Ciekawostki Historyczne
Średniowiecze

Trzy fałszerstwa, podróbki i kłamstwa, na których turbosłowianie opierają swoje bzdurne teorie

Bazując na falsyfikatach, podróbkach i mistyfikacjach łatwo wykreować dodatkowe kilka tysięcy lat rzekomej, chwalebnej historii Polski. I na tym właśnie opierają się teorie turbolechitów: na materiałach kompletnie fikcyjnych.

W swojej nowej książce poświęconej słowiańskim wierzeniom sprzed chrystianizacji (Religie dawnych Słowian, Wydawnictwo Poznańskie 2018) wybitny mediewista dr. hab. Dariusz A. Sikorski wymienia całą masę źródeł, które zupełnie opacznie zrozumiano lub które nie są niczym więcej, jak tylko fałszerstwami.

To między innymi na nich swoje wizje dziejów budują zwolennicy Wielkiej Lechii: dyletanci przekonani, że istnieje międzynarodowy spisek mający na celu ukrycie prawdy o polskiej historii. Prawdy zgodnie z którą ponoć polskie mocarstwo istniało przez tysiące lat, nasi władcy ścierali się na bałkańskiej granicy już z Aleksandrem Macedońskim, a kultura Słowian pod każdym względem przerastała te sąsiednie…

Poniżej kilka przykładów źródeł i „dowodów”, których żaden poważny historyk nie traktuje poważnie. Ale które amatorom potrafią nieźle namieszać w głowach.

Kronika Prokosza

Biblia turbosłowian, rzekomo potwierdzająca wszystkie ich buńczuczne twierdzenia. Kronikę tę opublikowano po raz pierwszy drukiem w 1825 roku. Miała to być autentyczna księga, spisana już w wieku X przez krakowskiego arcybiskupa Prohora, ze słowiańska nazwanego Prokoszem.

„Dla wielu polskich historyków XIX wieku Kronika Prokosza była niczym objawienie” – podkreśla Dariusz A. Sikorski. – „Otwierała okno na świat najdawniejszego i zupełnie niepoznanego obszaru dziejów Polski”. W jej treść uwierzył nawet sławny Julian Ursyn Niemcewicz. Kiedy jednak zaczęto szukać oryginału dzieła, na jaw wyszło nawet nie tyle szyte grubymi nićmi fałszerstwo, co… zwykły żart.

Strona tytułowa pierwszego wydania Kroniki Prokosza z 1825 roku

Strona tytułowa pierwszego wydania Kroniki Prokosza z 1825 roku

Już w XIX wieku ustalono ponad wszelką wątpliwość, że kronika stanowiła wyłącznie falsyfikat, powstały najpóźniej w połowie wcześniejszego stulecia. Przestano traktować jej treść poważnie i używać do jakichkolwiek badań. Dzisiaj wiemy nawet więcej. W 2004 roku mediewista z Uniwersytetu Śląskiego Piotr Boroń wykazał, że Kronikę Prokosza napisał, i to wyłącznie dla zabawy, generał Franciszek Morawski –  literat zmarły w 1861 roku.

Jak tłumaczy Dariusz A. Sikorski na kartach Religii dawnych Słowian: „[Morawski] nie przewidział, że na żarcie nikt się nie pozna i zostanie potraktowany poważnie”. Tym bardziej nie mógł przewidzieć, że półtora stulecia później pseudohistorycy będą budować kariery na pseudoanalizowaniu jego frywolnych wypocin…

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Idole prillwickie

Około 1760 roku po Niemczech rozeszła się wieść o tajemniczych figurkach, które podobno już kilkadziesiąt lat wcześniej wykopał prosty pastor ze wsi Prillwitz w Meklemburgii. Początkowo mówiono, że znalezisk jest około pięćdziesięciu. Potem, jak to często w przypadku wszelakich fałszerstw, liczba zabytków urosła do setki.

Religia dawnych Słowian bez zmyśleń, manipulacji i uproszczeń. Interpretacja wybitnego specjalisty rzucająca nowe światło na temat już w sprzedaży.

Religia dawnych Słowian bez zmyśleń, manipulacji i uproszczeń. Interpretacja wybitnego specjalisty rzucająca nowe światło na temat już w sprzedaży.

Były to niewielkie idole z brązu, opatrzone osobliwymi inskrypcjami przypominającymi runy. Nie tylko „rozszyfrowano” te znaki, ale też na ich bazie zaczęto dowodzić, że figurki pochodzą ze słowiańskiej świątyni w Retrze, którą w swojej kronice z X wieku opisał merseburski biskup Thietmar. Posążki wywołały prawdziwą sensację: miały bowiem stanowić dowód, że Słowianie, podobnie jak Skandynawowie, już w okresie przedchrześcijańskim posiadali własny system pisma. A tym samym nie ustępowali wcale Niemcom czy Grekom.

Początkowy entuzjazm szybko zaczęto studzić. W drugiej połowie XIX wieku stało się jasne, że „idole prillwickie” to tylko niezdarnie wykonane falsyfikaty, które dla zmylenia ludzi przemieszano z paroma reliktami wprawdzie autentycznymi, ale nie mającymi żadnego związku ze słowiańską kulturą.

Z punktu widzenia nauki figurki z Prillwitz – dzisiaj przechowywane w muzeum w Schwerinie – nie mają żadnej wartości. Dla turbosłowian stanowią jednak kolejny dowód spisku, mającego na celu ukrycie prawdy o chwalebnych osiągnięciach rodzimej kultury… Ostatnio ukazała się nawet poświęcona im książka. Utrzymana rzecz jasna w tonie teorii spiskowych.

Idole Prillwickie na rysunku z końca XIX wieku

Idole Prillwickie na rysunku z końca XIX wieku

Słowiańskie Stonehenge z XX wieku

Trzecie domniemane fałszerstwo nie dość, że ma charakter względnie świeży, to jeszcze – wyszło spod ręki naukowca, a nawet stanowiło element obronionej pracy doktorskiej. W 1981 roku sławny dzisiaj antropolog Ludwik Stomma ogłosił popularnonaukową wersję swojego doktoratu, dając jej tytuł Słońce rodzi się 13 grudnia.

Na kartach książki autor dowodził między innymi, że ślady tradycyjnych wierzeń przetrwały w kulturze ludowej właściwie do naszych czasów i że nadal można wskazać namacalne tego dowody.

Zdaniem Stommy prosta ludność w Polsce nawet blisko tysiąc lat po chrystianizacji wciąż kierowała się kalendarzem astronomicznym, odmiennym od tego oficjalnego, wprowadzonego przez reformę gregoriańską. To nie wszystko. Antropolog stwierdził, że udało mu się zlokalizować najprawdziwsze ludowe obserwatorium, którym chłopi posługiwali się jeszcze w początkach XX wieku!

Szczęście uśmiechnęło się [do mnie] wreszcie w Skordjowie – małej wiosce nad bagnistą rzeczką Udal. Mieszkający na skraju tej wsi gospodarz potrafił nie tylko poprawnie zreferować zasady obserwacji wschodów i zachodów, lecz – nareszcie! – odszukał wśród wybujałego zielska cztery wbite „jeszcze przed wojną” paliki: trzy służące ongiś do pomocy w obserwacji (z okna sypialni) wschodów Słońca, a jeden (z okna kuchni) zachodów. […] Twierdził on również, iż drzewiej palików było więcej; wszystkie też miały imiona.

Skordiów na wojskowej mapie okolic Chełma z 1931 roku

Skordiów na wojskowej mapie okolic Chełma z 1931 roku

To prowizoryczne polskie Stonehenge wzbudziło ogromne zainteresowanie. Zaczęto go szukać… szczególnie że Stomma nie zamieścił w książce ani zdjęcia, ani nawet szkicu odkrytej, polnej konstrukcji.

Autor twierdził wprawdzie, że swoje badania przeprowadził w pełni oficjalnie, a ich dokumentacja znajduje się na Uniwersytecie (i że musi się znajdować, bo inaczej nie zaliczono by mu przedmiotu). Kierownik Katedry Etnologii i Antropologii Kulturowej UW jednak stanowczo zaprzeczył: żadne ślady po wizji lokalnej nie istniały.

Ciąg dalszy afery streszcza Dariusz A. Sikorski na kartach Religii dawnych Słowian:

Wnioski autora, jak i odkrycie, że jeszcze do niedawna chłopi prowadzili obserwacje astronomiczne, aby ustalić kalendarz świąt, brzmiały rewelacyjnie. Przyciągnęło to uwagę innych badaczy zaintrygowanych ciekawym przypadkiem. Gdy jednak próbowali dowiedzieć się czegoś więcej, okazało się, że pomijając błędne założenia astronomiczne, które stoją u podstaw głoszonej tezy, istnienie owego wiejskiego obserwatorium było wymysłem Stommy.

Sam antropolog nie przyznał się do fałszerstwa, a co najwyżej – do nieistotnego błędu, który nie wpływał na całość pracy. O swoich krytykach pisał, że zniżają się do „jawnych insynuacji”. Jednemu z nich zarzucił też, niby to w formie zgryźliwego żartu, że należałoby sprawdzić czy nie jest analfabetą. Dzisiaj trzeba mieć tylko nadzieję, że jego pomysły sprzed dekad nie staną się inspiracją dla nowych, równie szalonych co w innych przypadkach, wielkolechickich objawień…

Bibliografia:

  1. Boroń P., Uwagi o apokryficznej kronice tzw. Prokosza [w:] Ad fontes. O naturze źródła historycznego, red. S. Rosik, P. Wiszewski, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego 2004.
  2. A. Lebeuf, M.S. Ziółkowski, R.M. Sadowski, 13 Grudnia, czyli rzecz o Słońcu, Skordiowie i Ludwiku Stommie, „Etnografia Polska” t. 35 (1991).
  3. D.A. Sikorski, Religie dawnych Słowian, Wydawnictwo Poznańskie 2017.
  4. L. Stomma, Odpowiedź na artykuł z „Etnografii Polskiej”, t. 35, 1991, z. 1, „Lud”, t. 75 (1992).
  5. L. Stomma, Słońce rodzi się 13 grudnia, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza 1981.

Rzetelne spojrzenie na religie Słowian:

religia dawnych słowian

Zobacz również

Kobiety w świecie Słowian

Rozdzielność majątkowa, władza nad dziećmi, dziedziczenie po mężu – Słowianki były zdumiewająco wyzwolone! Czy w świecie słowiańskim panował matriarchat?

11 lutego 2024 | Autorzy: Marcello Garzaniti

Średniowiecze

Czy we Wrocławiu naprawdę odnaleziono pogańską świątynię z czasów rebelii przeciw chrześcijaństwu?

Ta teoria, choć sformułowana prawie dwie dekady temu, wciąż rozpala wyobraźnię. Według cenionego archeologa 70 lat po przyjęciu chrztu przez Mieszka wrocławianie odrzucili chrześcijaństwo i zbudowali...

7 października 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Średniowiecze

Panteon słowiańskich bogów. Czy Jan Długosz naprawdę opisał system wierzeń dawnych Polaków?

Sławny kronikarz wypowiadał się o pogańskich wierzeniach Polaków z niesamowitymi szczegółami. Zrekonstruował skład całego „polskiego Olimpu”. Ale czy wiadomościom Jana Długosza można ufać?

22 września 2018 | Autorzy: Kamil Janicki

Średniowiecze

Czy pogańscy Prusowie naprawdę byli barbarzyńcami i prymitywami?

Mordowali kapłanów, gwałcili zakonnice, niszczyli kościoły. Ale nie tylko. Ponoć wbijali na pal niewinne kobiety, a nawet niemowlęta. Brutalni i prymitywni nie oszczędzali nikogo. Ale...

18 lutego 2018 | Autorzy: Michael Morys-Twarowski

Średniowiecze

Czy Jagiełło naprawdę był poganinem?

Krzyżacy przedstawiali go jako dzikiego bałwochwalcę. Jan Długosz wyśmiewał jego przesądy. A historycy do dzisiaj robią z niego prymitywa. Zupełnie niesłusznie.

24 października 2017 | Autorzy: Kamil Janicki

KOMENTARZE (57)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

lavinka (@lavinkaPL)

Bzdury to Wy piszecie. Już od dawna teoria pustki osadniczej została obalona. Turbosłowianie od dawna mają gdzieś Prokosza. Po co mają się zajmować bajkopisarzem, skoro są dowody genetyczne i archeologiczne na ciągłość zasiedlenia na terenach całej Europy, również wschodniej i środkowej? Po co bawić się w stare druki, jeśli mamy bitwę pod Tollense, gdzie DNA autosomalne wojów jest takie samo jak obecnych mieszkańców Polski? Jeśłi DNa z dowolnego cmentarzyska z terenów Polski jest w 70% takie samo jak ich obecnych mieszkańców? Po co walczyć z chochołami? Jeśli sami niemieccy, szwedzcy i francuscy naukowcy potwierdzają związki między kulturami z epoki brązu i ludnością słowiańską? W tym również językowe? I potwierdzają autochtoniczną teorię pochodzenia Słowian, jako bliskich krewniaków Celtów, Persów czy tam Ariów? Po co pisać takie głupie artykuły, jeśli wiadomo, że język niemiecki powstał z mieszania się praindoeuropejskich ze staroeuropejskimi językami skandynawii? A angielski w zasadzie istnieje tylko od kilkuset lat? A to języki serbski, polski (bardziej starocerkwiewnosłowiański) i słowacki są najbliższe pisowni sanskrytu? To są twarde dowody naukowe, a wy co. Nadal wierzycie w idiotyzmy, że swastyka jest symbolem jakichś German? Którzy nigdy nie istnieli? :)

    Pawel.M.

    Wy, przezabawne turboski, nigdy się nie nauczycie, że DNA nie świadczy o etnosie… I jeszcze to przezabawne powoływanie się na anonimowych naukowców zagranicznych (to też zdradza kompleksy turbosków – zagraniczne jest lepsze).

    Co do pustki osadniczej, to znowu wasze idiotyczne polemizowanie z wymyślonym przez siebie absurdem. Bo żaden archeolog tej pustki nie rozumiał i nie rozumie, jako całkowitego wyludnienia ziem polskich u schyłku starożytności. Pustka oznacza znaczące zmniejszenie liczny ludności. A to potwierdzają nie tylko badania archeologiczne, ale też np. palinologiczne.

      dsad

      oplacany piesku niemiecki a o czym niby ma świadczyć dna jak nie etnosie, niby ze jeden z R1a byl niemicem, drugi byż 7ydem, trzeci był chińczykiem, czwarty japonczykiem itd ?

        maillucom

        Nie, „nie wiadomo czyj kotku” – o rasie i typie antropologicznym, czyli o cechach fizycznych, a nie o przynależności kulturowej, czy kulturze danego osobnika. Co powinno cię ucieszyć, gdyż z badania twoich kości potomni nie będą w stanie wywnioskować jakim byłeś nieukiem.

    Archeoziele

    Pawle – dwie sprawy. Kiedy ktokolwiek pisał o pustce osadniczej To raz.
    A dwa – czy skoro nie było pustki osadniczej to z automatu oznacza to ży byli tu Słowianie? Już nie mówiąc nawet o imperium…

      jatoja

      tutaj pewna Pani, do jej prac można dotrzeć https://www.youtube.com/watch?v=k3WlJjys7KY&list=LL4ukynolekAKcvvtI65CBSQ&index=8&t=243s Nie rozumiem jednej rzeczy, taka prosta sprawa: W Indiach twierdzone jest że jakiś lud zszedł z nieba (rozumiem metafora i może chodzić o Himalaje) i przyniósł Wedy (wedy l.p. weda… czeski/ rosyjski… veda to wiedza) więc ktoś przyniósł im zbiór prawd nakazów zakazów…. i nazwał to wedami, ale to oni mieli wpływ na nas? Gdzie tu logika?! Sam byłem uczony na archeologii genezy naszej ultury i traktowałem to jak prawdę objawioną, ale sam ornament Swastykowy występował na północy Rosji dużo wcześniej niż pojawia się na południu. Oczywiście Brahma Wisznu i Siwa przedstawione jako trzy zlepione twarze zwane Trimurti, zupełnie przypadkowo brzmią jak: TRZYMORDY to zapewne wymysł mój hiperturbosłowianina. Oczywiście cały wschód Niemiec z nazwami jak Berlin Kopenick (Kopenica) Berlin Pankow…. Chemnitz Kamenec, Bautzen Budziszyn, Północ 100-150 km od granicy na wyspie na Bałtyku Sasenitz (zupełnie przypadkiem brzmi jak Sośnica), a nieco poniżej Kowalow, przecież to na pewno Germańska miejscowość… i nazwa z naszym kowalem wspólnego ma nic albo niewiele. Cały pas między Odrą a Berlinem usiany jest takimi nazwami i prawidłowość ta dalej na zachód ni występuje. W Szwecji mamy miasto portowe: Trelleborg, oczywiście przypadkiem Słowianie na pomorzu czcili Triglava, a tre leb jako trzy łby to kolejny przypadek. No takie zrządzenie losu… my Turbosłowiania przytaczamy argumenty przecząc badaniom opartym na przekładach prac Niemieckich historyków. No jakim prawem

        Egil

        Przecież nikt nie przeczy istnieniu słowian połabskich. Tyle, że z Polską to oni raczej wojowali, więc sie jako przykład imperium lechickiego slabo nadają.

        llucom

        Te jakże „profesjonalne” porównania słów z różnych języków przypominają mi wywody pewnego księdza z XVIII-XIX w. (niestety nazwiska nie spomnę), który w ten sposób „udowodnił”, że wszystkie języki pochodzą od polskiego. Albo spostrzeżenia jednego turysty w telewizji, że japońskie „dziękuję” (Arigatō) brzmi niezwykle podobnie dom portugalskiego „obrigado”.

    Wilk

    Wypowiedź Kamila Janickiego płytka, jej wartość bliska zeru. Brak naukowych argumentów, puste stwierdzenia. Szkoda czasu na taką lekturę.

    maillucom

    „Jeśli sami niemieccy, szwedzcy i francuscy naukowcy potwierdzają związki między kulturami z epoki brązu i ludnością słowiańską? W tym również językowe?” – „W tym również” – to dobre! Bo „ludność słowiańska”, to kategoria głównie, jeśli nie wyłącznie językowa, czego „haplo-neorasiści” (nieważne z jakiego kraju) uparcie nie przyjmują do wiadomości.

max

Nie rozumie napisał facet coś dla żartu, nikt się na żarcie nie poznał ale dlaczego to są wypociny.

Kuman

W Historii czasami nie można być pewnym ni daty ni wydarzenia ale są ludzie którzy piszą o niej jakby tam byli i zawsze ze swojej perspektywy jedynej słusznej prawdy.Niezglębialem tematu wielkiej Lechii ale było by miło usłyszeć historie jaka kreuje się w niektórych komentarzach czemu nie:P Nieco wiary:D następny artykuł hm „Epoka milczenia żelaznych dam złotego wieku i polskiego imperium hipokryzji” czekam i śledzę kolejne artykuły

książkoman

A ja bym chciał przeczytać artykuł o tym, dlaczego historycy nie piszą ciekawych książek popularnonaukowych, tylko na półkach w empiku straszą Bieszki i inne Lechijady. No dlaczego??? ja się pytam.
Opublikujcież wreszcie jakieś książki w których napiszecie, jak było, a nie jak nie było.

    greg0

    Piszą, piszą – w tematyce „wczesnosłowiańskiej” publikowali popularne pozycje Jerzy Strzelczyk, Przemysław Urbańczyk, Błażej Śliwiński (popularne czyli wzbogacone o autorskie koncepcje, zbyt słabo uźródłowione jak na czysto profesjonalne publikacje); Szrejtera też fajnie się czyta (tyle że wycelował raczej w Połabian i Skandynawów)

Eve

Zgadzam się. Poważni historycy nie chcą się zniżać do pisania książek dla „mas” więc robią to ignoranci.

    czytacz

    To się bierze stąd, że samodzielnym pracownikom naukowym do dorobku naukowego, a tym razem punktowanego, za który jest hajs, liczą się tylko poważne i recenzowane monografie naukowego, rozdziały w monografiach, artykuły w czasopismach z najwyższej półki itd. Popularnonaukowego czytadła nie doliczą se do sprawozdania na koniec roku, więc tego nie robią.
    System szkolnictwa wyższego sam sobie wyhodował turbolechitów z ich nieumiejętnym pisaniem historii.

      Czytacz

      Nie możesz używać czegoś na kształt czytacz2 lub drugi czytacz ewentualnie czytaczoduo? Potem przypiszą mi twoje wypowiedzi lub odwrotnie.

A...

…tzw. turbosłowian jak chce ich zwać autor książki, zwanych też turbolechitami, można podzielić na co najmniej trzy grupy. Pierwsza to wykazująca mniej lub bardziej namiastki podejścia naukowego, druga wykorzystuje absolutnie wszystko, aby tylko udowodnić teorię odwiecznej „Wielkiej Lechii” metodę naukową mając w „głębokim poważaniu” – aby wesprzeć w ten sposób swój nacjonalizm lub panslawizm, trzecia to skrajnie ksenofobiczna, często agresywna, rasistowska mniejszość (?) turbosłowian czasami ocierająca się o nazwijmy to eufemistycznie, aberrację umysłową (dla nich nawet np. Pan Jezus to oczywiście „czystej krwi” Polak…).

Że istnieje pierwsza grupa przyznaje i sam Sikorski: „Przykładem może być praca doktorska (czyli promotor, dwóch recenzentów i kilkuosobowa komisja – wszyscy będący samodzielnymi pracownikami naukowymi) Piotra Makucha, Od Ariów do Sarmatów. Nieznane 2500 lat historii Polaków…” Szczególnie recenzentka orientalistka prof. A. Krasnowolska, „Dargasowi” – pod tym nickiem obecny jest na forach autor książki – „podpadła”. Fakt praca Makucha przez historyków została „zjechana” totalnie, ale…
Co jest punktem wyjścia dla pierwszej grupy?
Obecnie, co już było zauważone w jednym z komentarzów powyżej, skupiają się oni na badaniach genetycznych (zgoda nie świadczą o etnosie ale mogą wskazywać gdzie należy szukać jego źródeł) znacznie przesuwających w czasie początki być może (pra- proto-) Słowian. „Biblią” jest tutaj nie Kronika Prokosza, a praca zespołu genetyków pod kierownictwem Underhilla: „The phylogenetic and geographic structure of Y-chromosome haplogroup R1a” cofająca prawdopodobne być może początki pra- proto- (częstsze użycie tego drugiego w literaturze zagranicznej) Słowian do c. 3800 BC (p.n.e.), czyli od momentu odłączenia się od swych pra-irańskich współbraci – i umiejscawiająca praojczyznę Słowian na terenie obecnej Polski; oraz polskich badaczy śledzących z kolei „żeński trop” genetyczny Słowiańszczyzny i komentarze do tychże badań genetycznych głównie dr chemii A. Klosowa.
Kolejna ważna pozycja dla turbolechitów takich o „zacięciu” naukowym to dzieła A. Tyszyńskiego, a w nich te fragmenty: „Polska nie nazwaną została od pola…” „Gdy więc pierwiastkiem wyrazu Polska, Polacy nie jest dźwięk 'pole’, być musi przyimek 'po’, który też był powszechnym u Słowian w odcienianiu imion właściwych (Po-morze, Po-lesie, Po-dole, Po-łowcy, Po-labij itp). […] I nazwiska: Podlasie Pod-Lachią a Polesie Po-Lechią…”
Czyli Po-lac[h]y…, Polska to nazwy wg turbolechitów pochodzące od Lachów (stąd argument, że Długosz wymiennie używał nazw Polacy i Lechici dlatego, iż jeszcze wówczas w XV w., wymiennie były one w użyciu) wcześniej przez Greków w sposób zniekształcony nazwanych Lu[=i]giami, a Polanie… To odłam Słowian ukształtowanych przez wpływy sarmackich Alanów na sąsiadujących z nimi właśnie Słowian. Stąd Po[a]lanie, Po-alieni – rzekomo spotykane w źródłach, itp. Dla udowodnienia tego pochodzenia Polan wielkie znaczenie mają też tutaj – tj. dla turbosłowian, tzw. biali Chorwaci – Biała Chorwacja (mająca również obejmować przynajmniej część terytoriów Odrowiśla).
Na marginesie: XIX wiecznej proweniencji hipoteza Tyszyńskiego przez dziesiątki lat była „w cieniu” – wybitnie „passe”, gdyż uchodził on za jednego z tzw. „starych” – przeciwników pozytywistów, i zaliczano go do głównych „guru” przedwojennego ruchu narodowego (na co z racji, że już dawno nie żył, nie miał przecież jakiegokolwiek wpływu). Trudno jednak odmówić podejścia naukowego Tyszyńskiemu, opierał się on bowiem głównie na pracy Šafárik’a, „Słowiańskie starożytności”, którą w końcu w 2003 r. (usilnie nalegał na to np. G. Labuda).

P.S. Obecnie „w końcu” również wznowiono główne prace Tyszyńskiego.

A...

Kolejnym ważkim argumentem (z którym przyznaję wypada mi się choć w części zgodzić) w różnych kontekstach dla nie tylko I grupy turbosłowain, jest słowo 'buk’. Tzw. oficjalna nauka (por. np. Z. Babik „Pojednanie z lasem…”, 2009. – ciężko się czyta – masa naukowych „neologizmów” językoznawczych, ale to „fascynująca lektura”!) głosi, że jest to słowo pochodzenia germańskiego przekazane nam Słowianom z – za pośrednictwem języka gockiego.
Turbosłowianie uważają, że jest ono pochodzenia bardziej niż „starożytnego”, tj. z czasów sprzed rozdzielenia się rzekomych proto-pra Słowian i proto-pra Irańczyków; i nieomal tożsame, tego samego pochodzenia nie tylko ze słowem Bóg ale i Bug jako nazwy rzeki. I tak bukwy o Bogu miały być zapisywane na deseczkach ze świętego drzewa buka (…), przez zamieszkujących obie strony być może centralnie położonej w ich terytorium, świętej rzeki Bug… Oczywiście nigdy nie znaleziono żadnych słowiańskich runów na bukowym drewnie wyrytych czy namalowanych ale… Starożytne słowo o tak dawnym pochodzeniu i o tych istotnych, doniosłych wielu znaczeniach, całkowicie inne od Deus, musiałoby wg turbosłowian i świadczyć o znaczeniu, i o wielkości – dalej niebywałych osiągnięciach; kultury dawnych Prasłowian i Słowian a dalej Lechitów.

Dlaczego częściowo praktycznie zgadzam się z tym turbosłowiańskim argumentem?
Autor „Pojednania…” zauważa, że nie wiemy z całą pewnością, jak dawniej rozmieszczony był zasięg buku jako drzewa, gdyż niepewne są badania pokładów dawnego pyłku bukowego ze względu na różne szacowania możliwości jego przenoszenia się z wiatrem. Jednak…
Jednakże istnieją inne metody ustalania zasięgu drzew: klimatyczno-botaniczne (fitosocjologiczne). I one potwierdzają wyniki tych „pyłkowych”, tj. na ich podstawie można skonstatować, że zarówno Germanie jako całość, jak i konkretnie Goci, praktycznie nie mieli styczności przez setki lat, do być może nawet końca okresu rzymskiego z jakimikolwiek lasami bukowymi na większości swego terytorium (do linii Wisły zdecydowanie dominował wówczas dąb – święte zresztą drzewo chyba wszystkich ? Germanów). A Słowianie a i owszem taką styczność i to ze zwartymi lasami złożonymi głownie z buka mieli. Buk bowiem wtedy – o. rzymskim, dominował na terenie, gdzie wg np. Rostafińskiego, miało go nie być – obecnej Białorusi i Ukrainy – w tym co ciekawie i na prypeckich bagnach i w okolicach Kijowa, rzekomej praojczyźnie naszych „praszczurów”.
„Analiza pyłków pokazuje, że na słabych glebach Skandynawii [a więc w najbardziej prawdopodobnej przecież z kolei praojczyźnie Gotów] pojawiła się inna roślinność niż wcześniej [tj. w okresie rzymskim]. Lasy… …z dębowych zmieniły się w bukowe…” (z „Państwa wikingów”, A. Forte, 2005). Ale tak zaczęło być „na dobre” dopiero od IV/V wieku Anno Domini….
Także w czasie wędrówki przez obecne polskie ziemie mogli w ogóle nie zetknąć się – różne germańskie nacje; z bukiem („mogli” no bo trasy wędrówek np. Wandali, Gotów, Gepidów, nie są jak na razie do końca pewne – praktycznie ilu badaczy tyle hipotez).
Dlaczego zatem, gdy mamy właściwie tylko argumenty językoznawcze, mielibyśmy twierdzić, że to Germanie mieliby „wymyślić” nazwę ‘buk’?

I tutaj nasuwa mi się refleksja. A mianowicie: pewien wybitny przyrodnik pisząc „O metodzie naukowej”, chwaląc niezbędną dozę subiektywizmu używanego z umiarem w procesie badawczym, jednakowoż napisał co następuje, tak: „…nie możemy jednak być skrajnie subiektywni, tj. świadomie, z analizowanych prac, „wyciągać” tylko te fakty i stwierdzenia, fragmenty, które „pasują”. To w psychologii nauki nazywamy „błędem konfiguracji”…”

I ten „błąd konfiguracji” Pan drogi Panie Kamilu, pisząc swój artykuł powyższy, jeśli już nie popełnił to niewątpliwie powielił…

    janek

    Do A:
    Jedno wielkie nieporozumienie. Po pierwsze, nazwa drzewa „buk” nie jest żadnym argumentem na nic. Pożyczka z języka germańskiego (gockiego?) do słowiańskiego i tyle. Trzeba wiedzieć, że praindoeuropejskie *bhak’- 'buk’ zmieniło się u Słowian w baz- (stąd mamy bazie, to samo w satemowym litewskim), a w pragermańskim który był kentumowy bak-. Więc Prasłowianie przenieśli baz- 'buk’ na inny gatunek drzewa, a od Gotów nazwali buk bukiem. Kolejna rzecz: rzeka Bug. Tu też trzeba czytać ze zrozumieniem. Nazwa jest z praie. bheug- 'wić, kręcić się’, czyli mamy zupełnie inne słowo. Jedni uważają to za nazwę rzeczną pochodzenia bałtyckiego, inni za nazwę rodzimą (słowiańską). Kolejne nieporozumienie: bóg. Tu też mamy inne słowo: w praindoeuropejskim było bhag- 'dzielić’, 'szczęście, dola, los’. Czyli buk, bug i bóg to trzy zupełnie inne słowa. To że turbosłowianie nie znają się na tym, o czym piszą, to normalka, ale czy trzeba koniecznie ich w tym naśladować? Wychodzi tylko groch z kapustą. Bukwy to też pożyczka z germańskiego, do zapożyczonego z gockiego buk- dodano w prasłowiańskim przyrostek „uwe” i stąd mamy bukuwe=bukwy.
    Gdzie tu argumenty za zasięgiem buka, autochtonizmem???

      Slusarz

      To udowodnij, że słowo buk jest pożyczką z języka germańskiego. Bo powtarzać cudze opinie potrafią głupcy. Nie było czegoś takiego jak praindoeuropejskie *bhak. Gwiazdka przed wyrazem oznacza słowo hipotetyczne. Więc twój wywód opiera sie na nieudowodnionej hipotezie. żadne *Bhak nie zmieniło się w bazie, to są tylko oniryczne fantazje, ktrych nie sposób udowdnić. Rozdział między Kentum a Satem nie jest taki sztywny jak przedstawiasz, gdyby tak było, nie mielibyśmy żadnych słów z k. Również insynujesz, że nazwa rzeki ma opisywać jej fizyczne właściwości, nie rozumiesz, że mogły opisywać duchowy wymiar który był bliższy tamtejszym ludziom. Więc nic krętego w nazwie Bug nie musi być. Turbopowtarzacze powtarzają swoje „prawdy” bez próby naukowego spojrzenia na nie z innej perspektywy. Sławianie nic nie mogli zaporzyczać od Gotów, bo mieszkali na rozległym obszarze, od Renu (oryginalni Germanie i Sarmaci to Sławianie), a Goci tylko przemknęli się przez polskie ziemie, gdy po wkroczeniu do Scytii i walce ze Spalami (Polanami) musieli natychmiast wycofać się w najdalsze części Scytii. Prócz jęków zabijanych Gotów, Sławianie raczej nic nie zanotowali z mowy nie zapraszanych przybyszów. Niestety współcześni historycy są zupełnie na bakier z antyczną geografią i nie potrafią stwierdzić gdzie była Vistula ze swymi trzema ujściami i wyspami przy ujściu, gdzie była wyspa z jeziorami w najdalszych częściach Germanii z Tacyta. Myslą, że Vistula to Wisła, Calissia to Kalisz i załatwione.

        niepoprawny politycznie

        Celny komentarz, ja bym jeszcze dodał tą konstatację Z. Babika: „Natomiast tu i ówdzie utrzymujące się od półwiecza przekonanie, jakoby historia kilku (a tym bardziej wszystkich) drzew o dziś «niewschodnioeuropejskich» zasięgach wspierała allochtoniczną wizję pierwotnych siedzib i kierunków migracji Słowian, okazuje się całkowitym nieporozumieniem”

      niepoprawny politycznie

      „Przypomnijmy, że stosunkom prasłowiańsko-irańskim zawdzięczamy pojęcia z kultury duchowej: np. bogъ…” (B. Oczakowa)
      „Oczywiście, z istnienia owych nieprzejrzystych nazw zdawano sobie sprawę od samego zarania badań, a powstające bardzo różnorodne etymologie […] tych samych obiektów [’buk’ jak o nazwa drzewa ma ich, będących ciągle „w obiegu” naukowym co najmniej kilka!) coraz silniej ukazywały małą użyteczność owych danych w dociekaniach nad etnogenezą Słowian…” (H. Popowska-Taborska)
      No i nazwy rzek Bug – pd. i pn.: nie powtarzają się nigdzie indziej, czy więc dość przecież pospolite „’wić, kręcić się” rzeczywiście legło u podstaw ich nazw?, skoro nawet K. Godłowski w swej teorii zakarpackiej, uważał to miejsce – ich – obu Bugów źródeł, wyżyn je otaczających z lubelską w sensie całej Małopolski na czele, za ostateczne dla stworzenia „modernistycznych” Słowian?
      „…satem i kentum…” Coraz częściej ostrość, a nawet nie tyle sens ale i realne istnienie tego podziału, jest obecnie kwestionowane.

    Qqq23

    Tego typu argumenty językowe też mogą być ślepą uliczką. Przykładowo wyraz „słoń”, obecny we wszystkich językach słowiańskich i na pewno nie jest zapożyczeniem. Czy on oznacza, że Prasłowianie żyli daleko na południu, blisko słoni?

      Bolek Lolek

      Ależ oczywiście, że „słoń” jest zapożyczeniem – konkretnie to z tureckiego słowa „aslan” oznaczającego lwa, które to słowo musiało dotrzeć do Słowian za czyimś pośrednictwem i dlatego uległo zniekształceniu.

    Postum

    Widzę frazę «Tzw. oficjalna nauka» i już wiem, co sadzić o autorze oraz jego płodach.

Kuman

Przeczytałem z zapartym tchem ciekawe czy autor ustosunkuje się do komentarza A…

Zosia

Powiem językiem (chyba) mentorów autora…
CH. D. i K. K. ?

Adam

Takie sobie pustkowie, no ewentualnie prapolskie życie na drzewach lub w jaskiniach … – https://pl.wikipedia.org/wiki/Góra_Zyndrama

Czarny

Do „janek”. Buk, bukwy itd wszystko zapożyczone z germańskiego. Genialne. Może słowianie to odłam germańców. Takiej progermańskiej propagandy dawno nie czytałem.

    janek

    Ja się nie znam na fizyce molekularnej, ale czy przez to wchodzę w polemiki z fizykami molekularnymi? I tak dalej, i tym podobne.

      dsad

      aby dyskutować w naukach ścisłych czy inżynieryjnych trzeba mieć specjalistyczną wiedzę a z historią jest jak ze spiewem, każdy śpiewać może trochę lepiej trochę gorzej

        janek

        Hehe. Właśnie. Historia i językoznawstwo to nie nauki, więc każdy nieuk może tu sobie poczynać do woli. Tak właśnie myślą turbolechici. My się z nimi nie zgadzamy.

      Anonim

      Na językach też się nie znasz.

Anonim

Zadałem kilkadziesiąt pytań ludziom co się działo przed rokiem 966. Zawsze następowała długa cisza. No jasne nic sie nie działo tylko żaby rechotały ….hehe Nikt już nie uwierzy bo ludzie mają świadomość większą niż te bojący się spalenia na stosie archeologowie :) Obecne środki techniczne dają możliwości zwykłym ludkom na odkrywanie czegoś co jest świadomie pomijane przez zawodowców tylko dlatego że to byli Poganie a nie chrześcijanie.

    precz z turbolechitami

    Nikt nie twierdzi, że nic się nie działo przed 966. Chodzi o to, że na pewno nie „działa się” żadna Wielka Lechia i reptilianie nie walczyli z królem Lechem Stopińdziesiątymtrzecim w 4300 roku p.n.e. za pomocą laserów i triceratopsach.

      rob

      Precz z turbonaziorami

eh tam

I chyba łatwiej mi w to uwierzyć, niż w to że członki św Stanisława zrosły się że sobą, po śmierci oczywiście.

Anonim

dopoki polscy „uczeni” nie zajmią się profesjonslnie badaniami nad przesloscia ziem polskich to tak bedzie wygladac dyskusja. Ja mam tylko jedną sugestie do autora tego art. aby wyjasnił termin niemcy bo takowego uzyl w tym art. Aż nadto probuje autor pokazac ze niemcy byli wyzej rozwinoetym organizme-psnstwem? prosze to opisac kiedy powstaly niemcy, pismo niemieckie itp.

    Wanderer88

    Już się zajmują. To że masz gdzieś czytanie jakichkolwiek prac naukowych na ten temat to tylko i wyłącznie Twój problem.

    Niemcy to dość złożony problem, tak samo jak wiele innych państw i narodów, w tym np. Polska. Królestwo Niemiec istniało w średniowieczu jako spuścizna po królestwie wschodniofrankijskim. Było głównym członem powstałego Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Można je nazwać protoplastą dzisiejszych Niemiec, tak samo jak Państwo Mieszka I dla uproszczenia nazywamy Polską.

    Jako naród w pojęciu współczesnym Niemcy pojawili się w XIX wieku, tak jak wiele innych narodów, w tym Polacy

    To tak w skrócie, bo temat jest zawiły i rozległy, proponuję poczytać trochę fachowej literatury na ten temat (tak, takowa istnieje, jakbyś nie wiedział).

Gregor

Ja tylko mam jedną sprawę do Pana: niech Pan nie używa pojęcia turbosłowiania czy turbolechici, bo mimo wszystko, czy to jest prawda czy nie, Słowianie istnieli i są naszymi przodkami, a przedrostkiem „turbo”, zwyczajnie Pan obraża, m.in. mnie! Turboguma do żucia jest OK, a nie robienie sobie jaj z naszej historii !!! Grzegorz ( letsgo5@wp.pl )

Nawigator Trzeciego-Stopnia

https://youtu.be/nvgA7JiaGis tutaj znajduje się wytłumaczenie że tzw bieszki biorą się z rozkazu agentury jeszcze PRLu. Jest tutaj teczka współpracy tego autora z wywiadem wojskowym PRL. Wspolczesnie Idea gloszona przez turboSłowian ma za zadanie osłabić łączność Polskości z Kościołem katolickim który rzekomo ukrywa prawdę. Nastały trudne czasy gdyż ilość polskojęzycznej agentury i zdrajców narodu Polskiego jest znaczna i prowadzi działania w wielu obszarach.

Vashek

Chyba najgorszy artykuł na całej tej website. Zaczyna się długą tyradą zanim przechodzi to tematu. „Turbosłowianie” jest terminem-wynalazkiem aby zamknąć komuś usta. Jak się ktoś z czymś nie zgadza to może powiedzieć „turbosłowianszczyzna.” Znam ludzi którzy nic nie czytali i taka postępują. Trzeba zwrócić uwagę, ze to są emocje raczej niż racjonalne myślenie. Np. autentyczność kroniki Prokosza podważał już sam Lelewel, twierdził błędnie ze była to to podróbka spreparowana przez Dyjamentowskiego (1694-1774). Ale jak się okazało, komentarze do tej kroniki istniały już w połowie XVI w. a wiec przed Dyjamentowskim. Komentarz drugi pochodzi z XVIII w. Czyli jak twierdzenie Lelewela upada to jest następna podpórka: „..jak twierdzi Piotr Boroń, napisana jako żart towarzyski około 1825 roku przez generała Franciszka Morawskiego” (Wikipedia). Żart to jest ale z tych co mówią, ze historia Lechii to „turbosłowie,” bo istnienie najpierw Sarmacji a potem Lechii można ustalić jako conajamniej hipotezę roboczą niezależnie od Prokosza.

    Sattivasa

    Nawet hipoteza robocza musi mieć związek z faktami, a nie z fantazjami z brudnego palca zassanymi. Co się zaś tyczy Prokosza, to nie trzeba ani Joachima Lelewela, ani Piotra Boronia, by stwierdzić, że to fałszywka. Wystarczy rzeczoną kronikę przeczytać. Podążając drogą wskazaną przez gospodarza bloga „Se czytam” ku własnej uciesze uzupełniłem listę omówionych tamże prokoszowych bzdurek.

    1. Herby – wymienia je „Prokosz” od zarania świata, choć takowe za jego ˇżycia” nie istniały.
    2. Terminologia wojskowa: hetmani, rotmistrze, draby. Nic takiego za jego czasów nie istniało. Są to nazwy, które w Polsce dopiero w XV wieku przyjęto. Coby było śmieszniej, terminy hetman i drab pochodzą z języka niemieckiego, jak całe mnóstwo innych.
    3. Nazwy broni – na przykład berdysz i dziryt. Słowo „berdysz” wywodzi się z łacińskiego „barducium”, a dziryt to nazwa przejęta z osmańskotureckiego (dżirīd), występująca też w języku arabskim (dżarit). Jakim cudem pradawni Lechici tych nazw używali, skoro tych języków nie znali, a język osmańskoturecki nawet jeszcze nie istniał?
    4. Stanowiska urzędnicze: kasztelan i starosta. Znowu coś, co za życia rzekomego „Prokosza” nie istniało.
    5. Termin „Moskale” – znowu coś, co jest o kilkaset lat od „Prokosza” młodsze. Żadni Moskale onego czasu nie istnieli, a w okolicach Moskwy to sobie Muromcy mieszkali.
    6. Oczywiście Sejm i Senat – rzecz zabawna niesłychanie. I znowu – senat to nazwa łacińska, nie zaś „lechicka”, ale nic to. Znowu Sejm to instytucja zrodzona w późnym średniowieczu, a procedury przez „Prokosza” opisane są jeszcze późniejsze.
    I tak dalej i tym podobne. Do czegóż by to wszystko krótko a zwięźle porównać, byś zrozumiał? No to wyobraź sobie, że ktoś ci próbuje sprzedać kronikę z czasów Sobieskiego. Rzekomy kronikarz chwali króla Jana III za to, że pod Wiedniem zniszczył tysiąc tureckich czołgów, dwieście samolotów i setkę helikopterów. Pogonisz oszusta, czy uznasz, że w XVII wieku istniały i czołgi i samoloty i helikoptery?

Wenden Wrocław

Germania nazwa Europy Środkowej od Renu do Wisły od 15wieku Niemcy zajmują większośc ziem dawnej germani i przyjmują automatycznie nazwę Germany i jej historie oczywiście germania to niebylby Niemcy ale slowianie i troszkę Celtów

    Wanderer88

    No jasne, wszyscy historycy świata zajmujący się tym tematem się mylą, a tylko Ty, jedyny sprawiedliwy znasz prawdę… Sam nie wiem co jest głupsze – wiara w państwo o którym nikt nigdy nie pisał czy ludzie którzy w nie uwierzyli.

      Slusarz

      Historycy świata zajmujący się tematem, jak Pliniusz, Jordanes, Tacyt nie zaliczyli Skandynawian do Germanów, zrobili to dopiero historycznie niewykształceni językoznawcy zupełnie arbitralnie, gdy już Germania była prawie w pełni skandynawskojęzyczna, tylko nieliczne wysepki prawdziwych Germanów pozostały np w Wendland i Sorbii. Taki ktoś jak ty- Wanderer88 – przypadkowy komentator pozbawiony jakiekolwiek wiedzy nie zna źródeł mówiących, -np, że Al Qazwini mówił że Soest i Paderborn są Słowiańskie, Fundatio Monasterii Waldsassensis, mówi że rzeka w pobliżu Krefeld/Krakov nazywa się RuraSlavica, Einhard, że Sławianie sięgają aż do Renu, Kontynuacja Fredagara nazywająca Frygów Sławianami- a wypowiada się jakby wszystko wiedział. To co wiesz to wiedza na poziomie szkolnym.

gnago

Faktycznie Słowianie weszli do Europy w V wieku siedzieli wcześniej gdzieś po bagnach wyszli i dostali szału rozmnażali się lepiej niż króliki a dojrzałość osiągali w wieku dwóch lat. Taki bieg jest konieczny aby przy standardowej śmiertelności dzieci osiągnęli populację do zalanie terenów Europy które ówcześnie zajęli . Widzicie debilizm tego twierdzenia że siedzieli po bagnach poleskich tereny z definicji nie sprzyjające licznej populacji. A przecież to dogmat alogicznych histeryków (tak to e z rozmysłem)

W dodatku ci nicponie nie mając pisma ośmielili się mieć słowo rodzime na określenie litery.
( ja znam je a czy wy zakuci w w wiedzę z dzieciństwa je znacie)

Dodatkowym imbecylizmem jest negacja organizacji para państwowych.

Kto zatem zmuszał ludzi do budowania grodów dróg etc. Rodzinie czy nawet rodowi łatwiej było chować się na jakimś głębokim uroczysku ścieżki zasiec zasiekami i przeczekać wroga. W ramach archeologii doświadczalnej zrąbcie te kilka dębów okorujcie i zbudujcie te 3 metry bieżące wału grodziska właściwego dla od II tysiąclecia do X wieku . Niech stracę, nowoczesną stalową siekierą. Rozpatrzcie teraz ciągłość technologii budowy, A the bille ten fakt ignorują.

Ergo… logika i rozum jest po stronie turbosłowian. przeciwnikom pozostaje jak małpom z Kiplinga powtarzanie jesteśmy najmędrszym plemieniem dżungli. Skąd to wiecie ? Bo wszystkie tak powtarzamy

Slusarz

Polecam książkę Tomasza Kosińskiego „Słowiańskie Skarby”. Autor w naukowy sposób przygląda się sprawie zabytków prillwitzkich, nie ulegając turboakademickim mitom powtarzanym przez papugi bez żadnej weryfikacji. Po przeczytaniu tej książki zauważyłem, że grot włóczni z Kovel jest zapisana podobnymi znakami, nie jest to żaden Tilarids a Aglowies. Niestety nauka akademicka nie potrafi w naukowy sposób badać tego typu spraw, opinie najbardziej uznanych autorytetów są przekazywane z pokolenia na pokolenie, bez weryfikacji, w ten sposób, np. profesor Parczewski powtarza wprost bzdury nauczyciela swojego nauczyciela, propagandysty Kossiny bez nawet próby sprawdzenia czy te wszystkie baśniowe imperia Gotów miały rzeczywiście miejsce.
Tego typu zdanie że „z punktu widzenia nauki zabytki Prillitzkie nie mają wartości”, razi ignorancją gdyż większość zabytków z Prillwitz jest autentyczna, czego papugi nie wiedzą, bo nawet tego nie chce im się sprawdzać.
W obecnych czasach śmieszkowaci ignoranci przypisują sobie, że reprezentują stanowisko nauki, choć z rzetelnym badaniem naukowym nie mają nic wspólnego. Nie potrafia i nie chcą zajmować się badaniami, wolą po prostu powtórzyć ustaLENIA poprzedników.

    R

    Bo nauka akademicka jest obsadzona pociotkami komunistów, osadzonych wcześniej na uniwerkach przez sowietów.

Khareema

Problem to mają Niemcy, a nie my, bo to oni okazują się być mieszańcami, w dodatku 10% ich wszystkich, to Żydzi. Niemcy imteresowali się swoją przeszłością i taki Himmler kazał prowadzić wykopaliska w dzisiejszych wschodnich Niemczech. Co wykopki, to słowiańskie osady, artefakty. Za którymś razem Himmler wkurzył się i kazał zaprzestać badań. I tak Niemcy sobie radzą z prawdą: albo jej zaprzeczają, albo ją ignorują, albo przyjmują i mówią, że to ich. Na dniach „Niemcy pogodzili się” ze swoją częściową słowiańskością, bo juz za dużo badań, aby je wyśmiać, czy podważyć. Już nawet na youtub’ie na „własnych” Słowian mówią: unsere Vorfahren – nas Przodkowie, chociaż nie mają prawa, za to, co w średniowieczu wyprawiali z tymi „przodkami” i za XIX – wieczne teorie pogardy do nas. Tu nie spekulacje tourbosłowan, ale prawda się przebija. Genetyka jest nauką ścisłą, konkretną, nie podlegającą spekulacjom, bo GENETYKA JEST W NAS SAMYCH. Haczykowaty nos jest genetyczną cechą ludów semickich i arabskich, rude włosy – Celtów albo jakiegoś tureckiego?/syberyjskiego? plemienia /nie pamiętam nazwy/, ale nigdy nie są to cechy nas, Słowian. I nie ma co się gniewać na genetykę i posądzać genetykę o rasizm: nasze wąskie nosy pozwalają nam nie zaciągać wprost do płuc mrożnego powietrza, a szeroki nos Murzyna ułatwia mu oddychanie w gorącym, albo i dodatkowo wilgotnym klimacie, już pomijając kolor skóry, który albo chroni od palącego słońca i raka, albo umożliwia większą syntezę wit. D3 w klimacie z zimą pochmurną i o krótkim dniu.

    Bolek Lolek

    Właśnie udowodniłeś, że genetyka nie stanowi o narodzie. Bo przecież wielu Polaków ma rude włosy i haczykowate nosy.

      maillucom

      Wręcz przeciwnie: on będzie mierzył te nosy i odbierał status Słowianina „niewymiarowym” (skąd to znamy?), potem każe im nosić znaki ułatwiające identyfikację, potem… itd. itp.

        Bolek Lolek

        Po namyśle stwierdzam, że nie da się tego wykluczyć.

jelitko

Według najnowszych badań słynnych naukowców zachodnioeuropejskich badania DNA czy badania językowe dotyczące pochodzenia czy przodków są błędne. Badacze udowodnili, że jedynym miarodajnym czynnikiem w tej kwestii jest badanie składu gazów jelitowych wydzielanych przez badane osobniki. To właśnie wydzielane gazy jelitowe są właściwym przedmiotem do badań. A szczególnie ich skład ilościowy i objętościowy. Wiadomo, że gazy jelitowe wydzielane składają się z gazów cieplarnianych mających wpływ na globalne ocieplenie. Dlatego ludzie od zarania dziejów przemieszczali się w poszukiwaniu pożywienia powodującego jak najmniejsze skutki zapachowe w wydzielanych gazach jelitowych.

Odyn

„Rzetelne spojrzenie na religie Słowian” a na okładce Odyn. Śmiechu warte

llucom

„Już w XIX wieku ustalono ponad wszelką wątpliwość, że kronika stanowiła wyłącznie falsyfikat, powstały najpóźniej w połowie wcześniejszego stulecia.”
– Chyba: najwcześniej, a nie „najpóźniej”.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.