Józef Chełmoński był jednym z tych artystów, którzy potrafili przenieść na płótno prawdziwy rytm życia. W swoich obrazach łączył realizm z wrażliwością obserwatora – od scen pędzących koni po spokojne, rozległe pejzaże. Jego twórczość to opowieść o polskiej wsi, naturze i codzienności, uchwycona z niezwykłą dbałością o szczegół. Poznaj jego historię.

Chyba żaden inny polski malarz z takim pietyzmem i tak wiernie nie ukazywał scen z życia prawdziwej polskiej wsi. Józef Chełmoński przelał na swoje obrazy wspomnienia lat dzieciństwa, trafiając swoimi dziełami do świadomości koneserów sztuki aż na dwóch kontynentach.
Wszystko zaczęło się od… lodu?
Józef Chełmoński przyszedł na świat 7 listopada 1849 roku we wsi Boczki, położonej zaledwie sześć kilometrów od Łowicza. Był synem Józefa Adama i Izabeli z Łoskowskich. Jego ojciec pełnił funkcję wójta, a zarazem był właścicielem lub dzierżawcą miejscowego folwarku. To właśnie ojciec udzielał mu pierwszych lekcji rysunku, choć zamiłowaniem do malarstwa zaraziła go matka. Z tym momentem wiąże się nawet pewna legenda. Gdy pod kilkuletnim Józefem załamał się lód, chłopiec wymagał długiej rekonwalescencji. Wtedy matka miała podarować mu farby — i tak wszystko się zaczęło.
Józef Marian Chełmoński wywodził się z zubożałej szlachty. Niewiele wiadomo o jego rodzeństwie, choć wiemy, że miał brata Adama, który został lekarzem i swoją pracą zyskał szacunek wielu ludzi. Sam Józef część młodości (w latach 1862–1865) spędził u babki mieszkającej w Łowiczu. Ta miała mieć z nim sporo problemów, a nawet nazywać go wyrodkiem.

Chełmoński kształcił się w prywatnej pracowni Wojciecha Gersona
W tym czasie uczęszczał do Szkoły Realnej, w której naukę rozpoczął 28 stycznia 1862 roku i od razu trafił do drugiej klasy. Już wtedy, obok zainteresowań przyrodniczych, pasjonowało go malarstwo. Po ukończeniu szkoły postanowił rozwijać się właśnie w tym kierunku. Przeniósł się do Warszawy, gdzie od 1867 roku kształcił się w Klasie Rysunkowej. Równolegle pobierał nauki w prywatnej pracowni malarskiej, prowadzonej przez Wojciecha Gersona. Chełmoński z ogromnym szacunkiem wspominał wymagającego nauczyciela. W liście do Antoniego Sygietyńskiego pisał wręcz, że wszystko zawdzięcza właśnie jemu.
W poszukiwaniu uznania – od Paryża po Ukrainę
Naukę w Warszawie zakończył w 1871 roku. Wtedy rozpoczął się okres jego artystycznych podróży po Europie. Najpierw zamieszkał w Monachium — jednym z najważniejszych wówczas centrów życia artystycznego. Wyjechał tam na przełomie listopada i grudnia, a znaczną pomocą okazał się Maksymilian Gierymski, który przekazał mu dochód z loterii, na którą wystawił własny obraz. Mimo to Chełmoński nie czuł się tam dobrze — zarówno klimat, jak i tamtejsza akademia niezbyt mu odpowiadały.
W 1874 roku odwiedził Ukrainę. Obrazy tamtejszej rzeczywistości na długo pozostały w jego pamięci i znalazły odbicie w późniejszych dziełach, w tym po części w słynnym „Babim lecie”. W tym samym roku powrócił do Warszawy. Najpierw, wraz z Antonim Piotrowskim, a następnie także ze Stanisławem Witkiewiczem i Adamem Chmielowskim, prowadził pracownię na najwyższym piętrze Hotelu Europejskiego. W kolejnym roku zorganizował wystawę w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych. Jego obrazy nie spotkały się jednak ze zrozumieniem ani ze strony publiczności, ani krytyków. Wówczas zaczęła kiełkować w nim myśl o emigracji.

Józef Chełmoński „Babie lato”
W 1875 roku wyjechał do Paryża, gdzie spędził łącznie prawie 12 lat. Wyjazd był możliwy dzięki wsparciu Cypriana Godebskiego. Obrazy Chełmońskiego, ukazujące życie polskiej wsi, wzbudziły tam duże zainteresowanie. Nie był jednak wolny od problemów finansowych — choć z czasem jego sytuacja zaczęła się poprawiać, to później ponownie uległa pogorszeniu. Ceny jego obrazów zaczęły spadać, a sam artysta był oskarżany o popadnięcie w manierę i artystyczne wypalenie, ponieważ coraz częściej malował obrazy komercyjne, na zamówienie. W tym czasie wielokrotnie powracał do Polski, a podczas wizyt w Łowiczu kupował elementy strojów ludowych, w które ubierał pozujące mu osoby.
Na emigracji Chełmoński poznał również swoją żonę.
Miłość bez szczęśliwego zakończenia
To była historia jak ze snu. Dosłownie. Pewnej nocy Maria Szymanowska miała sen, w którym ujrzała siebie z Chełmońskim w Paryżu — sen ten wkrótce się ziścił. Niedługo później u Szymanowskich najpierw zjawił się „na przeszpiegi” przyjaciel malarza, a następnie sam Józef, by poprosić Marię o rękę. Oświadczyny zostały przyjęte, a 18 czerwca 1878 roku para wzięła ślub. Świadkiem był Wojciech Gerson. Po powrocie do kraju w 1887 roku młodzi zamieszkali w Warszawie lub — według niektórych relacji — u matki Chełmońskiego w Szymanowie.
Ich małżeństwo nie przetrwało jednak próby czasu. Już w 1889 roku Józef opuścił żonę i przeniósł się do Kuklówki koło Grodziska Mazowieckiego, gdzie wcześniej nabył drewniany dworek. Parę dotknęło kilka tragedii: z siedmiorga dzieci zmarła trójka — Józef, Hanna i Adam. Brakuje informacji, czy Chełmoński związał się później z inną kobietą, choć w jego życiu pojawiła się młodsza o 29 lat Pia Górska, malarka, której udzielał lekcji. Źródła nie potwierdzają jednak, by ich relacja wykraczała poza sferę artystyczną.
Wanda Chełmońska – nieuznana utalentowana córka
W kontekście życia rodzinnego nie sposób pominąć postaci córki malarza — Wandy, urodzonej 13 stycznia 1891 roku. Chełmoński nigdy jej nie uznał i wręcz się jej wyparł. Oskarżywszy żonę o zdradę, wyrzucił ją z domu, gdy była w ciąży. Wanda była więc wychowywana wyłącznie przez matkę. Mimo to odziedziczyła artystyczny talent. Została dostrzeżona nie przez ojca, lecz przez wuja — Władysława Ślewińskiego. Później studiowała na École des Beaux-Arts.

Wanda odziedziczyła talent malarski ojca
W dorosłym życiu poznała bratnią duszę — artystyczną przyjaciółkę. Podczas pobytu w Paryżu zaprzyjaźniła się z Olgą Boznańską, od której uczyła się warsztatu malarskiego. Obie uwieczniły swoją więź w dziełach poświęconych sobie nawzajem. Boznańska namalowała portret Wandy w 1916 roku, a Chełmońska zrewanżowała się jej pastelowym portretem z 1925 roku — najprawdopodobniej stworzonym na podstawie fotografii.
Od Warszawy po Chicago – międzynarodowe uznanie
Kariera Chełmońskiego rozwijała się równolegle do jego życia osobistego. Ponownie zaistniał w Paryżu, gdzie w 1889 roku zdobył Grand Prix na Exposition Universelle. Rok później jego obrazy wzbudziły ogromne zainteresowanie podczas pierwszej indywidualnej wystawy w warszawskiej Zachęcie. Jego sława wykroczyła daleko poza granice Europy. W 1893 roku wziął udział w „World’s Columbian Exposition” w Chicago, choć już wcześniej jego dzieła trafiały do amerykańskich kolekcjonerów. Jego wystawy organizowano również w Wiedniu i Düsseldorfie. W 1897 roku został wybrany honorowym prezesem Stowarzyszenia Artystów Polskich „Sztuka” w Krakowie.

Józef Chełmoński w 1887 roku
Karolina Wanda Rutkowska trafnie podsumowała jego twórczość:
To nie był zresztą pierwszy raz, gdy Kraków uhonorował artystę — w 1907 roku został członkiem honorowym tamtejszego Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych. Jego malarstwo trafnie podsumowała Karolina Wanda Rutkowska, pisząc:
Zapamiętane z okresu dzieciństwa wydarzenia przenosił na płótno. Wspomnienia traktował jako punkt wyjścia do refleksji nad kondycją ludzkiego życia, podporządkowanego rytmom natury. Powstałe wówczas prace: „Babie lato”, „Na folwarku”, „Jesień”, stały się programową manifestacją polskiego realizmu.
Ziemia łowicka go unieśmiertelniła
Józef Chełmoński zmarł 6 kwietnia 1914 roku w Kuklówce. Rok wcześniej został uhonorowany nagrodą jubileuszową Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych za całokształt twórczości. Pia Górska błędnie przypisała jego śmierć atakowi serca spowodowanemu sklerozą. W rzeczywistości przeszedł atak apopleksji, po którym nastąpiła krótkotrwała poprawa, jednak pozostawił on częściowy paraliż. Kolejny atak okazał się już śmiertelny.

Grób Józefa Chełmońskiego w Żelechowie
Zgodnie z ostatnią wolą został pochowany na cmentarzu w Ojrzanowie, obok przyjaciela, księdza Barnaby Pełki. Miejsce spoczynku artysty znajduje się kilka kilometrów od Kuklówki. Na ziemi łowickiej został godnie upamiętniony. Nazywa się go największym synem tej ziemi. Jest również patronem I Liceum Ogólnokształcącego w Łowiczu — szkoły, w której uczniowie z pewnością uczą się o tym wybitnym synu tej ziemi.
Kilka wybranych dzieł mistrza:

Odlot żurawi, 1871, Muzeum Narodowe w Krakowie

Burza, 1896, Muzeum Narodowe w Krakowie

Bociany, 1900, Muzeum Narodowe w Warszawie

Droga w lesie, 1887, Muzeum Narodowe w Krakowie

Czwórka, 1881, Muzeum Narodowe w Krakowie
Bibliografia
- Adamczyk, Czarując oko, nie drażniąc go nigdy. Olga Boznańska i Wanda Chełmońska, niezlasztuka.net, dostęp: 07.08.2025.
- Aukcja Dzieł Sztuki, folder-katalog, Polswissart Dom Aukcyjny, Warszawa 2022.
- Ł. Nowacki, J. Sobieraj, …widywałem Chełmońskiego częściej pod Grodziskiem, Grodziski Klub Żeglarski Czysty Wiatr, Grodzisk 2014.
- Rutkowska, Słownik Regionalistów Łowickich. Józef Chełmoński, : Miejska Biblioteka im. A. K. Cebrowskiego w Łowiczu, Łowicz 2017.
- Sztuka dawna. XIX wiek. Modernizm. Międzywojnie, Dom Aukcyjny Desa Unicum, Warszawa 2023.
- Warnke, Przyćmiony talent: dzieci wybitnych Polaków, culture.pl, dostęp: 07.08.2025.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.