Gdyby James Bond naprawdę znał się na szpiegowskim fachu, wiedziałby że od śmiesznych gadżetów przydatniejsze są... sukienki. Poznaj historię wielkich agentów, którzy osiągali sukcesy w kobiecym przebraniu. I to jakie!
Każdy chyba słyszał anegdotę o królu Henryku Walezym, który w kobiecym przebraniu miał uciec z Wawelu. I choć akurat ta opowieść została zmyślona, nie zmienia to faktu, że władca lubił paradować w dość niewieścich fatałaszkach. Zresztą niejednokrotnie w historii zdarzało się, że panowie – w różnych celach – podawali się za przedstawicielki płci pięknej. Jedną z takich sytuacji opisuje Douglas Boyd w swojej najnowszej książce „Agentki. Egzekutorki, uwodzicielki, zdrajczynie”:
Pewnego razu Sandy Gall, najbardziej niekobiecy z reporterów telewizyjnych, razem z dwoma kamerzystami założyli obszerne burki i w tym przebraniu przejechali przez granicę Pakistanu z Afganistanem. Podstęp się udał. Żaden z setek uzbrojonych mężczyzn, których spotkali po drodze, nie zwrócił uwagi na trzy „kobiety” siedzące na platformie furgonetki podskakującej na zakurzonych drogach.
Ale nie tylko koronowane głowy i żądni sensacji dziennikarze udają kobiety, by przemykać niezauważenie i oddawać się nie do końca legalnym zajęciom. Za „maską” płci przeciwnej zadziwiająco często ukrywają się również… tajni agenci.
Agent(ka) na usługach króla
Chyba najsłynniejszy „szpieg w spódnicy” (a raczej – sukni) działał w XVIII-wiecznej Francji. W jego przypadku kwestia płci była skomplikowana od dzieciństwa. Jak relacjonuje Douglas Boyd w „Agentkach”, lekarz odbierający poród miał ponoć problem z określeniem czy noworodek jest chłopcem, czy dziewczynką, rodzice zdecydowali się więc ochrzcić go pod męskim i żeńskim imieniem jednocześnie.
Wedle niektórych podań Charles Geneviève Louis Auguste André Timothée d’Éon de Beaumont wychowywany był początkowo jako dziewczynka, jednak talent do fechtunku, zdolności jeździeckie i niepospolity intelekt sprawił, że rodzice uznali go ostatecznie za chłopca i wysłali do Paryża, by śladami ojca został prawnikiem, co wówczas było niedostępne dla kobiet.
W stolicy zrobił zgoła inną karierę. Podobno sam Ludwik XV zaoferował mu wstąpienie do Secret du Roi, tajnej organizacji wywiadowczej, o której istnieniu nie wiedzieli nawet królewscy ministrowie. Zadaniem d’Eona miało być przeniknięcie na rosyjski dwór w kobiecym przebraniu, aby w ten sposób lepiej zjednać sobie sympatię carycy Elżbiety. Pomysł okazał się trafiony – efektem operacji był wynegocjowany traktat, na mocy którego Rosja przystąpiła w 1757 roku do Wojny Siedmioletniej.
Za swą działalność d’Eon otrzymał z rąk monarchy Królewski Order Wojskowy Świętego Ludwika. Zmarł w 1810 roku w Londynie. Ostatnie lata przeżył pod postacią kobiety, jednak ludzkie wścibstwo nie dało mu spokoju nawet po śmierci. Jak wspomina Boyd, w obecności siedemnastu świadków, chirurg oznajmił: „po przeprowadzeniu oględzin i sekcji zwłok kawalera d’Éona w obecności [nazwiska świadków] stwierdziłem istnienie u zmarłego doskonale ukształtowanych męskich narządów płciowych”.
Chińczyk w ciąży i sukienka dla agenta
Zdarzało się też, że to Francuzi padali ofiarą agenturalnych zabaw z płcią. Celem ataku stał się na przykład Bernard Boursicot, pracownik ambasady w Pekinie, który wdał się w romans z nauczycielem mandaryńskiego. Ten pewnego razu wyznał mu, że w rzeczywistości jest dziewczynką, wychowaną przez rodziców jako chłopiec. Całą historię uprawdopodobniał głos Shi Pei Pu, który występował w pekińskiej operze, wykonując partie sopranu. Owocem romansu był nie tylko dyplomatyczny skandal (wyciekło ponad 500 dokumentów), ale i dziecko, które kochankowie mieli spłodzić pewnej upojnej nocy.
Prawdziwa natura „kochanki” Boursicota wyszła na jaw dopiero w trakcie procesu, jaki wytoczono mu w Paryżu. Okazało się, że wbrew przypuszczeniom Francuza Shi Pei Pu był w rzeczywistości mężczyzną, a całą historię z dzieckiem i zmianą płci zmyślił w celach wywiadowczych. Można się domyślać, że stosował także specjalne techniki, by oszukać partnera w łóżku…
Z powodu przebieranek niemal wpadł także jeden z najważniejszych brytyjskich szpiegów z okresu II wojny światowej Dudley Clarke. Pewnego razu zatrzymano go, gdy w kobiecej sukni paradował po Madrycie. Na równe nogi postawiło to całą londyńską centralę, bo Clarke był wówczas w trakcie misji i przerzucał tajne informacje do Egiptu.
Hiszpanie chcieli ponoć skazać agenta za homoseksualizm, co jednak nie było najgorsze. Większe zagrożenie płynęło z ewentualnego zainteresowania sprawą Brytyjczyka w sukience ze strony III Rzeszy. W trakcie śledztwa Niemcy mogli bowiem znaleźć w jego walizce coś więcej niż tylko biustonosz i szpilki. Na polecenie samego Churchilla Clarke został jednak odbity, a następnie przez Gibraltar ewakuowany do Kairu.
Co ciekawe, szpiedzy w przebraniu działali również w Polsce. Jak donoszą autorzy wydanego przez IPN albumu „Szpiegowski arsenał bezpieki. Obserwacja, technika operacyjna, kontrola korespondencji jako środki pracy Służby Bezpieczeństwa PRL” SB niejednokrotnie wysyłała w teren swoich ludzi w kobiecych strojach i makijażu. A kto wie, ilu agentów w spódnicach można dziś spotkać na ulicy?
Źródło:
Ciekawostki to kwintesencja naszego portalu. Krótkie materiały poświęcone interesującym anegdotom, zaskakującym detalom z przeszłości, dziwnym wiadomościom z dawnej prasy. Lektura, która zajmie ci nie więcej niż 3 minuty, oparta na pojedynczych źródłach. Ten konkretny materiał powstał w oparciu o:
- Douglas Boyd, Agentki. Egzekutorki, uwodzicielki, zdrajczynie, Bellona 2019.
KOMENTARZE (3)
Nie kumam:
„Bernard Boursicot, pracownik ambasady w Pekinie, który wdał się w romans z nauczycielem mandaryńskiego”
Czyli miał romans gejowski, a jak się okazało, że nauczyciel jest kobietą to spłodzili dzieciaka?
Drogi IT – ta historia była mocno skomplikowana. Otóż, Boursicot wdał się w romans – jak sądził – z mężczyzną, lecz wkrótce partner (!) wyznał mu, że jest kobietą, wychowaną przez rodziców jako chłopiec. Sprawę uwiarygadniał fakt, że Shi Pei Pu śpiewał partie sopranowe w pekińskiej operze. Co więcej, pokazał mu rzekome dziecko, będące owocem ich związku. Jednak w rzeczywistości od początku Shi Pei Pu był mężczyzną (w łóżku najprawdopodobniej odbywał z Boursicotem stosunki udowe, symulując seks heteroseksualny). Dziecko było zaś podstawione. Mam nadzieję, że rozwiałam nieco Twoich wątpliwości. Odsyłam też do książki, gdzie ta zagmatwana historia jest opisana bardziej szczegółowo.
Pozdrawiam
Kobiety wśród Arabów może udawać większość mężczyzn średniego wzrostu i średniej oraz szczupłej budowy ciała. Wystarczy delikwenta ubrać w arabski worek dla kobiet. Też mi sztuka.