Handlarze śmierci wykonujący zabiegi brudnymi narzędziami, bez żadnej kontroli i bez odpowiedzialności. Aborcja na każdej ulicy i w każdej rodzinie. Zmowa milczenia obejmująca cały kraj. I jedna dziewczyna, która postanowiła za wszelką cenę położyć jej kres.
W 1923 roku Irena Krzywicka miała dwadzieścia cztery lata. Właśnie zawarła swoje koleżeńskie małżeństwo z Jerzym Krzywickim, ale niewiele to w jej życiu zmieniło. Państwo młodzi nie mogli sobie pozwolić nawet na wspólne mieszkanie – ona gniotła się dalej w ciasnym pokoiku u matki, on całą swoja skromną pensyjkę był zmuszony oddawać despotycznym rodzicom.
Kiedy Irena dowiedziała się, że jest w ciąży, nie zastanawiała się długo. Nie miała pracy, oszczędności ani warunków, by założyć rodzinę. „Nieunikniona była skrobanka” – stwierdziła. Pieniądze na zabieg pomogła jej zebrać matka. Było to pewnie około stu, dwustu przedwojennych złotych. Procedura odbyła się w jej mieszkaniu, „pod narkozą chloroformową”.
O swojej aborcji publicystka napisała dopiero siedemdziesiąt lat później, we wspomnieniach opublikowanych niedługo przed śmiercią. W międzywojniu musiała milczeć. Dopuściła się czynu, za który i jej, i akuszerce przeprowadzającej zabieg groziło pozbawienie wolności na kilka lat.
Za aborcję na Sybir
Pod tym względem kodeksy państw zaborczych były zgodne – „spędzenie płodu”, niezależnie od okoliczności, kwalifikowano jako ciężkie przestępstwo. W prawodawstwie rosyjskim matkę czekał trzyletni wyrok. Osobę przeprowadzającą aborcję – nawet sześcioletni.
W zaborze niemieckim więzienie groziło nie tylko za dokonanie aborcji, ale też za próbę jej dokonania na kobiecie będącej w ciąży urojonej. Przepisy te odziedziczyła Polska po 1918 roku i obowiązywały one przez całą kolejną dekadę.
W XIX-wiecznej Warszawie surowe reguły były egzekwowane, choć wyrywkowo. Zdarzało się nawet, że lekarzy spędzających płody wywożono kibitkami na Syberię. W wolnej Polsce karano już właściwie tylko w przypadku denuncjacji lub kiedy kobieta sama przerwała zmowę milczenia. W tej ostatniej uczestniczył cały kraj.
Największa zmowa milczenia w historii Polski?
Wybitny specjalista z zakresu medycyny sądowej Wiktor Grzywo-Dąbrowski szacował: „Robi się w Warszawie przypuszczalnie dwadzieścia tysięcy poronień rocznie”. W skali kraju mogło to być dwieście tysięcy, albo i więcej aborcji każdego roku. Miliony na przestrzeni dwudziestolecia. Na każdej ulicy i w niemal każdej rodzinie.
Dla elit to była metoda antykoncepcji – wciąż zdarzało się, że pierwsza i jedyna, o jakiej myślano. Za spędzanie płodu u swoich żon i kochanek zgodnie płacili prokuratorzy, prawnicy, politycy i prawicowi dziennikarze.
Tajemnicą poliszynela było to, kto odwiedził w tym celu jedną z renomowanych klinik stolicy, a kto wyjechał z partnerką do szpitala na prowincji. Tam, gdzie świadczono usługi dla śmietanki towarzyskiej, spokój i dyskrecja były zagwarantowane.
Będzie jedną kurwę więcej…
Reszta społeczeństwa nie mogła liczyć ani na to, ani nawet na krztynę bezpieczeństwa. Zabiedzone kobiety z warstw robotniczych widziały w aborcji jedyne wyjście pozwalające przeżyć. Przyjęte w latach dwudziestych przepisy o ochronie matek i rodzin były martwym prawem.
Samotna kobieta z dzieckiem traciła szansę na jakąkolwiek posadę, nieślubne potomstwo kodeks traktował z tą samą pogardą co w czasach Napoleona, a rodziny pracowników fabrycznych gnieździły się po kilkanaście osób w ciasnych, brudnych izbach. Jedno dziecko więcej mogło już oznaczać różnicę pomiędzy głęboką nędzą a śmiercią z głodu.
To były rodziny, w których ojciec, słysząc o narodzinach córeczki, potrafił syknąć: „Będzie jedną kurwę więcej”. Dom przeistaczał się w piekło. „Żona w trzydziestym roku życia schorowana, stara kobieta, odpychająca fizycznie. Mąż ogłuszony piskiem bachorów, widzący żonę albo w ciąży, albo karmiącą, albo jedno i drugie razem, ucieka z domu do szynku, gdzie pijaństwem pogłębia jeszcze nędzę rodziny” – brzmiał opis sytuacji panującej w świecie zwykłych, pozbawionych przywilejów ludzi.
To jest tylko cząstka
Życie na granicy zezwierzęcenia, zero potrzeb kulturalnych. Egzystencja sprowadzona do nieustannej reprodukcji. A do tego ciągły strach matek. Bo albo po porodzie czekała je śmierć z wycieńczenia i chorób, albo – więzienie lub zabójcza infekcja na skutek spędzenia płodu. Tylko mężczyźni nie ponosili konsekwencji. W prawie karę za aborcję przewidziano wyłącznie dla niedoszłej matki. I to wszystko miał być standard, a nie przykry wyjątek.
Śmierć wcześniej lub później, ale zawsze zbierała swoje żniwo. Nikogo nie dziwiło, jeśli z dziesiątki dzieci tylko dwójka lub trójka, skarlała i wychudzona, dożywała dorosłości. Tym bardziej nie mogła zaskakiwać śmierć matki. Z szacunków lekarzy wynikało, że od kilku do nawet 50% aborcji kończyło się zgonem kobiety. Wiktor Grzywo-Dąbrowski wspominał, że on jeden: „sekcjonuje do dwustu zwłok kobiet zmarłych [po spędzeniu płodu] na zakażenie krwi [rocznie], a to jest tylko cząstka”.
Prawdziwa twarz postępu?
Po kilku zabiegach, powtarzanych co rok lub dwa, tragiczny koniec był niemal nieunikniony. Szczególnie, że „skrobankę” wykonywali partacze i oszuści, brudnymi narzędziami, bez żadnej kontroli i bez odpowiedzialności. I tak sytuacja wyglądała nie tylko na prowincji, ale też w nowoczesnej, europejskiej metropolii, za jaką starała się uchodzić Warszawa.
Krzywicka pragnęła wreszcie przerwać zmowę milczenia, szczególnie, że była to dla niej sprawa bardzo osobista. Własną aborcję opłaciła głębokim załamaniem nerwowym. W pojedynkę nie mogła jednak nic zrobić. Jako młoda, początkująca publicystka, a do tego jako kobieta w dziennikarskim światku mężczyzn, nie miała wystarczającej siły przebicia.
Dopiero gdy związała się z Tadeuszem Boyem-Żeleńskim, przekonała go, by to on stanął na czele wielkiej kampanii na rzecz „świadomego macierzyństwa”. To już jednak historia na kolejny artykuł…
Źródła:
Artykuł powstał w oparciu o literaturę i materiały zebrane przez autora podczas prac nad książką pt. Epoka hipokryzji. Seks i erotyka w przedwojennej Polsce.
[expand title=”Artykuł został oparty o szeroką biografię, kliknij aby rozwinąć.”]
- Tadeusz Boy-Żeleński, Piekło kobiet, Alfa, Warszawa 1930.
- Justyna Budzińska-Tylicka, Świadome macierzyństwo, Rój, Warszawa 1935.
- Stanisław Czerwiński, Zabicie płodu i dzieciobójstwo, „Głos Sądownictwa” 1929, nr 5.
- Kazimierz Fleszyński, Zagadnienie spędzenia płodu (na tle debaty Zjazdowej), „Głos Sądownictwa” 1929, nr 11.
- Wiktor Grzywo-Dąbrowski, Przerwanie ciąży z punktu widzenia społecznego, prawnego i lekarskiego, Książnica-Atlas, Warszawa-Lwów 1926.
- Wiktor Grzywo-Dąbrowski, Spędzenie płodu i dzieciobójstwo według projektu Kodeksu Karnego Komisji Kodyfikacyjnej Rz.-posp. Polskiej, „Lekarz Polski” 1932, nr 1.
- Magnus Hirschfeld, Ryszard Linsert, Zapobieganie ciąży. Środki i metody, Księgarnia Lwowska, Lwów 1933.
- Henryk Kłuszyński, Regulacja urodzeń. Rzecz o świadomym macierzyństwie, Księgarnia Robotnicza, Warszawa 1932.
- Irena Krzywicka, Wyznania gorszycielki, Czytelnik, Warszawa 1995.
- Stanisław Milewski, Intymne życie niegdysiejszej Warszawy, Iskry, Warszawa 2008.
- Herman Rubinraut, Skuteczne i nieszkodliwe środki zapobiegania ciąży, Poradnia Świadomego Macierzyństwa, Warszawa 1932.
- Antoni Słonimski, Kroniki tygodniowe. 1927-1931, LTW, Warszawa 2003.
- „Boyownicy i boyowniczki”. Środowisko „Wiadomości Literackich” wobec problemu regulacji urodzeń, w: Kobieta i kultura życia codziennego. Wiek XIX i XX, red. Andrzej Szwarc, Anna Żarnowska, DiG, Warszawa 1997.
- Skuteczne środki zapobiegania ciąży i zapłodnieniu, w: G. Standley, Miłość we śnie. Tłumaczenie snów erotycznych wedle nauki, Drukarnia Handlowa, Poznań 1933.
KOMENTARZE (26)
Korwinizm to nie ideologia. To stan umysłu. Dzisiaj gromada zdurniałych gimbożąt powtarza po starym wąsatym dziadzie „g…o chłopu nie zegarek” , potępia „skrajny socjalizm II RP” albo krzyczy że aborcja jest „morderstwem”, bo myśli że te brednie dadzą im życie w drugim Liechtensteinie.
Dostaną drugie życie…w obozie pracy na rzecz zagranicznych korpo, bo tak kończy się każdy skrajnie wolnorynkowy ustrój.
Mnie ogółem bawi gloryfikacja przedwojennej Polski. Z jednej strony Korwin wciska ludziom ciemnotę, że kobiety w kapitalizmie nie pracowały. Z drugiej zaś strony, pewna partia gloryfikuje wszystko co przedwojenne, a przecież wystarczy poczytać wspomnienia zwykłych ludzi. Jeszcze niedawno żyli ludzie, którzy pamiętali przedwojenną rzeczywistość – nie było kolorowo…
@Kurwolandzie
MORDOWANIE WLASNEGO POTOMSTWA W BRZUCHU MATKI NIEPOTEPIAJA TEGO TYLKO TYPY WYNATURZONE Z WSZYSTKIEGO CO LUDZKIE I BANDYCI Z WOLYNIA BO ROBILI Z POLAKAMI TO SAMO !
Aborcji nie potępiają tylko ci, którzy odczłowieczają człowieka w łonie matki.
Wybrane komentarze do artykułu z naszego facebookowego profilu
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1163018493726808
Elena R.:
Idealnie opisuje to Boy – Żeleński w swoich felietonach m.in. zbiorze „Piekło kobiet”. Omawia ówczesne realia (kompletnie inne od współczesnych), które są podstawą prowadzenia dyskusji na temat dlaczego wtedy było tyle aborcji i dlaczego przeprowadzano je w taki sposób i w takich warunkach. Odnoszenie tego stanu do czasów współczesnych, to zupełnie co innego i temat na zupełnie inna dyskusję. Co do partaczy, to nawet w „Granicy” jest przykład, jak Justyna poddaje się aborcji po kryjomu, „na żywca”, którą wykonuje zajmująca się tym kobieta, nie mająca nic wspólnego z medycyną. Owa kobieta ucisza krzyczącą w czasie „zabiegu” Justynę, gdyż, jeśli ktoś usłyszy jej krzyki i wyda się ten proceder, to obie czekają srogie kary.
Wioletta L.:
czasy ,ustroje,rzady sie zmieniaja ale mentalnosc zostaje chlopka,robotnica ukarana a zona,kochanka pana lekarza,prokuratora ma wsparcie ,bo im mezczyzn na to stac a przeciez najwiecej dzieci powinno sie rodzic tam gdzie stac?!DO TEGO CHCEMY WROCIC?!
@Publicysto albo bedzieisz pisac PRAWDE albo BOG CIE UKARZE i zajmnie sie toba PIEKLO!
ABORCJA W PRZEDWOJENNEJ POLSCE BYLA DOZWOLONA KLAMCO !
Polska za ODZYSKANIE NIEPODLEGLOSCI jako wotum wdziecznosci Bogu pierwsze co uczyniono, to w samej Warszawiie otworzono 400 – burdeli i zatrudniono ponad 20-tys.prostytutek, ktorych wiekszosc nie przekraczala 14/15 lat i uczyniono z Polski SEXUALNE ELDORADO DLA SWIATA, a z Polek najtansze na swiecie kurwy i prostytutki ! DLATEGO TEZ BYLO ZMIENIONE PRAWO ABORCYJNE A PROSTYTUCJA DOZWOLONA !
Wlasnie przez to nie dokonano 4 mln.TYLKO W SAMYM OKRESIE MIEDZYWOJENNYM DOKONANO => 6.000.000 ABORCJI ! 2-Wojna Swiatowa nie rozpoczela sie wlasnie w Polsce PRZEZ PRZYPADEK TYLKO WLASNIE DLATEGO !
POWSTANIE WARSZAWSKIE BYLO KARA ZA GRZECHY POLAKOW => zginelo w tym krotkim czasie przed samym koncem wojny 200.000 Warszawiakow.
Tylko dlatego ze sa w Polskim Narodzie „TAKIE” wlasnie ZAKALY => POLSKA CIERPI NIEDOSTATEK I NEDZE !
Polska jako jedyna wtedy otrzymala OSTRZEZENIE z Nieba:
” KREW BEDZIE PLYNELA RYNSZTOKAMI” tak brzmialo przeslanie
A JAK ZA TEN SAM GRZECH BEDZIE TERAZ I TO DZIEKI WAM???
Wlasnie wam i takim jak wy Polska bedzie zawdzieczac to, ze jej niedlugo nie bedzie.
Jeśli nie chcemy, aby II w. ś. stała się III w. ś. – Ochrona życia, największym priorytetem dla wszystkich Polaków.
„Śmierć wcześniej lub później, ale zawsze zbierała swoje żniwo. Nikogo nie dziwiło, jeśli z dziesiątki dzieci tylko dwójka lub trójka, skarlała i wychudzona, dożywała dorosłości. Tym bardziej nie mogła zaskakiwać śmierć matki.”
Można by z tego artykułu domniemywać, że wywodzimy się od skarlałych i wychudzonych przodków, którzy ledwo dożywali dorosłości. Ciekawe. Bardzo ciekawe. Interesująca wizja czasów dawniejszych. „We wszystkich rodzinach aborcje”, „skarlali przodkowie” …
Fantazja tu kogoś poniosła, i to mocno.
Czy nie bardziej interesujące jest to, jak trudno nam dzisiaj uwierzyć, że tak wyglądało życie wielu spośród naszych pradziadków zaledwie 90 czy 80 lat temu?
Oczywiście, że nie jest to bardziej interesujące. Artykuł jednoznacznie sugeruje, że nasi przodkowie to mendy, mordercy, i najgorszej maści ludzie którzy nie robili nic innego tylko się bzykali i usuwali dzieci. Moi dziadkowie żyli w owym okresie – dziadek miał 4 rodzeństwa i a babcia 5. Nigdy do głowy nie przyszło ich rodzicom aby poddać się tak hańbiącemu zabiegowi. W obydwu rodzinach wszyscy przeżyli i każde miało po kilkoro dzieci. Nie byli „skarlali” lecz piękni i dumni jak na Polaków przystało. Nie zazdroszczę Panu przodków.
A skąd ta pewnośc, co przodkom przyszło a co nie do głowy? Zawsze mnie śmieszy pewnośc niektórych, że w ich rodzinach „pięknych i dumnych jak na Polaków przystało” nie było „takich rzeczy”. Prawda jest taka, że o aborcjach, zdradach itp nie mówi się nikomu – a już na pewno swoim dzieciom czy wnukom babcia się nie pochwali skrobanką. I nie, nie twierdzę, że w każdej rodzinie są ukrywane tego typu zdarzenia, ale ta „pewnośc” co do zachowania swoich przodków – urocza.
Cokolwiek Evii o tym myśli. Owszem aborcjami się babcie nie chwalą. Ale syndrom ocaleńca u własnego rodzica trudno byłoby przegapić
Święta prawda. Moi rodzice i ich rodeństwo urodzili się przed II w. ś. Mama miała brata, a tato dwie siostry i czworo braci. Moja ciocia rocznik 1919 chwaliła całe życie przedwojenną POLSKĘ, i codziennie się za nią modliła.
Dobrze, ale dlaczego nikt nie zwróci uwagi na fakt, że zarówno matki, jak i ich dzieci (najczęściej mordowane) są ofiarami mężczyzn, którzy te kobiety w jakiś sposób wykorzystywali? Czy te kobiety (w większości) poddawałby się tym pozbawiającym godności i intymności zabiegom (do tego bardzo niebezpiecznym) gdyby nie ci panowie? Kto musiał, za przeproszeniem, zaliczyć i ordynarnie po…chać dla przyjemności, a kto „dać” żeby jakoś poprawić swój byt albo i nie umrzeć z głodu? To nie dzieci były przyczyną nędzy, bo same się nie zrobiły. Seks to nie prawo, a przywilej ludzi, którzy są świadomi jego konsekwencji u i świadomie je przyjmują, jeśli się takowa konsekwencja przydarzy. Takie zjawisko nazywa się „odpowiedzialność”.
Ktoś powie, że antykoncepcja i jest OK. Tylko jeśli antykoncepcja (znana od starożytności) zawiedzie, to dziecko należy zabić, a matkę w najlepszym wypadku skazać na niebezpieczny, poniżający i często (w omawianych czasach i nie tylko, jeśli prymitywny) bolesny zabieg, bo szanowny pan chciał mieć frajdę, a nie potomka, a pani wiele gotowa jest zrobić, aby tego pana zadowolić, choćby dlatego że jest słabsza albo zależna w jakiś sposób. Legalność nic nie zmienia w kwestii problemu, którym nie jest dziecko, ale brak odpowiedzialności osób je „produkujących”. Może i legalnie higiena jest, dyskrecja jest, problemu nie ma, ale problem, ból, niedostatek i poniżenie kobiety w takiej sytuacji pozostaje.
Mówią że matką wynalazku jest potrzeba, a ojcem przypadek. jak dla mnie ojcami (o ironio) aborcji są mężczyźni, którzy chcieli „zaliczać” bez ew. konsekwencji w postaci dziecka, a „winą” za nie obarczali kobiety, które potem szukały sposobu na pozbycie się dziecka. Nie, nie jestem feministką. Uważam, że skoro my jesteśmy obarczone odpowiedzialnością wynikającą z noszenia, rodzenia i wychowywania dziecka (którym „ryzykujemy” po „daniu” samcowi), to mężczyzna, jako silniejszy, jest obarczony odpowiedzialnością za nas i na dziecko, które spłodził. Kobieta to nie przedmiot do zaspokajania pragnień, dziecko to nie niechciany problem. To jedynie konsekwencja…
No to pani tez jest ofiara mężczyzny. Znaczy własnego ojca.
Naród, który zabija własne dzieci, jest narodembez przyszłości. Jan Paweł II
Przeczytałam i zirytowałam się. Nie można przedstawiać faktów w sposób jednostronny. Rozumiem że Irena Krzywicka przedstawiała to że KAŻDA rodzina musiała „przejść aborcję” (skrót myślowy) i walczyła o poprawę losu kobiet – chwała jej za to, wiele dobrego zrobiła. JEdnak przepytałam rodzinę i znajomych i w czasach międzywojennych dzieci nieślubne wcale nie należały do rzadkości, ba niejednokrotnie na przekór tezom postawionym w Ciekawostkach dożywały do dorosłości nie będąc skarłowaciałymi zagłodzonymi ludźmi (brat mojej teściowej, wysoki postawny człowiek, mimo starości wciąż krzepki!)! W rodzinie i u najbliższych znajomych naliczyłam kilkoro dzieci nieślubnych! Poza tym dziecko było kolejną parą rąk do pracy, w rodzinach wiejskich czy to robotniczych pracowały od najmłodszych lat poprawiając byt rodziny, nie można tak jednostronnie pisać o rzeczywistości międzywojnia!
Lubię portal Ciekawostek i proszę o leprze redagowanie artykułów! Wiem, że to ma zainteresować, tytuł ma być chwytliwy itp. ale takie „faktoidowe” artykuły zniechęcają!
Znowu ktoś przesuwa granicę świadomości na po a nie na przed. Czyżby ludzie kiedyś nie wiedzieli jak się płodzi dzieci?
Autor ma wyrazna slabosc do takich kreatur jak kolaborant Zelenski I jego materac Krzywicka. On zdrajca ona rynsztok moralny. Za to zamordowane dziecko los sie upomnial: starszy jej syn zmarl w mlodym wieku, drugi byl kaleka.
Chrześcijańskie (zapewne) miłosierdzie przemówiło.
Miosierdzie miłosierdziem, ale trzeba rzeczy nazywać po imieniu
ARTYKUL JEST KLAMLIWY I NIEPRAWDZIWY!
Polska za ODZYSKANIE NIEPODLEGLOSCI jako wotum wdziecznosci Bogu uczynila ze swojego kraju SEKSUALNE ELDORADO DLA SWIATA !W samej Warszawie otworzono wtedy 400-burdeli i zatrudniono ponad 20-tys.prostytutek, ktorych wiekszosc nie przekraczala 14/15 lat i uczyniono z Polek najtansze kurwy i prostytutki na swiecie.
Wlasnie dlatego zmieniono PRAWO ABORCYJNE i w samym okresie miedzywojennym dokonano nie 4, ale 6.000.000 LEGALNEJ ABORCJI, za co Polska zostala ukarana, bowiem to, ze 2-Wojna Swiatowa rozpoczela sie wlasnie w Polsce to nie byl zaden przypadek.
Tylko dlatego, ze w waszym Polskim Narodzie sa takie upadle gwiazdy jak wy, Polska cierpi glod nedze i poniewierke i cierpiec bedzie jak widac, poniewaz skoro wedy jako jedyny kraj otrzymala z Nieba ostrzezenie ze ” KREW BEDZIE PLYNELA RYNSZTOKAMI” to jak za ten sam grzech moze byc dzisiaj…??? … WAS ZWYCZAJNIE NIEDLUGO NIE BEDZIE i PRZEZYJE TA POZOGE TYLKO 8.000.000 POLAKOW!Amen.TAK BEDZIE !
„Przedwojenna Warszawa byla jednym wielkim sedlidkiem wystepku i grzechu”
PROPONUJE WSZYSTKIM POLAKOM WYGOOGLAC SOBIE TAKIE TYTULY:
1.
„Krew bedzie plynela rynsztokami”
2.
„Przedwojenna Warszawa byla jednym wielim siedliskiem grzechu”
3.
„Brak rozwodow i legalna prostytucja prawo aborcyjne i homoseksualne erotycznne obyczaje”
4.
„Powstanie Warszawsie bylo kara za grzechy Polakow”
KAZDY POLAK POWINIEN ZNAC O SOBIE PRAWDE BO MA DO TEGO PRAWO !
Powielanie KLAMSTW w interesie tzw.”wyzwolonych”, ale jeszcze bardziej, dostawcow SMIERCI ( lekarzy, pielegniarek , legislatorow, sedziow itd., bezboznych). Dziecko ma nie byc „DAREM od BOGA”, ale ciezarem, zlem, ktore nalezy ZNISZCZYC. Mentalnosc LUDOBOJCZA staje sie „wartoscia” promowana jako PRAWO LUDZKIE ! O ironio ! O kpino z Pana Boga! Rownolegle woprowadza sie, ustanawia, podpisuje ustawy, tworzy laboratoria sztucznego powolywania zycia bez udzialu Boga, co jest kolejnym szalenstwem, wyzwaniem rzuconym Panu Bogu.
Aborcję legalną aż do urodzenia wprowadził Piłsudski w 1932 roku i w tym roku zabito ok 400 tys dzieci .To była prawdziwa rzeź niewiniątek.