Zapomnij o rogatych hełmach i dzikich spojrzeniach. Wikingowie byli nie tylko wojownikami, lecz także kupcami, rzemieślnikami i estetami. Dbali o higienę, nosili ozdobne brosze i tuniki z wełny, a w ich domach grzebienie były równie powszechne jak miecze. Obraz brodatego olbrzyma z toporem to mit, który więcej mówi o XIX wieku niż o średniowieczu.

Tekst pochodzi z książki: Sławomir Leśniewski, „Wikingowie”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2025
Filmy i dzieła literackie wykreowały postać wikinga jako postawnego, brodatego, mocno umięśnionego mężczyzny z nieodłącznym toporem w ręku i okrutnym grymasem na twarzy. Najczęściej w hełmie z turzymi rogami. Obraz ten wrył się głęboko w świadomość i towarzyszy wyobrażeniom o ludziach Północy. Niemal zapomina się o ich drugim obliczu — kupców podróżujących po całej Europie i zapewniających wymianę handlową oraz kulturalną pomiędzy chrześcijanami i Arabami, zdolnych rzemieślników i ludzi dbających o wygląd zewnętrzny.
Wzrost wikingów
Arabski pisarz i podróżnik Ahmad ibn Fadlan, uczestnik poselstwa abbasydzkiego kalifa Al-Muktadira do wodza Protobułgarów, pozostawił opis skandynawskich kupców, którzy w 922 roku przybyli do Bułgarii Wołżańsko-Kamskiej, państwa w dorzeczu środkowej Wołgi i dolnej Kamy.
Pozostawał wyraźnie pod wrażeniem ich wyglądu:
„Widziałem, jak Ludzie Północy przybyli wraz ze swymi wyrobami i rozbili obozowisko nad brzegami Wołgi. Nigdy dotąd nie widziałem ludzi tak ogromnych; są wysocy jak palmy, a twarze mają czerstwe i rumiane. Każdy nosi ze sobą topór, sztylet oraz miecz, nigdy nie pokazują się bez tego oręża. Miecze mają szerokie, o karbowanych klingach, frankijskiej produkcji. Skórę każdego z tych ludzi od czubków palców po szyje pokrywają wytatuowane rysunki drzew, żywych stworzeń i innych rzeczy. Kobiety noszą przytroczone na piersi drobne pudełeczka z żelaza, miedzi, srebra albo złota, w zależności od zamożności ich małżonków. Na takim pudełeczku zamocowany mają pierścień, na nim zaś z kolei sztylet”.
Ibn Fadlan zdecydowanie przesadził. Nie wiemy, jakiego wzrostu był on sam, być może dużo niższego niż przybysze, którzy zrobili na nim tak wielkie wrażenie, ale z pewnością nie miał do czynienia z olbrzymami. Istnieją obiektywne dowody, które dezawuują przekaz arabskiego kronikarza. Dostarczają ich odkrycia archeologiczne i dokładne badania szkieletów ludzi zamieszkujących Skandynawię we wczesnym średniowieczu. Owszem, zdarzali się wśród nich mężczyźni sięgający nawet 190 centymetrów i wyżsi, ale tacy już niezmiernie rzadko. Średnia wzrostu wynosiła 172 centymetry, w wypadku kobiet zaś jedynie 157 centymetrów. Czyżby zatem nad Wołgę wybrała się delegacja skandynawskich wielkoludów, specjalnie wybranych na tę okazję i mających wzbudzić sensację?
To oczywiście absurdalne przypuszczenie. To trochę tak, jakby Chińczycy, znani przecież z nie najwyższego wzrostu jako nacja, wysłali w świat misję handlową złożoną z drużyny narodowej koszykarzy, najwyższej w międzynarodowym rankingu. Zapiski ibn Fadlana pokazują, z jaką ostrożnością należy podchodzić do ówczesnych przekazów, zwłaszcza gdy ich autorzy wpadają w nadmierny zachwyt i używają porównań już na pierwszy rzut oka pachnących przesadą.
Zdrowie, uroda i higiena wikingów
Rzecz zaskakująca i niełatwa do wytłumaczenia, ale w porównaniu z dzisiejszymi rysy twarzy skandynawskich mężczyzn były bardziej kobiece, kobiet zaś zdecydowanie męskie, z mocno zarysowanymi szczękami. Charakterystyczny dla jednych i drugich był bardzo zły stan uzębienia, wynikający zapewne tyleż z niedostatecznej higieny, co preferowanej diety. Ważne miejsce zajmował w niej gruboziarnisty chleb, w naturalny sposób stwarzający możliwość powstawania ubytków. Swoją drogą, minęło tysiąc lat od czasów wikingów, a ludzie ciągle łamią sobie zęby na ziarnach. Sposób odżywiania się i charakterystyczna dla północnych rejonów Europy mała ilość światła słonecznego, powodująca niedobór witaminy D, były odpowiedzialne za przewlekłe choroby stawów i kości, których obecność zdradzają liczne zachowane szkielety.

Zrekonstruowany strój wikingów na wystawie w Muzeum Archeologicznym w Stavanger w Norwegii
Oczywiście nie brak na nich również innych śladów — po ranach od oręża, stanowiących immanentną część niebezpiecznego życia wikingów i często będących przyczyną ich śmierci. W tym kontekście pewne zdziwienie może budzić fakt, że średnia życia oscylowała w granicach 35–55 lat, co w średniowieczu stanowiło dość dobre osiągnięcie. Późnego wieku dożywali głównie przedstawiciele wyższych warstw, zdecydowanie lepiej odżywieni, korzystający z lepszych warunków bytowych i unikający większości niebezpieczeństw czyhających na ludzi z gminu. Ale też wielu z nich w młodym wieku ginęło podczas rabunkowych wypraw morskich.
Wbrew stereotypowym wyobrażeniom — nazywano ich przecież barbarzyńcami, co siłą rzeczy budzi jednoznaczne skojarzenia związane z zachowaniem i wyglądem — wikingowie byli ludźmi dbającymi o czystość i wygląd zewnętrzny. W różnych dziełach pozostawionych przez kronikarzy, którzy mieli z nimi kontakt, można znaleźć wzmianki, że regularnie się myli, lubili często zmieniać odzież i mieli zwyczaj, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, codziennego rozczesywania włosów. Znaleziska grzebieni są bardzo częste, co dowodzi, że wikingowie się z nimi nie rozstawali.
Przeczytaj także: W co wierzyli wikingowie?
Moda mężczyzn Północy
Odtwarzając ubiory, zdecydowanie bardziej należy polegać na archeologii niż na zachowanych nielicznych ilustracjach i źródłach literackich. Mężczyźni nosili wełniane lub lniane koszule i kalesony sięgające kostek lub kolan. Na wierzch wkładali obcisłe wełniane spodnie pończochowe albo szerokie spodnie ze skóry lub futra, o podobnej jak kalesony długości. Podtrzymywał je skórzany pas, do którego przytraczane bywały mieszek oraz nóż, noszony też na sznurku przewiązanym na szyi. Miecze, zwykle w pochwie, zwisały na paskach przewieszonych przez ramię. Pasy i paski, spinane klamrami, zdobiły dekoracyjne okucia, często wykonane ze srebra. Buty, co potwierdzają wykopaliska przeprowadzone w Lund w duńskiej Skanii, miały kształt zaokrąglony lub wydłużony, zakończony charakterystycznie podniesionym noskiem. Wykonane były z cielęcej lub koźlęcej skóry z włosem, miały nacięcia, zwykle dwa lub cztery, na sznurowadła sporządzone z cienkich pasków tego samego materiału.
Popularne były wełniane tuniki z długimi rękawami, sięgające poniżej pasa; czasami miały one pionowe wycięcie od szyi ku dołowi, z miejscem na guzik; w szczególnie zimne dni przywdziewano więcej niż jedną tunikę. Zimą na koszule i tuniki wkładane były bluzy, a na nie płaszcze (peleryny) z kapturami, podbite wełną lub futrem, spinane szpilami i broszami — nie pod szyją jednak, ale asymetrycznie, na jednym z ramion, co dawało możliwość swobodnego sięgania po broń. Czasami, zwykle u ludzi ubogich, służby i niewolników, imitowały je zwykłe koce z wycięciem na głowę i ręce.

Ilustracja poglądowa stworzona przy użyciu sztucznej inteligencji (AI), opracowanie: ChatGPT / OpenAI, 2025
Dopełnieniem stroju były wełniane lub futrzane rękawice z jednym lub pięcioma palcami. W wypadku ludzi zamożnych w grę wchodziły bogate szaty, nierzadko wykonane z cennego jedwabiu, często powłóczyste, ciągnące się po ziemi, mające przede wszystkim zademonstrować bogactwo, potwierdzić pozycję społeczną ich posiadacza i olśnić otoczenie, nie zaś zapewniać ochronę przed zimnem.
Przeczytaj także: Żony, wieszczki, wojowniczki – nordyckie oblicza kobiecości
Moda i ozdoby kobiet z Północy
Ubiory kobiet były uszyte z podobnych tkanin, lnianych i wełnianych, oraz futer. Jak piszą P.G. Foote i D.M. Wilson, „niektóre z nich prawdopodobnie nosiły też majtki”. Opinia ta zdaje się wskazywać, że większość tego nie czyniła, zadowalając się długimi koszulami z niebarwionego płótna, wkładanymi na nie płóciennymi lub wełnianymi sukniami, również do ziemi, oraz pończochami podtrzymywanymi przez podwiązki.
Obok mieszka i noża do pasa podtrzymującego suknię przywieszane bywały sakwy z drobnymi przedmiotami, jak krzesiwo czy klucze, oczywiście w wypadku kobiet trudniących się obowiązkami gospodarskimi. Niezależnie od pozycji społecznej i zakresu obowiązków wszystkie bardzo dbały o fryzurę. Panny nosiły się z rozpuszczonymi włosami, mężatki zwykle zawiązywały je w węzeł schowany pod czepkiem.

Typowa biżuteria noszona przez kobiety z czasów karlów i jarlów : zdobione srebrne broszki, kolorowe szklane koraliki i amulety
Jedne i drugie zamiast peleryn nosiły sięgające do ziemi, bogato zdobione, grube wełniane kaftany z długim rękawem. Zapięcie stanowiły dużych rozmiarów brosze na piersi. To właśnie one były najpopularniejszą ozdobą używaną przez kobiety, noszoną niezależnie od wieku i stanu właścicielek. Różnice dotyczyły jedynie materiału, z jakiego zostały wykonane — od imitacji z metali nieszlachetnych po złote i srebrne, dodatkowo wysadzane cennymi kamieniami. Nie tylko były szalenie dekoracyjnym dodatkiem do ubioru, ale spełniały również, a nawet przede wszystkim, funkcję praktyczną, spinając suknie.
Niezwykły charakter miały ozdoby wkładane na szyje, o czym pisał ibn Fadlan:
„Kobiety noszą na szyi obroże ze złota i srebra, po jednej na każde dziesięć tysięcy dirhamów, jakie warty jest ich mąż; niektóre kobiety mają ich wiele”.
Można z przekąsem powiedzieć, że — stosownie do kanonów obowiązujących wśród społeczności wikińskiej — było to swoiste stroszenie piórek i demonstrowanie poziomu zamożności, ale zarazem przyzywanie kłopotów. Istniało też coś, co kobiety ceniły sobie nie mniej niż ozdoby ze złota.
Arabski kronikarz pisze dalej o wikingach:
„Najcenniejszymi dla nich ozdobami są paciorki z zielonego szkła, podobne do wyrobów z ceramiki, jakie można znaleźć na ich łodziach. Wymieniają te paciorki między sobą i płacą za nie wygórowane kwoty, kupują je bowiem po dirhamie za sztukę. Nawlekają je na naszyjniki dla swych kobiet”.
Upodobanie do obwieszania się różnymi ozdobami wynikało również z ich dodatkowego, bardzo praktycznego przeznaczenia. Jako realny majątek, którym można było szybko i dowolnie dysponować, służyły często w rozliczeniach handlowych. W tym miejscu nasuwa się skojarzenie z kobietami arabskimi, przystrojonymi niczym świąteczne choinki w drogocenne ozdoby; w ich sytuacji na wypadek odprawienia przez męża za pomocą trzykrotnego wypowiedzenie rozwodowej formuły: „Ja cię nie chcę”, było to całe i jedyne materialne zabezpieczenie.

Ubiory kobiet były uszyte z podobnych tkanin, lnianych i wełnianych, oraz futer.
Wikingowie — pogańscy aż do XI wieku — sypiali w bieliźnie lub nago. To drugie odróżniało ich od chrześcijan, którzy wstydzili się własnego ciała i skrywali je nawet przed własnymi oczami, w dodatku hołdując narzuconej przez Kościół zasadzie, że „dobry chrześcijanin powinien być brudny na ciele i czysty na duszy”.
Niestety, dusza wielu chrześcijan często doznawała uszczerbku i również ona bywała wyjątkowo brudna. Wikingowie nie musieli czuć się od nich gorsi.
Przeczytaj także: Truso – port wikingów na polskich ziemiach
Tekst pochodzi z książki: Sławomir Leśniewski, „Wikingowie”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2025


KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.