Ciekawostki Historyczne

16 października 1959 r., deszczowy jesienny dzień. W mieszkaniu w Monachium siedzi w fotelu 47-letni mężczyzna. Mężczyzna nalewa sobie szklaneczkę whisky, bierze do ust garść tabletek nasennych i popija je trunkiem. Tak rozstał się ze światem jeden z największych bohaterów powstania warszawskiego – pisze właściciel Oficyny Wydawniczej Finna.

Bez Andrzeja Ryby rynek polskiej książki historycznej wyglądałby zupełnie inaczej. To właśnie między innymi dzięki niemu ukazał się „Powstańczy tryptyk” – poruszające wspomnienia Zbigniewa Blichewicza „Sczerby”. Poniżej Andrzej Ryba przybliża sylwetkę tego zapomnianego bohatera powstania warszawskiego.

O czym myśli w ostatnich chwilach świadomości? Na stole pozostawia list, a w nim słowa: Próbowałem żyć – nie potrafię. Prosi też kolegę – tak jak on kawalera krzyża Virtuti Militari, cichociemnego Tadeusza Chciuka „Celta” – aby doprowadził do wydania jego wspomnień z powstania warszawskiego.

Anglosasi zabili jego duszę

Myśli samobójcze prześladowały porucznika Zbigniewa Blichewicza „Szczerbę” od dawna. Pierwszy raz próbował odebrać sobie życie na wieść o kapitulacji powstania. Powstrzymał go Zbigniew Chałko „Cyganiewicz I”, który podbił pistolet „Szczerby”. Kula poszła w sufit.

Zbigniew Blichewicz w roli teatralnej z okresu pracy w Teatrze Dramatycznym 2 Korpusu. Zdjęcie i podpis pochodzą z książki "Powstańczy tryptyk" (Finna 2015).

Zbigniew Blichewicz w roli teatralnej z okresu pracy w Teatrze Dramatycznym 2 Korpusu. Zdjęcie i podpis pochodzą z książki „Powstańczy tryptyk” (Finna 2015).

We Włoszech, gdzie pojawił się zaraz po uwolnieniu z niewoli niemieckiej, próbował zapomnieć o pokoju – jak go sam nazywał – „made in Jałta”, topiąc smutki w alkoholu. Pamiętał jednak o tym, aby zawsze przed wyjściem z domu schować pistolet tak, żeby nie móc po niego sięgnąć po powrocie. „Szczerba” tak postrzegał świat, w którym przyszło mu żyć:

Na gruzach starego świata powstał nowy, znacznie gorszy, skażony anglosaskim cynizmem, zakłamaniem i podłością. Bez porównania więcej zła wyrządzili na świecie anglosascy mężowie stanu niż Hitler i Stalin razem wzięci. Tamci zabili ciała – ci zabili dusze milionów.

Zabili też duszę „Szczerby”, który po opuszczeniu Włoch żył w anglosaskich społeczeństwach. Społeczeństwach, których nienawidził za to, co zrobiły Polsce rękami swoich przedstawicieli – polityków. Blichewicz, przed wojną aktor wileńskich i warszawskich scen teatralnych, odtwórca m.in. roli Hamleta, nigdy nie zadomowił się ani w Anglii, ani w Stanach Zjednoczonych.

Chwytał się różnych zajęć, często uwłaczających jego dumie. Kawaler orderu Virtuti Militari musiał prowadzić dom jakiegoś tępego Amerykanina! Kiedy zaczął pracować w polskiej rozgłośni Radia Wolna Europa, wydawało się, że w końcu znalazł swoje miejsce na ziemi. Wtedy spotkał go jednak kolejny cios.

Zbigniew Blichewicz i Maria Sznuk na scenie. Zdjęcie i podpis pochodzą z książki „Powstańczy tryptyk” (Finna 2015).

Zbigniew Blichewicz i Maria Sznuk na scenie. Zdjęcie i podpis pochodzą z książki „Powstańczy tryptyk”.

Żona „Szczerby”, Maria, z domu Sznuk, popełniła samobójstwo. Była bardzo związana emocjonalnie ze swoją matką i na wieść o jej śmierci postanowiła rozstać się z tym światem. To była ta kropla, która przesądziła o losie Blichewicza. Bez ojczyzny i bez żony, której ślubował, że nie będzie żył dłużej niż ona, jako człowiek honoru żyć już nie mógł. Pozostawił po sobie pamiętnik.

Powstanie bez upiększania

"Powstańczy tryptyk" Zbigniewa Blichewicza "Szczerby" to najbardziej prawdziwe wspomnienia z Powstania Warszawskiego, jakie kiedykolwiek się ukazały (Finna 2015).

„Powstańczy tryptyk” Zbigniewa Blichewicza „Szczerby” to najbardziej prawdziwe wspomnienia z Powstania Warszawskiego, jakie kiedykolwiek się ukazały (Finna 2015).

Po ukazaniu się na emigracji fragmentów wspomnień dotyczących walk o katedrę św. Jana na Starówce, w których dowodził porucznik Zbigniew Blichewicz, podniosły się głosy uczestników powstania, że jednak niepotrzebnie o pewnych rzeczach pisał. „Szczerba” miał na to jedną odpowiedź: Powstanie sztucznych legend nie potrzebuje. Z kilkoma takimi się rozprawiam – nawet o samym sobie. Rozmaitych upiększaczy jest wielu. Nie zamierzam powiększać ich grona.

Jego relacja zadaje kłam wszystkim publikacjom opisujących boje o katedrę, symbol walk na Starówce. Bo próżno by szukać chociażby w klasycznej już dziś książce Stanisława Podlewskiego „Przemarsz przez piekło” wzmianki o „Szczerbie” czy „Młodziku” – prawdziwych bohaterach starć. A to przecież tam narodziła się legenda „Młodzika”, o którym „Szczerba” powie, że jest wart dziesięciu ludzi.

To właśnie przed szturmem na katedrę Blichewicz siedział na barykadzie tyłem do Niemców, narażając się na kule snajpera i z pogardą śmierci przemawiając do swoich podkomendnych. A potem z ręką na temblaku rzucił się w wir walk na pierwszej linii. Nic dziwnego, że żołnierze chcieli pójść za takim dowódcą w ogień.

Budowa barykady na rogu Krzywego Koła i Rynku Starego Miasta. Zdjęcie i podpis pochodzą z książki „Powstańczy tryptyk” (Finna 2015).

Budowa barykady na rogu Krzywego Koła i Rynku Starego Miasta. Zdjęcie i podpis pochodzą z książki „Powstańczy tryptyk” (Finna 2015).

„Szczerba” osobiście prowadził trzy szturmy. To zadziwiające, że opisując bój o katedrę po dziesięciu latach, pamiętał każdy jego szczegół, każde słowo które wypowiedział – tak głęboko zapadła mu w pamięci ta walka. Nikt już nie jest taki sam – powie później o tych, którzy przeszli przez powstanie. Ilu z nich śnił się później przez lata wylatujący w powietrze czołg na Starówce, rozrywający kilkuset ludzi na strzępy? Ilu z nich przeżywało wciąż i wciąż na nowo koszmar kanałów?

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Wybierz poniżej kolejną, by czytać dalej.

Uwaga! Nie jesteś na pierwszej stronie artykułu. Jeśli chcesz czytać od początku kliknij tutaj.
Edward Łopatecki "Młodzik", krótko po wojnie (z prawej). Zdjęcie z książki „Powstańczy tryptyk” (Finna 2015).

Edward Łopatecki „Młodzik”, krótko po wojnie (z prawej). Zdjęcie z książki „Powstańczy tryptyk” (Finna 2015).

Syndrom powstania tkwił w każdym, kto przeszedł przez to piekło. „Młodzik” uciekał przed powstaniem na morze, potem skrył się w klasztorze, by w końcu go opuścić i związać się z sanitariuszką z powstania – z kimś, kto go wreszcie rozumiał.

Obłęd i nonsens?

W podtytule swoich wspomnień – „Dni «Krwi i chwały» czy obłędu i nonsensu” – „Szczerba” prowokuje. Blichewicz zdawał sobie sprawę z tego szaleństwa, ale jednocześnie uczestniczył w nim, stał się jego częścią, do końca, do zatracenia. To on przez kilkanaście godzin bronił ze swoimi ludźmi gruzów na Rynku, gdy wszyscy inni dowódcy kompanii odmówili wykonania tego zadania. W ten sposób dał reszcie żołnierzy czas na wejście do ostatniego w rękach powstańców włazu do kanału na Starówce.

Gdy „Szczerba” podszedł w końcu do tegoż włazu ze swoimi podwładnymi, będąc na skraju wyczerpania fizycznego, został zatrzymany przez żandarmerię AK i skierowany na koniec kolejki. Wtedy spostrzegł ich dowódca zgrupowania, major „Róg”. Rozkazał ich przepuścić do kanałów jako pierwszych. Gdy tak zbliżali się do włazu, pozostali żołnierze salutowali im. Scena godna kamery filmowej!

Żołnierze „Szczerby” ze 101 kompanii batalionu „Bończa” w Śródmieściu – na Poczcie Głównej, IX.1944 r. Zdjęcie i podpis pochodzą z książki „Powstańczy tryptyk” (Finna 2015).

Żołnierze „Szczerby” ze 101 kompanii batalionu „Bończa” w Śródmieściu – na Poczcie Głównej, IX.1944 r. Zdjęcie i podpis pochodzą z książki „Powstańczy tryptyk” (Finna 2015).

„Powstańczy tryptyk” napisał „Szczerba” między innymi po to, żeby przywrócić pamięć o zapomnianych bohaterach: „Młodziku”, „Hiszpanie” czy o sanitariuszce „Baśce Lecę-Pędzę”. Ta ostatnia dowiedziała się o swojej nominacji do orderu Virtuti Militari właśnie ze wspomnień Blichewicza – dziś, tyle lat po wojnie!

"Powstańczy tryptyk" Zbigniewa Blichewicza "Szczerby" to najbardziej prawdziwe wspomnienia z Powstania Warszawskiego, jakie kiedykolwiek się ukazały (Finna 2015).

„Powstańczy tryptyk” Zbigniewa Blichewicza „Szczerby” to najbardziej prawdziwe wspomnienia z Powstania Warszawskiego, jakie kiedykolwiek się ukazały (Finna 2015).

Ale wspomnienia te nie są jeszcze jedną laurką wystawioną sobie i innym uczestnikom powstania. „Szczerba” obnaża w nich głupotę niektórych dowódców. Przedstawia też przypadki zwykłego tchórzostwa, dezercji i pijaństwa. Nie brak w tym pamiętniku scen okrutnych, mrożących krew w żyłach. Jedną z nich jest opis śmierci dwojga młodych powstańców, uwięzionych pod zwałami gruzu. Zrozpaczeni koledzy nie mogą ich uwolnić. Nie są też w stanie zatrzymać ściany ognia, która powoli się do nich zbliża.

Zwyciężyło w nim człowieczeństwo

Zbigniew Blichewicz pokazuje, jak różny był stosunek żołnierzy do powstania. Np. „Bończy”, który od początku walk nie wierzył w sukces, do czego przyznał się „Szczerbie” w pierwszych dniach zrywu – on, dowódca batalionu „Bończa”! A przecież wypełniał swój obowiązek do końca, tak jak potrafił najlepiej.

Już w sierpniu pojawił się wśród powstańców wiersz, który znali zarówno „Bończa”, jak i „Szczerba”: Czekamy na ciebie, czerwona zarazo, byś wybawiła nas od czarnej śmierci, byś nam Kraj przedtem rozdarłszy na ćwierci, była zbawieniem witanym z odrazą. Obaj doskonale wiedzieli o tym, że powstanie, jak mawiał „Bończa”: nie ma atutów, a tylko blotki, które łatwo będzie zabić.

Żołnierze „Szczerby” ze 101 kompanii batalionu „Bończa” w Śródmieściu, IX.1944 r. Od lewej: „Czarna Baśka”, „Wicek”, „Giga”, „Teddy”, „Karolak”. Zdjęcie i podpis pochodzą z książki „Powstańczy tryptyk” (Finna 2015).

Żołnierze „Szczerby” ze 101 kompanii batalionu „Bończa” w Śródmieściu, IX.1944 r. Od lewej: „Czarna Baśka”, „Wicek”, „Giga”, „Teddy”, „Karolak”. Zdjęcie i podpis pochodzą z książki „Powstańczy tryptyk” (Finna 2015).

„Szczerba” opisuje również zróżnicowane postawy ludności cywilnej. Pokazuje tych, którzy wspierali powstanie, oddając żołnierzom wszystko, co mogli, ale również i tych, którzy błagali walczących, żeby się w końcu poddali. W pewnym momencie Blichewicz był świadkiem rozstrzeliwania jeńców niemieckich.

Mogiła Zbigniewa i Marii Blichewiczów w Monachium. Zdjęcie i podpis pochodzą z książki „Powstańczy tryptyk” (Finna 2015).

Mogiła Zbigniewa i Marii Blichewiczów w Monachium. Zdjęcie i podpis pochodzą z książki „Powstańczy tryptyk” (Finna 2015).

Powstrzymał egzekucję, ratując życie Niemcowi, któremu przystawiono już do skroni pistolet. Ocalony był przy Polaku do końca powstania. „Szczerba” powie po latach, że wówczas zwyciężyło w nim człowieczeństwo.

W Śródmieściu autor wspomnień nie był już tym samym człowiekiem. Mimo że awansował – został dowódcą batalionu „Bończa” w miejsce rannego rotmistrza – zaczął ostro pić. Przyszedł nawet kompletnie pijany na jedną z ostatnich odpraw u majora „Roga”. Blichewicz rozprawia się więc w pamiętniku także z własną legendą.

Dziś symboliczna mogiła „Szczerby” znajduje się w Otwocku. Prawdziwego grobu nie ma – nieopłacony został zniwelowany w Monachium. Jego miejsce powinno być na Powązkach.

Książkę możecie kupić w salonach Empik:

baner3

KOMENTARZE (4)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nasz publicysta | Redakcja

Wybrane komentarze z profilu „Historia – daty, które nie gryzą”
https://www.facebook.com/historycznedaty/posts/856947794395312

Filip B.:
„Powstańczy Tryptyk” – z czystym sumieniem mogę napisać, że to najlepsza książka o tematyce PW jaką czytałem. Wierna, dramatyczna, chwytająca za serce, momentami nawet komiczna w opozycji do tragizmu powstania. Język jakim pisze Blichewicz nie pozwala się oderwać od lektury. Co więcej! sprawa, że chcemy do niej wrócić. Aktualnie kończę „Powstańczy Tryptyk” 3 raz. POLECAM WSZYSTKIM

Elizabet M.:
ok dziekuje za informacje.

Sławek Z.:
Ironia i chichot historii – powstaniec warszawski odbiera sobie życie w Monachium…

Andrzej T.:
Dołożę 1000 dolarów by go sprowadzić na Powązki!!!

Nasz publicysta | Redakcja

I jeszcze kilka komentarzy z profilu „Historia jakiej nie poznasz w szkole”…
https://www.facebook.com/historiajakiejniepoznasz/posts/1486867244939335

Carlos K.:
Prawdziwego grobu nie ma – nieopłacony został zniwelowany w Monachium. Smutne ze nawet bohaterowie ktorzy przezyli i nie doswiadczyli represji ruskich nie maja godnych miejsc pochowku…Groby ktore powinny symbolizowac i byc fundamentem wolnosci i sily naszego narodu sa zmiecione z powierzchni ziemi…albo ciala zakopane w anonimowych grobach w lesie…..

Jacek O.:
Zabiła Szczerbę też świadomość niepotrzebne śmierci, w książce jest to wszystko pięknie opisane. Książka niesamowita!

… oraz z profilu „Ciekawostki historyczne, o których prawdopodobnie nie słyszałeś”
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=404261036431080&id=157583547765498

Karol K.:
Macie fajne artykuły, miło się je czyta. Ten też super, zachęca do kupna książki

Nasz publicysta | Redakcja

A teraz spora garść komentarzy z naszego facebookowego profilu
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1125114487517209

Łukasz Marek K.:
takie samobójstwa są najbardziej tragiczne – przetrwał piekło Starówki, odebrał sobie życie w czasach pokoju
Jacek D.:
Alkohol to załatwił.
Łukasz Marek K.:
Myślę, że nie tylko. Remarque opisywał bohaterów I wojny, którzy nie mogli sobie darować, że przeżyli, a ich koledzy polegli – i czesto popełniali samobójstwo, by do nich dołączyć.

Jacek D.:
Każda wojna kaleczy psychikę , ci co wrócili z Iraku i Afganistanu też nie są normalni.

Monika J.:
Kamien na szancu…

Jacek D.:
Pierwszy raz słyszę o tym bohaterze , co on takiego bohaterskiego zrobił?
A-rek L.:
Uratował wielu ludzi dzięki temu, m.in. że bronił kanałów przez które ludzie mogli uciec ze starówki. Dostał za to Virtuti Militari. Tak właśnie Polska pamięta o swoich bohaterach… eh
Ania C.:
Walczył w powstaniu-choćby tyle.

Ebun L.:
ciekawe miał życie mogliby film nakręcić

Z Zimnej Północy:
szczery, autentyczny, wierny. Czemu nie ma choć pomnika lub miejsca pamięci?

Hanna S.:
Robi wrażenie, żal, że dopiro teraz

Jake

Właśnie skończyłem książkę, czyta się wspaniale. Wielki żal i tęsknota za światem Ich wartości, zazdrość że można tak umiłować ojczyznę.
Koniec Szczerby tragiczny, myślę że zbyt mało wiemy na temat dramatu jakiego doświadczył po wojnie, tak w sferze osobistej, jak i pustki na emigracji.
Wielki szacunek i podziw.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.