Dawna Rzeczpospolita narodem szlacheckim stała. Panowie bracia rządzili i wybierali sobie króla. Nie pomogło to niejakiemu Samuelowi Zborowskiemu. Wraz z jego spadającą z katowskiego pieńka głową skończyła się chwała rodu, a zaczęło picie przez pana Jana Zamoyskiego piwa, którego sam sobie nawarzył. Co takiego zmalował imć pan Zborowski, że go szlachectwo nie ochroniło? Wszystko zaczęło się od pewnej lancy wbitej na wawelskim dziedzińcu.
Umarł król, elekcja, niech żyje nowy król. A że wszystko musi być doskonale, trzeba koronacją uświetnić, najlepiej turniejem rycerskim. Szlacheckie zakute (w hełmy) łby miały się potykać na wawelskim dziedzińcu, który wysypano grubą warstwą piasku co by jaśnie oświecone… cztery litery za bardzo się nie potłukły przy upadku z konia.
Pan Samuel Zborowski – rotmistrz królewski, syn krakowskiego kasztelana i ogółem człowiek z doskonałym rodowodem – nie mógł sobie darować zatknięcia własnej kopii z wyzwaniem na placu boju. Wzywał do pojedynku każdego, kto byłby mu równy stanem i dzielnością.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby broni nie podjął Janusz Chorwat – nie dość że cudzoziemiec, to w dodatku sługa pochodzący z gminu. Panem rycerzyka chętnego do walki był kasztelan wojnicki hrabia Jan Tęczyński i to w jego inspiracji Zborowski upatrywał powodów potężnego afrontu jaki go spotkał. Postanowił osobiście wyzwać hrabiego, a do pojedynku ze sługą wyznaczył własnego podkomendnego!
O pojedynków unikaniu
24 lutego 1574 roku pan Samuel wyszedł na środek wawelskiego dziedzińca i wywoławszy Tęczyńskiego z posiedzenia senatu począł rzucać wyzwania. Dopiero po którymś z kolei „zaproszeniu” do pojedynku hrabia się zgodził, miał tylko wyjść na chwilę po broń.
Zborowski czekał. I czekał. I nadal czekał, a Tęczyńskiego nie było ani śladu. Po kilku godzinach pan Samuel widocznie zorientował się, że hrabia ani myśli krzyżować z nim kopie i postanowił go poszukać.
Zdybał niechętnego pojedynkowicza w bramie między królewskimi kuchniami, a przylegającym do wawelskiej katedry mieszkaniem Anny Jagiellonki (Cyt. za J. M. Rymkiewicz, „Samuel Zborowski”). Najpierw zapewne posypały się obelgi, a gdy panowie znaleźli się na odległość ramienia od siebie, w ruch poszła broń.
Zborowski zamachnął się czekanem na hrabiego Tęczyńskiego, ale miał wybitnego pecha. W szarpaninę wmieszał się kasztelan przemyski, pan Wapowski, jadący w orszaku niedoszłej ofiary i cios przeznaczony dla kasztelana wojnickiego… spadł na jego głowę. Realny i niedoszły poszkodowany popędzili na skargę do króla.
Kiedy Zborowski się zreflektował, czmychnął z zamku, nie wiedząc jak mocno uszkodził Wapowskiego. Sprawa o zabójstwo (ranny nie przeżył) toczyła się przed sądem królewskim. Samuel obawiając się konsekwencji nie stawił się na procesie, a jego mowę obronną, obarczającą Tęczyńskiego winą za zajście odczytał kasztelan międzyrzecki Andrzej hrabia z Górki. Zapewne oskarżonego nie było już wtedy w mieście.
Zdania były podzielone. Połowa senatorów była za uniewinnieniem, druga za wyrokiem skazującym. Henryk Walezy nie miał wyjścia i musiał zadecydować. Jego osąd nie zadowolił ani jednej ani drugiej strony.
Co prawda Zborowski nie został okrzyknięty infamisem, jednak król skazał go na banicję obejmującą całe rozległe terytorium Rzeczypospolitej i pozbawił wszystkich majętności. Niespodzianką było tylko przekazanie przejętego dobra… bratu Zborowskiego (który przepisał je na synów banity). Widać Walezy miał słabość do Zborowskich.
W tym miejscu historia mogłaby się zakończyć, gdyby nie ucieczka króla Henryka. Rzeczpospolita musiała mieć monarchę, więc rozpoczęła się kolejna żmudna elekcja.
Po wielkich sporach (omal nie wybuchał wojna domowa) w 1576 roku zaproszono na tron polski księcia siedmiogrodzkiego, na którego dworze… od dwóch lat przebywał Zborowski. Po obraniu Stefana Batorego na króla, pan Samuel zdołał uzyskać od niego glejty pozwalające na powrót na łono ojczyzny i wraz z nowym władcą ruszył do kraju.
Najlepiej głowę zachować na karku, choć to czasem trudna sztuka
W granicach najjaśniejszej Rzeczypospolitej przebywał spokojnie aż do 1584 roku. Wtedy zdecydował się wyruszyć w podróż, najpierw do małopolski w celu załatwienia spraw majątkowych, a później do Włoch. W międzyczasie urządził sobie polowanie z sokołami w Puszczy Niepołomickiej, a potem pojechał na miejsce noclegu. Miał zamiar odpocząć w dworze swojej siostrzenicy pani Włodowej w Piekarach.
I wtedy właśnie Zborowski został zdradzony przez jednego ze swoich ludzi. Miejscowy starosta, Jan Zamoyski – który za niewiele miał glejty nowoobranego króla – dowiedział się o miejscu jego spoczynku. Nocą, z 11 na 12 maja ludzie kasztelana otoczyli dwór pod dowództwem Mikołaja Urowieckiego i Stanisława Żółkiewskiego, a przyszły wielki hetman koronny osobiście wyrąbał toporem tylne drzwi dworu pani Włodkowej.
Samuel nie chciał dać się schwytać po dobroci i szukał broni, którą jakiś zdrajca ukrył. Istnieją dwie wersje jego kapitulacji. Jedna mówi, że poddał się dopiero, gdy któryś z nocnych napastników przyłożył rusznicę do piersi jego syna Aleksandra. Druga zaś twierdzi, jakoby przestał się bronić na dźwięk słów „Przebóg! Zabito Olesia”. W rzeczywistości młody Zborowski został tylko lekko ranny.
Samuela wyprowadzono z domu siostrzenicy zupełnie nagiego i przewieziono w karecie z zasłoniętymi oknami prościutko na Wawel. Na zamku więziono go i torturowano, chcąc uzyskać dowody obciążające jego braci. Więzień milczał jak zaklęty, co rozwścieczyło kanclerza wielkiego koronnego i starosty krakowskiego Jana Zamoyskiego do tego stopnia, że odmówił mu nawet ostatniej posługi kapłana.
O świcie 26 maja 1584 roku Samuel Zborowski na rozkaz Jana Zamoyskiego został ścięty u stóp Wawelu. Jego egzekucja wywołała niepokój i żywą reakcję szlachty małopolskiej. W śmiałym posunięciu kanclerza upatrywano początków tyranii, a do tego panowie bracia dopuścić nie mieli zamiaru…
Zamoyski nawarzył niezłego piwa z goryczką szlacheckiego buntu i choć sejm w 1589 roku uznał, że działał w zgodzie z litera prawa, musiał to piwo wypić. Ale losy kanclerza Zamoyskiego to już temat na osobny artykuł.
Źródło:
Ciekawostki to kwintesencja naszego portalu. Krótkie materiały poświęcone interesującym anegdotom, zaskakującym detalom z przeszłości, dziwnym wiadomościom z dawnej prasy. Lektura, która zajmie ci nie więcej niż 3 minuty, oparta na pojedynczych źródłach. Ten konkretny materiał powstał w oparciu o:
- Jarosław Marek Rymkiewicz, Samuel Zborowski, Sic!, Warszawa 2010.
Polecamy:
- Zbiór opowiadań Jacka Komudy pt. „Zborowski”, poświęcony rzekomemu synowi nieszczęsnego Samuela…
KOMENTARZE (20)
Bardzo ciekawie historię Zborowskiego opowiedział też Mariusz Wollny w Kacprze Ryxie – zresztą dość podobnie do zawartej tutaj – oczywiście ubarwioną, bo to w końcu powieść. Zastanawiam się tylko, czy jest jakaś ciekawa monografia stricte historyczna poświęcona Samuelowi Zborowskiemu, bo książki Pana Rymkiewicza chyba nie można traktować jako książki monografii, raczej jako esej literacki.
Obawiam się, że książka Rymkiewicza to wszystko, na co możemy obecnie liczyć. Pogrzebałem nieco i nie znalazłem niczego innego, bardziej ścisłego o Zborowskim. Co najwyżej artykuły naukowe, ale i tych nie jest wiele… W każdym razie Biblioteka Narodowa i Bibliografia Historii Polskiej nic nie notują.
Może za parę(naście) lat doczekamy się chociaż wpisu w Polskim Słowniku Biograficznym ;-).
Wydawałoby się, że skoro był dość blisko króla, jest nietykalny, a tu taka niespodzianka…
Bo był blisko NOWEGO króla, nieznanego, pozbawionego własnego silnego stronnictwa, a na dodatek obcokrajowca….
szkoda
Komentarz z naszego profilu na Facebooku:
Justyna Zborowska:
ohhh… mój biedny daleki przodek.”
oj, biedny to on na pewno nie był, Wollny opisuje go dość jednoznacznie, nawet jeśli to nie do końca prawda, to skądś się taka fama o nim wzięła, myślę że nie ma kogo żałować:)
Brakuje mi tu w tej historii opisu sądu nad Zborowskim dotyczącym zamachu na króla powiązań z bratem Krzysztofem i jago intrygach misjach szpiegowskich. Nie zmienia to ogólnej oceny, że to wszystko Zamoyski wykorzystał by uderzyć w ród Zborowskich.
Polecam powieść Józefa Ignacego Kraszewskiego „Banita”, opartą na źródłach historycznych, gdzie nawet postacie drugoplanowe są postaciami historycznymi. Powieść ta jest w całości poświęcona Samuelowi Zborowskiemu i Jego braciom. Autorka tego artykuliku nawet nie stara się być obiektywną, pomija 8 lat działalności Samuela Zborowskiego (1576-1584) i Jego braci, a było ich trzech, przy czym tylko jeden – Jan, opowiadał się po stronie króla i Zamojskiego (aż do ścięcia Samuela), dwaj pozostali (Krzysztof i Andrzej) nieźle z Samuelem spiskowali.
Nie mnie oceniać, kto w sporze Batory/Zamojski kontra Zborowscy i część magnaterii miał więcej racji i ile tam było prywaty oraz osobistych animozji a ile ideowej działalności. Mnie osobiście bliższy jest Batory z Zamojskim, którzy dążyli do państwa prawa, dobrze zorganizowanego. Zborowscy opowiadali się za państwem złotej wolności szlacheckiej. Oba ugrupowania różniły się także w podejściu do organizacji wojska. Pierwsi – wojsko zawodowe, drudzy – pospolite ruszenie, zwoływane uchwałą sejmu. Jak to się skończyło, wszyscy wiemy.
Panie Kajetanie, czuję się wywołana do tablicy. Celowo pomijam w artykule to, co mi pan wytknął. Przyjęliśmy zasadę, że tekst ma mieć maksymalnie osiem tysięcy znaków i tego się trzymamy. Gdybym chciała rozwinąć wszystkie ciekawe wątki tej skomplikowanej historii, nie starczyło by i kilku artykułów. Można powiedzieć, że „Ciekawostki” działają trochę jak przystawka w trakcie obiadu – rozbudzamy apetyt ;-) I żeby nie było, czytelnikowi zawsze podpowiadamy, gdzie może znaleźć więcej. W tym wypadku na przykład w biografii i w powieści, która stanowiła inspirację do napisania artykułu. Pozdrawiam!
Proszę tylko pamiętać, że Jan Zamoyski był hetmanem od 1581 roku, więc w 1584 roku nie mógł być ” przyszłym hetmanem”, Warto nadmienić, że Samuel walczył u boku Batorego na Inflantach i ani Batorem ani Zamoyskiemu, nie przeszkadzało, że korzystają z usług banity.
Zamoyski był kasztelanem w roku 1584- co to za bzdury??? Pełnił urząd hetmana i kanclerza wielkiego koronnego, był także starostą m. in. krakowskim i bełskim.
Niestosowne jest pisanie: „Nie pomogło to niejakiemu Samuelowi Zborowskiemu”. Co to znaczy niejakiemu? Jakaś drwiąca forma. Do dzisiaj się o nim mówi i pisze, wystawia sztuki, Nie powinno się oceniać postaci historycznych z dzisiejszego punktu widzenia. Inne czasy, inna rzeczywistość. A kiedyś nie pisano obiektywnie.
A którz to taki ten niejaki Samuel Zborowski ? Banita którego skazano na zakaz przebywania na terytorium Rzeczypospolitej. Złamał zakaz więc stracił głowę. Od razu widać że to był pieniacz ,awanturnik i warchoł. Zachciało mu się pojedynków ale mu się status społeczny przeciwnika nie podobał więc chciał bić się z jego patronem. Przy okazji awantury zabił niewinnego człowieka ,kasztelana przemyskiego i dał gardło za swoją zbrodnię. Ot wszystko.
Kolejny komentarz z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:
Bartosz S.: Polecam również książkę Mariusza Wollnego – Kacper Ryx.
Siostrzeńcem Zborowskiego był znany warchoł Stanislaw Stadnicki zwany ”diabłem łańcuckim”
Ja bym nie przesadzała z tą nowością króla Stefana – przecież rządził już z 6 czy 7 lat. I czy na pewno chodziło o knucie przeciwko Batoremu? Są na to jakieś dokumenty? Jakieś listy? Myślę, że gdyby ludzie (ówczesna szlachta) byli przekonani o tym, że Zborowscy chcieli ukatrupić Batorego, to reakcje byłyby spokojniejsze.
Janusz Chorwat. Czy to ten ktory w wyniku tego pojedynku zabil przeciwnika i zmuszony byl uciekac z kraju. Osiadl w podbijanej wlasnie przez Hiszpanow Ameryce Poludniowej przylaczywszy sie do znanego wodza Tupaca Amaru.? Jesli tak to historia piekne zatoczyla kolo, gdyz jego syn przywiozl ze soba piekna corke tego wodza do Polski – Umine, wraz z czescia skarbu, na zamek w Niedzicy. Umina zostala tam zamordowana.
Pomylił ci się ten Chorwat z Beneszem ,którego dotyczy historia z kipu odkrytym w Nidzicy.
Poprawcie literówki. Niewiele – ale jednak.