Za sprawą rozbiorów Lwów urósł do rangi najprawdziwszej stolicy. Niepozorne, leżące na uboczu miasto spotkał niesamowity awans. Jaki był powód tej zaskakującej decyzji?
Na pytanie: „które miasto było stolicą Galicji i Lodomerii?” większość czytelników Ciekawostek Historycznych z pewnością udzieliłaby poprawnej odpowiedzi: Lwów. Bardziej nurtująca wydaje się jednak kwestia – dlaczego tak się stało? Z jakiego powodu to nie Kraków, lecz oddalony o 300 kilometrów na wschód ośrodek został stolicą habsburskiej prowincji? Kto podjął tę decyzję, która zdeterminowała rozwój i status obu miast w dziewiętnastym wieku?
Nagły twist cesarzowej
Poszukiwania właściwej odpowiedzi należy zacząć na dworze wiedeńskim, gdzieś w połowie osiemnastego wieku. Chociaż Maria Teresa, córka cesarza Karola VI Habsburga, zapamiętana została przez historię jako silna, niebojąca się odważnych zmian oświeceniowa władczyni, to jednak początki jej panowania nie były łatwe. Wielu sąsiednich monarchów chętnie podważało jej prawa do rządzenia poszczególnymi ziemiami.
Nigdy oficjalnie nie koronowała się na cesarzową, choć tytułowała się, między innymi, królową Węgier, Czech, Galicji i Lodomerii oraz arcyksiężną Burgundii, Styrii, Karyntii i Krainy. Przykładała ogromną wagę do unowocześniania państwa na oświeceniową modłę, ale nie stroniła też od wojen terytorialnych. Jej oczkiem w głowie był utracony wcześniej, tak odległy wówczas od ziem Rzeczypospolitej, bogaty Śląsk.
Wydawało się, że słabnąca z roku na rok Polska nie musi spodziewać się z jej strony żadnego zagrożenia. Tym bardziej, że Maria Teresa uwiarygodniła się w oczach patriotów polskich, dając na Górnych Węgrzech (dzisiejsza Słowacja) schronienie generałom konfederacji barskiej. Aż nadszedł feralny 1772 rok. Tło tych tragicznych dla Polaków wydarzeń nakreśla w książce „Lwów. Portret utraconego miasta” Lutz C. Kleveman:
Potężni sąsiedzi Polski – Prusy, Rosja i Austria – wykorzystali jej słabość i w trzech etapach podzielili między siebie terytorium kraju. W wyniku pierwszego rozbioru (…) południe Rzeczypospolitej przypadło w udziale Habsburgom. Ten akt brutalnej polityki wielkomocarstwowej przyprawił wprawdzie cesarzową Marię Teresę o moralne wyrzuty sumienia, nie omieszkała jednak zająć nowych obszarów. Gdyby sama tego nie uczyniła, jak sobie pewnie tłumaczyła, zrobiliby to Rosjanie albo Prusacy.
Jak głosi legenda, cesarzowa, podpisując traktat rozbiorowy, rzewnie zapłakała. Być może pamiętała, że niecałe sto lat wcześniej to Polacy pomogli obronić Wiedeń przed turecką inwazją? Czy rzeczywiście decyzja o rozbiorze była wyborem mniejszego zła? A może tylko finałem doskonale zaplanowanej wcześniej kampanii?
Fałszywa skrucha?
Fakty historyczne podważają dobre intencje Wiednia. Już w 1699 roku Austriacy nie mieli żadnych skrupułów, przejmując 13 miast i 16 wsi ze starostwa spiskiego. Rok później uszczknęli większy kawałek tortu, pożerając część ziemi czorsztyńskiej, nowotarskiej i nowosądeckiej. Wróćmy też do wspomnianej wyżej tytulatury – już podczas koronacji na królową Węgier w 1741 roku Maria Teresa przyjęła również egzotycznie brzmiący tytuł królowej Galicji i Lodomerii.
Skąd wzięły się jej roszczenia? Otóż Halicz i Włodzimierz Wołyński, które później weszły w skład nowego „królestwa”, w średniowieczu należały przez pewien czas do korony Świętego Stefana. Później, aż do osiemnastego wieku, oba grody znajdowały się w granicach Rzeczypospolitej. Straciły wówczas na znaczeniu i stały się niewiele znaczącymi mieścinami. Wygląda jednak na to, że już w latach 40. XVIII wieku cesarzowa przygotowywała się na ewentualne przejęcie tego kawałka Polski – i te właśnie ośrodki stały się jej punktami zaczepienia.
A że nawet najbardziej nieuzasadnioną aneksję można wytłumaczyć zarówno prawnie, jak i propagandowo, w 1772 roku Austriacy byli przygotowani. Opublikowali opracowany przez prawników i naukowców, wyjątkowo dęty merytorycznie dokument pod tytułem „Wywód poprzedzający prawa Korony Węgierskiej do Rusi Czerwonej i Podola, tak jako Korony Czeskiej do Księstwa Oświęcimskiego i Zatorskiego”.
Tym samym Maria Teresa oczyściła swoje sumienie, a pierwszy zabór stał się faktem. Co ciekawe, nowopowstałe Królestwo Galicji i Lodomerii nigdy nie zostało przyłączone bezpośrednio do królestwa Węgier. Funkcjonowało jako niezależna jednostka, pozostająca we władaniu Habsburgów. Za jej stolicę obrano Lwów. Dlaczego?
Licha konkurencja
Chociaż na mapach, obrazujących pierwszy zabór Polski zdobycze Austrii wyglądają nad wyraz skromnie, był to całkiem spory kawał ziemi. Mowa o 83 tysiącach kilometrów kwadratowych, zamieszkałych przez ponad 2,5 miliona ludzi. Jednak na całym tym terenie próżno było szukać metropolii.
Lwów, już po dokonaniu aktu zaboru zwany Lembergiem, był po prostu największym, najważniejszym i najprężniejszym ośrodkiem spośród wszystkich leżących na przejętych przez Habsburgów terenach. Według profesora Stanisława Grodziskiego, jedyną jego konkurencję stanowił wówczas Przemyśl.
Chociaż Lwów był nieco bardziej oddalony od centrum imperium, to jednak wyraźnie górował gospodarczo nad rywalem. Tylko ten ośrodek był w stanie udźwignąć ciężar podjęcia sporej przecież administracji. Pozostałe miasta regionu – Jarosław, Brody, Bełz, Tarnów czy Sanok – były po prostu zbyt małe. Podobnie jak Halicz i Włodzimierz Wołyński, które wówczas liczyły zaledwie po kilka tysięcy mieszkańców.
A co z Krakowem?
Godnym konkurentem Lwowa mógłby oczywiście stać się Kraków. Problem w tym, że stolica Małopolski po pierwszym zaborze w 1772 roku pozostała w granicach pogrążonej w kryzysie Rzeczypospolitej. Wojska austriackie wkroczyły do niej dopiero w styczniu 1796 roku.
Po trzecim zaborze obszar Galicji znacznie się zwiększył. Powstał nowy twór, zwany potocznie „Galicją Nową” lub „Galicją Zachodnią” i Kraków stał się jej oficjalną stolicą. Myślano nawet o tym, by oficjalnie podzielić ten region na dwa odrębne byty administracyjne. Okazało się jednak, że dawna siedziba polskich władców nie jest w stanie podołać obowiązkom administracyjnym. W efekcie ugruntowała się pozycja Lwowa jako stolicy i głównego ośrodka Królestwa Galicji i Lodomerii. I tak było aż do 1918 roku.
Nowe realia administracyjne miały ogromny wpływ na rozwój obu największych galicyjskich miast. Austriackie władze, już pod panowaniem nowego cesarza, mocno inwestowały w stolicę prowincji. Jak czytamy w książce Klevemana „Lwów. Portret utraconego miasta”:
Józef II postanowił uczynić z nowego kraju koronnego laboratorium reform oświeconego absolutyzmu, za pomocą których chciał unowocześnić swoje cesarstwo. Objęły one wszystkie dziedziny życia publicznego, od administracji po edukację. (…) Nowy gubernator podlegał bezpośrednio rządowi w Wiedniu, językiem urzędowym był odtąd niemiecki.
Krakowowi przypisano mniej prestiżową rolę. Rezultat faworyzowania jednego ośrodka kosztem drugiego był widoczny dość szybko. Według spisu konskrypcyjnego z 1808 roku we Lwowie mieszkało ponad 41 tysięcy mieszkańców, natomiast w Krakowie – niecałe 26 tysięcy.
Bibliografia:
- Michał Baczkowski, Czy Kraków mógł zostać stolicą Galicji na początku XIX wieku?, „Zeszyty Naukowe Uniwesytetu Jagiellońskiego” 2009.
- Zbigniej Góralski, Austra a trzeci rozbiór Polski, Państwowe Wydawnictwo Naukowe 1979.
- Stanisław Grodziski, Historia ustroju społeczno-politycznego Galicji 1772–1848, Ossolineum 1971.
- Lutz C. Kleveman, Lwów. Portret utraconego miasta, Znak Horyzont 2019.
KOMENTARZE (5)
Jak się nazywa żona cesarza? :P Nie mogła być cesarzem, nim mógł być tylko mężczyzna.
Lwów nie był zwykłą mieściną, a jednym z największych miast handlowych w Rzeczypospolitej…
Dziś w podobny sztuczny sposób forsuje się np. znacznie mniejszy Toruń kosztem Bydgoszczy. (w PRLu promowało się też mniejszy Rzeszów deprecjonując Przemyśl i dziś te proporcje uległy odwróceniu). A wyobraźmy sobie, że to stolica Galicji po 1795 r.zostałaby przeniesiona do Krakowa. Wówczas Lwów dziś byłby pewnie niewiele większy od Zamościa zaś Kraków może byłby nawet porównywalny do Warszawy…?
Śmiechu warte są te wyimaginowane prawa Austrii do Rusi i Podola ,podobnie jak Czeskie do księstw Oświęcimskiego i Zatorskiego. Raz że do Śląska zostały włączone w 1178 Małopolskie kasztelanie – Bytomska ,Siewierska i Chrzanów oraz kasztelania Oświęcimska. Pierwsza wróciła do Małopolski kasztelana Siewierska w 1443 ,która stała się księstwie biskupim. W 1457 księstwo Oświęcimskie wykupił król Korony – Kazimierz Jagiellonczyk ,natomiast w 1494 król Jan Olbracht wykupił księstwo Zatorskie. Do Korony nie wróciła tylko Małopolska kasztelania Bytomska. Natomiast jeśli iść tokiem myślenia Austrii ,to RON powinien rościć sobie pretensje nie tylko do Śląska.ale też Czech ,Moraw czy Słowacji ,bo wszystkie te ziemie przez jakiś czas należały do Polski.
Galicja to jak każdy wie kraina historyczna w Hiszpanii. Natomiast gdzie leży ta mityczna Lodomeria ,nie mam pojęcia. Każdy wie że w 1 rozbiorze Austria zgarnęła ,część Korony ,czyli Małopolskę z Krakowem oraz Małopolskę Wschodnią ze Lwowem. Powtarzanie przez autora tekstu Austriackich nazw okupowanych przez 146 lat ziem Polski świadczy o prawdziwości twierdzenia Gebbelsa – „Kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą”. Podobnie jest ze zwrotem „polskie obozy” – stosowanej na – Niemieckie obozy zagłady ,zlokalizowane na terenach okupowanej przez Niemcy – 2 RP. Ta cała „Galicja i Lodomeria istniała tylko dlatego żeby wymazać historyczną nazwę tej części Korony – którą jest MAŁOPOLSKA i była częścią polityki germanizacji ziem Polskich przez Austrię.
”Anonim napisał/a 10.12.2020”.
Austria zagarnęła Kraków w trzecim rozbiorze, co ty, człowieku, opowiadasz?! W jakim pierwszym?! Proszę bardzo: https://www.nck.pl/aktualnosci/24-pazdziernika-1795-roku-dokonano-iii-rozbioru-polski