Istnienie w starożytności zawodu lekarza nikogo nie dziwi. Ale czy wiemy na co w rzeczywistości cierpieli egipscy faraonowie i możni tamtego świata?
Położony u stóp Nilu Egipt stał się między 1570 a 1070 rokiem p.n.e mocarstwem na skalę światową. Był to okres panowania dynastii XVIII, XIX oraz XX. Osiągając szczyt potęgi nie ustrzegł się przed jej zdrowotnym efektem ubocznym.
Rewolucja przemysłowa u stóp piramid?
Jak podaje naukowiec i chirurg Andrew T. Sandison, przełom w badaniach nad egipskimi dolegliwościami nastąpił dzięki pewnemu francuskiemu lekarzowi. Gdy 43-letni Marc Armand Ruffer prowadził prace badawcze nad surowicą przeciwbłoniczą, niespodziewanie sam zachorował na błonicę, chorobę zakaźną przenoszoną drogą kropelkową. Z tego powodu w 1893 roku postanowił wyjechać do Egiptu, którego klimat uchodził za niezwykle korzystny dla dotkniętych bakterią uszkadzającą narządy wewnętrzne. Tam doktor nie tylko wyzdrowiał, ale stał się pionierem bakteriologii oraz jednym z wybitniejszych egiptologów.
Odkryta przez lekarza mumia z czasów XX dynastii (1186-1070 p.n.e.) okazała się w dalszym ciągu zawierać klucz do zagadki śmierci zabalsamowanego człowieka. Ruffer ustalił, że cierpiał on na pylicę płuc, a więc chorobę uważaną do tej pory za owoc rewolucji przemysłowej, głównie rozwoju górnictwa węglowego. Badając następnie mumię Nesperehapa, kapłana boga Amona z około tysiąca lat p.n.e., Ruffer zauważył zmiany w kościach typowe dla choroby Potta: gruźlicy kręgosłupa. A więc do kolejnego „schorzenia cywilizacyjnego”.
Dalsze znaleziska, jak pisze Jürgen Thorwald w książce Dawna medycyna. Jej tajemnice i potęga, były równie zdumiewające:
(…) znajdowano pary małżeńskie, mężczyzn, kobiety i dzieci zmarłe z powodu gruźlicy kręgosłupa pochowane we wspólnym grobie, jedno przy drugim. Tam, gdzie panowała choroba Potta, nie mogło całkowicie brakować gruźlicy płuc (…).
I rzeczywiście – nie zabrakło w starożytnym Egipcie i tej przypadłości, kojarzącej się raczej z zatłoczonymi, XIX-wiecznymi metropoliami czy ze slumsami dzisiejszego Bangkoku. Egipskie papirusy medyczne przynoszą opis ludzi “plujących krwią”. I tylko naukowcy wciąż nie są w stanie rozwikłać jak doszło do rozwoju gruźlicy w ówczesnych warunkach. Mógł się do tego przyczynić sławny zarówno w starożytności, jak i dziś wyjątkowo suchy klimat kraju. Egiptolodzy wskazują jednak coraz częściej na rozwój cywilizacyjny, między innymi: wzrost populacji, zagęszczenie miast i udomowienie bydła jako główne przyczyny ekspansji patogenu, Mycobacterium tuberculosis.
Odpadające elementy
Elliot Smith tak był zafascynowany badaniem mumii, że pewnego razu wziął mumię króla Totmesa III (1491-1436 r. p.n.e.), posadził obok siebie w taksówce i zawiózł do pewnego sanatorium pod Kairem, ponieważ tylko ono, jako pierwsze w Egipcie, dysponowało aparaturą rentgenowską.
Przytoczona w książce Dawna medycyna. Jej tajemnice i potęga anegdota, dotyczy poczynań następcy Ruffera w Egipcie, Elliota Smitha. Aparatura, którą wykorzystał w badaniach pozwoliła mu potwierdzić występowanie kolejnych chorób XXI wieku tysiące lat wcześniej. I to występowanie tak częste, że zgodnie ze źródłami z epoki, zaradzali im specjalnie wyszkoleni specjaliści.
Nie tylko sztab bogów, demonów i innych takich dbał o zdrowie starożytnych możnych. Nagrobkowe napisy mówią o kimś jeszcze. Istnienie “stróża lub dozorcy odbytu”, który miał zapobiegać jego wypadaniu, dowodzi występowania poważnych zaburzeń przewodu pokarmowego u dawnych Egipcjan. Zapisany ok. 1550 rok p.n.e. papirus Ebersa, obok problemów z przemieszczaniem się odbytnicy, opisuje także wielorakie odmiany jej obrzęków oraz owrzodzeń. Wszystkie te dolegliwości powodowane są dziś głównie przez zaburzenia odżywiania oraz nadużywanie środków przeczyszczających.
Odkryte przez Smitha płaskorzeźby z czasów Nowego Państwa, głęboko ukryte przed ludzkim okiem, prezentują też mniej urodziwe obrazy. Wytwornie ubrane ucztujące kobiety, które następnie – prawdopodobnie wskutek nadmiernego przejedzenia – zwracają spożyty wcześniej pokarm. Starożytne Egipcjanki jako wzór dla dzisiejszych bulimiczek? Nie tylko! Faraonów można bowiem uznać za ojców współczesnej globalnej epidemii: otyłości. Czyżby zatem stworzone przez egipskich artystów smukłe i piękne postaci były, podobnie jak greckie rzeźby, wyłącznie wyidealizowaną wizją?
Pogrobowa modlitwa o…. piwo i mięsiwo!
Chociaż balsamowanie nie należało do najprzyjemniejszych i najestetyczniejszych czynności – rozpruwanie żelazem, aplikacje oleju przeczyszczającego to jeszcze nic! (o usługach pogrzebowych w starożytnym Egipcie przeczytasz w artykule Agnieszki Bukowczan-Rzeszut) – pozwoliło ono na dość dobre zachowanie zwłok. Dzięki temu egiptolodzy mogli stwierdzić, że piękni i dostojni: Totmes II, Ramzes II czy Amenhotep III, byli w rzeczywistości grubasami o zwisających fałdach skórnych. Takich tłuścioszków nie mogły więc ominąć cywilizacyjne choroby.
Ramzes II okazał się ofiarą miażdżycy. Jako jedną z jej przyczyn wymienia się nadużywanie tytoniu. Znany jednak ówcześnie tylko w Ameryce nie mógł spowodować tej choroby w Egipcie. W XX-wiecznych podręcznikach Ruffer natknął się na informację, że zmiany zwyrodnieniowe w tętnicach może powodować również kiła. Smith nie znalazł jednak w żadnej badanej przez siebie mumii jakiegokolwiek zwyrodnienia charakterystycznego dla tej choroby. Dziś wiadomo, że głównymi czynnikami ryzyka w przypadku miażdżycy są między innymi: otyłość oraz spożywanie nadmiernej ilości tłuszczów.
Hieroglificzne zapisy oraz nagrobkowe obrazki pokazały, że starożytni Egipcjanie nie gardzili tłustym mięsiwem obowiązkowo zakrapianym alkoholem, czyli popularną mieszanką odpowiedzialną za zwyrodnieniowe zmiany w tętnicach. To w starożytnych egipskich grobowcach, jak pisze egiptolog i doktor medycyny John F. Nunn, znajdujemy prośby skierowane do Ozyrysa, egipskiego boga śmierci i jednocześnie odrodzonego życia, o „tysiące bochenków i piw, tysiące mięsa bydła i tysiące ptactwa”. Sfermentowane chleby oraz drożdże stanowiły główny składnik ulubionego napoju Egipcjan. Obrazek sprzed tysięcy lat, a tak mało odbiegający od współczesnych…
Rodzaj stolca objawem nerwicy
Zaburzenia psychiczne. Jedne z najpoważniejszych i najpowszechniejszych chorób XXI wieku. Niemożliwe jednak do zdiagnozowania na podstawie mumii. Czy na pewno? Medyczne papirusy z epoki pozwalają wyciągnąć odmienny wniosek:
Dokładne badania przewodu pokarmowego ukazały jednak pewien dziwny objaw: Egipcjanie znali już to, co współczesna terminologia lekarska określa jako „kał owczy” – stolec człowieka w kształcie kuleczek wywołany skurczem jelit przypominający swym wyglądem kał owczy, uchodzący za symptom zaburzeń ze strony wegetatywnego układu nerwowego, a przypisywany zawrotnemu tempu życia współczesnego.
Walki o władzę, intrygi, zamieszki, próby zamachów, żądza użycia czyhały niemal na każdym kroku. Nic dziwnego, że starożytni Egipcjanie cierpieli na zaburzenia psychiczne. Z tą różnicą, że gdy cywilizacyjne choroby dotykały ówcześnie możnych i władców, dziś nie zwracają one uwagi na zawartość portfela i społeczny status.
Bibliografia:
- Brandt-Rauf W. Paul, History of occupational medicine: relevance of Imhotep and the Edwin Smith papyrus, „British Journal of Industrial Medicine” 1987, no 44.
- Choroby społeczne i cywilizacyjne – wybrane zagadnienia, pod red. Leokadii Bąk-Romaniszyn, Uniwersytet Medyczny w Łodzi, Łódź 2013.
- Historia medycyny, pod red. Tadeusza Brzezińskiego, Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich, Warszawa 1988.
- Mummies, Disease and Ancient Culture, edit. by Aidan Cockburn, Eve Cockburn, Theodore A. Reyman, Cambridge University Press, Cambridge 1998.
- Nunn F. John, Ancient Egyptian Medicine, University of Oklahoma Press, Norman 2002.
- Sandison T. Andrew, Sir Marc Armand Ruffer (1859–1917) pioneer of palaeopathology, „Medical History” 1967 no 11(2).
- Scheidel Walter, Death on the Nile: Disease and the Demography of Roman Egypt, Brill, Leiden 2001.
- Thorwald Jürgen, Dawna medycyna. Jej tajemnice i potęga. Egipt, Babilonia, Indie, Chiny, Meksyk, Peru, przeł. Albin Bandurski, Janina Szczaniecka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017.
- White E.M. Jon, Starożytny Egipt. Jego kultura i historia, przeł. Władysław Brodzki, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1976.
KOMENTARZE (26)
Bo to są choroby cywilizacyjne, ale ich przyczyną nie jest nie cywilizacja, tylko wzrost wygodnictwa jednostki. Wraz z rozwojem cywilizacji wzrasta wygodnictwo i ilość zachorowań. Rozwój sam w sobie nie prowadzi do choroby jednostki. Prowadzi do zmiany stylu życia, co w konsekwencji staje się przyczyną choroby.
„Wraz z rozwojem cywilizacji wzrasta wygodnictwo i ilość zachorowań” – problem polega na tym, że nie sposób naukowo dowieść tezy iż obiektywnie wzrasta liczba zachorowań wraz ze wzrostem poziomu życia i wygodnictwem – powód jest banalny – nie było cywilizacji to nikt nie prowadził statystyk, bez cywilizacji nie było też identyfikacji chorób bo nie było lekarzy. Konkretny przykład braku obiektywizmu w ocenie =: porównaj śmiertelność dzieci do 10 roku życia dziś i przed 2 wojną światową.
@aaa: Drogi aaa, bardzo trafna uwaga. Pozdrawiam.
aaa – ale mamy materiał archeologiczny! Niezapominajcie o tym. Mamy także badania antropologiczne które pokazują jak bardzo zminia się tryb życia wraz z upowszechnieniem dostępu do rozwiązań cywilizacyjnych.
owszem mamy, ale o ile mi wiadomo nie wynika z materiału archeologicznego, ze kiedyś ludzie byli zdrowsi niż teraz (średnia życia też nie spada wraz z rozwojem cywilizacji lecz rośnie). Udowadnianie zaś, że wraz z rozwojem cywilizacji zmienia się sposób życia, nie jest zbyt odkrywcze. Jedyne co można powiedzieć bezspornie, to że wraz z rozwojem cywilizacji pewne choroby stają się częstsze niż kiedyś ale inne stają się rzadsze. (zmniejsza się np. ryzyko chorób odzwierzęcych, na gruźlicę kiedyś umierano – dziś jednak raczej przeżyjesz, dziś są zawały serca ale to nie oznacza że kiedyś ich nie było – kwestia ilości i tu statystyk sprzed 2000lat nie znajdziemy). W skrócie – coś za coś i pytanie co wychodzi lepiej. Patrząc na statystki śmiertelności przy porodach (naturalnie aż tak starych nie mamy więc trzeba brać młodsze), długość średniego dożycia, to wychodzi na to, ze „mordercza cywilizacja” jest jednak mniej mordercza niż życie w przysłowiowej dżungli.
Należy również pamiętać o tym, ze kiedyś pewnych chorób nie znano co nie oznacza, ze ich nie było. Prosty przykład: jaskra – same skutki choroby były znane już w starożytności, problem w tym, że utożsamiano jaskrę z zaćmą, wyodrębnienie tych jednostek chorobowych nastąpiło dopiero w XVIIw i pojawiła się wtedy nazwa jaskra – ale nie oznacza, ze wcześniej jaskry nie było…
Fajny artykuł dzięki
@Anka: Bardzo dziękuję. Pozdrawiam serdecznie :)
Kiedyś z szacunkiem podchodzono do naturalnych metod leczenia. dzisiaj tylko tabletki. Napary z ziół, wyciągi, wszystko wymaga czasu a kto dzisiaj ma na to czas? plecam pokłonić się nad metodami ojca Klimuszki oraz różnymi ziołami i roślinami-czosnkiem, rokitnikiem, cedrem, algami, porostami, modrzewiem dahurskim troche poczytać o nich bo wlaśnie to one wpływają korzystnie na organizm przy chorobach cywilizacyjnych
@Kaśka: Pani Katarzyno, bardzo dziękuję za ten komentarz i uwagę. Z przyjemnością sięgnę do tego typu informacji. Czy mogłaby Pani polecić jakieś wartościowe pozycje? Pozdrawiam.
Witam. Na pewno moge polecic ksiazki profesora Ozarowskiego (przez „z” z kropka) „Rosliny lecznicze” i „Ziololecznictwo dla lekarzy” (nie jestem pewna, czy drugi tytul jest dokladny). Sa to ksiazki 2 profesorow farmacji, godne polecenia. Osobiscie lubie tez ksiazke „Rosliny lecznicze i bogate w witaminy”. Jej autora nie pamietam, nazwiska byly rosyjskie, ale na pewno „wyskocza” po wpisaniu w google. Przeczytalam mnostwo ksiazek z tego zakresu, ale za najlepsze uwazam wlasnie te. Przepraszam za brak polskich znakow – nie mam ich na telefonie. Pozdrawiam. Marta
@Marta Pyrchała-Zarzycka: Droga Pani Marto, nic nie szkodzi. Pięknie dziękuję za wskazanie tych niezwykle cennych źródeł. Na pewno oddam się lekturze. Pozdrawiam serdecznie :)
Ja wolę stosować metody alternatywne.Niekoniecznie naturalne ale zwykle bezpieczniejsze i skuteczniejsze od szpitalnych.
Najpierw trzeba zdefiniować „choroby cywilozacyjne”, ale jeśli przyjmiemy że są to schorzenia wynikłe z zachowań ludzkich charakterystycznych dla społeczeństw na wysokim poziomie cywilizacji to jak najbardziej Egipt tu pasuje.
@Maciej: Bardzo trafny komentarz Panie Macieju. Zgadza się, o takie rozumienie chodziło. Dziękuję za zwrócenie na to uwagi – mamy przecież w literaturze różne definicje tych chorób: bardziej i mniej naukowe. Pozdrawiam.
Bardzo ciekawy artykuł, z tym że dałabym mu tytuł „Choroby cywilizacyjne istniały już w starożytności” zamiast tego populistycznego hasła rodem z „Faktu”… Wiem, że to są ciekawostki historyczne i tytuł można traktować z przymrużeniem oka ale sądzę że oskarżanie „konowałów” o skandaliczne kłamstwo jest poniżej poziomu. Sądzę że artykuły na tym portalu czytają ludzie kulturalni i wykształceni więc niepotrzebne jest odwoływanie się w tytule do ciemnych mas nienawidzących wszystkich, którzy są nieco lepiej sytuowani… Taka politykę stosują szmatlawce, które nie zasługują na nazwanie ich gazetą gdyż dziennikarstwo w ich wydaniu aż ocieka jadem aby przyciągnąć uwagę zakompleksionych prostaczków. Mam nadzieję że autor artykułu nie obrazi się o ten komentarz bo treść artykułu jest bardzo ciekawa lecz tytuł niestety odrzuca. Dopiero po przeczytaniu wstępu zdecydowałam się przeczytać do końca. Proszę wziąć moją uwagę za konstruktywna krytykę i na przyszłość powściągnąć nieco fantazje przy tworzeniu tytułu. Pozdrawiam!
@Elemelka: Szanowna Pani, oczywiście nie ma tu mowy o żadnej obrazie. Dziękuję za komentarz i wyrażenie własnej opinii. Będę mieć to na uwadze zarówno jako autor, jak i redaktor. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że i inne teksty na naszym portalu Panią zaciekawią :)
gruźlica to choroba znana od prehistorii. Wiele skamielin nosi oznaki zmian gruźlicznych
@Anonim: Drogi Anonimie, trzeba tu brać pod uwagę jeszcze rodzaj gruźlicy. Jak zostało wspomniane w tekście, choroba Potta, czyli gruźlica kręgosłupa, została odkryta wcześnie. Zaskoczeniem było jednak odkrycie w tamtych czasach gruźlicy płuc. Pozdrawiam.
– gdy cywilizacyjne choroby dotykały ówcześnie możnych i władców, dziś nie zwracają one uwagi na zawartość portfela i społeczny status.-
czy to znaczy, że jakiś prosty Egipcjanin z tamtego okresu nie mógł przejadać się tłustym mięsem i nadużywać alkoholu ?
Drogi komentatorze, rozumiem, że jest to pytanie retoryczne, ale żeby nie było wątpliwości: raczej nie ;) Pozdrawiam.
Należy rozdzielić 2 przypadki-jeżeli ktoś zachoruje przez to że łyka świadomie niezdrową dietę (lub coś innego robi zupełnie świadomie)i jest truty przez aspartamy itp.Ten 2 przypadek to nie tyle choroba cywilizacyjna co choroba związana z działaniem terrorystycznym.
„Czyżby zatem stworzone przez egipskich artystów smukłe i piękne postaci były, podobnie jak greckie rzeźby, wyłącznie wyidealizowaną wizją?”
Czemu nie? To tak jak dziś – oglądamy amerykańskie filmy z amerykańskimi szczupłymi i pięknymi aktorami. A jak zwykli Amerykanie (przeważnie) wyglądają naprawdę, każdy widzi. :)
Drogi teyu, słuszna uwaga. Dziękuję i pozdrawiam :)
do AAA lekarze istnieli zawsze, tylko nazwa się zmieniała czasmi był to szaman. w Chinach lekarz dbał o zdrowie, czyli o profilatyke to bylo jego główne zadanie. proponuję metody doprowadzenia organizmu do równowgi, wtedy jest trudniej zachorować.
Egipt u stóp Nilu .To ile Nil ma wysokości?
Czyli wracamy do czasów starożytnych Egipcjan. Bo w Europie a szczególnie w Brukseli znowu pojawili sie stróże i dozorcy odbytów.