Ciekawostki Historyczne

Kiedy kurz afery opadł, światła zgasły, a gazety zajęły się innymi szokującymi tematami — na scenie został sam. Alfred Dreyfus, oskarżony o szpiegostwo na rzecz Niemiec po słynnym skandalu próbował wrócić do normalnego życia. Czy mu się to udało?

19 września 1899 roku zapadła decyzja o ułaskawieniu Alfreda Dreyfusa, który pięć lat wcześniej został skazany na dożywocie na Wyspie Diabelskiej. Kara taka miała być współmierna do rangi zarzutów — kapitana artylerii oskarżono o szpiegostwo na rzecz Niemiec, a za dowód posłużył rękopis rzekomego autorstwa wojskowego. Na niekorzyść oskarżonego świadczył także fakt, że był Alzatczykiem żydowskiego pochodzenia. W III Republice narastały wówczas nastroje antyżydowskie — przyczyniła się do tego chociażby publikacja „Żydowska Francja” autorstwa Édouarda Drumonta (który nota bene w trakcie afery reprezentował obóz oskarżający Dreyfusa o zdradę, a swoje poglądy prezentował na łamach własnej gazety „La Libre Parole”). Problematyczne było także alzackie pochodzenie – dwadzieścia lat po klęsce pod Sedanem Alzatczyków uważano za Niemców, którzy pozostają lojalni nie wobec Republiki, a wobec Niemieckiego Cesarstwa.

Wolność nie znaczy nic bez honoru

Gdy po kilku latach odkryto, że szpiclem nie był wcale Dreyfus, a Ferdinand Walsin Esterhazy, Francja stanęła przed nie lada dylematem. I choć chciano iść w zaparte, że na Wyspie Diabelskiej przebywa właściwy człowiek ( w kolejnym wyroku Esterhazego uniewinniono a Dreyfusa skazano na 10 lat w Gujanie), to opinia publiczna nie pozwoliła na taki obrót sprawy. Przyczynił się do tego także Emile Zola, który w artykule J’accuse! opublikowanym 13 stycznia 1898 roku w czasopiśmie „L’Aurore” oskarżył wysoko postawionych polityków i wojskowych o tuszowanie afery oraz zaapelował o uwolnienie niesłusznie oskarżonego.

W obronie Dreyfusa stanął sam Emil Zola

W obronie Dreyfusa stanął sam Emil Zola

Apel Zoli przyczynił się do międzynarodowego zainteresowania sprawą, o której rozpisywały się gazety na całym świecie. Francja, widząc, że na aferze tylko traci, próbowała zachować twarz — 19 września 1899 prezydent Francji, Émile Loubet ułaskawił Dreyfusa. Sam oskarżony po uwolnieniu przyznał: „Rząd Republiki przywrócił mi wolność. To dla mnie nic bez mojego honoru”

Zobacz również:

Amnestia dla wszystkich, ale nie dla Dreyfusa

Jednak końcówka XIX wieku nie była końcem afery Dreyfusa. Choć gazety, które w ciągu kilku lat na bieżąco donosiły o skazanym na Diabelskiej Wyspie, z biegiem czasu zapomniały o temacie. Niezbyt zastanawiano się, jak wygląda życie człowieka, którego nazwisko było na ustach całego świata — ofiary antyżydowskiej nagonki i kozła ofiarnego francuskiej armii.

Alfred Dreyfus długo walczył o swoje dobre imię

Alfred Dreyfus długo walczył o swoje dobre imię

Tymczasem anulowanie wyroku dla samego Dreyfusa nie oznaczało wcale powrotu do normalności. Fakt – nie mieszkał już na Wyspie Diabelskiej, ale w 1899 roku zadecydowano o przeniesieniu go do aresztu domowego. Pod swój dach przygarnęła go jego siostra – najpierw mieszali w Carpentras, a później w Cologny. Kilka miesięcy po ułaskawieniu premier Pierre-Marie-René Waldeck-Rousseau ogłosił amnestię dla osób, które popełniły „czyny przestępcze lub wykroczenia związane ze sprawą Dreyfusa”. Ustawa ta objęła m.in. Emila Zolę (który został skazany za publikację „J’accuse…!”) czy Georgesa Picquarta (oficera, który oskarżał Esterhazego i który za taką nadgorliwość został przeniesiony do garnizonu w Tunisie), ale także osoby, które w rzeczywistości były winne tuszowania francuskiego blamażu. Amnestia — ku oburzeniu wielu — nie objęła jednak samego Dreyfusa, który wciąż musiał walczyć o swój honor.

Czekając na wyrok

W 1902 roku Dreyfus wziął udział w pogrzebie Zoli – pisarz i jego obrońca zmarł w skutek zatrucia tlenkiem węgla we własnym mieszkaniu. Szybko jednak Dreyfus zyskał kolejnego, słynnego sprzymierzeńca. Jean Léon Jaurès, francuski przywódca socjalistyczny, który w 1902 roku został ponownie wybrany na deputowanego był gotowy dowieźć niewinności Dreyfusa. Zresztą już wcześniej Jaurès deklarował swoje poglądy dotyczące afery na łamach francuskiej gazety „La Petite Republique”. Tym razem zmusił rząd do wszczęcia kolejnego postępowania, którego celem miałaby być całkowita rehabilitacja Dreyfusa. W lutym 1904 roku oskarżony złożył swoje obszerne wyjaśnienia, ale na pozytywne rozwiązanie sprawy musiał poczekać jeszcze dwa lata. Do jego pełnej rehabilitacji doszło w 1906 roku – dopiero wówczas Najwyższy Sąd Administracyjny we Francji przyznał, że Alfred Dreyfus jest niewinny.

Francja poprawia PR

Francuskie władze wiedziały, że rehabilitacja Dreyfusa może znów zaszkodzić wizerunkowi kraju i międzynarodowym stosunkom — wszak wreszcie potwierdzono, że na Wyspę Diabelską zesłano niewinnego człowieka. Dlatego postanowiono działać szybko. Już następnego dnia po ogłoszeniu niewinności Dreyfusa, 13 lipca 1906 roku przyjęto go ponownie do wojska, a aby zatuszować niezręczną sytuację, przyznano mu stopień majora. Tydzień później, na dziedzińcu Ecole Militaire – uczelni wojskowej – Dreyfusowi przyznano Order Legii Honorowej. Było to wydarzenie symboliczne – w 1895 roku to właśnie w tym miejscu dokonano publicznej degradacji Dreyfusa. Wówczas rozlegały się okrzyki – „Śmierć zdrajcy” – w 1906 roku zastąpiło je wołanie „Niech żyje Republika!” i „Niech żyje Dreyfus!”. W ramach poprawy wizerunku Dreyfus został także dowódcą artylerii w Saint-Denis.

Aby zatuszować niezręczną sytuację Dreyfusowi przyznano mu stopień majora.

Aby zatuszować niezręczną sytuację Dreyfusowi przyznano mu stopień majora.

Niestety, pięć lat na Diabelskiej Wyspie zaowocowało licznymi problemami zdrowotnymi. Rok po ponownym przyjęciu w szeregi francuskiej armii Dreyfus przeszedł na emeryturę. Dodatkowo zniechęcony był faktem, że nie ma szans na dalsze awanse w wojskowej hierarchii. Publiczna rehabilitacja była graniem pod publikę – w oczach wielu Dreyfus pozostawał zdrajcą. W czerwcu 1908 roku, podczas uroczystego przeniesienia prochów Emila Zoli do Panteonu, Dreyfus został postrzelony – na szczęście niegroźnie – w ramię. Za atakiem tym stał prawicowy dziennikarz Luis Grégori. Jego czyn nie spotkał się jednak z karą – ostatecznie został uniewinniony przez sąd, a sam atak na Dreyfusa prawicowa prasa szybko okrzyknęła aktem prawdziwego patriotyzmu.

Pomoc Ojczyźnie

Zniechęcony służbą we francuskiej armii Dreyfus spędzał czas ze swoją rodziną, na której niewątpliwie również odbiła się afera. Jego żona, Lucie nigdy nie zwątpiła w męża i stała na straży swojej rodziny. W listach do swojej przyjaciółki pisała:

„Jeśli znosiłam lata cierpienia, to tylko dlatego, że byłam to winna swojemu mężowi, swoim dzieciom”

Gdy jednak wybuchła I wojna światowa, Dreyfusowie uznali, że muszą pomóc ojczyźnie – nawet, jeśli ojczyzna nie chciała pomagać im. Lucie zgłosiła się jako wolontariuszka, natomiast Alfred wrócił do armii. Początkowo został przydzielony do sztabu generalnego w Paryżu, następnie otrzymał pod dowództwo kolumnę zaopatrzeniową artylerii w 168 dywizji. W 1918 roku otrzymał awans nad podpułkownika, a już po zakończeniu wojny, w lipcu 1919 za swoją służbę — awans na oficera Legii Honorowej. Jednak to, co szczególnie cieszyło po wojnie Dreyfusa to fakt, że rodzinna Alzacja powróciła do jego ojczyzny – Francji.

Patriota, który kochał Francję

Po I wojnie światowej Dreyfus poświęcił się rodzinie. Rzadko udzielał się publicznie, zniechęcony do obecności swojego nazwiska na łamach gazet. Wyjątek zrobił w 1927 roku, kiedy podpisał petycję przeciwko egzekucji Ferdinanda Sacco i Bartolomeo Vanzettiego — dwóch amerykańskich anarchistów włoskiego pochodzenia, którzy byli oskarżeni o napady na banki i morderstwa. Niebagatelną rolę w ich procesie odgrywał fakt, że byli cudzoziemcami – trudno więc dziwić się Dreyfusowi, że ich proces i wyrok szczególnie go dotknął. Ta sprawa skończyła się jednak gorzej niż afera Dreyfusa – Sacco i Vanzetti stracili życie na krześle elektrycznym, a rehabilitacji doczekali się dopiero w 1977 roku.

Alfred Dreyfus po procesie rewizyjnym wrócił do służby w armii francuskiej

Alfred Dreyfus po procesie rewizyjnym wrócił do służby w armii francuskiej

Alfred Dreyfus zmarł w Paryżu na zawał serca 12 lipca 1935 r. Dwa dni później jego ciało złożono do grobu na cmentarzu Montparnasse. Na jego nagrobku napisano:

Tutaj leży
Podpułkownik Alfred Dreyfus
Oficer Legii Honorowej
9 października 1859 r. – 12 lipca 1935 r.

Kilka lat po jego śmieci jego syn, Pierre wydał wspomnienia ojca, które powstały na podstawie korespondencji z lat 1899-1906. Lucie zmarła dziesięć lat po swoim mężu – 14 grudnia 1945 r. Spuścizna Dreyfusa – dokumenty, listy, zdjęcia — została przekazana do paryskiego Muzeum Sztuki i Historii Żydów. Przed budynkiem stoi także duplikat posągu Dreyfusa – oryginał natomiast znajduje się przy stacji metra Notre-Dame-des-Champs.

Pomnik Alfreda Dreyfusa przed paryskim Muzeum Sztuki i Historii Judaizmu

Pomnik Alfreda Dreyfusa przed paryskim Muzeum Sztuki i Historii Judaizmu

12 lipca 2006 r., na dziedzińcu paryskiej École Militaire – miejscu, gdzie Dreyfus najpierw został zdegradowany, a ponad dziesięć lat później – zrehabilitowany – odbyła się oficjalna ceremonia państwowa z okazji setnej rocznicy uniewinnienia Dreyfusa. Podczas swojego przemówienia prezydent Jacques Chirac nazwał Dreyfusa „patriotą, który z pasją kochał Francję”.

Bibliografia:

  1. Dreyfus: chronology, Ministry of Culture <http://www.dreyfus.culture.fr/en/chronology-html.htm> [dostęp 17.01.2020 r.]
  2. Claire Valier, Crime and Punishment in Contemporary Culture, Routledge, London-New York 2004.
  3. Martin Phillip Johnson, The Dreyfus Affair: Honour and Politics in the Belle Époque, Macmilan Press, Hampshire 1999.

KOMENTARZE (3)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Anonim

„zmarł w skutek zatrucia dwutlenkiem węgla” – raczej tlenkiem węgla.

    Atanazy Pustelnik

    Tutaj zgoda, ale…
    Ale dwutlenek węgla też może zabijać o czym świadczy choćby tzw. katastrofa z lat 80. ubiegłego wieku nad jeziorem Nyos czy nad jeziorem Monoun w Kamerunie. To jest – „tło”, o tyle podobne do afery D., że i tutaj oszukiwano i do tej pory się zresztą „mija z prawdą” co do liczby ofiar tych katastrof (najprawdopodobniej były to bowiem nie „oficjalne” tysiące, a dziesiątki tysięcy rzeczywistych ofiar).
    Dlaczego?
    Otóż obecnie w walce z naszymi emisjami CO2, proponuje się właśnie głównie pakowanie CO2 pod ziemię, a nie odnawialne źródła energii jak to się kłamie w mediach, co – ta geosekwestracja CO2, stwarza dla nas ludzi, w przeciwieństwie do rzekomych zagrożeń ocieplenia, prawdziwe, realne zagrożenie.
    A co do afery Dreyfusa to brakuje mi w artykule powyżej, tej skrajnie paranoidalnej atmosfery antyżydowskiej w tamtejszej Francji, świetnie opisanej przecież m. in. przez Zolę, atmosfery której Żydzi nigdy nie w takim stopniu nie doświadczyli np. w rzekomo skrajnie antysemickiej Polsce, atmosfery będącej „pokłosiem” długiej historii (bo od czasu pierwszej epidemii dżumy w XIV wieku) prześladowania Żydów we Francji, skutkującej tysiącami ofiar francuskich pogromów (kompletnie nieobecnych u nas), czyli żydowskiej hekatomby ciągnącej się we Francji przez wieki…

MEF

Dwutlenek węgla nie zabija.
Zabija niedostatek tlenu, jak stało się w 1986 pod wulkanem w Kamerunie.
Poniżej 150 ppm w atmosferze drzewa umierają. Już dwukrotnie w niedalekiej przeszłości ziemi poziom dwutlenku węgla spadł do około 180 ppm.
Bez dwutlenku węgla w powietrzu Ziemia stanie się jałowa jak Mars.

Zobacz również

XIX wiek

Godzina zielonej wróżki. Pod koniec XIX wieku w paryskich barach absynt lał się dosłownie litrami!

Fenomenem belle epoque była miłość do... absyntu! Żaden inny alkohol nie uzyskał takiego statusu i nie był tak chętnie przedstawiany w sztuce, jak piołunówka.

17 października 2023 | Autorzy: Małgorzata Gutowska-Adamczyk

Nowożytność

To była jedna z najsłynniejszych egzekucji w historii. Kiedy głowa króla opadła na deski, gawiedź maczała chusteczki w „błękitnej krwi” a nawet jej kosztowała

Był poczciwcem o dobrym sercu, który za bardzo nie nadawał się na króla. Rządził jednak w najtrudniejszych dla Francji czasach i żywot swój zakończył na...

23 kwietnia 2020 | Autorzy: Agnieszka Jankowiak-Maik

Dwudziestolecie międzywojenne

W tej katastrofie lotniczej zginęła niemal cała rodzina królewska, co doprowadziło do upadku dynastii

16 listopada 1937 roku wydarzyła się katastrofa lotnicza o skutkach porównywalnych do tej, która miała miejsce w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Ponad 80 lat...

11 kwietnia 2020 | Autorzy: Violetta Wiernicka

Historia najnowsza

Wierność koronie. 5 niesamowitych angielskich królowych

Pomimo problemów osobistych, mężczyzn uzurpujących sobie ich pozycję czy wreszcie - trudów prowadzenia polityki — angielskie królowe trwały na swoim posterunku, lepiej lub gorzej radząc...

24 listopada 2019 | Autorzy: Agata Łysakowska-Trzoss

Nowożytność

Szokował codziennymi kąpielami, tonął w długach, nie bał się obrazić przyszłego króla i zmarł na wstydliwą chorobę

Był pierwszym dandysem – miejskim bywalcem i celebrytą znanym z tego, że jest znany. Beau Brummell, zwany "Pięknisiem" prowadził szokujący styl życia i na zawsze...

17 listopada 2019 | Autorzy: Agnieszka Jankowiak-Maik

Druga wojna światowa

Bojowniczka uniknęła plutonu egzekucyjnego. W ostatniej chwili!

Prowadziła salon urody we Francji, ale wybuch II wojny światowej spowodował, iż wstąpiła do francuskiego ruchu oporu. Cudem uniknęła śmierci. Zmarła w wieku… 105 lat....

16 sierpnia 2019 | Autorzy: Agnieszka Jankowiak-Maik

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.