Wszystko zaczęło się 1 września 1939 r. o godzinie 4:45, kiedy pancernik "Schleswig-Holstein" otworzył ogień w kierunku Westerplatte. Przez kolejne siedem dni obrońcy odparli trzynaście szturmów i kilkanaście wypadów, zabijając i raniąc niemal 1000 Niemców. W końcu jednak musieli skapitulować. Tyle legenda. A jak wygląda prawda?
Ta różni się dosyć mocno od wpajanego nam przez lata mitu oblężenia Westerplatte. Należy zacząć od tego, że już sama godzina rozpoczęcia ostrzału polskiej placówki przez stary pancernik jest błędna.
Rzeczywiście, zgodnie z planem miał się on rozpocząć o 4:45, jednak z uwagi na problemy z odpowiednim ustawieniem okrętu, pierwsze salwy wystrzelono trzy minuty później. Dlatego też początek walk trzeba ustalić na 4:48. Ktoś zapewne powie, że to detal, no i będzie miał rację. Zatem przejdźmy do tego co rzeczywiście ważne.
Walczyli z trzema tysiącami Niemców i odparli 13 szturmów
W powszechnym przekonaniu niemieckie siły biorące bezpośredni udział w szturmach były nieporównanie większe niż – licząca nieco ponad 210 żołnierzy – załoga Wojskowej Składnicy Tranzytowej. Mówi się często nawet o trzech tysiącach Niemców. A jak to wyglądało naprawdę?
Istotnie, atakujący mieli przewagę, ale nie aż tak miażdżącą. Zgodnie z tym co pisze Jarosław Tuliszka w książce „Westerplatte 1926-1939” ich liczba nie przekroczyła 1000 (nie licząc oczywiście załogi pancernika).
Jeszcze bardziej szczegółowe dane możemy znaleźć w pracy „Boje Polskie 1939-1945. Przewodnik encyklopedyczny”. Autor hasła poświęconego interesującej nas batalii podkreśla, że według najnowszych badań w bezpośrednich atakach na Westerplatte wzięło udział około 570 żołnierzy i policjantów.
Skoro już wiemy z jakimi siłami przyszło walczyć obrońcom, to teraz należy pochylić się nad kolejnym mitem. A mianowicie wielokrotnie powtarzaną informacją o trzynastu odpartych szturmach. Ba, w Internecie można się nawet spotkać z tekstami, gdzie jest mowa o czternastu niemieckich szturmach i dziewiętnastu nocnych wypadach! Rzecz jasna wszystko to należy włożyć między bajki.
W rzeczywistości – jak podkreśla Jarosław Tuliszka – Niemcy przeprowadzili tylko dwa szturmy generalne oraz jeden atak będący głębokim rozpoznaniem walką. Oba szturmy miały miejsce pierwszego dnia zmagań i – jak doskonale wiemy – zostały krwawo odparte. Atakujący stracili blisko 40 zabitych i wielu rannych, z których kilkunastu później zmarło w szpitalach. Ta kosztowna lekcja dała niemieckiemu dowództwu do myślenia.
Kolejny szturm generalny kilkukrotnie przekładano, skupiając się na innych obszarach działań. W końcu sam Hitler zezwolił, aby szturm odbył się 8 września. Dzień wcześniej postanowiono przeprowadzić natomiast wspomniany już atak będący głębokim rozpoznaniem walką.
W jego trakcie zostało rannych kilku Niemców, jednak nikt nie zginął. Z uwagi na kapitulację obrońców nigdy nie doszło do trzeciego – tym razem już dobrze przygotowanego – szturmu, który zapewne zakończyłby się masakrą polskiej załogi.
Byli ustawicznie ostrzeliwani z lądu i morza oraz bombardowani z powietrza
Następnym mitem jest informacja jakoby Westerplatte przez cały czas oblężenia było niemal non stop pod silnym ostrzałem prowadzonym z lądu i morza, dodatkowo wspieranym cyklicznymi nalotami bombowymi. Analiza niemieckich źródeł pozwoliła Jarosławowi Tuliszce dokładnie odtworzyć skalę wrogiego naporu. Okazuje się, że przez cały okres walk „Schleswig-Holstein” jedynie pierwszego i ostatniego dnia walk prowadził ostrzał składnicy ze swych dział.
Pierwszego września były to trzy podejścia, trwające odpowiednio 7, 37 i 26 minut. Sześć dni później pancernik również trzykrotnie użył swej artylerii pokładowej, prowadząc łącznie ogień przez prawie dwie godziny. Należy tutaj jednak podkreślić, że wbrew ostatnio lansowanym teoriom, ostrzał był całkiem skuteczny – szczególnie ten z siódmego września.
Do ataków z morza trzeba jeszcze zaliczyć – otwarty dwukrotnie czwartego września – krótkotrwały ogień ze 105- milimetrowych dział starego torpedowca „T-196” oraz pięciominutowy ostrzał podjęty przez trałowiec „Von der Groeben” tegoż dnia. I to tyle jeżeli chodzi o udział Krigsmarine.
A jak wyglądały ataki Luftwaffe? Jeszcze skromniej, chociaż z lepszym efektem. Już na wstępie należy podkreślić, że niemieckie lotnictwo przeprowadziło tylko jeden nalot na Westerplatte! Początkowo planowano go na pierwszego września. Ostatecznie – po kilkukrotnym przekładaniu godziny ataku – dopiero krótko po godzinie osiemnastej następnego dnia 58 Junkersów Ju 87B Stuka zrzuciło 26,5 tony bomb na wyznaczone cele.
Nalot był przy tym bardzo skuteczny i wywołał spore zamieszanie w szeregach obrońców. Dodatkowo jedna z 500-kilogramowych bomb zniszczyła Wartownię Nr 5, zabijając siedmiu polskich żołnierzy i raniąc dwóch kolejnych. Na tym zakończył się współudział Luftwaffe w walkach o Westerplatte.
Podobnie jak w przypadku marynarki i lotnictwa, również artyleria lądowa nie wykazywała nadmiernej aktywności. Poza użyciem przez atakujących pierwszego dnia kilku działek przeciwpancernych, dopiero piątego września wykorzystano baterię haubic 105 milimetrów, które wystrzeliły 200 pocisków.
Następnego dnia Niemcy ostrzelali Westerplatte z ciężkiego moździerza i baterii artylerii. Również i tym razem nie spowodowało to oczekiwanych zniszczeń. Można zatem chyba uznać, że kolejny mit upadł.
Czy Sucharski się załamał?
Inną sprawą wzbudzająca spore kontrowersje jest kwestia dowodzenia obroną po wspomnianym wcześniej nalocie. Jak zostało bezspornie ustalone, późnym popołudniem drugiego września major Henryk Sucharski zdecydował o kapitulacji i nakazał wywieszenie białej flagi. Jednak jego zastępca, kapitan Franciszek Dąbrowski, sprzeciwił się temu rozkazowi i dzięki poparciu większości podwładnych walka była kontynuowana.
Czy decyzja Sucharskiego była podyktowana – jak chcą niektórzy – załamaniem nerwowym, czy może wynikała z trzeźwego osądu i wiedzy, której nie posiadali inni? Aby odpowiedzieć na to pytanie należy cofnąć się do 31 sierpnia 1939 r.
Tego dnia na Westerplatte przybył podpułkownik Wincenty Sobociński z Komisariatu Generalnego RP w Gdańsku. Przekazał on Sucharskiemu kilka ważnych informacji. Między innymi o tym, że według ustaleń polskiego wywiadu Niemcy zaatakują w ciągu najbliższych 24 godzin oraz że obrońcy nie mogą liczyć na żadną pomoc z zewnątrz!
Dostarczył także rozkaz prowadzenia obrony przez 12 godzin – wcześniejsze rozkazy mówiły o sześciu godzinach – która miała być manifestacją polskiej woli walki. Jak zatem widzimy, decyzja majora Sucharskiego o kapitulacji nie była raczej podyktowana załamaniem nerwowym, lecz trzeźwą oceną zaistniałych realiów.
Obrona trwała wtedy już ponad trzykrotnie dłużej niż zakładano, a na odsiecz nie było szans. Z kolei kapitan Dąbrowski nie znając całej prawdy po prostu dopuścił się jawnej i nieuzasadnionej niesubordynacji. Chociaż należy podkreślić, że działał w dobrej wierze.
Ile trwała obrona i jakie straty poniosły obie strony?
Zmierzając powoli ku końcowi, pozostaje odpowiedzieć jeszcze na dwa pytania. Pierwsze z nich dotyczy tego ile właściwie trwała obrona? Przez całe dziesięciolecia uważano, że było to siedem dni. Znów mamy do czynienia z błędną interpretacją faktów. Walki rozpoczęły się 1 września o godzinie 4:48, a zakończyły – Niemcy zauważyli biała flagę – 7 września o 9:30. Zatem było to 6 dni 4 godziny i 42 minuty.
Drugie zagadnienie obraca się wokół liczby ofiar po obu stronach. Niektórzy twierdzą, że Niemcy stracili nawet do 1000 zabitych i rannych. Bardziej ostrożne szacunki mówiły o 300-450 zabitych i rannych. Najnowsze ustalenia mocno jednak zweryfikowały te hipotezy.
Według nich bezpośrednie straty niemieckie wyniosły około 50 zabitych i 150 rannych. Co do polskich ofiar można przyjąć, że było to co najmniej 15 zabitych i około 40 rannych i kontuzjowanych.
To tylko niektóre z mitów Westerplatte. Niedługo do kin wchodzi kontrowersyjny film poświęcony obronie Wojskowej Składnicy Tranzytowej, czas więc chyba przypomnieć, jak było naprawdę. Nawet, jeśli wersja utrwalana przez dziesięciolecia przez propagandę wydaje się niektórym ciekawsza.
Bibliografia:
- Boje polskie 1939-1945. Przewodnik encyklopedyczny, pod red. Krzysztofa Komorowskiego, Bellona 2009.
- Zbigniew Flisowski, Tu, na Westerplatte, Książka i Wiedza 1968.
- Jarosław Tuliszka, Westerplatte 1926-1939, Wydawnictwo Adam Marszałek 2011.
- Westerplatte 4:48. Dziennik działań bojowych pancernika „Schleswig-Holstein” od 24 sierpnia do 8 września 1939 z załącznikami, tłumaczenie i opracowanie Jacek Żebrowski, Ciechocinek 2010.
KOMENTARZE (210)
Książka która jest fabułą filmu pod tym samym tytułem?
Na miejscu poważnego portalu historycznego, mocno bym się zastanawiał przed wypuszczeniem tekstu będącego propagandową agitką imć p. Chochlewa, deprecjonującego walkę polskich żołnierzy z hitlerowskim agresorem.
Bo o samym filmie & książce, to wypowiem się jeszcze jak „to-coś” przeglądnę….
HTH.
Proponuje poczytać inne żródła niż tylko opierać się na książce pana Chochlewa. To, że chcemy znać prawdę a nie prlowskie mity w żaden sposób nie uchybia bohaterskim obrońcom. Zbyt wiele osób swoje kariery oparło ma tym prlowskim micie. Dlaczego nie szukać prawdy ale za to krytykować
PRL-owskie mity….. To nie mity to fakty. Za czasów PRL, nikt nie podważał dowództwa Majora Sucharskiego, nie podważał, że był odznaczony Virtuti Militari i Krzyżem walecznych za rok 1920. Czyli tchórzem nie był, jak pisza obecnie. Miał rozkaz bronić miejsca 12 godzin!!!!, Westerplatte broniło sie 7 dni. Dwukrotnie uczestniczyłem w spotkaniach z byłymi Westerplatczykami. Ci prości ludzie, dziekowali, ze przeżyli wojnę, założyli rodziny, doczekali się dzieci i wnuków. Jest taki fragment u Helmuta Kirsta, gdy porucznik Kraft zadaje temat pracy przyszłym oficerom Wermachtu, op cit: Jak słodko jest umierać za ojczyznę…. Polecam tę książkę wszystkim tym, którzy pojęcie patriotyzmu wiążą tylko ze śmiercią za ojczyznę i dają sobie loginy w stylu patiota, narodowy patriota, itp. Westerplatte, w odróżnieniu od Wizny nie miało, żadnego strategicznego znaczenia, a trzeba pamiętać, że Raginis przed swoją samobójczą śmiercią swoich żołnierzy rozpuścił, nie żądał od nich największego poświęcenia.
ehhh nasi młodzi polscy patrioci……… byleby sie puszyć a zero faktów…….. czytam pieknie umierali , przeszli do historii…….. znałes kogos kto pieknie umarł ????????? pod ostrzałem ? nie da sie was czytać półmózgi
NIGDY NIE DOROSNIECIE DO PRAWDY ! ! !
Staliscie sie zlym zepsutym Narodem, ktory nie jest wstanie zniesc zadnej krytyki.
Pelni > n i e n a w i s c i CZORT s w i a d e c t w o < ? ? ?
CZY TYLKO ZA OBRAZE MAJESTATU ? ? ?
Przepraszam, ale moj komentarz zostal ZUPELNIE zmieniony i uciety.
Pozostala tyllko jakas niedorzecznnosc!
Czy równie bohatersko będziecie odzierać z mityczności powstanie w getcie warszawskim?
Najbardziej rozwaliło mnie to….”Już na wstępie należy podkreślić, że niemieckie lotnictwo przeprowadziło tylko jeden nalot na Westerplatte! ” i słowo tylko. Ciekawe jak by autor zniósł takie tylko jedne bombardowanie kilkudziesięciu bombowców siedząc na skrawku ziemi.
Jak by się wczytać w artykuł to Polacy byli:
-okrążeni
-ostrzeliwywani z dział o potężnym kalibrze z pancernika (niech się ktoś przyjrzy jakie to były lufiska, armaty czołgów to przy nich młode pędy wikliny)
-ostrzeliwywani z mniejszych jednostek z morza
-pod ostrzałem ckm-ów od strony Gdańska
-odpierali szturmy piechoty niemieckiej, która była liczniejsza
-byli ostrzeliwywani moździerzami, haubicami
-doznali druzgocacego bombardowania kilkudziesięciu samolotów które na małym skrawku terenu zrzuciły 25 ton bomb
-podpalano ich miotaczami płomieni i cysternami wyładowanymi ropą
Do tego byli osamotnieni i porzuceni przez sojuszników, a mimo to zachowali morale i ducha walki gdyż nawet 7 września nie chcieli się poddawać. Już sam fakt, że Hitler był zmuszony przejąć kontrolę nad 3 atakiem gdy w tym czasie prowadził kampanię przeciw Polsce powinien dać do myślenia i świadczy o wielkości obrońców.
Reasumując czy Wy to czytacie ze zrozumieniem? Przecież to się nadaje na scenariusz do filmu hollywodzkiego z budżetem filmu „300” co najmniej. Odwaga, poświecenie, bohaterstwo, męstwo, kunszt wojenny, determinacja, pasja, jaja ze stali…… Można by tak długo. Oj panie autor ciekawe co ty za kapel rockowych słuchasz, Ich troje? Normalnie dzieciak jesteś przeczytałeś parę książeczek kogoś tam ale proces zrozumienia tematu u pana nie występuje. Masz pan informacje których nie rozumiesz. Dla pana jedno bombardowanie to jak kilka komarów nad uchem. No co innego jak by ich 3 razy dziennie bombardowali nie? Oświecę pana to było w realu, a nie na monitorze w grze gdzie ma pan pasek życia i opcje save oraz całą masę mega pancerzy. To byli ludzie, a na głowy leciały im bomby, a mimo to nie poddawali się. Jedna taka 500 kilowa bombka spadając na bunkier kompletnie go rozwaliła, mówi to panu coś? Oj dzieciaku, dzieciaku. Ręce opadają jak się takie kalumnie czyta….eeeh
Szacun P. Marku za ten komentarz.
Komentarz prawdziwy i zetelny nie to co artykuł
Bardzo trafne słowa.
GŁOWĘ NISKO schylam Panie Marku za te słowa. Chciałem skomentować tekst autora, ale przy Pańskim komentarzu nie napiszę nic lepszego. Pełen szacunek. Jerzy
Panie dajo pański komentarz to cała prawda o dramacie obrońców tego skrawka ziemi i jednocześnie arogancji autora artykułu. Pełen szacunek za Pańską wypowiedź.
Czyli podtrzymywanie kłamliwego mitu, że nalotów było więcej to „cała prawda?”. Komentarz dajo jest głównie obok treści artykułu, niczego nie podważa, żadnych faktów. Po prostu demitologizacja jest dla wielu niewygodna i lepiej się czują gdy szczególnie podkreślą heroiczny obraz walk. Którego autor W OGÓLE nie narusza. Skupił się na faktach. Nie deprecjonuje wysiłku i ofiary żołnierzy; przeciwnie, demitologizując mity, pozwala osobom z wyobraźnią i tak dostrzec dramatyzm walk. Bez niepotrzebnych mitów i kłamstw.
Nie rozumiem skąd ta wrogość wobec autora artykułu. Sam czytałem, a właściwie wciskano nam różne mity w PRLowskiej podstawówce jak to „prosto do nieba czwórkami szli …”. Wśród nich przekazywano obraz, że dzień i noc samoloty latały i pancernik strzelał. Nie wspominam już podręcznika historii co mówił, że 17 września Armia Radziecka weszła żeby „uratować” wschodnie tereny II RP przed Niemcami. Więc ciekawie jest dowiedzieć się w końcu jak było na prawdę. Fakt że 58 bombowców i 25 ton bomb to nie 58 komarów co się odpędza. Nikt tu nie umniejsza bohaterstwa obrońców, ja nie odniosłem takiego wrażenia. Wprost przeciwnie, autor pokazuje bohaterską postawę obrońców i przy tym pragmatyczne podejście dowódcy („wynikała z trzeźwego osądu i wiedzy”), czego nam Plakom często niestety brakuje, i uważamy, że lepiej zginąć (czyt. dać się wymordować w bezsensownej walce) niż przeżyć i budować dobro ojczyzny. Wykrzykiwanie na autora jest typowym przykładem megalomanii, takiej postawy polskich „patriotów” która sprowadza się do haseł: lepiej honorowo zginąć niż się poddać, żyć, budować, lepiej nie dążyć do prawdy, nie wyciągać wniosków z historii. Niestety przez takie podejście nigdy potęgi nie zbudujemy i będziemy chodzić na zakupy w różnych francuskich supermarketach, kupować renówki, peugeoty, cracale i airbusy. Przypomnę tylko wyśmiewaną postawę Francuzów w II W. Św. i jak wyglądają teraz oni, a ja my „wieczni partyzanci”.
Najbardziej trafny komentarz. Odniosłem dokładnie takie same wrażenie. Artykuł świetny, daje do myślenia. Również zgadzam się, że w żaden sposób nie umiejsza bohaterstwa obrońców, jak dla mnie jest dokładnie odwrotnie.
I jeszcze taka refleksja na koniec: większymi hejterami od „patriotów” są już chyba tylko wędkarze ?
Jak wyglądają teraz Francuzi pustaku lewacki? Oni mają nowoczesną armię ale durnych cywilów co wpuścili uchodźców.
spokojnie to czasy kiedy trzeba było prydupasom sie podlizywać!
dlatego taki fałsz z nich bije i bardziej faktowe aniżeli historycne historie
pisali i piszą na zamówienie. pseudo dziennikarze po studiach
lada chwila będą nam frytki podawać w mcdonalds
siema jestem Marek
@remisch Książka „Tajemnica Westerplatte” była jedynie inspiracją do napisania artykułu, nie zaś źródłem (aczkolwiek Autorzy w wielu miejscach sięgnęli po nowe opracowania historyczne). Artykuł powstał w oparciu o pracę dra Tuliszki oraz leksykon „Boje Polskie 1939-1945”. Flisowskiego wykorzystałem jako źródło mitów, bo to właśnie jego prace ugruntowały postrzeganie obrony Westerplatte takim jakim go obecnie znamy.
Powiedz obwiesiu kto i ile zapłacił ci za publikowanie tych bzdur pseudohistoryku i ćwierćpolaku.
Jak miło przeczytać tak wyważony komentarz, od razu przychodzi chęć do napisania kolejnego artykułu o podobnej tematyce.
Ponadto, jak to dobrze, że „całopolacy” cechują się tak wysoką kulturą osobistą. W innym wypadku rzeczowa dyskusja byłaby zupełnie niemożliwie. No i pomyśleć co by to było, gdyby rzucali inwektywami na prawo i lewo, nie popierając ich żadnymi argumentami. Na szczęście tak nie jest.
Dobrze by było napisać artykuł o Wiźmie, gdzie rzekomo niemcy stracili 500 żołnierzy. Hurr 40:1 durr to jedna z najpiękniejszych legend, która ma w sobie ziarno prawdy, ale tylko ziarno i trzeba edukować naród jaka była prawda. Od przemilczania historii gorsze jest tylko jej zakłamywanie.
Pozdrawiam!
Problem z „Wizną” polega na tym, że bitwa ta nadal nie doczekała się naprawdę rzetelnej monografii, która analizowałaby „na chłodno” przebieg walk. No i pewnie jeszcze na takową będziemy musieli poczekać.
Cenię pana podejście do prawdy o naszej historii, ale czy pan był na Westerplatte w 1939 roku? i dlaczego pan odbiera tym co tam walczyli heroizm ich wysiłku!! zwłaszcza jak patrzę na naszą obecną młodzież co pan im wciska? że nie warto walczyć o wolność? pan jest żydem czy co?
Drogi Anonimie, cieszę się, że cenisz moje podejście do prawdy, ale jak wiadomo prawda to żydowski wynalazek, zatem na pewno muszę być Żydem, wszak prawdziwi Polacy żyją tylko mitami.
Pan Kuzak zapomniał że w atakach na Westerplatte oprócz 500 bezpośrednio atakujących byli piloci stukasów, załoga Szlezwiga, artylerzyści i strzelcy z drugiej strony kanału portowego gdańskie pospolite ruszenie i trałowce. Wszak to też parę osób jest. Więc niech p. Kuzak nie szarżuje za sensacją i nie obniża wysiłku żołnierzy. Proponuję zapoznać się ze wspomnieniami m.in. kpt. Dąbrowskiego i nie wyskakiwać z ocenami tej walki. I pytanie na koniec co zrobiłby pan Kuzak podczas nalotu junkersów? Tak tak po rałby się nasz dzielny obalacz mitów.
te bzdury towarzyszu możecie swojej babie opowiadać :(
czekam na reportaż lub powieść jak to Polacy walczyli zaciekle z Niemcami uzbrojonych po 3 proce i garść kamieni i wygrali, o tym ze to Polacy rzucali do nich samolociki i bombki cukierkowe a te podłe Polaczki odbijali itp itp. Czy redaktorek był w wojsku i zna dźwięk spadajacej bomby i jej huk, podmuch, czy zna? . JAk by znał to by nie chwalił i krytykował
I tak oto miejsce starych mitów zjmują nowe.
zapraszam panienko na plac ćwiczeń
widziałaś śmierć, bo ja tak
wielki spokój i cisza
ale udało się
nie pierdol o mitach
narra
WIDZISZ I NIE GRZMISZ
Autor tego reportażu to zwykłe dno chlopaczek który nigdy nie czuł strachu,po pierwszej salwie karabinowej narobił by w gacie.Jemu wydaje się że wojna to gra komputerowa żałosny jesteś autorki.
Podczas wojny kraj potrzebuje bohaterów.
Tworzy się ich, aby podnieść morale żołnierzy.
Zawsze tak było i nadal tak będzie.
Dobry artykuł, choć mit pozostanie ładniejszy od prawdy :)
niebawem premiera to trzeba robic reklame.
„Atakujący stracili blisko 40 zabitych i wielu rannych, z których kilkunastu później zmarło w szpitalach.” To dopiero zdanie:)
„bezpośrednie straty niemieckie wyniosły około 50 zabitych i 150 rannych”. Na podstawie? Bo mam przed sobą Przegląd Wojskowy, trochę antyczny, ale podaje zupełnie inne liczby. A o użyciu artylerii, to autor już wypisuje bzdury. Bo dane – niemieckie – podają nawet dokładną liczbę wystrzelonych pocisków.
@Ziew Masz w źródłach. Ten cytat akurat pochodzi z „Bojów Polskich…”. Tuliszka podaje 51 ofiar z imienia i nazwiska. A skoro „Przegląd…” antyczny to nie ma co się dziwić, że inne liczby tam można znaleźć.
Co do liczby wystrzelonych pocisków Tuliszka też je podaje. Być może masz na myśli te wystrzelone z pancernika? (które też są zresztą we wspomnianej książce).
jeśli można zamówić artykuł to proszę o obalenie kolejnego mitu…bitwy nad Wizną,Polskie Tremopile gdzie walczyło 40:1,podobno to jest dopiero grubymi nićmi szyta historia i propagandowy majstersztyk.
pozdrawiam
Dokładnie też chciałem o to prosić bo różne źródła podają różne wersje ale na 100% nie było to 40:1 choćby z powodów braku dróg.
No właśnie z Wizną jest ten problem, że już od paru ładnych lat podobno powstaje książka która ma rzucić nowe światło na całą sprawę, ale jakoś powstać nie może.
Mity to są u Grossa i jemu podobnych kanalij co to pisali o 1500 żydach spalonych na raz w jednej stodole.
Przecież nawet Niemcy przyznawali, że nad Wizną ponieśli dotkliwe straty od mniej licznych polskich oddziałów.
Nie zachęcam do powoływania się na pracę towarzysza artysty, pana reżysera chochlewa… bo wychodzą 155-ki na pokładzie T-196
@świerszcz: Art. jest oparty na Tuliszcze i „Bojach Polskich…”, a to mój błąd, bo oczywiście powinno być 105 mm (źle zapisałem w notatkach). Dzięki za zwrócenie uwagi.
Jeszcze jedna taka mała sprawa. Pierwsze strzały padły z Latarni morskiej w Nowym Porcie o godzinie 4:45. W ten sposób dali znać niemieckim żołnierzom, którzy byli na okręcie Schelswig- Holstein do rozpoczęcia ataku na Westerplatte. Dlatego z pancernika padły strzały później, a mówi się o godzinie 4:45 jako rozpoczęciu ostrzałów.
ja czytałem, że ostrzał zaczął się 4.47, a 4.45 jest podawana, dlatego że mjr Sucharski dzwoniąc do dowództwa z meldunkiem, podał, że zaczęło się o 4.45.
Ze strzałami z latarni morskiej to bzdura wymyślona przez właściciela latarni, żeby więcej ludzi przyjeżdżało kupować bilety, a i przy okazji więcej pisano o tym obiekcie w gazetach i książkach.
Teraz czas na odbrązowienie obrony Wizny.
Popieram! Zawsze mnie ciekawiło gdzie pochowano ofiary tej bitwy, bo to cholernie duży cmentarz powinien byłby być…
@DUST DEVIL
A kto ci pustaku powiedział, że tylko na jednym cmentarzu ich chowali?
TY pismaku o prawdzie i minutach, mysle ze taki jak TY to juz w 1 minucie zesralbys sie w gacie i szybko zdjal je zakladajac na maszt ze sie poddajesz..
@prawda: Za to Ty zapewne trwałbyś na posterunku aż do końca.
Na szczęście nie musiałem nigdy brać udziału w wojnie i mam nadzieję że nie będę musiał (czego i Tobie życzę).
Co zaś do prawdy i minut to jaki jest sens podtrzymywania mitów? Czy to że załoga Westerplatte wytrzymała na posterunku ponad sześć dni, odparła dwa szturmy i atak, oraz zabiła kilkudziesięciu Niemców i raniła ich grubo ponad setkę nie wystarczy Ci, aby uznać ich za bohaterów? Ja nie potrzebuję mitów, aby docenić ich bohaterstwo, najwidoczniej dla niektórych fakty to za mało, aby to zrobić.
bez jaj zgadzam sie z rafałkiem
Jezeli chodzi o ich bohaterstwo nie jest mitem, a to najwazniejsze.Moj dziadek, ktory bral udzial w Obronie Mławy opowiadał, że kiedy słyszeli, że Westerplatte sie broni to dla nich było motywujące w ich beznadziejnej sytuacji.
Hee hee Aytor Autor!! Dać mu medal!! Masz zacięcie do obalania mitów?? to napisz coś np o nędznej ruchawce w gettcie warszawsjim – odważysz sie ?? Wątpię.
W wyniku „nędznej ruchawki” powstał taki nędzny przypadkowy byt, niestety.
nędzny przypadkowy byt OTRYK oczywiście
@Otryk O powstaniu nic nie pisałem (jak coś interesującego się znajdzie to napisze o tym) ale może to Cię zainteresuje http://ciekawostkihistoryczne.pl/2012/02/29/metody-niczym-z-filmow-gangsterskich-wwarszawskim-getcie/ lub to http://ciekawostkihistoryczne.pl/2011/10/24/wydala-na-smierc-setki-zydow-wziela-za-to-pieniadze-sama-byla-zydowka/
Widzisz, mnie interesują fakty i nieważne czy dotyczą Polaków, Żydów, Niemców, czy kogokolwiek innego.
Nie czytałem źródeł niemieckich nt.listy poległych Niemców.Reszta nie ma większego znaczenia.Bronili się od 1 do 7.09,w okrążeniu,bez nadziei na pomoc.Chwała bohaterom.A jeśli chodzi o pancernik to pewnie można gdzieś znaleźć wagomiar pocisku artylerii głownej,ich ilość i porównać to z bombami.Lubię pana artykuły nt.II wojny,ale tu chyba troszkę poszedł Pan na łatwiznę,bo moim zdaniem,żeby było sprawiedliwie trzeba by samemu sprawdzić źródła polskie i niemieckie i podać obydwie informacje wtedy byłoby super,ale i tak dzięki.
Przepraszam, znam historię Naszej Obrony, ale proszę mi wytłumaczyć jak można stracić zabitych i rannych… cyt. z tego artykułu : „Atakujący stracili blisko 40 zabitych i wielu rannych”…?
Może w taki sposób, że osoby ranne nie mogły dalej brać udziału w walkach?
wybaczcie, nie podpisałem się w poście Nr 18 :) dnia 16.02.2013r. o godz. 22.09
Od dobrych kilku lat zastanawia mnie jedno: czy tzw. „odbrązawianie” naszej historii to rodzaj moralnie wątpliwego lub niezdrowego masochizmu, czy też jest to zjawisko, mające jakiś inny, nieznany mi charakter. Takiego zjawiska nie notuje się w innych krajach europejskich. Tam tendencja jest raczej odwrotna, m.in. z zastosowaniem dyskretnej zasłonki milczenia wobec niewygodnych historycznych faktów.
Odpowiedź jest inna. Historycy są od ustalania prawdy, a nie utrwalania mitów. Komuś się to może nie podobać, jednak dobry historyk nie może kierować się sentymentami. W innych krajach jest dokładnie tak samo. Pierwszy z brzegu przykład zza naszej zachodniej granicy to Jochen Böhler, które pisze np. o niemieckich zbrodniach podczas kampanii polskiej.
Jestem Historykiem wiem co to sa mity ale czy Pan nie tworzy następnych opierając swoją krytykę zródeł na jednej książce?
Artykuł nie jest oparty na jednej książce. Skąd ten pomysł? Na końcu art. jest zresztą bibliografia.
Do Wernera: powielasz kolejny… mit. Mit jakoby to na tzw Zachodzie nie obalaja mitow. Na tzw Zachodzie tez sie obala mity. Skandynawia to zdaje sie tzw Zachod, wiec np. Herman Linqvist (jak i inni, ale Herman jest bardzo rozpoznawalny poprzez jego bardzo popularne ksiazki) od wielu, wielu lat obala szwedzkie mity. Nie, Herman nie jest „lewakiem” (poglady na terazniejszosc w Szwecji ma bardzo rzeczowe-http://www.friatider.se/herman-lindqvist-totalsagar-nya-sverige).
Czytajac tutejsze, w Ciekawostkach-nie tylko pod tym artykulem-komentarze, odnosze wrazenie, ze niektorzy komentatorzy zyja w mitycznej bance jakiejs superwielkosci imperialnej ojczyzny i nieskazitelnosci wszelakiej naszych rodakow. Oczywiscie jedynie tych rodakow-patriotow wychwalajacych i powiekszajacych :)
Chyba nie chce Pan powiedzieć, że przez ponad 70 lat, które minęły
od tamtych pamiętnych wydarzeń, historyków w ogóle nie zajmowała sprawa
Westerplatte i ustalanie „prawdy”? Teraz odkrywa się tzw. „tajemnice”,
że kilku żołnierzy sfajdało się w gacie ze strachu. To śmieszne.
A Pan Jochen Böhler niczego nowego nie odkrywa, bo na ten temat zostało
już chyba wszstko napisane, a przede wszystkim udokumentowane. No i nie
sądzę, aby pan Böhler pisał, że niektórym żołnierzom armii niemieckiej podczas
kampanii polskiej zdarzyło się sfajdać ze strachu w portki, choć parę
okazji ku temu było.
@Werner: Zajmować się zajmowano, ale raczej monopol na to miał jeden autor, który stworzył obraz obrony placówki, który utrwalił się w kulturze masowej. Dopiero około 2000 roku zaczęły się pojawiać prace młodych historyków, którzy w oparciu o polskie i niemieckie źródła starali się zrekonstruować to co wydarzyło się na Westerplatte. A co do Böhler, to radzę przeczytać, bo sporo pisze o panikujących Niemcach, którzy strzelali do swoich po nocach.
Zbigniew Flisowski? Chyba zgodzi się Pan ze mną, że historiografii PRL-owskiej, dotyczącej tematyki Wojny Obronnej 1939 roku, nie zależało na „ubarwianiu” i tworzeniu mitów, choćby ze względów ideologicznych. Niestety, dziś również „ideologia” zaciemnia historię.
A współcześni młodzi historycy – no cóż, jeśli optują (nie wszyscy rzecz jasna) wokół pomysłów typu kodów Leonarda da Vinci i innych „tajnych zaklęć”, to znaczy, że mają nosa do robienia pieniędzy na tworzeniu nowej rzeczywistości przy pomocy skomercjalizowanych wydawnictw.
Kogo tak mierzi nasza historia?!!
58 Junkersów :) na 200 polskich żołnierzy….. Jak byście nie kombinowali, gmatwali i zwyczajnie przekłamywali to obrona Westerplatte była niespotykanym bohaterstwem.
SLUCHAJCIE…. BYLEM NIE JEDNOKROTNIE NA MISJI POD OSTRZALEM MOZDZIERZY, RAKIET, POCISKOW… NIKT Z WAS NIE WIE JAKBY SIE ZACHOWAL PONIEWAZ JEST TO SKRAJNE PRZEZYCIE… LICZY SIE ICH MESTWO… PRZYKLAD WIZNA… NIE WAZNE ILU ZABILI ILU RANILI… WAZNE JEST TO ZE SWIAT WIE ZE POLCY ZOLNIERZE… WSZYSCY POLACY! … TO TWARDE SKURCZYBYKI… I CZY TERAZ CZY KIEDY KOLWIEK … TAK SAMO BEDZIEMY WALCZYC.. I GINAC… BRONIAC NAZEJ OJCZYZNY… JAK POD WESTERPLATTE. CHWALA BOHATEROM…
Cześć i Chwała polskim obrońcą wybrzeża! stosunek sił 1000-200 1:5 nie zmienia tego faktu!
obrońcoM
Bardzo ciekawe teorie 570 Niemców w tym policjanci szturmuje dobrze ufortyfikowane pozycje których broni 200 Polaków?Chyba jakiś szaleniec ich prowadził,do tego mizerne wsparcie artylerii?
To skrócona wersja żołnierza który tam walczył (opis od 3 września)1i 2 jest zbyt obszerny aby tu wkleić.
3 września spada kolejna lawina ognia , i znów po ciężkim wysiłku załogi atak został odparty .
4 września nad ranem znów pod obstrzałem artylerii i baterii lądowych , do ognia dołączono miotacze min o dużym kalibrze . A pomoc wciąż nie nadchodziła .
5 września od rana niemal nieprzerwany nawał ognia artyleryjskiego . Załoga jest coraz bardziej wyczerpana .
6 września od rana huraganowy ogień pancernika i baterii lądowych , wieczorem próba spalenia Westerplatte żywcem. Ogień nieprzyjaciela powoduje coraz większe zniszczenia .
7 września nad ranem przestaje istnieć wartownia nr 2 , jako punkt oporu . O godzinie 10.15 z uwagi na ogólną sytuację na frontach w całym kraju jak i na wyczerpanie załogi i brak jakiejkolwiek pomocy następuje kapitulacja .
No ale to mogła być burza a nie artyleria.Poza tym lepszy piękny mit niż równie niepotwierdzone teorie traktowane jako prawda objawiona.
Chciałbym tylko zaznaczyć, że żaden dowódca nie zaatakuje ufortyfikowanych pozycji samą piechotą bez przewagi conajmniej 5 do 1. Ponieważ mija to się z celem. Widziałem film o tym tytule i zabawne było oglądać jak na plaży atakuje kilku niemców okopanych Polaków, których było znacznie więcej. ;) parodia
Ostatnio dzieje się coś niedobrego w naszym narodzie – pojawia sie co chwila jakis nowy historyk, ktory na opiniach/teoriach kontrowersyjnych chce na chwile zaistniec. Tak samo jak film „Tajemnica Westerplatte” gdzie sami robimy z siebie tchorzy i idiotow…
To jest nasza domena narodowa – brak wartosci, szacunku dla ludzi tam poleglych
Takich teraz mamy historyków od kilku boleści.Cóż,jak to mówi prof. Wolniewicz,masa ciśnie w dół.Więc cała masa studentów ciśnie w dół poziom nauczania.Chyba że artykuł to prima aprilisowe jajo.A to sorry…
Po prostu, bogaci Niemcy dobrze płacą takim kanaliom za pisanie historii od nowa.
dokładnie jest tak jak piszesz.
Tak,to prawda – skretyniali Niemcy oraz ci Zydzi,ktorzy akurat nic nie przezyli i nie stracili nikogo (bo zwiali jak ostatnie tchorze!)- podplacaja gryzipiorkom ktorzy nie maja pojecia o historii, tej prawdziwej, ktora miala miejsce a ci wydumuja niestworzone historie i opluwaja pamiec zolnierzy ktorzy nigdy w historii nie mieli sobie rownych i tak jak w poezji Galczynskiego „a gdy sie wypelnily dni i przyszlo zginac latem – prosto do nieba czworkami szli zolnierze z Westerplatte…” tendencja do zmieniania zdarzen i opluwania niezwyklego bohaterstwa Polskiego Zolnierza ktore na przestrzeni wiekow zasluzylo na jak najbardziej chwalebne traktowanie i respekt.
A to ze to wlasnie MY jestesmy tchorzami i kretynami bez honoru poswiadcza fakt ze po tylu latach (ponad 70+ !) nie jestesmy w stanie zakonczyc na drodze sprawiedliwosci i prawa praworzadnego panstwa – mordu katynskiego gdzie ponad 25.000 polskich najlepszych zolnierzy i policjantow – bez procesu i bez wyroku – zostalo wybitych jak bydlo w rzezni….i do tej pory nie ma zadnego procesu miedzynarodowego ani zadnej kary dla zabojcow…a jeszcze zyja corki i wdowy ktore budza sie w nocy z krzykiem strachu…ludzie, czy to kiedys ktos rozliczy???czy na zawsze pozostanie niemym krzykiem protestu???
masz całkowitą rację
Niestety w Polsce by stać się sławnym i coś zarobić jak się jest historykiem, to trzeba napisać, że Polacy się poddawali, że nic tylko mordowali Żydów itp. Inaczej nikt nie zwróci uwagi. To samo robią po prostu pseudoartyści, którzy sami się nazwali celebrytami. No i dziennikarze nakręcają ostatnio temat – NWO działa!
Uważam że takimi ,, historykami” powinien zainteresować się IPN, parę przykładowych procesów o zniesławienie dobrego imienia Żołnierza Polskiego walczącego za ojczyznę położyło by kres pisaniu i kręceniu kolejnych ,, Tajemnic”, naciąganiu faktów, umniejszaniu ofiarności poległych.
Tak,zupelnie sie z tym zgadzam…
tak czytam i jeden 2 potepia
zakładam że na wojnie was nie było i nie biecie prawdy piszcie a wam odpisze i opowiem prawde
570? Źle pan gdzieś wyczytał – pewnie chodziło o straty.
Niestety nastały takie czasy,że jesteśmy z każdej strony atakowani informacjami mającymi na celu zaniżenie naszej dumy.Wszystko co polskie jest złe, a każdy kto się utożsamia z naszą flagą jest faszystą.
ws
Film, „Tajemnica Westerplatte” ma chwilami słabe momenty, ale wynika to zapewne z niskiego budżetu (to samo dotyczy „Ogniem i Mieczem”, „Bitwa Warszawska”). Odnośnie zamieszczonego artykułu, nie wiem jak było naprawdę, jednak przez kilkadziesiąt lat historia służyła głównie propagandzie. Budowano mity, ukazywano ogromne straty Niemców. Wielu historyków dzięki kłamstwom na zamówienie dorobiło się tytułów, ciepłych posadek. Dzisiaj prawda wychodzi na jaw dzięki młodemu pokoleniu badaczy historii. Ludzie odkrywający na nowo prawdę są atakowani, zastraszani, wskazywani jako zdrajcy narodu. Prawda leży zawsze po środku. Żołnierze mjr. Sucharskiego byli bohaterami bez znaczenia ile godzin, dni, trwał ostrzał i ilu Niemców atakowało placówkę. Tak zostanie na zawsze. Należy jednak pamiętać, że bohaterstwo jest tylko w książkach na wojnie każdy normalny człowiek boi się o swoje życie i pyta o sens walki. Odnośnie wielu kłamstw historycznych PRL, dobrym przykładem jest bitwa której nie było, czyli forsowanie Odry pod Mikolinem, gdzie niby miało zginąć jednej nocy 40 tysięcy Rosjan.
Grupa miłośników wojskowego symulatora ARMA2 używanego również przez armie na bazie specjalnego moda Wrzesień 1939 stworzonego przez Topaza postanowiła odtworzyć wszystkie ważniejsze bitwy września w oparciu o jak najdokładniejsze materiały historyczne (również opublikowane relacje Westerplatczyków). W pracach pomagają członkowie grup rekonstrukcyjnych, byli oraz czynni wojskowi, lekarze tak by kompleksowo ocenić sytuacje podczas obrony. Postanowiliśmy zmierzyć się z kontrowersyjnym tematem Westerplatte z krzywdzącymi opiniami przesyconymi komercyjno-senscyjną falą opinii sugerujących ,że Westerplatte się nudziło ,a dowództwo nieodpowiedzialnie stchórzyło skracając w sposób nieuzasadniony obronę.
Proponujemy samemu zająć miejsce w poszczególnych wartowniach, okopach i na własnej skórze odczuć jakie realnie piekło zgotowano obrońcom podczas 7 dni obrony znajdujący się w miażdżącej przewadze ilościowej i uzbrojenia hitlerowcy.
Oto drobne fragmenty rekonstrukcji 1 i 2 września 1939 (6 godzin skróconej walki ) w migawkach:
[url]http://www.youtube.com/watch?v=YEXszyM49X0[/url]
7 dni obrony łącznie potwierdzone relacjami 32 nękające mniejsze i wieksze ataki w dzień i w nocy. Łącznie 14 dni bez zdejmowania mundurów , w pełnej gotowości i bez snu. Limit możliwości ludzkiego ciała i psychiki wyczerpano wielokrotnie i ponad wszelkie normy ludzkie o czym zapomina wielu historyków wygodnie rozpartych w swoich ciepłych i bezpiecznych fotelach kreując zarzuty wynikające z przeliczenia pozostałej i nie wykorzystanej amunicji. Dowódca SH meldował o wyczerpaniu zapasu amunicji już 2 dnia co powinno dać wielu bardziej do myślenia, jak odkrycie tajnych akt przez Roberta Jurgę obnażające ostatecznie tożsamość szpiega na WST i prawdziwą głęboką wiedzę Niemców o rozmieszczeniu i sile placówek. Powinny zmienić to spojrzenie na tragedię i siłę koncentrowanego precyzyjnie ognia i „nielicznych” ataków jaką musieli znosić obrońcy.
Zapraszam na 7-14 dni bez snu i zdejmowania butów do okopów na poligon, by podjąć jakąkolwiek sensowną dyskusję oceniającą realny wysiłek i decyzje obrońców. :-)
Gdy analizujemy jakiekolwiek działania militarne, jest nonsensem doszukiwanie się za wszelką cenę jakichś jednostkowych przejawów tchórzostwa czy załamania (granica jest płynna albo nie istnieje w ogóle). Ocenia się procent występowania takich przypadków na tle stanu osobowego konkretnej jednostki, oraz w jakim stopniu zakłóciło to (lub uniemożliwiło) wykonanie powierzonego zadania bojowego. W tym wypadku procent jest bardzo niski (na tle stanu osobowego załogi Westerplatte), a powierzone zadanie zostało wykonane w 200%. Oczekiwanie, że wszyscy, co do jednego, będą bohaterami, jest absurdalne. Autorowi artykułu polecam zapoznanie się z wynikami badań psychologicznych, jakie przeprowadzono w Europie po zakończeniu I wś.
Bardzo dobry komentarz!
W kontekście dyskusji o dowodzeniu przypomnę tylko jedno nazwisko – Janusz Roszko. Warto poszperać, poczytać….. To był chyba pierwszy autor, który rozmawiał z kpt.Dabrowskim i o tym napisał….
Zgadzam się z faktem, iż wiele jest tzw. „bohaterskich opowieści” o czynach żołnierskich. Sam uczęszczałem do szkoły im. Michaiła Iwanowicza Rigaczina, który to podobnież własnym ciałem zasłonił ognisko niemieckiego CKM’u, czym to umożliwił natarcie Armii Czerwonej. Totalna bzdura, gdyż został zastrzelony przez „swoich” jak nocą pijany szwendał się po mieście. Tego nie toleruję. Ale nie zgadzam się z poniżaniem i umniejszaniem czynów jakimi wykazali się Polscy żołnierze, nawet jeśli niektórzy z nich nie do końca byli bohaterami. Ale byli tam i walczyli. I należy się Im szacunek i respekt. Chwała Bohaterom!!!
Oczywiście, że Chwała Bohaterom i żołnierzom broniącym Westerplatte należy się szacunek, jednak nie ma sensu opierać go na mitach. Aby docenić ich poświęcenie wystarczą fakty.
Mówisz, że wystarczą fakty? Zatem w oparciu o książkę Kamila Sipowicza „Encyklopedia polskiej psychodelii”, większość utworów Naszych Wieszczy to jedynie nic nie warte narkotyczne fantazje, gdyż ćpali i regularnie palili opium? Takie są to oto Twoje „fakty”. Po co to rozgrzebywać? Niech jest jak jest, z tym jest Nam dobrze i nie należy tego ruszać.
A możesz mi powiedzieć jakie znaczenie ma to czy poecie/pisarze byli pod wpływem substancji psychoaktywnych podczas pisania swoich dzieł? Czy to wpływa na ich wartość artystyczną? Dla mnie nie ma to kompletnego znaczenia, bo to literatura. Historia, to jednak nauka (a przynajmniej tak się przyjęło uważać), a w nauce ważne są fakty, a nie mity. Jeżeli komuś są on potrzebne, to proszę bardzo, ale trzeba starać się dociekać jak było naprawdę, bo są tacy którzy chcą to wiedzieć.
Ma dokładnie takie same znaczenie jak to czy któryś z żołnierzy nawiał, narobił w kalesony czy też zbzikował. Jak mam teraz dziecku powiedzieć, że wszystkiego czego nauczają w szkołach, to stworzyli naćpani Wielcy Polacy? Jaki to będzie autorytet? Skoro mamy trzymać się faktów!!!
I podobnie z Twoimi wywodami/faktami, nie pozbawiajmy nas sami wiary w to co dla Nas ważne. A jeśli są tacy, co to sobie chcą o tym podywagować – to przy piwku bardzo proszę.
Cóż, zawsze możesz trzymać dzieci w nieświadomości ;). A ja tam wolę pisać o faktach, a potem prowadzić takie dyskusje ;)
Więc nasza historia wygląda tak: Król Waleriańczyk – gej, Słowacki – ćpun, mjr Sucharski – świr. NOOO, Gratuluję!!!
Waleriańczyk? Jak już to chyba Warneńczyk ;). A czy był gejem? O ile wiem, to nadal trwają na ten temat dyskusje w świecie mediewistów. Zresztą nawet jeżeli był, to co to za różnica. Słowacki – narkoman? Znów, jakie to ma znaczenie? Co do Sucharskiego, to akurat ja jestem zdania – co dałem wyraz w art. – że wcale nie był „świrem”, ani tchórzem. Chociaż mogę się mylić i kiedyś pojawią się jakieś jasne dowody na potwierdzenie jednej czy drugiej tezy.
Cóż, nasza dyskusja sprowadza się do tego, że Ty uważasz, że ludzi należy okłamywać i karmić ich mitami, a ja że wręcz przeciwnie. Moim zdaniem z mitami należy się rozprawiać, bo tak naprawdę to nic dobrego z nich nie wynika.
Trwa jak trwa. W gruncie rzeczy nie ma o czym dyskutować. Albo raczej – nie ma podstaw do dyskusji. Jeden Długosz, nie przepadający za Jagiellonami, napisał o Warneńczyku parę niezbyt przychylnych (w każdym razie z ówczesnej perspektywy) zdań. Poza tym żadnych źródeł ani przesłanek historycy nie odnaleźli…
Dzięki Kamil. To zupełnie nie moja bajka, pamiętałem tylko jakiś wywiad z prof. Sroką z „Krakowskiej” na ten temat.
Eh, nie ma nic gorszego niż historycy próbujący na siłę wywoływać sensację kontrowersyjnymi wypowiedziami :P
Szczerze, to już nawet nie pamiętam, co dokładnie mówił prof. Sroka, ale dziennikarka na pewno zadawała mu pytania o rzekomy homoseksualizm Warneńczyka (zresztą tytuł z tego co pamiętam też do tego nawiązywał).,
dokładnie tak jak tutaj bezsensowna dyskusja
Sam życzę autorowi skromnego ataku 56 junkersów. I zaledwie dwugodzinnego ostrzału z pancernika. Czy autor chciał tu udowodnić że Rambo ze Szwarcenegerem by nie takie rzeczy?
Świadomie czy nieświadomie.
Polecam czytanie ze zrozumieniem. Artykuł nie ma umniejszać zasług obrońców. Został poświęcony mitom narosłym wokół obrony. Czy niektórzy mają problem z docenieniem poświęcenia polskich żołnierzy jeżeli dowiedzą się, że nie było 13 szturmów, a nalot był tylko jeden?
Poruszył Pan temat bardzo drażliwy zwłaszcza teraz kiedy brak patriotyzmu w narodzie, a za granicami mamy Putina który zaczyna znów grozić Ukrainie, a potem co ? Polska!!!
Jak widać z powyższej dyskusji mity, nie dość, że bardzo mocno zakorzenione w świadomości społeczeństwa, to jeszcze są ważniejsze od faktów – po prostu tak mocno kształtowały naszą świadomość przez ostatnie dziesięciolecia, że będziemy ich bronić, jak, nie przymierzając, Westerplatte ;)
Ostatnio dużo cierpkich słów na pewnym spotkaniu poświęciłem Powstaniu Warszawskiemu (decyzji o nim, sposobie przygotowania i prowadzenia etc.). Rozmówcy nie mogli obalić twierdzenia o dokonaniu samounicestwienia stolicy i jej mieszkańców (w tym elity), ale od tamtej pory jestem w tym gronie objęty pewnego rodzaju ostracyzmem :D
Tak to już jest, że niektórym ciężko pogodzić się z tym, że historia mogła wyglądać inaczej niż im się wydawało. Mimo wszystko zawsze warto dążyć do oddzielenia mitów od prawdy, chociaż często to syzyfowa praca.
Czy historycy badający tą sprawę oprócz zaglądania do kilkudziesięcioletnich wspomnień/meldunków/dzienników, przeglądali też niemieckie procedury wojskowe z tego okresu? Nie sądzę żeby ktoś się zgodził wysłać na okopany przyczółek ledwo co dwa razy więcej atakujących niż broniących (wśród których byli dodatkowo policjanci). Czy autorzy akceptują fakt że tak jak u nas się przekręca historię żeby było na nasze tak i u naszych sąsiadów się to robi? Dokładając jeszcze do tego fakt że musieli na bieżąco w 39 roku umniejszyć wśród Polaków i Niemców tą historię?
btw.
Kiedy ktoś pisze o nowym pokoleniu skuteczniejszych „młodych historyków” to już automatycznie sprawia że staje się średnio wiarygodny i że w jego artykułach będzie masa emocji, które w pracy historyka są słabą opcją. W tym momencie młody historyk staje się dokładnie taki sam jak ci starzy na przeciw którym staje, tylko jego teorie są naginane w drugą stronę (często nieświadomie)
Właśnie Jatrosław Tuliszka bardzo szczegółowo zapoznał się z niemieckimi źródłami dot. walk o Westerplstte i porównał je z polskimi źródłami.
Szanowny Panie Rafale
Przeczytałem artykuł i również masę komentarzy (chyba wszystkie) Rozumiem zarówno Pana motywację i intencje przy pisaniu tego artykułu, ale też oburzenie ludzi, którym „odbrązawianie” czy może „rozgrzebywanie” historii się nie podoba. Prawda jest taka, że zarówno niemcy swe straty zaniżali, jak i Polacy i tak samo wyolbrzymiano sukcesy z jednej jak i drugiej strony. Myślę, że powodem całej tej niezręcznej i niepotrzebnej dyskusji w komentarzach nie są przytaczane przez Pana fakty, a forma w jakiej Pan opisał to wydarzenie. Może powinien się Pan nad tym właśnie pochylić i zastanowić. Rozumiem, że historyk pisze o faktach i stara się pisać bezstronnie i bezemocjonalnie, niemniej mam wrażenie, że to właśnie jest powodem dla którego Pana artykuł miał wydźwięk taki, a nie inny. Proszę mi wierzyć, sam miałem wrażenie podczas jego czytania, że deprecjonuje Pan postawę obrońców i dopiero przeczytanie Pana wypowiedzi w komentarzach trochę to odczucie zmieniło, ale przecież nie każdy te komentarze czyta prawda? :)
Prosiłbym również zrozumieć ludzi tu komentujących bo niestety prawdą jest, że dzisiaj w świecie wśród różnych narodów panuje moda na ubarwianie i tworzenie wręcz historycznych mitów, nawet wtedy gdy nie ma ku temu żadnej solidnej podstawy, tymczasem w naszym kraju media lansują z kolei modę na upokorzenie każdego Polaka, który oddał życie za Ojczyznę. Nie raz dopuszczają się fałszowania historii tylko po to by upodlić historię tego Narodu i wpoić młodym ludziom wstyd za przodków mimo, że tak naprawdę wstydzić raczej nie mamy się czego, a na pewno nie bardziej niż nasi sąsiedzi. Smutne co się dzisiaj dzieje w tym kraju…
Życzę owocnej pracy i Pozdrawiam!
Dziękuję za Pański wyważony komentarz. Zapewne ma Pan sporo racji.
Również pozdrawiam
Kuzak jakiego języka używasz „magistrze” o czym z tobą dyskutować kabareciarzu, świetny
początek, obaliłeś pierwszy mit co do czasu rozpoczęcia ataku, to wiele wyjaśnia i na tym powinieneś poprzestać, jeżeli uważasz że posiadasz perfidną inteligencję to się mylisz,
twoje wywody są tylko socjotechnicznym bełkotem.
Bardzo cenię kabareciarzy, ponieważ z reguły cechuje ich spory dystans do siebie i otaczających ich rzeczywistości, dziękuję zatem za zaliczeni mnie do tak szacownego grona.
Co zaś tyczy się reszty, nie odpowiadam za to jak ktoś odbiera artykuł. Znajdują się tam informacji, które funkcjonują w literaturze historycznej od dobrych kilkunastu lat. Rozumiem jednak, że ustalenia dra Tuliszki nie przystają do Twojego światopoglądu. Mogę jedynie odesłać do jego książki, być może zmienisz zdanie po jej przeczytaniu.
Wysoce cenie sobie wszelkie próby naukowej demitologizacji historii Polski. Autorowi radzę nie przejmować się infantylnymi pokrzykiwaniami rozczarowanych konsumentów wyłącznie bogoojczyźnianej i kłamliwie chwalebnej historii. Im prędzej rozprawimy się z mitami tym łatwej kolejne pokolenia Polaków bez kompleksów będą potrafiły oceniać fakty i bez wyższości patrzeć na potomków innych narodów. Pozostawmy historyczne kłamstwa politykom i krzykliwym ignorantom tak licznie wykrzykującym tu swoje rozczarowanie. Bo kłamliwe mity są im bliższe.
Dzięki za komentarz. Specjalnie nie przejmuję się negatywnymi komentarzami, ponieważ staram się opierać na faktach. Sława uznania należą się szczególnie drowi Tuliszce, który napisał bardzo dobrą książkę.
Co, albo kto, ci daje prawo oceniać jednostronną i odosobnioną książkę jako „bardzo dobrą” i brandzlować się nią przez cały artykuł? Co świadczy o jej „bardzodobrości”? To, że ci się podoba? Że jest oryginalna? To podejście historyka? Otóż nie. To doskonały dowód, że nazywanie się historykiem tylko dlatego, że jest się magistrem historii to co najmniej nadużycie.
I ostatnia sprawa: oprócz chęci trzeba mieć warsztat. Drążenie jednej książki i przedstawianie fragmentów z niej jako prawdy objawionej to przejaw grafomiani i lamerstwa.
Nie pozdrawiam.
NAPISAL DOBRA KSIAZKE??? wg. kogo? …wedlug ciebie i jeszcze kilku antypolskich konfidentow?
historykiem sie nie staje po zdobyciu dyplomu Magistra…historykiem sie staje po kilkudziesieciu latach ciezkiej naukowej pracy!!!
jestes zaledwie czeladnikiem, .ktorego zaden do tej pory historyk nie nauczyl pracy z materialem zrodlowym!!!
mam uwierzyć że 200 okopanych żołnierzy broniących się przed atakiem 570 wrogów w tym policjantów zastrzeliło tylko 20 z nich a więc wroga zabił tylko co 10 z nich ?
historyk musi myśleć .. musi też myśleć redaktor .. można by zrobić symulację paintbolową .. wg mnie 200 okopanych i chronionych bunkrami chłopaków wielokrotnie zaznaczy farbą tysiące atakujących .. i tyle o człowieku sprzedających tutaj popelinę w atmosferze ich matek i ojców .. pozdrowienia
A gdzie znalazłeś informację o 20 zabitych Niemcach? Zginęło ich łącznie ok. 50, na dobrze ponad setka została ranna, zatem jak na niespełna 600 atakujących straty były spore.
Witam,
zapoznałem się z powyższą 'ciekawostką historyczną’ jak również z komentarzami. Nie chcę tutaj rozpisywać się na temat czy tzw. 'obalanie mitów’ jest dobre czy złe. Zastanawia mnie jedna rzecz – dlaczego tak bardzo wierzymy dokumentom niemieckim, z których sączyła się przecież propaganda (m. in. umniejszanie własnych strat, zajmowanie kolejnych miejscowości parokrotnie mniejszymi siłami) a tak trudno zaufać dokumentom polskim, dziennikom Walczących?
Proponuję zmianę tytułu: Westerplatte, jak to było wg Niemców.
O przebiegu starcia na Westerplatte dowiemy się z dwóch źródeł: polskich i niemieckich i oba … nie będą rzetelne. Niemcy zaniżają straty i bagatelizują całą walkę a Polacy wprost przeciwnie. Prawdą jest, że Westerplatte ( i np. Hel) nie miał znaczenia strategicznego więc niespecjalnie Niemcy tam atakowali, ale polska obrona musiała być twarda. Jak inaczej wytłumaczyć, że w dowód uznania dla obrońców idących do niewoli jednostki niemieckie oddawały honory a dowódca mógł nosić w niewoli szablę?
Dzięki za komentarz. Trudno się z niem nie zgodzić. Oczywiście, ze obronna Westerplatte były twarda. Niemcy byli zaskoczeni tym, że nie udało im się zdobyć Składnicy w trakcie pierwszego i drugiego ataku i dlatego trzeci szturm generalny były tyle razy przekładany. Nie zmienia to jednak faktu, że po bęckach jakie dostali 1 września później raczej nękali polską załogę niż ją atakowali z zamiarem zdobycia Westerplatte. Wyjątkiem był tutaj nalot z 2 września, który wg niemieckich źródeł spowodował wywieszenie białej flagi.
czy moglibyście wytłumaczyć dlaczego z głębi naszego kraju nie przychodziło wspomaganie i pomoc dla naszych na półwyspie?
Anonimie, nie jestem pewien czy to pytanie nie jest tylko trollingiem, ale przyjmijmy, że nie. Pomoc nie nadchodziła ponieważ nasze wojsko znajdowało się w odwrocie, więc raczej trudno żeby wysłano (jak?) wsparcie dla Westerplatte.
Podpis pod zdjęciem: Wojskowa Składnica Transportowa :/ jak miałem 9 lat to przeczytałem Tranzystorowa :D. Drogi autorze TRANZYTOWA!!!
No widzisz, tyle osób to przeczytało i nikt na to nie zwrócił uwagi. Dzięki.
to sie odmienia Tranzytowej :) pozdrawiam
Szkoda,że Ciekawostki Historyczne stały się narzędziem marketgowym ZNAKu-u, no ale kasa nie śmierdzi podobno.
Nie wiem czy zauważyłeś, ale ten artykuł ma już półtora roku. Poza tym, wskaż proszę, co jest w nim nieprawdziwego?
Komentarz do art. z facebookowego profilu Historia – daty, które nie gryzą https://www.facebook.com/historycznedaty?fref=ts:
Paweł C.: Za sprawą książki Melchiora Wańkowicza mit wcześniej nie upadł, bo mało kto czytał jego „Westerplatte”. Wydarzenia tam opisane na podstawie wywiadu z żołnierzami którzy przeżyli są dosyć zbliżone do tych opisanych w artykule powyżej. Autor książki opisuje w niej także wydarzenia tuz przed wybuchem wojny, to co się działo w Gdańsku i czego doświadczali niektórzy Polacy ze strony niemieckiej policji nie było sielanką. Niektórzy bowiem doskonale czuli i nie mieli złudzeń co do tego, co się święci.
Komentarze z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:
Marcin G.: Macie dużą odwagę pisząc takie artykuły, wiedząc że rozpocznie się gównoburza w komentarzach. Niektórzy nie są gotowi na normalne dyskutowanie o historii.
Rafał Kuzak: Dzięki. A co do niektórych komentujących, tak to już jest, że są ludzie, którzy wolą mity od próby ustalenia tego jak było naprawdę.
Tomasz W.: informacja że atakowało 570 żołnierzy i policjantów wydaje się co najmniej dziwna…
Rafał Kuzak: Dlaczego dziwna? Przecież Westerplatte nie miało żadnego znaczenia strategicznego. Niemcy mieli nadzieje zdobyć go niejako z marszu. A prawie 600 żołnierzy i policjantów biorących udział w bezpośrednich atakach wg nich miało wystarczyć w zupełności. No ale jak się okazało mocno się przeliczyli. Później zaś, pomni bolesnej lekcji, już nie atakowali. Gdyby to była Armia Czerwona to pewnie faktycznie rzuciliby do ataku kilka tys. sołdatów, kompletnie nie licząc się ze stratami.
Tomasz W.: mi chodzi o rozpiętość danych – z jednej strony 3000 (doborowych jednostek) z drugiej 570 w ramach 'odmitologizowania’, czyli tak naprawdę to jak to było ?
Rafał Kuzak: To jest dosyć proste. W jednostkach, które wzięły udział w ataku na Westerplatte było łącznie ok. 3000 ludzi, ale w samych atakach wzięło ich udział ok. 600. Stąd wziął się mit o trzech tysiącach atakujących.
Jan Sebastian P.: A jaka jest różnica w „udziale w ataku” a „samym ataku”?
Ciekawostki historyczne: Dosyć znaczna, bo z tych 3000 tylko 600 atakowało, a reszta siedziała na tyłach.
Jan Sebastian P.: Niedługo się dowiemy iż Polacy w ogóle nie walczyli a kampania wrześniowa była mistyfikacją
Rafał Kuzak: Nie ma co ironizować. Należy pamiętać o bohaterstwie żołnierzy i oficerów, ale trzeba też unikać mitologizowania historii, a obrona Westerplatte przez te 75 lat została tak zmitologizowana, że obecnie ciężko dociec do tego jak było naprawdę.
Piotr J.: Otóż to, rolą historyka jest odkrywać prawdę historyczną, jakakolwiek ona by nie była. Nie można żyć w kłamstwie.
Michał R.: dobrze że ktoś to opisuje ;)
Marek M.: Ciekawe.
To może bitwa nad Bzurą też był mało istotną mitologizacją?
Wybrane komentarze do artykułu z facebookowego profilu II wojna światowa w pigułce https://www.facebook.com/IiWojnaSwiatowaWPigulce?fref=ts:
Michał C.: Legenda miala charakter propagandowy. Nie ma co się dziwić…
Paweł Cz.: Były inne bitwy i potyczki wojny obronnej będące taktycznym i heroicznym sukcesem Polaków, ale nie wspomina się ich na rzecz wyolbrzymiania legendy Westerplatte oraz Wizny. Prości ludzie potrzebują legendy, to jest łatwiejsze bo inaczej musieliby dokładniej zainteresować się historią.
Hubert W.: Krzycz, że inne kraje uprawiają propagadnę sukcesu swoich żołnierzy. Płacz, kiedy w Polsce prostuje się pewne fakty.
Wybrane komentarze z facebookowego profilu Ciekawostki historyczne, o których prawdopodobnie nie słyszałeś
https://www.facebook.com/pages/Ciekawostki-historyczne-o-kt%C3%B3rych-prawdopodobnie-nie-s%C5%82ysza%C5%82e%C5%9B/157583547765498?fref=ts:
Robert Jaksa J.: Janina Bo szwabom chodziło o pewne skrzynie…na temat badan EUGENIKI,czyt. GENETYKI
Zbigniew K.: Siła ognia była zatem Bardzo Duża!!!
Krytykom artykułu polecam pod rozwagę jedną kwestię: Westerplatte to była sprawa propagandowa już w 1939, ze względu na samą decyzję o obronie mało znaczącego punktu, a przede wszystkim na genialny pomysł jakiegoś polskiego radiowca, żeby powtarzać „Westerplatte broni się nadal”. I my się do tej pory poddajemy tej propagandzie, taktując informację o konflikcie między dowódcami jako łamanie nie wiadomo jakiego tabu. Jak już mamy rozmawiać o bohaterstwie obrońców polskiego wybrzeża, to zmieńmy temat. Jest taki półwysep, nazywa się Hel. Miesiąc obrony, w tym ponad połowa przy pełnym odcięciu od reszty kraju. Miesiąc, czyli bronili się po upadku Warszawy, po ewakuacji rządu itd. Dziekuję za uwagę.
a może by tak coś więcej o faktycznym dowódcy obrony Westerplatte.Wspomniany Roszko mówi coś o kpt. Franciszku Dąbrowskim w innych żródłach czytałem ,że śmierć szofera Józefa spowodowała załamanie nerwowe u Mjr.Sucharskiego,który 2 września chciał poddać placówkę.W obecności Pająka podjęli decyzję ,że dalszą obroną będzie kierował bez informowania otym załogi właśnie Dąbrowski.Tuż przed śmiercią Sucharski mówił Ze ujawni ten fakt ,ale ludzie różne rzeczy piszą a uczestnicy i świadkowie nie żyją ,a kto inny to może potwierdzić
Propaganda to straszna broń.Obronę nic nie znaczącego militarnie miejsca podniesiono w świadomości społeczeństwa do rangi rozstrzygającej w wojnie bitwy i symbolu Wojsko rozkazem stoi, wie o tym każdy kto był w nim.Za nie wykonanie rozkazu na polu walki grozi tylko jedna kara,jaka …wiadomo.Szacunek dla Dąbrowskiego ,że chciał walczyć ale ….dłuższa obrona niestety niczego nie zmieniła.Klęska w to przedsięwzięcie była wpisana od samego początku….i wszem i wobec była wiadoma.Ciekawe ,że najprawdopodobniej nie informowano załogi o postępach wojsk niemieckich w Polsce.Dlaczego?
BARDZO DOBRY MATERIAŁ Jest to prawdopodobnie prawdziwy materiał ale nawet z tymi informacjami możemy myśleć o obronie Westerplatte i czuć dumę nasi żołnierze bronili to tyle dni a mieli 12 godzin (według powyższych informacji) bez pomocy z mniejszą od wroga liczbą żołnierzy
Dyskusja biegnie we właściwym kierunku, o ile nie włączą się do niej t.zw. ,,historycy,, z IPN.
jakieś osobiste złe doświadczenia? o „historykach” z IPN najczęściej słyszę od ludzi, którzy są bardzo zainteresowani, żeby nikt zbyt dogłębinie nie interesował się najnowszą historią. Przypadek?
Przeczytałem starannie jak tylko mogłem wpisy pod artykułem i myślę, że wszyscy poddajemy się emocjom. Jeśli ktoś pisze, że siły niemieckie były mniejsze, ostrzał z pancernika krótszy, natychmiast uważany jest za kogoś kto chce pomniejszyć dzielność Obrońców. Dlaczego??? Ja tego nie „kupuję”. To właśnie jeśli ponad miarę rozbudowujemy siłę i ilość ataków na Westerplatte budujemy historię hollywoodzką ośmieszającą bezdyskusyjne moim zdaniem bohaterstwo naszych Żołnierzy. Bali się, mieli chwile słabości, może niektórzy zachowali się nawet nagannie, ale wytrwali ! Nie trzeba mnożyć presji i obciążeń którym NIE ULEGLI. Byli i są bohaterami.
Film Różewicza pokazuje te 7 dni, a jeśli ktoś liczy po aptekarsku 6 i 1/4 w sposób fabularny i oddaje obraz wydarzeń w taki sposób aby oddać hołd dzielnym Obrońcom. Mamy tu też świetną grę aktorską. Film Chochlewa jest inny. Artystycznie może słabszy, ale nie uważam, że żenujący. Inny jest rytm narracji i pokazane są różne sytuacje, postawy. Więcej tu indywidualnych konfliktów i osobistych dramatów. Może nie zawsze udane są to „szkice”, ale nie znajduję tu złej intencji. Jeśli nad dramatem tych Żołnierzy przerzucamy się obelgami i drwinami ad personam, sami siebie ośmieszamy, a Im okazujemy brak szacunku. Tym którym żaden z nas chyba nie dorównałby… A dziękujmy losowi, że nie mamy okazji tego sprawdzić.
Nie jestem historykiem, ale po przewertowaniu źródeł pozwoliłem sobie na streszczenie informacji o Westerplatte i Wiźnie:
http://www.daimlerbbo.blogspot.com/p/historia-i-militaria.html
a po obejrzeniu filmu na takie dywagacje:
http://www.daimlerbbo.blogspot.com/2013/08/tajemnica-westerplatte-upadek-drugiego.html
Jeśli dyskutując o Westerplatte obrażamy siebie wzajemnie, pamiętajmy, że obrażamy także, a raczej przede wszystkim tych którym wieczny hołd winni jesteśmy…..
Piotr
„Von der Groeben” był oczywiście zdeklasowanym trałowcem z czasów I wojny. Klasa M75 z 1916 r. W 1939 r. pełnił jednak nie rolę stricte trałowca, a okrętu-bazy (inne klasyfikacja „okręt towarzyszący) dla flotylli kutrów trałowych. Pozdrawiam serdecznie.
Nie wierzę! Tzw.,,historyk” twierdzi,że 570 niemieckich policjantów,selbschutzów i żołnierzy zaatakowało ok 200 polskich żołnierzy w ufortyfikowanym rejonie nadmorskim bez wsparcia lotnictwa i marynarki. Rozumiem,że Rafałek we wojsku nie był,ale pewne realia powinien znać. Poza tym obraża swoich sponsorów. Niemcy nie posłaliby swoich ,,bojowników” na takie samobójstwo. Ubermensche to nie kacapy ,,panie histeryku”:D
„Historia jest siostrą propagandy”. Tak kiedyś ktoś napisał i miał całkowitą rację. Wydarzenia interpretuje się tak jaka akurat panuje moda polityczna. I niczego nie ujmując autorowi powyższego tekstu obecnie mamy tego przykłady. Zapewne Pan Rafał ma racje pisząc że należy odbrązowić mity i legendy a dążyć do prawdy. Ale to raczej mity i legendy uczą patriotyzmu (i to chyba na całym świecie) a fakty są dla historyków i pasjonatów. A co do tego jak naprawdę wyglądała obrona Westerplatte to pewnie nigdy się już nie dowiemy. A ilu historyków tyle będzie wersji (bez urazy :) ). Dotyczy to np sławetnej białej flagi wywieszonej na rozkaz mjr Sucharskiego jak i oceny jego postępowania jako dowódcy. Meldunek o wywieszeniu białej flagi wysłano podobno z pancernika Schleswig-Holsteinale okazuje się, że w przechowywanej w archiwum dokumentacji pancernika z tamtego czasu nie znaleziono meldunku o zaobserwowaniu białej flagi (a przecież Niemcy byli bardzo skrupulatni i raczej nie pomineli by tego faktu). Natomiast co do dowódcy placówki to różnice w ocenianiu jego postępowania będą jeszcze większe. Placówka miała bronić się 12 godzin do czasu nadejścia posiłków. Jednak już 31.VIII. major Sucharski usłyszał od dowództwa, że istnieją bardzo nikłe (żadne) szanse na pomoc i z nikim nie podzielił się tą wiadomością, aby nie obniżać morale załogi. Moim zdaniem rozkaz wykonał i chciał ocaliż życie podległych mu żołnierzy wiedząc o bezcelowości obrony. Czy można mu zarzucać tchórzostwo?. Równie dobrze można by oskarżyć kpt Dąbrowskiego o bunt. Ale jest to moje zdanie na dzień dzisiejszy. Zapewne hasło „Bóg, honor, ojczyzna” miało wtedy inny (mniej pusty niż obecnie) wydźwięk. Jednak nawet sami Westerplatczycy mówili że,kpt.Dąbrowskiemu zawdzięczają sławę a mjr.Sucharskiemu życie. I to zdanie też wiele wyjaśnia. I zapewne takich faktów można by przytaczać wiele i kłócić się o ich interpretacje. Zaznaczam, że jest to wyłącznie moja interpretacja. Nie jestem historykiem i nie mam dostępu do żadnych tekstów źródłowych. Interesuje się historią a wiedze czerpię z książek, prasy i tv :). Pozdrawiam.
Też nie jestem historykiem, ale pana post bardzo mi się podoba, dlaczego odzierać ludzi z ich chwały, skoro dzisiaj „zabijamy się” o lepsze miejsce na parkingu pod hipermarketem?
Za Mackiewiczem powtórzę, że „tylko prawda jest ciekawa”. Problem w tym, że ludzie nie potrafią tego zrozumieć. Wszystkiemu winny sentymentalizm i kompleksy na punkcie Zachodu. Patrioci chcą pokazać, że Polska była i jest w istocie lepsza od krajów zachodnich, ludzie zaś o lewicowych i liberalnych poglądach chcą ją za wszelką cenę poniżyć i ukazać jako coś gorszego, czego powinniśmy się wstydzić, odrzucić i przyjąć zachodnie wzorce. Obie postawy są skrajne i skrajnie głupie. O ile jednak „odbrązawianie” w patriotach może wzbudzić jedynie złość, o tyle stanowi niebezpieczeństwo polegające na tym, że może zostać cynicznie wykorzystane przez tych drugich. Przykład pierwszy z brzegu: niewątpliwy fakt szmalcownictwa jest wykorzystywany przez liberałów i lewicę do uprawiania pedagogiki wstydu, choć przecież było to zjawisko powszechne w całej okupowanej Europie, nie tylko w Polsce. Ale odrzućmy kompleksy, zarówno te „prawicowe”, jak i „lewicowe”, a dostrzeżemy, że nawet pomimo „odbrązowienia” , nie mamy się czego wstydzić i możemy być dumny z Ojczyzny. Sęk w tym, że dziś trzeba bardzo uważać, żeby prawdy nie wypaczono w celu jej cynicznego wykorzystywania. Dlatego apeluję do historyków o rozwagę.
50 zabitych Niemcow do 15 zabitych Polakow, to zgadza sie ze statystykami dotyczącymi przelamywania linii obrony przez atakujących. 3:1 tak mówią statystyki. Dopiero po przełamaniu linii następuje masakra i proporcje się odwracają. Poddanie się obrońców Westerplatte była,więc ze względu na sens walki i straty własne w optymalnym momencie.
polaczki ach polaczki cały świat się z nas śmieje ale co zrobić jak sami nie potrafimy uszanować historii tylko ciągle ją deprecjonujemy. Niedługo się do wiemy że faktycznie były Polskie Obozy koncentracyjne … eh….. szkoda pisać…
Jak mówicie ,że było parę ataków na Westerplatte ,to skąd zabici ?????????????????
Nazywanie majora Sucharskiego tchórzem to chamstwo!!My Polacy lubimy wszystko spieprzyć.A nawet jeżeli major podczas nalotu doznał szoku,i nie mógł działać to na miłość boską jest zastępca majora,kapitan Dąbrowski.Od tego był!!!Nie wiem czy ktoś z nas jakby musiał przeżyć bombardowanie to nie wiem czy by mógł działać po nim!!To byli młodzi ludzie major miał 41 lat,kapitan 35!!!Doszukiwanie się sensacji to typowe Polskie!!Tylko sensacja i nic więcej!!Lepiej zajmijcie sie naszym rządem z roku 1939 i Rydzem-Śmigłym którzy zwiali przed Niemcami,przez Rumunię!!!!!!!!!!!!!!!!!!
nie podoba mi się ten felieton. I to z kilku powodów. Pierwszy i podstawowy z nich, to poczucie, że autor przemawia z pozycji wszechwiedzącego, jak to trafnie określają Niemcy, Besserwissera, do przygłupawej tłuszczy, którą musi oświecić (to odczucie potwierdzają sarkastyczne odpowiedzi autora na krytyczne wpisy na forum), drugi to za dużo jak na aspirujący do bycia naukową wypowiedzią tekst, złych emocji. Co do formalnej strony opracowania, to oparcie się na dwu opracowaniach, bez uwzględnienia różnych ujęć, to szkolny błąd kompilatora. A skąd pewność, że ci dwaj panowie nie stworzyli innego mitu?
I wreszcie najważniejsze – siła mitu Westerplatte polega nie na liczbach, ale na postawie tamtych żołnierzy ich bohaterstwie i niezłomności i chyba przede wszytkim na tym, jaką zostawili po sobie pamięć w sercach kolejnych pokoleń, którym właśnie Westerplatte pomagało wytrwać w trudnych chwilach. Takie symbole są bezcennymi klejnotami narodów, które mają tyle szczęścia, żeby je posiadać.
tzw „Besserwisser” to jeszcze delikatnie ….
bardziej tu trafnym by bylo: -Klugscheißer !!!
fsfdsffsfsfdfd
„trzeciego – tym razem już dobrze przygotowanego – szturmu, który zapewne zakończyłby się masakrą polskiej załogi.” a może masakrą niemieckiej załogi? Oczywiście, że Polacy mieli gorszą sytuacje, ale i tak darowałbym sobie takie odważne stwierdzenie…
Artykuł jest utrzymany w nieznośnym tonie odkrywania prawdziwej „prawdy” i stąd wartość historyczną ma niewielką. Ma za to wartość medialną (wzbudzenie sensacji), co zapewne było głównym celem autora.
Smutne jest to, że autor przedstawiający się jako historyk, tak wybiórczo i bez rzetelnej oceny traktuje źródła historyczne. Te które pasują do jego stwierdzeń przyjmuje bezkrytycznie, pozostałe odrzuca (bardzo krótka bibliografia zawiera głównie pozycje, które potwierdzają tezy autora). To jest cecha charakterystyczna dla dziennikarzy manipulantów, a nie naukowców historyków.
Ale nawet przy tak wybiórczo przedstawionych informacjach źródłowych widać nielogiczności. Jak to możliwe, żeby po ciężkim bombardowaniu wieczornym w dniu 2 września 1939 r. Niemcy nie podjęli próby zajęcia półwyspu, aż do 7 września ? Dużo złego można powiedzieć o niemieckich dowódcach, ale idiotami to oni nie byli (późniejsze sukcesy ich armii jasno to pokazują). Takie próby być musiały, ale autor je pominął bo nie pasowały by do jego tezy o niskim stopniu naporu na polskie pozycje. Czy mamy uwierzyć, że polscy żołnierze kolejne 5 dni mieli wolne (nie licząc drobnych niemieckich wypadów czy też sporadycznego ostrzeliwania, o których pisze autor) ?
Tezie autora o sporadycznym ostrzeliwaniu Westerplatte przeczą zdecydowanie zdjęcia wykonane przez Niemców po zajęciu półwyspu. Każdy może sobie je łatwo wyszukać w internecie (autor ich nie dołączył do artykułu). Widać na nich kompletnie zniszczony las porastający wcześniej ten teren, tylko leje po bombach i pociskach i nieliczne kikuty drzew. Takich zniszczeń nie da się dokonać sporadycznym ostrzeliwaniem.
Autor zamieszcza w artykule zdjęcie salutującego przed mjr Sucharskim generała Eberhardta. Nasuwa się smutny wniosek, że generał faszystowskiej armii niemieckiej bardziej docenił polskiego oficera niż jego współcześni rodacy. Musiał być pod dużym wrażeniem skoro nie pomyślał o reakcji swoich przełożonych (w tym swojego wodza Adolfa) na ten gest.
Na plus można jednie zaliczyć autorowi rzetelną ocenę konfliktu pomiędzy majorem Sucharskim a kapitanem Dąbrowskim. Rozsądne z punktu wojskowego podejście majora do zakończenia walki bywa często przez niektórych „odkrywców prawdy historycznej” oceniane jako tchórzostwo.
Życzę autorowi i całemu portalowi żeby zamieszczali znacznie więcej tego typu ocen, a odpuścili sobie tanią sensację.
W dużym stopniu podobnie odbieram artykuł. Komentarze są oczywiście wyważone W RÓŻNYM STOPNIU, jednak „fakty” podawane jako oczywiste powinny pochodzić ze źródeł ABSOLUTNYCH (takich nie ma), lub ze wskazaniem zakresu parametrów „od” i „do”.
Jeżeli p. Rafał Kuzak powołujący się na chęć dążenia do prawdy historycznej, odkrywa ową „prawdę” pod sztandarem ZNAK-u, to biorąc pod uwagę „fakty” J.T. Gross(Z)a z tego samego zespołu „sensacyjnych odkrywców” staje się historykiem mało wiarygodnym. Sposób pisania artykułu z wyczuwalną satysfakcją umniejszania pamięci ludzi, którym przyświecał szlachetny cel wpisuje się w obserwowane od kilku lat „wygaszanie Polski” .
Pan Autor pisze że był TYLKO 1 nalot lotniczy jakby ktoś twierdził że było ich więcej .Od lat wszyscy wiemy że był jeden .Jest to opisane we wspomnieniach samych Westerplatczyków..
A może kilka słów o udziale baterii Laskowskiego w walkach. Chyba nawet udało się raz uzyskać bezpośrednie trafienie S-H.
GLUPI MAGISTER!!! …. Magister nigdy nie pomyslal o tym, ze ze wzgledow propagandowych strona niemiecka zanizala ilosc zarowno dokonanych prob atakow, jak tez i ilosci strat niemieckich ….. tym samym stal sie Magister propagandowa Tuba niemiecka, co stawia go w dosyc kontrowersyjnym swietle … nawet „glupia Wikipedia” w jezyku niemieckim podaje zupelnie inne dane, znacznie zblizone do tych, powielanych przez polska strone …
ale mlodociani magistrzy tak zwykle sie Maja, …graja chetnie role sraczy madrosciami ….
proponuje magistrowi napisanie cos o westerplatte 40 lat pozniej, kiedy juz porzadniej obrosnie w piorka historyka, ..jesli w ogole ma predyspozycje do tego byc historykiem!!!!
smieszy mnie opis pod artykulem tego zoltodzioba:
-„Rafał Kuzak – Magister historii, fan muzyki rockowej i dobrej książki. ”
no tak …i wszystko jasne ….
Prawie to samo chciałem napisać. Ubiegł mnie Pan o 2 godz.
Profesorowie tych dzisiejszych studentów, to w wiekszosci zwolennicy jakiś tam zaborowych uczni a pozaborowych twórców polskich podręczników naukowych.
Dziękuję i pozdrawiam.
Ten Rafał napewno tego nie czyta, bo na pewno zapomniał już, co i gdzie.
Kiedy się wypełniły dni
i przyszło zginąć latem,
prosto do nieba czwórkami szli
pijani z Westerplatte.
Satyra Gałczyńskiego.
taaaaaaaak ….. i do tego doloz jeszcze kawalerie polska, ktora ciela szablami stalowy pancerz niemieckich czlgow(Wajda) i? …
i masz pelny obraz polskiego zolnierza-polglowka, ktory sie we wrzesniu 1939 roku urwal gdzies ze srednioweiecznej choinki ….
takie obrazy, takie kalki tworzyly czerwone, szkolone w moskiewskich szkolach kanalie, ktorych nadrzednym celem bylo zobrzydzenie polskiemu spoleczenstwu to, co bylo dla polakow swiete: -II RP, Pilsudski, zolnierze „wykleci” ..etc. …
Rafał Kuzak, napisz Pan, który profesor dal panu magistra. Nie wiem, czy uczyli tez Pana Niemieckiego? Jak tak, to zobacz Pan sobie na You Tube; Alles eine LÜGE! – die echten Kriegsursachen von 1939
Ze studiów zapamiętał pan jedno ” kłamstwo trzeba tak długo powtarzać aż wszyscy w nie uwierzą” Czyj cytat?…..
„… nie ważne kto strzela pierwszy, ważne kto chciał, żeby strzelano….” Czyj cytat?…..
Ile ton pocisków wszystkich kalibrów , bomb lotniczych od 12 kg do 500 kg spadło w sumie przez te 6 dni 4 godziny 42 minut na NASZYCH CHŁOPAKÓW i jaka to powierzchnia Westerplatte ??? A Von der Groben to nie trałowiec .
1.Dlaczego podaję Pan nieprawdę o ilości atakujących żołnierzy,ilości nalotów.itd.tak się składa ,że w latach siedemdziesiątych/kiedy Pan sikał w pieluchy/byłem oprowadzany pom Westerplatte przez żołnierza ,który tam walczył.Bzdury,którymi nas Pan tu raczy nie nadają się dom komentarza.DO spowiedzi marsz i jeden wielki wstyd!!!!!!!
Szturmy i naloty tylko w pierwszy i ostatni dzień? A przez resztę czasu Niemcy siedzieli, spali i popijali herbatę. Szturmy generalne były dwa ale szturm i szturm generalny to nie to samo. Gdyby Niemców było 500 to trudno mi sobie wyobrazić, że Polacy by się podali przy tak niewielkiej dysproporcji. Oczywiste jest, że w danym szturmie nie biorą udziału całe dostępne siły a mówienie, że sił niemieckich było tyle ile brało udział w jednym szturmie to już zakłamywanie faktów
niektórym słoma z butów od razu w snopach wylazła w komentarzach. Jak widać docieranie do prawdy jak zawsze musi zejść na dalszy plan bo najfajniej lansować mity bo ładniej brzmią. Już nie czepiam się ludzi którzy z autorem artykułu polemizują przytaczając (mniej lub bardziej kulturalnie) kontrargumenty. Ale burasy które tu wlazły zbluzgać autora, rzucać tekstami typu „ćwierćpolak” i ogólnie zachować się jak bydło a nie jak kulturalny uczestnik dyskusji raczej szkodzą swojej stronie sporu niż pomagają. Po prostu dowodzą, że ich stronie brak argumentów za to bluzgów pod dostatkiem. Spodziewałbym się takich burackich scen w komentarzach pod taką treścią na jakimś wp.pl czy innym portalu dla wszystkich, ale po miłośnikach historii oczekiwałem mniej zaślepienia i jadu a więcej rozsądku i kultury. Jak widać życie pełnie jest małych rozczarowań. Nie będę polemizował ile prawdy jest w artykule bo nie jestem ekspertem od Westerplatte – ale powiem tylko, że wbrew pseudopatriotycznemu wybuchowi nacjonalistycznej agresji w stronę autora w niczym on tutaj nie umniejsza bohaterstwa obrońców ani ich zasług. Tylko dlatego, że podjął się dokładnego wyliczenia ilekroć wróg zasypał obrońców pociskami żeby opis wydarzeń oparł się na faktach a nie bujdach nie oznacza, że ujmuje obronie bohaterstwa. Bydło zachowuje się jakby padły słowa typu „obrona Westerplatte uchodzi za heroiczną a tak naprawdę była dziecinadą i 7 dniowym chilloucikiem” a takie słowa nie padły jakoś. Jak kogoś aż tak boli, że prawdopodobnie obrońcy Westerplatte byli tylko ludźmi (jak każdy jest tylko człowiekiem) i nie przeżyli 7 dniowego nieustannego armageddonu z lądu morza i powietrza odsyłając do piachu 10 wrogów na każdego obrońcę to jest jego problem. NIech pisze własne artykuły oparte na swoim „widzi mi się” a nie faktach. Ja wolę znać naszą historię taką jaką była nawet jeżeli nie wszystko w niej jest baśniowe i epickie. I uważam, że fałszowanie historii i oszukanie samego siebie, że jest inna niż była na każdym kroku żeby móc ją pokochać to gówno a nie patriotyzm.
Nie ma potrzeby uciekać się do wulgaryzmów. Zastanów się raczej, czy to właśnie artykuł czasem nie przekłamuje historii i stara się przedstawić obronę Westerplatte w sposób zmanipulowany.
Nikt nie ma pojęcia jak tam było we wrześniu 1939 roku.Chłopcy walczyli jak umieli,pięknie i przeszli do historii.I to jest najważniejsze i trzeba to powtarzać Westerplatte broni się jeszcze!!!!!!!!!!
Sucharski był dowódcą i miał prawo przerwać walkę ,po wykonaniu rozkazu!!!!Jak dowódca wydaje rozkaz,to ma być wykonany!!!!!!!!Sucharski i Dąbrowski to wspaniali oficerowie,jeden i drugi!!Po co ich porównywać.Jak było ,tak było.Westerplatte było atakowane z lądu ,morza i powietrza!!!Nie ważne ile było ataków,ile polscy żołnierze odparli ataków niemców!!!Kto tam nie był,to nie ma pojęcia jak tam było!!!!
No cóż, niektórym ciągle myli się analiza historyczna z prawdą objawioną. Klasa argumentów typu: „bo mnie oprowadzał żołnierz, który walczył”, „bo Niemcy zaniżali własne straty”, „jakie to były lufiska” – to naprawdę polemika wysokiej klasy. Mam nadzieję, że Autor nie straci cierpliwości i ochoty do dalszej pracy. Są jeszcze tacy, którzy do historii się nie modlą, tylko ją czytają i myślą – również krytycznie.
folskdojcze won
Chciałbym spotkać osobiście autora tekstu i mu „przedstawić” moje podejście do tego artykułu. Jakiś niemiecki zwolennik. Tragedia że ten człowiek nazywa się Polakiem.
wiesz co rafciu ja tak wcale nie jestem pewin czy napewno to niemcy napadli na Polske, czy czasem nie bylo to odwrotnie i to fryce przyjechali a moze nawet w celach turystyczno-rekreacyjnych. tak poza nawiasem grecy tez nie byli tacy hero jak w mitologi przekazane, tam tez trzeba cala ta mitologie zbadac…
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=4390&st=45
Widzę, że ten portal zaczyna dołączać się do zmieniania historii. Kiedy przeczytamy art, że to w sumie wojna zaczęła się od ataku polskiego batalionu na szkoleniowy i prawie nieuzbrojony statek niemiecki?
Drogi Papo,
artykuł ten został opublikowany w lutym 2013 roku. Zastanawiam się, co w tym kontekście znaczą słowa „zaczyna dołączać”…
Przedstawiony artykuł to jedna wielka „tragedia historyczna”. Jedyne co z niego wynika to to że Niemcy to totalne pierdoły. Po potężnym ostrzale wykonali dwa szturmy, gdzie ponosząc minimalne straty, zwiali z pola walki z podkulonymi ogonami. Potem zrobili ostrzał ponownie, zrzucili bomby i przez kolejne 5 dni się zastanawiali sprawdzimy czy Polacy żyją, czy se jeszcze postrzelamy? Jednym słowem gratulacje dla rzetelnej pracy historycznej.
@Woltar: Ale z czym dokładnie Pan się nie zgadza? Bo z tego co wynika z Pana wypowiedzi po prostu z całym artykułem. Jeśli krytyka ma być merytoryczna poprosimy o jakiś konkret i źródła historyczne, które przeczą ustaleniom autora artykułu.
Na temat jakości tego artykułu padło w komentarzach mnóstwo przykładów, a mimo to Redakcja z zapałem broni Autora, zamiast umieścić sprostowanie na czym by lepiej wyszła.
Wracając do tematu nie zgadzam się całkowicie z narracją przedstawioną w artykule cytuję:
– A jak wygląda prawda?; – Należy zacząć od tego, że już sama godzina rozpoczęcia ostrzału polskiej placówki przez stary pancernik jest błędna.; – Skoro już wiemy z jakimi siłami przyszło walczyć obrońcom, – Rzecz jasna wszystko to należy włożyć między bajki. – Atakujący stracili blisko 40 zabitych i wielu rannych, z których kilkunastu później zmarło w szpitalach. Ta kosztowna lekcja dała niemieckiemu dowództwu do myślenia. – Z uwagi na kapitulację obrońców nigdy nie doszło do trzeciego – tym razem już dobrze przygotowanego – szturmu, który zapewne zakończyłby się masakrą polskiej załogi. – I to tyle jeżeli chodzi o udział Krigsmarine. – A jak wyglądały ataki Luftwaffe? Jeszcze skromniej, – również artyleria lądowa nie wykazywała nadmiernej aktywności – Przez całe dziesięciolecia uważano, że było to siedem dni. – Najnowsze ustalenia mocno jednak zweryfikowały te hipotezy. – bezpośrednie straty niemieckie wyniosły – czas więc chyba przypomnieć, jak było naprawdę
Jak na artykuł historyczny używanie takich stwierdzeń i zwrotów jest niedopuszczalne, ale do propagandowego pasuje zatem najpierw należy się zastanowić czym jest ten artykuł.
Przedstawiane dane w artykule z jednej strony są opisywane jako buble historyczne i mity, a inne bezpodstawnie przyjmowane jako pewnik. Relacje obrońców dla autora są niczym, chyba że pasują do lansowanej teorii.
Ciężko jest komentować taki tekst gzie prawie każdy akapit na podstawie zawartych w nim danych można przedstawić odwrotnie, jak ze szklanką do połowy pustą lub do połowy pełną.
Poza tym brak w artykule spójności, z taktyką wojskową, oraz ambicjami dowódców niemieckich.
Dla przykładu cytuję
„Podobnie jak w przypadku marynarki i lotnictwa, również artyleria lądowa nie wykazywała nadmiernej aktywności. Poza użyciem przez atakujących pierwszego dnia kilku działek przeciwpancernych, dopiero piątego września wykorzystano baterię haubic 105 milimetrów, które wystrzeliły 200 pocisków.”
Z powyższego zdania wynika, że 2, 3 i 4 września artyleria w ogóle nie strzelała, a wnioski co do jakości wypowiedzi pozostawię niech każdy sam wyciągnie.
Dalej się nie będę znęcał nad autorem niech lepiej sam przemyśli niefortunność swoich wypowiedzi.
@Woltar: Szanowny Panie, obrona a prośba o konkretne uwagi to dwie różne rzeczy. Jesteśmy otwarci na krytykę i szanujemy wszystkich naszych dyskutantów, którzy potrafią w sposób jasny wyrazić swoje myśli. Proszę jednak pamiętać, że artykuł powstał 4 lata temu, a nauka, także historyczna, nie stoi w miejscu, lecz idzie do przodu. Pojawiają się nowe informacje, nowe publikacje. Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy zamieszczać sprostowania tekstu. Tak czyni się w przypadku kłamstw, a Pan nie zgadza się z kształtem i narracją tekstu, a także z pewnymi wnioskami czy sformułowaniami. Dziękujemy za podjęcie z nami dyskusji – z każdej bowiem, jeśli jest merytoryczna, można wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Niemieckie źródła mówią jak Pan pisze, co na to Polskie?
Kolejny odbrązowiacz się znalazł. Wykonawca żydoniemieckiej polityki historycznej w stylu niejakiego Grossa. Fałszuje historię tak jak i tamten. Jeszcze trochę a przestanie być „magistrem” a stanie się „profesorem” , a tytuł naukowy nadaje mu niejaka Makrela Engel. Tak samo jak niejakiemu bydłoszewskiemu, gieremkowi, grosowi, czy innym zasrańcom za niemieckie lub żydowskie pieniądze jakiegoś Srosa. Sam język tej rzekomo naukowej publikacji już ją dyskredytuje. Ta książka chyba tylko leżała obok pracy na prawdę historycznej i rzetelnej. Z niego jest taki naukowiec i historyk jak z koziej dupy trąba. Śmiem wątpić w jego magisterium, chyba że uzyskał je na jakiejś żydowskiej pseudouczelni jakich wiele powstało, celem wyłudzenia pieniędzy. I zdobył ten tytuł na kierunku „mniemanologii stosowanej w historii kulturowej” którą można traktować dowolnie i kolorowo, bo najważniejsza jest wolność i swoboda, a zwłaszcza swoboda dupczenia na zasadzie „każdy z każdym”.
Najśmieszniejsze są mysie popiskiwania „członków”redakcji”, którym się wydaje, że to wszystko tak naprawdę. Zwłaszcza „dziadzia”. Nota bene takie jest nazwisko panieńskie żydowskiej żony komoruskiego. To niewątpliwie tylko znak albo przypadek.
Jaka szkoda, że moje nazwisko brzmi jednak inaczej. Może to kwestia tylko jednej literki, ale jednak z przykrością muszę Pana uświadomić, że nawet jedna literka to jednak inne nazwisko. Szkoda, że Pan taki odważny w obrzucaniu ludzi błotem i obrażaniu innych nie ma odwagi wystąpić pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Czyżby jakieś wstydliwe koneksje, które znajduje Pan u innych, przeinaczając sobie nazwiska by pasowały? A na myszy radzę znaleźć dobry sposób, potrafią się nieźle zadomowić. A skoro słyszy Pan już popiskiwania to mogła i cała rodzinka się do Pana wprowadzić.
Komentarz, który dotyczy zarówno obecnego artykułu, jak i bliźniaczego pt.”Wstydliwe tajemnice obrony Westerplatte”, skomentowałem dokładnie w tym ostatnim. Dla przypomnienia, dochodzenie prawdy o Westerplatte, przez Autora tekstu-artykułu, czy obydwu artykułów, jest jak najbardziej uzasadnione i dobrze. Chwała Mu za to. Natomiast forma i styl, wróży wiele do życzenia. Sposób konstrukcji treści wywołuje falę agresji wśród czytelników i czemu się tu komukolwiek dziwić? Deprecjonowanie bohaterstwa części żołnierzy polskiej placówki, dlatego, że nie wytrzymywali tego nerwowo i byli wyczerpani, nie przystoi. Wszyscy są Bohaterami! Przejść takie piekło, to wielki szacunek! Ponadto powoływać się głównie na przypisy z bibliografii Jarosława Tuliszki, to trochę mało. Oczywiście podane są jeszcze pozostałe trzy. Ponadto jeżeli już, to należałoby dosyć często fragmenty tekstu przypisywać małymi odnośnikami-numerkami, tak aby nie było wątpliwości, z której pozycji bibliograficznej ta wiedza została zaczerpnięta. Większość nie czytała Tuliszki, ja zresztą również, dlatego ułatwiłoby, to analizę artykułu. A co z działaniami wojennymi w 3, 4 i nawet 5 dniu walk? Czyżby przez 2 – 3 dni nic się nie działo?
Brak jakiejkolwiek notatki. Powstała przysłowiowa luka. O najprawdziwszą prawdę, jest już coraz trudniej i będzie jeszcze gorzej. Bohaterowie z Westerplatte już nie żyją, a to byli świadkowie tamtych czasów i od nich najlepiej byłoby zaczerpnąć prawdziwych informacji. Mam obawy, co będzie z odbrązawianiem historii Westerplatte, za jakieś następne 20 – 30 lat? Czy nie dojdzie do tego, że inny autor nowego artykułu obali wszystko, nazywając atak na Westerplatte „Mitem”, no może „Pół-Mitem”.
Pozdrawiam.
Drogi komentatorze, dziękujemy za uwagi – każda merytoryczna krytyka pozwala wyciągnąć wnioski. Co do odnośników – nie jest to dowolność Autora, ale takie mamy zasady na portalu, że tekst opatrzony jest na końcu bibliografią z jakiej się korzystało, bez przypisów w tekście. Chociaż nie do końca zgadzam się z Pana zdaniem w kwestii deprecjonowania bohaterstwa (pisanie o ludzkich słabościach nie odbiera wielkości dokonań jeśli takowe były) – dziękuję za uargumentowanie swojego zdania i spokojny wpis. Pozdrawiam.
Co za bzdety wypisuje ten pseudohistoryk? Kto dopuścił do publikacji tego artykułu?
Drogi fi, dziękujemy za niezwykle merytoryczny komentarz. Pytanie uznam za retoryczne, bo chyba jednak zasad działania portali tłumaczyć nie trzeba, ani tego kto decyduje o publikacjach. Pozdrawiamy :)
Warto zauważyć, że autor artykułu celem zdeprecjonowania obrońców używa pojęć „stary pancernik” czy 'stary torpedowiec”. Akurat te pojęcie wypowiedzi są całkiem nie na miejscu, gdyż Schlezwig Holstein dysponował potężną artylerią. A oto fakty: „O godz. 04:43 dowódca pancernika wydał rozkaz artylerii do otwarcia ognia. Pięć minut później odezwały się działa kalibru 280 mm i 150 mm przeciw Westerplatte. Do godz. 04:55 pancernik wystrzelił 8 pocisków 280 mm i 59 pocisków 150 mm. O godz. 05:45 holownik „Danzig” odholował okręt w rejon Szańca Mewiego. Z nowego miejsca ponownie „Schleswig-Holstein” ostrzeliwał Westerplatte od godz. 07:40 do 07:50, od 08:15 do 08:28 i od 08:48 do 09:28 z wszystkich dział zużywając 96 pocisków 280 mm, 407 pocisków 150 mm, 366 pocisków 88 mm. Dwa dni później rano pancernik przeholowano w rejon Mewiego Szańca, skąd ponownie ostrzelał Westerplatte w godzinach 06:08 do 06:40.”. Cała ta nawała ogniowa spadła na teren o długości 2 km i szerokości od 200 do 500 metrów.
No ale czegóż to się nie robi dla umniejszenia roli Niemiec w II WŚ i dokopania „polaczkom”.
Pierwszy raz byłem na Westerplatte pod koniec lat 60tych jako 10 latek od tej pory to są moi bohaterowie z Westerplatte bez względu na wszystko,odwiedzam to miejsce każdego roku pod koniec sierpnia.Mysla i duchem jestem wtedy z nimi jak uświadomienie sobie ,że musieli ginąć tak młodo,z perspektywy mojego wieku to już widać,aż żal ściska serce,a w oczach pojawiają się łzy.
Barakuda, dzięki.
I jeszcze dodam, że moj polonista by się w grobie przewrócił za 'atakujący stracili xxx zabitych’ … (chyba po polsku powinno być : 'straty atakujących to xxx zabitych i yyy rannych’ )
xd
lol
siema jestem marek
superkutas
xd
można by powiedzieć ze cała wojna to mit. tylko skąd te 60 mln zabitych? wiadomo że każdej bitwie można coś dodać, zwiększyć rozmach. tylko że w przypadku westerplatte nikt nie kwestionuje bilansu strat czy czasu obrony a to sie chyba z niczego nie wzieło
Najlepiej niech przemówią liczny i nazwiska ,a na ich tle przyisięga wojskowa i ówczesny regulamin walki…czyli najaktualniejszy spis załogi z 2020r. i klika słów o nim świeżo po lekturze:: https://veterani.pl/zaloga-westerplatte-mini-recenzja/
Proszę dodać w jakim stanie była składnica po zakończonej walce, bo to co na zdjęciu zakłamuje obraz tamtych lat, trzeba dodać że stan obecny jest wynikiem wyszydzenia jej po wojnie.
Hello. And Bye.
Jeżeli obalanie mitów opiera się w większości na niemieckich źródłach, to nic nie zostaje obalone, a całej prawdy o obronie Westerplatte zapewne nie dowiemy się nigdy i musimy zadowolić się i postarać chociaż wyłuskać część prawdy z często chaotycznych i czasami sprzecznych ze sobą wydanych drukiem po wojnie relacji uczestników tej akcji zarówno polsko jak i niemiecko języcznych.
Jakich mitów? Największe mity tworzą tacy obalacze mitów. Kto o zdrowych zmysłach uważał, że Niemcy walili w obrońców ze wszystkich dział i samolotów sześć dni i nocy nieprzerwanie? :))))))
Niemcy prawie zawsze zaniżali straty, zwłaszcza szeregowych i jednostek pomocniczych. Zmarłych z ran nie dopisywali do poległych w konkretnej bitwie. Sam fakt, że zdecydowano bronić się nadal po 40 minutowym bombardowaniu z użyciem bomb 500 kg zasługuje na uznanie.