Życie Jakuba Franka nadawałoby się na scenariusz filmowy. Ten samozwańczy prorok wyznawał cztery religie, uzdrawiał, obiecywał nieśmiertelność i... organizował orgie. Dzięki sprytowi oraz darowi przekonywania zaskarbił sobie przychylność biskupów katolickich, polskiego króla, a nawet cesarzowej Austrii!
W połowie XVII wieku „naród wybrany” przeżywał trudny czas. Tylko nielicznym Żydom jako tako się powodziło. Uboga większość z niecierpliwością czekała na nadejście mesjasza, który naprawi świat, a przy okazji – wyrwie ich z nędzy. Przełomu spodziewali się w roku 1648. Według kabalistycznej księgi Zohar to właśnie wtedy miało zacząć się zbawianie.
Na fali oczekiwania znalazło się kilku takich, którzy twierdzili, że to ich wyznaczono do ocalenia ludu Izraela. Pierwszy był 22-letni kabalista i nawiedzony ascetyk Sabbataj Cwi (Szabetaj Cewi). Bóg „kazał” mu ogłosić: „Ty jesteś zbawcą Izraela, mesjaszem, synem Dawidowym, pomazańcem Boga Jakubowego”. Szybko zdobył oddane grono popleczników, tak zwanych sabbatanistów, którzy wraz z nim chcieli zbierać ziarno rozsiane przez Boga wśród wyznawców różnych religiach.
Następcą Sabbataja, a zarazem drugim prorokiem, został w około 1700 roku Baruchja Ruso. Po jego śmierci „wierni” przez długie lata oczekiwali przybycia kolejnego zbawcy. I stało się. Mesjasz wreszcie nadszedł.
Narodziny proroka
Jakub Lejbowicz zwany Frankiem urodził się w Korolówce na Podolu w 1726 roku. Miał zaledwie rok, gdy jego ojciec – oskarżony o herezję sabbatanistyczną – musiał opuścić Rzeczpospolitą. Rodzina przeniosła się na Wołoszczyznę (należącą w tamtym czasie do Imperium Osmańskiego).
W 1750 roku Jakub zaczął w Smyrnie studia u kabalisty i wyznawcy Baruchji, chachama (mędrca) Isaachara. To właśnie o nim przez całe życie powtarzał „mój rabbi”. W czasie nauk doszedł do zadziwiającej konkluzji: „Przychodzili (Mardochaj ze Lwowa i rabin Nachman z Buska – dwaj uczeni żydowscy – przyp. red.) do mnie z księgami i pokazywali mi w nich miejsca trudne, których sami zrozumieć nie mogli, kazali mi je czytać, a kiedym ja im je przeczytał, oni zaraz je rozumieli, lubom sam ich nie rozumiał”. Frank zinterpretował to po swojemu – jako oznakę nadzwyczajnych umiejętności mistycznych.
W czerwcu 1752 roku ożenił się z córką Jehudy Towy ha-Lewiego, wybitnego teologa sabbateistycznego. Po kilku miesiącach młoda para przeniosła się do Salonik. To tam 5 listopada 1754 roku Frank jako chacham założył własny bet ha-midrasz (dom nauki). Nie minęły nawet dwa tygodnie, a już – oczywiście w obecności uczniów – zstąpił na niego Duch Święty. Dla akolitów proroka oznaczało to tyle, że albo objawił mu się „święty Pan” Baruchja, albo w jego duszę wcielił się mesjasz. Na Podolu gruchnęła wieść o pojawieniu się zbawiciela.
W grudniu 1755 roku Frank przybył do Rzeczpospolitej. Na polskiej Rusi spędził niespełna sześć miesięcy. Dlaczego zdecydował się na powrót? Jak sam mówił, przywołał go… Jezus. W rzeczywistości podróż do ojczyzny wynikała z bardzo pragmatycznych względów. Jakub mógł tu liczyć na gorliwych stronników. Było to więc coś w rodzaju „trasy promocyjnej” – prorok objeżdżał chawury (wspólnoty) sympatyzujące z sabbataizmem i namawiał wiernych do odrzucenia Talmudu jako źródła wiary.
Orgia w Lanckoronie
Punkt zwrotny w mesjańskiej „karierze” Jakuba Franka nastąpił 27 stycznia 1756 roku. Przy okazji odbywającego się wówczas w Lanckoronie jarmarku prorok spotkał się ze swoimi zwolennikami. Problem w tym, że towarzyszyły mu dwie „panny”. Jedna, jak twierdził Frank, pełniła funkcję „jego strażnika i wodza”, druga rzekomo była porwaną niegdyś wnuczką króla polskiego. Ortodoksyjni Żydzi nie kryli oburzenia.
Czarę goryczy przelała zabawa (a właściwie orgia), jaką Jakub wraz z „przyjaciółkami” zorganizował w domu Lejbusza ben Sabbataja. Dla talmudystów to było stanowczo za dużo. Ich reakcję opisuje w swojej najnowszej książce „Jak Polska zbawiała świat. Mesjasze i prorocy” polski historyk, specjalizujący się w dziejach Rzeczpospolitej szlacheckiej, Jerzy Besala: „Pod wodzą arendarza Gerszona Nachmanowicza wtargnęli do domu Lejbki i aresztowali Franka oraz jego uczniów.
Frankiści zostali zakuci w kajdany i przewiezieni do Wielchowca. Rabini zabrali im pisma, konie, osiemset czerwonych złotych, zegarek, pierścień i rozpoczęli śledztwo”. Nie trwało ono długo. Wystarczyło wychłostać syna Lejbki, by ten przyznał, że zebrani tańczyli wokół nagiej Chaji, synowej Eliszy Szora, całując jej piersi.
Franka ostatecznie pogrążyły zeznania pozostałych skruszonych uczestników zabawy, którzy przed sądem rabinackim zeznali, iż wyznawcy Jakuba „mieszali bezbożne śpiewki, tańce i skoki z nabożeństwem, rozpustnie obcowali z cudzymi żonami, krewnymi, powinowatymi swoimi”. Przywódca sekty został przekazany Turkom, którzy wywieźli go do Chocimia. Stamtąd jak niepyszny wrócił do Salonik.
13 czerwca uroczyście obłożono klątwą wszystkich sabbateistów (w tym również frankistów), zakazano kontaktów i małżeństw z nimi, a dzieci z takich związków uznano za bękarty. Ich świętą księgę – Zohar – odtąd można było studiować dopiero po ukończeniu trzydziestego roku życia i uprzednim zapoznaniu się z Talmudem. Heretyków nakazano wyłapywać i więzić. Było jednak za późno. Sekta zyskała zbyt duże wpływy, by tak po prostu dało się ją wytępić.
Zbrodnia i kara
Frankiści od jakiegoś czasu znajdowali się bowiem „na celowniku” hierarchów kościelnych. Biskup kamieniecki Mikołaj Dembowski liczył, że przejdą na katolicyzm – i był gotów pójść im na rękę w wielu sprawach. Zwolennicy samozwańczego proroka postanowili to wykorzystać i poprosili Dembowskiego o rozstrzygnięcie, która nauka jest właściwa: Talmudu czy Zoharu.
Jak można się spodziewać, „wyrok” był dla nich korzystny. To im jednak nie wystarczyło. Oskarżyli ortodoksów o dokonywanie mordów rytualnych – rabini mieli hańbić hostię i święte obrazy, a także wytaczać krew chrześcijańskich dzieci. Pomówienia padły na podatny grunt. Na stosach zapłonęły egzemplarze Talmudu. W Żytomierzu 13 Żydów, którym zarzucono zabijanie niemowląt, skazano na męczarnie i śmierć. Kto wie, jak potoczyłyby się sprawy, gdyby nie nieoczekiwana śmierć biskupa Dembowskiego w listopadzie 1757 roku.
Tymczasem talmudyści atakowali Franka ze zdwojoną siłą. On jednak znalazł sposób, by „wymigać się” od grożących mu represji. Przeszedł na islam wraz z teściem z teściem Tową i bałkańskimi sabbatejczykami. Nie porzucił jednak myśli o „karierze” w Rzeczpospolitej. Czekał tylko na odpowiednią okazję.
Ta nadarzyła się w czerwcu 1758 roku. Król August III Sas, namówiony przez biskupa kijowskiego Kajetana Sołtyka, wydał glejt zapewniający kontrtalmudystom prawo do bezpiecznego powrotu i dochodzenia zadośćuczynienia za swoje krzywdy. Frank nie potrzebował dodatkowej zachęty.
Pora na zbawienie
7 grudnia po raz kolejny wkroczył na terytorium Rzeczpospolitej. Swój „dwór” urządził we wsi Iwanie. Po pół roku z dwunastoma braćmi, którzy przybrali imiona ewangelicznych apostołów, stworzył mesjańską chawurę (wspólnotę). Wkrótce poszedł o krok dalej i ogłosił, że po Sabbataju i Baruchji jest trzecim mesjaszem – wcieleniem Jezusa Parakleta.
„Kładł się na łóżku, ręce na krzyż rozłożywszy, aby przez to wyrazić sobie Chrystusa Ukrzyżowanego” – przytacza słowa uczniów proroka Jerzy Besala w książce „Jak Polska zbawiała świat. Mesjasze i prorocy”.
Jako uosobienie Chrystusa Frank oznajmił, iż droga do zbawienia wiedzie przez katolicyzm. Przekonywał też, że chrzest zapewnia nieśmiertelność. Jako że konwersja wydawała się stosunkowo niską ceną za wieczne życie, wkrótce sabbateiści masowo zaczęli przyjmować sakrament. Równie szybko wyszło jednak na jaw, że zmiana religii bynajmniej nie chroni przed śmiercią. Epidemia, która wbrew obietnicom proroka zabiła 60 ochrzczonych Żydów, poważnie naruszyła autorytet mesjasza.
Tymczasem 17 września 1759 roku w lwowskiej archikatedrze sam prorok przeszedł uroczystą procedurę „chrztu z wody”. Przyjął imię Józefa. To mu jednak nie wystarczyło. Po raz drugi przystąpił do sakramentu 18 listopada 1759 roku w kaplicy królewskiej w Pałacu Saskim w Warszawie. Ojcem chrzestnym był sam August III.
Paradoksalnie po przejściu frankistów na katolicyzm Kościół przestał patrzeć na sektę przychylnym okiem. Do kleru docierały wieści o tym, że zwolennicy Franka traktują go jak cudotwórcę i zbawiciela. Postanowiono dokładnie zbadać te doniesienia. 26 stycznia 1760 roku Frank został wezwany na przesłuchanie przed sąd konsystorski. Wypadł fatalnie. W zasadzie nie znał Nowego Testamentu, a fakt, że nazywał samego siebie mesjaszem, tylko go pogrążył.
Duchowni uznali, że choć uczniowie Jakuba Franka wierzą szczerze w Jezusa, on sam nie rokuje nadziei. Jako fałszywy prorok został uwięziony w klasztorze na Jasnej Górze, gdzie spędził – bagatela – 13 lat. Miał czas, by przemyśleć swoje kolejne kroki. Postanowił znów zmienić wyznanie. Tym razem postawił na prawosławie.
Nowy rozdział
Frank opuścił więzienie w styczniu 1773 roku. Skierował się do Warszawy. Nie udało mu się jednak odzyskać dawnego autorytetu, na dodatek – jako że wyrok sądu konsystorskiego nadal obowiązywał – musiał opuścić Polskę. Dzięki usilnym staraniom swoich mniej licznych, lecz wciąż wpływowych sympatyków w marcu 1775 roku otrzymał pozwolenie na audiencję u cesarzowej austriackiej Marii Teresy.
W rękawie chował jeszcze jednego asa – swoją córkę Ewę. Syn cesarzowej Józef II z miejsca zakochał się w młodziutkiej dziewczynie. Została jego kochanką, co zapewniło Frankowi uprzywilejowaną pozycję. Nie cieszył się nią długo – podupadł bowiem na zdrowiu, a nadmierne umiłowanie do luksusu ostatecznie wyczerpało jego ograniczone środki.
Co więcej, po śmierci Marii Teresy Józef II – już jako cesarz – wytoczył wojnę sektom. Schorowany Frank nie miał wyboru. Przeniósł się do Offenbachu nad Menem. Tam 10 grudnia 1791 roku dostał udaru mózgu. Po jego pogrzebie frankiści jeszcze przez jakiś czas gromadzili się wokół Ewy. Wkrótce jednak rozjechali się w swoje ojczyste strony. Niemiecki historyk Heinrich Graetz przekonuje, że kultywowali swą religię jeszcze do lat 70. XIX wieku. Nie doczekali się jednak zbawienia.
Bibliografia:
- J. Besala, Jak Polska zbawiała świat. Mesjasze i prorocy, Wydawnictwo Bellona 2018.
- Z, Borzymińska, R. Żebrowski (oprac.), Polski Słownik Judaistyczny. Dzieje, kultura, religia, ludzie. Tom 1 i 2, Prószyński i S-ka 2003.
- J. Doktór, Śladami mesjasza-apostaty, Wydawnictwo Leopoldinum 1998.
- P. Johnson, Historia Żydów, Wydawnictwo PLATAN 2010.
- M. Soboń, Od wspólnoty charyzmatycznej do grupy interesu: przypadek frankizmu, „Czasy Nowożytne” 16/2004 [dostęp: 23.10.2018]
- G. Wigoder, Słownik biograficzny Żydów, Wydawnictwo Da Capo 1998.
KOMENTARZE (18)
” W czerwcu 1952 roku ożenił się z córką Jehudy Towy ha-Lewiego…” raczej1752 ?
Dziękujemy za czujność, pomyłka w dacie została już poprawiona:)
Brał przykład ze swego słynnego rodaka,który podobną sekte założył już 17 wieków wczesniej,jedyna różnica między nimi była taka ze ten wcześniejszy taż organizował orgie tyle tylko że z 12 gejami.
Nie zycze sobie takich komentarzy
Moze miales trudne dziecinstwo ale nie jest to powod do plucia jadem i obrazania innych sa specjalisxi ktorzy moga sprobowac ci pomoc
To nie koncert życzeń
A My nie życzymy sobie, obwoływania jakiegoś żydowskiego bożka, królem Polski…!
Ten Żyd Jakub Frank niby „Mesjasz” mial z Koroną tyle wspólnego ze się na jej ziemiach urodził i przez 1rok mieszkał. Nie znał języka Polskiego i nie czuł się Polakiem. Przez 29 lat mieszkał w Imperium Tureckim ,później wrócił na ziemię Korony tylko dlatego ze mieszkała tam duża grupa Żydów. Wyznania zmieniał jak rękawiczki Judaizm ,Islam ,Katolicyzm ,Prawosławie. Aż dziw że nie został Protestantem ,Amiszem ,Mormonem albo Świadkiem Jehowy. To żaden „Mesjasz” tylko cwany Żydowski oszust ,nie mający z Polska nic wspólnego poza tym ze przez pewien czas mieszkał na jej terytorium.
Nie bluźnij człowieku
Widać,że każde pokolenie musi mieć swojego „ZBAWICIELA” o korzeniach „dawidowych”…
Czy wiekszosc artykolow musi rzucac negatywne skojarzenia ze slowem Polska we wszystkich odmianach?
Taki mają program dotyczący Słowian.
Przez ile wieków programuje sie Polakow do
nadstawiania drugiego policzka
zamiast walnąć w oszczerczą morde i wyrzucić z własnego domu?
Tyle wieków żyć w kłamstwach histori pisanej przez „zwycięzców” ,godzić się by rządzili tobą obcy ,wrogowie,złodzieje dorobku Narodu ,pasożytów. W czym powód W sztucznej biedzie i braku dostępu do wiedzy.
Narzucenia władcy i Piastów i Jagiellonów nie mieli pędu do wiedzy.Brak własnych uczelni i równowazna królewskiej obca sils kleru podlegającą Watykanowi rozbijała państwo.
Mamy prawie tysiąc lat rozwoju przechlapane
imię wiemy kim jesteśmy .
Ty masz jakieś poważne kompleksy, a może nawet trwały problem z głową? Jakieś lęki urojone? Gdzie tu masz jakieś „negatywne skojarzenia”? Szczególnie że artykuł dotyczy działalności cwaniaka i oszusta, który tylko działał na terytorium Rzeczypospolitej i właściwie zajmował się tylko mamieniem swoich pobratymców…
W Biblii nigdzie nie pisze, ze Pan Jezus Chrystus byl zydem. Byl napewno Izraelita z rodu Judy. Nigdy nie mial nic wspolnego z faryzeuszami, ktorzy dzieki klamstwom i podstepom wydali go na smierc. Zydzi obecni wyznajacy talmud babilonski i kabatek, okultyzm to nikt inny jak Idumejscy Kannanejczycy. Zyd nigdy nie oznaczal i nie oznacza potomka Judy. Judaizm stworzyli sobie kannanejscy Edomici Babilonscy. Wymordowali prawowity narod Izraela i przejeli po nim historie, zreszta z mordow i przeklamywania sa znani na calym swiecie. Krzycza hasla, ktore sa i wygodne. Niszcza kazdy narod, ktory ich przyjmie jako posazytow, zobczcie co zrobili z Polska.
Ciekawa, zaiste kretyńska teoria. Tego jeszcze nie słyszałem. Dobre. Nie szkoda wam sobie psie syny, plugawe antysemickie nasienie tracić życia na wymyślanie takich bzdetnych teorii? Może jeszcze źródła tych swoich rewelacji podasz? Zamiast kombinować, jak wszelkie nieszczęścia świata zrzucić na Żydów, weź se wyjdź na spacer. Może ochłoniesz…
Nie znudził ci się twój bełkot ,obrońców niepokalanego czci żydów. Według takich tepych lewaków jak ty ,wszyscy ,którzy mają inne zdanie na temat żydów to antysemici. A tak naprawdę europejczyku – antysemici to Ci wszyscy których nienawidzą żydzi i oszołomy takie jak ty.
Może zamiast szczekać-przedstawił byś jakieś merytoryczne zarzuty???
Używasz wielu terminów rzeczywiście coś znaczących. Np. istniał zlokalizowany na południe od Judei lud Edomczyków. Ich przedstawicielem był choćby Herod Wielki władający z nadania Rzymu Judeą. Pochodzić mieli oni od Ezawa, czyli etnicznie nie różnili się od Żydów. Jednakże widać, że nie piszesz tego bazując na wiedzy własnej tylko robisz copy paste z jakiego portalu nawiedzonych faszysto-narodowców, wyznawców wielkiej lechii czy innego pseudonaukowego shitu. Naprawdę rekomenduje inwestycję w literaturę, teksty źródłowe z epokii itp. a po paru latach sam się będziesz śmiał z tych nazi-zabobonów, które tu napisałeś. Ponadto to nie Edomczycy podbili Judeę, tylko judejczycy ich zdominowali w czasach hasmonejskich. Nie piszę więcej bo to wszystko choćby w wikipedii jest do przeczytania tylko trzeba chcieć…
Widać że takich „Rasputinów” w różnych krajach Europy było sporo.