Ciekawostki Historyczne

Czy Lenin był grzybem? Pięć absurdalnych medialnych doniesień, które mogły zmienić świat…

Niby wszyscy o tym wiedzą: mediom nie należy ufać. Jednak historia pełna jest przykładów na to, że o tej starej prawdzie ludzie dość często zapominali. I choć można wybaczyć przerażonym odbiorcom słuchowiska „Wojny światów”, którzy w 1938 roku uwierzyli w atak Marsjan na Ziemię, tak już z trudem przychodzi pobłażliwość dla ludzi, którzy bezmyślnie kopiowali z Wikipedii hasło dotyczące Henryka Batuty — komunistycznego działacza, jednego z założycieli związku Patriotów Polskich i… postaci całkowicie fikcyjnej, której anonimowa grupa założyła hasło w internetowej encyklopedii.

Oczywiście, istnieją okazje, przy których trzeba zachować szczególną czujność – jak chociażby 1 kwietnia. Z primaaprilisowych żartów zasłynęły na przykład szwedzkie media. W 1950 roku gazeta „Goteborgs Posten” poinformowała, że wyspa Olandia oderwała się od dna morskiego i dryfuje po Bałtyku. Efekt? Przerażeni czytelnicy obawiający się uderzenia wyspy o ląd. Z kolei dwanaście lat później Sveriges Television podała, że dzięki założeniu na ekran nylonowych pończoch transmisja telewizyjna będzie odbierana w kolorze. Brzmi to absurdalnie, ale wielu Szwedów dało się nabrać na taką informację i przetrząsali mieszania (i sklepy) by znaleźć pasujące do telewizyjnych odbiorników rajstopy.

Oto pięć historii, w których media — zamierzenie (bądź nie) — zakpiły ze swoich odbiorców…

Arthur Conan Doyle i wróżki

Na początek przykład, w którym prasa nieświadomie przyczyniła się do rozpowszechnienia nieprawdziwych informacji. Ale za to jakich!

CottingleyFairies2

Świąteczne wydanie magazynu „The Strand Magazine” w 1920 roku rozeszło się niemal natychmiastowo. Powód? Artykuł Artura Conana Doyle’a, w którym opisywał spotkanie dwóch mieszkanek wioski Cottingley z… wróżkami!

Dowodem na istnienie magicznych istot miały być fotografie. Całe zamieszanie było jednak starsze niż świąteczny numer. Wszystko zaczęło się już w 1917 roku, kiedy dwie kuzynki – Elsie Wright i Frances Griffiths — wykonały fotografię, na której widać jedną z nich w towarzystwie wróżek. Gdy sprawa – za sprawą matki jednej z dziewczynek, która pokazała obrazki w Towarzystwie Teozoficznym – nabrała rozgłosu, zdjęcia poddano odpowiednim badaniom.

Eksperci jednak nie wykazali, jakoby zdjęcia miałyby być fotomontażem – nikt jednak nie odważył się głośno przyznać, że wróżki istnieją. Sprawą zainteresował się wówczas autor Sherlocka Holmesa, którego fascynowały zjawiska paranormalne. Skontaktował się z Edwardem Gardnerem — liderem Towarzystwa Teozoficznego. „Kiedy to odkryjemy, światu nie będzie trudno zaakceptować duchowego przesłania popartego faktami fizycznymi, które już zostały mu przedstawione” – ekscytował się Doyle. Dopiero po kilkudziesięciu latach latach prawda wyszła na jaw — bohaterki afery potwierdziły że wróżki na fotografii rzeczywiście były, tyle że… wycięte z papieru!

Dalsza część artykułu pod ramką
Zobacz również:

Fantastyczne zwierzęta… na księżycu

W historii o wróżkach z Cottingley prasa występuje jako bohaterka rozpowszechniająca pewne informacje, która jednak niekoniecznie celowo wprowadza czytelników w błąd. Żyły już jednak wtedy na stronach gazet kaczki dziennikarskie, a jedną z pierwszych z nich była ta opublikowana w w 1835 roku na łamach „The New York Sun”.

Redaktor naczelny gazety, Richard Adams Locke, opublikował wówczas cykl reportaży, które rzekomo były popularnonaukowymi przedrukami tekstów znanego astronoma Johna Herschela. Materiały do redakcji „The New York Sun” miał przynieść niejaki dr Andrew Grant — asystent Herschela podczas podróży do Afryki, który uczestniczył w badaniach nieba na Przylądku Dobrej Nadziei. Aby dodatkowo uwiarygodnić przekaz podano, że artykuły pochodzą z naukowego „Edinburgh Journal of Science”.

800px Great Moon Hoax 1835 New York Sun lithograph 298px

Fantastyczne zwierzęta na księżycu

W tekstach (których w sumie opublikowano sześć) znalazły się informacje o baśniowych krajobrazach i fantastycznych zwierzętach, które miały zamieszkiwać księżyc. Wśród zaobserwowanych stworzeń Herschel miał dostrzec m.in. Vespertilio homo – ludzi-nietoperze. Niesamowite odkrycia astronomiczne Herschela opublikowane w „The New York Sun” przedrukowywały gazety w całym kraju, wzbudzając zachwyt wśród złaknionych naukowych wieści czytelników.

Cała mistyfikacja zaczęła się chwiać, gdy dwóch profesorów nie mogło znaleźć artykułów w czasopiśmie naukowym i poprosiło redakcję o ich udostępnienie. Wówczas prawda wyszła na jaw – autorem tekstów nie był Herschel, a właśnie Richard Adams Locke. Co ciekawe, podobno po ujawnieniu prawdy znany astronom nie obraził się na gazetę, a wręcz przeciwnie — uznał, że opublikowane na łamach „The New York Sun” artykuły są ciekawsze od jego własnych badań. A cała mistyfikacja zdecydowanie opłaciła się wydawnictwu — i nawet po jej ujawnieniu wciąż cieszyło się ogromną popularnością.

Polski Potwór z Loch Ness

Kolejny przykład pochodzi już polskiego podwórka. Na początku lat osiemdziesiątych XX wieku kraj obiegła informacja, jakoby w wodach Zalewu Zegrzyńskiego miała pływać Paskuda – polski odpowiednik potwora z Loch Ness, który żywił się ściekami z akwenu. Historię o niej rozpowszechnili dziennikarze popularnego „Lata z radiem”, a ojcem Paskudy miał być dziennikarz Wojciech Mazurkiewicz. Na potrzeby legendy Paskudy wymyślił on szereg historii — opowiadał m.in. o tym, jakoby japońscy reżyserzy planowali realizację filmu „Paskuda kontra Godzilla” czy że Amerykanie planują kupić Paskudę do kalifornijskiego oceanarium. Szczególnie ta druga informacja wywołała falę sprzeciwu wśród słuchaczy — Paskuda należy do Polski, do Ameryki jej nie oddamy! Niestety, wraz ze ściekami w zalewie, zginęła legenda o Paskudzie. Dziś pamiętają ją jedynie mieszkańcy Zegrza i okolic.

Spaghetti rośnie na drzewach

To miał być niewinny primaaprilisowy żart – tymczasem w tą mistyfikację uwierzył nawet ówczesny dyrektor BBC, sir Ian Jacob. 1 kwietnia 1957 roku Brytyjczycy mogli obejrzeć krótki, bo zaledwie 3 minutowy dokument, poświęcony szwajcarskiej miejscowości Ticino, która zasłynąć miała z upraw spaghetti. Reporter — Richard Dimbleby — z zaangażowaniem opowiadał o trudach uprawy makaronu: szczególnie wrażliwym w marcu, kiedy mogą wystąpić przymrozki odbijające się na uprawach czy szkodniku — ryjkowcu spaghetti, który (na szczęście!) tego roku nie zniszczył zbiorów.

Albero degli spaghetti

Niewinny żart szybko przerodził się w ogólnonarodowe poruszenie. Widzowie chcieli wiedzieć, czy można samemu wyhodować własne drzewko spaghetti — na co dziennikarze odpowiadali, że najlepiej to zrobić poprzez umieszczenie gałązki spaghetti w puszce sosu pomidorowego. Wkrótce jednak twórcy dowcipu – przerażeni ilością osób, które w żart uwierzyły — przyznali, iż był to tylko wygłup i przeprosili wszystkich, którzy poczuli się nim w jakikolwiek sposób dotknięci.

Czy Lenin był grzybem?

17 maja 1991 r. w Telewizji Leningradzkiej wyemitowano program „Piąte koło”, którego elementem był cykl „Sensacje i hipotezy”. Tego dnia podający się za historyka awangardowy artysta Siergiej Kuriochin udzielił wywiadu. Przekonywał on wszystkich, że za wybuchem rewolucji październikowej w Rosji stało uzależnienie Lenina od grzybów psylocybinowych, z czasem zaś – w skutek ich nadużywania – sam przywódca rewolucji miał stać się grzybem. Aby uwiarygodnić swoją tezę rzekomy historyk powołał się na wyniki fikcyjnych badań, które przeprowadzić mieli on sam, Carlos Castaneda (amerykański antropolog), Konstantin Eduardowicz Ciołkowski (pionier kosmonautyki) czy amerykańscy naukowcy z MIT.

Widzowie nie byli przyzwyczajeni do tego typu żartów na wizji. Zarzucili więc Komitet Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego listami, a przerażeni falą zapytań członkowie Komitetu zdecydowali się wydać oświadczenie, w którym stanowczo zaprzeczyli absurdalnym doniesieniom.

Dziś mistyfikacja ta uważana jest za pewien przełom w historii telewizji i punkt zwrotny w złagodzeniu cenzury telewizyjnej w krajach ZSRR. Z drugiej strony – nie tylko mieszkańcy krajów postradzieckich nie potrafili uwierzyć w żarty z Lenina. W 1995 roku irlandzki dziennik „Irish Times” na swoich łamach napisał, że Disney negocjuje z rosyjskim rządem wykupienie zabalsamowanych zwłok Lenina, by umieścić je w mauzoleum w Disneylandzie.

Bibliografia i źródła:

  1. 1957: BBC fools the nation [dostęp: 20.10.2019]
  2. Czernich Paweł, „Spaghetti rośnie na drzewach”. Historia pierwszego telewizyjnego fake newsa [dostęp: 21.10.2019].
  3. Doyle Arthur Conan, Coming of the fairies, ed. George H. Doran Co, New York 1922
  4. BBC: Spaghetti-Harvest in Ticino, [dostęp: 20.10.2019]
  5. Boese Alex, Fake newsy i inne fałszerstwa od średniowiecza do XXI wieku, wyd. Amber, Warszawa 2018;
  6. Service Robert, Lenin: A Biography, Macmillan London 1997;
  7. Wielka sieć. E-seje z socjologii Internetu, red. J. Kurczewski, wyd. TRIO, Warszawa 2006

 

Zobacz również

Dwudziestolecie międzywojenne

Dowcipy z międzywojnia

Jedne z długą brodą, drugie szczere do bólu, jeszcze inne – kompletnie niestosowne. Takie dowcipy opowiadano sobie w dwudziestoleciu międzywojennym!

1 kwietnia 2024 | Autorzy: Maria Procner

Historia najnowsza

Japoński „The Truman Show”

Uczestnik tego japońskiego reality show spędził w kompletnej izolacji, nagi i praktycznie pozbawiony jedzenia, ponad rok. Horror Nasubi transmitowano na żywo. 

9 sierpnia 2023 | Autorzy: Herbert Gnaś

XIX wiek

Wielka księżycowa mistyfikacja

Jak podkręcić sprzedaż gazety? Wystarczy opublikować kilka sensacyjnych artykułów, na przykład o... odkryciu obcych na Księżycu. I oszukać cały świat!

5 lipca 2023 | Autorzy: Maria Procner

Zimna wojna

W czwartki czekało się na „Sondę”

Materiały do programów zdobywali na własną rękę, z braku taśmy nowe odcinki programu nagrywali na starych. Mimo to „Sonda” stała się hitem TVP.

28 grudnia 2022 | Autorzy: Piotr Janczarek

Zimna wojna

Adam Słodowy. Pan Zrób to sam

Jak zrobić ze starej pralki samochód, a z puszki po konserwie – radio? Tego uczył Polaków Adam Słodowy, prowadzący kultowego programu „Zrób to sam”.

19 grudnia 2022 | Autorzy: Piotr Janczarek

Zimna wojna

Emilcin: hipnoza i fałszywi kosmici. Czy w „polskim Roswell” doszło do oszustwa?

Emilcin to miejsce najsłynniejszego w Polsce bliskiego spotkania trzeciego stopnia z przedstawicielami cywilizacji pozaziemskiej. Ale czy wszystko to wydarzyło się naprawdę? Według jednego z badaczy...

13 maja 2021 | Autorzy: Marcin Moneta

KOMENTARZE

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W tym momencie nie ma komentrzy.

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.

Najciekawsze historie wprost na Twoim mailu!

Zapisując się na newsletter zgadzasz się na otrzymywanie informacji z serwisu Lubimyczytac.pl w tym informacji handlowych, oraz informacji dopasowanych do twoich zainteresowań i preferencji. Twój adres email będziemy przetwarzać w celu kierowania do Ciebie treści marketingowych w formie newslettera. Więcej informacji w Polityce Prywatności.