Zamachy bombowe, egzekucje na zbrodniarzach i wysadzanie pociągów. To najbardziej spektakularne metody, jakimi Armia Krajowa posługiwała się w walce z Niemcami. Wszystkie one wiązały się jednak z krwawymi represjami. Świadome tego polskie podziemie postanowiło sięgnąć po sposoby o wiele bardziej... subtelne.
Aby nie narażać ludności cywilnej Armia Krajowa zaczęła opracowywać nieznane sztuce wojennej metody dywersji. Zadanie nie było łatwe. Należało z jednej strony zadawać niemieckiej armii bolesne straty. Z drugiej – wszystko musiało pozostać w tajemnicy, tak by żaden ślad nie prowadził do Polaków, a tym bardziej do państwa podziemnego.
Wszy i choroby weneryczne w służbie Armii Krajowej
Jedną z najskuteczniejszych metod było zarażanie nazistów różnymi, mniej lub bardziej paskudnymi, chorobami. Jan Karski w swojej legendarnej książce „Tajne Państwo” opisywał ten proceder na przykładzie pewnego akowca – notabene również Jana. Według relacji słynnego kuriera:
Nosił [on] przy sobie zdumiewającą ilość rozmaitych zabójczych zarazków. Miał ładne, wymyślne pudełeczko, w których hodował wszy zarażone mikrobami – drobnoustrojami przenoszącymi tyfus i inne schorzenia.
No dobrze, ale jak zrobić użytek z tej śmiercionośnej „broni biologicznej”? Przecież zawsze istniało ryzyko, że wypuszczone w publicznym miejscu pasożyty mogłyby zarazić również Polaków. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę nasz akowiec-mściciel i niczego nie pozostawiał przypadkowi. Dzięki świetnej znajomości języka niemieckiego – pochodził z Wielkopolski – mógł swobodnie podszywać się pod przedstawiciela „rasy panów” i bez przeszkód:
odwiedzał knajpy, wdawał się w rozmowy z niemieckimi żołnierzami i pił z nimi. Picie należało do ulubionych rozrywek Jana, co jednak wcale nie przeszkadzało mu w wykonywaniu swoich zadań. W odpowiedniej chwili wrzucał niemieckiemu kompanowi zarażoną tyfusem wesz za kołnierz. Wrzucał zarazki do napitków.
„Chodzący zarazek” – bo tak koledzy z podziemia nazywali byłego handlarza żywcem – nie ograniczał się bynajmniej tylko do rozsiewania chorób za pomocą dokuczliwych owadów. Wykorzystywał on również do swoich celów męską słabość względem kobiecych wdzięków, zapoznając Niemców ze specjalnie wyselekcjonowanymi dziewczynami z chorobami wenerycznymi.
Jak widać, żaden hitlerowiec, który stanął na jego drodze, nie mógł czuć się bezpiecznie. A co najważniejsze, zabójczo skuteczna działalność Jana w żaden sposób nie narażała cywilów na niebezpieczeństwo odwetu.
Przestępcy w walce z okupantem
Podziemie nie cofało się również przed korzystaniem z usług kryminalistów, którzy nawet w przypadku złapania nie byliby podejrzewani o współpracę z AK. Jak wyjaśniał w swojej książce Jan Karski:
W 1939 roku doprowadziliśmy do wypuszczenia z więzień wielkiej liczby przestępców, zachęcając ich do kradzieży i mordowania, pod warunkiem, że ich ofiarami będą padali wyłącznie Niemcy. Nasze władze przechowywały spisy nazwisk tych kryminalistów, ich ewidencję wraz z aktami, ażeby odzyskać nad nimi nadzór już po wojnie. Oczywiście, przyobiecano im skrócenie wyroków odpowiednio do ich sukcesów w działaniach wymierzonych przeciwko Niemcom.
Należy podkreślić, że metoda ta okazała się bardzo skuteczna, a wdzięczni za okazane im zaufanie przestępcy – jeżeli wierzyć danym AK – w trakcie okupacji w ogóle nie szkodzili Polakom! Co więcej wielu z nich można było powierzyć niektóre z bardziej krwawych zadań w ramach akcji zbrojnego podziemia.
Warszawski półświatek dokładał swoją cegiełkę do walki z okupantem również na innych polach. Możemy się o tym przekonać czytając wspomnienia Alfreda Zajdorfa, którego los rzucił do tego środowiska.
Za sprawą wrodzonych predyspozycji – długie i zwinne palce – nastoletni wówczas Alfred trafił do szajki kieszonkowców, która wyspecjalizowała się w okradaniu Niemców. Dzięki ich działalności podziemie mogło liczyć na stały zastrzyk gotówki oraz niemieckie dokumenty, które były nawet cenniejszą zdobyczą.
Wyślij folksdojcza na front
Polskie podziemie brało na celownik nie tylko okupantów przybyłych z Rzeszy, ale również folksdojczów. Szczególnie ci z Generalnego Gubernatorstwa pod wieloma względami byli często znacznie gorsi od samych Niemców. Znali bowiem doskonale miejscowe realia i przez to stanowili śmiertelne zagrożenie dla członków AK. Najczęściej jednak nie można było ich po prostu zlikwidować, ponieważ byłoby to jednoznaczne ze śmiercią dziesiątek niewinnych zakładników.
Dlatego członkowie podziemia wpadli na tyleż prosty, co genialny sposób pozbywania się nadgorliwych folksdojczów – wysyłali ich w kamasze! Metoda ta nazywała się „ochotniczy zaciąg” i polegała na pisaniu fałszywych listów do władz w Berlinie z prośbą o przyjęcie w szeregi Wehrmachtu.
Rzecz jasna każda z takich „próśb” była podpisywana nazwiskiem niczego nieświadomego folksdojcza. Przykładowy list – cytowany przez Jana Karskiego – wyglądał następująco:
Führer przebudził we mnie poczucie, że przynależę do narodu niemieckiego. Obecnie służę ojczyźnie jako rolnik (lub kupiec, policjant itd.). Nie potrafię już dłużej biernie czekać, gdy moi niemieccy bracia bohatersko giną. Pragnąłbym podjąć służbę w zwycięskiej armii niemieckiej, a tym samym skorzystać z przywileju niezwłocznego wcielenia w skład Wehrmachtu… Uznałbym za wielki zaszczyt służbę w niemieckim wojsku i liczę, że mój patriotyzm zostanie szybko doceniony i że zostanę wysłany na front.
Jak nietrudno się domyślić, borykająca się z coraz większymi problemami kadrowymi, niemiecka armia z otwartymi rękoma przyjmowała takich „ochotników”. Co innego sami zainteresowani, którzy ni z tego ni z owego pewnego dnia otrzymywali wezwanie do wojska.
Nie mogli jednak nic z tym zrobić. Przecież listy były daleko w Berlinie, a oni sami wycofując swoją prośbę okazaliby nielojalność wobec „Tysiącletniej” Rzeszy. Tak oto za pomocą papieru i pióra polskie podziemie w bezkrwawy sposób pozbywało się zagrożenia.
Źródła:
- Jan Karski, Tajne państwo, Znak Horyzont 2014.
- Alfred Zajdorf , Nie święci…, CIA Books / SVARO Ltd 1990.
KOMENTARZE (16)
1/2 to bajki
Możesz rozwiniesz swoją myśl?
Do autora: wydaje mi się, że mylnie wrzuca Pan „folksdojcz” do jednego wora w kontekście okupacji. Czym innym była sprawa „folksdojczów” w GG, a czym innym na terenach Kraju Warty i Okręgu Gdańsk – Prusy Zachodnie. Proszę w wolnej chwili poczytać o koncepcjach DVL Arthura Greisera i Alberta Forstera. Na Pomorzu często wcielano „masowo”, dając do wyboru obóz albo grupę narodowościową niemiecką, co później mogło oznaczać na przykład służbę w armii niemieckiej. W Kraju Warty niby niechętnie przyznawano grupy DVL rdzennym Polakom (proszę doczytać o kategoriach i kryteriach), z drugiej zaś strony lokalni urzędnicy czasem na siłę wpisywali przedwojennych obywateli RP do jednej grup DVL. Inną sprawą była oczywiście chęć „świętego spokoju” u Polaków, np. w Kraju Warty, w celu utrzymania pracy, mieszkania czy gospodarstwa. A przede wszystkim proszę pamiętać, że II wś. na terenie byłej II RP nie wyglądała wszędzie tak samo. Co innego było w okupowanym terenie Generalnego Gubernatorstwa, a czym innym była aneksja ziem zachodnich, Kujaw i ziemi łódzkiej do Rzeszy.
Dziękuję za komentarz. Zdaję sobie z tego sprawę. Tekst dotyczy właściwie tylko GG, ale faktycznie chyba wypada zaznaczyć to w tekście. Karski nie robił takiego rozróżnienia, a artykuł powstał na podstawie jego książki. Ma Pan jednak całkowitą rację, że nie można w jednym szeregu stawiać ludzi, którzy podpisali listę narodowościową na terenach wcielonych do Rzeszy i GG.
Wybrane komentarze do art. z facebookowego profil II wojna światowa jakiej nie znacie https://www.facebook.com/IiWojna?fref=nf:
Wujek P.: Wystarczy przejrzeć papiery Kedywu w AAN to mozna się ciekawych spraw dowiedzieć. Parę dobrych instrukcji nadal tam jest. Pozdrawiam
Eros A.: taką „broń” to niemcy pewnie mydłem zwalczali ???
Pawel J.: Reeety! Używanie broni biologicznej
A ci hitlerowcy,naziści to jakiej są narodowości? Bo szukałem języka hitlerowskiego i nazistowskiego i ni wuja,nie mogę znalezć :-(
A jakiej narodowości są komuniści? ;). W pierwszym akapicie piszę wyraźnie o Niemcach, a formy hitlerowiec/nazista były, są i mam nadzieję nadal będą w powszechnym użyciu.
Inna sprawa, że szczególnie w SS było np. wielu Austriaków.
Niestety, ale naziści nie oznaczali wcale Niemców. Jest to niechętnie ukrywana narracja w wielu krajach. Mimo, że mówili po niemiecku, to warto jednak pozbyć się tego prostego równania, bo daje to złą ocenę, czym i kim byli hitlerowcy (a zwłaszcza rola jednostek i osób z innych krajów) http://en.wikipedia.org/wiki/European_non-Germans_in_the_German_armed_forces_during_World_War_II Można zacząć od tego, ale warto też pogłębić o inne dane, głębiej omawiające temat.
Austriak to też Niemiec. Przynajmniej jeszcze przed 1918 tak się sami nazywali.
No jakiej narodowosci sa komunisci?panie kuzek?bo nie wiemy oswiec nas medrcze!?
błazen!
Wybrane komentarze do artykułu z facebookowego fanpage’a II wojna światowa w pigułce https://www.facebook.com/IiWojnaSwiatowaWPigulce:
Bronie świata, które zmieniły bieg historii: Bo Polacy to bez wątpienia mądry naród jednak historia potoczyła się tak a nie inaczej i jesteśmy w tym miejscu a nie innym. Taką historię mamy tylko my i trzeba robić wszystko by jak najwięcej osób miało o niej świadomość :)
Wojciech R.: Niestety, Polacy jako politycy lubią często przekombinować :(
Luk D.L.: Politycy naród dzielą , wiedzą do czego zdolni są współpracujący Polacy
Piotrek Z.: Najlepsze z volksdeutschami :D
Rafał J.K.: Wysyłanie Volksdeutschów na front :D :D :D Najlepszy trolling o jakim słyszałem :D
Kamil Sz.: Akurat te wszy to dosyć śliska sprawa, bo to broń biologiczna była, i chluby raczej nie przynosi
Paweł P.: Kiedys wyczytalem zabawna historie jak to chlopaki z konspiracji mieli do zlikwidowac panienke lekkich obyczajów za to ze przyjmowała niemieckich zolnierzy. Wyroku nie wykonano bo jak się okazalo panienka prowadzi prywatna wojnę swiadomie syfem zarazala niemieckich zolnierzy.
Andrzej L.: Dobrze ze podziemie nie chcialo zlikwidowac sklepikarza ktory sprzedawal niemieckim zolnierzom, fryzjera u ktorego sie strzygli….. Zawod jest zawodem. Wydaje mi sie ze te podziemie (nie mowie o odzialach partyzanckich) wiecej szkod narobilo jak korzysci,
Grzegorz K.: @Andrzej L. – no w końcu coś do rzeczy.Zgadza się.Jednym z rzadko wspominanych zadań AK było pilnowanie „prawilnośći” Polaków,żeby tam który za bardzo się na niemiecką stronę nie przechylił.W kategoriach skandalu można rozpatrywać niektóre wyroki śmierći,ot np. na J.Mackiewicza.Z drugiej strony sami Niemcy niewiele zrobili żeby Polaków pozyskać do współpracy o np.w antybolszewickiej krucjacie na wschodzie.Gubernator H.Frank obiecał że po wojnie Polacy zostaną dopuszczeni do władz GG.
Komentarze do art. z naszego profilu na Fb https://www.facebook.com/ciekawostkihistoryczne
Michał P.: Chwała dzielnym, polskim, zasyfionym prostytutkom, które własnymi, chorymi dupami walczyły z wrogiem!
Ciekawostki historyczne: Każda metoda walki z okupantem jest dobra
Tylko we Lwowie: Polak potrafi
Jędrzej Tadeusz C.: Szkoda tylko, że to nie Polacy wymyślili te metody.
Piotr J.: Przypominają mi się kombinacje ruchu oporu z serialu 'Allo 'Allo!, z tymże tutaj w artykule opisane są mimo wszystko poważniejsze metody działania.
Komentarz do art. z facebookowego profilu Ciekawostki historyczne, o których prawdopodobnie nie słyszałeś https://www.facebook.com/pages/Ciekawostki-historyczne-o-kt%C3%B3rych-prawdopodobnie-nie-s%C5%82ysza%C5%82e%C5%9B/157583547765498?ref=ts&fref=ts:
Bartan P.: Pomysłowość, energia, pracowitość, czyli to, co zawsze przychodzi nam w czasie wojny i to, czego często tak bardzo brakuje nam w czasach pokoju
Wiwat dzielne kurwy-weneryczki! W przyszłości uległy pewnie transformacji i przeobraziły się w MATKI-POLKI-KATOLICZKI.
W jakim celu powstał ten nic niewnoszący artykuł? Najwidoczniej ma tylko wywoływać negatywne skojarzenie, tak żeby ciekawostki miały wyrobiony limit miesięczny swojej propagandy.