W nocy z 4 na 5 listopada 1952 roku Wyspy Kurylskie nawiedziło tsunami. Miasto Siewiero-Kurilsk zniknęło z powierzchni ziemi. Zginęło od 2300 do 4000 osób.
Władze wysłały do miasta ekipy ratunkowe, które ewakuowały mieszkańców Siewiero-Kurilska. Na miejsce przybyli też sejsmolodzy, mający zbadać przyczyny tragedii. Ale informacja o katastrofie nie została podana do wiadomości publicznej. Wzmianek o niej nie było w najważniejszych gazetach – „Prawdzie” i „Izwiestijach”. W 1958 roku radzieckim uczonym pozwolono na podzielenie się z kolegami z zagranicy raportami na ten temat. Obywatele Rosji dowiedzieli się o straszliwym tsunami dopiero na początku lat 90.
Nowy radziecki nabytek
Miasto Siewiero-Kurilsk znajduje się na wyspie Paramuszyr w północnej części Wysp Kurylskich. Do 1945 roku Kuryle należały do Japonii. Na konferencji w Jałcie przywódcy ZSRR, USA i Wielkiej Brytanii ustalili jednak, że Związek Radziecki przejmie wyspy, jeśli zaatakuje Japonię i wspomoże Amerykanów.
Tak też się stało. 5 sierpnia Sowieci zajęli ten obszar. Na początku 1946 roku nowi włodarze utworzyli Obwód Południowy Sachalin. 5 czerwca dekretem Prezydium Rady Najwyższej Rosyjskiej Radzieckiej Republiki Socjalistycznej „O okręgach na obszarze Południowego Sachalinu” powołano powiat siewiero-kurilski ze stolicą w Siewiero-Kurilsku. Na Kuryle zaczęli ściągać obywatele ze wszystkich części ZSRR.
Na początku nie podejrzewano, że życie w tym miejscu można porównać do mieszkania na wulkanie. I to dosłownie – na wyspie Paramuszyr znajdują się 23 wulkany, z czego 5 uważa się za wciąż aktywne. Jednak pod koniec lat 40. nikt nie zawracał sobie tym specjalnie głowy. Przecież w Związku Radzieckim najczęściej występującymi katastrofami naturalnymi były nie wulkaniczne erupcje, a huragany.
Czytaj też: Zatajone katastrofy w ZSRR
Noc z 4 na 5 listopada
Feralnej nocy w 1952 roku mieszkańców Siewiero-Kurilska obudziły podziemne wstrząsy, które ustały po kilku minutach. Nikt nie spodziewał się, że po nich nadejdzie tsunami. Kierownik Kamczackiej Stacji Wulkanologicznej Akademii Nauk ZSRR Boris Pijp zapisał w swoim dzienniku, że pierwsza fala nie była zbyt potężna. Nadeszła 40 minut po pierwszym wstrząsie i mierzyła 8 metrów. Spanikowani mieszkańcy zaczęli uciekać w kierunku wzgórz, lecz gdy tylko zapanowała cisza, zawrócili. Okazało się bowiem, że zalane zostały tylko niżej położone domy. Ludzie zaczęli więc wracać do miasta, by ratować swój majątek. Nie podejrzewali, że najgorsze jest jeszcze przed nimi.
Po 40 minutach nadeszła druga, silniejsza fala, która dosłownie zmiotła Siewiero-Kurilsk z powierzchni ziemi. W raporcie szefa obwodowego sachalińskiego oddziału milicji ppłk. Smirnowa z początku grudnia 1952 roku czytamy:
Wysokość drugiej fali wyniosła 15 metrów. Ci, którzy zdążyli uciec, mieli na sobie tylko bieliznę. Ponownie ruszyli w kierunku wzgórz, ale niewielu się uratowało. Fala porwała setki ludzi do oceanu. W wirującej wodzie było widać wielotonowe ciągniki, ciężarówki, kawałki żelaza.
Boris Pijp, którego dziennik ujrzał światło dzienne dopiero kilka lat temu, opisał tragedię pewnej rodziny. Ojciec i córka próbowali uciec na dach swojego domu w nadziei na ratunek. Mężczyźnie się udało, ale dziewczyna na chwilę zatrzymała się na strychu i zginęła.
Czytaj też: Najgroźniejsze erupcje wulkanów
Akcja ratunkowa
Potem nadeszła trzecia fala, o wiele słabsza od dwóch poprzednich. Ale również ona poczyniła pewne zniszczenia i wyrzuciła na brzeg dużo gruzu. Lokalna radiostacja nadawała sygnał SOS do Pietropawłowska Kamczackiego, jednak nikt nie odebrał sygnału. Tym niemniej pomoc nadeszła dosyć szybko. Nad miastem pojawił się samolot wojskowy, jego piloci mieli zbadać sytuację. Ku swojemu przerażeniu odkryli, że miasto przestało istnieć. Ocalały tylko domy na wzgórzu.
Gdy piloci złożyli raport swoim przełożonym, ci polecili niezwłoczne rozpoczęcie ewakuacji ocalałych mieszkańców Siewiero-Kurilska. Okazało się, że w całym mieście nie zostały zniszczone tylko dwa betonowe obiekty: brama miejskiego stadionu i pomnik upamiętniający lotnika – bohatera Związku Radzieckiego. Wczesnym rankiem samoloty zaczęły wywozić ludzi m.in. do Władywostoku. 5 listopada ok. godz. 17:00 ratownicy dostrzegli dwóch młodych mężczyzn, którzy dryfowali w wodzie, trzymając się czegoś, co wyglądało jak kawałek dachu. Mieli na sobie tylko bieliznę i kamizelki ratunkowe. Temperatura wody wynosiła zaledwie 4–5 stopni. Cudem udało się ich ocalić. Niestety następnego dnia jeden z nich zmarł.
Zachować w tajemnicy
Do Siewiero-Kurilska przyjechała grupa naukowców mająca zbadać przyczyny tragedii. Wśród nich był wspomniany Borys Pijp. Szybko ustalono, że tsunami zostało spowodowane przez potężne trzęsienie ziemi. Jego epicentrum znajdowało się na Oceanie Spokojnym w pobliżu południowego wybrzeża Kamczatki. Fale dotarły do wschodniego wybrzeża Kamczatki i Wysp Kurylskich w ciągu 15–40 minut – w zależności od odległości od epicentrum.
Wstrząsy odnotowano na 700-kilometrowym odcinku wybrzeża, ale były one raczej niezbyt silne i nie spowodowały poważnych zniszczeń. Według sejsmologa Aleksandra Nikonowa potężne fale, które nawiedziły Siewiero-Kurilsk, mogły wynikać m.in. z dużych podwodnych osuwisk. W kolejnych dniach stacja sejsmiczna w Pietropawłowsku Kamczackim zarejestrowała aż 507 wstrząsów wtórnych.
Boris Pijp i jego podwładni byli zaskoczeni, że usytuowano miasto w tak niebezpiecznym miejscu. Niejaki Swietłowski zaczął nawet nagłaśniać sprawę. Wówczas wezwano jednak Pijpa do komitetu partii i rozkazano mu uciszyć gadatliwego podwładnego.
Do dziś nie ustalono dokładnej liczby ofiar tsunami. W Siewiero-Kurilsku znajdowała się jednostka wojskowa. Dane na jej temat są wciąż utajnione. Poza tym w mieście przebywała grupa osób z Korei Północnej zatrudnionych w jednym z lokalnych przedsiębiorstw. Szacuje się, że z powodu tej katastrofy naturalnej zginęło od 2300 do 4000 osób. Przez kolejne miesiące woda wyrzucała na brzeg ciała ofiar.
Pokłosie katastrofy
Władze zdecydowały się na odbudowę Siewiero-Kurilska – tym tym razem w bardziej bezpiecznym miejscu. W 1956 roku postanowiono zainstalować system wczesnego ostrzegania przed trzęsieniami ziemi. W okresie poradzieckim w mieście wybudowano pomnik ku czci ofiar tragedii. Umieszczono na nim listę ofiar. Znajduje się na niej 2336 nazwisk – tyle osób udało się zidentyfikować.
Bibliografia:
- Аверин E., Цунами на сломе эпохи. «Губернские ведомости» z dn. 19.06. 2018 r.
- Пийп Б. И., Белоусов А. Б., Засекреченное цунами. „Природа”, nr 5/ 2005.
- Райн А., Смытый волной: цунами, ударившее по СССР, histrf.ru (dostęp: 8.10.2022).
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.