Losy tego dzieła to jedna z najciekawszych opowieści w historii polskiego malarstwa. Ten obraz mógłby wciąż istnieć, gdyby nie… konflikt pomiędzy artystami, który doprowadził nawet do pojedynku! Poznajcie historię zniszczenia panoramy Wojciecha Kossaka i Juliana Fałata.

„Panorama Racławicka” była ogromnym sukcesem Wojciecha Kossaka, syna Juliusza. Dlaczego zatem nie pójść za ciosem i nie namalować czegoś podobnego? Okazja nadarzyła się dość szybko. Do współpracy przy nowym projekcie zaprosił Kossaka Julian Fałat. Kolejny monumentalny obraz miał przedstawiać wojsko Napoleona forsujące Berezynę w trakcie odwrotu po, jak wiemy, nieudanej dla Polaków kampanii moskiewskiej. Zresztą ostatecznie dzieło zostało zatytułowane „Przejście armii Napoleona przez Berezynę”.
Sam moment przeprawy przez rzekę był dla (niegdyś wielkiej) armii Napoleona dość dramatyczny. Musiała ona sforsować Berezynę pod presją goniących ją Rosjan, z którymi i tak przyszło jej i jej sojusznikom się wtedy zetrzeć. Pojawiała się panika, a żołnierze tratowali się wzajemnie. Stanowczo nie był to chlubny moment w historii francuskiego oręża.
Trzeba tutaj podkreślić, że pomysł powstania tejże panoramy nie był nowy. Krążył on już od pewnego czasu w monachijskim środowisku artystycznym. Istnieje nawet notatka, w której w tym kontekście wspominało się o Józefie Brandcie. Ale, jak to się mówi, łatwiej powiedzieć niż zrobić. Tak monumentalne przedsięwzięcie wymagało zaangażowania sporej grupy osób, jak i odpowiednich nakładów finansowych. I nie chodziło tutaj jedynie o wynagrodzenie dla malarzy oraz zakup materiałów, ale także o wynajęcie odpowiednio dużej rotundy, gdzie panorama zostałaby namalowana, a następnie eksponowana. A ceny takiego wynajmu w Monachium były dość wysokie, zwłaszcza w eksponowanym centrum miasta.
Przeczytaj także: Juliusz Kossak – malarz koni i batalista
Zadania – podzielone, fundusze – zapewnione
Pomysł czekał zatem na półce umysłu Juliana Fałata, pierwotnego autora tej idei, aż do nawiązania przez niego kontaktu z Wojciechem Kossakiem. Wybitni artyści podzielili się pracą. Julian Fałat zajął się namalowaniem niezwykle efektownego śnieżnego pejzażu, podczas gdy Wojciech Kossak odpowiadał za – jak to się określa – grupy figuralne, czyli postacie. W swoich wspomnieniach Wojciech Kossak napisał o tym tak:
„Wybraliśmy Berezynę [jako temat], mnie dającą pole figuralne najbogatsze, jakie wymarzyć sobie można, Fałatowi zaś śniegi, które tak rozumie i doskonale maluje”.

Wojciech Kossak
Problemem nie okazały się też finanse. W to niezwykłe przedsięwzięcie gotowa była zainwestować grupa akcjonariuszy na czele z braćmi Potockimi: Romanem, Józefem i Andrzejem. Wszystko zostało sformalizowane we wrześniu 1894 roku, kiedy to pomiędzy Kossakiem i Fałatem a powstałą Spółką Akcyjną podpisano umowę. Wykonawcy zobowiązali się do wykonania w ciągu półtora roku obrazu o długości 115 metrów i wysokości 15,5 metra. Na potrzeby wykonania panoramy wynajęto odpowiedni budynek przy Herwarthstrasse w Berlinie.
Wojciech Kossak podszedł do sprawy metodycznie
Właśnie do Berlina przybyć musiał Wojciech Kossak. Nawiasem mówiąc, Julian Fałat miał tam swoją pracownię. W zespole, który stworzyli Fałat i Kossak, było jednak znacznie więcej osób: Michał Gorstkin Wywiórski, Kazimierz Pułaski, Antoni Piotrowski oraz Jan Stanisławski. Dwaj główni autorzy tego projektu zwyczajnie nie daliby rady: obraz miał mieć aż 1800 m²! Cały zespół potrzebował ostatecznie na jego wykonanie aż 14 miesięcy. Syn Juliusza Kossaka ochoczo zabrał się do dzieła. Ale zanim w ogóle przystąpili do pracy, specjalnie wybrał się na miejsce, by wyznaczyć punkt, z którego potencjalny widz miał oglądać panoramę.
Zbierał później informacje o będącej wtedy na wyposażeniu francuskiej armii broni, strojach, notował i szkicował. Zwrócił się też do bibliotek i archiwów wiedeńskich z prośbą o pomoc i – jako oficer – tę pomoc otrzymał w postaci zestawu dzieł francuskich, niemieckich i rosyjskich traktujących o kampanii Napoleona. Po analizie zebranych informacji zadecydował, że panorama będzie przedstawiać dzień drugi i drugą godzinę po południu, czyli akcja obrazu miała się dziać 28 listopada 1812 roku. Kossak podszedł do zadania na tyle profesjonalnie, że nawet wybrał się z Michałem Wywiórskim nad Berezynę.
Przeczytaj także: Niezwykłe życie Simony Kossak
Trauma, albo: nie dam się drugi raz zrobić w konia
Już w grudniu 1894 roku Wojciech Kossak i Julian Fałat wykonali w Krakowie wstępny szkic panoramy w skali 1:10. Malarzy wspierał nawet sam cesarz Wilhelm. Już w połowie października 1895 roku notatki prasowe donosiły, że obraz jest w połowie gotowy. Współpraca pomiędzy dwoma najważniejszymi dla projektu malarzami układała się bardzo dobrze. Ale do czasu. Bo pomiędzy Wojciechem Kossakiem a Julianem Fałatem zaczęły narastać napięcia. O co poszło? O prawa autorskie.

Julian Fałat
Otóż Wojciech Kossak miał nieprzyjemne wspomnienia jeszcze z czasów, kiedy powstawała „Panorama Racławicka”. Czuł się skrzywdzony opiniami, że powstała ona głównie dzięki Janowi Styce. Wojciech Kossak mógł dodatkowo obawiać się powtórki z tamtej sytuacji, gdyż w pewnym momencie to on głównie pracował nad panoramą. W tym czasie Julian Fałat został powołany na stanowisko rektora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie i spędzał na uczelni znaczną część czasu. Doszło nawet do tego, że Kossak – na wszelki wypadek – sygnował panoramę aż w kilkunastu miejscach!
Ta panorama jest za mała jak na nas dwóch
W końcu jednak „Przejście armii Napoleona przez Berezynę” zostało ukończone. W dniu 1 kwietnia (to nie żart!) 1896 roku została otwarta dla publiczności w Berlinie. A później ruszyła w podróż po Europie. I tak trafiła do Warszawy, Kijowa, a nawet Moskwy. Można powiedzieć, że wszędzie robiła furorę. A tymczasem antagonizm pomiędzy Wojciechem Kossakiem i Julianem Fałatem narastał. I w końcu, po pewnym konkretnym wydarzeniu, obaj uznali, że sytuacja dojrzała do tego, by konflikt rozwiązać w drodze pojedynku. W tle mogła się tu również znaleźć rywalizacja o uznanie w oczach cesarza Wilhelma II.
Jak doszło do pojedynku? Zaczęło się od tego, że Julian Fałat chciał przywitać się z Wojciechem Kossakiem, ale ten nie miał na to ochoty. Fałat uderzył zatem ręką Kossaka, co wywołało falę oburzenia i wysłanie przez tego drugiego sekundantów. Wszystko miało się rozstrzygnąć rano 17 grudnia 1900 roku. Wybraną bronią były pistolety. Wojciech Kossak strzelił, ale chybił. Julian Fałat, stanąwszy wyprostowany, odmówił ostatecznie oddania choćby jednego strzału. Na co Kossak stwierdził, że do bezbronnego strzelać nie może, i odjechał swoją karetą. Na szczęście obyło się bez rozlewu krwi.
Przeczytaj także: Nie tylko Matejko — historia pocztów królów Polski
Jak Kossak przerobił panoramę na puzzle?
Wróćmy jednak do sprawy panoramy. W końcu powróciła ona po swoim tournée po Europie. A Wojciech Kossak zaczął działać. Po pierwsze, próbował sprzedać całość dzieła do Ameryki. Nie udało się to. Ciekawy jest fakt, że w międzyczasie Kossak planował stworzenie kolejnych panoram: Somosierry oraz – również odnoszącej się do wyprawy Napoleona – „Bitwy pod piramidami”. Projekt tej pierwszej ostatecznie upadł, zaś druga co prawda powstała, ale przeszła bez echa.

Wojciech zniszczył „Berezynę” w 1907 roku, tnąc ją na fragmenty
Później zaś stało się najgorsze: Wojciech zniszczył „Berezynę” w 1907 roku, tnąc ją na fragmenty. Ale to nie koniec. Być może, żeby zagwarantować sobie, że Julian Fałat nie będzie mógł rościć sobie praw do obrazu, zwyczajnie przemalował te części, które były jego autorstwa. Obecnie znanych jest zaledwie kilka fragmentów „nowej” panoramy, w tym m.in.: „Poczet sztandarowy”, „Kuchnia polowa pod Berezyną” oraz „Palenie sztandarów”. Kossak dopiął zatem swego. „Przejście armii Napoleona przez Berezynę”, a raczej to, co z tej panoramy zostało, w istocie było już jego autorstwa. Ale czy warto było zniszczyć tak wiekopomne dzieło?
Bibliografia
- Jaśkiewicz, Skandal, konflikt, pojedynek, zabójstwo, czyli o wybuchowej naturze polskich artystów, niezlasztuka.net, dostęp: 30.09.2025.
- Krzysztofowicz-Kozakowska, Kossakowie, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2005.
- Ród Kossaków, Desa Unicum, Warszawa 2024.
- Ziejka, Panorama Racławicka, Krajowa Agencja Wydawnicza, Kraków 1984.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.