Wybuch powstania miał być dla Niemców zupełnym zaskoczeniem. Misterny plan wziął jednak w łeb. Wbrew powszechnemu przekonaniu walki wcale nie rozpoczęły się 1 sierpnia 1944 roku o 17:00.
Wydanie 31 lipca pod wieczór rozkazu o rozpoczęciu walk spowodowało, że do poszczególnych oddziałów zaczął on docierać dopiero nad ranem 1 sierpnia. Przyniosło to sporo utrudnień w mobilizacji. Mimo względnej gotowości bojowej AK tysiące ludzi musiało dotrzeć na miejsce zbiórki w krótkim czasie. I to niejednokrotnie z bronią.
W wielu wspomnieniach opisujących tamten dzień stały i niezwykle charakterystyczny element stanowią zastępy młodych ludzi w długich płaszczach, spod których wystają lufy karabinów. To co zauważali żołnierze AK i cywile, dostrzegać musieli również Niemcy. Ci jednak w większości nie reagowali. Niestety nie wszyscy.
Zadanie, jakich wiele
Niedługo po tym, jak minęło południe, Zdzisław Sierpiński „Świda”, razem z kilkoma swoimi ludźmi, otrzymuje polecenie przetransportowania uzbrojenia dla kompanii do punktu koncentracji. Z podobnymi zadaniami stykali się przez cały okres pracy w konspiracji. Z tą różnicą, że nigdy wcześniej nie rzucali się tak mocno w oczy. Jak pisał Stanisław Podlewski w książce „Wolność krzyżami się znaczy”:
Chłopcy kpr. pchor. „Świdy” pakują sprawnie broń w worki, niektórzy kładą peemy i pistolety wprost pod płaszcze, za marynarki lub do kieszeni. Grupkami opuszczają magazyn. Minęło południe, na ulicach panuje sierpniowy upał, jest duszno i parno.
Podczas gdy oni maszerują przez Żoliborz, dowódca wysyła im na spotkanie ubezpieczenie. Chce mieć pewność, że dotrą na miejsce. Nie może pozwolić sobie na utratę choćby jednego granatu. Nie teraz. Nie w tym dniu. Nie zdawał sobie wówczas jeszcze sprawy, jak dobrą podjął decyzję.
Nieoczekiwane spotkanie
Pierwszy idzie „Świda”, za nim gęsiego reszta. Kolby uwierają, wbijając się w okolice żeber, lufy obijają się o nogi. Nie zwracają jednak na to uwagi, rozglądając się dookoła, żeby w razie czego odpowiednio wcześnie dostrzec niebezpieczeństwo.
Nagle… nie, to niemożliwe! Nie więcej jak 60 metrów od siebie widzą nadjeżdżający samochód z żandarmami. Hełmy, na piersi charakterystyczne blachy, obok szofera siedzi oficer. Już dostrzegł Sierpińskiego i jego ludzi.
Sytuacja staje się dramatyczna. Nie ma się gdzie schować, są na otwartym terenie. Jedyna nadzieja w tym, że Niemcy ich zignorują. Młody oficer dyskretnie, jak gdyby z rezygnacją, odwraca głowę w bok, ale w tej samej sekundzie jego wzrok spotyka się z oczami kierowcy, wbitymi z nienawiścią w grupę chłopców.
W tym samym momencie, jak gdyby nie chcąc źle wypaść przed podwładnymi, sięga do kabury, wyjmuje pistolet i wrzeszczy: Halt! Hande hoch!
Samochód hamuje, wszyscy wyskakują z niego. „Świda” i inni rzucają się na ziemię. Jest 13:50. Padają pierwsze strzały Powstania Warszawskiego!
Odsiecz nadchodzi
Podczas gdy jedni i drudzy strzelają do siebie, Niemców z tyłu zachodzi ubezpieczenie wysłane dla dodatkowej ochrony transportu broni. Żandarmi zostają wzięci w ogień krzyżowy.
Ich chwilową dezorientację wykorzystuje Sierpiński, który nakazuje natychmiastowe wycofanie się. Nie mogą mieszać się w żadną większą walkę. Mają zadanie do wykonania. Podrywają się więc i bez zastanowienia znikają między domami.
Strzały po chwili cichną. Niemcy, czując, że ich położenie nie jest najlepsze, decydują się na ucieczkę. Wsiadają z powrotem do samochodu i wracają tam, skąd przyjechali. Na placu boju pozostaje jedynie ubezpieczenie patrolu „Świdy”. Zdają sobie sprawę z tego, co za chwilę nastąpi: Niemcy przyślą większy oddział. Dlatego też łapią swojego jedynego rannego i również znikają.
Coraz więcej Niemców
Nieprzewidziane starcie ma fatalne konsekwencje. Na ulicy Krasińskiego rozlega się znany ryk syren i warkot samochodów ciężarowych. Nadjeżdża pogotowie policyjne, Bereitschaft des Überfallkommando. Pojazdy zatrzymują się, wysiadają z nich żandarmi. Idąc tyralierą, zaczynają przeszukiwać okolicę w poszukiwaniu wroga.
W pewnym momencie któryś z Niemców przez okienko w piwnicy dostrzega dużą grupę ludzi pobierających broń. Kiedy już szykuje się do wrzucenia do środka granatu, dostaje postrzał od jednego z żołnierzy osłaniających zbiórkę. Wybucha regularna walka.
Nie mając większych szans w starciu z silniejszym przeciwnikiem, powstańcy zaczynają się wycofywać. Traf chciał, że cały czas natykają się na kolejne oddziały niemieckie. Ponosząc spore straty, dostają się w końcu w rejon koncentracji innego oddziału z Żoliborza, który zdołał chwilowo odrzucić ścigających ich Niemców. Ci jeszcze nie wiedzą, z czym dokładnie mają do czynienia.
Napięcie rośnie
Wraz ze zbliżaniem się 17:00 liczba starć z Niemcami wzrasta. Większość ma miejsce około 16:00. Dokładnie o tej porze w Śródmieściu szykuje się do rozpoczęcia walki grupa Włodzimierza Radajewskiego „Rataja”. Zgodnie z poleceniem dowódcy już o 16:15 ma skierować się na miejsce zbiórki całego oddziału, po drodze rozbrajając Niemców. Po latach Jan Gozdawa-Gołębiowski wspominał:
Jak on [tj. wydający rozkaz „Ratajowi” – przyp. aut.] sobie wyobrażał, że sześćdziesięciu uzbrojonych ludzi z opaskami biało-czerwonymi przejdzie przez środek miasta, nie wiem. Nie zapytałem się jego, a on już nie żyje.
Z opaskami na ramionach i z bronią w ręku ludzie „Rataja” wychodzą na ulicę. Niedaleko Ogrodu Saskiego natykają się na niemieckie ciężarówki. Po chwili pojawiają się także czołgi. Oddział Radajewskiego na miejsce zbiórki dociera w efekcie nie o 17:00, a dopiero około północy.
Na początku był chaos…
Fatalny rozkaz przedwczesnego ujawnienia się i tutaj dał Niemcom czas na przygotowanie się. W efekcie wielu ludzi nie mogło znaleźć drogi do swoich oddziałów, te zaś, osłabione brakami kadrowymi i materiałowymi, traciły jakiekolwiek szanse na zajęcie swoich celów. Nieliczne sukcesy tamtego dnia utonęły w morzu niepowodzeń.
Kilka podobnych przypadków w różnych częściach miasta, w tym tuż pod nosem Komendy Głównej AK na Woli, pogłębiło chaos organizacyjny panujący od samego rana 1 sierpnia. Wszystko w myśl zasady: jeśli wydaje się, że nie może być gorzej – zawsze będzie. To hasło zdawało się przyświecać Powstaniu, jeszcze zanim na dobre się ono zaczęło.
A zaczęło się wcale nie o 17. Już prędzej o 13:50.
[expand title=”Artykuł został oparty na szerokiej bibliografii. Kliknij, aby ją rozwinąć.”]
Źródła:
- Archiwum Historii Mówionej MPW: wywiad z Janem Gozdawa-Gołębiowskim.
- Robert Bielecki , W zasięgu PAST-y, Czytelnik 1994.
- Grzegorz Jasiński, Żoliborz 1944. Dzieje militarne II Obwodu Okręgu Warszawa AK w Powstaniu Warszawskim, Oficyna Wydawnicza „Ajaks” 2008.
- Leszek Moczulski, Godzina „W” po obu stronach warszawskiego frontu, „Stolica” nr 31 (1025)/1967.
- Stanisław Podlewski, Wolność krzyżami się znaczy, Wydawnictwo Ośrodka Dokumentacji i Studiów Społecznych 1989.
- Jan Rocki, Dziewiąta Dywersyjna, Wydawnictwo MON 1973.[/expand]
KOMENTARZE (10)
Świetny artykuł, dziękuję!
TAK NA P[RAWDE POWSTANIE ROZPOCZEO SIE OD ODMOWY PRZEZ MIESZKANCÓW WARSZAWY PRACY PRZY BUDOWIE UMOCNIEN NIEMIECKIEJ TWIERDZY WARSCHAU
Wybrane komentarze z naszego profilu na Fb: https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne?fref=nf:
Andrju T.: 70 lat ciągłej … K L Ę S K I – czyli o tym jak Polacy potrafia wszystko spier..ć…!!!!
Bóg, honor, ojczyzna – banały, bo jak życie pokazuje lepszy żywy tchórz niż martwy bohater-patriota…!!!!!
Konkludując – coś takiego jak Powstanie nie powinno zaistnieć…!!!
„Powstanie Warszawskie na Pradze skończyło się zaraz na początku sierpnia 1944 roku.
Dzięki .. R O Z W A Ż N E J .. decyzji dowódcy płk Antoniego Żurowskiego uniknięto masakry cywilów oraz zrównania z ziemią prawobrzeżnej części stolicy.!!!!
O walkach na Pradze mówi się zawsze najmniej lub w ogóle pomija się je milczeniem, ponieważ przeczą one najważniejszemu powstańczemu mitowi: walki do ostatniej kropli krwi.!!!!!!!!
Trzeźwa ocena sytuacji oraz odpowiedzialność za życie podwładnych oraz mieszkańców nie pozwoliły mu na kontynuowanie .. B E Z S E N S O W N E J .. walki: „Zdawałem sobie sprawę, że jestem odpowiedzialny nie tylko za los żołnierzy, ale także ludności cywilnej”.!!!!!
Na Pradze stacjonowały niemieckie oddziały zaprawione we frontowych bojach, które przygotowywały się do walki z nadciągającą Armią Czerwoną. Dowódcy londyńscy powstańczego zrywu postawili przed praskimi powstańcami .. NIEWYKONALNE .. cele: opanowanie dzielnicy, przejęcie mostów na Wiśle, pokonanie świetnie wyszkolonych wojsk nieprzyjaciela, wystąpienie przed nadciągającą Armią Czerwoną jako polityczny i wojskowy gospodarz Pragi. Udało się zmobilizować 6360 praktycznie nieuzbrojonych powstańców – dysponowali 272 karabinami, 13 karabinami maszynowymi, 1 armatką przeciwpancerna, 20 pistoletami, 600 granatami i 600 butelkami zapalającymi. „Z takim to uzbrojeniem mieliśmy uderzyć, aby zdobywać niemieckie umocnione budynki, bunkry i mosty, miejsca stacjonowanie piechoty i sił pancernych. Zdawałem sobie sprawę, że czeka mnie przekazanie żołnierzom rozkazu o podjęciu (…) niewykonalnego zadania” – zapisał we wspomnieniach Antoni Żurowski.
Rozważną (a zarazem odważną) postawę komendanta obwodu praskiego płk Antoniego Żurowskiego przywołuje się w kontrze do postawy dowódców walk w lewobrzeżnej Warszawie, którzy widząc straty oraz niepowodzenie powstańczego zrywu nie wydali rozkazu zaprzestania walk.
Choć podobno taki zamiar miał gen. „Bór” Komorowski, który – jak podaje Piotr Zychowicz w książce „Obłęd 44” – już 2 sierpnia „kazał między innymi rozpuścić do domów powstańców bez broni, ograniczyć skalę walk.
Projekt ten storpedował jednak znajdujący się już w bojowym szale Monter”.
Co więcej nawet sami Niemcy w połowie sierpnia, według zeznań Ericha von dem Bacha-Zelewskiego w Norymberdze, mieli próbować nawiązać kontakt z Polakami w celach pertraktacyjnych. Jednak niestety nikt nie podjął z nimi rozmów.
Do tego potrzebna była bowiem duża niezłomność charakteru podparta osobistą odwagą, co trafnie ujął Tomasz Łubieński: „Do takiego kroku musiałby znaleźć się wśród dowódców-polityków ktoś o sile charakteru de Gaulle’a czy Piłsudskiego, z ich odpornością na podłe oszczerstwa, szlachetne pretensje, które trzeba jednako wytrzymać, broniąc konicznej, niepopularnej decyzji. No, ale nikogo takiego nie było wówczas ani w Warszawie, ani w Londynie”. ”
Jeszcze kilka słów w temacie powstania. Co by było „Gdyby Stalin zgolił wąsy”? – ano nic.
„Powstanie warszawskie, jakkolwiek by się skończyło – nie zmieniłoby o jotę losów Polski. (…)
Plany powstańcze AK były obarczone błędem podstawowym. Zakładano repetycję sukcesu z jesieni 1918 r. – rozbrajanie wycofujących się wojsk niemieckich. W rzeczywistości w 1944 r. wojska niemieckie, choć już pobite, nie składały broni, cofały się, ale nie dawały rozbroić, za nimi zaś szła najpotężniejsza w owym czasie armia lądowa.
Ponadto hekatombą powstańczej Warszawy, choć była ogromną narodową tragedią dla Polski, przywódcy ówczesnego świata na Wschodzie i na Zachodzie nie bardzo się przejmowali.
Powstanie nie zaważyło na ich planach wojennych ani na ich polityce.Było przykrym, ale tylko epizodem”.
************
PAWEŁ JASIENICA – „Powstanie Warszawskie było skierowane militarnie przeciwko Niemcom, politycznie przeciwko Rosjanom a faktycznie przeciwko samym Polakom”
Gen. WŁADYSŁAW ANDERS – „Stolica pomimo bezprzykładnego w historii bohaterstwa z góry skazana jest na zagładę. Wywołanie powstania uważamy za ciężką zbrodnię i pytamy się, kto ponosi za to odpowiedzialność”.
Prof. WIESŁAW CHRZANOWSKI – „Wywołanie Powstania jest karygodną zbrodnią, za którą ponoszą odpowiedzialność pewne polskie ośrodki. Tak te wypadki ocenia polskie społeczeństwo, tak wyglądają one w rzeczywistości. Winni muszą ponieść odpowiedzialność”.
WŁADYSŁAW POBÓG-MALINOWSKI – „Za decyzję porwania się do walki, która w warunkach chwili była bezsensem politycznym, a militarnie – szaleństwem wręcz zbrodniczym, zapłacono niewiarygodnie wysoką cenę”.
Mjr STANISŁAW ŻOCHOWSKI – członek Sztabu Naczelnego Wodza – „Płk Demel polecił mi przygotować uzasadnienie dla odznaczenia gen. Bora krzyżem Virtuti Militari II klasy. Odszukałem statut Orderu. II klasa może być przyznana generałowi za samodzielne działanie, które było zwycięską bitwą lub walnie przyczyniło się do zwycięstwa.
Złożyłem wniosek na oddanie gen. Bora pod sąd za zniszczenie stolicy, spowodowanie ogromnych strat i nie osiągniecie żadnego celu”.
JAN ENGELGARD – „Za fatalny błąd Komendy Głównej AK, za polityczne kalkulacje nie mające szans na powodzenie – zapłacili niewinni ludzie. Gdyby powstańcom powiedziano przed walką – nie mamy porozumienia z nikim, Zachód nam nie pomoże, a Sowieci się nie ruszą, Niemcy zaś wykorzystają sytuację, by nas wyrżnąć, a miasto legnie w gruzach – wtedy też ochoczo zgodziliby się na ofiarę, by „przeciwstawić się zbrodniczym totalitaryzmom”?
DARIUSZ BALISZEWSKI – „Nikt nie wie, dlaczego powstanie wybuchło. Wbrew wszelkim racjom politycznym, wszelkim przestrogom i wszelkim ostrzeżeniom, w tym kolejnych kurierów z Londynu, by uprzedzić warszawskich dowódców, że nie mogą liczyć na żadną pomoc wojskową Zachodu”.
Prof. JAN CIECHANOWSKI – „Powstanie zakończyło się straszliwą klęską, katastrofą i ruiną, która nie dotknęła żadnej innej stolicy w Europie od czasu najazdu Hunów na Rzym. 200 tysięcy ludzi zginęło, 500 tys. wygnano i skazano na poniewierkę. Miasto zrównano z ziemią. To największy błąd popełniony przez dowództwo AK.”
Tomasz W.: nic dodać nic ująć.
Wszystkich zainteresowanych odsyłam do strony http://www.powstanie.pl Tam można poznać fakty i niewygodną dla wielu prawdę o kulisach rozpoczęcia Powstania
Gdy przewrócisz się na lodzie . Wstajesz , czy dalej leżysz ? Możesz znowu się przewrócić.
Komentarze do art. z facebookowego profilu II wojna światowa w pigułce https://www.facebook.com/IiWojnaSwiatowaWPigulce?fref=nf:
Paweł C.: Dawno temu
Krzysztof P.: Nie no ta 13.50 t o lokalna potyczka nie mająca nic wspólnego z Powstaniem.Nawet nie mieli opasek na ramionach.
Broń Pancerna: Ja trafiłem na informację, że te strzały padły już o 13:30, ale to pewnie rozbieżności wynikające z różniących się relacji ustnych.
Na prezentowanym zdjęciu przedstawiającym żołnierzy plutonu 226 znajduje się karabin maszynowy autora wspomnień o Powstaniu pt. Urodzony 22 lipca”.
Czy można poznać prawdę o Powstaniu „z pierwszej ręki”, „bez patetycznego, nadętego patriotyzmu i przygnębiającej, na siłę wciskanej martyrologii”?
Zachęcam do zapoznania się z nową książką „Urodzony 22 lipca”- wspomnieniami żołnierza Kedywu i uczestnika Powstania Warszawskiego. W książce znajdziecie nieznane fakty, ukazanie bohaterów, jako zwykłych ludzi mających swoje słabości, historie trzymające w napięciu i wstrząsające. Książka wciągająca, pisana przystępnym językiem, bogato ilustrowana.
https://www.facebook.com/urodzony22lipca
powstanie byłzrywem ,wycienczonych i nie majacych nic [poza życiem]ludzi,czujacych że już dłuzej nie wytrzymaja a na nikim prawdopodobnie nie będzie można polegać NAJGORZEJ NISZCZY I SPALA BIERNOŚĆ [BEZSIŁA[ W TAKIEJ SYTUACJI tesciowa pracowała w tym okresie [przed i w trakcie] w biurze w wa -wa,wszyscy ze stresu i beznadzieji pili na umór .ZAZNACZAM ZE TO BYŁA B, DYSTYNGOWANA PANI Z DOBREJ PATRIOTYCZNEJ RODZINY ,NA PEWNO NIE PIJACZKA.
Garść komentarzy do artykułu z facebookowego profilu „Historia jakiej nie znacie”…
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=527002197456432&id=281476328675688
Michal C.:
Nie nazywajmy powstania misternym planem. Plan byl kompletna fuszerka
Michał Ś.:
Nie fuszerka tylko typowo polski plan
Mateusz Maksymilian R.:
1 sierpnia 1944 roku pierwsze walki zaczeły się na Mokotowie około godziny 14
… oraz z profilu „Ciekawostki historyczne, o których prawdopodobnie nie słyszałeś”
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=402642943259556&id=157583547765498
Patryk Michał M.:
przyjmuje się że o 17 ale niektóre dzielnice zaczęły walczyć już o 14
Kuba B.:
Na Żoliborzu zaczęli o 13:30
I jeszcze wybrane komentarze z naszego facebookowego profilu
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1122387234456601
Marcinuś D.:
kolejny ciekawy i fajnie napisany artykuł. tak trzymajcie!
Ciekawostki historyczne:
Dziękujemy za miłe słowa
Robertino L.:
U mnie na Żoliborzu zaczeli o 13.30. Obecnie na ul. Suzina
Sebastian W.:
Powstanie Wielkopolskie w 1918 r. też zaczęło się strzelaninami przed terminem planowanym