Ciekawostki Historyczne

Włosi mają Laurę i Petrarkę, Francuzi Abelarda i Heloizę, a Anglicy Romea i Julię. Polacy nie gęsi i postanowili nagłośnić historię własnej pary wielkich kochanków. Chyba nie do końca to wyszło, licząc że Stanisław i Anna Oświęcimowie byli przyrodnim rodzeństwem, a w rzeczywistości nie łączyła ich żadna miłość poza siostrzano-braterską.

Groby rodziny Oświęcimów herbu Radwan znajdują się w krypcie pod kaplicą wzniesioną w latach 1647-1648 w kościele Franciszkanów w Krośnie na Podkarpaciu. Nie mówimy tu o żadnym szczególnie możnym rodzie. Stanisław Oświęcim był łowczym sanockim, marszałkiem dworu hetmana Stanisława Koniecpolskiego i dworzaninem króla Władysława IV Wazy. Nigdy nie dostąpił wielkich zaszczytów ani nie piastował wysokich stanowisk państwowych.

Zapewne odszedłby w niepamięć podobnie jak setki innych możnych epoki nowożytnej, ale przypadek sprawił, że stał się bohaterem legendy, która przez krótki czas dorównywała popularnością historii Romea i Julii. Stanisław miał siostrę, zmarłą w 1647 roku Annę, dla której wystawił wspomnianą kaplicę. Na tablicy nagrobnej kazał wyryć inskrypcję: Kaplicę wzniósł ku pamięci Anny z Kunowy Oświęcim – najsmutniejszy brat Stanisław. Niby najzwyklejszy tekst żałobny, ale ludzie żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku zaczęli się w nim doszukiwać ukrytych znaczeń. Tym oto sposobem najsmutniejszy brat przekształcił się w… najwierniejszego kochanka.

Po raz pierwszy nowopowstałą legendę zrelacjonowała „Gazeta Lwowska” w 1812 roku. Z kolei w 1840 roku historyk Żegota Pauli pisał co następuje:

Jeżeli Francja szczyci się grobowcem Abelarda i Heloizy, jeżeli Włochy z chlubą pokazują szczątki Laury i Petrarki, to i nasza kraina pochwalić się może miejsce spoczynku dwojga kochanków, do których życia dziwniejsze jeszcze przywiązane było zdarzenie. Jest to przez wędrowców licznie odwiedzany grób Stanisława i Anny z Kunowej Oświęcimów, brata i siostry, lecz oraz najwierniejszych kochanków, którzy padli ofiarą swej stałej i niezachwianej miłości.

Z większymi szczegółami i romantyczną nutą o kazirodczym związku pisał w 1848 roku Ludwig Zejszner:

I tu [w kaplicy w Krośnie] schowane są resztki czarującej piękności, nieporównanych wdzięków Anny, którą pokochał brat rodzony, Stanisław (…). Długo starał się w Rzymie o pozwolenie połączenia się ze swą siostrą (…). Piękna Anna na kilka dni przed nadejściem pozwolenia umarła. Brat, strapiony, porzucił świat, oddał się rozmyślaniom, wystawił kaplicę i cudnego pędzla obrazem pamięć kochanej Anny uwiecznił. (…) W grobie połączyła się ta kochająca para. (…) Aby i po śmierci mógł widywać swą kochaną Annę, kazał na trumnie zrobić szybkę.

Cóż za ckliwa historia! Wraz z kolejnymi latami jeszcze bardziej ją upraszczano i upiększano. W drugiej połowie XIX wieku Anna i Stanisław przestali być rodzeństwem przyrodnim, a nawet zaczęto pisać, że umarli jednocześnie: Anna z radości po uzyskaniu papieskiej dyspensy, Stanisław z żalu po jej odejściu.

Dworzanin i podróżnik za życia, kazirodca w grobie

Profesor Michał Rożek, autor książki „Smakowitości obyczajowe”, wymienia całą listę dzieł artystycznych poświęconych nieszczęsnej parze. M. Bołoz-Antoniewicz napisał utwór „Anna Oświęcimówna”, M. Karłowicz poemat symfoniczny „Miłość i śmierć Stanisława i Anny Oświęcimów”. S. Bergman namalował obraz „Stanisław Oświęcim przy zwłokach Anny. Do tego powstawały dramaty i powieści… Ostatnie obrazy na bazie opisanej legendy malowano jeszcze w latach 80. XX wieku!

A jak wyglądała rzeczywistość? Stanisław śmiercią siostry najwidoczniej aż tak bardzo się nie przejął. Walczył podczas potopu szwedzkiego, dalej działał na dworze i zmarł dopiero dziesięć lat później. Nie zachowały się żadne źródła potwierdzające lub choćby sugerujące związek erotyczny pomiędzy przyrodnim rodzeństwem. Co do papieskich dyspens dla rodzeństw – nic takiego nie istniało.

Biorąc pod uwagę, jak surowo podchodzono w czasach nowożytnych do kazirodztwa (małżeństwa były zakazane do siódmego stopnia pokrewieństwa!), Stanisław pewnie przewracałby się w grobie słysząc bohaterem jakiej legendy go uczyniono…

Zobacz również:

Źródła:

  1. M. Rożek, Smakowitości obyczajowe, Petrus 2009, s. 67-74.
  2. A. Przyboś, Oświęcim Stanisław [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. 24, 1979, s. 619-621.

KOMENTARZE (2)

Skomentuj Aleksandra Zaprutko-Janicka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Anonim

panie kamilu, jak to dyspensy papieskie nie istnialy? ojciec mojej mamy a moj dziadek taka dyspense uzyskal zaraz po drugiej wojnie swiatowej. poslubil on swoja kuzynke (moja babcie), corke siostry swego ojca. document ten przechowuje sie w moim domu.

    Nasz publicysta | Aleksandra Zaprutko-Janicka

    Drogi Anonimie! mylisz pojęcia. w artykule mowa o rodzeństwie (rodzeni brat i siostra), a Ty piszesz o kuzynostwie. Wiem, że w niektórych rejonach Polski funkcjonuje nazywanie kuzynów braćmi i siostrami, jednak cały czas pozostaje to rodzeństwo cioteczne. W takim przypadku dyspensa może zafunkcjonować, jednak jeśli chodzi o dzieci jednej osoby – nigdy. Zawsze pozostanie to związek kazirodczy.

Zobacz również

Nowożytność

Poszło o jedną tancerkę. Słynny Casanova mógł zmienić dzieje Polski!

Jeden z najbardziej znanych kochanków i fantazyjnych oszustów o mało nie zakończył swojego barwnego życia w Polsce. Niewiele brakowało, a zmieniłby bieg historii. I to...

8 października 2014 | Autorzy: Maciej Pietrzyk

Nowożytność

Miłosne perypetie króla, czyli jak znaleźć żonę, kiedy NIE jest się dobrą partią?

Eryk XIV. W gruncie rzeczy mi go szkoda. Nie chciała go królowa angielska, nie udało się z księżniczką Renatą z Lotaryngii, a z Hesji jego...

13 lipca 2011 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Średniowiecze

Pudzian by się nie powstydził, czyli historyczne siłaczki

Srebrne talerze zwijane w trąbkę? Połamane podkowy? Gwoździe wbijane ręką? Orzechy laskowe miażdżone drobną dłonią? To Herakles? To Superman? Nie! To robota przedstawicielek polskich dynastii...

31 stycznia 2011 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Nowożytność

Pikantny pamiętnik duczka lozańskiego, czyli telenowela w XVIII-wiecznym stylu

Czy możliwe jest, by jedna mała książeczka wywołała taki skandal? O pięknym bawidamku, pikantnym pamiętniku i przyprawianiu rogów polskiemu księciu. A całą tę historię opisała...

26 września 2010 | Autorzy: Aleksandra Zaprutko-Janicka

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.