Ciekawostki Historyczne

Bomby głębinowe, bezlitosne serie z broni maszynowej i bezbrzeżna głupota. Pięciu marynarzy zginęło, szesnastu zostało rannych. Tak zakończył się bratobójczy atak alianckich jednostek na polski okręt podwodny.  Incydent, o którym wielka historia zapomniała. I który nigdy nie został należycie osądzony.

Na początku listopada 1941 r. Polska Marynarka Wojenna przejęła w bazie US Navy w New London okręt podwodny typu „S”. Jednostka ta, mimo remontu, była kompletnie wyeksploatowana długą służbą w amerykańskiej flocie. W opinii polskich marynarzy jedyny plus „nowego” nabytku stanowiła… lodówka. Dowódcą „Jastrzębia” – tak nazwano okręt – został kpt. Bolesław Romanowski, przyszły polski „as” wojny podwodnej.

Rutynowe zadanie

ORP „Jastrząb” w kwietniu 1942 r. otrzymał pierwsze zadanie bojowe: miał uczestniczyć w osłonie konwoju PQ-15 idącego z Reykjaviku do Murmańska. Konwój składał się z 25 statków i 14 okrętów bezpośredniej osłony. Jako zespół dalekiej osłony działały 2 brytyjskie ciężkie krążowniki, a w pogotowiu było jeszcze wsparcie w postaci ciężkich okrętów brytyjskiej Home Fleet i współdziałającej z nią eskadry amerykańskiej.

Nowiutki S-25 na zdjęciu wykonanym w 1923 lub 1924 r., prawdopodobnie w bazie New London. Kilkanaście lat później jego jedynym atutem miała być lodówka.

Nowiutki S-25 na zdjęciu wykonanym w 1923 lub 1924 r., prawdopodobnie w bazie New London. Kilkanaście lat później jego jedynym atutem miała być lodówka.

„Jastrząb” znajdował się w grupie 4 alianckich okrętów podwodnych, których głównym zadaniem było zaalarmowanie jednostek sojuszniczych o wyjściu w morze niemieckich ciężkich okrętów bazujących w norweskich fiordach, w tym superpancernika „Tirpitz”. Sektor patrolowania polskich podwodników znajdował się około 200 mil na południowy zachód od Tromsø.

Zobacz również:

Dziesięć w skali Beauforta

Polska jednostka wyszła w morze 25 kwietnia. Przejście do wyznaczonej pozycji odbywało się w bardzo trudnych warunkach, przy sztormowej pogodzie i w śnieżycy. W sektorze patrolowania warunki atmosferyczne nadal były bardzo ciężkie. „Jastrzębia” zaczęły nękać, jedna po drugiej, liczne awarie mechanizmów okrętowych.

Kapitan Bolesław Romanowski. To jemu przypadł wątpliwy przywilej dowodzenia ORP "Jastrząb".

Kapitan Bolesław Romanowski. To jemu przypadł wątpliwy przywilej dowodzenia ORP „Jastrząb”.

Uszkodzony został m.in. lewy ster dziobowy, przez co okręt miał problemy z utrzymaniem się na odpowiedniej głębokości. W tej sytuacji dowódca wezwał na naradę oficerów. Zasadniczą kwestią było pytanie: czy w obecnej sytuacji kontynuować patrol?

Stan okrętu kwalifikował go do przerwania działań i powrotu do bazy, jednak oficerowie opowiedzieli się za pozostaniem w sektorze. Ostatecznie, „Jastrząb”, decyzją dowódcy, pozostał na pozycji.

Załogi nie opuszczał jednak pech. Piątego dnia rejsu fale zerwały część pokładu i aby uniknąć dalszych uszkodzeń polska jednostka musiała zejść na większą głębokość. Z kolei przez to nie można było prowadzić obserwacji i kpt. Romanowski zadecydował, że „Jastrząb” co pół godziny będzie wychodził na głębokość peryskopową, aby można było zlustrować powierzchnię morza.

W takich warunkach 2 maja około godziny 14.00 polscy hydroakustycy za pomocą szumonamierników wychwycili odgłos śrub jakiegoś okrętu idącego na powierzchni. Po wyjściu na głębokość peryskopową kpt. Romanowski ujrzał w okularze peryskopu niemieckiego U-boota znajdującego się w odległości zaledwie 400 m od ORP „Jastrząb”!

Sytuacja taktyczna była dogodna do odpalenia torped, szczególnie że Polacy nie zostali wykryci przez wrogą jednostkę. Zanim jednak przygotowano do strzału aparaty torpedowe, „Jastrząb” – na skutek niesprawności owego steru dziobowego – nagle gwałtownie zanurzył się na większą głębokość. Po ponownym osiągnięciu głębokości peryskopowej po U-boocie niestety nie było już ani śladu.

Nikt nie chce skończyć jak „Titanic”

Tymczasem fatalne warunki pogodowe dały się również we znaki statkom konwoju. Na jego trasie zaczęło pojawiać się coraz więcej pływającego lodu. Zderzenie z górą lodową w warunkach ograniczonej widoczności stawało się bardzo realne, i aby temu zapobiec skorygowano trasę konwoju, przesuwając ją bardziej na południe.

Załadunek bomb głębinowych na pokład korwety HMS "Dianthus". To właśnie ładunki tego typu niemal posłały na dno ORP "Jastrząb".

Załadunek bomb głębinowych na pokład korwety HMS „Dianthus”. To właśnie ładunki tego typu niemal posłały na dno ORP „Jastrząb”.

Zrządzeniem losu przebiegała ona teraz przez sektory dozorowania alianckich jednostek. Na domiar złego, dowódców eskortowców nie poinformowano o możliwości spotkania z własnymi okrętami podwodnymi. W związku z tym każdą wykrytą jednostkę traktowano jako nieprzyjacielskiego U-boota.

2 maja około godziny 19.40 hydroakustycy „Jastrzębia” po raz kolejny wychwycili odgłos śrub okrętowych. Po wyjściu na głębokość peryskopową kpt. Romanowski w szkłach peryskopu ujrzał dwa okręty, które rozpoznał jako stary amerykański niszczyciel oraz trałowiec brytyjski.

„Jastrząb” niespodziewanie znów opadł na większą głębokość i gdy ponownie wychodził na peryskopową hydroakustycy usłyszeli charakterystyczny sonarowy „ping”, czyli odgłos fal dźwiękowych odbijających się od kadłuba. Oznaczało to, że Polacy zostali namierzeni przez okręty znajdujące się na powierzchni i za chwilę mogą spaść bomby głębinowe!

Nasi marynarze mięli dwie możliwości. Mogli uciekać na większą głębokość i tam przeczekać atak, lub wynurzyć się i podać swoje znaki rozpoznawcze. Ponieważ były to sojusznicze jednostki, kpt. Romanowski zdecydował się wystrzelić żółtą świecę dymną, która była umówionym sygnałem.

Brytyjski HMS "Seagull", trałowiec którego załoga tak zacięcie atakowała "Jastrzębia"

Brytyjski HMS „Seagull”, trałowiec którego załoga tak zacięcie atakowała „Jastrzębia”

W tym momencie niszczyciel ruszył do ataku i rzucił serię bomb głębinowych. Polski okręt wówczas przyspieszył i zaczął schodzić na większą głębokość. W międzyczasie wystrzelono kolejną świecę dymną. Odpowiedzią na to była druga seria bomb. Niszczyciel zaczął się oddalać i do ataku przystąpił trałowiec. Na szczęście i te bomby udało się Polakom wymanewrować i nie doszło do żadnego bezpośredniego trafienia.

Bratobójczy ogień

Mimo wszystko uszkodzenia bliskimi wybuchami były duże. Na „Jastrzębiu” zgasło światło, stanęły obydwa silniki, z popękanych akumulatorów wydzielał się duszący, trujący chlor, co gorsza kadłub zaczął przeciekać.

Romanowski rozkazał zatem wynurzyć okręt. „Jastrząb” wyszedł na powierzchnię pomiędzy trałowcem i niszczycielem, obydwa alianckie eskortowce otworzyły do niego gwałtowny ogień z działek szybkostrzelnych i broni maszynowej.

Pierwszy na pomost polskiego okrętu wyskoczył angielski sygnalista Thomas Beard, aby aldisem podać znaki rozpoznawcze. Zakończyło się to dla niego tragicznie. Zginął na miejscu skoszony celną serią. Nieco więcej szczęścia miał kpt. Bolesław Romanowski, który wyszedł na pomost jako drugi. W jego przypadku skończyło się na postrzale w nogi.

Niszczyciel "St. Albans". Stary i wysłużony amerykański okręt służący pod norweską banderą był drugim "pogromcą" ORP "Jastrząb".

Niszczyciel „St. Albans”. Stary i wysłużony amerykański okręt służący pod norweską banderą był drugim „pogromcą” ORP „Jastrząb”.

W pewnym momencie widząc, że niszczyciel zamierza staranować polską jednostkę dowódca rozkazał otworzyć wszystkie włazy i wyjść na pokład całej załodze. Służący na „Jastrzębiu” Brytyjski radiotelegrafista Martin Dowd zaczął nadawać aldisem znaki rozpoznawcze polskiego okrętu w kierunku trałowca. Ten momentalnie przestał strzelać.

Tymczasem niszczyciel ustawił się w odległości około 50 m od polskiej jednostki i ponownie otworzył ogień. Na pomoście „Jastrzębia” znajdowało się w tym momencie wielu marynarzy, rozpoczęła się prawdziwa masakra polskiej załogi. Kpt. Romanowski podniósł nad głowę poplamioną krwią polską banderę. Niszczyciel przerwał ogień. Z jego pomostu dobiegło pytanie:

Are you German? ( Czy jesteście Niemcami?)
Polski kapitan odpowiedział:
–  We are Polish submarine „Jastrząb” can’t you see „P-551”- bloody fool? (Jesteśmy polskim okrętem podwodnym “Jastrząb”, czy nie widzicie P-551 przeklęci głupcy?)

„Pogromcami” polskiego okrętu okazały się norweski niszczyciel „St. Albans” i brytyjski trałowiec HMS „Seagull”. Przystąpiły one niezwłocznie do akcji ratunkowej, ewakuując załogę ORP „Jastrząb” na swoje pokłady. Polski okręt został tak ciężko uszkodzony bliskimi wybuchami bomb głębinowych i ostrzałem artyleryjskim, że praktycznie nie było już dla niego ratunku, powoli tonął. Ostatecznie został dobity ogniem artylerii trałowca.

Straty wśród załogi „Jastrzębia” były poważne: na miejscu zginęło trzech Polaków oraz dwóch Brytyjczyków, ponadto rany odniosło czterech oficerów, w tym dowódca, i 12 marynarzy.

Jednak nie ma tego złego…

Brytyjska Admiralicja powołała specjalną komisję do wyjaśnienia przyczyn tego incydentu. Werdykt, który wydała, był iście salomonowy. Ustalono, że polski okręt zatonął w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, na który składały się kiepski stan techniczny okrętu i fatalne warunki pogodowe uniemożliwiające określenie rzeczywistej pozycji „Jastrzębia”. Doszła do tego zmiana kursu przez konwój, o czym nie powiadomiono polskiego dowódcy.

W rezultacie uznano atak na polską jednostkę za usprawiedliwiony. Komisja wysoko oceniła postawę kpt. Romanowskiego i załogi, jak również wytknęła fakt niezrozumienia przez alianckich oficerów znaków rozpoznawczych w postaci żółtych flar, co mogło zapobiec tragedii.

ORP Dzik w pełnej okazałości. To właśnie ten okręt Polska Marynarka Wojenna otrzymała w zamian za zatopionego "Jastrzębia". Jego pierwszym dowódcą został kpt. Romanowski.

ORP Dzik w pełnej okazałości. To właśnie ten okręt Polska Marynarka Wojenna otrzymała w zamian za zatopionego „Jastrzębia”. Jego pierwszym dowódcą został kpt. Romanowski.

W zamian za utraconego „Jastrzębia” Polska Marynarka Wojenna otrzymała kolejny okręt podwodny. Tym razem była to nowoczesna jednostka, bliźniak sławnego już wtedy „Sokoła”. Nowy okręt otrzymał nazwę ORP „Dzik”, jego pierwszym dowódcą został kapitan Bolesław Romanowski, a trzon załogi stanowili marynarze z zatopionego ORP „Jastrząb”. Jednak życia zabitym bez sensu podwodnikom to nie przywróciło.

Bibliografia:

  1. Edmund Kosiarz, Flota Białego Orła, Gdańsk 1980.
  2. Jerzy Lipiński, Druga wojna światowa na morzu, Gdańsk 1976.
  3. Jerzy Pertek, Wielkie dni małej floty, Poznań 1972.
  4. Bolesław Romanowski, Torpeda w celu, Warszawa 1985.
  5. Richard Woodman, Konwoje arktyczne 1941-1945, Warszawa 2002.

KOMENTARZE (48)

Skomentuj Redakcja Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nasz publicysta | Redakcja

Komentarze do art. z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne

Szymon P.: i pewnie mówili że nie wiedzieli

Ciekawostki historyczne: Gorzej, nie znali umówionych sygnałów.

    Anonim

    te zachodniaki to ciezkiej klasy jolopy,jak przygotowywali zalogi do wspolnego lotu kosmicznego,to ruscy plynnie mowili po angielsku,amerykan jak otworzyl dziuba to przypominalo to przesuwanie komody po nierownej podlodze

    Anonim

    jeszcze raz podkresle,ze alianci t zn zwiazek imbecyli spychajacych ewoje bledy na najgorszego zgonie z zasada ,francuz wymysli,niemiec zrobi ladnie polak to kupi a ruski ukradnie

    wujo

    nie znali umowionych sygnalow,czyli mowiac krotko byli nie przygotowani do oczekujacych ich zadan.i tak to jest zawsze z tymi bucami mianujacymi sie aliantami.wojna jest zawsze licytacja .niekompetencji,bo jakby chcieli ich rozliczac wg.ich glupich czynow ,Toby nigdy wojen nie bylo

    Jarosłw

    Ile złota wzieli Brytyjczycy za ten okręt

Leszek

Uważam, że łańcuch nieszczęść zapoczątkował kpt.Romanowski. Niesprawny okręt powinien zawrócić, bowiem nie tylko jest nieprzydatny, ale trzeba go dodatkowo ochraniać. Kłania się Somosierra.

    carrottro

    Czemu Samosierra?

      Leszek

      Bo bez chłodnej analizy sytuacji. Aby naprzód na łeb, na szyję, i może się uda. Tym razem nie udało się.

        Ptycho23

        Powinieneś napisać „Kozietulszczyzna”
        BTW: przełęcz w Górach Ayllon nazywa się Somosierra

        Marek

        To bardzo pobieżne rozumienie z Waszej strony. Nikt w ten sposób pod Samosierrą nie dowodził.

      carrottro

      W sumie fakt. Sama sytuacja z niemieckim u-bootem mogła się potoczyć inaczej gdyby ster zablokował się nie tak jak to miało miejsce.

    Darek Kaliński

    Bezpośrednią przyczyną zatonięcia okrętu nie był jednak jego stan techniczny tylko nieznajomość sytuacji taktycznej przez dowódców wszystkich trzech jednostek. Na miejscu Jastrzębia mógłby być równie dobrze inny okręt i pewnie skończyłoby się tak samo.

      Anonim

      Dokładnie!

    Anonim

    jestem z toba .w polsce jak im cos nie wychodzi to pozostaje zawsze metoda cepa i mlota no i ten co nad nami

    Anonim

    jak sie znam na medycynie,to zostal zaatakowany przez swoich.jak ich zidentyfikowal powinien wyjsc na powierzchnie i poddac sie ,mozeby go do niewoli wzieli .

    Woziwoda

    Ignorancka brednia. Pod Somosierrą rozkaz wydał cesarz. I szarżujący Polacy nie mieli żadnych uszkodzeń jak ORP „Jastrząb”.

Nasz publicysta | Redakcja

Wybrane komentarze do art. z portalu Wykop.pl http://www.wykop.pl/link/1942546/niewybaczalna-pomylka-dlaczego-alianci-zatopili-polski-okret-podwodny/:

Endrius: Jak to na wojnie, zawsze znajdą się jacyś niedoinformowani, wolno myślący, albo strzelający do wszystkiego co się rusza – tak na wszelki wypadek. Wygląda na to, że na tamtych dwóch statkach udało się zgromadzić wszystkie wymienione typy…

azertaker: Warto jeszcze dodać, że Amerykanie chcieli dokonać ceremonialnego przekazania okrętu pod banderą brytyjską, a polska bandera miała zostać wciągnięta dopiero na morzu i tam dowództwo przekazane Polakom przez oficera RN. Oczywiście kapitan Romanowski odmówił wzięcia udziału w takiej ceremonii (po 3 miesiącach szkolenia naszej załogi). Spowodowało to małe dyplomatyczne zgrzyty, ale dzięki temu okręt został przekazy w porcie amerykańskim pod polską banderę z całym ceremoniałem. Na uroczystości były tłumy polskiej Polonii.
Z książki komandora dowiedziałem się również ciekawej rzeczy – otóż na okrętach podwodnych tamtego czasu do usuwania CO2 z powietrza w zanurzeniu używano ni mniej ni więcej, tylko sody kaustycznej, czyli 'kreta” do udrażniania rur.

    tadek33

    odpowiedz azertaker .zaciekawila mie metoda oczyszczania powietrza z CO2 soda kalstyczna. okazuje sie ze ta metoda sie rozpowszechnila w swiecie podwodniakow.wynalazca byl. inz,Drzewiecki ,polak w sluzbie carskiej,wynalazca i budowniczy wielu typow lodzi podwodnych ,peryskopow i sielenijakich technologji wynikajacych z samego tematu

    tadek33

    odpowiedz endrjuz-.pojecie aljanci juz samo w sobie jest pojeciem bez odpowiedzialnosci ,albo przynajmniej rozwodnieniem jej,odpowiedzialnosc ,iest aktem jednoosobowym.chcac ja zastosowac w grupie pozostanie echo albo podej dalej

      okrutny wujo

      tak to bylo z tymi aljantami,grupa urlopowiczow z korpusu pancernego Gen Maczka pojechala do Paryza,no nie mozna bez przerwy pochlaniac miasta,trzeba gdzies pojsc do kafejki ,ulozyc plan dalszej peregrynacji ,odpoczac ,rabnac jakas kafke ,w czasie odbywania tych czynnosci zauwazyli w rogu grupe francowatych cos wykrzykujacych ,bardzo podekscytowanych,poniewaz byli juz poprzednio u tych zabojadow ,wiec kumali Trochu ich belkod ,wywnioskowali ze to oni byli przedmiotem tej awantury a temat byl z propagandy komunistycznej / te pasozyty zamiast walczyc u siebie w kraju woza sie po swiecie itd /,narazie nie prowokowali ale wkiedy jeden z grupy zabojadow podszedl do stolika i zlezacej na nim paczki papierosow odliczyl dziewiec sztuk i zabral, miarka sie przebrala .cztery nogi ze stolika znalazly inne przeznaczenie ,bitwa trwala krotko dziewieciu agitatorow MRP z porozbijanymi mordami wyladowalo na ulicy.pozniej pokazal sie policmajster .wywolal kafejkowego ,ktory ulotnil sie w czasie zajscia,ten nic nie widzial nic nie slyszal, cala sprawa skonczyla sie zaplata uszkodzonego mebeliul i tak to iest przelewac krew za aliantow .a to polacy gineli za tych bucy, nie na odwrot

        Marek

        A ta głupotka to niby skąd zaczerpnięta?

Anonim

Do patrolowania Jastrzab nadawal sie po unieruchomieniu steru
dziobowego do patrolowania. Decyzja o niepowroceniu do bazy byla sluszna. Pozniejsze mylne ostrzelanie przez Norwegow nie mialo z tym nic wspolnego.

tadek33

z kim sie zadajesz,takim sie stajesz ,amer ykanie byli bardzo niechlujni w wykonywaniu swoich powinnosci wojskowych korpus pancerny byl wielokrotnie bombardowany przez swoich i tak ciagle bijatyki na na orlogach,/ ,urlopach/

Anonim

traktowali nas ,jak Kalego,dawali nam sprzet,do ktorego zaden logicznie myslacy by nie wsiadl,dywizji gen Maczka dali czolgi z poprzedniej wojny r-16,wsiasc mozna bylo,wysiasc z zyciem gorzej

Anonim

nasi to maja fantazje,taka balie nazwac jastrzab.taz ta balia na obrazku wyglada ze sie juz rozleci.u nas w muzeum mamy/ Malmö/ mamy lepsza i mlodsza o dwadziescia lat.

Anonim

poza tym w szwecji poprosily o azyl trzy nowoczesne polskie lodzie podwodne.chlopcy nie wyrazali wiekszego entuzjazmu do wojny,w kazdym razie nie za wszelka cene.poza tym i tak nikt nie bylby im wdieczny.a wladza ludowa w szczegolnosci. dorobili by sobie miano wrogow ludu.po przyjezdzie tow bierut podarowalby ich stalinowi jak ms sobieski

    Anonim

    przezyli parokrotnie ataki bombami glebinowymi w zatoce puckiej a tam podobno bardzo plytko(,zreszta mowia ze caly baltyk to jedno podtopione paswisko)

    Anonim

    po wojnie prawie wszyscy wybrali wolnosc,na wet nie probowali sie zaglebiac w meandry zycia tego tam.byly trudnosci z skompletowaniem zalog ,co przyslali nowe to te dawaly dyla,no i jeszcze dar pomorza ,tez tu bywal

    Anonim

    przynajmniej zaoszczedzili sobie zadawania sie z tymi glupolami zwanymi aliantami

      wujo33

      ano wlasnie,alianci ,chcialbys powiedziec ,rowni wobec czekajacych ich wyzwan.ale tak nie jest niemiec ma sie za madrzejszego od polaka,anglik od niemca,amerykanin od wszystkich,i te wszystkie kompleksy zaraz daja znac o sobie i to daje natychmiast znac o sobie przy wykonywaniu jakiegokolwiek zadania.t zn. sukcesy dla tych zasluzonych a niepowodzenia dla tych nadole chierarchji i tak bylo jest i zawsze bedzie

Anonim

a Orla tez wykonczyli w dziwny sposob ,w okolicznosciach nie wyjasnionych.a w komunistyczne maliny tez nas wpuscili w okolicznosciach podobnych,a czy ktos pokwapil sie zanalizowac czy innych tez w konia robili i ile razy bo moze to bylo legio ,takie warunki ,ciemno wszedzie glucho tez nie widac nie slychac ,to wytniemy im kuranta

Anonim

juz w czasie przekazywania jastrzebia zaczelo szydlo wychodzic z wora ,dobrze ze te chlopaki nie dodawaly tych pusli do kupy ,ale wynik sie wylanial do czego angole nas potrzebowali.uczcie sie jezykow obcych zebyscie wiedzieli w ktorym momencie krzaknac im -[…] mam gdzieś takie na ramie bron

Prosimy nie używać słów uważanych powszechnie za wulgarne. Komentarz został edytowany.

tadek33

morze nasze morze ,a w nim dziewcze chorze.rok panski 37 ,lalo ,przejazd pociagiem przez strefe wolnego miasta gdanska,pociag wjezdza od strony Oliwy /.wychowanie .w szkolach krajowych mielizmy patrjotyczne,/ jedzie jedzie na kasztance ,siwy strzelca stroj,hej hej kumendancie ,mily wodzu moj itd itp takiesmy zapiania mieli /a tu pierwszy szok,serja kamieni po pociagu.ledwie zdazylem schowac glowe za framuga,a pozniej kazdy kmiot grozil kopaczka.za Gdanskiem po prawej stronie.lotnisko bodajze Rumia,jakis Flugverein na dwuplatowcach ,markuja lot nurkowy na pociag jeden taki napalony bylby sie w komin zaplatal. prasa podaje, niemcy zajeli nadrenie a alianci nawet pletwa nie zaprotestowali, ale za to te nasze karzelki pokaza swiatu na co ich stac ,18 maja 39 r,wielka katastrofa kolejowa w Gdansku pociag expresowy relacji Warszawa-Gdynia wygruzili na dlugosci calej starowki.gdanszczanie mieli ubaw jak jak nasi technika flintstona dzwigiem na korbke probowali posprzatac to cale skrotowisko ,prasa polska pisala o sabotarzach ,umundurowali poczciorzy, dali im zamiast stepla do listu, karabiny,wszystkich potem rozwalili ,co te buce chcialy dowiezdz ,mamy rozkaz na dnie twoim lec

    Anonim

    […] Mam gdzieś takie na ramie bron

    Prosimy nie używać słów uważanych powszechnie za wulgarne. Komentarz został edytowany.

      radek33

      tak sie sklada ze w mowie mozemy uzywac roznych form nastrojowych,w muzyce w partyturze stoi forte, znaczytsia ten na samym koncu orkiestry wojskowej wali w beben z calych sil,do ostatniej grochowki,w procesie katyliny oskarzyciel wola ,qvousqve tantem abutere Katylina patientiam nostra,juz nie bede mowil o amerykanach ,bo ci fuck-uja na okraglo i az do znudzenia ,tak ze zasadzenie jednego rodzynka wielkiej straty nie przyniesie.chyba ze chcecie byc bardziej papiescy

        Anonim

        a u nas naprymier,grubianow niet ,kak u nas znachodzitsa grubian,my jewo za chuja i czeres burtu

      tadek33

      t taz to jest eufemizm do kwadratu,w mowie w zaleznosci od momentu impresionalnego trzeba uzywac sformulowan krotkich ,dobitnych, to jest jak riposta w pojedynku,a nie jakanie sie na patelni z jajecznica,dlatego z tych wszystkich zlabizn pozostanmy przy chromole takie itd..

    tadek33

    przejezdrzaiem ieszcze raz to pechowe miejsce,byl rok 46.cale iotnisko zostalo utwardzone betonem,cale jak okiem siegnac bylo pelne zlomu ,wszystkich typow ktore sluzyly luftwaffe,co tam nie bylo ,stukasy FW-.190 dorniery.heinckle Ju-88,nawet gigant.kapitalna zabawka dla tych co z fragmentu probowali odgadnac reszte.caly Gdansk zrobion. w drobna kaszkiel,przy kosciele maryjackim dziwnym trafem zachowala sie laweczka coz przyjemniejszego dla utrudzonego wedrowcy.kiedysmy tak deliberowali na koleja rzeczy porzadku, zjawil sie on gdanszczanin i zaczal kompletowac czwarty i piaty wymiar opowiesci, mowil plynnie po polsku ale on nie byl z naszej klasy.opowiadal jak ruscy zaatakowali miasto,wyciagali z domow na ulicy,rozwalali ,,no mozna sie bylo nurzac w satysfakcji. dziwne w takich momentach czlowiek mieknie,nie wiadomo co odpowiadac,a dzisiaj w tym samym miescie polska janczarnia z orzelkiem na czapce mordowala swoich ,a moze oni nie nasi

      wujo

      jak to sie stalo ze przez caly okres okupacji kacapskiej,w roznych zajsciach w ktorych narod protestowal przeciw zniewoleniu ,janczarnia ani razu nie wystapila w obronie wlasnych .a bylo o co70% BNP bylo wyworzone. zarobki przedstawialy sie15-20 dolarow miesiecznie,w zaleznosci czy ruscy mieli zapotrzebowanie na dolara 1 60 zl a czasem 200 zakup sprzetu dewizowego,.a teraz podrosly do setek dolarow,skad oni biora te pieniadze,a moze juz niedaleko do kryzysu jak w Grecji,Portugalji

      wuj

      nasi ,wasi,pojecie relatywne.jak wuj Bolek powiedzial ,punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia

      Marek

      Kompletny bełkot bez żadnego potwierdzenia w historii.

Anonim

mozna i tak.ogiera wykastrowac ,pozostanie walach

Anonim

bon ton ,savoir vivre,pardon.—a jak bedziecie dobrych manier uczyli tych co nawa panstwowa wladaja.to robcie to przez ambasade Ruska

wujo

odpowiedz Jaroslawowi na 10715,-dobre pytanie, caly skarb narodowy zaciapali, caly narod obrocili tylkiem do wiatru na wielu obszarach wojskowym, etnicznym,kulturowym.nasza naiwna wierchuszka naganiala im wszystkich do chliwika i na mogilki.taz te pol wieku pod panowaniem kacapi tez ich zasluga.za tyle zaslug,Enigme ,Polish min detektor Mk-1.a nade wszystko wklad ludzki,bitwa o Anglie ,powstanie warszawskie tez powstalo w glöwach naszych durnowatych przywodcow na tle aljanta .jakby ktos zaproponowal taki interes a priori,toby nikt na niego nawet nie naplul.a juz to ze nasza wierchuszke tak zdegradowali (ale zasluzyli sobie)(.ale tutaj sie wylania nasz serwilizm narodowy ktory nosimy w sobie od wiekow

    Marek

    Coś ci się pomyliło z tym serwilizmem narodowym, bo powtarzasz to, jak najęty. Chyba, że mówisz z ruskiej perspektywy o swoim własnym serwilizmie, wtedy to zrozumiałe.

Peter

Co do przyczyn i pomyłek, chyba jedna bardziej wierzę pamiętnikowi Romanowskiego. Ciekawe jest, że Romanowski nie chciał podnieść bandery brytyjskiej w trakcie przekazania okrętu w New London. Po negocjacjach (wsparli go Amerykanie) i po groźbie wycofania załogi, podniósł polską banderę.

Piotr Pluciński

Na początku listopada 1941 r. Polska Marynarka Wojenna przejęła w bazie US Navy w New London okręt podwodny typu „S”. Jednostka ta, mimo remontu, była kompletnie wyeksploatowana długą służbą w amerykańskiej flocie.,,jak zwykle zlom zawsze dostajemyi jeszcze kase płacimy

Charlie

ciekawe czy NATO przyjdzie Polsce z odsieczą jak nas ruscy zaatakują – z tydzień wytrzymamy do linii Wisły..

Zobacz również

Druga wojna światowa

Pogrom Kriegsmarine pod Jersey. Noc chwały ORP „Piorun”

Huk eksplozji rozdzierający niebo. Feeria barw nadlatujących pocisków. Marynarze skaczący do wody, w szalonej ucieczce z płonącego okrętu. Zimna krew dowódców, męstwo żołnierzy. Śmiertelna walka...

29 czerwca 2016 | Autorzy: Dariusz Kaliński

Druga wojna światowa

W lodowym piekle. Najniebezpieczniejszy szlak morski II wojny światowej

Arktyczne temperatury, porywisty wiatr i fale sięgające kilku metrów. Do tego nieustanne niebezpieczeństwo czyhające ze strony Niemców. Wszystko to sprawiało, że służba na statkach i...

20 stycznia 2016 | Autorzy: Dariusz Kaliński

Druga wojna światowa

Operacja Kangur. Jak Włosi chcieli zaatakować Nowy Jork

W trakcie II wojny światowej przywódcy państw osi marzyli o ataku na USA, a szczególnie Nowy Jork. Serię zamachów planował Hitler, ale również Włosi zamierzali...

28 sierpnia 2015 | Autorzy: Sławomir Mamoń

Dwudziestolecie międzywojenne

Stuletnia kompromitacja. Dowódca tego U-boota urządził sobie z Amerykanów prawdziwą kpinę

Październik 1916 roku. Niemiecki okręt podwodny zawija do bazy w Newport. Jego dowódca, kpt Hans Rose, składa kurtuazyjną wizytę amerykańskiemu admirałowi. Następnie przyjmuje u siebie...

23 czerwca 2015 | Autorzy: Dariusz Kaliński

Druga wojna światowa

Zatopiliśmy „Wilhelma Gustloffa”, żeby wygrać wojnę. Wielkie kłamstwo sowieckiej propagandy

W lodowatych wodach Bałtyku toną niemieccy uciekinierzy. Połowa z nich to kobiety i dzieci, ratujące się przed Armią Czerwoną. Ofiary nie budzą współczucia Sowietów. Zabili...

29 stycznia 2015 | Autorzy: Dariusz Kaliński

Dwudziestolecie międzywojenne

Trzy krążowniki zatopione w godzinę. Już w 1914 roku niemiecki U-boot siał postrach na morzach!

Pierwsza wojna światowa trwała od niespełna dwóch miesięcy, gdy 22 września 1914 r. niemiecki okręt podwodny U-9 dowodzony przez kpt. Otto Weddigena dokonał niezwykłego wyczynu....

17 lipca 2014 | Autorzy: Dariusz Kaliński

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.