Pałac Minosa rozpala wyobraźnię, ale to w dużej mierze etykieta doklejona do ruin Knossos. Kto i dlaczego zbudował wokół nich opowieść o „cywilizacji minojskiej”? Sprawdźmy, co mówi archeologia, a co dopowiada mit.
Człowiek o właściwym imieniu na właściwym miejscu
To ironia, ale można powiedzieć, że „pałac króla Minosa” odkrył… Minos. Może ze względu na imię było mu to pisane? Zwał się Minos Kalokerinos i bynajmniej nie był archeologiem, ale kreteńskim producentem mydła. Był to rok 1878. Otóż na północnej części Krety, znajdującej się wtedy pod kontrolą Imperium Osmańskiego, natrafił na fragmenty jakiejś starej budowli. Oczywiście dodał 2 do 2 i — jak pisze w książce „Jak świat stworzył Zachód” Josephine Quinn — „naturalnie – i prawidłowo – zidentyfikował to miejsce jako Knossos i uznał, że odkryte przezeń skupisko niewielkich pomieszczeń i korytarzy to «królewski pałac króla Minosa»”.
Minos Kalokerinos zaczął prowadzić w tym miejscu wykopaliska, odkrywając coraz to większe partie starożytnych ruin, chociaż ze względu na napięcia pomiędzy osmańskimi władzami a miejscową chrześcijańską ludnością ta ostatnia domagała się zaniechania dalszych badań — obawiano się bowiem, że cenne znaleziska mogą trafić do Stambułu. W prowadzone zaś prace archeologiczne wmieszał się ktoś o… dość szemranej reputacji.
Odkrycie Knossos zawdzięczamy rasiście
W roku 1894 z Kalokerinosem zetknął się przybyły z Anglii Arthur Evans. Swego czasu podróżował on po Bałkanach, a w roku 1876 dzięki pieniądzom ojca opublikował relację ze swoich wojaży, opatrzoną rasistowskimi wręcz wstawkami. „Wierzę w istnienie niższych ras” — informował Evans swoich czytelników — „i chętnie widziałbym je wytępione”. Ten sam Arthur Evans pracował później jako dziennikarz w Raguzie, czyli dzisiejszym Dubrowniku. Tam kilkakrotnie aresztowano go pod zarzutami szpiegostwa.
fot.Bernard Gagnon / CC BY-SA 3.0Pałac w Knossos. Odrestaurowane wejście północne z freskiem przedstawiającym szarżującego byka.
Postanowił zatem powrócić do Anglii, by tym razem zostać archeologiem. W roku 1884 objął nawet stanowisko kuratora Ashmolean Museum w Oksfordzie. Dziesięć lat później, owdowiawszy, przybył na Kretę, by tam znaleźć nową miłość i zainteresować się miejscowymi zabytkami. Tak właśnie wpadł na ślad Minosa Kalokerinosa.
W same zaś prace zaangażował się na tyle, że od jednej z miejscowych rodzin kupił nawet część stanowiska archeologicznego. W międzyczasie, po wojnie domowej na wyspie, w 1898 roku chrześcijanie wywalczyli sobie autonomię. Evans zaś założył Fundusz Badań Krety, wykupił pozostałą część stanowiska, gdzie znajdowały się ruiny Knossos, a niedługo później rozpoczął własne wykopaliska. I jak w książce „Jak świat stworzył Zachód” informuje nas Josephine Quinn:
„Po tygodniu prac znalazł tabliczkę pokrytą pradawnym pismem, dwa tygodnie później miał ich ponad siedemset, a w ciągu ośmiu lat odsłonił największy pałac starożytnego Śródziemnomorza w całej okazałości”.
Przeczytaj także: Wady ateńskiej demokracji
Brakujące ogniwo rozwoju europejskiej cywilizacji?
Co jednak konkretnie odkryli najpierw Minos Kalokerinos, a następnie Arthur Evans? Ten ostatni uważał, że jest to „zaawansowana wczesna cywilizacja na kreteńskiej ziemi”. Do tego, swoją rangą mogąca rywalizować nawet z Egiptem. I właśnie dla tej kreteńskiej cywilizacji zaproponował nazwę: kultura minojska. Jak podkreśla Josephine Quinn, powołał w ten sposób do istnienia kulturę zupełnie niezaświadczoną w starożytności. Do tego jeszcze twierdził, że była ona zarazem punktem wyjścia i najwcześniejszym etapem na drodze do europejskiej cywilizacji.
Jednakże niekoniecznie miał w tej kwestii rację. Zresztą wydaje się, że to, w jaki sposób postrzegał cywilizację minojską, po części wynikało z jego brytyjskich sentymentów. Widział on ją jako rządzone przez królów pokojowe społeczeństwo, które ceniło sztukę. Były to sądy, co do których brakowało mu wystarczających powodów i dowodów, aby je wygłosić — co zresztą zostanie wyjaśnione poniżej. W każdym razie siostra przyrodnia Evansa tłumaczyła w późniejszym czasie, że musiał on po prostu uczynić tę cywilizację zrozumiałą dla ówczesnych ludzi.
Evans nie byłby zadowolony
Arthur Evans był w stanie dopuścić przede wszystkim do swojej świadomości, że na Krecie obecne były niewielkie wpływy Egiptu i jeszcze mniejsze Mezopotamii. Jak jednak było naprawdę? Z kim przed tysiącami lat wyspa ta utrzymywała kontakty? Jeszcze w trzecim tysiącleciu p.n.e. Kreta znajdowała się na peryferiach egejskiego szlaku handlowego. Istotną rolę odgrywały wtedy Cyklady i to od cykladzkich handlarzy mieszkańcy Krety musieli importować wiele istotnych towarów. Pod koniec tego tysiąclecia dają się już zauważyć wpływy syryjskie oraz egipskie w postaci pochodzących stamtąd (odpowiednio) pucharów czy paciorków.
Z biegiem czasu na Kretę zaczęły także docierać statki z leżącego obecnie na terytorium Libanu Byblos. Kreta importowała wtedy m.in. cynę. Dzięki niej możliwa stała się na szeroką skalę produkcja brązu. A z kolei dzięki temu zaczęto wytwarzać dłuższe ostrza, jak i wyrabiać pierwsze miecze, a nie tylko sztylety. W międzyczasie zaś i statki kreteńskie zaczęły wyprawiać się na wschód, o czym wiemy z archiwów pałacu w prastarym Mari (obecna Syria), wybudowanym około 1800 roku p.n.e.
Jak jednak widzimy, wbrew twierdzeniom Evansa w historii Krety próżno szukać dowodów na to, że była ona prakolebką europejskiej cywilizacji. Zresztą utrudniałoby to nawet samo Morze Śródziemne: jego prądy sprawiają, że żegluga z Krety na północ byłaby w tamtych czasach wyjątkowo trudna.
Przeczytaj także: Handel i nauka w epoce krzyżowców
Od państwa wiosek do metropolii
Jak na przestrzeni tysiącleci rozwijała się Kreta? Pierwsze wielkie budowle zaczęły się na niej pojawiać pod koniec trzeciego tysiąclecia p.n.e. Dzięki innowacjom technicznym zaczęły się one rozrastać, stając się pałacami. Takimi jak chociażby ten w Knossos. Istniały one zresztą również w Fajstos na południu oraz w Malii na północy wyspy, aczkolwiek do specyfiki tych budowli jeszcze wrócimy z powodu pewnych wątpliwości.
Coraz większe były zresztą i same miasta. Jeszcze w roku 2500 p.n.e. Knossos było w zasadzie wioską. Jej powierzchnia wynosiła jedynie trochę ponad 5 ha. Zresztą generalnie jeszcze w trzecim tysiącleciu Kreta była dość gęsto pokryta wioskami. Natomiast już w XVIII wieku p.n.e. Knossos stało się metropolią o powierzchni blisko 100 ha!
Pomiędzy Knossos a Fajstos można zauważyć pewne podobieństwa w „zagospodarowaniu przestrzennym”. Świadczą one jednocześnie o poszanowaniu wielowiekowej tradycji. Wiadomo, że pewne obszary tych miast już w czwartym tysiącleciu p.n.e. wykorzystywane były do różnego rodzaju zbiorowych aktywności. Tę funkcję miejsca te utrzymały, natomiast w czasie, gdy powstały i rozrastały się wspomniane miasta, ulokowano tam centralne dziedzińce. Co ciekawe, zapewne prowadzona była też na nich — i to na znaczną skalę — działalność gastronomiczna. Wiadomo to zaś po tym, iż odkopano tam wiele stołowych naczyń ceramicznych, ale także kadzie na oliwę oraz jamy na mąkę.
Pałac czy ratusz z magazynem na zboże?
Josephine Quinn poddaje w wątpliwość to, czy odkryte na Krecie „pałace” tak naprawdę rzeczywiście nimi były. Podstawowy problem polega na tym, że nie możemy być pewni, czy w czasach, kiedy powstały, samą Kretą lub znajdującymi się na jej obszarze miastami rządzili w ogóle królowie. Autorka stwierdza również, iż pełniły one niewątpliwie funkcję ośrodków administracyjnych. A być może nawet tam prowadzona była produkcja rzemieślnicza i składowane były płody rolne.
fot.norro / CC BY-SA 3.0Malowidła ścienne z ruin pałacu w Knossos
Faktem jednak jest, że na przestrzeni wieków zmieniał się ich wystrój, sposób udekorowania. Taka zmiana jest szczególnie widoczna w XVII wieku, a związane to zapewne było z kontaktami ze światem zewnętrznym, z ówczesnymi wschodnimi państwami. A oto, na czym to polegało: „W «pałacach» abstrakcyjne malowidła ustąpiły miejsca barwnym wyobrażeniom ludzi, zwierząt, roślin i bogów”. Nie zawsze jednak to, co uznawano za typowo kreteńskie, wytrzymywało próbę czasu. Autorka cytowanej książki wspomina, że chociażby przykłady uważanego za kreteńskie malarstwa freskowego zostały odkryte na terenie dzisiejszego Libanu w zbudowanym około 1900 roku p.n.e. pałacu.
Przeczytaj także: Karpaty w epoce brązu
Tego pisma po dziś dzień nie potrafimy odczytać
Na koniec jeszcze jedna, aczkolwiek kluczowa informacja, która znacząco utrudnia nam poznanie historii Krety. Pamiętacie tabliczki, które znalazł Arthur Evans? Otóż problem kryje się w tamtejszym piśmie. Wczesne kreteńskie pismo, w którym sporządzano dokumenty, licząc od 2000 roku p.n.e., do tej pory nie zostało odczytane. Znaleziono zaś około 2000 takich dokumentów. Jak wyjaśnia w książce „Jak świat stworzył zachód” Josephine Quinn:
„Najwcześniejsze, zwane dziś kreteńskim pismem hieroglificznym, ma znaki, które wyglądają jak małe piktogramy, ale w większości reprezentują sylaby. Wydrapywano je albo odciskano na małych glinianych pieczęciach, sztabkach, półksiężycach i medalionach odkrywanych na północnych stanowiskach, takich jak Knossos”
Jednak w pewnym momencie coś się zmieniło. Na południu wyspy, w Fajstos, pojawiło się zupełnie inne pismo sylabiczne, którego znaki były bardziej abstrakcyjne, kreskowe. Znajdowano je też na większej ilości materiałów — od glinianych tabliczek począwszy, a na stołach ofiarnych skończywszy. Natomiast około roku 1650 p.n.e. tzw. pismo linearne A najpierw wyparło pismo hieroglificzne, a następnie, ulegając stopniowemu uproszczeniu, rozpowszechniło się na całej wyspie. I to uproszczone pismo udało nam się odczytać. Czy zatem istniał Minos? Czy był królem? I czy mieszkał w pałacu? Odpowiedzi na te pytania kryją się w tych 2000 nieodczytanych dokumentów.

KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.