Epoka cichych westchnień, wstydliwych pragnień i nudnych fantazji? Nic z tych rzeczy. Nawet ludzie XXI wieku mogliby się speszyć czytając opowiadania erotyczne sprzed ćwierć tysiąclecia. Czy ty również byś się czerwienił?
Giacomo Casanova wpisał się w historię opisami swoich podbojów miłosnych. Jego pamiętniki znane pod tytułem „Historia mojego życia” to barwne opisy osiemnastowiecznej obyczajowości seksualnej w różnych zakątkach Europy. Weszły do kanonu literatury erotycznej. W tej dziedzinie słynny libertyn miał jednak silną konkurencję.
Casanova pod każdym względem był dzieckiem swojej epoki. Ambitny erudyta i poliglota, świetnie zorientowany w trendach intelektualnych, będący na bieżąco z literaturą i sztuką, z pewnością miał na swojej półce najważniejsze książki, jakie w XVIII wieku człowiek o jego aspiracjach znać musiał.
Tym bardziej, że od czasów Regencji (1715 – 1723), epoki osławionej rozwiązłością obyczajową, literatura libertyńska – ilościowo rzecz ujmując – zajęła pierwsze miejsce wśród gatunków wydawanych we Francji, a także w języku francuskim poza tym krajem.
Erotyzm rozintelektualizowany
Zresztą, postawa libertyńska nie oznaczała wówczas wyłącznie rozkoszy cielesnych ale także pewną postawę intelektualno-światopoglądową – co znajdowało odbicie w pisarstwie. Jak pisze Jerzy Łojek:
Beletrystyka libertyńska odchodzi od erotyki “czystej” ku “filozoficznej”. Jest antykościelna i antyfideistyczna, co daje jej szczególne pole do popisu, między innymi właśnie w dziedzinie realizmu opisowego przy prezentowaniu praktyk seksualnych. Wprowadza na karty powieści czy dialogów fizjologię, potem także patologię seksu, wiążąc to często z ironiczną, sarkastyczną drwiną ze świętości i “czystości” (…), ze stosunków między “kierownikiem duchowym” a młodą dewotką.
Uderza zresztą w podstawy moralności chrześcijańskiej, propagując pogląd, że źródłem wszelkich systemów etycznych jest konwencja społeczna, że nie ma zasad moralnych objawionych czy przyrodzonych, że wartość wszelkich zaleceń moralnych – przede wszystkim w dziedzinie obyczajowości erotycznej – jest względna.
Jednym z protoplastów takiego myślenia był Nicolaspost Chorier (1612— 1693), prawnik z Prowansji a później prokurator królewski w Grenoble, który zasłynął dzięki monumentalnej rozprawie pod tytułem „Historia Delfinatu” (1661).
Nikt z poważnych urzędników państwowych nie zakładał nawet, że Chorier jest również autorem księgi o treści erotycznej w języku łacińskim, wydanej w Lyonie w roku 1659. Co prawda jej tytuł z naszej perspektywy brzmi dość poważnie: „Aloysiae Sigeae Toletanae Satyra Sotadica de Arcanis Amoris et Veneris”, treść pozostaje jednak mocno pikantna.
Zanim nastał markiz de Sade
Sam Chorier, nie chcąc się ujawniać, autorstwo tomu przypisał humanistce hiszpańsko-portugalskiej Aloysii Sigei (urodzonej około 1530 roku), przekład zaś Janowi Meursiusowi, holenderskiemu uczonemu i antykwariuszowi żyjącemu na przełomie XVI I XVII wieku.
Książka Choriera zasłynęła głównie za sprawą opisów fizjologii „miłosnego zbliżenia”, co szło wbrew trendom sentymentalnym, obowiązującym jeszcze w tamtym okresie. Opisywał praktyki seksualne, czasem bardzo drastyczne.
Dziś uznaje się, że do czasów markiza de Sade nikt we Francji tak ostro i tak odważnie jak Chorier nie opisywał współżycia seksualnego. Do XVIII wieku jego tom miał ponad sto wydań i stał się dla warstw oświeconych w całej Europie lekturą tyleż obowiązkową, co potajemną.
Ale Chorier miał oczywiście swoich mistrzów. Z całą pewnością czytał zbiór stu nowel Giovanniego Boccaccia, powstałych w połowie XIV wieku i zebranych w „Dekameronie” (w 1559 roku tom wpisany został przez papiestwo do indeksu ksiąg zakazanych). Te opowieści szlachetnie urodzonych panien i młodzieńców, którzy uchronili się przed dżumą gdzieś w okolicach Florencji, pełne są dosadnej seksualności, w której prym wiodą księża, zakonnice, a zwłaszcza pustelnicy (na szczególną uwagę zasługuje nowela „Diabeł i piekło”). Zresztą, „Dekameron” nawet dzisiaj nie traci na aktualności – w 1971 roku zekranizował go sam Pier Paolo Pasolini.
Ojciec literatury pornograficznej
Inspiracją dla dzieła Choriera z pewnością była również twórczość Pietra Aretina, wybitnego intelektualisty renesansowego, który jako papieski kronikarz znał dobrze atmosferę Kurii rzymskiej. Pisał utwory głęboko religijne, a także ostre satyry i paszkwile polityczne, dla których nazywany bywa “biczem książąt”. Jednocześnie jednak uchodzi za ojca literatury pornograficznej.
A to za sprawą jego „Ragionamenti” i „Żywotów kurtyzan”, czyli dialogów opisujących życie kobiet nie najcięższych obyczajów. Aretino nie obawiał się pisać, do czego zmuszane bywały nieraz kurtyzany, albo raczej, jak daleko skłonne były posunąć się w sypialni, by omotać mężczyznę. Pokazuje je zresztą jako inteligentne, przebiegłe kobiety, które często decydowały się na takie życie, by wyłamać się ze społecznego schematu, manifestując w ten sposób „siłę słabej płci”.
Aretino pozostawił po sobie także wiele jawnie erotycznych aforyzmów. Oto kilka z nich:
Gdy ręka po świętościach zadka bębni, to muzyka taka silniejsza jest niż granie flecistów na papieskim dworze.
Grzechy kurtyzany są w pewnym względzie również jej cnotami.
Kunszt kurwiarski nie jest zawodem dla głupiej, nie wystarczy zadrzeć kiecki i powiedzieć – jazda.
Sztuka polega nie na tym, żeby zyskiwać kochanków, ale na tym, żeby ich przy sobie zatrzymywać.
Giacomo Casanova na pewno znał dzieła Aretina. Poświadcza to książka Laurence’a Bergreena “Casanova. W świecie uwodziciela”. Jak podkreśla autor tej biografii, dzieło renesansowego autora było dla oświeceniowego uwodziciela nie tylko rozrywką, ale także ważnym podręcznikiem miłosnego kunsztu.
Seks w klasztornych murach
Literaturze erotycznej XVIII wieku służyły skandale obyczajowe epoki, które szybko stawały się pretekstem dla pisarzy. Tak było choćby z aferą ojca Girarda i Katarzyny Cadière. To ich historia została opisana w „Thérèse Philosophe” (autorem prawdopodobnie jest markiz d’Argensa), gdzie bohaterów tej autentycznej historii ukryto pod pseudonimami Dirrag i Eradice. Główna bohaterka, cnotliwa panna, zostaje sprowadzona na złą drogę przez swego duchowego przewodnika.
Praktyki seksualne odbywające się w murach francuskich klasztorów stały się kanwą opowieści Jean-Charlesa Gervaise de Latouche’a „Histoire de Dom Bougre, Portier des Chartreux”. Nie brakuje tu opisów najbardziej wyrafinowanych zabaw erotycznych, których „nie powstydziłyby się i kurtyzany”. Ale to chyba nie może dziwić, zważywszy na fakt, że we Francji czy Holandii właśnie w klasztorach często mieściły się drukarnie nielegalnych libertyńskich książek.
Zapisem osobistych doświadczeń autora są książki markiza Donatiena-Alphonsa-François de Sade, najbardziej brutalne świadectwa libertyńskiego hedonizmu, epatujące przemocą, gwałtem i przyjemnością zadawania bólu. Najdłuższa orgia, w której ten arystokrata z całą pewnością brał udział, miała miejsce w 1757 roku roku i trwała sto dwadzieścia dni. Doprowadził do otrucia czterech prostytutek, którym podał źle przygotowany afrodyzjak. Jedna z jego pokojówek, ciężko poraniona podczas seksualnych zabaw, do których była zmuszona, uciekła z posiadłości markiza, zawiadamiając władze.
Wszystko to pobrzmiewa w napisanych przez markiza de Sade “Stu dwudziestu dniach Sodomy” albo “Justynie, czyli niedolach cnoty”. Doprawdy, w porównaniu z nim Casanova to niewiniątko.
Literatura wiecznie żywa
Na szczęście o seksie pisano wtedy także z humorem i dystansem. Warto tu wspomnieć twórczość Crébillonasyna z jego „Sofie”, a także „Igraszkami kącika przy kominku”. To satyryczne, dość zabawne dokumenty epoki, których zadaniem nie jest przewracanie systemu moralnego, ale kronikarskie upamiętnienie epoki.
W tym kontekście – na zasadzie kontrastu – z pewnością warto też wspomnieć „Dziewicę Orleańską” Woltera, autora, wobec którego Casanova czuł ogromny respekt. Była to dość frywolna opowieść o Joannie d’Arc, narodowej bohaterce Francji. To nie tylko erotyczna rozrywka, ale także budowanie antymitu, w tym wypadku mamy bowiem do czynienia z postacią „służącej w oberży, córce rozpustnego mnicha, wyzwalającej Orlean na ośle i po zwolnieniu ze ślubów czystości oddającej się uciechom życia”.
Książki XVIII wiecznych libertynów nadal są wznawiane. Cieszą się też nieustającym zainteresowaniem czytelników, co w czasach wszechobecnego internetu dobrze świadczy o ich żywotności. We francuskim internecie powstał nawet ranking najpopularniejszych pozycji tego gatunku.
Co ciekawe, znalazła się tam pozycja pod tytułem “Pauliska ou La Perversité moderne: mémoires récents d’une Polonaise” Jacquesa Antoine’a Révé. Polka bohaterką francuskiej książki erotycznej wieku świateł? Co powiedziałby na to Casanova, który akurat w Polsce nad kobiety przedłożył biblioteki?
Bibliografia
- Jerzy Łojek, Wiek markiza de Sade, szkice z historii obyczajów i literatury we Francji XVIII wieku, Wydawnictwo Lubelskie, Lublin 1975.
- Laurence Bergreen, Casanova. W świecie uwodziciela, Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2017.
- Katarzyna Dybel, Barbara Marczuk, Jan Prokop, Historia literatury francuskiej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2007.
- Krzysztof Żaboklicki, Historia literatury włoskiej, Wydawnictwo Naukowe PWN, 2008.
- Libertinage et littérature du XVIIIème siècle, Babelio.
KOMENTARZE (5)
Nie ćwierćwiecza, tylko ćwierć-tysiąclecia.
Czytałam 120 dni sodomy i muszę przyznać, że to jedna z najbardziej chorych i odrażających książek, które miałam w ręku. Współczesne erotyki w porównaniu z tym dziełem są niewinne i cnotliwe. Bardzo ciekawy artykuł, czytałam z zainteresowaniem. Pozdrawiam! :)
chyba jej nie zrozumiałaś.
Heh. Tsk byli z nudów zepsuci, że, którymi się bawili pościnali swoim zdegenerowanym panom głowy nim panowie się spostrzegli. Teraz znów się Francuziki psują i pewnie Islam ich „naprawi”.
A gdzie Brantome i ” „Zywoty pan swawolnych” (1665-66)?