Świętowanie Sylwestra. Zwyczaj bardziej śmiertelny niż klątwa Tutenchamona, bardziej przewrotny niż tytoniowa zemsta Indian. Co roku zbiera śmiertelne żniwo. A mogło być inaczej!
Czy w ostatniego Sylwestra znów przesadziliście? Pierwszy dzień nowego roku zmarnowany? Ibuprom i woda bez gazu już nie wystarczają? Nie! To nie wasza wina. Nie wincie siebie. Padliście bowiem ofiarą jeśli nie spisku na życie i zdrowie, to przynajmniej jednego z największych nieporozumień w historii! I kto nas tak urządził? Oczywiście historycy.
Nie ten Sylwester
31 grudnia to imieniny Sylwestra. Wszyscy to wiedzą. Wiedzą też, że chodzi o jakiegoś świętego, chyba papieża, że coś tam było z tym rokiem 1000 i że miał być koniec świata, wszyscy się bali, a koniec nie nadszedł. I właśnie wtedy rzekomo po raz pierwszy tłumy wyległy na ulicę świętować nadejście nowego roku.
Jest jednak mały szkopuł: 31 grudnia wspominamy Sylwestra I Świętego – patrona zwierząt domowych, biskupa Rzymu od 314 roku zmarłego 31 grudnia 335 roku. A więc żyjącego siedem stuleci przed rokiem tysięcznym! A przy okazji – dość nudnego.
Jego pontyfikat zbiegł się z wieloma ważnymi wydarzeniami w historii Kościoła, jednak w praktycznie żadnym z nich nie odegrał osobiście większej roli. Był zapewne dość zręcznym politykiem, który umiał wykorzystać przychylność cesarza Konstantyna Wielkiego dla Kościoła. Najważniejsze źródło do badań wczesnych dziejów papiestwa Liber Pontificalis (Księga Papieży) wylicza głównie donację otrzymane przez Sylwestra z rąk cesarza.
Krąży też legenda jakoby to właśnie ten papież na łożu śmierci ochrzcił Konstantyna. To byłoby jednak dość trudne, skoro Konstantyn przeżył Sylwestra o kilkanaście miesięcy.
Fałszerstwa i bajdurzenie
Sylwestra I Świętego legendy, a nawet zwykłe kanty, trzymały się także po śmierci. Najsławniejszym jest tzw. donacja (darowizna) Konstantyna. To ordynarnie sfałszowany dokument, na mocy którego Konstantyn miał rzekomo przenieść na biskupów Rzymu cesarskie uprawnienia w zachodniej części imperium.
Autentyczność tego dokumentu budziła kontrowersje już zaraz po jego „ujawnieniu” (pochodzi z lat 750-850), co nie przeszkadzało papiestwu używać go jako podstawy swoich roszczeń do zwierzchnictwa nad chrześcijańskim światem. Dopiero w wieku XV ostatecznie uznano go za falsyfikat.
Można się tylko domyślać, że sam dokument był autorstwa jakiegoś niezbyt rozgarniętego historyka z kurii rzymskiej. Fałszowanie aktów poświadczających roszczenia papiestwa było już wtedy starą tradycją. Sławne są na przykład dokumenty sfałszowane w kurii papieża Symmacha (zm. 514), które wykorzystano w jego sporach z antypapieżem Wawrzyńcem.
Inny pseudohistoryk, błogosławiony Jakub de Voragine, opisał w swoich „Złotych Legendach” (czyli zbiorze opowieści o świętych) historię o tym jak Sylwester pokonał i zamknął w podziemiach smoka-szatana terroryzującego Rzym. To dopiero osiągnięcie warte własnego święta! Smok miał pożerać trzysta osób dziennie. Być może to właśnie ta legenda – na pewno znana zanim w trzynastym wieku spisał ją de Voragine – dała początek skojarzeniu Sylwestra z końcem świata i rzekomą masową paniką na ulicach Rzymu.
W słowach modlitwy, dzięki której Sylwester pokonał smoka znajduje się bowiem passus, w którym Święty nakazuje smokowi pozostać w podziemiach „aż do Jego [Chrystusa] nadejścia”. Żywoty Świętych – szczególnie na wpół legendarne – były kiedyś traktowane bardzo poważnie.
Sylwestrów ci u nas dostatek
No dobrze, ale co ma do tego wszystkiego rok tysięczny? No więc na scenę wkracza drugi Sylwester. A właściwie Sylwester II. W przeciwieństwie do Sylwestra I to postać arcyciekawa, także ze względu na sprawy polskie. Gerbert z Aurillac (tak nazywał się zanim został papieżem) to jeden z najwybitniejszych uczonych swojego czasu, nauczyciel, przyjaciel cesarza Ottona III.
Właśnie on kanonizował Wojciecha (999) i utworzył arcybiskupstwo w Gnieźnie (1000). Był benedyktynem, wykształconym m.in. w arabskich szkołach Katalonii. Znał się na astronomii i matematyce. To jemu przypisuje się rozpowszechnienie cyfr arabskich (jednak w wersji bez zera). Te zainteresowania nie spotkały się w średniowiecznej Europie z jednomyślną aprobatą. Stąd często portretowano potem Sylwestra II w towarzystwie diabła.
Sylwester drugi był papieżem tylko przez 4 lata. Pontyfikat zaczął w roku 999. Rok tysięczny mógł nieść ze sobą posępne pytania. Czy smok-szatan uwięziony przez poprzedniego Sylwestra wyjdzie z rzymskich podziemi? Czy Chrystus nadejdzie? Czy wypełnią się słowa Apokalipsy?
Potem ujrzałem anioła, zstępującego z nieba, który miał klucz od Czeluści i wielki łańcuch w ręce. I pochwycił Smoka, Węża starodawnego, którym jest diabeł i szatan, i związał go na tysiąc lat.
I wtrącił go do Czeluści, i zamknął, i pieczęć nad nim położył, by już nie zwodził narodów, aż tysiąc lat się dopełni. A potem ma być na krótki czas uwolniony (Biblia Tysiąclecia Ap 20,1-3).
Histeria… której nie było
Uważny obserwator dzisiejszych, teoretycznie bardziej racjonalnych czasów zauważy, że i mniejsze zbiegi okoliczności potrafią wywołać masową histerię (wspomnijcie choćby pluskwę millenijną!). Nic dziwnego, że ludzie żyjący w ignorancji i ciemnocie wieków średnich dali się ponieść emocjom. Jest tylko jeden problem. Wcale NIE dali się niczemu ponieść. Jak ustalił francuski historyk Pierré Riché żadnych związanych ze zmianą daty zbiorowych lęków w roku 1000 nie było!
Paradoksalnie być może to właśnie ignorancja i ciemnota zapobiegły panice. Nie chodzi nawet o znajomość proroctw czy legend, ale przede wszystkim o kalendarz. Zapewne jedną z nielicznych osób świadomych „przełomu roku tysięcznego” i niesamowitego zbiegu okoliczności z imionami papieży był właśnie Sylwester II. Znajomość kalendarza była wówczas niezwykle rzadka i poza kościelna elitą praktycznie nikt nie wiedział o tym, że rok 999 właśnie zmienia się w rok 1000.
Sam Sylwester pewnie potrafił też policzyć, że tysiąc lat mija dopiero przy zmianie roku 1000 na 1001, a to już nie jest takie efektowne, szczególnie jeśliby te daty zapisać przy pomocy rzymskich cyfr. Skąd w takim razie wzięło się dość powszechne przekonanie o niepokojach z roku 1000?
Oczywiście winą należy obarczyć historyków. I to co najmniej trzech. Jeden z nich to Burgundczyk Rodulfus (Raul) Glaber kronikarz z połowy XI wieku, dwaj pozostali to autorzy historycznych „bestsellerów”. Dwunastowiecznego – Sigebert z Gembloux (Sigebertus Gemblacensis) i dziewiętnastowiecznego – Jules Michelet. Jeśli ktoś jest naprawdę odpowiedzialny za powstanie i rozpowszechnienie tego, co dziś fachowo określa się mianem „mitu roku tysięcznego” to właśnie oni.
Nie to millenium
Glaber (zm. ok. 1049), rogata dusza, wyrzucony z zakonu benedyktyńskiego za złe zachowanie (sam „chwalił” się, że nie słuchał przełożonych i kłócił się z braćmi) pierwszy powiązał w swoich Historiach proroctwo św. Jana o millenium i nawiedzające Burgundię klęski żywiołowe.
Problem polega jednak na tym, że miał na myśli inne milenium! Jakie? To przypadające na 1033 rok. Przy wszystkich swoich wadach Glaber był człowiekiem średniowiecza – głęboko wierzył i to skojarzenie miało przede wszystkim sens religijny. A przecież Jezus umarł w wieku 33 lat, więc tysiąc lat należało liczyć od tej właśnie chwili.
Jego wywód pociągnął Sigebert (zm. 1112), którego Chronicon sive Chronographia była jednym z najpopularniejszych tekstów historycznych średniowiecza. Mit utrzymywał się we francuskim piśmiennictwie przez następne stulecia, by nabrać nowego nowożytnego rozmachu dzięki Jules Micheletowi (zm. 1874), który wspomniał o nim w swojej niesamowicie popularnej i wpływowej kilkunastotomowej historii Francji.
I tak oto w wieku XIX – lubującym się w balach i masowym świętowaniu rozmaitych rocznic – pojawił się wygodny pretekst do hucznej radości z okazji nadejścia Nowego Roku. Do dziś cierpimy z tego powodu.
Jak to? Z nami się nie napijesz?
Ale czy naprawdę tak musi być? Czy musimy ślepo podążać za „mitem roku tysięcznego”? Jeśli czytacie te słowa już w nowym roku to zachowajcie sobie tę radę na przyszły rok.
Jeśli jeszcze przed to macie niepowtarzalną szansę na unikniecie cierpienia. Wystarczy rzut oka na kalendarz. Imieniny: Sylwestra i… Melanii.
No właśnie! Może by tak zamiast Sylwestra świętować dzień Melanii? Jak mogłoby wyglądać takie świętowanie? Życiorys Melanii daje kilka wskazówek. Święta Melania (zm. 31 XII 439, tzw. młodsza; Melania starsza to jej babka, założycielka klasztoru na Górze Oliwnej w Jerozolimie), pochodziła z rodziny bogatych patrycjuszy. Wybrała jednak drogę ascezy i dobroczynności. Namówiła też do tego męża. Gdy jednak zaczęła rozdawać rodzinny majątek popadła w konflikt z rodziną.
Ojciec, matka oraz dalsi krewni przed sądem próbowali zabronić jej tego procederu. Pozwali ją, gdyż jako osoba poniżej 25 roku życia nie mogła swobodnie rozporządzać majątkiem. Dopiero osobiste zaangażowanie cesarza Honoriusza i wstawiennictwo babki pozwoliło Melanii bezkarnie rozdać cały dobytek swoich bliskich. Godny podziwu upór.
Może mając w pamięci jej ofiarność i ascezę łatwiej będzie odpowiedzieć przecząco na nieśmiertelne pytanie: Z nami się nie napijesz?
Źródła:
- Religia. Encyklopedia PWN, Warszawa 2002, (t. 6, 9).
- Jean Daniélou, Henri Irenée Marrou, Historia Kościoła, przeł. Maria Tarnowska, Warszawa 1984 (t. I, II).
- Pierré Riché, Le Mythe des terreurs de l’an 1000: w: Les Terreurs de l’an 1000, Paryż 1976.
- Marjorie Lightman, Benjamin Lightman, A to Z of Ancient Greek and Roman Women, Nowy Jork 2008.
- Cytat z Apokalipsy Św. Jana za Biblią Tysiąclecia (wyd. IV).
KOMENTARZE (16)
no to Kk solidnie fałszowali i nadal upiększają swoją niechlubną przeszłość i tyle lat materializmowi hołdują , a szczególnie purpuraci
Czyżby to jakaś tajemnica z tymi oszustwami? Od zarania KK opiera się na kłamstwach i fałszerstwach. Jako dziecko zastanawiałam się nad bajdurzeniami o tzw. tajemnicach KK. Choćby tajemnica fatimska!!! A losy ich pożal się Boże świętych, wtrącających się w sprawy świeckich władców! A koronowanie królów, a pogoń za czarownicami… Wyliczać dalej? Przecież KK opiera się na kłamstwach, ale nie tylko on. To tylko protoplasta obecnych kościołów tzw. chrześcijaństwa. Strasznie współczuję ich wyznawcom, ale naprawienie tego badziewia jest niemożliwe. Tylko odrzucenie nauk propagowanych przez tzw. kościoły chrześcijańskie (jest ich ponoć ponad 2 tysiące) i czytanie Pisma Świętego bez klapek na oczach uniemożliwiających dotarcie do prawd zawartych w Biblii daje zrozumienie przesłania Chrystianizmu. Inaczej się po prostu nie da! Pozdrawiam serdecznie.
A może wato by było zająć się swoją ideologią leninowsko – stalinowską i zrobić rachunek sumienia, a nie pisać o sprawach, o których się nie ma pojęcia?
Wierzę w Boga, ale zgadzam się z oster. To co KK i większość innych odłamów zrobiło z Chrześcijaństwem, to obrzydliwe wypaczenie nauk Chrystusa. Wszystko oczywiście dla władzy. Zamiast wiary w Boga, wiara w instytucje Kościoła, zamiast nadziei strach, a zamiast miłości nienawiść do wszystkiego co inne i obce. Gdzieś czytałem, że Katolicyzm zabił Chrześcijaństwo i niestety to chyba racja.
A moze warto byloby walnac sie czyms ciezkim w pusta lepetyne? Dla takich jak ty kazdy krytykujacy kler to zaraz komunista, zyd albo SJ!
Nie zgadzam się z tezą jakoby nie pić, trzeba pić.
Patrząc na życiorys Melanii, któa roztrwoniła cały majątek rodzinny, rozdając go biedakom (typowa ryba zamiast wędki) i popadła w konflikt z krewnymi, to chyba jednak wolę się ten raz w roku napić ;)
„Qui bibit, dormit; qui dormit, non peccat; qui non peccat, sanctus est (ergo: qui bibit – sanctus est)”
Kto pije, śpi dobrze; Kto śpi dobrze, nie grzeszy; Kto nie grzeszy, jest święty; A więc kto pije, jest święty.
Dziękuję i dobranoc :)
swieci cuda i inne bzdury to dobre ale jako ciekawostka lub bajki dla dzieci, wszystkie religie swiata to tylk i wyłącznie kasa i żadaza władzy
I mam swoją odpowiedż! A tak się ostatnio zastanawiałam,nie mając gdzie iść na imprezę, czemu ten Sylwester taki „ważny”. Dziękuję za artykuł
Uwielbiam się tak uśmiać z Wami o poranku, Redakcjo ?
Droga Pani Mario, bardzo nam miło i mamy nadzieję, że był to pozytywny śmiech :) Pozdrawiamy serdecznie :)
Dlatego Kościół Katolicki i nie tylko czeka słuszna kara ,którą opisano w Biblii.Księga Objawienia 17:5,15-18.
Ludzie,którzy nie chcą podzielić jego losu muszą uczynić to co jest napisane w rozdziale 18:4-8.
Lektura Biblii otwiera oczy.
Gratulacje świetny tekst
Drogi Anonimie, dziękujemy w imieniu Redakcji i Autora :) Pozdrawiamy serdecznie.
Czym jest Biblia czym jest Watykan kim był „Jezus” opisałem na moim profilu FB. Rozszyfrowanie czym jest katolicyzm i jakie ma intencje wobec Nas było łatwe. Natomiast złożenie tego oj oj oj trochę mnie to zajęło czasu i nie jest 100% Ja szacuję moje dociekania na 95%. Szukajcie a znajdziecie !