16–18 września 1982 roku libańskie milicje chrześcijańskie wymordowały setki, a być może tysiące Palestyńczyków w obozach Sabra i Szatila. Tragedia, która wstrząsnęła opinią publiczną na całym świecie, do dziś pozostaje symbolem bezkarności i bezsilności polityki międzynarodowej.

Wojna i wypędzenie po raz pierwszy
Wszystko zaczęło się tak naprawdę od słynnej wojny sześciodniowej, w trakcie której Izrael poradził sobie z połączonymi siłami Egiptu, Syrii oraz Jordanii. Ponadto wojskom tego państwa udało się zająć Zachodni Brzeg Jordanu oraz Synaj. Efekt nietrudno było przewidzieć: była to fala palestyńskich uchodźców. Znaczna część z nich znalazła się na terenie Jordanii – około 400 000 osób. Sama Jordania znalazła się z kolei w niekorzystnym położeniu: wycofując się z wymierzonej w Izrael koalicji, podpadła państwom arabskim.

Wojna sześciodniowa Działania na froncie jordańskim 5 czerwca-7 czerwca 1967 r.
Na terytorium Jordanii doszło do wojny domowej pomiędzy siłami króla a organizacjami palestyńskimi, wspieranymi na pewnym etapie przez Syrię. Jej początek to Czarny Wrzesień roku 1970. W końcu jednak Palestyńczycy przegrali i w drugiej połowie roku 1971 zostali z Jordanii wypędzeni. I trafili do Libanu, gdzie wpłynęli na zmianę balansu w sytuacji politycznej. Ich pozycja była na tyle silna, że w południowym Libanie powstał nawet Fatahland kontrolowany przez Organizację Wyzwolenia Palestyny.
Przeczytaj także: Egipt vs. Izrael – strategiczne szachy na Bliskim Wschodzie
Wojna i wypędzenie po raz drugi
I kilka lat później doszło do kolejnej wojny domowej. Tym razem w Libanie. Te starcia trwały od roku 1976 aż do pierwszej połowy lat 80. I w nią również zaangażowały się Syria i Izrael, przy czym ten drugi miał ambitne plany: w pierwszej kolejności, w ramach operacji Litani, Siły Obronne Izraela oczyszczały jedynie z OWP pogranicze z Libanem. Ale było to tylko preludium. 10 czerwca 1982 roku wojska Izraela dotarły do Bejrutu, pokonując po drodze m.in. siły palestyńskie. Wymusiło to zawarcie ugody, na mocy której Palestyńczycy mieli opuścić tym razem Liban. Ewakuację rozpoczęli 22 sierpnia.

Mapa Libanu w 1976 roku, podczas wojny domowej w Libanie. Tereny kontrolowane przez OWP i jej sojuszników zaznaczono na jasnozielono.
Izrael generalnie dążył do włączenia Libanu do swojego bloku. Warto tutaj podkreślić, że mózgiem tak wspomnianych operacji wojskowych, jak i planów politycznych, był dobrze nam znany Ariel Szaron, ówczesny minister obrony Izraela. Jego państwu realizacji planów nie ułatwiał jednak ówczesny prezydent-elekt Libanu Baszir Dżemajel. On z kolei chciał pozbyć się ze swojego państwa jakichkolwiek obcych sił, czemu trudno się dziwić. Ale jakiekolwiek miał dalekosiężne plany – nie zrealizował ich, ponieważ został zlikwidowany przez obcą siłę w postaci syryjskich służb. Zginął 14 września 1982 roku w zamachu. W efekcie do Libanu ponownie wkroczyły siły zbrojne Izraela, zaś my zbliżamy się do sedna sprawy tego artykułu.
Gdy Palestyńczyków mordowano izraelskie wojsko było tuż obok
Sabra i Szatila – od tego momentu te nazwy będą pojawiać się tutaj dość często. Były to obozy dla palestyńskich uchodźców w Libanie, zlokalizowane w okolicach Bejrutu, który został otoczony przez izraelskie wojsko. Obozy Sabra i Szatila miały paść ofiarą libańskich chrześcijan, a konkretnie maronitów. Wszystko wydarzyło się 16–17 września 1982 roku. W założeniu – taka była wersja oficjalna – wojsko Izraela pozwoliło na wejście do nich libańskim falangistom–chrześcijanom, by wyłuskać stamtąd potencjalnych bojowników Organizacji Wyzwolenia Palestyny, których liczebność szacowano na około 200. Ale falangiści mieli zupełnie inne plany.
Otóż byli oni nastawieni zdecydowanie antypalestyńsko. A i pałali żądzą zemsty za zabicie ich prezydenta, który nawet nie doczekał się zaprzysiężenia. W obu obozach zaczęła się masakra. Dokładną liczbę ofiar trudno podać. Źródła różnie o tym informują. Minimalna liczba to około 500 zabitych, podczas gdy maksymalne mówią nawet o około 3500 ofiar. Wśród nich kobiety, dzieci i seniorzy. W każdym razie wszystko zaczęło się o godzinie 19:00 16 września. Wtedy to właśnie chrześcijańskie milicje wkroczyły do obozów.

Armia libańska w Bejrucie (1982)
Falangiści uzbrojeni byli w broń automatyczną, ale i maczety, siekiery i noże. Doniesienia mówiły o niewyobrażalnej wręcz skali przemocy, jakiej doświadczyli Palestyńczycy i Libańczycy, którzy się tam znajdowali. Mężczyzn ustawiano w linii i po prostu rozstrzeliwano. Kobiety gwałcono. Zarzynano wręcz całe rodziny z dziećmi przy pomocy maczet oraz noży. Cała zaś masakra trwała przez prawie 36 kolejnych godzin. Czyli zakończyła się dopiero 18 września. Aż dziw, że nikt tego nie przerwał. A teoretycznie zareagować miałby kto. Bo siły izraelskie, które wpuściły falangistów do obozu, stacjonowały zaledwie 70 metrów dalej. Trudno podejrzewać, że żołnierze nie słyszeli wielogodzinnych krzyków mordowanych ofiar oraz strzałów z broni automatycznej.
Izraelczycy powiedzieli wojnie stanowcze nie
Tak izraelska, jak i międzynarodowa opinia publiczna domagały się wyjaśnień, a na rząd Menachema Begina wylała się fala krytyki. Przez sam tylko Izrael przetoczyły się wielotysięczne demonstracje, w których Izraelczycy protestowali przeciwko przemocy i wojnie. W roku 1982 taka masowa demonstracja została zorganizowana przez Pokój Teraz. Liczebność uczestników bywa różnie podawana, ale możemy oszacować ją na około 300 000. Nie brakowało też spontanicznych reakcji ze strony samych izraelskich wojskowych.

Zwłoki zgromadzone w obozie Szatila w Bejrucie w Libanie 20 września 1982 r.
W tamtym czasie głośny stał się przypadek pewnego pułkownika. Otóż Eli Geva w trakcie trwania prowadzonych przez Izrael działań wojennych zwyczajnie zrezygnował z funkcji dowódcy jednej z brygad pancernych. I wprost uczynił to w proteście przeciwko sposobowi, w jaki jego państwo prowadziło wojnę. Zaczęły się również szerzyć przypadki odmowy pełnienia służby wojskowej przez młodych Izraelczyków. W samym zaś państwie wydarzenia w Sabrze i Szatili uruchomiły debatę o zasadności posługiwania się przez Izrael wojną jako taką w polityce.
Świat arabski okazał się niezdolny do działania
Z drugiej strony Mitchell G. Bard zwraca uwagę na niewielką reakcję w świecie arabskim oraz na nieproporcjonalny brak potępienia falangistów. Z tą pierwszą kwestią można by polemizować, aczkolwiek nie do końca. Avraham Sela wspomina z kolei o gniewie w świecie muzułmańskim, wśród tamtejszej opinii publicznej, co połączone było jednocześnie z frustracją na tle arabskiej słabości. Co się zaś tyczy opinii z początku tego akapitu: faktem jest, że kilka dni po masakrze ministrowie spraw zagranicznych państw arabskich spotkali się celem przedyskutowania możliwych do podjęcia działań.

Minister obrony Sharon (po prawej) ze swoim amerykańskim odpowiednikiem Casparem Weinbergerem , 1982 r.
Próby uzgodnienia wspólnego stanowiska zakończyły się jednak porażką. Jedyne, co do czego państwa arabskie były w miarę zgodne, to potępienie Izraela oraz Stanów Zjednoczonych. W kontekście tych ostatnich pojawiały się opinie, że bez wsparcia ze strony USA sprawy nie zaszłyby tak daleko. Z drugiej jednak strony, kiedy Syria i Liban zgłosiły propozycję nałożenia sankcji na Stany Zjednoczone, nie znalazły w tej kwestii sojuszników.
W tej sprawie „poleciały głowy”
Tymczasem Ariel Szaron zaprzeczał, by izraelska armia była świadoma tego, co działo się w Sabrze i Szatili. Wprost stwierdził: „Bóg mi świadkiem, nie wiedzieliśmy”. Trudno jednak było dać temu wiarę. I nie dano. W samym Izraelu do zbadania tej sprawy powołana została specjalna komisja śledcza Kahana. Stało się to pod koniec 1983 roku. Komisja ta stwierdziła, że Ariel Szaron zezwolił falangistom na wkroczenie na teren obozów pomimo realnego ryzyka, że dokonają oni opisanej powyżej krwawej zemsty.

Pomnik w Sabrze, południowy Bejrut
Stwierdzono również, że Szaron ponosi tutaj osobistą odpowiedzialność. Nie oskarżono go co prawda o bezpośrednie uczestnictwo, ale rekomendowano usunięcie go ze stanowiska ministra obrony. I w istocie zrezygnował z pełnienia tej funkcji. Zdymisjonowany został zaś szef sztabu, generał Rafa’el Eitan. Masakra w Sabrze i Szatili stała się też punktem zwrotnym w polityce Izraela wobec Libanu. Rozpoczęto wycofywanie wojsk izraelskich z tego państwa. Może więc przyszedł czas, by uczynić to w odniesieniu do kolejnego, zamieszkiwanego tym razem przez Palestyńczyków obszaru?
Bibliografia
- Bar-Tal, Złudzenia niszczące życie. O konflikcie państwa izraelskiego z Palestyńczykami, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2023.
- G. Bard, Mity i fakty. Przewodnik po konflikcie arabsko-izraelskim, American Israeli Cooperative Enterprise, Chevy Chase 2012.
- Haugbolle, War and Memory in Lebanon, Cambridge University Press, Cambridge 2010.
- Kaproń, Sposób przedstawiania działań OWP jako walki wyzwoleńczej w „Trybunie Ludu” w trakcie wojny domowej w Libanie od 1975 roku do ewakuacji Organizacji z Bejrutu oraz rzezi Sabry i Szatili, „Nasze Historie”, nr 19/2020.
- Sela, The Decline of the Arab-Israeli Conflict, State University of New York Press, New York 1998.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.