strong>Bernard L. Montgomery bez dwóch zdań jest najbardziej znanym brytyjskim dowódcą z okresu II wojny światowej. Niewiele jednak brakowało, by zwycięzca bitwy pod El Alamein... w ogóle nie wziął udziału w wojnie w Afryce Północ
Przełom wiosny i lata 1942 r. był dla brytyjskich wojsk w Afryce prawdziwym koszmarem. Najpierw jednostki dowodzone przez gen. Rommla zadały im klęskę w bitwie pancernej pod Ghazalą, a następne przystąpiły do kolejnego z rzędu oblężenia Tobruku.
Trwało ono zaskakująco krótko i już po kilku dniach – 21 czerwca – dowództwo twierdzy skapitulowało. Jednocześnie w ręce Niemców wpadły duże zapasy materiału wojennego oraz bezcennego paliwa. W tej sytuacji Winston Churchill postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Oznaczało to ni mniej ni więcej tylko jego wyjazd na Bliski Wschód i zrobienie „porządków” w dowództwie.
Churchill sprząta na Bliskim Wschodzie
Tak oto pod znakiem zapytania stanęły dalsze losy generała Claude’a Auchinlecka, który do tej pory był zwierzchnikiem wszystkich sił brytyjskich na Bliskim Wschodzie, a jednocześnie bezpośrednio dowodził brytyjską 8. Armią.
Na posiedzeniu Gabinetu Wojennego 1 sierpnia – jak pisze w swojej książce „Wodzowie i dowódcy” Andrew Roberts – premier oświadczył, że ze względu na „bardzo przygnębiający” raport Auchinlecka o zawieszeniu operacji ofensywnych do połowy września on sam leci do Egiptu, aby zaaranżować „bardziej energiczne działania”.
Jak powiedział tak też zrobił i już 3 sierpnia samolot z premierem oraz jego świtą – na czele z szefem Imperialnego Sztabu Generalnego, generałem Alanem Brooke’em – wylądował na lotnisku między Kairem a Aleksandrią.
Niemal zaraz po dotarciu do ambasady brytyjskiej w stolicy Egiptu Churchill z wrodzonym sobie wigorem przystąpił do „przemeblowań” w dowództwie. Zawiedziony kunktatorstwem Auchinlecka szukał na jego miejsce kogoś energicznego, kto mógłby przeciwstawić się świeżo awansowanemu na marszałka polnego Erwinowi Rommlowi.
Początkowo jego wybór padł na samego Brooke’a, ten jednak wymówił się brakiem doświadczenia w walkach na pustyni (co było prawdą).
Churchill miał na szczęście drugiego kandydata. Dowództwo nad 8. Armią powierzył Williamowi „Straferowi” Gottowi, który dotychczas dał się poznać jako wybitny znawca walk na pustyni oraz zwolennik ofensywnego stylu prowadzenie działań zbrojnych.
Premier, zmęczony zbyt flegmatyczną postawą Auchinlecka liczył, że aktywny i zdeterminowany generał pozwoli odwrócić losy wojny. Teraz pewnie zastanawiacie się, dlaczego wcześniej nie słyszeliście o żadnym Williamie Gotcie? Wszystko przez to, że dopiero co mianowanemu dowódcy zdarzył się bardzo przykry wypadek.
7 sierpnia samolot z Gottem na pokładzie, lecący rzekomo bezpieczną trasą, został zestrzelony przez samotny niemiecki myśliwiec. W ten oto sposób generał zginął zanim zdążył w ogóle dotrzeć do swojej armii.
Do dzisiaj spekuluje się, że jego śmierć nie była zrządzeniem losu, ale wynikiem zamachu, który przeprowadzili Niemcy dzięki informacjom uzyskanym z podsłuchu radiowego.
No cóż, na pewno było to zrządzenie fortuny z perspektywy pewnego mało znanego dowódcy, który od paru lat nie wyściubiał nosa poza Wyspy Brytyjskie.
Niejaki generał Montgomery
Bernard Law Montgomery – bo o nim mowa – od czasu ewakuacji spod Dunkierki dowodził wojskami broniącymi wybrzeży Anglii przed spodziewaną inwazją niemiecką. Początkowo odpowiadał za obronę Hampshire oraz Dorset i właśnie wtedy wdał się w długi konflikt ze… znanym nam już Claude’em Auchinleckiem.
Dopiero w grudniu 1941 roku objął zwierzchnictwo nad wszystkimi wojskami w południowo-wschodniej Anglii, ale wtedy było już rzeczą absolutnie oczywistą, że Niemcy nie przeprowadzą żadnego desantu na Wielką Brytanię. Wszystko wskazywało na to, że Montgomery spędzi resztę wojny bezczynnie i w zapomnieniu.
I wtedy los się do niego uśmiechnął: William Gott zginął w katastrofie lotniczej. Kandydaturę Montgomery’ego na ponownie opróżnione stanowisko dowódcy 8. Armii zaproponował jego dawny mentor, szef Imperialnego Sztabu Generalnego Alan Brooke.
Churchill zdążył poznać Montgomery’ego podczas swoich podróży po kraju i chociaż go nie lubił, to doceniał aktywność i zdecydowanie generała. Z braku lepszych alternatyw zgodził się, by przyszły pogromca Lisa Pustyni spróbował swoich sił w Afryce Północnej.
Teraz wszystko potoczyło się już błyskawicznie. Gabinet Wojenny w Londynie nie wyraził swego sprzeciwu, chociaż najprawdopodobniej jego członkowie nie mieli pojęcia kim jest człowiek, którego mianują na stanowisko dowódcy 8. Armii.
Jeden z nich wspominał wówczas, że premier i Szef Imperialnego Sztabu Generalnego nosili się z myślą o niejakim generale Montgomerym. No cóż, parę miesięcy później zapewne już by tak nie powiedział…
Bibliografia:
- Andrew Roberts, Wodzowie i dowódcy, Świat Książki, 2011.
- Tom Hickman, Ochroniarz Churchilla, Replika, 2011.
- Lord Alanbrooke, War Diaries 1939-1945, University of California Press, 2003
KOMENTARZE (3)
… a potem wymyslił Market-Garden… niestety.
Po drodze miał jeszcze kilka innych „ganianych” popisów swoich talentów dowódczych.
Bukiet wybranych komentarzy z portalu facebook, które mogą Was zainteresować
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1100068596688465
Jerzy S.: Z punktu widzenia losów brytyjskich żołnierzy, niekoniecznie był to szczęśliwy wybór.
Ciekawostki historyczne: Nie tylko brytyjskich, biorąc pod uwagę jego „popisy” w Normandii i operację „Market Garden”
http://ciekawostkihistoryczne.pl/…/50-tysiecy-ofiar…/
Michał N.: Montyemu udało się jakimś cudem wygrać w Afryce. Później jednak, za co się zabrał , to spieprzyl i zwalał winę na innych. Przeze mnie najbardziej nielubiana postać z II Wojny.
Łukasz Marek K.: Monty był fatalnym dowódcą, ale winę za Market Garden zwalić umiał na Sosabowskiego, który od poczatku był tej operacji przeciwny…