Na polu bitwy nie miał sobie równych. Jednak jego wielki talent objawiał się nie tylko w trafnych decyzjach, ale również w słowach, którymi porywał żołnierzy do walki, a także... przeciągał wrogów na swoją stronę!
Poza talentem dowódczym Jan Karol Chodkiewicz wykazywał też nie lada zdolności literackie. Jego przemowy wygłaszane przed bitwami brzmią dziś tak, jakby wyszły spod pióra najlepszych hollywoodzkich scenarzystów.
Mistrz pałasza i słowa
Przed bitwą pod Kircholmem wołał: „Jedyna nadzieja spoczywa w naszych rękach i pomocy Boga!”. Kiedy wczesnym rankiem 2 marca 1609 szturmował Parnawę (dzisiaj popularny kurort turystyczny w Estonii), wziął pałasz do ręki i ruszając na twierdzę, zagrzewał do boju: „Kto cnotliwy, kocha króla i ojczyznę, dla sławy narodu swego niech idzie za mną ochotnie!”.
Duże wrażenie robi też mowa, którą wygłosił na początku bitwy pod Chocimiem w 1621 roku, kiedy na czele armii Rzeczpospolitej przyszło mu stawić opór potężnym wojskom sułtana Osmana II. Oto jej fragment:
Walczymy za wiarę przeciw poganom, krzyża świętego nieprzyjaciołom, walczymy za króla, za naród cały, walczymy za ocalenie na potem życia i majątków! Woła do nas o zemstę krew braci pobitych, jeszcze niedobrze wsiąkła w tę ziemię, po której depczecie!
Chodkiewicz był mocno wyczulony na punkcie wojskowego honoru. „Nie zwykłem uciekać” – powtarzał. A jego wrogowie byli tego świadomi. Gdy przed bitwą pod Kircholmem (stoczoną nad rzeką Dźwiną) król szwedzki Karol IX snuł wizję uciekających wojsk Chodkiewicza, jeden z dowódców, Anders Lennartsson, odparł: „Prędzej zobaczysz, Wasza Królewska Mość, Dźwinę wstecz płynącą, niż Litwinów i ich hetmana z pola uchodzących”.
Po pierwsze: honor
Szeroko rozumianym honorem kierował się również wobec przeciwnika – nie wykazywał okrucieństwa ani zawziętości. Być może zaważyło na tym wydarzenie z 1601 roku, kiedy jeszcze służył pod komendą Krzysztofa Radziwiłła „Pioruna”.
Szwedzka załoga Kokenhausen skapitulowała w zamian za możliwość swobodnego odejścia. Tymczasem w rozochoconych wygraną oddziałach Rzeczpospolitej wybuchł tumult (odpowiedzialność za niego przypisywano niesłusznie Chodkiewiczowi). W efekcie Polacy wymordowali część poddających się.
Po bitwie pod Kircholmem hetman wyprawił wspomnianemu Lennartssonowi pogrzeb z honorami, a zwłoki księcia Fryderyka Lüneburskiego, zaręczonego z córką króla Karola IX, odesłał do niedoszłego teścia. Służących w szwedzkiej armii Niemców puścił wolno pod warunkiem złożenia przysięgi, że nie będą już walczyć przeciwko Rzeczypospolitej.
Zdarzało się też, że próbował przeciągnąć zagranicznych najemników na swoją stronę – w czym niewątpliwie pomagał mu oratorski talent. W 1604 roku w drodze pod Biały Kamień złożył taką ofertę 500 cudzoziemcom, ale ci odmówili.
Pięć lat później, po zdobyciu Parnawy, pokazał jednak pełnię zdolności perswazyjnych – do służby polskiej wstąpiło wówczas 155 Szkotów, zrekrutowanych prosto z szeregów Szwedów!
***
O tym gdzie krył się sekret sukcesów naszych największych wodzów przeczytacie w książce „Polscy bogowie wojny”. Powyższy tekst stanowi fragment rozdziału poświęconego Janowi Karolowi Chodkiewiczowi.
Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.