W dawnej Polsce sądzono, że białogłową rządzi tylko afekt. Gdy kobieta mu pofolguje, może znaleźć się "w kłopocie". W ruch szło wtedy siemię marchwiowe, globulki z ruty, jądra łasicy... Czyżby ruch pro-choice istniał już 400 lat temu?
W XVII-wieku pokutowało przekonanie, że niewiasta jest czymś pośledniejszym od mężczyzny. Kobiety należało więc kontrolować, zwłaszcza w sferze jej seksualności. Ale gdy w grę wchodziło uniknięcie niechcianej ciąży, ówczesne damy okazywały się niezwykle pomysłowe…
Dla urody i pieniędzy
Kobieta płodna była w epoce sarmackiej szanowana, zaś bezpłodnymi często pogardzano. Kościół głosił, że jedyna droga do alkowy miała prowadzić przez ołtarz, a posiadanie licznego potomstwa było dowodem „łaski boskiej”. Niektórzy, zwłaszcza bogata szlachta i magnaci, wybierali jednak bardziej współczesny model rodziny.
Celem było uniknięcie rozdrobnienia majątku, a co za tym idzie – obniżenia poziomu życia familii i prestiżu rodowego nazwiska. Jedyny syn był dziedzicem fortuny, a jedyna córka mogła liczyć na potężny posag. Przyszłość rysowała się wtedy pod znakiem wspaniałych koligacji i wzrastającego splendoru.
Ale panie miały też swoje powody, inne niż pragnienie zapewnienia świetności rodu. Niektóre broniły się przed macierzyństwem, bo nie chciały psuć sobie figury i usuwać się z życia towarzyskiego. Jakub Hauer pisał:
Znajdują się nawet i takowe osoby, które dla gładkości swojej domniemanej i doczesnej, aby się nie zmieniły, takowem (żal się Boże) pogardzają błogosławieństwem Bożem, gwałt czyniąc temu stanowi i powinności swojej.
Cóż takiego robiono?
…póki ładownia nie jest pełna
Do powszechnie używanych metod kontroli płodności należało z pozoru niewinne przedłużające się karmienie piersią, stosunek przerywany (coitus interruptus) czy późne wchodzenie w związki małżeńskie.
Jedną z metod poronnych było upuszczanie krwi dla wywołania menstruacji. W słynnym poradniku Nicholasa Culpepera dla akuszerek z połowy XVII wieku można nawet znaleźć zakaz upuszczania krwi ciężarnym – poza wyjątkowymi sytuacjami.
Metodą dobrze znaną, choć mogły ją stosować tylko mężatki, było unikanie współżycia z kochankiem poza okresami, gdy były w ciąży z mężem. Opisuje ją Brantôme w swoich „Żywotach”: Ine białe głowy znałem y słyszałem o takich, które nie dawały swemu miłośnikowi sycić się sobą, prócz wówczas kiedy były brzemienne […].
To metoda znana od niepamiętnych czasów, ponoć korzystała z niej słynąca z rozwiązłości córka Oktawiana Augusta – Julia. Zapytana kiedyś, jak to możliwe, że mimo wielu kochanków wszystkie dzieci urodziła podobne do męża, miała odpowiedzieć: Numquam enim nisi navi plena tollo vectorem (Nigdy nie biorę pasażera na pokład, póki ładownia nie jest pełna).
Pomocna dłoń aptekarza lub… czarownicy
Można było również udać się po pomoc do aptekarza, który potrafił sporządzić odpowiednią miksturę o działaniu poronnym. W „Żywotach pań swawolnych” Pierre’a de Bourdeille’a Brantôme’a czytamy o dwórce królowej Nawarry Małgorzaty, która skorzystała z takiej pomocy będąc już w szóstym miesiącu ciąży:
Owo nalazła biegłego aptykarza, który, sporządziwszy iey iakowyś odwar, spędził iey płód […], kawałek po kawałku, tak łatwo, iż przez cały czas tey zabawy nigdy nie uczuła przy tym cirpienia ani boleści, a potem wydała się grzecznie za mąż, tak iż mąż nie uznał by namnieyszego śladu.
Były także praktyki magiczne (na przykład noszenie amuletów) czy metody dość makabryczne, znane jeszcze ze średniowiecza. Przykładowo kobieta umieszczała na swoim brzuchu jądra odcięte żywej łasicy, obwiązane oślą skórą.
Gdy pod ręką nie było zmyślnego aptekarza, chodzono do czarownicy. Jak czytamy u Oskara Kolberga, Hanka Czelczonka z Kobylina zeznała w 1616 roku, że ziela dawała dziewicom, które zowią limoiza […] żeby dzieci nie rodziły. Przystojnej miłośnicy Zaleskiego dałam […] limoizy, maruny białej, siemienia marchwianego i czerwonej róży.
Aniołek w ludzkim ciele puchliny zbywa
Wzmianki w zielnikach, poradnikach medycznych czy tekstach rybałtowskich świadczą o znajomości środków zarówno przeciwdziałających zapłodnieniu, jak i poronnych, które kobiety z powodzeniem stosowały. Mimo negatywnej reakcji Kościoła i opinii środowiska.
W jednej z satyr czytamy: Owa aniołek w ludzkim ciele, Magdusia, koło pępka opuchła, na potrawę wymiotuje, albo pod pretekstem miejsca cudownego daleko kędyś puchliny zbywa i ratuje się.
Znany jest też przypadek drugiej żony Szczęsnego Potockiego, Józefiny, która zmarła prawdopodobnie wskutek zażycia zbyt dużej dawki środków poronnych.
Na wsi znano różne zioła, które miały przeciwdziałać zapłodnieniu lub też wywołać poronienie, a wiedzę tę przekazywano z pokolenia na pokolenie. Dziewki umiem porządnie do młodzieńców zwodzić, uczynię, co nie będzie nigdy dzieci rodzić – czytamy w „Peregrynacji dziadowskiej” z roku 1612.
Sałatka z wawrzynu i herbatka z dzikiej marchwi
W epoce renesansu i baroku znano ponad sto roślin, które mogły wywołać poronienie i menstruację. Najpopularniejszy był wawrzyn, który zamężne kobiety, zmęczone zbyt licznymi porodami, włączały nawet do codziennej diety jako środek antykoncepcyjny. W użyciu była też marzanna barwierska, pieprz i szałwia.
Kobiety w XVII wieku stosowały także globulki z ruty i korzenia lilii sproszkowanych i wymieszanych z kastoreum, czyli wydzieliną gruczołów skórnych bobra. Innym sprawdzonym sposobem (co ciekawe – faktycznie skutecznym!) był napar z nasion dzikiej marchwi spożywany rano.
Wizyta w szpitalu
Zamożne panny i mężatki, którym nie udało się zapobiec niechcianej ciąży, za odpowiednią opłatą mogły usunąć niechciany płód nawet w warszawskim Szpitalu Dzieciątka Jezus. Pisał o tym Jędrzej Kitowicz:
Zdarza się też i to, acz nieczęsto, że osoby nieznajome przychodzą albo i z daleka przyjeżdżają do tego szpitala; w wielkim sekrecie […] uwolniwszy się od brzemienia powracają tam, skąd się wzięły, zapłaciwszy szpitalowi sowicie za swoje oczyszczenie.
A co z prezerwatywą i kalendarzykiem?
W użyciu była także antykoncepcja mechaniczna, jednak podstawowym celem popularyzujących się powoli kondomów miała być ochrona przez chorobami wenerycznymi. Dlatego też pierwsza wzmianka w druku pojawia się przy okazji dyskusji o kile w opracowaniu Gabriello Fallopios pod tytułem „De morbo gallico” (1564).
Ówczesny „kalendarzyk małżeński” był raczej zawodny, gdyż teoretycy umieścili dni płodne kobiety pod koniec menstruacji lub tuż po jej zakończeniu. Nic dziwnego, że przy tak wątpliwej skuteczności bardziej ufano wiejskiej znachorce niż zagranicznym nowinkom…
Bibliografia:
[expand title=”Artykuł został oparty na szerokiej bibliografii. Kliknij, aby ją rozwinąć.”]
- Brantôme P., Żywoty pań swawolnych, tłum. Tadeusz Żeleński, Gdańsk 2000.
- Bystroń J.S., Dzieje obyczajów w dawnej Polsce. Wiek XVI-XVIII, Trzaska, Evert i Michalski, Warszawa 1933.
- Culpeper N., Culpeper’s directory for midwives: or, A guide for women in their conception, bearing and suckling their children, London 1662.
- Kitowicz, J., Opis obyczajów za panowania Augusta III, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2003
- Kolberg O., Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce, W. Ks. Poznańskie, Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 1875.
- Kuchowicz Z., Człowiek polskiego baroku, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1992.
- Kuchowicz Z., Obyczaje staropolskie XVII i XVIII wieku, Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1977.
- Larsen A.R., Levin C., Robin D., Encyclopedia of Women in the Renaissance: Italy, France, and England, ABC-CLIO, Santa Barbara 2007.
- Lisak A., Miłość staropolska. Obyczaje, intrygi, skandale, Warszawa 2011.
- Obyczaje w Polsce od średniowiecza do czasów współczesnych, red. A. Chwalba, Warszawa 2004.
- Żydowski J.A., Złote jarzmo małżeńskie, Kraków 1784.
KOMENTARZE (7)
jak to działało, że dłużej karmiono piersią?
@mikmik
https://pl.wikipedia.org/wiki/Metoda_LAM
Niestety laktacja jako środek antykoncepcyjny to mit. Masę kobiet daje się na to nabrać ima dzieci rok po roku.
Skoro rok po roku to przez 3 miesiące działa.
Ruta musiała być skuteczna, skoro polskie powiedzenie „rutkę siać” oznacza: pozostawać w stanie panieńskim”. Ruta graveolens rosła we wszystkich kobiecych ogródkach przydomowych.
Bardzo ciekawy artykuł.
Bardzo ciekawy artykuł