Nie informując o niczym rodziny, postanowił ulotnić się z Polski. Dosłownie. Do ucieczki dobrze się przygotował, lecz nie przewidział determinacji dowództw dwóch państw Układu Warszawskiego. Przy czym to polski wojskowy, którego nazwisko jest szeroko znane, chciał jednego: jego śmierci.

Służba Bezpieczeństwa już wcześniej miała go na oku
Dionizy Bielański na stałe mieszkał w Opolu. Był żonaty i miał dzieci. W czasie wydarzeń, które opisujemy, jego rodzina przebywała na wakacjach – nie wtajemniczył zatem jej członków w swoje plany. Był instruktorem lotnictwa i wcześniej pracował w tym charakterze dla aeroklubu opolskiego. To także były pilot Wojska Polskiego, który uczył się w słynnej „Szkole Orląt” w Dęblinie. Wiele wskazuje na to, że o ucieczce myślał już wcześniej, w poprzednich latach. Tak przynajmniej twierdziła Służba Bezpieczeństwa, która zebrała na ten temat konkretne materiały. Wynikało z nich przede wszystkim, że 15 kwietnia 1973 roku, kiedy Bielański przebywał w celach turystycznych w Bułgarii, został zatrzymany w pobliżu granicy bułgarsko-jugosłowiańskiej przez straż graniczną. Niezrażony, w lipcu tego samego roku miał złożyć wniosek o zezwolenie na wyjazd do Jugosławii, ponieważ otrzymał tam zaproszenie.
Próbował też szczęścia, prosząc swoje szefostwo o skierowanie go do wykonywania zadań poza granicami Polski. Kierował w tym celu pisma do dyrekcji. Warto zaznaczyć, że takie loty były wówczas znacznie bardziej dochodowe. Odmawiano mu jednak, ponieważ widziano w nim osobę negatywnie ustosunkowaną do PRL-u. Wiadomo też, że SB próbowała go zwerbować jako tajnego współpracownika, ale działania te okazały się z góry skazane na niepowodzenie, ponieważ Bielański przejawiał wręcz „jawnie nieprzychylny” stosunek do polskich władz. Służbom nie podobało się również, że uczył się języka angielskiego i kupował dolary.
Czytaj także: Zamach na… stan wojenny
Gruntowne przygotowania nie uchroniły go przed namierzeniem
Swoją próbę ucieczki samolotem AN-2 podjął 16 lipca 1975 roku i, jak świadczą wcześniejsze informacje, zdecydowanie znał się na rzeczy. Pomysł na ucieczkę najpewniej zrodził się w jego głowie podczas wykonywania obowiązków zawodowych. Był bowiem zatrudniony w Zakładzie Usług Agrolotniczych Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego PZL „Warszawa-Okęcie” – Oddział we Wrocławiu. W lipcu zajmował się opylaniem Puszczy Niepołomickiej, przez co dość często przelatywał w bezpośrednim sąsiedztwie granicy polsko-czechosłowackiej.

Dionizy Bielański
17 lipca wystartował samolotem AN-2 z lądowiska Gałkówek koło Bochni. Przygotował się solidnie: zatankował aż o 600 litrów paliwa więcej. Wyposażył się w mapę ze starannie zaznaczoną trasą i miał przy sobie spis częstotliwości czechosłowackich radiolatarni – na wypadek konieczności nawigacji w trudnych warunkach. Obsługę poinformował jedynie, że leci do Wrocławia, lecz jego prawdziwym celem była Austria. Aby się do niej dostać, musiał jednak przelecieć nad Czechosłowacją, co było ryzykowne.
Dla bezpieczeństwa zdecydował się lecieć na niskim pułapie. Problem pojawił się, gdy przekraczał granicę Polski z Czechosłowacją – został zauważony przez personel lotniska wojskowego w Żylinie. Zareagowano natychmiast. W powietrzu pojawiły się czechosłowackie samoloty: szkolno-bojowe Aero L-29 Delfín oraz myśliwiec MiG-21. Bielański nie mógł liczyć na spokojne przepuszczenie.
Zabić, a prawdę zatuszować
Przez pewien czas jedynie go eskortowano. Próbowano nawiązać z nim kontakt, ale ignorował komunikaty radiowe i sygnały. Nie zamierzał wylądować. W końcu jednak decyzja musiała zostać podjęta. Granica austriacka była coraz bliżej. Dowództwo Czechosłowacji konsultowało się w tej sprawie ze stroną polską. W momencie, gdy do granicy brakowało zaledwie 8 km, wydano jednoznaczny rozkaz – zestrzelić samolot.
Pilotujący L-29 kapitan Vlastimir Navratil wykonał rozkaz o godzinie 15:56, otwierając ogień do AN-2 pilotowanego przez Dionizego Bielańskiego. Samolot spadł, a Bielański zginął na miejscu. Identyfikację ciała przeprowadziła strona czechosłowacka, a ciało dotarło do rodziny w zalutowanej trumnie. Bliskich nie poinformowano szczegółowo o okolicznościach śmierci. Wdowę poddano inwigilacji, podsłuchiwano i nagabywano telefonami, uniemożliwiając jej także uzyskanie odszkodowania.
W Polsce prowadzono śledztwo o kryptonimie „Antek”. Nawet w dokumentach unikali określenia „zestrzelenie”, mówiąc o „katastrofie”. Ten niewygodny fakt tuszowano, przynajmniej w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Jednak w Dowództwie Wojsk Obrony Powietrznej Kraju powołano komisję do zbadania wraku. Werdykt był jednoznaczny: AN-2 pilotowany przez Bielańskiego został zestrzelony – za zgodą polskich władz.
Czytaj także: Ucieczka braci Zielińskich
W tej sprawie oliwa sprawiedliwa na sam wierzch nie wypłynęła
Czy jednak była to wyłącznie decyzja dowództwa wojskowego Czechosłowacji? Formalnie strona polska, pomimo więzi państw Układu Warszawskiego, nie mogła wydać rozkazu zestrzelenia. Może jednak załatwiono to w inny sposób? Pewien intrygujący trop odnalazł badacz dr Łukasz Kamiński, podczas kwerendy we wrocławskim oddziale IPN. Natrafił na notatkę milicjanta, oficera dyżurnego Komendy Wojewódzkiej.

Wrak samolotu Dionizego Bielańskiego
W notatce zapisano pochodzącą z Krakowa informację, że AN-2 Dionizego Bielańskiego został zestrzelony nad terytorium obecnej Słowacji na osobiste polecenie ówczesnego szefa Ministerstwa Obrony Narodowej – generała Wojciecha Jaruzelskiego. Notatka brzmiała dosłownie: „Samolot zestrzelony został na terenie Czechosłowacji w miejscowości Trnawa k/Brna w dniu dzisiejszym o godz. 15.56 na polecenie Ministra Obrony gen. Wojciecha Jaruzelskiego”. Tylko i aż tyle.
Nie trzeba dodawać, że sprawa ta nigdy nie została wyjaśniona do końca, choć już w III RP IPN prowadził śledztwo w tej sprawie. Zebrany materiał dowodowy świadczył o winie Jaruzelskiego. Jednak jeśli bezpośrednio odpowiadał za śmierć Bielańskiego, nie poniósł za nią odpowiedzialności – śledztwo umorzono po jego śmierci. Dlaczego Wojciechowi Jaruzelskiemu aż tak na tym zależało? Czy tylko z powodów propagandowych? Prawdy niestety w tej sprawie już nigdy nie poznamy.
Czytaj także: Najbardziej spektakularne ucieczki z PRL-u
Bibliografia
- Z. Bereszyński, Ucieczki za granicę oraz inne formy nielegalnej emigracji w historii Śląska Opolskiego. Część II. Lata 1955–1989. Zarys problematyki w świetle materiałów cywilnego aparatu bezpieczeństwa, „Śląski Kwartalnik Historyczny Sobótka”, nr 3/2019.
- W. Polak, Ucieczka dnia 1 kwietnia 1982 roku do Austrii trzech lotników wojskowych z rodzinami w świetle akt Wojskowej Służby Wewnętrznej, „Fides, Ratio et Patria. Studia Toruńskie”, nr 5/2016.
- Zestrzelenie samolotu An-2 Dionizego Bielańskiego. Mija 50 lat od próby ucieczki z PRL zakończonej śmiercią pilota, ipn.gov.pl, dostęp: 26.08.2025.
KOMENTARZE
W tym momencie nie ma komentrzy.