Brazylia to w powszechnym odczuciu samba, karnawał i… piłka nożna. Myśli się o niej jako o państwie, gdzie ludzie szaleją za piłką, a miłość do tej gry nie ma sobie równych. Używa się wręcz sformułowania, iż futbol w kraju kawy to religia. Czy jednak w początkach rozwoju piłki nożnej w Brazylii też tak było? Aż trudno sobie wyobrazić, że kiedyś ten sport nie budził większego zainteresowania ani emocji. A jednak.
Piłka nożna jest dzisiaj dyscypliną „demokratyczną”: właściwie każdy może w nią grać, nie potrzebując do tego większych środków finansowych. Sto lat temu rzecz wyglądała wszak kompletnie inaczej.
Bieda i rasizm
Europejczycy, a głównie Anglicy, którzy uczyli grać mieszkańców Brazylii w początkach XX wieku, uczynili ten sport rozrywką dla wyższych warstw społecznych. Do lat 20. XX wieku piłka nożna była grą arystokratyczną, w której uczestniczyli wyłącznie najbogatsi. Kosztowność wyposażenia piłkarskiego nie dawała biedocie szans na sprawdzenie własnych możliwości na boisku.
Piłki czy sprowadzane z Wielkiej Brytanii buty przeznaczone do gry, z powodów finansowych pozostawały poza zasięgiem większości społeczeństwa. Zresztą nie tylko ekonomiczne aspekty decydowały o tym, że w pierwszych latach dwudziestego stulecia w Brazylii w piłkę nie grały masy. Haniebnym zjawiskiem był ówczesny rasizm, który praktycznie eliminował czarnoskórą ludność z możliwości uprawiania piłki nożnej w drużynach klubowych.
Bramkostrzelny napastnik Artur Friedenreich (strzelił w karierze ponad tysiąc bramek) musiał znosić upokorzenia jako obywatel drugiej kategorii. Będąc mulatem nie mógł w początkach swej kariery wystąpić w reprezentacji, toteż postanowił ostatecznie wypomadować sobie twarz ryżowym pudrem.
Na tym przykładzie genialnego skądinąd piłkarza można zrozumieć jak kolor skóry przeszkadzał uprawiać piłkę nożną. Właściwie dopiero w latach 30. XX wieku rasizm został wykorzeniony ze stadionów, a pierwsze skrzypce w reprezentacji Brazylii zagrał słynny Leônidas da Silva.
„Demokratyzacja” futbolu
Od początku lat 20. piłka nożna zaczynała tracić swój elitarny charakter. Sprzyjała temu industrializacja państwa, które od czasów I wojny światowej rozwijało się coraz szybciej, nawet pomimo wielkiego kryzysu z lat 1929-1933. Dzięki temu produkowany w kraju ekwipunek piłkarski stawał się tańszy.
Co ważniejsze, uprzemysłowienie sprawiało, że przy poszczególnych fabrykach powstawały kluby piłkarskie. Umiejscawiano je w centrach miast, a do gry dopuszczano szeregowych robotników.
Sprzyjało to wymianie doświadczeń i budowaniu wspólnej świadomości, co dawało możliwość „demokratyzacji” nie tylko futbolu, ale i w pewnym stopniu stosunków społecznych. Powody otwarcia futbolu na przedstawicieli biednych warstw społecznych były zresztą bardziej zróżnicowane, a niekiedy zupełnie prozaiczne.
Można wymienić choćby chęć odniesienia sukcesu w Mistrzostwach Świata. Pierwszym czarnoskórym piłkarzem na mundialu był wspomniany wyżej Leonidas, powołany do kadry na turniej w 1934 roku. Walka o prymat w świecie powodowała coraz większe zainteresowanie, a rosnąca tolerancja dla ciemnoskórych obywateli sprzyjała zainteresowaniu futbolem większej liczby ludzi.
Dzięki wprowadzeniu zawodowstwa w 1933 roku, biedota, która wcześniej traktowała piłkę wyłącznie jako rozrywkę, mogła od tej pory uczynić z niej także sposób zarabiania pieniędzy. Tak oto rodziły się kariery całych zastępów biednych chłopców z faveli, w rodzaju Pelego czy Ronaldo.
Źródła:
- Rogerio Daflon, The beautiful game? Race and class in brazilian soccer, “Report on Sport and Society”, vol. XXXVII, no. 5, 2004.
- Tomasz Wołek, Copa America, Katowice 1995.
KOMENTARZE (2)
Czyli można zaryzykować stawiając tezę, że w dużej mierze, ci „gorsi”, mogli zacząć łaskawie grać z białymi, bo byli po prostu potrzebni im do zwycięstw.
Tak . Bo jakby inaczej Brazylia zdobyła swój pierwszy Puchar świata w piłce nożnej?