Gdyby nagle zniknęły wszystkie łączniczki, Armia Krajowa nie przetrwałaby bez nich nawet tygodnia. Każdego dnia ryzykowały życiem, przenosząc meldunki, broń i trefne paczki. Wykonywały najniebezpieczniejszą pracę w polskiej konspiracji. A dzisiaj niemal nikt o nich nie pamięta.
Mówiąc i pisząc o Polskim Państwie Podziemnym zwykle wspomina się o nich mimochodem. W przeciwieństwie np. do sanitariuszek, które nieraz ratowały życie rannych żołnierzy, ich praca nie była spektakularna. Trudno jednak przecenić znaczenie łączniczek dla funkcjonowania całej konspiracji. To właśnie na ich barkach, często ledwie nastoletnich dziewczyn, spoczywał ogromny ciężar.
Filar państwa podziemnego
Dzięki nim wysoko postawieni członkowie podziemia, którzy na co dzień absolutnie nie mogli kontaktować się osobiście, utrzymywali między sobą łączność. Służba ta jednak – jak podkreśla w swojej książce „Tajne państwo” Jan Karski – niosła ze sobą ciągłe ryzyko:
Prywatne mieszkania łączniczek nierzadko przekazywano do dyspozycji ruchu podziemnego. Łączniczce nie wolno było się ulotnić, musiała przebywać tam, gdzie łatwo ją było odszukać i bez zezwolenia nie mogła zmieniać nazwiska czy adresu. Dopóki pracowała dla nas, nie mogła się ukryć ani zniknąć nam z oczu; w przeciwnym razie oznaczałoby to bowiem urwanie kontaktów między konspiratorami i różnymi pionami ruchu podziemnego.
Łączniczki i ich mieszkania znajdowały się nieustannie pod czujną kuratelą specjalnego „oddziału obserwacji.” W razie aresztowania łączniczka nie mogła nas wydać, nawet na torturach, gdyż w ciągu dwóch albo trzech godzin wszyscy, z którymi się stykała, zmieniali nazwiska i adresy.
Lepsze od mężczyzn
Sytuację pogarszało to, że w związku ze specyfiką pracy łączniczek, bardzo wiele osób znało szczegóły ich życia, a to w konspiracji nie wróży niczego dobrego. Również ciągłe krążenie na tych samych trasach ściągało na nie uwagę Niemców. W takich okolicznościach musiały wykazywać się niezwykłą siłą woli i stalowymi nerwami. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę Jan Karski, który podkreślał, że:
[…] wbrew rozpowszechnionej na całym świecie opinii, iż kobiety są gadatliwe i niedyskretne, to moje własne doświadczenia skłoniły mnie do przekonania, że kobiety na ogół sprawdzają się w konspiracji lepiej od mężczyzn. Wprawdzie z pewnymi rzeczami nie radzą sobie tak dobrze, ale nadrabiają ważniejszymi zaletami, niezbędnymi osobom działającym w ruchu podziemnym.
Szybciej dostrzegają niebezpieczeństwo, za to rzadziej niż mężczyźni przejawiały skłonność do chowania głowy w piasek. Niewątpliwie lepiej wtapiają się w otoczenie i zasadniczo odznaczają się większą ostrożnością, dyskrecją i zdrowym rozsądkiem. Przeciętna kobieta, która angażuje się w sekretne działania polityczne, wykazuje znacznie większy „zmysł konspiracyjny” w porównaniu z typowym mężczyzną.
Choć były bardziej przebiegłe i odporne psychicznie od swoich kolegów, nawet najostrożniejsze łączniki kiedyś w końcu wpadały. Średnio ich konspiracyjna kariera trwała tylko trzy miesiące – mało która miała szansę dożyć do końca wojny.
Pewna śmierć za ojczyznę
Zwykle miały przy sobie obciążające materiały, tak więc ich los był przesądzony. Doskonale wiedziały co czeka na nie w gestapowskich katowniach. Dlatego większość z nich, chcąc uniknąć załamania się na torturach, nosiła przy sobie truciznę. Obawiając się, że jedna kapsułka może ulec zniszczeniu w trakcie bicia, wszywały w swoją odzież nawet po kilka np. pod poszewkę płaszcza i w kołnierzyk bluzki.
Łączniczki którym nie udało się w porę zażyć cyjanku poddawane były bestialskim torturom. Przykład takowych przytacza legendarny kurier Polski Walczącej:
Gestapowcy rozebrali ją do naga i rozłożyli na podłodze. Przywiązali ją za ręce i nogi do haków, a potem bili ją gumowymi pałkami po narządach płciowych. We wspomnianym grypsie informowano: gdy ją zabrali, dolna połowa jej ciała była krwawą miazgą.
Chociaż łączniczki doskonale zdawały sobie sprawę z tego jaki najprawdopodobniej czeka je los, to nigdy nie brakowało ochotniczek, gotowych oddać życie dla dobra sprawy. Śmiało można powiedzieć, że to właśnie im w ruchu podziemnym przypadł w udziale najcięższy los; ponosiły one największe ofiary, a ich wkład był najmniej doceniany.
Warto o tym pamiętać ponieważ – jak podkreślał Jan Karski – pracowały ponad siły i narażały się najbardziej. Za swe bohaterstwo nie otrzymywały awansów ani odznaczeń.
Źródło:
- Jan Karski, Tajne państwo, Znak Horyzont 2014.
KOMENTARZE (11)
Komentarze do art. z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne:
Tomasz B.: Zawsze bylem dumny z mojej babci!
Rafał Kuzak: A w jakim oddziale służyła Twoja Babcia?
Tomasz B.: Panie Rafale była łączniczką BCh w Burzynie w rejonie Tuchowa pod Tarnowem. Pamiętam z opowiadań że wspierała m.in. I Batalion „Barbara” 16pp AK w którym walczył jej przyszły maż por. Benedykt Bien ps.”Wyrąb”
Rafał Kuzak: Można zatem tylko pogratulować takiej Babci i Dziadka.
Krystyna W.: dzieki za te wszystkie CIEKAWOSTKI HISTORYCZNE – pozdrawiam
Majka S.: i co więcej – nie mają imion i nazwisk
Majka S: bardzo ważny artykuł. nie tylko łączniczki, ale w ogóle kobiety na zapleczu, w domach, gdzie przechowywano broń, gdzie były zbiórki, punkty opatrunkowe itp.
Moja Babcia Nelly wspomagała batalion „Kryska”, w mieszkaniu na Powiślu był punkt opatrunkowy i trzymano broń, zajmowała się z dziadkiem warsztatem mechaniczno-elektrycznym, gdzie produkowano nadajniki i części do broni itp.- nie ma o niej ani słowa w MPW. Pisałam parę razy jej biogram, ale przepada gdzies – nikt go nie redaguje na stronie Muzeum Powstania.
Wstyd.
Monika P.: może faceci w koncu zaczną szanowa kobiety
Kamil Janicki: Niektórzy chyba jednak doceniają. Autorem artykułu bądź co bądź jest mężczyzna
Komentarze do artykułu z facebookowego fanpage’a Ciekawostki historyczne, o których prawdopodobnie nie słyszeliście https://www.facebook.com/pages/Ciekawostki-historyczne-o-kt%C3%B3rych-prawdopodobnie-nie-s%C5%82ysza%C5%82e%C5%9B/157583547765498?fref=ts:
Marcin Filip M.: Moja Babunia.. Była właśnie Łączniczką.. Z granatami w koszyku.. W kanałach.. W zasadzie nastolatka.. (wyobraźciesobie dzisiejsze siksy-pustowglowie) Naznaczona na całe życie.. Choć nie znam madrzejszej życiowo i dzielniejszej osoby.. Kocham Cię Babciu!
Maria L.: dziewczyny na medal <3
Kamil F.: Smutne to jest że właśnie pamięta się i mówi o dowódcach tych co z bronią walczyli ma pierwszej linii a o tych dzielnych „oczach i uszach” prawie nikt nie pamięta… A to One ryzykowały praktycznie każdego dnia i narażone były na aresztowania w każdej chwili.
Bartek Z.: Czyli walka z bronia w reku byla mniej niebezpieczna czy zle zrozumialem?
Kamil F.: Nie nie o to chodzi Bartek. Chodziło mi o to że gdyby nie łączniczki to mogli by sobie walczyć z tą bronią. Ale nie z Niemcami. Bo by żadne meldunki nie docierały do nich. Oczywiście nie umniejszam roli żołnierzy ale chodzi mi o to że łączniczki w taki sam sposób powinny być Traktowane jak bohaterowie na pierwszej linii. Bo jedni bez drugich by nic nie zdziałali.
Komentarz do art. z portalu Wykop.pl http://www.wykop.pl/link/2034656/laczniczki-kobiety-bez-ktorych-nie-byloby-armii-krajowej/:
Mawak: Z reguły tak jest że o tych co wykonują brudną robotę nikt nie pamięta
Komentarz z facebookowego profilu Historia – daty, które nie gryzą https://www.facebook.com/historycznedaty?fref=nf:
Biuro Duchów: Kobiety jak zwykle najdzielniejsze z dzielnych i najmniej doceniane.
chwała i pamięć bohaterkom!
Jeszcze jeden komentarz do artykułu z facebookowego fanpage’a Ciekawostki historyczne, o których prawdopodobnie nie słyszeliście https://www.facebook.com/pages/Ciekawostki-historyczne-o-kt%C3%B3rych-prawdopodobnie-nie-s%C5%82ysza%C5%82e%C5%9B/157583547765498?fref=ts:
Barbara Z.: Moja ciocia Ada Roskosz byla laczniczka AK miedzy lwowem a Winnikami.Nigdy nie ujawniona i dzieki temu przezyla 89 lat.
BRAWO!!!! CHWAŁA JEJ ZA TO. DZIĘKUJĘ ….
Guzik prawda!!
Raczej cała prawda drogi Anonimie.
Kolejne komentarze z naszego facebookowego profilu
https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne/posts/1161498830545441
Jacek Tadeusz W.:
Były jeszcze „Ciotki” przechowujące konspiratorów, zwłaszcza cichociemnych.
Adam M.:
Ciotki bywały zwykle także łączniczkami (tak jak moja Babcia). Rolą ciotki nie było tylko przechowanie, ale zwłaszcza wprowadzenie w realia życia w okupowanym mieście. Wyprowadzanie na spacery, uczenie idiomów gwary okupacyjnej, cen, zachowań, reakcji na widok oficera czy odgłos „budy” – wszystkiego, czego brak mógłby utrudnić pracę a nawet doprowadzić do dekonspiracji.
Dziś pisze się nową historię-feministyczną. Oczywiście nie neguję ich odwagi i zasług. Ale nie mogło się obyć bez standardowych dziś tekstów w stylu lepsze od meżczyzn. Czy „Choć były bardziej przebiegłe i odporne psychicznie od swoich kolegów”. To już mizoandria, bezczelne obrażanie mężczyzn. Bo wszystkie były bardziej przebiegłe i odporne od mężczyzn. Powinniście za to mężczyzn przeprosić. A panie, które się pod tym podpisują-może wybierzecie się na Ukrainę. Na na pewno pokonacie armie rosyjską, tam zdaje się sami mężczyźni. Monika P.-a kiedy kobiety w końcu zaczną szanować mężczyzn? I jeszcze się na to ów feminista, który tworzy nową historię odezwał… Pan to się przede wszystkim kobiet boi.