych elastycznych skarpetek masz porzadna bielizne i wygladasz jak czlowiek (dopoki sie prostaku nie odezwiesz).
Teraz chamie jeden mozesz pochwalic sie wlasnym samochodem na raty. Zamiast dzurawych smierdzacych, elastycznych skarpetek i wyciagnietych w kroczu majtek masz porzadna bielizne i nie wygladasz jak ten przyslowiowy bucek (dopoki sie nie odezwiesz).
A jak tak , to fajnie .!
No tyle że w artykule są opisane sytuacje które się zdarzyły więc nie możemy mieć porownania z tymi które nie. Chodzi mi o to że piszą tu tylko o patologicznej stronie relacji między służącymi a rodzinami którym służyli, nie mamy konkretnych informacji o skali tego zjawiska, więc artykuł tak naprawdę nie przedstawia tej sytuacji.
A czy sa sprawozdania sadowe, gdzie skazano pracodawce za gwalt na sluzacej? Skoro nie znamy prawdziwej skali tego zjawiska, moze czesto zalatwiano sprawe jak w „Moralnosci Pani Dulskiej” I dziewczyna dostawala jakies odszkodowanie.
Mam wrażenie że w większości przypadków służące były niewinne.Dla mnie bogatszy jest bardziej podejrzany.
Co za brednie. Jaki stosunek z 9-letnim chłopcem? Czym niby miałby to zrobić? Chyba krzywym palcem u stopy…