Sprzedawano je spod lady, ale każdy wiedział, gdzie można je kupić. Były dostępne w krakowskich Sukiennicach, a nawet... w szkołach. Oto historia początków polskiej erotyki. Bogato ilustrowana.
Ewa jest według opisu „przestraszona”, choć prawdę mówiąc, wygląda raczej na speszoną. Stoi z dłońmi splecionymi na wysokości twarzy, zupełnie naga. Eteryczna uroda, włosy sięgające do pasa i drętwa poza tworzą trudne do zwalczenia wrażenie, że tak naprawdę jest to obraz malarza, a nie zdjęcie.
Wiosna wygląda nawet bardziej nienaturalnie. Nogi splecione niczym w tańcu, ręce niezdarnie trzymane nad głową, a do tego zwiewna szarfa przysłaniająca najbardziej intymne części ciała.
Jakikolwiek posmak autentyzmu ma tylko portret Snu. Kobieta siedzi swobodnie na eleganckim fotelu. Noga założona na nogę, przymknięte oczy. Zdaje się, że odpoczywa. Dłonie trzymane za głową i lekko pochylona w bok sylwetka subtelnie kierują uwagę widza na biust modelki.
Ewa, Wiosna i Sen to tytuły, a zarazem tematy trzech grafik należących do kolekcji najstarszych pocztówek erotycznych w zbiorach Biblioteki Narodowej w Warszawie. Wszystkie znajdowały się w obiegu na ziemiach polskich, a przynajmniej dwie zostały też u nas wydrukowane – w wysoko cenionych i uważanych za najnowocześniejsze w kraju Zakładach Graficznych B. Wierzbicki i S-ka. Właśnie pocztówka stała się podstawową formą dla nowoczesnej erotyki.
Nazwę tę należy jednak traktować umownie. Raczej nie zdarzało się, by ktokolwiek wysyłał rozbierane zdjęcie pocztą i to bez koperty. Jak wyjaśniał znawca dawnej fotografii Szymon Bojko w pierwszy latach „sprzedaż tych »artystycznych« pocztówek często odbywała się tylko spod lady, w sklepach o specjalnej reputacji, księgarniach mniej szanowanych”.
Widokówki z kluczem, gdzie modelki wcielały się w antyczne boginie i postacie biblijne, to domena przełomu XIX i XX stulecia. W dwudziestoleciu międzywojennym standardem stają się akty zupełnie swobodne. Z ciałem jako takim w roli głównej – a nie ciałem Afrodyty czy Heleny Trojańskiej. Biblioteka Narodowa przechowuje w swoich magazynach serie fotografii „kobiety w szuwarach” oraz „kobiety opartej o krzesło”. Dzisiaj te grafiki mogą się wydawać zupełnie niewinne. Jednak sto lat temu przyprawiały panów o przyspieszone bicie serca.
Wyzwolone lata dwudzieste stały się idealnym podłożem dla rozwoju obrazkowej erotyki – to nie ulega wątpliwości. Tadeusz Boy-Żeleński pół żartem, pół serio alarmował w 1932 roku: „Zmysły, wszędzie zmysły! Czy nigdzie im nie ujdę, czy nigdzie się przed nimi nie schronię?”. I ewidentnie coś było na rzeczy. Odważna, prowokatorska sztuka, której nie brakowało przecież także przed I wojną światową, dopiero teraz wyszła poza pracownie zbuntowanych artystów.
Boyowi nie mieściło się w głowie, aby dziesięć czy dwadzieścia lat wcześniej szanowany filozof i profesor matematyki w wolnych chwilach rysował rozebrane kobiety w niedwuznacznych pozach.
Tym trudniej było sobie wyobrazić profesora z dumą rozdającego pornograficzne rysunki gościom i to w towarzystwie swojej uśmiechniętej małżonki. Czasy się zmieniły. Leon Chwistek z Lwowa rysował i rozdawał. Ba, w gołych paniach na papierze widział też klucz do zrozumienia wszechświata i cechującej go „wielości rzeczywistości”.
W tym samym czasie Benedykt Jerzy Dorys, właściciel najpopularniejszego atelier portretowego w stolicy, tworzył wysmakowane, operujące na wąskich kadrach i zupełnie bezwstydne akty. Tak kobiece, jak i męskie.
Granice pornografii niepostrzeżenie się rozmywały. To, co w 1900 roku skutkowałoby wizytą policji, w 1920 posiadało ochronną etykietkę „sztuki”. Już w 1917 roku Stanisław Kurkiewicz wspominał, że erotyczne pocztówki są sprzedawane zupełnie jawnie w krakowskich Sukiennicach.
Pornografia musiała być łatwo dostępna, bo masowo trafiała chociażby do szkół i to nie tylko w dużych miastach. W 1934 roku dziennik „Echo” donosił o procesie przeciwko niejakiemu Henochowi Warmanowi prowadzącemu księgarnię w Kurowie pod Puławami.
Aby zwiększyć swoje dochody obrotny biznesmen zaczął sprzedawać pocztówki erotyczne i to – jeśli wierzyć gazecie – bardzo odważne. Księgarnia stała się nagle ulubionym miejscem wizyt młodych uczniów.
Tajemnicę ich wzmożonego zainteresowania literaturą wyjaśniła wreszcie policja. U Warmana znaleziono kilkadziesiąt pornograficznych zdjęć. Sąd uznał go winnym deprawowania młodzieży, ale kara była zupełnie symboliczna. Dwieście złotych grzywny.
Sędziowie często zupełnie nie wiedzieli, jak postępować w podobnych sprawach. Działali nie tylko na styku sztuki i pornografii, ale też nauki.
Konserwatywne środowiska każdą pracę seksuologiczną określały mianem pornografii. Tak było już na przełomie wieku, kiedy lekarze rzadko wykraczali poza ogólnikowe porady higieniczne. Stopniowo jednak coraz trudniej było określić, co jest pracą ściśle naukową i drażni tylko wybrane środowiska, a co naprawdę przekracza granice prawa.
Stanisław Kurkiewicz już podczas pierwszej wojny światowej zapowiadał, że zamierza wydać album prezentujący w realistyczny sposób „wykonanie różnych rodzajów samieństwa [czyli masturbacji – przyp. autora artykuł] u mężczyzn i kobiet”.
Chciał też przygotować, rzecz jasna dla dobra nauki, kolekcję „darów urody” – serię zdjęć atrakcyjnych kobiet i ich narządów płciowych.
Kontrowersyjny lekarz-płciownik nie zdążył zrealizować żadnego z tych projektów. Gdyby jednak mu się udało, prokurator miałby twardy orzech do zgryzienia. Czy to jeszcze seksuologia, czy już rozpusta?
Jeśli wierzyć Stefanowi Wiecheckiemu, lepiej znanemu jako Wiech, również warszawska ulica natychmiast podchwyciła nowe trendy. Bywalcy salonów mogli sączyć wino i kiwać z uznaniem głowami na widok gołej modelki Dorysa? W takim razie identyczne prawo przysługiwało też gościom Kercelaka.
Z tym, że kiwali nie w salonie, a w robotniczej melinie, zaś w dłoniach mieli raczej kubki z czystą niż kryształowe kieliszki.
Podziwiane ilustracje też się trochę różniły. Pochodziły z „wystaw obrazów” w wersji dla ubogich – rozkładanych na rogach ulic, pod gołym niebem, pięć metrów od kiosku z papierosami i dziesięć od monopolowego.
„Najwięcej u nas odchodzą obrazy, na których gołe kobiety figurują w stanie leżącym nad wodą, z różą w zębach, albo też przed lustrem taka sobie stoi i perskie oko zaiwania” – wyjaśniał prawa rynku właściciel „sztucznego salonu z lanszaftami” występujący w opartym na faktach opowiadaniu Wiecha. Kanwą historii był proces sądowy, ale w żadnym razie nie o pornografię. Poszło o bójkę między malarzem a sprzedawcą.
Pierwszy po pijaku namalował modelkę gołą, zgrabną i ponętną – ale z iście profesorską brodą. Drugi, zamiast wybaczyć koledze skutki zbyt długiej libacji, zażądał w nerwach, by malarz sam sobie kupił nieszczęsny obraz. Bo przecież wąsata baba wygląda kubek w kubek, jak jego teściowa.
Bibliografia:
Artykuł powstał w oparciu o literaturę i materiały zebrane przez autora podczas prac nad książką pt. Epoka hipokryzji. Seks i erotyka w przedwojennej Polsce.
KOMENTARZE (17)
Bardzo ciekawy artykuł. A z perspektywy czasu jedno się nie zmieniło – Polki wciąż najładniejsze na świecie.
Nieprawda. Eskimoski w bikini najpiekniejsze!
Więcej tutaj sztuki niż pornografii
Ciekawy artykuł.
Kilka takich przedwojennych aktów, przedstawiających nagie Panie na tle krajobrazu łąk i rzeki, odnalazłem w 2003 roku porządkując rzeczy mojego zmarłego wówczas dziadka.
Wtedy zresztą po raz pierwszy w życiu dowiedziałem się, że służył on w latach 1935 – 1939 roku w przedwojennym WP (nigdy się do tego nie przyznawał, a wypytywany o służbę w wojsku i wojnę zawsze zbywał temat), w jakiejś jednostce na wschodzie Polski.( nie wspomnę w tej chwili nazwy może to było Równe, na jednym z dokumentów które odnalazłem był podpis dowódcy z płk Freund – Krasocki, albo Krasicki – nie pamiętam), do tego otwierany zegarek, gdzie po otwarciu znalazłem wydrapane nożem czy czymś ostrym ..”Stanisław W.- 25.09.1939″).
W każdym bądź takie akty i pocztówki nosili sobie przedwojenni żołnierze i podoficerowie w portfelach:)
Mikołaj Freund-Krasicki był w latach 1932-37 dowódcą Brygady KOP „Wołyń”. W 1940 r. został zamordowany przez NKWD w Charkowie. W PRL lepiej było nie przyznawać się do służby w KOP. Pamiętam, że brat mojego dziadka, również przed wojną służący w tej formacji, nigdy o niej nie opowiadał.
Drogi komentatorze, bardzo dziękujemy za włączenie się w dyskusję i uzupełnienie tej informacji i wyjaśnienie wątpliwości, która pojawiła się w poprzednim wpisie. Pozdrawiamy.
Fajny artykuł. Nikt nie wie, jak nazywały się modelki, gdzie żyły, kiedy zmarły. Mimo to, dzięki tym zdjęciom, panie zyskały nieśmiertelność…
obawiam się że niejaki minister tego nie zrozumie i krucjatę napuści z egorcystą …
Obawiam się, że prowokujesz niepotrzebnie. Niepotrzebnie i nieumiejętnie, porownując rzeczy nieporównywalne. Dowiedz się wpierw w czym rzecz i nie szargaj porządnego człowieka.
Widać, że kanony piękna się zmieniają – dzisiaj te panie uchodziłyby za pulchne
Na przynajmniej polowie pocztowek te kobiety sa szczuple, wiec albo wyolbrzymiasz albo za kanon piekna uwazasz wieszaki :)
Ile ja bym dała by być taka 'pulchna’…dla mnie to ideał kobiecości. Sama mam straszną niedowagę, jestem płaska i kanciasta. Mam nadzieję, że kiedyś mi się uda przytyć chodź z 4 kg żeby zacząć przypominać kobietę, a nie wieszak…
A ja mam odwrotnie, szkoda, że nie można się wymienić trochę ;) Z pewnością jesteś 100% kobietą i nic tego nie zmieni!
A gruby w szpileczkach i rajstopkach za kobiete!
Dałem radę.
Kurczę, piękne te pocztówki. Dobrze zobaczyć kobiety takie, jakie są naprawdę, a nie współczesne wymuskane „pontoniary” z Playboya…
Lubisz owlosione?