W odwecie za śmierć dwóch Niemców planowano zgładzić przeszło stu Polaków. Nie wszyscy jednak zginęli. Jeden był świadkiem swojej własnej egzekucji i opisał ją z przejmującymi szczegółami.
Pierwszą masową jawną egzekucję w Warszawie Niemcy przeprowadzili w Wawrze 27 grudnia 1939 roku. Był to odwet za śmierć dwóch niemieckich podoficerów, zastrzelonych dzień wcześniej przez miejscowych recydywistów. Okupanci błyskawicznie zorganizowali obławę, ale bynajmniej nie w celu odnalezienia sprawców mordu.
Niemcy zastosowali znaną już Polakom regułę odpowiedzialności zbiorowej – za śmierć żołnierzy zapłacić mieli okoliczni mieszkańcy. Pierwszą ofiarą odwetu był Antoni Bartoszek, powieszony bez sądu w drzwiach własnego baru, gdzie doszło do strzelaniny. Następnie wyciągnięto z okolicznych domów około 200 przypadkowych mężczyzn w wieku od 16 do 70 lat. Około 110 z nich (dane są w tej kwestii rozbieżne) w parodii rozprawy sądowej oficerowie 31 Pułku Policji Porządkowej, podpułkownik Max Daume i major Friedrich Wilhelm Wenzel, skazali na śmierć.
„Usłyszałem dwa strzały i poczułem je na twarzy”
Jedną z ofiar egzekucji w Wawrze miał być podporucznik Jan Franciszek Warnke. Dzięki ogromnej przytomności umysłu udało mu się jednak przeżyć. Relacjonował później:
Przerażeni, podenerwowani i płaczący ludzie byli ustawiani przed plutonem egzekucyjnym. Po salwie żołnierze przechodzili wzdłuż leżących i oświetlając twarze latarkami, dobijali strzałami z rewolweru. Byłem w ostatnie grupie. Obok mnie znajdował się profesor Leon Kowalik ze swoim szesnastoletnim synem, który wołał: „Ojcze, ja chcę żyć! Ja chcę żyć! Ja nie chcę umierać!”
(…) Przypomniałem sobie opowiadanie mego wuja rotmistrza Witoszyńskiego, który w 1918 r. w podobnej sytuacji uniknął śmierci, padając na ziemię na chwilę przed salwą. Musiałem mieć przed sobą trochę wolnej przestrzeni. Uklęknąłem więc na pół kroku przed parkanem i zgodnie z poleceniem podniosłem obie ręce do góry. Klęczący obok mnie profesor Kowalik odmawiał „Zdrowaś Maria”, a ja zacząłem śpiewać „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy…” i wtedy usłyszałem komendę: „Feuer”.
Natychmiast pochyliłem się do przodu i upadłem trafiony kulą. Miałem przeorane lewe płuco i przestrzelony obojczyk. Wcisnąłem głowę w śnieg. Słyszałem kroki nadchodzących Niemców i pojedyncze strzały. Za chwilę na moją głowę padło światło latarki. Zacisnąłem powieki i modliłem się do Matki Boskiej Ostrobramskiej, której ryngraf nosiłem przy sobie od czasu, kiedy idąc na wojnę otrzymałem go od mamy. Wierzę, że ona uratowała mnie od śmierci. Usłyszałem dwa strzały i poczułem je na twarzy. Pocisk przeszedł niegroźnie po szyi głowy.
(…) Nie czułem bólu. Leżałem na śniegu nieruchomo. Mróz spowodował zakrzepnięcie krwi i zatamował jej upływ. Zaczęło się robić widno. Spojrzałem na zegarek. Wskazywał godzinę 7.30. Nadsłuchiwałem, ale była cisza. W pewnej chwili coś się poruszyło. Zdawało mi się, że spośród rozstrzelanych ktoś się podniósł i biegł.
Z dużym trudem stanąłem. Nie zauważyłem nikogo. Poczułem, że prawa ręka jest niesprawna. Podszedłem do najbliższego domu. Za jego węgłem zobaczyłem mężczyznę bez czapki z zakrwawioną twarzą. Co pan tu robi – zapytałem. A pan co? – odpowiedział również pytaniem. Był to Piegat, miejscowy fryzjer, który tak jak ja uratował się z egzekucji.
Zabici i ocalali
Łącznie życie wówczas uratowało 4–7 Polaków. Tylko jeden z nich, Stanisław Piegat, ani razu nie został trafiony przez kule, pozostali byli ranni. W ceremonii pogrzebowej, przeprowadzonej pod nadzorem żołnierzy Wehrmachtu pochowanych zostało 106 ciał.
W nieludzki sposób okupanci obeszli się ze zwłokami Bartoszka. Początkowo zostały one pogrzebane z ciałami pozostałych ofiar egzekucji, jednak na rozkaz – prawdopodobnie podpułkownika Daumego – wydobyto je z mogiły i ponownie powieszono nad drzwiami baru. Zdjęto je dopiero po dwóch dniach i pochowano w pierwotnym miejscu. W tym czasie z Warszawy przyjeżdżali niemieccy oficerowie, którzy często robili sobie nawet zdjęcia przy zwłokach Polaka.
Ciekawostką jest fakt, iż podczas tej egzekucji zostało zamordowanych dwóch obywateli USA. Kolejny z rozstrzelanych, Daniel Gering, był pochodzenia niemieckiego, co potwierdził podczas spisywania personaliów. Na sugestie żandarmów, aby podał się za Niemca, zareagował odmową.
Powiedział, że czuje się Polakiem, za co został przez nich brutalnie pobity. Ponowną szansę zadeklarowania swej niemieckości dostał, stojąc już przed plutonem egzekucyjnym, ale i tym razem z niej nie skorzystał. Wśród zabitych było też 11 Żydów.
***
Zniszczone wsie i miasta, miliony pomordowanych oraz grabież na niewyobrażalną skalę. Horror niemieckiej okupacji w nowej książce Dariusza Kalińskiego „Bilans krzywd”.
Bibliografia:
Artykuł stanowi fragment książki „Bilans krzywd. Jak naprawdę wyglądała niemiecka okupacja Polski”
KOMENTARZE (26)
http://youtu.be/kmuLG-_meP0 podaj dalej
Nie rozumiem postawy Daniela Geringa. Miał okazje ocalić życie. Czemu tak nie uczynił? Żywy przyda sie bardziej, komukolwiek.
Nie rozumiesz, bo nie rozumiesz co to znaczy mieć „honor”. Ludzie wielcy umierali na baczność za ich ideały, którymi były „Bóg, honor, ojczyzna”, a ludzie mali uciekali gdy mogli, a potem i tak umierali ale na kolanach.
Nie ucz mnie honoru. Honorem nie jest tylko umrzeć, honorem jest walka i próba osiagniecia celu. Jeżeli można uniknac smierci i potem chociaż próbować walczyć, czyż nie jest to bardziej honorowe?
Czy Gering wiedział, że go zastrzelą za tą odpowiedź?
Pod koniec swojego życia pewnie dowiesz się dlaczego.
Ja bym zrobił tak samo jak Daniel Gering. Jestem Polakiem i umarłbym jak Polak.
Ehh te paljaćki. Wie karaluch, ze za zabicie Niemca wyciepia cała wieś, a jednak bohater idzie kozaczyć. I na co taki robal liczy, ze Niemiec sie rozpłacze i wroci do siebie?
Spadaj Tusk i troki. Nie ogarniasz tego.
Mareczku, a jeszcze raz i po polsku?
Troki to Litwa. Premier Tusk ponoć Niemiec (czy tam tfu! Europejczyk). Fakt, nie ogarniam.
to był początek okupacji niemieckiej i jeszcze częśc Polaków myślała, że honorowe zachowania są też elementem niemieckich zwyczajów. Z biegiem lat okupacji sytuacja odmieniła się diametralnie.
WIDZIAŁEM JAK DZIAŁA ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZBIOROWA TO NIELUDZKIE ALE SKUTECZNE JAK SPOŁECZENSTWO JEST WYTRESOWANE — W TAJLANDII MAFIOZO MIAL PRZY SOBIE MILION $ — NIEMIAŁ OCHRONY – JAK BY COS JEMU SIE STAŁO ALBO Z PIENIEDZMI – ZNISZCZYLI BY CAŁA ULICE JEGO KOLEDZY – WSZYSCY TO WIEDZĄ I SZANTAZ DZIAŁA – ZWŁASZCZA W SPOŁECZESTWACH PLEMIENNYCH – KASTOWYCH
Kto to „miejscowi recydywiści”?
Kryminaliści, którzy w II RP siedzieli w pierdlu za napady ratunkowe z bronią. Za okupacji, tacy zostali powypuszczani przez Niemców z więzień, więc wrócili w swój rewir.
Honor i na śmierć, nie rozumiem, gdyby zamiast niego mieli wziąść inną osobę to OK, ale tak to bezsensowna śmierć.
Nie ma odpowiedzi na pytanie, kim byli „miejscowi recydywiści”? Kogo autor miał na myśli?
Kim byli „miejscowi recydywiści”? Kogo tak nazwał autor?
„Miejscowi recydywiści” to Marian Prasuła i Stanisław Dąbek. Jeden z nich pochodził z Falenicy, drugi z Zastowa koło Wawra. W okresie międzywojennym byli znani z wielu rozbojów i wielokrotnie karani, odsiadywali wieloletnie wyroki więzienia. Udało im się zbiec na wolność we wrześniu 1939 roku. Grasowali następnie na linii kolejki EKD Otwock-Warszawa. Oni byli sprawcami śmierci niemieckich żołnierzy. Wcześniej zabili polskiego policjanta.
http://projekt-anin.blogspot.com/p/egzekucje.html
Do autora artykułu, bądź wydawcy.
Zdjęcie opisane jako „Polacy czekający na egzekucję w Wawrze” jest błędne. To nie Wawer, a ówczesne miejsce kaźni tak nie wyglądało. 1. Zdjęcie zrobione jest w dzień, zaś egzekucja odbywała się nocą. Zakończyła się około 6 rano – mówimy o 27 grudnia. 2. Polacy rozstrzeliwani byli pod murem, a nie przed frontem domu.
Mam świadomość, że to zdjęcie w domenie publicznej funkcjonuje z takim opisem, lecz szkoda powielać błędne informacje.
połowa ludzi mogła uciec z egzekucji, ale stali jak stado baranów
Czytając takie relacje i siedząc przed komputerem może się wydawać, że rzeczywiście wówczas mogli uciec. Myśląc logicznie, wiadomo jest, że na rozkaz czy też znak jakowyś może i uciekliby, gdyby ruszyli wyćwiczenie wcześniej w różne strony (na przykład). Jednak ten człowiek który zrobiłby to pierwszy, niemalże na pewno zostałby postrzelony i – zapewne – dobity…
Niemcy nie ponieśli stosownej kary za swoje bestialskie zbrodnie ! Pomimo przegrania, wywołanej przez siebie wojny – nadal mają tendencję do decydowania o losach innych narodów !
Oczywiście ze ponieśli kary ty polski nacjonalistka!
Sami Niemcom i Żydom na to pozwalamy…. U.E. (daje) pieniadze ( na rozwoj) tak naprawde niszczy pokskich przedsiebiorcow i uzaleznia nas od nich . Widac na przykladzie miesa:) Male gospodarstwa sie rozpadaja , bo sie nie oplaca . Duze staja sie coraz wieksze by utrzymac sie na rynku przez co tona w dlugach i kredytach. Zamiast utrzymac rynek z Rosja jak bylo dotychczas i rozwijac sie ZA SWOJE to nie bo unia nie pozwala… Potem nasi producenci padaja a my jemy zachodnie naszpikowane chemia produkty bo tanio w dyskoncie:)wiem ze nie bylo by tylu drog,szkol,budynkow itd ale mysle ze sami rozwijali bysmy sie jako panstwo moze wolniej ale jestem przekonany ze stabilniej i ludziom zylo by sie lepiej! Wtedy Polska duma i godnosc bycia Polakiem , duma i swiadomosc Pokskiej historii byla by o wiele mocniejsza. A jak widac mlodzi zapatrzeni w zachod bo tam lepiej….