Ciekawostki Historyczne

Dzięki poparciu Amerykanów Polska mogłaby odrodzić się większa i silniejsza. Ale pielgrzymki naszych premierów i ministrów za ocean były skazane na porażkę. Dlaczego?

Relacje ze Stanami Zjednoczonymi miały dla Polski duże znaczenie od początku II wojny światowej. Poparcie ze strony największej demokracji i gospodarczej potęgi świata byłoby dla zmagającej się z III Rzeszą Warszawy elementem nader pożądanym. Niestety, USA niezbyt poczuwały się do wspierania odległej i mało dla nich znaczącej Polski.

Już trzeciego dnia wojny, czyli 3 września 1939 roku, Polacy mogli poczuć się rozczarowani. Prezydent Franklin D. Roosevelt poinformował podczas jednej ze swoich słynnych pogadanek przy kominku, że Stany zachowają neutralność. Oznaczało to, że Warszawa nie ma co liczyć na wsparcie polityczne i dostawy sprzętu wojskowego zza oceanu.

Życzliwa neutralność

Waszyngton wykonywał jedynie drobne gesty. Niedługo po rozpoczęciu konfliktu prezydent pod wystosował oświadczenie potępiające barbarzyński sposób prowadzenia działań wojennych przez Wehrmacht. Zwrócił szczególną uwagę na bombardowanie miast. Skłoniła go do tego opinia publiczna, żywo zainteresowana wydarzeniami w Polsce.

Natomiast już po klęsce kampanii wrześniowej Roosevelt zaprosił do USA prezydenta Ignacego Mościckiego. Zaoferował mu – ale tylko jemu – gościnę na amerykańskiej ziemi. Jak wiemy, Mościcki z zaproszenia nie skorzystał.

Prezydentowi RP, Ignacemu Mościckiemu, proponowano gościnę w USA na czas wojny.fot.Willem van de Poll/Adrianwolowski/CC BY-SA 4.0

Prezydentowi RP, Ignacemu Mościckiemu, proponowano gościnę w USA na czas wojny.

Dlaczego USA odmówiły swojego wsparcia? Sam Roosevelt był przeciwnikiem hitleryzmu i chciał czynnie włączyć się w jego zwalczanie, ale hamowała go silna opozycja. Musiał się z nią liczyć. Jean Edward Smith, autor biografii Roosevelta zatytułowanej „FDR. Franklin Delano Roosevelt”, przekonuje, że antywojenne sentymenty były w amerykańskim społeczeństwie bardzo mocne. Nie chciano włączać się do konfliktu w Europie.

Choć Amerykanie nie zamierzali angażować się militarnie, wspomogli okupowaną Polskę w inny sposób – poprzez działalność charytatywną. Podjął ją energicznie były prezydent, Herbert Hoover. W trzecim tygodniu września 1939 roku utworzył ciało pomocowe pod nazwą Commission for Polish Relief (Comporel), a następnie skłonił Departament Stanu do wyłożenia aż 50 milionów dolarów na jego potrzeby. Później do tej kwoty doszło jeszcze dodatkowe 30 milionów.

Nagle okazało się, że amerykańska neutralność ma jednak pewne zalety. Przedstawiciele Comporelu udali się do Generalnego Gubernatorstwa. Działali tam za zgodą Niemców i w porozumieniu z polską Radą Główną Opiekuńczą. Rozpoczęli akcję przekazywania żywności, lekarstw i ubrań. Z amerykańskich środków korzystały tysiące dotkniętych okupacyjną biedą Polaków i Żydów.

Jak podaje Zbigniew L. Stańczyk z amerykańskiego Instytutu Hoovera, w pierwszym półroczu operacji komisja dostarczyła około 2,5 miliona ton żywności. Ta niezwykle cenna działalność komisji w Generalnym Gubernatorstwie została niestety przerwana po przystąpieniu USA do wojny.

Zobacz również:

Starania polskiej dyplomacji

Próbę polepszenia politycznych notowań Polski w Waszyngtonie podjął premier polskiego rządu, generał Władysław Sikorski. Wiosną 1941 roku udał się z wizytą do USA. Podczas spotkania z prezydentem Rooseveltem opisał mu zbrodnie popełniane przez hitlerowców w okupowanej Polsce. Przedstawił też swój projekt stworzenia po wojnie konfederacji państw Europy Środkowo-Wschodniej kierowanej przez Polskę.

Roosevelt był rzeczywiście poruszony doniesieniami o niemieckich zbrodniach. Megalomański pomysł konfederacji zupełnie mu się jednak nie spodobał. Uznał go za całkiem chybiony, a Sikorskiego postanowił wykorzystać do własnych celów politycznych. Zachęcił go do… podróżowania po całych Stanach i wygłaszania przemówień nawołujących do przystąpienia do wojny. W ten sposób polski premier miał w imieniu prezydenta USA walczyć o poparcie dla wojny z Niemcami.

Zarówno minister spraw zagranicznych Edward Raczyński (z lewej), jak i premier Władysław Sikorski (z prawej), niewiele wskórali w trakcie spotkań z prezydentem USA.fot.Agence de presse Mondial Photo-Presse/domena publiczna/nieznany/domena publiczna

Zarówno minister spraw zagranicznych Edward Raczyński (z lewej), jak i premier Władysław Sikorski (z prawej), niewiele wskórali w trakcie spotkań z prezydentem USA.

Polscy politycy próbowali też poruszać z przywódcą amerykańskim kwestię przyszłych granic Polski. W tej sprawie kontaktowali się z nim zarówno generał Sikorski, jak i minister spraw zagranicznych Edward Raczyński. W trakcie spotkań z nimi Roosevelt zapewniał, że wraz z premierem Wielkiej Brytanii, Winstonem Churchillem występują przeciwko jakimkolwiek zmianom terytorialnym przeprowadzanym podczas trwania wojny.

Prezydent nie chciał jednak omawiać sprawy granic bardziej szczegółowo. Kiedy w grudniu 1942 roku generał Sikorski przestawiał mu swoje zamierzenia, uparcie twierdził, że jeszcze na to nie pora. Zapewniał o wielkiej sympatii dla Polski i przywiązaniu do zasad Karty Atlantyckiej. A może nie przypadł mu do gustu ambitny plan powrotu Polski do przedwojennych granic na wschodzie i nabytków kosztem Niemiec na zachodzie?

Rosja jest najważniejsza

Ani Sikorski, ani inni polscy politycy nie zdawali sobie sprawy, że Polska z jej paroma dywizjami musiała ustąpić przed innym, ważniejszym dla Stanów Zjednoczonych sojusznikiem. Był nim oczywiście Związek Radziecki. W końcu to Armia Czerwona utrzymywała na sobie główny ciężar wojny i wiązała na froncie wschodnim gros sił niemieckich.

Prezydent Franklin Delano Roosevelt chciał, by USA przyłączyło się do wojny przeciw Hitlerowi. Interesy Polski były jednak dla niego sprawą drugorzędną.fot.nieznany/domena publiczna

Prezydent Franklin Delano Roosevelt chciał, by USA przyłączyło się do wojny przeciw Hitlerowi. Interesy Polski były jednak dla niego sprawą drugorzędną.

Roosevelt widział w tym zresztą zapowiedź powojennego ładu. Uważał, że będą go układały dwa mocarstwa: USA i ZSRR. Mniejsze kraje, jak opisuje brytyjski historyk Jonathan Fenby, mogły zdaniem prezydenta tylko słuchać i zdawać się na mądre rozstrzygnięcia superpotęg. Zapewnienia o poparciu dla polskich granic i niepodległości były więc tylko mydleniem oczu. W rzeczywistości amerykański przywódca szedł na rękę Stalinowi, godząc się na oddanie naszego kraju pod jego strefę wpływów.

Ile rzeczywiście warte było poparcie Waszyngtonu dla Polski, okazało się podczas kolejnych konferencji Wielkiej Trójki. Jak pisze Jean Edward Smith w książce „FDR. Franklin Delano Roosevelt”, w Teheranie Roosevelt prywatnie spotkał się ze Stalinem w celu omówienia kwestii polskiej. Zgodził się wówczas na to, by przesunąć zachodnią granicę Polski aż do Odry.  Odmówił jedynie swojego publicznego poparcia. Nie chciał stracić głosów Amerykanów polskiego pochodzenia w nadchodzących wyborach, gdyby zdecydował się w nich kandydować.

Rząd przyjazny Moskwie

To nie jedyny przykład wspierania przez USA sowieckiego stanowiska. Jak podaje badaczka relacji polsko-amerykańskich z okresu II wojny światowej, doktor Ewa Cytowska-Siegrist, Roosevelt wielokrotnie blokował polskie starania o wyjaśnienie zbrodni katyńskiej. Nie dopuszczał też do informowania w USA o jej prawdziwych sprawcach.

W trakcie konferencji w Teheranie Roosevelt spotkał się prywatnie ze Stalinem między innymi po to, by omówić sprawy polskich granic.fot.12th Army Air Force Signal Corps/domena publiczna

W trakcie konferencji w Teheranie Roosevelt spotkał się prywatnie ze Stalinem między innymi po to, by omówić sprawy polskich granic.

Co więcej, FDR popierał żądanie Stalina, by w Polsce powstał „rząd przyjazny Moskwie”. Wspierał pomysł rekonstrukcji rządu londyńskiego przez wprowadzenie do niego polityków lewicowych. Przekonywał do tego premiera Stanisława Mikołajczyka, który odwiedził USA w czerwcu 1944 roku, poszukując politycznego wsparcia. Prezydent amerykański usilnie zachęcał polskiego polityka do porozumienia ze Stalinem. A po jego wyjeździe obszernie zrelacjonował przywódcy ZSRR przebieg rozmów.

Przy takim wsparciu amerykańskim dla planów ZSRR nie dziwi, że podczas spotkania Wielkiej Trójki w Jałcie w lutym 1945 roku Stalin bez trudu przeforsował swoje zamierzenia wobec Polski. Przyszło mu to tym łatwiej, że na tym etapie Armia Czerwona zajęła już cały kraj i instalowała w Warszawie proradziecki rząd.

Zachodni alianci wiedzieli, że nie mają w tej sprawie za wiele do powiedzenia. „Fundamentalna zmiana sytuacji wymagałaby znacznie lepszych kart przetargowych, niż Roosevelt i Churchill rzeczywiście posiadali” – skomentował sytuację Averell Harriman, ambasador USA w Moskwie.  Tak układ sił opisuje Jean Edward Smith w książce „FDR. Franklin Delano Roosevelt”:

Stalin chciał komunistycznej Polski ze względów bezpieczeństwa. „Była to sprawa życia lub śmierci”. Roosevelt potrzebował jakichś zapewnień, pozwalających mu zachować twarz wśród Amerykanów polskiego pochodzenia. W efekcie powstała deklaracja w sprawie wyzwolonej Europy. Zobowiązano się w niej do przeprowadzenia wolnych wyborów w oswobodzonych krajach oraz utworzenia rządów „szeroko reprezentujących wszystkie elementy demokratyczne”.

Nikt nie miał złudzeń, że to jedynie pozorne gwarancje dla Polski. Na ich iluzoryczność w rozmowie z Rooseveltem zwrócił uwagę William D. Leahy, jego szef sztabu:

Leahy skarżył się FDR, że ta formuła jest tak elastyczna, iż „Rosjanie mogą rozciągnąć ją z Jałty po sam Waszyngton, z technicznego punktu widzenia jej nie naruszając”. „Wiem, Bill – wiem o tym”, odparł Roosevelt. „Ale to najlepsze, co tym razem mogłem zrobić dla Polski”.

Truman zmienia front

Bardziej stanowczą postawę wobec Moskwy w kwestii polskiej prezentował początkowo następca Roosevelta, Harry Truman. Domagał się on na przykład szerokiego udziału polityków z Londynu w nowym polskim rządzie. Starał się uzyskać zwolnienie przynajmniej kilku osób podczas procesu szesnastu. Podkreślał też, że zależy mu na silnym, demokratycznym i niezależnym państwie polskim.

W trakcie konferencji poczdamskiej przywódca USA chciał dodatkowo osłabić powojenną Polskę. Wszystko po to, by nie dopuścić do powiększenia sowieckiej strefy wpływów w Europie.fot.nieznany/domena publiczna

W trakcie konferencji poczdamskiej przywódca USA chciał dodatkowo osłabić powojenną Polskę. Wszystko po to, by nie dopuścić do powiększenia sowieckiej strefy wpływów w Europie.

Także on w końcu uległ. Przeważyły interesy amerykańskie. Prezydent zabiegał o udział ZSRR w wojnie z Japonią. Ostatecznie 5 lipca 1945 roku uznał Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, cofając poparcie dla rządu londyńskiego.

Dopiero w trakcie konferencji w Poczdamie Truman zdał sobie wreszcie sprawę, że Polska znalazła się w sowieckiej strefie wpływów. Zaczął jednak nie tyle jej bronić, co… dodatkowo osłabiać. Kwestionował nowe zachodnie granice Polski, twierdząc, że zbyt okrojone Niemcy będą miały kłopoty ze spłaceniem powojennych reperacji. Gotów był zostawić Ziemie Odzyskane Niemcom. Wypierał się wręcz wcześniejszych ustaleń podjętych w Teheranie i Jałcie, w ramach których nasz kraj miał otrzymać na zachodzie i północy rekompensatę za Kresy.

Historia potoczyłaby się inaczej

Czy Amerykanie mogli zrobić więcej dla Polski podczas II wojny światowej? Odpowiedź na to pytanie brzmi: tak. Musieliby jednak wykazać się większą polityczną wyobraźnią i asertywnością w stosunkach z Moskwą.

Powojenne granice Polski znacząco się zmieniły. Czy gdyby Polska miała większe wsparcie USA, mogłaby zachować Kresy?fot.radek.s/CC BY-SA 3.0

Powojenne granice Polski znacząco się zmieniły. Czy gdyby Polska miała większe wsparcie USA, mogłaby zachować Kresy?

Bezkrytyczne i ślepe wspieranie Związku Radzieckiego, który był w mniemaniu Roosevelta jedynym prawdziwym partnerem dla USA, sprawiło, że Polska i jej interesy stały się nieważne. To prawda, że ZSRR utrzymywał na sobie przez lata główny ciężar wojny. Jednak, jak podkreśla wielu historyków, popieranie Stalina za wszelką cenę było politycznym błędem, który rychło zaczął się mścić na Stanach Zjednoczonych.

Wzbogacona dzięki ustępliwości Roosevelta i Trumana połową Europy Moskwa stała się bardzo groźnym przeciwnikiem podczas rozpoczynającej się właśnie zimnej wojny. Gdyby zaś Amerykanie w latach 1939-1945 zdecydowali się silniej wesprzeć Polskę, wojenna i powojenna historia naszego kraju wyglądałaby zupełnie inaczej…

Bibliografia

  1. Jean Edward Smith, FDR. Franklin Delano Roosevelt, Napoleon V 2017.
  2. Jonathan Fenby, Alianci. Stalin, Roosevelt, Churchill. Tajne rozgrywki zwycięzców drugiej wojny światowej, Znak 2007.
  3. Ewa Cytowska-Siegrist, Stany Zjednoczone i Polska 1939-1945, Neriton 2013.
  4. Maciej Hypś, Stany Zjednoczone a sprawa Polski w czasie II wojny światowej, Konflikty.pl 22.08.2008.
  5. Zbigniew L. Stańczyk, Herbert Hoover a Polska, „Przegląd Polski” 14.09.2007.

KOMENTARZE (96)

Skomentuj Bartosz W. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Bartosz W.

Jak można najprościej, łopatologicznie wręcz, wyjaśnić politykę amerykańską w czasie wojny? Mniej więcej tak: „Business is business”. A najlepsze jest w tym wszystkim to, że do dzisiaj absolutnie NIC się nie zmieniło (a jeśli już to prędzej na gorsze). To taki mały przytyk do zastanowienia się dla tych co to bezwarunkowo wierzą w „imperium dobra”.

    Nasz publicysta | Michał Korzec

    Panie Bartoszu, trudno się z Panem nie zgodzić. Każde państwo będzie działało tylko i wyłącznie we własnym interesie i trudno się temu dziwić. Doskonale obrazują to działania służb specjalnych gdzie często należy wybrać mniejsze zło i nie ma miejsca na sentymenty. Czasami żeby wygrać wojnę trzeba kogoś poświęcić.

      Bartosz W.

      Szkoda tylko, że tak mało ludzi (chodzi mi zwłaszcza o tych na wysokich stanowiskach państwowych) zdaje się zdawać sobie z tego sprawę. A może jest jeszcze gorzej i oni doskonale wiedzą „co i jak”, ale mają to, kolokwialnie mówiąc, gdzieś? Czasami zastanawiam się czy chce poznać odpowiedź na to pytanie…

      Jarek

      „Każde państwo będzie działało tylko i wyłącznie we własnym interesie i trudno się temu dziwić.”

      Niekoniecznie. Przykład: pod rządami PO polskie państwo działało w interesie Niemiec, przeciwko polskiej racji stanu.

        Bartosz W.

        W każdym kraju znajdzie się grupa odmieńców.

        Wojtek ze Skorzewa

        a mozesz mi okreslic dzis, co to jest polska racja stanu?dla mnie polska racja stanu dzis to nie” podskakiwac”,siedziec cicho i brac pieniadze unijne na rozwoj wszechstronny panstwa. dzieki niemcom weszlismy do uni .nie ma innej alternatywy dla nas w tym miejscu europy.musimyinnowacyjnie doszlusowac do szostki europejkiej a potem mozemy usiasc do stolu i zaczac gre .

        Czytacz

        Wojtku nie do końca. Mamy niż demograficzny. Z Polski wyjechało od 1990 roku 5 mln młodych ludzi. Wymieramy, a polityka to nie siedzenie cicho tylko wyciąganie ile się da. W polityce nie ma przyjaciół są tylko interesy.

        Tomasz

        Po wojnie wróciliśmy do naszych historycznych gtanic na zachodzie i północy, które utraciliśmy przez niefrasobliwość i zachłanność niektórych władców. Od roku 1945 Polska posiada najlepsze granice w całej naszej historii. Jesteśmy narodem etnicznie scalonym i nie mamy problemów z mniejszościami jak to było przed II WŚ i wcześniej.
        Co do Amerykanów to niestety od zawsze patrzyli i patrzą przez pryzmat biznesu, ile zarobią. Szybko zapomnieli iż między innymi dzięki Polakom, Kościuszce i Pułaskiemu są dzisiaj takim krajem.

        A. Nowak

        No błagam, tylko nie taka retoryka. Za chwilę napiszecie, że Tusk był niemieckim agentem. Nie doszukiwać się drugiego dna proszę. Zarówno kanclerz Angela na, jak i wcześniej Kohl wyraźnie prowadzili politykę koncyliacyjna wobec Polski.
        Kolejne pokolenia ludzi chcą żyć w pokoju, nie możemy ciągle wypominać przeszłości, bo nigdy nie zapanuje pokój na świecie
        Dajmy szansę kolejnym pokoleniom, niech tworzą swoją historię, razem stawiając czoła problemom, które ich czekają, jak chociażby te związane z klimatem.

    piotr

    ZSRR wywozilo nawet szyny z wyzwolonej Polski. Nie zapominaj o tym.

Jarema

Polakom cały czas wydaje się że polityka to taka scena do deklamacji romantycznych wierszy Mickiewicza i Słowackiego. A polityka to bardzo brutalny biznes. Nie ma polityki moralnej i niemoralnej, jest tylko polityka dobra albo szkodliwa dla narodu. Po raz enty cytuje W. Churchilla ,,Polacy mają wiele zalet ale nie mają zmysłu politycznego”. I żeby być jeszcze brutalniejszym to na miejscu Anglosasów traktowałbym Polaków tak jak oni nas faktycznie traktują czyli niezorganizowanego, egzaltowanego frajera narodów. Anglicy sprytnie podpuścili nas do sprowokowania Hitlera do najazdu na Polskę a Polacy w swojej śmieszności do dziś wierzą że cała II WŚ była wojną za wolność, równość itp… a Anglicy, póżniej też Amerykanie walczyli za uciśnioną Polskę. II WŚ to była walka rozmaitych większych i mniejszych gangsterów, podobnie jak póżniej w czasie zimnej wojny czy nawet obecnie większość państw a już szczególnie te wielkie prowadzą bardzo brutalną politykę (również ekonomiczną i historyczną) i jeśli ktoś sądzi że Amerykanie z sentymentu do Polski nie zmieniliby nas w pustynie w razie III WŚ albo że administracja D. Trumpa będzie nas wspierać ,,za friko” i nie opuści nas kiedy będzie jej to korzystne to nie jest nawet naiwny tylko głupi. Znam człowieka który był na misjach z żołnierzami USA i opowiadał jacy to ,,humanitarni” są Amerykanie, liczy się życie zołnierza jako obywatela USA a to że zginęło kilkunastu przypadkowych afgańskich cywilów nie ma większego znaczenia. Najlepszy to dowód na świętość ,,wuja Sama”. Jedni jedyni Polacy ośmieszają się już od lat tym że pomagają Ukrainie nawet nie za darmo bo oni odwdzięczają się nam embargiem, antypolską narracją historyczną itp… Anglosasi na naszym miejscu dawno podporządkowaliby sobie Ukrainę pod względem ekonomicznym i w dużej mierze politycznym. Cóż, nie znamy się na polityce to nie miejmy pretensji do tych którzy są w niej mistrzami.

    Bartosz W.

    Właściwie 100%, krótko i na temat. To bardzo smutne, ale to niestety prawda, jesteśmy narodem, w najlepszym wypadku, politycznych naiwniaków, a w najgorszym zwykłych imbecyli. Wystarczy kilka pustych, gładkich słówek i już merdamy z radości ogonkiem.

    Co do „imperium dobra” to sam widziałem filmy dokumentalne (kiedy jeszcze można było je gdzieś obejrzeć) gdzie uczciwsi żołnierze US Army przyznawali jakich okropieństw byli świadkami (chociażby w Iraku). Później byli w najlepszym razie gnojeni, a to byli po prostu młodzi chłopacy, w dużej mierze zapewne pełni ideałów, którzy przeżyli szok widząc jak w praktyce wygląda „walka o wolność i demokracje”. Jednak Wietnam jednej rzeczy Jankesów nauczył. Mianowicie jak skutecznie stosować cenzurę wojskową, coby przynajmniej większa część brudów nie wypływała na światło dzienne.

    A co do Ukraińców to mam paskudne przeczucie (obym się mylił i to całkowicie), że prędzej czy później zdradzą tak jak zdradzili podczas II wojny, a wtedy znikną uśmiechy, przymilanie się i zapewnienia o przyjaźni i braterstwie.Faktycznie powinniśmy stopniowo dążyć do uczynienia z tego grajdoła poletka użytkowego na tyle słabego żeby nie stanowiło zagrożenia, ale na tyle stabilnego coby nie dochodziło do jakiś wstrząsów. A co mamy? Szkoda gadać na to frajerstwo.

    Amerykanie natomiast „potrzebują” nas właściwie do jednego: mamy robić jak najskuteczniej nazłość „ruskim” coby zmiękli i zgodzili się przyjąć rolę „młodszego brata USA” w montowanym „pakcie antykominternowskim II” (czyli mówiąc po ludzku w pakcie anty-chińskim). Jeśli uda się to załatwić to niewykluczone, że oddadzą nas po raz kolejny w kochające ramiona Wielkiego Brata, który już się o nas zatroszczy, tak jak po wojnie (oczywiście nie dosłownie, ale znów będziemy rosyjskim popychadłem).

    Olo

    Miewa Pan koszmary senne ? ….cyt: Anglicy sprytnie podpuścili nas do sprowokowania Hitlera do najazdu na Polskę…… Może nie Jarema, może Hans albo Hermann ? Bo u nich tak obecnie w podręcznikach historii piszą i tak z resztą tłumaczyli najazd na Polskę Hitler i Goebbels….Niech Pan jeszcze dopisze, że prowokacja z radiostacją Gliwice to nie działania Niemieckie tylko Polskie…. Wpisuje się Pan w ogólny TREND narodu Niemieckiego, wypychania Hitlerowców gdzieś na Alaskę czy na Grenlandię…. takie małe wymierające plemię….

      Jan

      Z całym szacunkiem czega Pan Pani nie zrozumiał-a

      Jarema

      Drogi Panie- sprowokowaliśmy najazd Niemiec w tym sensie że Hitler najechałby albo nas albo Francję. Wszystko zależało od tego czy Polska zgodzi się na niemieckie roszczenia i zobowiąże że zaatakuje Niemiec gdy te będą zajęte wojną z Francją. Tu nie chodzi o to że my jesteśmy odpowiedzialni za wojnę która by i tak wybuchła, tylko o to że niepotrzebnie to my ściągnęliśmy inwazje na siebie. A mogliśmy za minimalną cenę tego uniknąć. Proszę się więc nie żołądkować.

        Jan

        Podzielam pana wersje w 100%. Dodałbym jeszcze, że zapomina się o przygotowaniach USA do wojny z Kanada (Imperium Brytyjskim), do której miało dojść w 1935, a wstrzymano działania ze względu na rozwijajaca się sytuacje w Europie.bo to nie ważne kto pierwszy strzela ważne by strzelali.
        PS.
        zobowiąże że nie zaatakuje Niemiec

        Anka

        Panie Jarema bardzo proszę mi wytłumaczyć dlaczego Niemcy musiały kogoś zaatakować nas albo Francję ? Czytaczka

        Jerzy Szubert

        Do Anka – musiały zaatakować kogokolwiek, bo jak się podnosi ciśnienie w kotle – wydaje większość kasy na zbrojenia i tworzenie armii – to gdzieś tą parę spuścić trzeba. Inaczej rozsadzi kocioł od wewnątrz – a Hitler władzy stracić nie chciał.

    Wojtek ze Skorzewa

    ma pan racje.nasza glupota nie pozwala wyciagac wnioskow z naszej historii.

Anonim

…prawda…ale…nie ma zludzen. Dbaj o sąsiada jakiego masz (rasija) albo jskiego znasz (germania) a tak masz jak […] zagrasz ( doswiadczenie ). ??? Zadne bo nic nasz naród sie nie nauczyl… Mocniejszemu sie przytakuje a slabszego atakuje… Wniosek taki ze Czechy wychodzą calkiem ok… a my Polacy myslimy ze wielcy jestesmy siła a naprawde slabi rozumem. Gdy Szpieg z zawodu i car z urzedu mowi ze moze bomba byla ale skad samolot lecial zwraca uwage to madry pomysli… cos chce i sie dogada…a matol- wymyslił…pewnie ma cos do ukrycia… Dzis ja jade do Wladka i wiem co sie swieci jutro… A nie jestem ministrem i gadam tylko na ulicy…a gawarit pa ruski jak kazdy ponizej 80tego rocznika. RASYJA PADNIE BEZ Polski chodz dzis tego nie liczą i nawet o tym nie myslą… ani mocni w gembie (My) ani w sile ( Oni)…. a gdy z germanem sie nie mozesz dogadac i o swoje wyprosic (roszczenia) to do silniejszego sie zwracasz brata (Lechia- trzech braci miala) i bogatszego brata pod dach przyjela ( juda) ktora za kolejną potęgą stoi (stanami wiecznie zadluzonymi) . Wtedy car brat wdziecznosc za nie potrzebne zamrazanie i ubogacenie w zasoby innego mocarstwa wdziecznosc okazuje i Wojny niepotrzebnej ( nowej zimnej ani nawet tej kilku tysieczno stopniowej z grzybami i innymi kosmitami w tle niema…) a zadluzone z zimna popierają na ( jude) poparcie wymuszają…. wiec gram jakimi kartami los mi daje… a mosz […] jak grosz… Pomysl a bedzie ci dane wygrac zlbo przegrac….

Komentarz został poddany edycji, ze względu na występowanie wulgaryzmów.

Nasz publicysta | Anna Dziadzio

Panie Bartoszu i Panie Jaremo, komentarze dosłownie w punkt. Ale proszę zwrócić uwagę na kilka kwestii: po pierwsze wspomniane przez Pana Bartosza obecne relacje amerykańsko-rosyjskie. Czy są Panowie pewni, że grają oni obecnie przeciwko sobie? Po drugie, sprawa Ukraińców nie jest chyba jednak aż tak prosta. Ich obecna sytuacja polityczna i społeczna jest tragiczna… Miejmy nadzieję, że nas to nie spotka. I po trzecie – zgadzam się z Panem, Panie Jaremo, że polityka jest brutalna. Ale jeśli jako społeczeństwo zgodzimy się na nie mieszanie moralności, a raczej lepiej byłoby powiedzieć – etyki – w tę dziedzinę, nie wiem gdzie nas to zaprowadzi… Etyka i moralność to dwie różne rzeczy. I na brak etyki w polityce trudno mi się zgodzić. Pozdrawiam Panów serdecznie.

    Bartosz W.

    Co do relacji amerykańsko-rosyjskich to właśnie nie jestem taki pewien czy rzeczywiście „grają” przeciwko sobie. To co się obecnie dzieje może być równie dobrze z góry zaplanowanym cyrkiem, a rozmowy cały czas toczą się potajemnie, albo chociaż nieoficjalnie (tego pierwszego jestem niemal pewien). Jak dla mnie podstawową barierą do pokonania w takich negocjacjach jest status Rosji w takim partnerstwie. Amerykanie nie chcą bowiem mieć wspólników (i nigdy ich nie chcieli), ale sługusów, różniących się co prawda statusem w hierarchicznej strukturze jankeskich wasali (są ważniejsi i mniej ważni), ale wciąż sługusów. Rosjanie natomiast mają własne ambicje i zwyczajnie na taki układ nie pójdą. No chyba, że do tajnego porozumienia już doszło, a teraz jeszcze będzie mydlenie oczu przez kilka lat.

    Najlepszym dowodem na to, że USA nie zależy tak mocno na upodleniu Rosji, jeśli idzie o nasze krajowe podwórko, jest los podkomisji smoleńskiej Macierewicza. Nie oszukujmy się, Antoni liczył najbardziej na zdjęcia satelitarne od Amerykanów, którzy na pewno takowe posiadają. I faktycznie one mogłyby wyjaśnić całą sprawę, Co zrobili jednak Jankesi? Ano kulturalnie wypieli się na swojego wiernego stronnika. W konsekwencji los komisji Macierewicza był przesądzony, byłą skazana na ostateczną klęskę bo oczywiste było, że nic nie udowodnią po tylu latach.

    Pytanie dlaczego tak postąpili? Czy dlatego, że dobrze wiedzą co się stało i żadnego zamachu nie było, a co za tym idzie nie chcą brać udziału w chucpie? A może coś było faktycznie na rzeczy, ale nie chcą zaszkodzić Rosji poprzez ujawnienie czegoś obciążającego? Ta druga opcja jest oczywiście dużo bardziej niepokojąca, wręcz groźna.

      Nasz publicysta | Anna Dziadzio

      Panie Bartoszu, a więc tu się spotykamy. Jak pisałam, ja również mam wrażenie, że to cyrk, a nie granie przeciw sobie. Przywołał Pan jednak kwestię katastrofy smoleńskiej, która jest wciąż ogromnie kontrowersyjna, ale jak widać nie stoi Pan na żadnym stanowisku, tylko zastanawia się nad tymi kwestiami w innym kontekście. Niestety pozostaje nam czekać, aby dowiedzieć się jak jest naprawdę z amerykańsko-rosyjskimi stosunkami. W samych Stanach szykuje się bowiem burza. Oprah Winfrey na prezydenta USA? Zobaczymy co czas przyniesie. Pozdrawiam serdecznie.

        Anonim

        W Stanach to się nakręca spirala idiotyzmu dużo większa niż u nas przez te wszystkie lata, te ostatnie spekulacje i to, że ktokolwiek odnosi się do nich poważnie świadczą o tym najlepiej.

        A co do Smoleńska to zwyczajnie nie mogę zająć jednoznacznego stanowiska, ponieważ… nie wiem co tam się stało. Cała sprawa została strasznie spaprana i zaciemniona. Może to tylko efekt olewającego (delikatnie mówiąc) stosunku Rosjan i rządu Tuska do całej tej kwestii? A może faktycznie chcieli coś ukryć? Zwyczajnie nie wiem. Wiem jednak, że pod względem moralnym poprzednia ekipa się skompromitowała. Sama kwestia ekshumacji, przecież to co ze strony Rosjan żyrowała Kopacz to było zwyczajne obrzydlistwo i brak jakiegokolwiek poszanowania dla ofiar.

        A PiS sam się zaorał bo jak już pisałem nie ma żadnych dowodów na swoją główną tezę (zamach rosyjski dokonany na rozkaz Putina). Teraz są w kropce co zrobić.

popone

Polityka nieustępliwości wobec Niemiec była po prostu błędem. Trzeba było się układać z Niemcami i bić z bolszewikami. Niemcy pomogliby nam odeprzeć czerwoną zarazę, która jest gorsza od faszyzmu.

    Bartosz W.

    No nie do końca. Hitler i tak nie wygrałby wojny, a my ponieślibyśmy karę na bycie jego sojusznikiem (zrobiliby z nami coś dużo gorszego niż w realu, może nową republikę sowiecką?). Ponadto mylisz się pisząc, że czerwoni byli gorsi od nazizmu (NAZIZMU, nie żadnego „faszyzmu”, niby nienawidzisz komuchów, ale stosujesz ich nowomowę). Jeśli już to właśnie naziole byli gorsi (co w żadnym wypadku nie wybiela tych zbrodniarzy i degeneratów). Dlaczego? Otóż co by nie mówić czerwoni, mimo wszystkich swoich zbrodni, nie panowali biologicznej zagłady naszego narodu. Chcieli z nas zrobić motłoch, i częściowo im się udało, ale w pełnym wymiarze nie mieli szans na powodzenie. Natomiast Niemcy chcieli nas zniszczyć biologicznie, część wymordować, część zgermanizować, część wysiedlić na Syberię by tam pomarli z głodu, a najmniejszą część zachować jako niewolników. Tak więc porównanie wypada na niekorzyść Niemców. I nie ma tu co się powoływać na brednie różnych Zychowiczów i innych niedouków-karierowiczów.

      Marcin Pusty

      W 100 % racja.

ab_be

Z tego wynika jasno, umiesz liczyc, licz na siebie. Polska potrzebuje silnej i wielkiej armi i nie ma takich kosztow, ktore byly by za duze, zeby zapewnic naszemu krajowi pokoj i bezpieczenstwo.

Dex

Realia militarne mają o wiele większe znaczenie aniżeli dyplomatyczne uzgodnienia. Polska znalazła się w radzieckiej strefie wpływów nie ze względu na Brutusów wbijających jej noże między łopatki lecz dlatego, że zajęły ją wojska radzieckie. Jałta więc nie była wiarołomnością w stosunku do nas ale zwykłym stwierdzeniem faktu. Roosevelt nikogo nie zdradził. Postąpił zgodnie z logiką wojennej strategii.

Czy powojenny ład mógł wyglądać inaczej? Tak. Wystarczyło wykorzystać okazję kiedy Związek Radziecki był bliski katastrofie czyli rok 1941 lub 42. Nie zrobiono tego ponieważ Amerykanie mieli ważniejsze priorytety do zrealizowania: wygranie wojny z Niemcami przy najmniejszych stratach własnych, jedność koalicji, udział ZSRR w rozprawie z Japonią. Polska też ten dogodny moment przespała bo miała również ważniejsze priorytety – strzelanie fochów. USA przystąpiło do konfliktu nie po to by niańczyć Polaków.

Czy Stany Zjednoczone „popełniły polityczny błąd” popierając Stalina jak chciałby to autor i wielu historyków? Oczywiście nie. Lepsza zimna wojna niż gorąca.

    Bartosz W.

    Popełnili błąd pozwalając Stalinowi robić co mu się podobało tuż przed końcem wojny i krótko po niej. Zwłaszcza, że mieli już bombę „A”, natomiast Sowieci dopiero od 1947 r. Mogli przynajmniej spróbować jakiegoś blefu. A Roosevelt nie był chyba w pełni normalny, zachwycał się bowiem autentycznie towarzyszem Stalinem i uważał go, zupełnie jak w piosence Kaczmarskiego, za „człowieka na miarę wieku”, męża stanu i wodza narodu (a kim tak naprawdę był Stalin to chyba nie trzeba wyjaśniać?).

    Co do sytuacji militarnej to zgoda, po Teheranie (koniec 1943 r.) było właściwie po ptakach, ponieważ to wtedy Stalin zdołał przekonać Roosevelta do przeprowadzenia inwazji we Francji (czemu oponował Churchill) i pozostawienia Europy środkowej i południowej do dyspozycji sowieciarzy. Spotkałem się nawet z opinią, że Roosevelt szczerze wierzył, że tym wszystkim różnym Polakom, Czechom, Jugolom, Rumunom itd. potrzeba niczym zbawienia twardej sowieckiej ręki, która zaprowadzi wreszcie porządek w tych ich grajdołach. Nie wiem na ile to prawda, ale nie zdziwiłbym się gdyby w 100% tym bardziej, że na prezydenta w dziedzinie polityki zagranicznej (nie był to jego konik) duży wpływ wywierała jego durna żona Eleonora (proszę szanownych państwa nie bić, taka jest prawda, że Rooseveltowa była „lewacką”, jak to się dziś popularnie mówi, kretynką).

    Autor

    Stany Zjednoczone popełniły błąd ślepo popierając Stalina. Gdyby tego nie robiły, zimna wojna i tak doszłaby do skutku, tyle że nie trwałaby tak długo, a ZSRR nie byłby tak silny.

      Nasz publicysta | Michał Korzec

      Z drugiej strony ciekawe jak wtedy granice państw europejskich wyglądałyby i jaką rolę odegrałaby wolna Polska. Dla naszego kraju słabe ZSRR oznaczało szansę na znalezienie się w graniach wpływów USA lub to w Polsce stanąłby mur oddzielający dwa światy, tak jak to miało miejsce w Berlinie. Daleko wybiegłem z tą fantazją. Scenariuszy jest wiele jednak po 1945 roku sprawdził się jeden z najgorszych.

        Anonim

        Trudno się nie zgodzić, że zrealizował się jeden z najgorszych (dla nas) scenariuszy. Który to już raz z kolei?

      Jan

      USA popierało Stalina po to by osłabić Wielka Brytanie, z którą o mało nie byłaby w stanie wojny (War Plan Red)

Jarema

Moi Drodzy, po kolei. Bartosz W.- z Niemcami należało wejść w strategiczny sojusz w pierwszej fazie wojny żeby ją w spokoju przetrwać a nie w 1szym miesiącu dać się rozgromić. Wojna z ZSRR byłaby szybką kampanią ze względu na to że ACz była dziadowska. Potem powinniśmy szukać możliwości dogadania się z ZSRR. Zresztą nieprawdą jest że nawet w razie przegranej J. Stalin potraktowałby nas gorzej niż to było w rzeczywistości. Bułgaria, Rumunia, Węgry wsparły Niemcy w agresji na ZSRR i czy te narody zostały wcielone jako kolejne republiki? zostały ukarane za współprace z Adolfem? nie, ich los był ani lepszy ani gorszy od Polski, niestety…
ab_be- tak trzeba liczyć na siebie i wzmacniać swoje siły ale przede wszystkim ekonomię dlatego tak bardzo namawiam do pracy u podstaw a la Kazimierz Wielki czy Wielkopolanie pod zaborem niemieckim. Na WP należy zwiększyć wydatki, ale! najpierw MON musi je zracjonalizować. Jestem zdania że wojsko to muszą być zabijacy zaprawieni w misjach którzy w razie wojny pójdą zabijać w imieniu RP a nie kasta wysportowanych lalusiów i panienek w mundurach. Byle biurokrata w mundurze który nigdy na wojnę nie pójdzie ma prawo do niemałej emerytury w wieku 40- 42 lat. Na takie wojsko nie przeznaczyłbym nawet za przeproszeniem skrzynki z pustymi butelkami po piwie. Wojsko też się musi starać a nie tylko lansować.
W kwestii Rosji macie racje. Pamiętajmy tylko że Rosja nie jest już żadną stricte potęgą tylko państwem gdzie przyrost naturalny dodatni jest tylko dlatego że Muzułmanki rodzą dzieci a 1/3 mężczyzn umiera przed 55 rokiem życia z powodu alkoholu. Rosja azjatycka jest obecnie kolonizowana przez Chińczyków, zajęcie Syberii przez państwo środka to tylko kwestia czasu. Sojusz USA z Rosją jest więc logiczny nawet jeśli Rosjanie będą w nim uzależnieni od Amerykanów. Dlatego śmiem twierdzić że tak naprawdę ten kraj nie jest już dla nas tak niebezpieczny jak Niemcy i Ukraina na pasku Niemiec. Śledztwo w sprawie Smoleńska należy po prostu odpuścić i zająć się innymi sprawami bo raz że jest już za póżno, dwa to możemy sobie zaszkodzić, trzy to ta sprawa i tak jeszcze wypłynie kiedy możnym tego świata będzie to na rękę.
I Pani Aniu- niestety ale nikt mnie, Pani ani nikogo z tu piszących nie będzie pytał o to czy godzimy się na brak etyki w polityce czy nie. Nie uzdrowimy świata, możemy tylko dostosować się do zasad tej brutalnej gry jaką jest polityka po to żeby nasz naród mógł się (nawet za cenę innych) urządzić, innymi słowy to polityka jest taką sawanną i my możemy być albo lwem albo antylopą która umie przed lwem uciec na co potrzebny jest jej spryt albo antylopą która padła ofiarą lwa. To nie brzmi zachęcająco ale tak jest.

    Bartosz W.

    No nie jestem na 100% pewny tego czy nie oberwałoby się nam gorzej. Węgrzy, Rumuni to jedno, ale my jakoś „zawsze” mieliśmy takie parszywe szczęście, że w sytuacjach „wahadłowych” losowaliśmy najgorsze możliwe rezultaty i obrywaliśmy.

    Tak czy siak zgadzam się z diagnozą, że w 39 należało iść na ustępstwa wobec Adolfa, żeby nie zmieniał swoich pierwotnych planów, nie dogadywał się z wujaszkiem Joe i ruszał na Francję, a nie na nas. Wiele „ale” można mieć do Piłsudskiego, jednak w jednym na pewno miał rację. Stale powtarzał, że Polska nie może wchodzić do wojny jako pierwsza, a co się stało dzięki Beckowi? Jestem jednak negatywnie nastawiony co do perspektywy wspólnej walki z Niemcami przeciwko ZSRR. To tylko dyletanci z parciem na szkło jak wspomniany już przeze mnie Zychowicz bredzą jak to byśmy podbili Sajuza. Niemcy by ugrzęźli, tak jak w realu, i zostali ostatecznie pokonani. Chociaż gdybyśmy zachowali wtedy ograniczoną niezależność (bo nie oszukujmy się, musielibyśmy zgodzić się na bycie de facto wasalem Rzeszy, tak jak inne państwa sprzymierzone) to może faktycznie moglibyśmy jakoś to rozsądnie to rozegrać. Niestety do tego potrzebni byli politycy z prawdziwego zdarzenia, a tych było jak na lekarstwo.

    Co do Twojej opinii o Rosji to pełna zgoda, ale problem w tym, że ja to ja, zaś nasi włodarze to zupełnie coś innego. Jeszcze niedawno mieliśmy do czynienia niemalże z retoryką wojenną, tak jakbyśmy mogli coś zrobić znienawidzonym „ruskim”. Smoleńsk to przegrana sprawa, choć dobrze, że wyjaśniono przynajmniej skandal ekshumacyjny. Kopacz powinna być całkowicie skończona tak moralnie jak i wizerunkowo po tym co ujawniono i odejść z polityki raz na zawsze. Ale w kwestii głównego celu (udowodnienia zamachu dokonanego przez Rosjan) to klapa zupełna. Nie mają żadnych dowodów. I co niby zrobią w tej sytuacji? Oskarżą osobiście Putina bez niepodważalnych dowodów? To nawet Amerykanie (podejrzewam, że nawet jako pierwsi) ich potępią jako bandę totalnych psycholi. Nie „udowodnią”, że to Rosjanie? To też źle bo ośmieszą się po tak długim biciu piany. Zakiwali się i samozaorali na własne życzenie. Tak to jest jak się wierzy w Wuja Sama prawie tak jak w Pana Boga.

    A Ukraina sprzymierzona z Niemcami przeciwko nam to oczywisty scenariusz i niemal jeden z moich koszmarów. Zwłaszcza, że mają u nas w kraju, już na chwilę obecną, liczącą jakieś 2 mln ludzi 5-tą kolumnę.

    Anonim

    Wejsc w sojusz z Niemcami ,za jaka cene. Na poczatek autostrada do Prus [ Polski pomysl] ,o Gdansku nie wspominam bo wtedy do Polski nie nalezal ,wiec Polska nie mogla go oddac. Niema 01.09.1939 i co dalej.Hitler uderza na Francje ,Belgia ,Holandia ,Dania ,Norwegia to taka premia.Zwycieski Hitler rzada oddania Pomorza ,Wielkopolski i Slaska ,co wtedy jestesmy jego satelita ,a Niemcy sa jeszcze silniejsze niz w 1939. Mozliwosci sa 2 ,albo poslusznie oddajemy albo 01.09.1940. Rosja tez mogla zarzadac np. Wolynia i Polesia. Oddali Rumuni sojusznik Hitlera Besarabie Rosji ,oddali by i Polacy Wolyn i Polesie. I w ten sposob Polska staje sie krajem wielkosci Ksiestwa Warszawskiego.Atak na Rosje oczywiscie Polacy na pierwszej linii jako mieso armatnie ,chyba ze ktos madry wyslalby Ochotnikow , Ukraincow i Zydow. Bulgaria nie graniczyla z Rosja wiec nic nie stracila ,Rumunia Besarabie i rejon Czerniowcow. ,Wegrzy Rus Zakarpacka. wiec to bajka ze nic nie stracili.Polska jako sojusznik Hitlera stracila by wschod ,a na zachodzie zyskala by niewiele albo i nic. Anglia proponowala Slask do Nysy Klodzkiej i Slupsk ,Gdansk ,moze Mazury. Rosja mogla zrealizowac plan Sazanowa ,Polska do Odry ,bez Mazur ,Bialegostoku i Lubelskiego. Takie byly by efekty sojuszu z Hitlerem.

Jarema

Bartosz W- mój błąd, ,,Powinniśmy szukać możliwości dogadania się z USA i Wielką Brytanią” a nie z ZSRR.

Jarema

Tak jeszcze przeglądam i widzę że komuś tu ,,Red Bull” dodał skrzydeł- drogi Anonimie- zgadzam się w 100%:)

Anonim

:-) czasem trudno zasnac… Ale milo sie czytalo dyskusje. Pozdrawiam.

Kuman

Prawda świetnie się czytało a teraz tyle myśli w głowie zwykłego zjadacza chleba dziękuję za te komentarze

Anonim

Najgorsze jest to że Roosevelt ma do dzisiajw całej Polsce ulice swojego imienia.

    Bartosz W.

    Jak mówił prof. Wieczorkiewicz to prawie tak samo jak gdyby były ulice imienia Józefa Stalina.

      ola22

      zbrodniarz wojenny Winston Churchill ma pomnik w Londynie…

        Nasz publicysta | Anna Dziadzio

        Pani Olu, dość mocne stwierdzenie. Dla swojego kraju zrobił naprawdę wiele. A to, że przedkładał swoich rodaków nad Polaków, no cóż… myśli Pani, że przywódcy Polski powinni przedkładać interes innych narodów nad nasz? Pozdrawiamy.

        ola22

        panie Bartku, mówi Panu coś hasło Thunderclap?

Jarema

Bartosz W.- Papcio Stalin kierował się zawsze logiką i on nie dał Polakom ziem na zachodzie i północy w nagrodę za walkę z Teutonami tylko tak sobie wykalkulował. Gdyby Polacy walczyli po stronie Niemiec to może by Szczecina nie dostali, w najgorszym wypadku. Stalin był akurat chłodnym politykiem i wszystko co robił wynikało z jego bezwzględnej logiki.
A co do Ukrainy- Ukraina będzie kimś kto nam włoży nóż w plecy. Musimy o tym mówić że Rosja jest za słaba i przepita żeby nam zaszkodzić. Dla nas grożne będą Niemcy i Ukraina oraz roszczenia Izraela. Ja wiem że to jeszcze nie dochodzi do Polaków ale ja jestem że tak powiem uczniem takich ludzi jak St. Mackiewicz którego chciano przed wojną wsadzić do zakładu dla psychicznych bo ostrzegał przed konfrontacją z Niemcami i atakiem Sowietów. Uwielbiam romantyzm a szczególnie ukraińską szkołę poetów- B. Zalewskiego i S. Goszczyńskiego (Konrad Rylejew i A. Puszkin- szacun, czytałem w oryginale) znam dobrze ale romantyzm w polityce nie ma pokrycia. Sentymenty w polityce muszą być obce, porzucone bo jeśli Polacy będą wiecznie żyć romantyzmem to znów matki Polki będą opłakiwać swoich synów. I mówię to jako romantyk.

    Anonim

    Nigdy nie odmawiałem Stalinowi konsekwencji i logiki w jego poczynaniach. Jednak nie ulega wątpliwości, że to nie był żaden mąż stanu i wódz narodu, a zwykły zbrodniarz, który zaczynał jako kaukaski bandyta dokonujący zbrojnych napadów, i tym bandytą pozostał mentalnie do końca życia (sam nie ukrywał faktu, że jak był na zesłaniu na Syberii to z własnej woli bratał się z najgorszym elementem, innymi bandytami, mordercami itd.).

    Co do Ukrainy to pełna zgoda. Działania kolejnych polskich rządów są lekko mówiąc irracjonalne, hodują bowiem (tuż za naszą granicą) nie dość, że żmiję, to co gorsza potencjalnego konkurenta w regionie, który mając wsparcie z Berlina będzie stanowił wielkie zagrożenie. Dolicz do tego ukraińską 5-tą kolumnę tutaj w Polsce (będę konsekwentnie ich tak nazywał bo tym dla mnie są). Trudno co prawda w to uwierzyć, patrząc na skalę „dziadostwa” na Ukrainie, ale oni naprawdę mają ambicje mocarstwowe i to właśnie MY (nie licząc Rosjan) jesteśmy przez nich uważani za głównego wroga. Te wszystkie sondaże jak to nas niby kochają nadają się tylko do WC jako substytut papieru toaletowego.

    Co do tego, że większość rodaków nie dostrzega zagrożeń, nawet kiedy te same pchają się pod oczy (chociażby osoba „pana” John’ego Danielsa), to niestety też prawda. Jest to wręcz przerażające jak większość ludzi nie potrafi myśleć nawet na podstawowym poziomie, tylko powtarza jak małpy lub papugi to co usłyszy w telewizji.

      Bartosz W.

      Jakby co to ja, tylko zapomniałem się podpisać.

      Jarema

      Z Ukraińcami to myślę że nic dodać, nic ująć. Nadzieja w tym że tam jest za duża korupcja, za duże dziadostwo i przez długi czas nie będą zagrożeniem. O ile Niemcy tam nie zaczną budować swojej koloni.
      J. Stalin był moim zdaniem wybitnym mężem stanu. To że był wcześniej bandytą nie znaczy że nie był wielką postacią. W. Churchill mimo że był alkoholikiem również był mężem stanu. A po prawdzie to Stalin nie pochodzący z rodu arystokratycznego jak Churchill doszedł do wysokiego stanowiska. Wiadomo że J. Stalin to ludobójca ale wielkości mu nie odmawiajmy.

        Bartosz W.

        Trochę inaczej rozumiemy definicję męża stanu. Dla mnie ludobójcze „wyczyny” Stalina (wymierzone we własnych „poddanych”) dyskwalifikują go jako takiego. Zresztą żaden bolszewik nie mógł być wybitnym przywódcą w dłuższej perspektywie, gdyż tez chory system zawsze cechował się auto-destrukcyjnością. Weźmy Stalina. Prawda osiągnął sukces w czasie wojny, ale z jaką sytuacją musiał zmierzyć się Chruszczow (kolejny zbrodniarz), kiedy przejął po nim schedę? I nie była ona wywołana tylko przez zniszczenia wojenne. Kolektywizacja i czystki „Koby” również miały w tym prominentną rolę. Zresztą Stalin przed śmiercią szykował koleją falę wielkiego terroru.

        Nasz publicysta | Michał Korzec

        Panie Jaremo muszę się zgodzić z Panem Bartoszem W. Określenie Stalina mężem stanu również według mnie nie jest na miejscu. Chociaż traktując definicję literalnie wszystko się zgadza.
        Czy był człowiekiem niezwykłym? Z całą pewnością. W Wielkiej Brytanii jeśli ktoś odsunąłby Churchilla od władzy to np. na skutek skandalu politycznego, a może obyczajowego. Źle rozgrywając gry polityczne z przeciwnikami chętnymi na to samo stanowisko, co jedynie można było odejść w niesławie i stracić cześć majątku.
        A w ZSRR to już inna bajka. Tam każdy błąd, opowiedzenie się po niewłaściwej stronie, nawet wyrażenie swojego zdania w nieodpowiednim towarzystwie skutkować mogło zesłaniem delikwenta oraz jego rodziny na Kołymę. Drugie rozwiązanie to kulka z nagana.
        Stalin zostając przywódczą ZSRR pokazał, że najlepiej rozgrywa tę śmiertelna grę. Grał o dużo większą stawkę.

Nasz publicysta | Anna Dziadzio

Drodzy Czytelniczy, aż miło czyta się takie dyskusje. Bardzo za nią dziękujemy – wzbogaciła ona i tekst i nasz portal. Pozdrawiamy serdecznie i oby więcej tak ciekawych dyskusji na naszej stronie!

Marta- dawna historyczka

zawsze byliśmy i zawsze będziemy traktowani jak ubodzy znajomi niby sięe ktoś z życzliwością uśmiechnie, ale w żadnym wypadku nie będzie nas zapraszal na oficjalne spotkanie , a tym bardziej brał pod uwagę naszej opinii bądź naszego interesu, to tyczy się zarówno relacji z USA, Rosją jak i większością innych państw, nie wiem skąd w polskim narodzie tyle przekonania o jego wielkosci, od wielu wieków nie znaczymy nic na arenie międzynarodowej, W polityce światowej to mamy podejrzewam znaczenie równe najmniejszym krajom afrykańskim choć nie – tam przecież było zainteresowanie amerykanów i ruskow jak im kałachy i inne sprzedawali na czarny rynek, więc jesteśmy za nimi daleko, wracając do Polski, zawsze te określenie mi się przypomina męczennik narodów, my się stale poświęcamy, tylko po co

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Pani Marto, zgadzam się z pierwszą częścią Pani wypowiedzi – taka jest niestety prawda. Na arenie międzynarodowej nie znaczymy praktycznie nic. Ale fajnie się z nas pośmiać, albo nami ewentualnie pożonglować. Nie zgadzam się jednak, że jesteśmy męczennikami narodów i stale się poświęcamy. My po prostu nie umiemy prowadzić skutecznej polityki i po prostu się „dajemy”. Dobrowolnie już dawno przestaliśmy się poświęcać, tu w grę wchodzi chyba raczej nieudolność… Pozdrawiamy.

      Bartosz W.

      Pani Anno, dokładnie, sami robimy sobie krzywdę (a raczej nasi wybrańcy, bo my bezpośrednio to mamy guzik do powiedzenia), poprzez skrajną wręcz nieudolność, wynikającą w sporej mierze chyba z nadmiernego sentymentalizmu. Tam gdzie inni rachują na zimno bilans potencjalnych zysków i strat, u nas są jakieś rojenia o „braterstwach”, „przyjaźniach” itd. Skąd się to bierze? Różni ludzie podają różne przyczyny i nie jestem w stanie określić, która opcja (lub opcję) jest właściwa. Tak się nie uprawia polityki ani zagranicznej ani żadnej innej. Też nie dowierzam w świadomy mesjanizm u włodarzy, choć przyznaję, że nasi „politycy” lubią uderzać propagandowo w takie tony. Spójrzmy choćby na kryzys ukraiński. Ile było bełkotu o jakiś wzniosłych ideach, „buforach” itd? Może chodzi tylko o szeroko zakorzenione w mentalności „elit” wazeliniarstwo względem obcych? To by się nawet zgadzało, gdyż genezy owych upodobań możemy dopatrywać się już ok. 200 lat temu (jak nie lepiej). Albo jakieś niezaleczone kompleksy z okresu „komuny”, które karzą wielu Polakom uważać się za tych gorszych (całkiem niesłusznie) w stosunku do obcokrajowców? A może i jedno i drugie (tak u polityków, jak i w społeczeństwie?).

        Nasz publicysta | Anna Dziadzio

        Panie Bartoszu, bardzo dziękuję za komentarz do mojego wpisu. Całkowicie się zgadzamy – mesjanizm to tylko obecnie element propagandy, a rojenia o braterstwie są już naprawdę śmieszne. Nie wierzę, że można po tylu doświadczeniach historycznych wierzyć, że Polska może być dla kogoś równorzędnym partnerem, zwłaszcza dla USA czy Rosji. Jesteśmy pionkiem, i paradoksalnie tę pozycję moglibyśmy bardzo sprytnie i dobrze wykorzystać. Ale cóż, skoro mamy takich polityków a nie innych… I te kompleksy, o których Pan wspomniał, to wydaje mi się bardzo trafione domniemanie! Pozdrawiam serdecznie.

Jarema

do Anka- wydaje mi się że na pytanie dlaczego Niemcy musieli kogoś zaatakować: nas albo Francję odpowiedż jest aż nazbyt oczywista. Niemcy czuli się upokorzeni i pokrzywdzeni klęską i stratami z I wś i dlatego zamierzali się zrewanżować za tamtą porażkę. Ponadto gospodarka niemiecka potrzebowała wojny do rozwoju, w przeciwnym razie Niemcom groził kryzys ekonomiczny. Hitler miał marzenie swojego życia- atak i podbój ZSRR, zdobycie tam lebensraumu dla narodu niemieckiego. W tym celu nie powinno dziwić że musiał sobie oczyścić przedpole że nie mieć nikogo za plecami. Najbardziej korzystne dla niego było: atak na Francję podczas którego tyły chroniłaby mu sojusznicza Polska. Potem razem z Polakami chciał iść na ZSRR.
Kiedy się okazało że Polacy na ten sojusz nie przystaną Niemcom nie pozostało nic innego jak sojusz ze Stalinem który że tak powiem dzięki Polakom uciekł spod stryczka a nawet zaczął realnie wpływać na losy wojny. Kwestia ewentualnego sojuszu polsko- niemieckiego to temat wielu sporów polityczno- historycznych.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Panie Jaremo, bardzo dziękuję za komentarz i pozwolę sobie zachęcić naszych Czytelników do lektury innego naszego artykułu, skoro poruszył Pan kwestię sojuszu polsko-niemieckiego z okresu II wojny światowej: https://ciekawostkihistoryczne.pl/2014/04/02/bogu-dzieki-za-nazistow-czy-sojusz-polsko-nazistowski-byl-mozliwy/. Pozdrawiam serdecznie.

      Jarema

      Pani Aniu, znam ten artykuł i nawet umieściłem tam komentarz który nawet Pani skomentowała:) Ogólnie to myślę że ten temat zawsze będzie wielkim pytaniem o moralność i etykę- na ile można ją przekroczyć żeby obronić własną skórę kosztem innych bo to że wyszlibyśmy lepiej na sojuszu z bandytą nie ulega wątpliwości. Inna rzecz że i tak byliśmy 2 pokolenia w sojuszu z jeszcze większym bandytą. Ale to już zostawiam pod rozwagę każdemu z osobna. Pozdrawiam

        Czytacz

        Jaremo, polityka nigdy nie kieruje się etyką czy moralnością. Przykładów mamy aż nazbyt wiele. Ubiera się potem w ich szaty (szczególnie zwycięscy tak czynią). Wbrew pozorom to nie to pytanie o nie stanowi oś problemu. Fizyczne przetrwanie jest jedynym aksjomatem zarówno dla jednostki jak i narodu. Widzę w twojej wypowiedzi odniesienie do sytuacji Polski w latach 30 XX wieku. Zważ jednak, że jeden bandyta proponował nam sojusz, z drugim byliśmy w sojuszu mimo woli. Martwi mnie miernota polskiej klasy politycznej po 1989 roku. Nie przypominam sobie żadnego polskiego polityka który kierowałby się pragmatyzmem i interesem własnego kraju. Korzyści osobiste lub ich obietnice są niestety głównym motorem ich postępowania. Jeśli się mylę proszę o wyprowadzenie z błędu. Pozdrawiam

        Nasz publicysta | Michał Korzec

        …polityka nigdy nie kieruje się etyką czy moralnością. (…) Ubiera się potem w ich szaty (szczególnie zwycięscy tak czynią) Te słowa trafiają w punkt drogi Czytaczu. Niestety masz rację, kiedy idzie o przetrwanie to wszystkie chwyty są dozwolone.

        Nasz publicysta | Anna Dziadzio

        Panie Jaremo, zgadza się. Proszę zatem wybaczyć jego powtórne przypomnienie, ale to dla tych Czytelników, którzy z tym tekstem się zapoznali, a być może tamtego nie znają. A skoro Pan poruszył temat – warto było odwołać komentatorów ponownie do artykułu :) Pozdrawiam serdecznie.

Jarema

Oczywiście że polityka z moralnością i etyką ma się dosłownie jak grzebień z łysym. Naprawdę dziwi mnie i przeraża jako Polaka że myśmy się jeszcze nie obudzili z tego romantycznego snu. Po takich klęskach i po lekcji jakiej drogo udzielili nam Anglicy w czasie II wś- lekcji jak się prowadzi politykę Polacy nadal zachowują się- tu mam jedno skojarzenie- jak alkoholik który już zmarnował wiele w swoim życiu, wie do czego prowadzi alkohol bo przekonał się na własnej skórze, w głębi duszy wie do czego to doprowadzi ale wypiera to….My już jesteśmy tak uzależnieni od naszej naiwnej głupoty i braku organizacji. Pytanie o nasz ewentualny sojusz w czasie II wś z Niemcami to tylko i wyłącznie emocjonalne rozważanie bo jak wspomniałem na logikę to nie mieliśmy wiele do stracenia, za to mogliśmy wiele zyskać bo wyobrażmy sobie rok 1943/44- Alianci wykrwawieni. Niemcy wykrwawieni a jedynym silnym pańśtwem mogącym przeważyć losy wojny jest na wschodzie Polska bo ZSRR by już nie było. Anglosasi jedliby nam z ręki byle Polska uderzyła na Niemcy- polski nóż w plecy to byłaby masakra Niemców, dziesiątki tysięcy zabitych, setki tysięcy Niemców w polskiej niewoli, polska strefa okupacyjna i choćby nawet Polacy dopuścili się wtedy masowych zbrodni a nasza gospodarka do dziś kwitła dzięki zdobyczom w Niemczech to kto by o tym pamiętał? jeśli nawet to kto by upominał się od potężnego państwa czegokolwiek? Niech ktoś spróbuje się upomnieć w USA o pomordowanych Niemców i zgwałcone Niemki albo Żydów których Amerykanie świadomie nie wpuścili na swój teren w 1939- widzę jak kongres USA przeprasza i płaci odszkodowania.

    Bartosz W.

    Myślę, że popełniasz jeden podstawowy błąd. Zakładasz mianowicie, że te nasze 40 nie tak dobrze wyposażonych dywizji (o ile w ogóle wszystkie poszłyby walczyć na wschodni front, w co wątpię, część na pewno nie byłaby zmobilizowana) pomogłoby „zetrzeć ZSRR z powierzchni ziemi”. Otóż nie wiemy tego i wiedzieć nie będziemy. Osobiście nie jestem co do tego przekonany. Nasza obecność nie przezwyciężyłaby w jakiś magiczny sposób problemów z jakimi musieli zmierzyć się Niemcy. Zwłaszcza tych wynikających z nadmiernie rozciągniętych linii zaopatrzeniowych. Mitem jest bowiem pełne „zmechanizowanie” Wehrmachtu. Duża część zaopatrzenia (jeśli nie większość) była w sporej mierze dowożona po staremu: furmankami. Dopiero Amerykanie w 1944 r. posiadali w pełni zmotoryzowany system dostaw. Nie wspominając już, że sukcesy w pierwszej fazie „Barbarossy” były okupione sporymi stratami. Wystarczy rzec, że Niemcy byli poważnie osłabieni podczas natarcia na Moskwę. Wiesz, jaki był stan dużej części dywizji w czasie trwania „Tajfuna”? Podobno z dokumentów wynika jednoznacznie, że niektóre miały tylko ok. 10% początkowego stanu! Zwłaszcza dotyczyło to pojazdów mechanicznych i wozów bojowych, czyli głównej siły armii Adolfa. Co za tym idzie innym mitem jest, jakoby to „dywizje syberyjskie” (a właściwie wytworem późniejszej propagandy sowieckiej) ocaliły Moskwę. Ocaliło ją głównie osłabienie Niemców ciągłymi walkami, toczonymi przecież od kilku miesięcy, oddaleniem od własnej bazy zaopatrzeniowej i… warunkami klimatycznymi. Nie tylko żołnierze nie byli w przytłaczającej większości przygotowani na rosyjską zimę (brak odpowiednich ubrań i wyposażenia), ale także i maszyny (wiele czołgów, innych wozów bojowych, samochodów i motorów stawało się niezdatnych do użytku z powodu uszkodzeń spowodowanych zimnem, paliwo zamarzało, nie miały jak przebijać się skutecznie przez śnieg itd.). Skąd ten brak przygotowania do walki w warunkach srogiej zimy? Powód jest prozaiczny. Niemcy nie dopuszczali do siebie myśli, że wojna z ZSRR potrwa dłużej niż 2, góra 3, miesiące.

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Panie Jaremo, niestety pierwsze zdanie to prawda, chociaż trudno mi się zgodzić na ten stan rzeczy. Może i z moralnością polityki nie powinno się mieszać, ale zdecydowanie nie powinno się pomijać etyki, która nie jest synonimem moralności, o czym bardzo wielu zapomina.

    Panie Bartoszu, chociaż ciężko odnosić mi się do tego, co w rzeczywistości przewidywali Niemcy, a czego nie zdołali przewidzieć, przychylam się do zdania, że byli zbyt pewni siebie w tej wojnie. I dzięki Bogu, bo przegrali. Chociaż zamiast ciągle funkcjonujących obozów koncentracyjnych dostaliśmy 50 lat niewoli i inwigilowanie społeczeństwa na każdym kroku…

Jarema

Zacznijmy od tego że WP było szkolone do walki z …ZSRR a nie Niemcami. Bo po co nam była potrzebna tak nowoczesna marynarka albo kawaleria której pułk był droższy niż pułk zmotoryzowany. My na wschodzie poradzilibyśmy sobie zdecydowanie lepiej niż Niemcy zarówno pod kątem militarnym jak i politycznym bo wiedzielibyśmy jak postępować z Ukraińcami, Białorusinami i Rosjanami. O zmiażdżenie armii czerwonej byłbym spokojny. Zresztą nie przypadkiem dyplomaci radzieccy gratulowali J. Beckowi jego mowy z 5 V 1939 r.
A odnośnie moralności to Polacy żeby zachować się moralnie i wygrać wojnę musieliby być dowodzeni przez wodza na miarę Aleksandra Wielkiego, w sztabie Napoleon Bonaparte, armiami polowymi Hannibal i Suworow a polscy żołnierze musieliby mieć tyle żyć co w grach komputerowych. Zresztą ,,niemoralni” angielscy politycy uczciwie powiedzieli swojemu narodowi ze mogą mu zaproponować ,,pot, krew i łzy” a nasi ,,moralni” całą wojnę okłamywali swój naród i świadomie skazywali na kolejne masakry. Więc coś za coś- ja wolę kosztem 10 obcych uratować 1go swojego. Pozdrawiam

    Nasz publicysta | Anna Dziadzio

    Panie Jaremo, te ostatnie zdania to bolesna prawda… Ale ciekawi mnie jedno, czy gdyby nie okłamywali ich los wyglądałby inaczej? Mam dziwne wrażenie, że polska mentalność była (po czasach PRL już chyba nie) wyjątkowo w tamtym czasie ofiarnicza, czy nawet męczeńska. Często chociaż dowódcy wiedzieli, ze akcja „nie wypali”, młodzi żołnierze i tak szli walczyć… Czasy sowieckiej okupacji chyba już to zmieniły – chcielibyśmy być ofiarami, ale bardziej te 50 lat „nauczyło” nas kombinatorstwa i nieufności. A co do Pana ostatniego zdania – odważna opinia, ale dziękujemy za szczerość. Pozdrawiam serdecznie.

      Czytacz

      Pani Anno, nie jest ot moim zdaniem opinia odważna lecz pragmatyczna oparta na weryfikacji wydarzeń historycznych. Widzę natomiast w pani wypowiedzi jakieś uprzedzenie lub kompleks wobec innych narodowości. Polacy nie są gorsi ani lepsi niż inne narody musimy sobie zdać z tego sprawę i podchodzić z szacunkiem do siebie i innych. Starając się nie obarczać wzajemnych stosunków uprzedzeniami. Wyciąganie nauki z własnej historii powinno być celem działalności takich portali jak państwa. Z przykrością konstatuję, że tak nie jest.

        Nasz publicysta | Anna Dziadzio

        Szanowny Panie Czytaczu, o żadnym kompleksie mowy tu być nie może. Przeciwnie – gdy pod naszymi tekstami o niechlubnych kartach z polskich dziejów pojawiają się komentarze, że nasi sąsiedzi mogą to wykorzystać na naszą niekorzyść zawsze odpowiadam, że powinniśmy wyciągać naukę z naszej historii i nie brać przykładów z innych narodów, które się wybielają, ale być dumni z chwalebnych kart, a nie bać się mówić również o tych „czarnych plamach”. Dziękujemy jednak za opinię, staramy się spełniać nasze cele jak najlepiej. A jednym z nich jest popularyzowanie historii i pisanie o wszystkim, co ważne. Pozdrawiamy.

      Jarema

      Oczywiście że w Polsce było wielu ludzi którzy wychowani na kulcie powstania styczniowego, legionów i romantyzmu chcieli walczyć nawet w beznadziejnej sytuacji, byli gotowi na każde poświęcenie. Tylko że większość społeczeństwa nie miała takich ambicji, chciała po prostu spokojnie przeżyć i… bardzo dobrze bo inaczej z naszego narodu niewiele zostałoby. Mój pradziadek gdyby był bohaterem i co tu ukrywać, nie zdezertował razem z kolegami w dość krytycznej sytuacji pod Piotrkowem Trybunalskim w 1939 r., to mnie by nie było. Gdyby kierownicy naszego pańśtwa byli sprytniejsi to wykorzystaliby zapał i poświęcenie tych ludzi w zwycięskiej dla nas wojnie. A co do tych moich kontrowersyjnych zdań to G. Patton świetnie powiedział ,,wojna nie jest po to żebyś zginął za ojczyznę tylko żeby ten drugi sk…yn zginał za swoją”. I trudno się nie zgodzić.

        Czytacz

        Jaremo prześledziłem komentarze pod artykułem i twoje wypowiedzi. Zgadzam się z twoimi poglądami w 90%. Jako naród i państwo musimy brać pod uwagę wiele zmiennych. Weźmy na przykład wypowiedź naszego premiera na temat naszych stosunków z Izraelem. Jest spolegliwa i łagodząca. Rodzi się tylko we mnie pytanie czy w naszych wzajemnych stosunkach zachodzi symetria? Kiedy premier Izraela mówi wprost o Polakach jako sprawcach Holokaustu? Nie wspominając o ich ministrze edukacji. Żaden nasz rząd nie zdecydował się na politykę symetrii ani wobec USA ani Izraela. Bynajmniej nie chodzi mi tutaj o wywoływanie konfliktu z ww. państwami. Kolejny przykład to działania niektórych środowisk w Polsce, które nie dbają o prawdę czy interes państwa ale realizują swoje małe interesiki. Przykre to ale i smutne.

    Anonim

    Z tym Napoleonem Bonaparte to dales do wiwatu. Facet ktory dwa razy opuscil swoich zolnierzy w Egipcie i Rosji to zaden dowodca. Moze ktos w koncu wyjasni po co ten 'geniusz’ zdobywal Moskwe. Przeciez stolica Rosji byl wtedy Petersburg.Polska miala wtedy dobrych dowodcow Poniatowski ,Sulkowski i Kosciuszko. Poniatowski zginal oslaniajac odwrot Francuzow ,Sulkowski widzac ze Napoleon tylko wykorzystuje Polakow zginal na ulicach Kairu ,a Kosciuszko nie dal sie nabrac na obiecanki Napoleona.

Jarema

Nie możemy sobie pozwolić na politykę symetrii wobec Niemiec, Izraela czy USA lub Rosji bo jesteśmy za słabi i za mało liczący. Powiem tak- wyobraż sobie klasę gdzie jesteś takim popychadłem, każdy cię wykorzystuje, musisz słuchać innych ale chcesz to zmienić, niestety, jesteś za słaby i jak podskoczysz to oberwiesz, będzie jeszcze gorzej, więc co robić? ano iść na siłkę, przypakować albo zapisać się na kurs jakieś sztuki walki i wtedy po wakacjach można się postawić, wzbudzić respekt itp…. My Polacy jesteśmy takim popychadłem przez lata zaniedbań, idiotycznych wręcz antypolskich rządów i trwanie w jakimś przeświadczeniu że całe to nasze drobne cwaniakowanie i rozgardiasz jest w porządku. A właśnie to nas ogranicza. Tu trzeba stopniowo, praca u podstaw i odnośnie polityki historycznej superfilm jako nasza broń ofensywna. Minie trochę lat, Niemcy będą mieli jeszcze większe problemy z uchodżcami, Izrael z państwami arabskimi a Rosja z Chinami to możemy sobie odbić i powetować dotychczasowy brak symetrii, tylko jak wspomniałem to najpierw musimy ,,przypakować”. Naszym problem jest jednak jeszcze to że polityki symetrii nie ma w relacjach z Ukrainą.A tu akurat moglibyśmy sobie na to z palcem w nosie pozwolić.

    Nasz publicysta | Michał Dębski-Korzec

    Panie Jaremo, porównanie do klasowego popychadła jest niestety w mojej opinii trafne.
    Jestem za edukacją szczególnie młodzieży, podkreślaniem świąt narodowych jednak nie uczmy historii bezkrytycznie i w oderwaniu od wydarzeń na świecie. Polska nie jest samotną wyspą tylko funkcjonuje jak inne kraje w środowisku międzynarodowym. W polityce nie możemy mówić, że ktoś jest dobry a inny jest zły. Każdy, podkreślam każdy chce jak najwięcej ugrać na swoją stronę. To jest normalne i jeśli coś w polityce poszło nie po myśli Polaków to nie dlatego że cały świat się zmówił, ale dlatego że nasi politycy byli nieudolni.
    Podoba mi się bardzo propozycja filmu/filmów patriotycznych. Czy ma Pan jakąś szczególną historię na myśli?

    Czytacz

    Posługując się twoim porównaniem do klasowego popychadła. Moim zdaniem można zastosować nieczysty chwyt w postaci gazu pieprzowego lub pałki teleskopowej tzn. z państwem Izrael nie łączą nas żadne poważne więzi gospodarcze nie jesteśmy od nich uzależnieni w żaden sposób. Moglibyśmy rozegrać to w ramach współpracy gospodarczej z Iranem, uznaniem państwa palestyńskiego, nawiązaniem stosunków z Asadem. Sprzedażą broni któremuś z państw arabskich. Gorzej byłoby wywrzeć nacisk na USA, lub Niemcy, jednakże w tym ostatnim przypadku zwołanie grupy „nerdów” tj. państw przeciwnych polityce Niemiec a tych nie brakuje. Delikatne dociąganie pętli podatkowej dla firm z Niemiec itp. Możemy również zacząć flirt z Chinami, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że to państwo jest żywotnie zainteresowane wejściem na rynek europejski. Nasi politycy wystraszyli się pogróżek „wielkiego brata” i wycofali się z pomysłu jedwabnego szlaku Chin. Jak słusznie zauważyłeś najprościej wywrzeć nacisk na Ukrainę nie wiem jakimi powodami kolejne ekipy rządzące w Polsce nie chcę czy nie mogą takiego nacisku wywrzeć. Słabe państwo jakim jest Ukraina wywiera nacisk na swojego sąsiada tj. Polskę udzielamy im pożyczek, płacimy za różnice w cenie gazu, dostarczamy elementy uzbrojenia, nie wymagając niczego w zamian. Taka postawa rodzić będzie w Ukraińcach pogardę dla naszego kraju i kolejne roszczenia włącznie z terytorialnymi. Pozdrawiam.

      Nasz publicysta | Michał Dębski-Korzec

      Czytacz, boję się że proponowane sojusze zepchnęłyby nas na margines. Jednak sojusz z Chinami, to brzmi ciekawie. Szykuje się zmierzch świata, który znamy (bardzo dramatycznie to brzmi :) ) To Chiny już niedługo będą rozdawać karty na arenie międzynarodowej o ile już tego zza kulis nie robią. Sojusz i otwarcie się na to Państwo wydaje się co najmniej dobrym pomysłem.

Jarema

Odnośnie Ukrainy to taka postawa nawet we mnie Polaku budzi pogardę dla naszych władz obecnych i wcześniejszych. W innych kwestiach to chyba też masz racje bo Rosję można zaszachować sojuszem z Chinami, przeciwko Niemcom też znalazłby się niejeden koalicjant. Warto byłoby też zagrozić Niemcom pewnymi represjami wobec niemieckiej mniejszości, pewnym dokuczeniem tej grupie, można też a nawet należy pomagać mniejszości łużyckiej. W ten sposób wysondowalibyśmy na podstawie ich reakcji prawdziwą siłę Niemiec. Izrael też można poszantażować. Tylko jak już wspomniałem- samą podstawą jest ,,przypakowanie” i budowa w miarę silnej gospodarki i organizacji Polski jako państwa. Umówmy się że leżymy w bardzo nieciekawym miejscu na kuli ziemskiej i cytując H. Sienkiewicza ,,albo sąsiedzi będą nas się bali albo się z nas śmiali”. J. Piłsudski (jak się nie mylę) powiedział że Polska jest skazana na mocarstwowość albo upadek. I pamiętajmy o tym bo jeśli ktoś uważa że po 1989 r., byliśmy niepodległym państwem to się myli, byliśmy kondominium niemiecko-rosyjskim. A odnośnie USA- obojętnie czy republikanie czy demokraci żeby nas wspierać muszą widzieć w tym interes bo na ładne oczy w podzięce za Kościuszkę, Pułaskiego i Solidarność to tak raczej nam nie pomogą, no chyba że ,,na gębę”.

    Czytacz

    Posłużę się skrótami myślowymi, z braku czasu. Gospodarka Polski uzależniona jest od gospodarki Niemiec (działa to w obie strony, jesteśmy ich trzecim partnerem handlowym). Abeby wyrwać się na prawdziwą niezależność należałoby wystąpić z UE handlować z Chinami i Indiami. Mamy w chwili obecnej za mały potencjał demograficzny i przyrost naturalny. To nasze główne zmartwienie w chwili obecnej. Musimy uważnie obserwować sąsiadów szczególnie Niemcy i Szwecję. Rosja ma wiele problemów wewnętrznych i nie przewiduję w najbliższym czasie możliwego ataku militarnego ze strony condominium Putina (inny owszem: gospodarczy, informacyjny czy hakerski). Ciekawy jestem jak rozwinie się sytuacja społeczna w Szwecji kiedy liczba napływowych osiągnie masę krytyczną, a islam stanie się kulturą dominującą (Krzywicki Leon, Szczepański polecam)

Agnieszka Charzynska

w Jałcie to Anglicy naprawdę mieli inne problemy niż granice Polski a Churchill więcej rozmawiał z meteorologiem RAF niż ze Stalinem. Natomiast Roosevelt ledwo przeżył podróż przez ZSRR. W tej sytuacji nic dziwnego że – jak śpiewał Kaczmarski – Stalin dostał to co chciał…

    Bartosz W.

    I tak nie miało to już większego znaczenia. Kluczowe decyzję zapadły w Teheranie pod koniec 1943 r., co prawda w formie ogólników, ale właśnie po to była Jałta żeby dopracować szczegóły. Główny deal już jednak poszedł i nie było odwrotu (uncle Joe nie przyjmował odmowy po tym jak już raz mu coś obiecano).

      Anonim

      USA to ciekawy kraj który potrafi sam ,sobie wyhodować wrogów. Najpierw pasli Niemców ,później Rosję ,dziś Chiny. Co ciekawe wszystkie te kraje z czasem stają się wrogiem USA. Niemcy udało się pokonać ,z Rosja wrócono do stanu sprzed 1939 ,natomiast Chiny to już inna bajka. To państwo jest zbyt silne gospodarczo i militarnie ,więc USA nic im nie zrobią ,za to sami muszą uważać żeby nie stać się ofiarą Chińczyków. Przez głupotę i chciwość wychowali sobie Amerykanie wroga nr. 1.

Prawdziwa historia

„Dzięki poparciu Amerykanów Polska mogłaby się odrodzić większą i silniejsza” Hahahahaha spadłem z fotela ze śmiechu. To tylko dzieki wielkiemu człowiekowi i mężowi stanu jakim był Józef Stalin zawdzięczamy ziemię zachodnie i szeroki dostęp do morza,bowiem to on jak lew walczył z kapitalistycznymi degeneratami o Polskę o jej granice i o ustroju sprawiedliwości społeczne,bez tego Geniusza Stalina Polska pozostała by dalej w strefie wpłowów burżuazyjno-Watykańskich a Polacy jak przed wojną dalej pasali by świnie u jasniepana i pracowali cały dzień za złotówkę w polu a z braku edukacji na widok księdza dalej padali by na ryj w błoto.

    Piotr T.

    A ty koleś, to jak czytam, kreujesz się jako podwórzowy kundel tow. Stalina, ludobójcy 50 mln obywateli Rosji Sowieckiej i jakichś min. 2-2,5 mln Polaków zarżniętych tat na terenie ZSRR, jak i po II Wojnie, w kontrrewolucyjnej kolonii Stalina nad Wisłą, która odparła w sierpniu 1920r. brutalny napad bolszewickiej azjatyckiej dziczy nadzorowanej i dowodzonej przez bolszewickich Chazarów, wściekłych wrogów Słowian, a zwłaszcza Polaków. Ciekaw jestem jak się uchowałeś w mojej Ojczyźnie i nie dopadły cię i nie zagryzły polskie patriotyczne psy?? Ale psy są cierpliwe i mogą jeszcze poczekać, nawet parę lat… Jednak hycel z imperium wiecznej nienawiści już na ciebie z utęsknieniem czeka – takich tam trzeba, jak najwięcej!!

      Precz z nazizmem

      Weź się nie ośmieszaj potoku Goebbelsa 5o mil to cie w dupe przeorało a 2,5 mil Polaków to ci podawało do japy z połykiem, skąd masz te dane baranie? Ksiądz miedlar tak kazał mówić czy Ziemkiewicz? A może Cejrowski!

        Anonim

        Ty taki mądry inaczej to jesteś od małego czy tylko od pasa ?

    Anonim

    Prawdziwa Historia chyba według Stalina. Stalin nic Polsce nie dał ,a na pewno więcej zabral ,powierzchnia Polski do 1939 – 389 720 km , po 1945 powierzchnia 312 696 km. To co zrobił Stalin to realizacja planu Carskiego ministra Sazanowa. Według Sazanowa ,granica Polsko-Niemiecka miała przebiegać linią Odry ,że Szczecinem w Polsce. Granica według Stalina miała podobny przebieg z tą różnicą ze do Polski miała być włączania część Śląska po Nyse Klodzka w innej wersji do rzeki Olawy. Granica na Nysie Łużyckiej to późniejszy pomysł w celu skrócenia granicy. Wyjaśnij geniuszu dlaczego Małopolska Wschodnia ze Lwowem mimo że nigdy w historii do żadnej Rosji nie należała dostała Polsce odebrana.

    Anonim

    Nic twojemu idolowi Stalinowi ,Polska nie zawdziecza. Ukradl pol Polski a oddal kawalek o 70 tys. km.mniejszy. I nie zrobil tego dla Polski tylko w swoim interesie ,celem skrocenia granicy. Wyjasnij trolu ze Sputnika dlaczego polowa Grodow Czerwienskich ze Lwowem , ktore nigdy nie nalezaly do zadnej Rosji twoj idol Polsce ukradl.

    Andrzej Rutkowski

    Doprawdziwa historia. ty 100% trollu rosyjski. Tak śmierdzisz ruską onucą.coś niesamowitego jak Rosjanie potrafią opanować język polski. Każdy normalny człowiek w Polsce wie .że Stalin to był morderca . rzeźnik.i zbrodniarz. Tylko Rosjanie jeszcze go uważają za geniusza.
    W Polsce nikt normalny na umyśle nie nazwie Stalina geniuszem. Proszę się nie podszywać i podawać za Polaka. Nie pozdrawiam

Bercia

Rzadzacy to kiedys i teraz sa bestiami w ludzkich skorach maja gdzies obywateli i inne kraje.Usa zawsze nas miala gdzies i.ma dalej ,oddala nas ruskim by nas ciemierzyli .ludzie serio malo.wiedza bo.malo.czytaja

Piotr T.

Napiszę krótko: dogadał się żyd Roosevelt, a dokładnie Chazar amerykański, z drugim pół-żydem gruzińskim Stalinem, znacznie od niego sprytniejszym, choć obaj mieli baby, tj. żony z tego samego plemienia z mongolskich stepów, a nie żaden tam prezydent USA i czerwony dyktator ludobójca narodów Rosji i gruziński żyd Stalin przewyższał znacznie swego odpowiednika yankeskiego żyda. Zresztą Stalin był sterowany przez wodza rosyjskich Chazarów Kagana, pa russki Kaganowicza, którego siostra została żoną Stalina, a córka – żoną syna Stalina!! Otóż w ten sposób Chazarzy mieli Stalina w podwójnym Nelsonie! Zaś sam batiuszka, słoneczko narodów, był ich przezdolną marionetką, która mocą NKWD, chazarskiego ramienia bolszewickiej partii, wymordowała 50 mln obywateli sowieckiej Rosji, w tym większość Słowian, w tym głównie Rosjan – całą arystokrację, szlachtę, mieszczaństwo i bogatych chłopów – został głównie motłoch , niepiśmienna pijana tłuszcza, którą można było dowolnie kierować i robi to aktualnie były oficerek KGB, tow. Putin, chazarska marionetka na Kremlu, sterowany z Centrali w Tel Awiwie… Inna bardzo bogata marionetka to prezydent pajac USA, niejaki Trump, łatwiejsza wymowa dla mnie to Trup… Te dwie ostatnie marionetki rozgrywają między sobą chazarskiego pink-ponga, udając że się cholernie nienawidzą, w co hiper naiwnie wierzą chazarscy liderzy obecnych PIS-owskich komicznych wyznaniowych władz III RP!!! Uzupełniam: Żydzi to NIE żadni SEMICI, a Chazarowie (krótko Chazarzy), zaś Semitami są Palestyńczycy i Arabowie!!! Podobnie Eskimosi to NIE Słowianie i NIE Polacy!!! Hasło KNEBEL ANTYSEMITYZM, jest sztucznym, ale jakże sprawnym kneblem zamykającym usta wszelkim krytykom potomków plemienia z mongolskich stepów, którzy mają pod swym buciorem większość frajerów białej rasy w Europie i USA, tj. jakieś ok. 1 mld homo sapiens, ale czy faktycznie sapiens???

    Precz z nazizmem

    Weź gościu lepiej zobacz pod łuszko bo cię w nocy przeleci Żyd Pedał z LGBT. Wychodzi na to że tylko ty nie jesteś Żydem no i może jeszcze Bubel. SZALOM

      Anonim

      Pod łóżkami ( a nie łuszkami jak piszą Ruskie trolle ), to mieszkają Tolosze które takich jak ty mądrych inaczej z lgbt wykorzystują seksualnie. Musisz zrobić to samo co murzyni z RPA, tj. postawić łóżko na czterech tabletach i masz spokój, Tolosze są małe i przestaną cię wykorzystywać.

Piotr Sosna

Sprawa sprzedania Polski Stalinowi przez Roosevelta ma się zgoła inaczej niż to przedstawia publicysta. Otóż w gabinecie prezydenta USA jest od lat umieszczone hasło ,,Gospodarka, głupcze”. Roosevelt jako prezydent USA czuł się odpowiedzialny za losy kraju. „Rozmowy prowadzone przez niego i Churchila za Stalinem nasunęły mu myśl żeby wykorzystać po wojnie Stalina jako ,,wspólnika” przy pomocy którego USA opanują rynki azjatyckie. Dlatego podjął dialog ze Stalinem za plecami Churchila – co doprowadziło do pewnego kryzysu między nim a brytyjskim premierem. Rozłam zażegnano w wyniku ,,tajnego” spotkania Roosevelta z Churchillem na jednym z okrętów by uniknąć ewent. przecieków do strony radzieckiej (nikt wtedy nie wiedział że zaufany współpracownik Roosevelta pracuje dla Stalina, podobnie jak to było z Killby’m). Roosevelt poświęcił Polskę w imię interesów USA do tego stopnia iż wydał swoim służbom specjalnym tajny rozkaz aby również w sprawie zbrodni sowieckiej w Katyniu trzymać linię Kremla (by nie drażnić Stalina). Mimo iż Roosevelt nie doczekał końca wojny jego następcy nie zmienili polityki w sprawach związanych z Polską i zbrodnią sowiecką w Katyniu, dlatego cały tzw. Zachód milczał tak w sprawie Katynia jak i oddania części Europy pod okupację sowiecką przez ponad 50 lat – czyli do czasu gdy Polacy doprowadzili do formalnego wyrzucenia Armii Czerwonej z Polski i upadku muru berlińskiego. Tak przynajmniej przedstawił te sprawy pewien amerykański dziennikarz w obszernej monografii będącej wynikiem jego wieloletnich dociekań, badań, zgłębiania archiwów – tam właśnie dotarł do owego tajnego rozkazu Roosevelta w sprawie popierania linii Kremla w kwestii zbrodni w Katyniu. Opublikowany przed laty wywiad z Janem Karskim w którym zdawał szczegółową relację ze swej wizyty i rozmowy a Rooseveltem, potwierdził tylko późniejsze ustalenia amerykańskiego dziennikarza. Tyle fakty historyczne które udało się ujawnić.

Alchemik

A mówią, że …”Polak po po szkodzie głupi”. Nic się nie uczymy na własnej historii.

Norbert

Nierozumiem na h** w poznaniu jest ulica roosevelta. Ja bym zmienil ja na JFK

Zobacz również

Druga wojna światowa

„Wysiłek Rosji musi zostać nagrodzony kosztem innych narodów”. Czy konferencja w Jałcie była w ogóle potrzebna?

4 lutego 1945 roku rozpoczęły się obrady Wielkiej Trójki w Jałcie na Krymie. Jednak wiele decyzji zapadło jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem konferencji.

22 marca 2023 | Autorzy: Catherine Grace Katz

Druga wojna światowa

Zdrada jałtańska. Alianci wydali Polskę w szpony Stalina, bo pojechali do Jałty... kompletnie nieprzygotowani?

Nim 4 lutego 1945 r. zaczęła się konferencja w Jałcie, Roosevelt i Churchill spotkali się na Malcie. Nie tworzyli planu rozmów ze Stalinem. Poszli na...

13 marca 2023 | Autorzy: Maria Procner

Druga wojna światowa

To tam zapadły decyzje o powojennej przyszłości Polski i ukaraniu nazistów. Co postanowiła wielka trójka w Jałcie?

W lutym 1945 roku na konferencji w Jałcie przywódcy zachodnich mocarstw decydowali o kształcie powojennego świata – oraz o losach Polski. Co dokładnie ustalili?

4 lutego 2023 | Autorzy: Catherine Grace Katz

Zimna wojna

Czy Polska faktycznie zrezygnowała z odszkodowań od Niemiec za II wojnę światową?

W 1953 roku Polska rzekomo zrzekła się odszkodowań za zniszczenia dokonane przez Niemców w czasie II wojny światowej. Ale czy faktycznie tak było?

13 września 2022 | Autorzy: Marcin Moneta

Zimna wojna

Doktryna Trumana, czyli jak USA skończyły z izolacjonizmem

Rywalizacja z ZSRR zmusiła USA do zmiany polityki zagranicznej. 12 marca 1947 roku Harry Truman przedstawił nowy program, zakładający koniec izolacjonizmu.

9 czerwca 2022 | Autorzy: Herbert Gnaś

Druga wojna światowa

Sierpem, młotem i propagandą. Jak wyglądało wyzwalanie Ziem Odzyskanych po II wojnie światowej?

Triumfalny pochód Armii Czerwonej przez tereny przyznane Polsce w 1945 roku pozostawił za sobą szlak naznaczony brutalnością, gwałtami i ludzką krzywdą. Propagandowe artykuły w gazetach...

15 września 2020 | Autorzy: Piotr Pytlakowski

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.