Ignacy Jan Paderewski jak magnes przyciągał kobiety. Dla niego zdradzały i porzucały mężów, wykorzystywały znajomości, by ułatwić mu karierę.
Paderewski stał się idolem paryskiej publiczności. Saint-Saëns przesłał mu swoją fotografię z autografem i podziękowaniem za piękny występ, a francuska prasa uznała go za „najbardziej zadziwiającego” zagranicznego pianistę, który miał okazję występować nad Sekwaną (…). Chyba największą przyjemność sprawiła mu opinia znanego francuskiego publicysty i literata, który nazwał Paderewskiego ni mniej, ni więcej tylko „zmartwychwstałym Chopinem” (…).
Polak stał się szybko l’homme du jour – człowiekiem dnia, sensacją towarzyską, o której mówił cały Paryż. Gospodarze najświetniejszych paryskich salonów marzyli, by wirtuoz zaszczycił ich swoją obecnością i zagrał prywatny koncert. U jego boku wciąż trwała Anette Jessipow, starając się wprowadzić swego protegowanego do francuskiego towarzystwa, w czym konkurowała z panią Heleną Górską.
Człowiek dnia i smutna księżna
Ale związek łączący Anetkę z Ignacym powoli stawał się przeszłością. W jego życiu pojawiła się kobieta niezwykła, niebywale utytułowana i wpływowa – księżna Rachel de Brancovan. Ironia losu sprawiła, że Paderewskiego w jej ramiona pchnęła sama Anette, przedstawiając go jej w salonie księżnej na Avenue Hoche.
W czasie gdy polski pianista przekroczył progi jej domu po raz pierwszy, księżna nie była kobietą pierwszej młodości, miała bowiem czterdzieści kilka lat, ale wciąż olśniewała urodą i niebanalną osobowością. Była matką trójki dzieci: najstarszego syna Constantina oraz dwóch córek, Heleny i Anny. Dwa lata wcześniej straciła męża, Grégoire’a Bibesco-Bassaraba de Brancovan (…). Chodziła w żałobie, nie uczestniczyła w żadnych zabawach, ale wciąż prowadziła salon w Paryżu (…).
Księżna wydawała też wyjątkowo wystawne obiady, na których bywała cała śmietanka ówczesnego Paryża oraz, oczywiście, Paderewski. (…) Nawet najdostojniejsi goście nie potrafi li jednak rozproszyć żałoby i przygnębienia księżnej, które ogarnęły ją po śmierci ukochanego męża. Udało się to dopiero młodemu polskiemu muzykowi, którego pewnego dnia przedstawiła jej Anette Jessipow i który z miejsca księżnę zaintrygował, i to nie tylko dlatego, że tak oryginalnie interpretował utwory jej ukochanego Chopina.
Muzyk był przystojny, niebywale inteligentny i cieszył się wielkim powodzeniem. W dodatku ta jego tragiczna przeszłość: trudna droga do sławy, śmierć żony i choroba syna, to wszystko budziło w księżnej ciepłe uczucia. Jak się okazuje, pod urokiem przystojnego Polaka znalazła się też jej dorastająca córka, dwunastoletnia Anna. (…) Niestety, panna de Brancovan mogła jedynie o tym pomarzyć. Kiedy po raz pierwszy zobaczyła polskiego wirtuoza, była dzieckiem, ale o swoim młodzieńczym uczuciu pamiętała bardzo długo.
Czytaj też: Ignacy Paderewski – człowiek, który „wygrał” niepodległość
Przyjaźń czy kochanie?
Póki co, „czyste, mocne, badawcze i dumne spojrzenie” Ignacego wniknęło w serce jej matki. Polak tak skutecznie rozpraszał smutki księżnej, że ta prosiła go, by odwiedzał ją jak najczęściej. Kiedy wyjeżdżał, pisała do niego listy zatytułowane cher Magicien, dosłownie błagając go, by wrócił jak najszybciej do Paryża: „Czy mogę liczyć na pańską obecność we wrześniu? Jak bardzo byłabym szczęśliwą! I jak bardzo oczekuję z niepokojem tej dobrej nowiny”.
Ona sama także nie była obojętna Paderewskiemu, który był niemal codziennym gościem w jej salonie, a paryscy plotkarze zastanawiali się, co też łączy tych dwoje: przyjaźń czy kochanie. Zachowane do dziś listy księżnej są wyrazem niemal bałwochwalczego uwielbienia dla polskiego artysty (…). Z czasem piękna arystokratka dała młodemu mężczyźnie do zrozumienia, że liczy na coś więcej niż przyjaźń:
Pan mi pisze, że grywa teraz Fantazję Chopina i że w każdej chwili myśli Pan o mnie. Ach! Jeślibym wzięła te słodkie wyrazy dosłownie lub raczej co do nuty, jak bardzo byłabym szczęśliwa, ale niech one sprawią, by Pan więcej myślał o mnie. Nie ośmielam się łudzić tak czarującą nadzieją: wszystko byłoby dla mnie słodkim, gdyby nie było iluzorycznym. W innym liście pisała: Zapewniam Pana, że me serce […] nie śpi i że uczucia, które Pan we mnie rozbudził, nie usną nigdy.
Wianuszek młodszych i starszych dam
Ostatecznie marzenia księżnej się spełniły i przyjaźń w marcu 1890 roku przerodziła się w płomienny romans, który pomimo „godzin udawania”, jak określiła tę miłosną konspirację sama Rachel, stał się publiczną tajemnicą. Oczywiście, para spotykała się ukradkiem, korzystając z metod, jakie wytworne damy, przyjmujące swych kochanków pod nieobecność mężów, opracowały już w XVIII stuleciu, ale i tak cały Paryż wiedział, co łączy tych dwoje (…). Listy Rachel z tego okresu pełne są płomiennych wyznań sugerujących, że para wyjątkowo dobrze dobrała się pod względem seksualnym.
Wieści o miłosnych podbojach Ignacego dotarły w końcu do jego ojca. Ten, dowiedziawszy się, jakie „sukcesy” odnosi jego syn w damskich alkowach, wpadł w niekłamane przerażenie. (…) Jan Paderewski postanowił przemówić rozpustnemu synalkowi do rozumu, a ponieważ sam nie mógł pojechać do Paryża, zdecydował poprosić o pomoc Edwarda Kerntopfa, dlatego chwycił za pióro, by donieść przyjacielowi: „Czytał mi jeden pan w Juzewie, iż jakiś krytyk napisał, że pojawił się p. Padarewski [sic!] nad Sekwaną, ale przyleciały za nim i jaskółki, jakaś księżna B. i dwie Hiszpanki” (…).
Kim była księżna B., wiemy, ale skąd się wzięły wspomniane przez Jana Hiszpanki? Być może rzeczywiście jakieś hiszpańskie damy pojawiły się w kręgu wielbicielek polskiego wirtuoza, bowiem nie brakowało ich w jego otoczeniu, gdziekolwiek by nie koncertował, otaczał go wianuszek młodszych i starszych dam wpatrzonych w niego jak w bóstwo.
Czytaj też: „Ja wam zagram hymn Polski. I proszę wstać”. Rubinstein – człowiek, który podniósł na nogi założycieli ONZ
Romans na niby
Jedna z nich postanowiła odbić Polaka księżnej de Brancovan, i to nie przebierając w środkach. Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż rywalka Rachel była z nią spowinowacona, była bowiem żoną jej szwagra, drugiego syna Jerzego Demetriosa.
Księżna Aleksandra Bibesco, bo to ona była ową zdeterminowaną wielbicielką, była równie utytułowana jak księżna de Brancovan, a wśród jej krewnych znajdowała się serbska królowa Natalia. Prowadziła salon, w którym częstymi gośćmi byli przedstawiciele ówczesnej paryskiej elity kulturalnej. Była to egzaltowana kobieta, mistyczka, która ku niemałemu strapieniu jej gości uważała się za doskonałą pianistkę, tymczasem jej talent był, oględnie mówiąc, mocno dyskusyjny (…).
Jednak Aleksandra, podobnie jak była przekonana o własnym wielkim talencie pianistycznym, wierzyła głęboko, że uda się jej odbić Paderewskiego swojej szwagierce. Zasypywała go niezliczoną liczbą listów, w których pisała o Bogu, Sztuce i Miłości. Listy ozdabiała własnoręcznymi rysunkami kwiatów, ale ku jej rozczarowaniu ich adresat, znający prawdziwe intencje ich autorki, często odsyłał je nieprzeczytane.
Co więcej, udało jej się wywołać wrażenie, że coś ją łączy z Paderewskim, gdyż zawsze, gdy ktoś wymówił w jej obecności jego imię, wzdychała, chwytając się za serce i wznosząc oczy do nieba. Kiedy była blisko niego, mdlała. Nic dziwnego, że Paryż trząsł się od plotek, że pianista romansuje z dwiema arystokratkami i to w dodatku spowinowaconymi ze sobą. W przypadku księżnej Bibesco były to jednak wyłącznie plotki, gdyż pomimo nieustających zabiegów Aleksandrze nigdy nie udało się zdobyć względów przystojnego Polaka (…).
Czytaj też: Sercem Polak, a pochodzeniem…? Na ile Fryderyk Chopin faktycznie był Polakiem?
Dwie kochanki w garści
Dzięki odnoszonym sukcesom w trzech sezonach paryskich, w okresie 1888–1890, wzrosła też pozycja Paderewskiego w świecie muzycznym (…). Był też przyjmowany w domach francuskich arystokratów, gdzie często dawał koncerty, w czym na pewno pomogły mu koneksje jego kochanki, księżnej de Brancovan. Poza tym pogłoski o ich romansie wpłynęły na wzrost jego popularności.
W czasie pobytu w Paryżu Paderewski utrzymywał też stosunki z wypróbowaną parą przyjaciół Heleną i Władysławem Górskimi. (…) W tym okresie, w małżeństwie Górskich zaczęło się coś psuć. Helena, dotąd pełna pogody ducha, zaczęła coraz częściej wpadać w nastrój przygnębienia graniczący z depresją. Niegdyś to ona służyła radą i pocieszeniem Paderewskiemu, a teraz role się odwróciły i to muzyk musiał ją pocieszać. A Górski, niepomny przysiędze wierności, którą przed laty złożył Bogu i Helenie, romansował w najlepsze z księżną Bibesco, która uznawszy, że Paderewski jest poza jej zasięgiem, szukała szczęścia w ramionach jego przyjaciela.
Wówczas też uczucie między panią Górską a Paderewskim zaczęło stopniowo ewoluować z przyjaźni w miłość, co nie przeszkadzało muzykowi utrzymywać związku z księżną. Biograf artysty, Adam Zamoyski, twierdzi wręcz, że Paderewski romansował jednocześnie z obiema kobietami, ale jakimś cudem utrzymywał to w tajemnicy i panie niczego nie podejrzewały. Ostatecznie z owej rywalizacji zwycięsko wyszła Helena (…).
Źródło:
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.