Supermocą tego amerykańskiego pilota było to, że... nikt nie był w stanie skutecznie go pojmać. Naziści próbowali – i to wiele razy, ale bez rezultatu.
Przyszedł na świat 30 grudnia 1917 roku w Dallas. W Stanach Zjednoczonych pracował na farmie. Imał się też różnych innych zajęć. Aż nadeszła II wojna światowa. Wtedy William Ash postanowił osobiście dać popalić Niemcom. Jeszcze w 1939 roku zdarzyło mu się wdawać w bijatyki z amerykańskimi nazistami. A że USA miały dopiero dołączyć do wojny (póki co zachowywały neutralność), zaś Ash był niecierpliwy – musiał w tym celu wybrać się za granicę i… zrzec się amerykańskiego obywatelstwa. (Później w wojskowym otoczeniu i tak znany był jako „Tex” – od nazwy jego ojczystego stanu).
Jego wybór padł na Kanadę, gdzie w czerwcu 1940 roku zaciągnął się do Royal Canadian Air Force. Szlifował swoje umiejętności jako pilot, by w 1941 roku trafić do Wielkiej Brytanii. Nauczył się tam latać na słynnych spitfire’ach. I właśnie na jednym z nich w marcu 1942 roku odbywał lot bojowy nad Francją, eskortując bombowce, kiedy został zaatakowany i zestrzelony.
Życie uratowało mu… Luftwaffe
Strącono go w pobliżu Vieille-Eglise, niedaleko Calais. Do tej pory zdążył zapisać na swoim koncie zaledwie jedno pewne zestrzelenie niemieckiego samolotu. Lądowanie miał twarde, ale przeżył. W miasteczku jedna z mieszkanek dała mu cywilne ubrania. Później francuski Resistance pomógł mu przedostać się do Paryża. Nawet specjalnie się nie ukrywał. Cieszył się urokami miasta. Oczywiście na tyle, na ile to było w tamtym czasie możliwe. Odwiedzał galerie, uczęszczał na pływalnie. Schronienie dała mu para młodych ludzi. Jednak pewnego dnia do zajmowanego przez niego lokum wpadło Gestapo. Niestety dla wspomnianej pary skończyło się to tragicznie: oboje zostali rozstrzelani.
Z Billa Asha prawdopodobnie zamierzano wyciągnąć torturami zeznania – Niemcy podejrzewali, że jest szpiegiem. Paradoksalnie uratowało go Luftwaffe, dzięki któremu uznano go za jeńca wojennego. Niemalże tuż przed egzekucją. Niemieccy wojskowi obawiali się odwetu ze strony aliantów na ich pilotach, dlatego Ash trafił do niesławnego Stalag Luft III (gdzie przyszło mu przebywać zdecydowanie najczęściej). To właśnie z tego obozu próbę brawurowej ucieczki podjęło około 80 osób, w tym Polacy. Ale zanim to nastąpiło, Bill odwiedził wiele podobnych miejsc. I próbował z nich uciec.
Obsesyjny „eskapologista”
Tak Ash – bardzo trafnie – został określony w jednym z artykułów na jego temat. Od samego początku sprawiał Niemcom problemy. Za pierwszym razem strażnicy próbowali poustawiać jeńców tak, aby łatwo ich policzyć. Pilot wraz z kilkoma innymi wojskowymi postanowił im to utrudnić, przemieszczając się w trakcie tej procedury. W konsekwencji strażnicy ciągle musieli zaczynać od nowa. W końcu stracili cierpliwość, a „winowajcy” spędzili 2 tygodnie w izolatkach.
Innym razem postanowił wykorzystać fakt, że każdego tygodnia więźniów prowadzono do innej sekcji obozu w celu wzięcia prysznica. Usiłował ukryć się pod jedną ze studzienek, by następnie uciec. Pech chciał, że inny jeniec pokłócił się ze strażnikiem, przez co później wyjątkowo dokładnie policzono osadzonych. Billa brakowało, lecz szybko go odnaleziono. Kara? Kolejnych kilka tygodni w karcerze. A trzeba nadmienić, że często dla uwięzionego oznaczało to odsiadkę o chlebie i wodzie.
Tymczasem liczba alianckich więźniów rosła w zastraszającym tempie, więc w końcu trzeba było przenieść część z nich do nowego obozu na terenie Polski. Zarządzał nim Wehrmacht. Dość szybko Bill Ash podjął pierwszą próbę ucieczki stamtąd. W trakcie robót zanurkował pod stojący pociąg i przeczołgał się na drugą stronę. Tam zerwał się do biegu w kierunku lasu. Niemcy go jednak spostrzegli. Ruszyli za nim w pościg na motocyklach. Przecięli mu drogę, schwytali i pobili. Oraz ponownie wsadzili do karceru. Później jakimś sposobem Ash wszedł w posiadanie pilnika, którym wyciął pręt z kraty zamykającej jego celę. Strażnicy to odkryli, więc spędził kolejne dwa tygodnie w izolacji.
Czytaj też: Najbardziej spektakularna ucieczka z terenu wroga podczas II wojny światowej
„Aromatyczna” droga na wolność
Kolejny plan ucieczki, w którym uczestniczył, wymagał podjęcia o wiele większego wysiłku – tym razem grupowego – oraz niewrażliwego nosa. Zakładał bowiem wykopanie tunelu pod latryną. Ash przebywał wtedy w Oflagu XXIB, niedaleko miasta Szubin w obecnym województwie kujawsko-pomorskim. W założeniu tunel miał dosięgnąć ogrodzenia, znajdującego się nieco ponad 45 metrów dalej. Nie była to łatwa praca. Jeńcy kopali nago, ponieważ obawiali się, że widok ubrudzonych ziemią ubrań może zwrócić uwagę strażników.
Na każdej „zmianie” pracowało 8 więźniów. Kiedy jedni kopali, inni przygotowywali fałszywe dokumenty oraz improwizowane cywilne ubrania. Potrzebny był też ktoś do pompowania powietrza do tunelu. Ale również ludzie „na górze” mieli ważne zadanie: głośno chodząc, wręcz tupiąc, starali się zagłuszyć odgłosy pracy pod ziemią. Miało to znaczenie, ponieważ Niemcy umieszczali pod jej powierzchnią mikrofony.
W końcu tunel był gotowy. 5 marca 1943 roku 32 żołnierzy wyposażonych w mapy i kompasy wydostało się na wolność. Bill Ash i jego kompan skierowali się na Warszawę, ale zaledwie kilka dni później ich złapano. Dzielny pilot znowu zarobił kolejne dni w karcerze – tym razem 10. Spośród wszystkich, którzy wtedy zbiegli ze stalagu, jedynie dwóch jeńców nie udało się Niemcom złapać. A niektórym zabrakło naprawdę niewiele. Jeden dotarł aż do granicy ze Szwajcarią. Dwóch innych próbowało przepłynąć łodzią Bałtyk do Szwecji. Zaginęli.
Czytaj też: Ucieczka Pileckiego z Auschwitz
Do skutku
Po powrocie do obozu Ash pewnego dnia przedarł się przez ogrodzenie z drutu kolczastego strzeżonego przez stanowiska z karabinami maszynowymi. Postanowił przedostać się do sąsiedniego obozu, z którego więźniowie mieli zostać przewiezieni na Litwę. Już na miejscu ponownie uczestniczył w kopaniu innego tunelu. Udało mu się nawet dotrzeć na wybrzeże Bałtyku i znaleźć łódź. Miał jednak pecha. Kiedy poprosił dwóch „miejscowych” o pomoc w zepchnięciu jej na wodę, otrzymał odpowiedź, że bardzo chętnie by mu pomogli, ale są… niemieckimi żołnierzami po służbie. Wysłano go z powrotem do jego „ulubionego” Stalag Luft III.
Ash chyba na pewnym etapie zwątpił, że uda mu się zbiec z tego obozu. Ale głowę miał nie od parady. Kiedy część więźniów przenoszono do Stalag Luft VI, zamienił się dokumentami z Nowozelandczykiem Donaldem Fairem, aby znaleźć się wśród nich. I ponownie droga na wolność biegła przez latrynę. Tym razem Ashowi oraz 7 innym udało się zbiec. On sam pozostawał na wolności przez kilka tygodni. Zamelinował się w tym czasie u jednej z polskich rodzin, której nawet pomagał w zbiorach. Postanowił jednak opuścić ten azyl, co poskutkowało aresztowaniem w ciągu zaledwie kilku dni.
Trafił do Berlina. Za dotychczasowe przewinienia groziła mu kara śmierci. Ostatecznie powrócił do Stalag Luft III, gdzie znowu czekała go izolatka. W międzyczasie miała miejsce słynna ucieczka z tego obozu. Niestety wielu ze schwytanych potem więźniów rozstrzelano, co zdecydowanie osłabiło zapał Asha do planowania dalszych eskapad. Doczekał tak niemalże końca wojny, kiedy to na skutek alianckiej ofensywy Niemcy zaczęli ewakuować obozy jenieckie, zmuszając więźniów do wielokilometrowych marszów. Po drodze do nowych miejsc osadzenia Bill dokonał swojej ostatniej w czasie II wojny światowej ucieczki. Gdy niemieccy żołnierze toczyli bitwę, przedarł się do miejsca, gdzie ulokowane były brytyjskie oddziały. Powitano go jak bohatera. Mistrz ucieczek dożył naprawdę imponującego wieku. Zmarł 26 kwietnia 2014 roku, mając 96 lat.
(Nie)prawda ekranu
Osoba Williama Asha często wiązana była z filmem Wielka ucieczka z 1963 roku ze Stevem McQueenem w roli głównej. Właśnie z postacią graną przez tego aktora często utożsamiano Asha. Wykonuje ona w kluczowym momencie niemalże salto mortale, skacząc z jadącego motocykla nad drutem kolczastym na granicy niemiecko-szwajcarskiej. Jednak zdaniem głównego zainteresowanego w produkcji pojawiało się kilka problemów.
Przede wszystkim nic takiego w rzeczywistości oczywiście nie miało miejsca. A nawet gdyby miało, Ash nie mógłby tego dokonać, ponieważ w przedstawionej w filmie ucieczce zwyczajnie nie brał udziału, bo siedział wtedy w karcerze. Nie zmienia to jednak faktu, że bezapelacyjny tytuł mistrza ucieczek z niemieckich obozów jenieckich należy się właśnie jemu. A Niemcom nigdy nie udało się złamać złamać jego buntowniczego „morale”.
Bibliografia
- P. Bishop, The Cooler King. The True Story of William Ash – the Greatest Escaper of World War II, Atlantic Books Ltd., London 2015.
- L. M. Huey, Voices of World War II. Stories from the Front Lines, Capstone Press, Mankato 2011.
- D. W. Mills, K. L. Westra, Great Wartime Escapes and Rescues, ABC Clio, Santa Barbara 2019.
- J. Reynolds, RCAF Pilot Bill Ash, The Cooler King, warfarehistorynetwork.com, dostęp: 29.03.2024.
- William Ash: The cooler king, bbc.com, dostęp: 29.03.2024.
KOMENTARZE (1)
Po wojnie mògł zostać czyscicielem szamb wprawę miał