Niemiecka ofensywa w Ardenach wspominana była przez amerykańskich żołnierzy jako najzacieklejsza bitwa, jaką przyszło im stoczyć w Europie. Zimowe warunki, liczne zbrodnie i zaciętość walk przywodzą na myśl koszmar frontu wschodniego. Te zdjęcia oddają dramatyzm śmiertelnych zmagań z przełomu 1944 i 1945 roku.
Ofensywa w Ardenach była ostatnią szansą Hitlera, by uchronić terytorium Niemiec przed bezpośrednią inwazją i powstrzymać klęskę. Wiedzieli o tym również dowódcy, przeczuwali nawet karmieni propagandą żołnierze, walczyli więc ze szczególną zaciekłością. Ale nawet nieprzygotowani do oparcia niespodziewanego ataku Amerykanie wykazali się w wielu miejscach wielką determinacją, która pozwoliła spowolnić postępy wojsk III Rzeszy.
Niemiecka ofensywa w Ardenach rozpoczęła się 16 grudnia 1944 roku i była całkowitym zaskoczeniem dla zbyt pewnych siebie zachodnich aliantów, myślących dotąd raczej o własnych planach uderzenia w kierunku III Rzeszy. Niektórzy dowódcy zlekceważyli w pierwszej chwili doniesienia z frontu, choć nad ich głowami latały pociski V-1. Pozbawieni na skutek kiepskiej pogody wsparcia z powietrza, często zmuszeni do obrony zbyt długich odcinków frontu, amerykańscy żołnierze nie byli w stanie powstrzymać natarcia Wehrmachtu. Niemcy wzięli wielu jeńców w pierwszej fazie walk.
Niemcy wiedzieli, że amerykańscy żołnierze lubią nocować w domach, stodołach itp., zaczęli więc swoją ofensywę od ostrzału cywilnych zabudowań w pobliżu linii frontu. Nieliczni mieszkańcy, którym pozwolono pozostać w pobliżu nieprzyjacielskich pozycji, mogli się tylko bezradnie przyglądać, gdy płonął dobytek ich życia, a wyrwani ze snu wojacy gorączkowo szukają swojego ekwipunku. Walki w rejonie St. Vith, którego częścią jest dziś Schönberg, trwały od 17 do 23 grudnia i nic dziwnego, że tamtejsza ludność szukała miejsca zapewniającego pewną ochronę przed ostrzałem.
Niemiecka ofensywa zaskoczyła również ludność żyjącą nieco dalej od linii frontu, która mogła mieć nadzieję, że koszmar wojny ma już za sobą. Mieszkańcy zagrożonych miejscowości zaczęli masowo uciekać, potęgując chaos na drogach. Często obawiano się zemsty za działalność ruchu oporu, którego członkowie zaledwie kilka miesięcy wcześniej atakowali wycofujące się jednostki Wehrmachtu. Uchodźcy bywali podejrzliwie traktowani przez amerykańskich żołnierzy, którzy podejrzewali uciekinierów o sympatie proniemieckie i obawiali się przebranych dywersantów.
Okazało się, że uciekający mieszkańcy terenów zagrożonych przez Niemców mieli dobre powody, by obawiać się barbarzyństwa zbliżających się najeźdźców. W czasie walk w Ardenach doszło do wielu zbrodni na ludności cywilnej. 19 grudnia w Stavelot zamordowano ok. 130 osób, głównie kobiet i dzieci. W Wigilię 24 grudnia we wsi Bande rozstrzelano 34 młodych mężczyzn. Na ścianie domu, w którym pochowano zabitych, Niemcy pozostawili napis Zemsta za śmierć naszych niemieckich bohaterów, którzy zginęli z ręki
Belgów.
Od 19 do 27 grudnia 1944 roku trwały walki o miasto Bastogne, które stanowiło kluczowy węzeł drogowy w południowej Belgii. Niemcy dysponowali dwukrotną przewagą liczebną, obrona przygotowywana była w dosłownie ostatniej chwili, na odsiecz zaś nie można było liczyć przez wiele dni. Dodatkowo Niemcy przechwycili punkt medyczny amerykańskiej 101. Dywizji Powietrznodesantowej, przez co brakowało lekarzy, sprzętu medycznego i leków dla rannych żołnierzy. Mimo to hitlerowcom nie udało się przełamać alianckich pozycji, w dużej mierze dzięki zmianie pogody, która umożliwiła dostarczenie obrońcom zaopatrzenia drogą powietrzną.
Nie tylko cywile stawali się ofiarami niemieckiej brutalności. Również alianccy żołnierze wzięci do niewoli musieli liczyć się z tym, że zamiast trafić do obozu jenieckiego zostaną po prostu rozstrzelani. Słynna stała się szczególnie masakra dokonana w pobliżu belgijskiego miasta Malmedy już 17 grudnia 1944 roku. Członkowie Kampfgruppe Peiper z 1 Dywizji Pancernej SS zamordowali wówczas na skrzyżowaniu w Baugnez 84 pojmanych Amerykanów. Żołnierze tej samej jednostki odpowiedzialni są w sumie za zabicie ponad 350 amerykańskich jeńców oraz wielu cywilów, w tym za wspomnianą wcześniej zbrodnię w Stavelot.
Braki w zaopatrzeniu w hitlerowskiej armii powodowały, że żołnierze Wehrmachtu i SS chętnie nosili zdobyte buty czy inne elementy umundurowania. Oczywiście nie zawsze pochodziły one od zamordowanych jeńców, ograbiano również poległych w walce. Mimo to, gdy Jankesi schwytali Niemca noszącego amerykański płaszcz lub też mającego przy sobie papierosy zza oceanu, często traktowali go jak zbrodniarza lub dywersanta w przebraniu i zabijali w zemście na miejscu. Zdarzało się również, że pojmany żołnierz, który połasił się wcześniej na cudze buty, był przeganiany na bosaka po śniegu tak długo, aż jego stopy uległy odmrożeniu i wymagały amputacji.
Ardeny to górzysty, gęsto zalesiony teren, w którym niewiele było dobrych dróg. W połączeniu ze złą pogodą oraz głębokim śniegiem i błotem warunki te już od pierwszego dnia ofensywy utrudniały Niemcom natarcie i uzyskanie odpowiedniego impetu uderzenia. W wielu miejscach tworzyły się korki, potęgowane jeszcze przez kiepskie kierowanie ruchem. 19 grudnia wziął się za nie nawet sam generał Model, wściekły z powodu zbyt wolnych postępów swoich wojsk. Wszystkie te kłopoty przyczyniały się do pogłębienia innego problemu: braków paliwa, które nie docierało na czas do jednostek frontowych.
Śnieg był oczywiście problemem nie tylko dla samochodów, ale przede wszystkim dla walczących żołnierzy. Odmrożenia, „stopa okopowa”, oblodzenia broni, celowników, słuchawek i innego sprzętu stały się na froncie codziennością. Zamarzały i wybuchały osłony chłodzące amerykańskich CKM-ów, zdradzając pozycje nieprzyjacielowi. Pojawiła się czerwonka – skutek braku możliwości porządnego wyczyszczenia menażek. Amerykanie znaleźli jednak jedno dobre zastosowanie dla śniegu: mieszali go z lemoniadą cytrynową, dzięki czemu mogli raczyć się substytutem sorbetu.
W czasie walk w Ardenach Tygrys Królewski był prawdziwym postrachem amerykańskich żołnierzy, szczególnie załóg słabiej opancerzonych i uzbrojonych Shermanów. W źródłach można znaleźć wiele opowieści o spotkaniach z niemieckimi „potworami”, zdolnymi wytrzymać wielokrotne trafienia z dział o zbyt małym kalibrze. Z drugiej strony wiele wskazuje na to, że Jankesi często mylili te czołgi z Pzkpfw IV, który charakteryzował się podobną sylwetką. Stąd zapewne wzięła się przynajmniej część relacji o niektórych przypadkach zniszczenia Tygrysów, np. o wyeliminowaniu jednego z nich przez samochód pancerny M8 Greyhound i jego zaledwie 37-milimetrowe działko.
Choć w grudniu 1944 roku alianci dysponowali miażdżącą przewagą w powietrzu, w początkach niemieckiej ofensywy nie mogli wykorzystać tego atutu z powodu niesprzyjającej pogody. Jeszcze przed rozpoczęciem walk uniemożliwiła ona z kolei przeprowadzenie właściwego rozpoznania, co znacznie ułatwiło hitlerowcom przygotowania do ofensywy. 23 grudnia warunki uległy jednak poprawie i podjęte wówczas bombardowania linii zaopatrzeniowych Wehrmachtu ostatecznie przesądziły o zatrzymaniu ofensywy w Ardenach.
Po masakrze w Malmedy i doniesieniach o innych zbrodniach niemieckich spowodowały, że SS-mani pojmani przez Amerykanów rzadko mogli liczyć na litość i traktowanie zgodne z konwencją genewską, lecz wielokrotnie byli zabijani. Największa tego typu zbrodnia dokonana przez żołnierzy U.S. Army miała miejsce 1 stycznia w Chenogne, kiedy to rozstrzelano ok. 60 niemieckich jeńców. Po fakcie sprawa została zamieciona pod dywan, zgodnie z życzeniem gen. Pattona, który zapisał w swoim pamiętniku: Doszło do pewnych niefortunnych incydentów, w wyniku których śmierć ponieśli jeńcy. Liczę, że uda się to zatuszować.
***
Opisy do zdjęć opracowano na podstawie książki Anthony’ego Beevora „Ardeny 1944. Ostatnia szansa Hitlera” (Znak Horyzont 2016).
KOMENTARZE (6)
a teraz jedzą sobie z dziubków.ten świat to przewrotny syf
Generalnie G.I. to były proste chłopaki z prostym poczuciem sprawiedliwości. Po tym jak żołnierze 157 pułku piechoty wkroczyli do KL Dachau postawili esesmanów z załogi pod mur i rozstrzelali. W trakcie egzekucji do obozu przyjechał zastępca dowódcy 42. DP gen. Henning Linden i nakazał natychmiastowe przerwanie rozwałki. Zakaz przetrwał do wyjazdu generała dwie godziny później. Novum było tylko takie, że resztę esesów rozstrzelał z ckmu osobiście porucznik Bushyhead. Jak zameldował później ppłk Felixowi Sparksowi : Jak mają kogoś sądzić za rozwalenie tych skur…synów to mnie, a nie resztę chłopaków. Dodatkowo amerykańscy żołnierze zachowywali nie tylko bierność, ale i odnosili się z aprobatą do samosądów dokonywanych na obozowych kapo przez wyzwolonych więźniów. Później postawiono wielu żołnierzy z dowódcą 3 batalionu 157. pp Sparksem na czele przed sądem polowym, ale dowodzący 3. armią generał Patton rozkazał pomimo protestów płk. Charlesa Deckera umorzyć śledztwo i zwolnić zatrzymanych. Następnego dnia po wyzwoleniu Dachau i odnalezieniu transportu z więźniami Buchenwaldu (w ogromnej większości martwymi lub umierającymi) żołnierze 42. i 45. DP z niezwykłą furią atakowali Monachium. Do niewoli dostało się bardzo niewielu obrońców miasta i praktycznie nikt z SS.
Fragment o Niemcach używających zdobycznych elementów uzbrojenia wprowadza w błąd. Niemcy wysłali za amerykańskie „przebierańców” w celu siania zamętu i sabotażu. I udało się to na tyle skutecznie, że wywołali niezłą psychozę (nawet jeden amerykański generał przesiedział parę godzin w anclu, bo wydał się żandarmom podejrzany) Oczywiście pojmanych w amerykańskich mundurach Niemców rozwalano – zgodnie z prawem wojennym, to nie była żadna „zbrodnia”.
Bardzo serdecznie polecam wszystkim zainteresowanym tym tematem lekturę książki Georga Wilsona „Jeśli przeżyjesz…” Naprawdę, jedna z najlepszych książek historycznych jakie udało mi się do tej pory przeczytać. Relacja naocznego świadka tamtych wydarzeń, amerykańskiego kpt. Wilsona. Nie jest literatem, więc ksiązka pisana jest prostym, żołnierskim językiem. Może właśnie dlatego jest wstrzasająca i tak utkwiła mi głęboko w pamięci. Polecam wszystkim i pozdrawiam.
tak poza tym. nie dziwią was, swieżo ogolone twarze żołnierzy, jeńców, cywili?? ok, zaopatrzona armia – jest czas na golenie ale tym gonionym w łachmanach jeńcom kto i kiedy golił zarost? a zdjecia z obozów – truchła ale ogolone. dostali brzytwy? pomyślcie. czy czasem częsc zdjęć nie jest manipulacją i teatrem dla nas, dla mas….
a teraz jedni drugim wejdą w odb.t… i co? po wojnie ile mld $ poszło na rozbujanie germańskiego przemysłu? ile vw importowano do US żeby niemaszki miały pracę, dobry dom, nowy samochód??? jeb..ne sk.syny. w tym czasie Polacy mieli po raz kolejny w znoju i trudzie, brudzie i głodzie ODBUDOWYWAĆ kraj? ile zniszczono na wschód od Odry? a pieniażki w USA to skąd, skad złoto czy nie z plomb ofiar Treeblinki czy Auschwitz (wiekszość Słowianie)?????