Co ma wspólnego najdłuższa rzeka Ameryki Południowej z grecką mitologią? Kto zobaczył Amazonki w brazylijskiej dżungli? I czy w tej historii tkwi ziarno prawdy?
Należałoby zacząć od tego, że odkrycie Ameryki było prawdziwym szokiem dla Europejczyków. Nikt nie spodziewał się lądu w tym miejscu. Nawet Biblia nic nie wspomniała o jego istnieniu! Już pierwsza wyprawa Kolumba zaowocowała sprowadzeniem nieznanych nikomu zwierząt i roślin, a dalsza eksploracja przynosiła kolejne zaskoczenia. Okazało się, że mieszkańcy kontynentu potrafią budować olśniewające miasta, gromadzić ogromne skarby i tworzyć całkiem sprawnie zarządzane państwa. Podbój imperiów Azteków i Inków dowiódł, że na nowych ziemiach można się spodziewać dosłownie wszystkiego. Ameryka była więc dla Europejczyków krainą dziwów, miejscem radykalnie innym od wszystkiego, co znali. Innym do tego stopnia, że czasem brakowało słów, by ją opisać.
Kraina kanibali
Aby jakoś zrozumieć i przekazać innym to, co zobaczyli, sięgnęli do znanych sobie motywów. A że np. historie o kanibalach zamieszkujących odległe ziemie, z dala od cywilizacji były dość popularne w europejskiej mitologii, podróżnicy, konkwistadorzy i odkrywcy, którzy przybywali do Ameryki, wszędzie widzieli ludożerców. Oczywiście zdarzało się, że rdzenni mieszkańcy kontynentu jedli ludzkie mięso. Były to jednak odosobnione przypadki, a tego rodzaju posiłki miały znaczenie religijne. Dla kontrastu przypomnijmy, jak opisał całą sprawę kronikarz Peter Martyr d’Anghiera w swoim dziele „Dekady Nowego Świata”:
Tubylcy z Hispanioli narzekali, że są narażeni na częste ataki ze strony kanibali, którzy ścigali ich przez lasy jak myśliwi ścigają dzikie zwierzęta. Kanibale łapali dzieci, które potem kastrowali, tak jak my czynimy z kurczakami i świniami, kiedy chcemy je utuczyć na stół, a potem kiedy już urosły i utyły, zjadali je. Starcy byli zabijani i siekani na kawałki do zjedzenia, zjadali także jelita i kończyny, które solili, tak jak my solimy szynki. Nie jedli kobiet, bo to uważano by za przestępstwo i hańbę.
Trzeba przyznać, że jest do dość efekciarski opis, nastawiony na zszokowanie czytelnika liczbą drastycznych szczegółów. Miał przy tym bardzo niewiele wspólnego z rzeczywistością…
Gdzieś muszą być Amazonki!
Podobnie jak z kanibalami sprawa miała się z Amazonkami. W mitologii starożytnej reprezentowały radykalną inność, kogoś, kto mieszka na samym końcu świata, jeszcze dalej na wschód niż Scytia. Amazonki żyły zupełnie na opak. Kobiety rządziły i wojowały, a mężczyźni byli im podporządkowani. Rzecz niemożliwa w cywilizowanym miejscu, ale gdzieś daleko przecież wszystko może się zdarzyć! Skoro zatem Ameryka była takim właśnie odległym, nieznanym i egzotycznym miejscem, to i Amazonek można się tam było spodziewać.
Pierwsza wzmianka o spotkaniu wojowniczych kobiet pochodzi od Gaspara de Carvajal, dominikanina, który towarzyszył Francisco de Orellanie w niezwykłej podróży przez Amazonię. De Orellana był zastępcą dowódcy w wyprawie kierowanej przez Gonzalo Pizarro. Ekspedycja szukała Eldorado na wschodnich zboczach Andów.
Poszukiwania szły słabo i pewnym momencie de Orellana wraz z grupą żołnierzy wyruszył na specjalnie przygotowanej łodzi na rekonesans. Hiszpanie głodowali, a oddział de Orellany miał znaleźć nieco pożywienia. Niestety szybko okazało się, że nurt rzeki jest zbyt silny, by zawrócić do towarzyszy. De Orellana popłynął więc aż do ujścia Amazonki. Wielomiesięczna epopeja obfitowała w przygody i walki z tubylcami. Jedno z tych starć okazało się szczególnie interesujące. Tak opisywał je Carvajal:
A potem pojawiło się ich dziesięć czy dwanaście, na własne oczy ujrzeliśmy te kobiety, które walczyły na czele wszystkich Indian jako ich dowódcy, a walczyły tak odważnie, że Indianie, mężczyźni nie odważali się wycofać, a ktokolwiek, kto się wycofał, był zabijany na miejscu, na naszych oczach; to właśnie było powodem, dla którego Indianie bronili się tak długo.
Czytaj też: 10 cudów średniowiecznego świata. Miejsca, które olśniewały wędrowców
Z mitu do atlasu
Dalej Carvajal opisuje, jak de Orellana przesłuchiwał schwytanego jeńca, by dowiedzieć się czegoś więcej o Amazonkach:
Kapitan zapytał, czy te kobiety rodzą dzieci, Indianin odpowiedział, że tak. Kapitan zapytał go, jak zachodzą w ciążę, skoro nie są zamężne ani nie ma mężczyzn między nimi; odpowiedział, że te kobiety czasem zadawały się z mężczyznami, a kiedy nachodziła je na to ochota, zbierały ogromną hordę wojowniczek i wyruszały na wojnę przeciw pewnemu pobliskiemu wielkiemu władcy. Siłą zabierały ich [mężczyzn] do siebie i trzymały ich tam tak długo, jak im się podobało, a gdy zachodziły w ciążę, odsyłały ich do swojego kraju, nie czyniąc im żadnej krzywdy. A potem kiedy rodziły się dzieci, jeśli rodziły chłopca, zabijały go lub wysyłały do jego ojca, a jeśli dziewczynkę, wychowywały ja z wielką powagą i nauczały sztuki wojennej.
Opis bardzo szczegółowy – i zaskakująco zbieżny z funkcjonującymi w Europie mitami o Amazonkach. Pytanie: w jaki sposób wspomniany kapitan, czyli de Orellana, zdołał uzyskać tak precyzyjne odpowiedzi, nie znając lokalnego języka? Nie wiadomo. Historia jednak okazała się na tyle atrakcyjna, że ogromna rzeka, którą płynęli Hiszpanie, została nazwana Amazonką (hiszp. Río Amazonas). A przynajmniej tak głosi jedna z teorii. Alternatywna mówi, że nazwa rzeki pochodzi od błędnego tłumaczenia słowa amacunu („niedźwiedź wodnych chmur”), które rozpowszechnił w Europie de Orellana.
A może jednak to prawda?
Przekonanie o istnieniu plemienia wojowniczych kobiet gdzieś w przepastnych dżunglach Ameryki Południowej było bardzo silne. Portugalski jezuita Manuel da Nóbrega donosił w 1553 r. o poszukiwaczach złota, którzy rzekomo napotkali Amazonki w trakcie swoich podróży. Inny Portugalczyk, Gabriel Soares de Sousa, w swoim opisie Brazylii wspominał, iż są tam: „Pewne kobiety, o których, mówią, że mają tylko jeden sutek i które walczą przy użyciu łuku i strzał i które rządzą się same, bez mężów, tak jak Amazonki”.
Podobne przykłady i cytaty można mnożyć, ale trzeba w końcu zadać pytanie, czy w tej całej historii tkwi ziarno prawdy? Bardzo możliwe. Brazylijskie wybrzeże było zamieszkane przez plemiona Tupí-Guarani. Zdarzało się, że kobiety z tych plemion walczyły razem z mężczyznami, a czasem nawet mieszkały osobno i ubierały się jak mężczyźni. Możliwe, że podobne zwyczaje miały też niektóre plemiona napotkane przez de Orellanę w trakcie jego podróży. Były jednak tak różne od wszystkiego, co znali Hiszpanie, że ich opis był możliwy tylko przy użyciu popularnych mitów, które wypaczyły rzeczywistość. Konkwistadorzy zobaczyli po prostu to, co chcieli zobaczyć…
Polecamy video: Największa katastrofa w dziejach? Tak zginęli (prawie) wszyscy Amerykanie…
Bibliografia:
- Carole A. Myscofski, Amazons, Wives, Nuns, and Witches: Women and the Catholic Church in Colonial Brazil, 1500–1822, University of Texas Press, Austin, 2013.
- Carole A. Myscofski, Imagining Cannibals: European Encounters with Native Brazilian Women, „History of Religions”, vol. 47, nr 2/3 (Listopad 2007/Luty 2008), s. 142-155.
- Buddy Levy, River of Darkness: Francisco Orellana’s legendary voyage of death and discovery down the Amazon, Bantam Books, New York 2011.
KOMENTARZE (1)
Są co z odkrytymi pochówkami kobiet wojowniczek na terenach im przypisywanych przez kronikarzy